Witam. Piszę na forum by poradzić się kogoś kto pomoże mi znaleść rozwiązanie z patowej sytuacji. Sprawa dotyczy mojego 3,5 letniego dziecka a jego kontaktów z babcią (babcia od strony ojca, który nie utrzymuje kontaktów z dzieckiem). Do niedawna owa babcia dziecka nie utrzymywała z moim synkiem kontaktów. Owszem kiedyś były epizody widzeń babci z jej wnuczkiem ale ogólnie rzecz biorąc kobieta większego zainteresowania dzieckiem nie wykazywała. Istotnym jest fakt, że dziecko jest niepełnosprawne i nie raz wymagało pomocy (chociażby finansowej w podróżach do klinik czy sfinansowaniu sprzętu medycznego)i takiej pomocy od babci nie otrzymało (po wielu prośbach). Owa babcia złożyła wniosek do sądu o przydzielenie jej widzeń z wnuczkiem (już jakiś czas temu). Do tej pory toczy się postępowanie, jak na razie realizuje kontakty w oparciu o zabezpieczenie w postaci 1 godziny co 2 tygodnie (wtorek godz.16-17), w miejscu zamieszkania dziecka pod moją obecność. Kobieta wnioskuje jednak o dużo większy zakres widzeń. Mianowicie o kilkugodzinne spotkania w jej domu, bez mojej obecności, dodatkowo mam odbierać dziecko z jej miejsca zamieszkania (nie mam auta a odległość to 20 km). Od ostatniej sprawy trochę się zmieniło. Dziecko wzięło udział w projekcie unijnym, co zobowiązuje go do codziennego uczęszczania na zajęcia przedszkolne i uczestnictwo w nich do godziny 17. Ja również nie pracowałam do tej pory, teraz zaczynam szkolenie i pracę dorywczą (bez umowy). Sprawa się komplikuje bowiem czekamy dalej na wezwanie do psychologa (biegli sądowi chcą zbadać więź dziecka z babcią a raczej jej brak) i nie ma nawet wyznaczonego kolejnego terminu sprawy. Kobieta nie idzie na żadne ustępstwa i nie rozumie, faktu iż dziecko do godziny 17 przebywa w przedszkolu a ja jestem w pracy. Nie bierze też pod uwagę wizyt dziecka w klinikach i mimo moich wcześniejszych zawiadomień wzywa policję pod naszą nieobecność. Szczerze mówiąc nie wiem co mam robić, ponieważ to sąd orzekł taką treść zabezpieczenia. Nie odwoływałam się od decyzji, ponieważ na tamtą chwilę dziecko nie uczęszczało do przedszkola a ja nie pracowałam. Reasumując nie idzie się z kobietą dogadać, boje się, że sąd narzuci na mnie karę bądź grzywnę za niestosowanie się do wyroku. Sytuacja jest o tyle denerwująca, że ta kobieta nagle się obudziła stwierdzając, że potrzebuje kontaktu z dzieckiem wchodząc tym samym z buciorami w moje życie i dezorganizując plan dnia. Niestety nie mogę przed sądem powiedzieć o moim szkoleniu czy pracy, ponieważ pobieram specjalny zasiłek opiekuńczy na syna, który dyskwalifikuje mnie z podjęcia pracy (oczywiście uprzejma babcia doniosłaby na mnie do MOPS-u gdyby to wyszło na jaw). Pomocy, co robić?
2 2018-11-19 21:10:01 Ostatnio edytowany przez kjim (2018-11-19 21:11:49)
Zaproponuj babci wizyty w innych godzinach np. 17.30-18.30 , argumentuj zgodnie z prawdą, że dziecko do godziny 17 przebywa w przedszkolu. Jednak najistotniejsze jest to, zebys zrobila to pisemne (mail, poczta tradycyjna lub choćby sms). Jesli babcia sie nie zgodzi, negocjuj dalej, ale wciąż pisemnie. Zaproponuj inny dzien, moze czwartek, piãtek ale też w tych godzinach 17.30-18.30 lub później. W ten sposób na najbliższej rozprawie przed sądem wykżesz, że nie utudniasz tych kontaktòw celowo, tylko okoliczności się zmieniły I nie ma takiej możliwości, by babcia widziała sie z dzieckiem od 16, ale proponowałaś w zamian inne godziny spotkań. Jeśli w takich okolicznościach babcia wciãż sie b ędzie upierac na tę godzinę 16ą to wyjdzie na nieelastyczną, upartą kretynkę. A co z alimentami? Tatuś płaci? Bo jeśli nie , to może babcię pociągnąć do tej odpowiedzialności???
Dzięki - tak zrobię. Tak płaci alimenty, spóźnia się ale płaci.