Witam,
Jestem Lilka, mam 29 lat i pewne wątpliwości.
Jestem z moim facetem od 5 lat , rozumiemy się świetnie , mamy prawie rocznego synka, budowa domu w toku , oboje mamy dobrą pracę- niczego nam nie brakuje.
Nasza historia nie zaczęła się romantycznie i nigdy romantycznie nie było , z początku traktował mnie z wielkim dystansem , później małymi kroczkami zaczynał bardziej się angażować, proponując wspólne mieszkanie , czy budowę domu , dziecko..
Zapominał o rocznicach, nigdzie sami nie wychodzilismy, nie wyjezdzalismy. To nie tak , ze nie wychodzilismy wcale- robilismy wiele rzeczy ze znajomymi czy rodzina, moja czy jego i wtedy bylo super , a to podchodził, dawał buziaka, pytał czy mi zimno itd. W domu potrafił usiąść przed tv i jakby mnie nie było
1 2017-05-16 19:18:41 Ostatnio edytowany przez liliana552 (2017-05-16 19:20:00)
Witam,
Jestem Lilka, mam 29 lat i pewne wątpliwości.
Jestem z moim facetem od 5 lat , rozumiemy się świetnie , mamy prawie rocznego synka, budowa domu w toku , oboje mamy dobrą pracę- niczego nam nie brakuje.
Nasza historia nie zaczęła się romantycznie i nigdy romantycznie nie było , z początku traktował mnie z wielkim dystansem , później małymi kroczkami zaczynał bardziej się angażować, proponując wspólne mieszkanie , czy budowę domu , dziecko..
Zapominał o rocznicach, nigdzie sami nie wychodzilismy, nie wyjezdzalismy. To nie tak , ze nie wychodzilismy wcale- robilismy wiele rzeczy ze znajomymi czy rodzina, moja czy jego i wtedy bylo super , a to podchodził, dawał buziaka, pytał czy mi zimno itd. W domu potrafił usiąść przed tv i jakby mnie nie było, nie pisał, nie dzwonił... Jak był z kolegami to dzwonił i pytał co tam jak tam, jakby chciał udowodnić ze on jest super.. myślałam że taki jest mało romantyczny, zapominalski, nie pokazujący uczuć. Aż przypadkiem na fb jego kolega znalazł jego była, która go (krótko mówiąc ) bardzo w przyszłości zraniła. I ona miała tam zdjęcia z czasów jak byli razem i z wielkim podekscytowaniem zaczął mi krótko opowiadać, gdzie to było , trochę mnie zatkało i powiedziałam mu tylko 'kochanie mało mnie obchodzi w jakich okolicznościach były robione te zdjęcia ' . Powiedziałam to z uśmiechem na twarzy , ale nie ukrywam, że mnie to zakuło. Jego kumpel spojrzał na niego jak na wariata i temat się urwał. Kochalismy się tego wieczoru, a właściwie on leżał a ja odwalalam robotę , czyli jak niezmiennie od kilku miesięcy. Poszliśmy do łóżka a on do mnie ' w moje urodziny też zrobimy z jakimś motto ' ( w sensie przebrać się np lata 80 ) . Na drugi dzień weszłam jeszcze raz na jej profil i obejrzałam sobie bardziej dokładnie jej zdjęcia, poczytałam komentarze. Pod jednym zdjęciem z ich wspólnego urlopu przeczytałam ze planowali urlop na Florydzie.. tam gdzie chciał ze mną lecieć odkąd mnie poznał. Nie wiem co mam myśleć. On mówi że mnie kocha , ale ja mam wątpliwości. Czuję jakby nie do końca zamknął temat zwiazku z tamtą kobietą.
Proszę o opinie, chociaż podświadomie wiem co mi powiecie... Dziękuję za czas i pomoc!!
5 lat to długo, żeby zapomieć o byłej i wejść w związek emocjonalny z Tobą. Nawet sex pokazuje, kto się tu stara, a kto nie. Niestety marnujesz czas. 5 lat mysle, że wystarczy, aby dojść do oczywistych wnioskow i podjęcia decyzji.
