Stos problemów. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 6 ]

1 Ostatnio edytowany przez vignon (2017-06-03 23:12:33)

Temat: Stos problemów.

Cześć smile
Mam na imię Ewelina i mam 25 lat.
Od ponad roku, a może i dłużej zaczęła doskwierać mi samotność.
Nigdy nie miałam chłopaka, nigdy nie byłam na randce, jestem dziewicą.
Zawsze jak się całowałam to zawsze po pijaku z chłopakami, którzy też byli pijani.
Całowałam się z 8x w życiu na przestrzeni ośmiu lat.
Nie jestem mega brzydka, raczej urody średniej, w sumie to nawet jestem ładna. Wiem, że śmiesznie to brzmi.
Jestem blond cycatą dziewczyną z bardzo zgrabnymi nogami, trochę mam w bokach tłuszczu, więc nie wyglądam na instagirl.
Żaden chłopak nigdy mi nie powiedział sam od siebie, że jestem ładna, czy, że ładnie wyglądam.
Jestem aktorką, pracuję w teatrze, studiuję.
Mam 25 lat i mam młodsze koleżanki w wieku 17, 18 lat i kiedy zwierzają się mi jako starszej koleżance, widzę, że one już rozpoczynają życie seksualne. Kiedy mi o tym opowiadają mam wrażenie, że jestem już grubo po tyłach.
Nie mam zielonego pojęcia dlaczego nigdy nie trafiłam na jakiegoś chłopaka.
Nie umiem znaleźć sobie chłopaka. Jestem od ponad roku zakochana w moim przyjacielu, który jest młodszy ode mnie o 5 lat.
Pewnego razu pojawiła się dziewczyna, oczywiście jego rówieśniczka, młodsza ode mnie, rzecz jasna ładniejsza i od tej pory, choć on z nią nie jest
zauważyłam, że ja już przestałam być dla niego ważna. Miałam do niego milion pretensji, normalny chłopak już dawno by się z taką zołzą nie kontaktował, a on mimo wszystko był. Mówił mi, że jestem dla niego ważna, że cokolwiek on nie zrobi to zastanawia się co ja mu na to powiem, że cokolwiek zrobię złego, to on mi wybaczy itd itd.
Po roku powiedziałam mu o zakochaniu, oczywiście z góry wiedziałam, że nic z tego, bo wiedziałam, że ja jemu się nie podobam, bo to jest taki chłopak, który szuka idealnej dziewczyny, właśnie takiej z instagrama, jest strasznie głupi, bo jest jeszcze bardzo młody i nie myśli jeszcze mózgiem. Wiatr we włosach, nowa bryka, to przydałaby się jeszcze fajna dziewczyna, byle nie mądrzejsza od niego.
Byłam więc nastawiona na klęskę, która oczywiście nadeszła.
Poza tym to, że się zakochałam także sama  racjonalnie uważam za błąd i frajerstwo z mojej strony, bo on nawet jako przyjaciel nie zachował się w wielu punktach jak przyjaciel. Wiem, że jest młody i głupi w wielu kwestiach, nie potrafi jeszcze rozmawiać o uczuciach, nie ma poczucia odpowiedzialności w relacjach itd. Poza tym znamy się jak łyse konie, ja go znam na wylot, jego wady i zalety.
