OMG, nie mogę uwierzyć, że jestem w miejscu, w którym jestem.
Jesteśmy z mężem wiele lat. Podbił moje serce i byliśmy dwójką szalenie zakochanych osób. Szanował mnie, kochał, uwielbiał, fascynowała go moja osoba. Gadaliśmy całe noce, spotykaliśmy się ciągle, uwielbialiśmy po prostu leżeć i słuchać muzyki, uwielbialiśmy być razem. Myśleliśmy, że będziemy jedyną parą na świecie, która nigdy nie przestanie się w sobie kochać.
Mamy kilkoro dzieci. Przeszliśmy sporo wielkich problemów, które zwyciężyliśmy wspólnie. Wiem, że on mnie kocha, ja jego też. Ale często czuję się jak przydatny mebel a nie jak kobieta, na której punkcie oszalał i zrobił wiele, aby ją zdobyć. Wiem, że on się stara aby spełniać moje oczekiwania, chce być dobrym mężem. I jest to o tyle bolesne, że ja widzę, że on się stara ale to nie to. Kiedy zaczynaliśmy, on nie musiał się starać. Po prostu uwielbiał mnie i wszystko wychodziło mu samo. Ja to wiedziałam. Nigdy nie miał mnie dość. Różnicę pomiędzy obowiązkami męża a szaleńczą fascynacją bardzo widać. Kiedyś ubóstwiał mnie aż do granic zażenowania, chwalił mnie w towarzystwie.
Jeśli ktoś doszedł do tego momentu, to jestem wdzięczna i oczekuję pomocy.
Panowie, odpowiedzcie mi na pytanie jak ważne to jest, aby wasza partnerka miała coś, co jest tylko jej, taki osobny świat. Czy to was fascynuje, powoduje, że serce bije wam szybciej? Pytam, bo przez ostatnie lata mój świat to tylko on, ja i dzieci. Nie zwierzam mu się z problemów i wyzwań z pracy, bo nie pracuję. Czy mogło być tak, że stałam się przez to dla niego szara i nudna? Niedawno przedstawił mnie w nowym towarzystwie i po powrocie do domu przyznał, że dawno mnie takiej nie widział. Podobałam mu się kiedy mógł na mnie spojrzeć oczami ludzi, którzy spotkali się ze mną pierwszy raz.
Kiedyś sprzątał, uczył się gotować, komplementował, robił zakupy, dawał prezenty, przynosił kanapki - wszystko prosto z serca. Teraz wszystko robi z wysiłkiem. Czuję się oszukana. To on wszedł do mojego życia z tym dogadzaniem mi, otwieraniem drzwi. A teraz oczekuje, że pokieruję go w myciu kibla jakby był jednym z naszych dzieci. Czuję, że wplątaliśmy się w jakieś błędne koło powinności i oczekiwań. To nie jest romantyczne. To nie jest to, od czego wystartowaliśmy.
Jeśli zapytalibyście o mój wygląd, to bym powiedziała, że nie zmieniłam się zbyt wiele. Mam jakieś 3-4 kilo więcej niż wtedy, kiedy się poznaliśmy, mężczyźni oglądają się za mną na ulicy. Wiem, że nie mam tej iskry w oku, o której on kiedyś dużo wspominał. Ale ironia polega na tym, że to jego uwielbienie powodowało we mnie ten błysk w oku. Czy ta magia mogła prysnąć kiedy widział mnie zaniedbaną, niewyspaną, rozdrażnioną, zmęczoną podczas ciąż i kiedy dzieci były malutkie? Jak to u was jest naprawdę? On też miał czasy, kiedy wyglądał inaczej, ale zawsze mu szczerze powtarzałam, że na każdym etapie życia mi się podoba i że nie chciałabym aby znów miał 22 lata, jego dojrzałość w głowie i w ciele podoba mi się. Jeśli chodzi o łóżko, wiem, że mu się podoba.
Dziewczyny, czy któraś z was przechodziła przez to w związku i przetrwała? Co zrobiłyście, aby to przeskoczyć? A może w ogóle całkiem mi odbiło? On naprawdę dba o rodzinę. Jest cudownym ojcem i opiekuńczym mężem. Jest lubiany wszędzie, gdzie się pojawi. Jest głośny, przystojny, szarmancki, opiekuńczy, mądry, błyskotliwy. Ale kiedy na mnie patrzy, ma inny wzrok. Jakby niczego we mnie nie szukał.
Co robić? Co mogę zrobić? Jak go do mnie rozpalić? Rozmawiać z nim? (mogę mu powiedzieć o wszystkim, ale czy to nie pogarsza sprawy? skoro zależy mi na tej magii, to może lepiej się zamknąć?)
Nie mam z kim o tym pogadać. Albo może nie odważyłam się. Każdy ma nas za idealną parę.