5 lat to długo, żeby zapomieć o byłej i wejść w związek emocjonalny z Tobą. Nawet sex pokazuje, kto się tu stara, a kto nie. Niestety marnujesz czas. 5 lat mysle, że wystarczy, aby dojść do oczywistych wnioskow i podjęcia decyzji.
Skąd takie wnioski?
liliana552, nie szukaj dziury w całym. Odnoszę wrażenie, że czepiasz sie drobiazgów. Jesli chodzi o jego byłą, to każdy ma jakąś przeszłość, o której czasami sobie przypomina.
Zwróć uwagę na to, że to jego kolega zaczął temat jego byłej i chyba szybko sie połapał, że trochę Cię to ruszyło. Wyjazd na Florydę? Super, jesli macie mozliwości, może on zawsze o tym marzył i celem tych marzen jest wyjazd z bliska osoba, która teraz Ty jesteś.
Pozostałe sprawy, które Cię nurtują, można przegadać; seks, zapominanie o ważnych datach, spędzanie wspólnie czasu, wyjazdy itd.
5 2017-05-17 21:11:09 Ostatnio edytowany przez liliana552 (2017-05-17 21:11:56)
Właśnie nie chcę niepotrzebnie popadać w paranoję, to zawsze był taki " wolny " człowiek, więcej czasu spędza w garażu , na jakieś wyjazdy wyjeżdżamy tylko z zaprzyjaźnionymi rodzinami, z dziećmi.. wiem że wszędzie przychodzi codzienność i nikt codziennie nie chodzi na randki ani się nie klei ciągle.
Wiem że jego ex była jaka była ale mieli fajny czas, chodzili na imprezy, jeździli na wycieczki , ona była raz na dwa tygodnie na weekend, więc ten czas " wykorzystywali ". Trochę mnie zakulo to bo ze mną czegoś takiego nigdy nie było, nigdzie nie jeździliśmy SAMI i nie cieszyliśmy się tylko SOBĄ. Odnoszę wrażenie, że ona jest jego miłością życia, a ze mną jest , bo taka musi być kolej rzeczy, że człowiek się ustatkuje, zakłada rodzinę... Jako facet i ojciec sprawdza się świetnie, ale brakuje mi tylko tego poczucia, że ja jestem właśnie TĄ...
A czujesz, że cię kocha? Czujesz, że za tobą teskni jak nie widzi cie np dwa dni? Jest o ciebie zazdrosny?
Tak, jesli sie kontaktuje z byłym albo jak sąsiad ( jego stary dobry kolega ) częściej na kawę wpadał , mogę na palcu ręki policzyć sytuacje w której był zazdrosny.. czy czuje ze mnie kocha .. zależy, czuje ze robi wszystko dla nas , mówi codziennie ze mnie kocha , da buziaka ale nie jest jakiś wylewny.. Trochę mnie to zmyla, bo niby nie ma się czego czepiać , ale z drugiej strony brakuje tej pewności
Dziewczyno, ale co Ty w ogóle porównujesz dwa całkiem odmienne światy.
Tamtą widział raz na 2 tygodnie, a z Tobą jest cały czas od 5 lat i jesteś zazdrosna o to, że nie masz tak samo jak tamta?
Inna by się posikała chyba ze szczęścia jakby facet ją zabrał na Florydę, a Tobie źle i niedobrze, bo z tamtą też chciał jechać?
Nie wiem no mi zwyczajnie ręce opadają jak czytam takie straszne historie, więc wychodzę. Dziękuję i pozdrawiam. Masakra...
Może naprawdę zwyczajnie szukam dziury w całym. Dziękuję za wszystkie odpowiedzi
Nie szukasz dziury w całym, tylko takie masz odczucia i masz do nich prawo. Człowiek to nie maszyna, ani ty ani twój facet. Jeśli czujesz niepewność to musi być coś co ją powoduje. Nie wiem czy rozmawiałaś z nim o tym, nie wiem co ci odpowiedział.
Trochę dziwny jest ten brak spędzania czasu we dwoje. Ten czas jest bardzo potrzebny. Jak są dzieci to oczywiscie wszystko się zmienia, ale przed dziećmi też tego nie było? Relację i więź buduje się będąc we dwójkę, i nie mówię tu tylko o łóżku . A w domu spędzacie cas we dwoje, jak dziecko idzie spać? Rozmawiacie, gotujecie, wygłupiacie się?