Mimo to zakochałam się, nie umiem przestać o nim myśleć, strasznie za nim tęsknię. On też kiedy nie rozmawialiśmy wysyłał mi sygnały swojej obecności w postaci pier*olonych lajków na instagramie, bo nie umiał się jak człowiek odezwać. Mam wrażenie, że jemu po prostu nie brakuje mnie, tylko mojej uwagi, którą zawsze mu dawałam. Przyzwyczaił się do mnie.
Zawsze kiedy już robiłam ten mały kroczek do zapomnienia o nim, to on w jakiś sposób dawał o sobie znać. I znowu to samo: myślenie o nim, wieczór, noc, dzień, poranek.
Po dwóch miesiącach braku rozmów jakichkolwiek odezwałam się do niego. Ucieszył się, że zadzwoniłam. Nie chciałam wielkiego padania sobie w ramiona, więc
rozmowa trwała 3 minuty. Powiedział, bardzo mnie zapewnił tak sam z siebie, że oddzwoni do mnie i że chce się jeszcze zgadać i że oddzwoni do mnie. I czekałam, czekałam, aż niedawno napisał na necie żebym podała mu swój numer, bo nie ma kontaktów.
Chciałabym wrócić do momentu, kiedy on był dla mnie tylko kolegą, z którym się świetnie rozumiem, śpiewamy nasze ulubione piosenki i właściwie
w tym samym momencie mamy to samo w głowie, wystarczy spojrzenie i wiadomo o co chodzi. Chciałabym żeby nie był dla mnie taki istotny jak jest teraz.
Dzisiaj tęsknię za nim bardzo, kocham go i nienawidzę. Za to, że nie umiał ze mną porozmawiać o moim uczuciu, za to, że domyślał się, że się zakochałam,
ale mimo to nie zareagował jako przyjaciel i nie powiedział "stop". Ja sama nie umiałam mu się przyznać, bo szkoda mi było naszej przyjaźni, która naprawdę była
wspaniała.
Teraz leci trzeci miesiąc jak się nie widzieliśmy. Nie wyobrażam sobie, że mielibyśmy się spotkać, bo ja dalej jestem w nim zakochana  i nawet nie mam zielonego pojecia na jakich zasadach miałabym się z nim spotkać. Trudno mi jest określić kim on dla mnie dzisiaj jest, chyba "znajomy"  to dobre określenie.
A moim takim marzeniem w ogóle to jest umieć go olać, tak jak on mnie jako przyjaciółkę. Umieć sobie poradzić bez niego tak jak on potrafi beze mnie.
Wiem, że w takim razie jego przyjaźń była gówno warta. Wiem wszystko.
Chciałabym abyście mi coś poradzili tak poważnie podchodząc do tematu, choć wiele rzeczy w mojej wypowiedzi zapewne śmiesznie brzmi,
ale ja dzień w dzień o nim myślę, mam go ciągle z tyłu głowy. Mam do niego żal, mam też i do czego się otwarcie przyznaję,
  chcęć zemsty, ale nie przez samą siebie tylko żeby karma do niego wróciła, i żeby zobaczył jak to w ogóle jest.
Chciałabym być otwarta na nowe znajomości, chciałabym spotkać kogoś z kim rozumiałabym się tak jak z nim, a może nawet lepiej, tylko żeby ten ktoś był
  o wiele od niego mądrzejszy i dojrzalszy.
Proszę o jakieś rady, bo ja naprawdę mam w sobie żal i jest mi przykro.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez osobliwy nick (2017-06-04 01:18:23)

