Zamiast się zadręczać, przypominam sobie jak to było kiedy byłam dzieckiem; wszyscy dookoła narzekali, rodzeństwo, koleżanki, koledzy, dorośli-tak wyglądał zwyczajowy small talk,a ja sie zawsze dobrze czułam i cieszyłam danym momentem; nigdy np nie powiedziałam: to był dobry/zły dzień, bo żyłam chwilą obecną. Cieszyły mnie drobiazgi, doceniałam/doceniam wszystko co jest dookoła mnie, dobrze pamiętam to błogie uczucie, ze jest się żywą istotą na fajnym, pięknym świecie, nigdy sie sama nie nudziłam, prowadziłam dialog wewnętrzny. No i kiedy teraz łapie mnie dołek patrze na przedmioty dookoła mnie, na siebie, rozglądam sie dookoła, szukam czegoś miłego/ładnego, wracam pamięcią do rzeczy dobrych zamiast katować się złymi myślami, staram się przywołać to uczucie z dzieciństwa. Czasem słyszę, ze cieszę się z pierdół jak dziecko-uważam to za komplement. Dużo zmieniłam z ostatnich dwóch latach jeśli chodzi o moje fobie i blokady, duzo czytam i udzielam się na forach, czuję się coraz lepiej i pewniej.