Podejrzewam u siebie depresję... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Podejrzewam u siebie depresję...

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 7 ]

1 Ostatnio edytowany przez yvette (2010-03-30 11:09:21)

Temat: Podejrzewam u siebie depresję...

Drogie netkobiety! Zastanawiałam się już jakiś czas, czy napisać tutaj o swoim problemie, ale były chwile, gdy było mi lepiej, dlatego rezygnowałam. Ale teraz wiem, że mój problem wcale nie zniknął i po mału tracę nadzieję, że będzie dobrze... Podejrzewam u siebie jakąś depresję. Wiem, że mogę się mylić, że może dotknęła mnie jakaś inna choroba spowodowana licznymi sytuacjami w moim życiu, ale jedno jest pewne - odechciewa mi się żyć. Od X lat w moim domu działo się źle, moi rodzice się rozwiedli, tata po krótkim czasie wyjechał za granicę i nasz kontakt był coraz słabszy, a teraz widać już dokładnie, że nie zależy mu na nas - na mnie i na moim młodszym bracie. Moja mama całą swoją uwagę i miłość przelała na kolejnego męża, potem kilku kochanków, a obecnie na trzeciego(!) męża, nieustannie wyżywała się na mnie i bracie. Ponad 3 lata chodziłam do znajomej pani psycholog, która po tak długim czasie naszych spotkań powiedziała mi wprost, że matka stosuje wobec nas przemoc psychiczną, z czym nie mogłam się nie zgodzić, bo każdy powrót do domu wywoływał we mnie strach. Wszystkie swoje kłopoty wypłakiwałam w poduszkę, stałam się bardzo lękliwą osobą, nie wierzę w siebie i na każdy problem reaguję płaczem, trudno mi powiedzieć asertywnie co myśle, trzęsą mi się ręce, od 3 lat mam nerwobóle, i silne bóle głowy, brałam magnez, leki homeopatyczne ale to nic nie pomogło. Mój brat znalazł inną drogę "radzenia sobie" z sytuacją domową - tnie sobie ręce od prawie 2 lat, zaczął brać narkotyki, wyrzucili go ze szkoły. Matka zamiast mu pomóc, porozmawiać z nim, znaleźć jakąś nić porozumienia, oddała go najpierw do monaru (na ponad pół roku), potem "załatwiła mu" szpital psychiatryczny,a  obecnie siedzi w poprawczaku daleko od domu z kryminalistami, mordercami i gwałcicielami. W każdym z tych miejsc lekarze mówili mojej mamie, że mój brat potrzebuje miłości, wsparcia i że te miejsca nie zmienią go na lepsze. Ale ona nie chciała go w domu, i pozbyła się go. Mój brat to najważniejsza dla mnie osoba na świecie, to ja z nim siedziałam gdy matka biegała na imprezy, do facetów lub koleżanek, wracała pijana 3 razy w tygodniu, nigdy nie dała nam dobrego przykładu, wmawiała nam że Bóg nie istnieje i wyzywała mnie od ku**... Obecnie nie mieszkam z nią, wyprowadziłam się do chłopaka, z którym jestem szczęśliwa i mam spokojne życie, mogę się uczyć, mogę normalnie funkcjonować, wrócił mi apetyt, trochę mniej kłuje mnie w sercu, ale nadal jestem płaczliwa i rozchwiana emocjonalnie. Matwie się o mojego brata, telefonuje do niego co kilka dni, wiem że nie mogę wyciągnąć go z tego ośrodka, co bardzo mnie boli... Chciałabym mu pomóc, gdy stamtąd wyjdzie (jak skończy 18lat), ale nie wiem czy będzie mnie stać na utrzymanie go. Nie utrzymuje kontaktu z rodzicami, mam do nich żal, za to że nie mogę sobie poradzić w swoim własnym dorosłym życiu, że mam ze sobą problem, że ciągle czuję się gorsza od innych i łatwo się poddaję. Poza moim bratem i chłopakiem, nie mam dla kogo żyć. Kilka razy miałam chęć popełnić samobójstwo, ale wiem że mój brat mnie potrzebuje i wyrządziłabym mu wielką krzywdę, bo on dla mnie a ja dla niego jesteśmy tak naprawdę najbliższą rodziną, na dobre i na złe. Kocham go tak jakby był moim dzieckiem i gdyby nie on to zapewne skończyłabym ze sobą, bo nie widzę sensu we wszystkim co robie. Ucze się, szukam pracy, staram się jakoś dorobić, mam znajomych, mam swoją drugą połowę, jestem młoda, mam wszystko przed sobą, ale nic mnie nie cieszy... Nie chcę pytać o jakieś lekarstwa, bo nie wierzę w to, chciałabym tylko usłyszeć jak mogłabym siebie samą zmotywować do optymistycznego myślenia i co robić, gdy mam ochotę płakać całe dnie bez powodu, jak iść dalej przez życie, żeby nie to wszystko mnie nie zniszczyło od środka... Bo czuję, że jest we mnie trucizna, która nie chcę mnie opuścić, że jest jakiś cień który się za mną ciągnie i nie daje mi spokojnie żyć dalej. Chociaż rodzice już nie ingerują w moje życie, chociaż ich już nie ma to jednak codziennie śnią mi się różne przykre sceny, które mnie spotkały, np.jak matka wyrzuciła mnie z domu... Nie mogę się od tego uwolnić,a  przecież chcę sama założyć rodzinę, mieć normalny dom i nie powtórzyć błędów rodziców. Sama nie znoszę alkoholu, nigdy nie paliłam i nie palę papierosów, nie miałam żadnego narkotyku w dłoni, staram sie być rozsądna, chce skończyć swoją policealną szkołę, chcę mieć dziecko i dać mu miłość jakiej ja sama nie otrzymałam od życia. Ale boję się, że te moje lęki, że mój stan się pogłębi i wpłynie źle na moje dalsze życie sad Przepraszam, że tak się rozpisałam, nie wiem kto to w ogóle przeczyta, ale jest mi lżej, że mogę to z siebie wyrzucić. Jedyne co mi pomaga na problemy to modlitwa i przebywanie w kościele, tam czuję się bezpieczna.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Podejrzewam u siebie depresję...

