Hej dziewczyny,
byłam w związku z psychofagiem, ale kiedy się zorientowałam, można powiedzieć, że jest już za późno, bo mam z nim dwójkę dzieci i wiem, że będzie trudniej niż łatwiej z tej relacji się wyplątać.
Cała historia brzmi jak jakiś koszmar, nie mogę uwierzyć, że to dzieje się naprawdę...
Zazdroszczę niektórym z was, od których psychol ot tak odchodzi, wymienia na inną.
Mój psychol mówi, że nigdy ode mnie nie odejdzie
Tło po krótce:
Jestem wykształconą dziewczyną, spokojną, empatyczną - smakowity kąsek dla psychofaga.
Moi rodzice są również ludźmi poważanymi, na stanowiskach, kulturalnymi, spokojnymi, mam z nimi bardzo dobre relacje.
w 2013 roku poznaję GO - mota mnie powoli w swoją pajęczą sieć, choć na tamten czas nie widzę tego w ten sposób. Wydaje mi się, że mimo różnic stworzymy dobry związek, bo mimo tego, że jest ode mnie starszy 12 lat, jest człowiekiem dobrym, kierującym się sercem, uczciwym. Ciągle o tym gada, podkreśla. Na szyi nosi ukrzyżowanego Jezusa i opowiada jak to dziękuję Bogu że mnie spotkał... (Początek chyba typowy, nie?) Jest kierowcą ciężarówki, często nie ma go w domu, ale dzwoni i pisze codziennie, piękne słowa mydlą mi oczy.
Lampka zapala mi się kiedy opowiada o swojej pierwszej żonie wariatce, ale szybko gaśnie, w końcu nawet jego syn jest po jego stronie, miała ataki szału. Chyba już rozumiem z jakiego powodu...
Akt 1)
Często mówił, że wiele kobiet się w nim podkochuje i chce z nim być, ale on wybrał mnie i będę tą jedyną do końca jego dni...
Trochę mnie to bawiło, myślałam, że to jakiś żart. Prosty, słaby, ale żart.
Kilka dni po moim drugim porodzie, na imprezie pępkowej ni stąd ni zowąd wykrzyczał mi, że moja koleżanka z pracy chciała z nim uprawiać sex.
Nagabywała go i jeśli chcę to on może mi to udowodnić! Że ona na niego leci, że on może to nagrać i mi pokaże... <WTF!?!?! - czy ten człowiek jest nienormalny? Co on do mnie mówi? Z kim ja się związałam? Co to za patologia? Nie wiem co mu powiedzieć, brakuje mi słów. Mam go wyrzucić z domu? Dopiero urodziło nam się przecież dziecko....Jak może mi udowodnić, że się prześpi z moją koleżanką, co to za myślenie? Gdzie ten mój facet, który zapewnia mnie o dozgonnej miłości...> Następnego dnia mówi, że był bardzo pijany, kaja się, a ja czuję się upokorzona, ale zajmuję się dziećmi, nie myślę o tym wiele, a może wypieram albo zapominam...
Akt 2)
Moja druga ciąża była zagrożona, 2 tygodnie przeleżałam w szpitalu. Psychofag dzwonił codziennie, kilka razy. Wydawało się, że się interesuje.
W tym czasie mama była z nim w mieszkaniu, pomagała przy starszym dziecku.
W nocy wszedł jej do łóżka, z dwuznaczną propozycją, obmacując ją (nie chcę wdawać się w szczegóły)... mama zaniemówiła.
Nie wiedziała totalnie co ma zrobić, chciała go wyrzucić z domu, ale nie wiedziała jak ja zareaguję. Czy nie załamie się psychicznie po porodzie, czy będę opiekowała się należycie dzieckiem.
Po prostu ją zatkało, ja sama nie wiem co bym zrobiła na jej miejscu. Po kilku miesiącach nie wytrzymała i powiedziała mi to... i tutaj rozpoczął się teatrzyk, który nie pozostawił mi wiele złudzeń.
