Cześć,
Postanowiłam napisać na forum jak zapewne większość, celem wygadania się. Nie mam komu. Oprócz rodziny i chłopaka, z którym jakiś czas temu rozstałam się, nie mam komu.
Jest sobota a ja budzę się z płaczem i nie chce wracać do swojej rzeczywistości.
2 lata temu rozpoczęłam pracę w pewnej korporacji, nie jakiejś high-level, ale stabilnej. Wcześniej pracowałam dla znanych korporacji na stanowisku zarządzającym.
Obecna korporacja mnie zniszczyła. Wypaliłam się w ciągu 2 lat. Stoję obok i nie wierzę w to co się dzieje. Zostałam przyjęta do zespołu, aplikowałam na stanowisko Seniora. Wyjazdy zagraniczne, kształtowanie procesu. Jak słyszę do tej pory od przełożonej jestem merytorycznie i biznesowo bardzo silna, ale..
Od samego początku nie byłam akceptowana w tym zespole. Uszczypliwości z każdej strony na temat mojego wyglądu, obcasów, które noszę, sukienek, że jestem zbyt widoczna i zbyt sexi.
Cokolwiek powiem, wystarcz, że się przejęzyczę, nie daj Boże powiem pomylę się po angielsku już napieprzanie w klawiatury, wyślę maila głośne śmiechy od razu zwoływanie na kawę całego zespołu oprócz mnie, szeptanie w korytarzach, tym wszystkim doprowadzili do tego, że czuję się jak na "Wygnanowie".
Pracuję ciężko, kształtowanie procesu, co angażuje różne zespoły z różnych części świata naprawdę nie jest czymś od tak sobie.
I teraz najgorsze. Miałam wiele pomysłów dotyczących zreformowania procesu. Moja menagerka schowała je do kieszeni. Przekładała termin ich wdrożenia, aż w końcu odeszła od pomysłu. Moimi tematami w tym momencie (usprawnienia procesowe) przejęła dziewczyna, która od początku najbardziej żywi do mnie nienawiść.
Kasia weszła w romans z jednym z szefów serwisu i została awansowana przez ich jednostkę, bo w PL awansu nie dostała. Zaszantażowała tego, z którym się przespała. Zwolnili dziewczynę, stamtąd, która była świetna i teraz ona przejęła w PL moje tematy.
Kasia mnie nienawidzi, bo facet, z którym się przespała próbował do mnie i jego decyzją również długi czas jeździłam do jednostki. Jednak nigdy nie weszłam w romans. Uciekałam od tego a Kasia chyba się w nim zakochała. Pokój w hotelu zawsze w innej części, po 20 nigdy już nie była dostępna itd.
W międzyczasie pracowałam. Dostawałam zewsząd informację, że podobam się temu czy tamtemu, albo teksty na dzień dobry "dziś usiądziesz koło Petera, będzie na pewno zadowolony" "ładne nogi" , "wyglądasz sexi". W końcu zostałam sama bez koleżanek w Polsce a szef serwisu postanowił zorganizować kolację. Pełno komentarzy na kolacji typu "uważaj na kelnera, żeby cię nie podrywał', "choć pokaże cie gdzie jest łazienka" itd. Masakra. Przeżywałam horror.
Jak moja menagerka dowiedziała się, że w czasie mojego pobytu zorganizowali oficjalną kolację zrobiła się oschła wobec mnie, rzuciła tekstem typu "ok zazdrościmy".
Wróciłam do Warszawy. Kolejne kłopoty. Przyjechał gość ze Szwajcarii. Przedstawiałam mu proces. W czasie spotkania z moimi 2 naczelnymi stwierdziły, że zbyt ochoczo na mnie patrzył , że generalnie zachował się jak świnia, ale, że to ja muszę zrobić się mniej widzialna w firmie.
Od tego momentu mam bana na wyjazdy, na spotkania z gośćmi z zagranicy. Nie chcieli mi dać podwyżki, awansować, wykłociłam się o smieszna podwyzke, bo nie chcieli dac mi jej wcale.
W tym momencie oprócz tego ze oficjalnie zastepuje moja mengaerke podczas jej urlopow nic więcej nie znacze, a zrobiłam dla tego zespołu bardzo dużo:
1. Transfer wiedzy z jednostek zagranicznych jest bardzo ciezki, przywiozłam z zagranicy materialy w zebach, żeby tylko cos zdobyc dla zespołu. Żeby wiedzieć jak i co robic i nauczyć się systemu.
2. Przez cale 2 lata OPOCZ zwykłych obowiazkow dazylam do usprawnień procesowych, szukałam tego co nie działa i jak można to zmienić, wspopracowalam z zespolem itd.
W czwartek uslyszalam od naczelnych ze:
- nie potrzebują takich dziewczyn jak ja w tym zespole
- jestem konfliktowa
- wywyższam się
- nic już o mojej pracy nie uslyszalam. Kasia przejela wszystkie moje tematy na usprawnienia procesowe.
Na koniec dodam ze w międzyczasie miałam jedna wewnetrzna rozmowe kwalifikacyjna na menagera. Naczelna powiedziała mi, ze:
1. Jestem swietna, ale ponieważ nie wdrozylam w zespole pomysłu, a jest on dobry, to ze nie może mi zaoferować nic innego, ze jestem za slaba. Na to ja jej, ze nie wdrozylam tego pomysłu tylko dlatego, ze moja menagerka się na to nie godzila, przesuwala w czasie i odstapila od tego. A ona na to, ze tego nie rozumie, ale ze jest generalnie na NIE.
2. Powiedziala mi ze mam pracować dalej i podawac im dalej inne pomysły, i ze mogę wracac do biurka.
Od poniedziałku Kasia będzie robic moja robote. Nie mam sily isc do pracy. Nienawidze tego miejsca. Boje się tych ludzi. Widza wszystko, nowe buty, makijaż, wszystko glosno komentują.
Nienawidze tego miejsca.
Na koniec napisze, że ja również w międzyczasie zakochałam się . W kim z pracy, ale spoza całego tego obszaru. Wspolpracujemy od czasu do czasu. Ja oczywiście nic nie zrobie, mysle, ze on tez cos poczul, ale nic z tego nie będzie. Przezywam wszystko w srodku, przezywam, bo miał mnie za madra intelgentna i zdolna a mi się nie udało piac w gore i boje się ze myśli, ze jednak jestem beznadziejna. Strasznie się tym przejmuje. Zalezalo mi na nim.
Jestem w rozpaczy.