Kalusia dobrze że napisałaś o traumie jaką przeżywasz.
Jest to na tyle poważne że rada w stylu- nie myśl o tym- Ci dużo nie pomoże.
Najlepszym rozwiązaniem będzie terapia.
Ty nie jesteś w żadnym stopniu winna temu co było ani Twój brat. Tak jak napisałaś jesteście teraz dla siebie jedyną rodziną.

3

Odp: Podejrzewam u siebie depresję...

alaclaudie - Dziękuję Ci bardzo za to, co napisałaś. Dobrze jest wiedzieć, że jest ktoś kto potrafi mnie zrozumieć, a przynajmniej się stara.

4

Odp: Podejrzewam u siebie depresję...

Kalusia na forum jest kilka co najmiej dziewczyn którym nasze matki urządziły piekło. Wejdź na watek jestem DDA poznasz historie takie jak twoja i moja po części. Rozumiem doskonale co czujesz bo długie lata mimo iż matka nie miała już wpływu na moje życie , to oddziaływała na nie.
Prosty przykład poszłam sobie kupić bluzkę,i zaraz czułam się winna, a to ze i tak kiepsko w niej mi będzie, a to ze nie zasługuje bo zerem jestem. Efekt nie kupiłam , albo jak już facet mnie zmusił to bluzka leżała w szafie bo czułam ze nie zasługuje na nią.
Kochana jak na wątku przeczytasz historie dziewczyn to ulży ci ze ktoś tez tak miał , ze tak samo przezywał.
Mnie wyjść z bagna przeszłości pomógł psycholog terapeuta, bardzo mu za to dziękuje.