Liczę na bardzo szczere odpowiedzi. Chyba dlatego piszę na forum. Nie zależy mi na głaskaniu. Naprawdę chciałabym poznać prawdę.
1 2019-01-27 11:57:47 Ostatnio edytowany przez Kaszubka13 (2019-01-27 12:14:09)
Hmm...wygląda na to, że masz za dużo czasu na dumanie, a wtedy różne głupoty przychodzą do głowy. Uwiera Cię, że nie robisz kariery, może pomyśl o powrocie do gry.
Hmm...wygląda na to, że masz za dużo czasu na dumanie, a wtedy różne głupoty przychodzą do głowy. Uwiera Cię, że nie robisz kariery, może pomyśl o powrocie do gry.
Dzięki za radę. Jestem na dobrej drodze. Jestem właśnie w trakcie przekwalifikowywania się.
Czy ja wyolbrzymiłam problem, czy Ty kompletnie zbagatelizowałeś objawy?
Hej :-) Ja myślę ze trochę wyolbrzymiasz,masz dobrego odpowiedzialnego męża ktory Cie kocha.Taka jest kolej rzeczy ze po latach związku nie jest tak jak bylo na początku. Pojawiają się dzieci,obowiązki i przychodzi zwykła proza życia.Moze dobrym pomysłem jest żebyscie oddali dzieciaki do dziadków na weekend i spędzili ten czas tylko ze sobą? Myślę że wtedy znów poczujesz się atrakcyjna w oczach męża
Dopadł cię kryzys wieku średniego
18 lat ma się tylko raz w życiu......zmieniamy się, starzejemy, pewne emocje i namiętności przemijają.
I trzeba je zamienić na inne. Cieszyć się rzeczami, które nas dzisiaj otaczają.
Ja mam tylko jedną przestogę. W pewnym wieku ludzie zaczynają szukać ognia, który pamiętają z początków związku. Gdy w domu wszystko wydaje się poukładane, brak większych problemów, "nic się nie dzieje", wtedy zainteresowanie nowego kolegi w pracy, czy nowej klientki w firmie można uznać za coś bardzo atrakcyjnego, coś czego właśnie nam obecnie najbardziej brakuje. Jak wpadniemy w te sidła i zaczniemy krzesać iskry pożądania to możemy rozniecić wielki pożar, który szybko obejmie strzechę naszego "starego domu" i możemy zostać bez dachu nad głową.
Rozumiem, że tobie chodzi o podrzucenie drewna do waszego ogniska a nie rozpalanie nowego poza domem ale tego typu myśli oznaczają, że jesteś obecnie bardziej podatna na wdzięki wszelkich chłopców z zapałkami.
dobrym pomysłem jest żebyscie oddali dzieciaki do dziadków na weekend i spędzili ten czas tylko ze sobą?
To jest cudowna myśl, czekamy z utęsknieniem aż najmłodsze dziecko odczepi się od szyi mamy i zaufa dziadkom lub komukolwiek
jesteś obecnie bardziej podatna na wdzięki wszelkich chłopców z zapałkami.
haha, wiem wiem. Dziękuję za przestrogę i przede wszystkim za rozbawienie mnie. Jakoś zawsze czułam miętę do tych, którzy roztaczali nade mną opiekę, pospolici poszukiwacze przygód z zapałkami mnie nigdy nie interesowali
Dopadł cię kryzys wieku średniego
Myślę, że trafiłeś. Przyłapałam się niedawno na tym, że cieszę się na widok jakiegoś napotkanego w centrum handlowym nieznajomego szczęśliwego małżeństwa po 50tce. Pomyślałam, że jest i dla mnie nadzieja nawet wtedy, kiedy przekroczę magiczny wiek.
I jeszcze z tego, że mnie jakieś młodziki na ulicy obtrąbili, potem opuścili szybę i krzyczeli jakieś miłe zaczepki. Kiedyś bym się przestraszyła albo obraziła ale wtedy mnie tylko rozpromienili
Dzięki, że chciało się wam napisać.
Mówicie, że para z wieloletnim stażem nie powinna się spodziewać miękkich nóg i przyspieszonego bicia serca?
Może dla odmiany Ty pobiegasz teraz wokół męża, coby nudno nie było?
Może znudzilo mu się po prostu rozkladanie dywanu przed ksiezniczką?
Może dla odmiany Ty pobiegasz teraz wokół męża, coby nudno nie było?
Może znudzilo mu się po prostu rozkladanie dywanu przed ksiezniczką?
O, to to. Jego rozpalić? A może Ty się rozpal, a nie wymagaj?
Wróć do pracy, idź na fitness i na kawę z koleżanką. A jak będzie już taka możliwość, to dzieci do dziadków i na randkę!