Napisałam mu tylko na FB: "kłamca" i mimo tego, że totalnie nie mówiłam o co chodzi, o jaką sytuację, on zaczął się tłumaczyć, mówiąc że to diabeł go podkusił, że on go nie chciał, że to będzie dla niego lekcja życia (?), że to pokazało jego słabość (?!?)... Kontynuowałam milczenie i dowiadywałam się co raz to nowych rzeczy. Nie obwiniałam go, nie mówiłam nic, a gadał, gadał i gada już czwarty miesiąc. Z dnia na dzień wyrzuciłam do piwnicy wszystkie jego rzeczy, miał je odebrać w najbliższym czasie. Kiedy zorientował się, że kajanie na fb nie pomogło, przyjechał z trasy i rozpoczął swój spektakl. Kładł się na ziemię, wyciągnął Biblię na potwierdzenie swoich słów i przykładał ją do piersi, wyrywał trawę sprzed domu, wykrzykiwał, że mu na mnie zależy, że jestem miłością jego życia, a on wskoczył do łóżka mojej mamy, bo myślał, że to ja.... Bo on myśli o mnie dzień i noc i był przekonany, że to ja... Ta wersja też mnie nie przekonała, mimo tego, że przyjechał ze swoją matką, która wykrzykiwała, że przecież on mnie kocha, że mam mu wybaczyć, że on się dla mnie zmienił, że mięsa już nie je, alkoholu nie pije, cudowna przemiana. A ja dalej milczałam, dalej nic i w końcu wymyślił historię, że to moja mama się w nim zakochała, że na niego leciała, że czekała na niego w drzwiach za każdym razem jak szedł do toalety. On biedny musiał uciekać przed nią i odmawiać jej sexu przez rok i w końcu z zemsty postanowiła mi powiedzieć, że on wszedł jej do łóżka. Tylko przecież to ON wlazł do tego łóżka! Jak usłyszałam tą bajkę, wiedziałam, że to NIE jest normalny człowiek. Wysłuchałam i wersji mamy i jego, ale w jego wersji są cały czas nowe fakty. Widząc że nie odpisuję, nie odbieram telefonów on ciągle pisze. Niektóre ze zdań, które naprowadziły mnie na trop, że to psychopata to:
1. Ojj kochana, tak Ciebie oszukują, manipulują Tobą, moja kochana biedna duszyczko,
2. U Twojej matki jest plan, długoterminowy plan, ona tego nie zrobiła bez planu, okłamuje Ciebie.
3. Jesteś w rękach swojej matki narzędziem do wykonywania jej celu, biedne moje kochanie, żal mi Ciebie
Akt 3)
Po całkowitym zerwaniu kontaktu pozostała kwestia dzieci.
Przyjechał do dzieci trzy razy, wychodziłam tylko po to żeby mógł się z nimi pobawić.
W tym czasie robił mi sieczkę z mózgu. Za czwartym razem powiedziałam dość i poprosiłam tatę żeby to on wyszedł z dziećmi.
Ojciec zgodził się, ON pobawił się z dziećmi, po czym miał nadzieję na spotkanie ze mną, ale ja nie wyszłam i wtedy zaczął się dramat.
Wystawanie kilkugodzinne pod drzwiami, wysiadywanie na parkingu w aucie, wychodzenie z auta i opieranie się o nie, żeby go wszyscy sąsiedzi widzieli chyba. Stał w deszczu obserwując mój pokój, kolejnego dnia napisał smsa, że kocha całą moją rodzinę, po czym rzucił się na mnie, na dziecko, na moich rodziców wygrażając się, że nas pozabija.