5

Odp: Podejrzewam u siebie depresję...

Tak, mysle, ze proste rady tutaj malo pomoga, bo ten cien w srodku siedzi i siedzi sad Mam podobnie, Kalusia.. Mimo ze chyba mialam dobry dom. Nie wiem,czemu taka jestem. Mysle, ze przede wszystkim musialybysmy sie pozbyc poczucia nizszosci, ktore ktos nam albo same sobie wpoilysmy. Kiedy chce ci sie plakac, zadawaj sobie pytania, czemu wlasciwie placzesz. Albo: co musialoby sie stac, zebys przestala, czego naprawde pragniesz? Ja czasem lapie sie na tym, ze nawet jak wyobraze sobie to, czego mi brakuje, to to nie uspokoiloby placzu. Albo nawet nie umiem dociec, o co mi tak naprawde chodzi..  Raz mi pomoglo wyobrazenie sobie oburzonej, znajomej osoby, ktora mowi, ze nie mam czemu plakac, ze ludzie maja gorsze problemy. Bo maja smile Troche mnie to otrzezwilo wtedy. Moze to taka batalia ''dziecka'' i ''doroslego'' w nas.

różyczka napisał/a:

Prosty przykład poszłam sobie kupić bluzkę,i zaraz czułam się winna, a to ze i tak kiepsko w niej mi będzie, a to ze nie zasługuje bo zerem jestem.

Mam to samo. Dlatego nie lubie sobie kupowac ubran. Dzisiaj po raz pierwszy (no,drugi) to zrobilam tongue Nie obylo sie bez mysli, ze jestem za gruba (jedne spodnie byly chyba na jakies dziecko..), na szczescie nawet znalazly sie rzeczy,w ktorych wygladalam dobrze.

Kalusia, sprobuj zglosic sie do Osrodka Interwencji Kryzysowej w swoim miescie. Ja niedlugo to zrobie,bo coraz bardziej rujnuje swoje sampoczucie. Z tego co wyczytalam mozna tam znalezc grupy wsparcia albo przydziela ci darmowego psychologa.

6

Odp: Podejrzewam u siebie depresję...

Paulinko20 - dziękuję Ci za Twojego posta :* Ja, kiedy płaczę też często nie wiem z jakiego powodu - mój chłopak pyta się mnie co się stało, a ja nie umiem mu odpowiedzieć. Z jednej strony chodzi o wszystko, o każdy szczegół, tak jakby się we mnie skumulował cały mój żal i smutek, a z drugiej nie mam na daną chwilę konkretnego powodu. Mój chłopak sądzi, że coś się wydarzyło złego i drąży temat, uważa że go okłamuje, że nie chce mu powiedzieć co mi jest, czy ktoś napisał złego sms-a czy też on mi zrobił krzywdę, a ja powtarzam że NIE WIEM DLACZEGO PŁACZE... podaje błachy powód, ale on nie rozumie i się obraża. Przykro mi, że taka jestem, bo to niszczy też mój związek. A ja bez mojego E. nie umiem żyć, mieszkam z nim, jego dom stał się moim domem i odskocznią od tego, co mnie spotykało w innych miejscach. Jego ramiona są moim schronieniem od problemów, ale nie mogę nieustannie płakać, robić z siebie ofiary, bo kto chciałby być z takim słabym człowiekiem jak ja? E. na pewno męczy to, że jestem taka nadwrażliwa. Chcę być oparciem także dla niego, żeby widział we mnie silną mądrą osobę, a nie takie byle coś jakim jestem teraz... sad Wiem, że on zasługuje na kogoś lepszego niż ja, że ja nie jestem dla niego dość dobra... sad:(:( Nie wiedziałam, że istnieją takie Ośrodki Interwencji Kryzysowej, chciałabym się tam udać, jeśli to ma mi pomóc stanąć na nogi. Dziękuję.

Posty [ 7 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Podejrzewam u siebie depresję...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024