Odp: Stos problemów.

Od pewnego czasu spisuję pewne zasady, którymi bezwzględnie kieruję się w życiu. Moja zasada nr 23 brzmi:

#23 Nie istnieje przyjaźń damsko-męska. Nigdy nie przyjaźnij się z kobietą.

Tobie także radzę dołączyć tę zasadę do zbioru swoich życiowych zasad i chociaż tyle wynieść z tej historii. A co do kolegi, w którym się zakochałaś - powinnaś całkowicie zerwać kontakt i zapomnieć o znajomości z nim. Będzie bolało, ale co byś nie robiła, to będzie. Jeżeli zauważysz stany depresyjne idź do psychologa lub psychiatry.

No i, jak już Ci przejdzie - nie zmarnuj kolejnych 5-10 lat, tylko znajdź sobie chłopaka w mniej więcej swoim wieku.

vignon napisał/a:

Chciałabym wrócić do momentu, kiedy on był dla mnie tylko kolegą, z którym się świetnie rozumiem, śpiewamy nasze ulubione piosenki i właściwie
w tym samym momencie mamy to samo w głowie, wystarczy spojrzenie i wiadomo o co chodzi.

Tak nie robią koledzy.

vignon napisał/a:

Mam na imię Ewelina i mam 25 lat.
Od ponad roku, a może i dłużej zaczęła doskwierać mi samotność.
Nigdy nie miałam chłopaka, nigdy nie byłam na randce, jestem dziewicą.
Zawsze jak się całowałam to zawsze po pijaku z chłopakami, którzy też byli pijani.
Całowałam się z 8x w życiu na przestrzeni ośmiu lat.
Nie jestem mega brzydka, raczej urody średniej, w sumie to nawet jestem ładna. Wiem, że śmiesznie to brzmi.
Jestem blond cycatą dziewczyną z bardzo zgrabnymi nogami, trochę mam w bokach tłuszczu, więc nie wyglądam na instagirl.
Żaden chłopak nigdy mi nie powiedział sam od siebie, że jestem ładna, czy, że ładnie wyglądam.
Jestem aktorką, pracuję w teatrze, studiuję.

Z opisu bym Cię nawet brał.


vignon napisał/a:

Wiem, że w takim razie jego przyjaźń była gówno warta. Wiem wszystko.

Nie było żadnej przyjaźni (patrz zasada #23), bo Ty się zakochiwałaś lub trwałaś w tej znajomości zakochana od początku, wmawiając sobie, że tak nie jest. A przyjaźń wyklucza miłość obu stron.

vignon napisał/a:

Chciałabym być otwarta na nowe znajomości, chciałabym spotkać kogoś z kim rozumiałabym się tak jak z nim, a może nawet lepiej, tylko żeby ten ktoś był o wiele od niego mądrzejszy i dojrzalszy.

Najpierw, to Ty zacznij chcieć, żeby Cię facet przeleciał, a później skup się na rozmowach, bo widzę, że masz w tym temacie duże tyły. Nie zbudujesz związku na rozmowach i śpiewaniu piosenek, chyba, że będą kończyć się pocałunkami i rozbieraniem. Jeżeli w kolejnych znajomościach zamierzasz powielać schemat spacerów po łące, zgadywania swoich myśli i czegokolwiek co tam jeszcze robiliście, to facet albo się znudzi albo znowu traficie do swoich friend zone. Normalny facet całuje dziewczynę w pierwszych kilku tygodniach znajomości, 5-8 spotkań to absolutne maksimum. Skreślaj lub całuj sama z siebie wszystkich, którzy tego nie zrobią.

3

Odp: Stos problemów.

Osobliwy nick Ty taki wyuczony samiec alfa. smile No niestety to co uczą samców, niekoniecznie musi być dobre samic. smile
Co do Autorki już wiesz, że niczego nie warto robić na siłę. Jesteś osobą niedoświadczoną i łatwo Cię skrzywdzić. Nie całuj się z kim popadnie, a tym bardziej nie dawaj tyłka gdzie popadnie i komu popadnie, bo sama już wiesz, że idiotów nie brakuje. To co ja Ci mogę podpowiedzieć, to skupienie się na sobie. Tylko Ty możesz sobie dać szczęście i jak teraz dać sobie poczucie nieszczęścia. Warto zatem dbać o poczucie własnej wartości, wyrabiać się towarzysko. Nie traktuj ludzi zwłaszcza mężczyzn jak przyjaciół, ale jako kogoś do wykorzystania do własnego rozwoju. Pamietaj sex powinien byc zawsze na poziomie taki szybki w wc, to nic ciekawego. Będziesz mieć tylko wyrzuty sumienia.

4

Odp: Stos problemów.

Jak dla mnie - sama nad sobą popracuj. Świetna z Ciebie przyjaciółka podkreślająca, jaki ten facet jest młody i głupi. Ja bym się nie skusiła. I nie zrzucaj na niego winy - nie zakochał się za Ciebie, nie jest Twoją niańką, ma prawo do swojego czasu i swoich spraw. Oczekujesz dojrzałości, ale nie wygląda na to, byś sama była specjalnie dojrzała.

5

Odp: Stos problemów.
vignon napisał/a:

Cześć smile
Mam na imię Ewelina i mam 25 lat.

Jestem aktorką, pracuję w teatrze, studiuję.

smile

6

Odp: Stos problemów.

Tu gdzieś był wątek kobiety w podobnym wieku, której 20-latek zrobił dziecko i porzucił.

Posty [ 6 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024