Wezwaliśmy policję, ale przy policji udawał poszkodowanego. Pierwszy raz widziałam jak rzeczywiście kłamie, jak wymyśla.... Jak minuta po minucie bez zająknięcia opisuje zdarzenie, które ma się nijak do rzeczywistości... Wykrzykiwał, że nie pokazujemy mu dzieci, że go napadliśmy, a on biedny tyle kilometrów przyjechał, tylko do dzieci, do ukochanych dzieci... W tym momencie całkowicie się załamałam, wiedziałam już, że zostałam oszukana, a on nie ma żadnych uczuć.
Na domiar złego, wieczorem napisał mi maila, że to nie w porządku, że on przyjeżdża do dzieci, a my mu ich nie pokazujemy, a mój ojciec napada go nożem (?!?) - <że co? Jakim nożem, o co chodzi?> Kolejnego dnia na jego skrzynce, do której wciąż mam dostęp, odnajduję maila z potwierdzeniem przelewu za obdukcję... Łączę dwa fakty i... BINGO. Mój psychofag prawdopodobnie tnie się nożem, szykując sobie dowody na to że moja rodzina to patologia...
Z niby-troską pisze mi, że jestem biedna, że nigdy nie widział ludzi o tak niskich moralach jak moi rodzice i nie chce żeby jego dzieci wychowywały się wśród takich ludzi....
Przecież on wie, że jest zupełnie odwrotnie...
Gnoi mnie i niszczy, pisze maile oczerniające moich rodziców, wyzywa ich, a nic nie boli mnie bardziej od tego.
Pisze że nigdy ode mnie nie odejdzie. Bo przecież on nic nie zrobił i mnie kocha...
Po prostu zostałam oszukana przez psychofaga, celem były dzieci.
Chciał mieć dzieci, żeby powiększyć klan.
Nie jest Polakiem.
Liczyło się tylko żeby dzieci miały jego nazwisko, będzie chciał je wywieźć do swojego kraju za wszelką cenę i wiem, że będę musiała walczyć.
Dziewczyny,
totalnie nie wiem gdzie szukać pomocy.
Zgłosiłam nękanie i groźby w Prokuraturze, ale postępowanie trwa i trwa.
Nic tego nie wynika, a on przyjeżdża pod mój dom niezapowiedziany i nie daje mi żyć.
Nie wychodzę już z dziećmi na spacery, praktycznie nie wychodzę z domu, muszę się ukrywać.
Jako że molestował seksualnie moją matkę (!), mam ogromne obawy co do dzieci.
Ja wiem, że dzieci powinny mieć kontakt z obojgiem rodziców, nie robię tego z zemsty, ale, naprawdę się boję, czy on im nie zrobi krzywdy.
Czy istnieje realna szansa żebym mogła ograniczyć mu prawa rodzicielskie a najlepiej to go tych praw pozbawić?
On się wszystkiego wyprze, a cała batalia sądowa obawiam się, że skończy się na wyciągnięciu brudów i nic z tego nie wyniknie.
Po akcji z napaścią na całą moją rodzinę, po prostu się go boimy i już trzeci raz rzeczywiście nie pokazujemy mu dzieci.
Nikt nie zamierza do niego wyjść, jesteśmy zastraszeni, ale ile może to trwać...
Zasada braku kontaktu w ogóle nie skutkuje, w ostatnim czasie napisał mi ponad 100 emaili i nie wygląda żeby mu się miało znudzić.
Pisze w eter, a niektóre jego maile mam wrażenie, że nie są już kierowane do mnie, tylko bełkocze coś na kształ pamiętnika, wymyślając przy tym niestworzone historie i zmieniając fakty.
Aha po tym wszystkim to:
1) JA go zdradziłam (w sensie oszukałam go, bo on mnie kocha, a ja taka zła...)
2) Wszystko to moja wina, bo słucham matki, a nie jego
3) Jestem niepoważna, że mam dwoje dzieci, a zachowuję się jak nastolatka, nie wiem co to poważny związek
4) Miłość jest ślepa, został oszukany, nie wierzy że to się dzieje w jego życiu...