Ja myślę, że niezaleznie jak jest, to można jeszcze waszą relację poprawić tak abyś czuła tę jego miłość .
Intuicja to podstawa, przynajmniej dla mnie - a ty czujesz, że coś jest nie tak. Nie czepiasz się przysłowiowych skarpetek na podłodze. Nie przekażesz nam przecież tych sytuacji w 100%, ale skoro się niepokoisz - coś musi być na rzeczy... . Pięć lat to wystarczający okres, by stała mu się obojętna - co za tym idzie, aby, mówiąc brutalnie "olał" przeszłość. Faceci, wbrew pozorom to dość proste istoty ( bez urazy Panowie ). Jeśli coś go nie interesuje, nie poświęca tej sprawie nawet krzty energii. Jeśli jest odwrotnie...
Dziekuje Wam dziewczyny, ze probujecie mnie zrozumiec. Ja naprawde nie wiem co ja mam myslec. Mozna to roznie interpretowac, jego zachowanie rowniez. Ja wiem, ze te dwa zwiazki sie roznia, ona byla raz na dwa tygodnie na Weekend. Wtedy albo chodzili na imprezy albo wyjezdzali, ewentualnie wyjezdzali na tydzien , dwa. Ich zwiazek to same przyjemnosci. U nas jest inaczej jest maly szkrab i mimo usmiechu jaki maluje nam na twarzy sa tez nieprzespane noce, a do pracy wstac trzeba, mamy kredyt i jest budowa domu w toku co tez bywa bardzo stresujace. Mimo tego robimy wiele przyjemnych rzeczy tj. wyjazdy ze znajomymi i dziecmi , czesto grillujemy, czy chodzimy z nimi do kina czy cos zjesc- ale nigdy sami. Takze przed dzieckiem tego nie robilismy bo jak go poznalam to dwa razy lezal w szpitalu po pare tygodni, ja mialam duzo pracy, takze w weekendy, pozniej kupilismy dzialke itp itd, ciagle cos.
Jesli pojawial sie temat jego bylej to w samych negatywach, ze sie pindrzyla, a w domu byl syf , ze ciagle imprezowala, ze Krzysiek (moj facet ) siedzial u zaprzyjaznionego malzenstwa i nic nie pil , bo musial ja odebrac, ze nie gotowala, nie sprzatala, ze nosa do gory miala itd.
Tego nie slyszalam od niego tylko od naszych przyjaciol, rodziny. Z nim nie rozmawialam nigdy na jej temat , bo po co ? Na samym poczatku jesczcze jak sie poznalismy ja dopiero co sie rozstalam z moim ex, to wtedy tylko krotko rozmawialismy o tym, ze ona go ze swoim ex po dwoch latach zdradzila. Po tym incydencie wyprowadzil sie i nie zamienil z nia od tamtej pory zadnego slowa. Z tego powodu tez sie boje , ze takie niewyjasnione sprawy moga w nim wzbudzac jakies silne emocje.
Nastepne co mnie martwi to to, ze on bardzo rzadko chce sie przytulac, seks tez sie zmienil, nie tylko czestotliwosc ale i jakosc, my sie w ogole nie calujemy. Nie gotujemy razem, jak przychodzi to jedzenie jest gotowe, bo jak teraz jest cieplo to jest do pozna na budowie, wiec nie ma bardzo kiedy, na specery razem tez bardzo rzadko chodzimy i mowiac rzadko to mam na mysli 3-5 razy odkad maly jest z nami. To tez nie tak, ze on w tym czasie woli z kolegami siedziec czy sam cos robic, on w tym czasie pracuje, wiec milo mi bylo jak powiedzial, ze za 3-4 lata polecimy sami na urlop. Odlozone tak w czasie bo po pierwsze chcemy dom skonczyc a po drugie nie zostawie malego u rodzicow czy tesciow na tak dlugo...
Pozniej sie okazalo ze rowniez tam chcial jechac z nia, i te jego dokladne opisywanie w jakich okolicznosciach bylo robione te zdjecie. Ja pisalam juz ze on jest zapominalski , ze do wielu rzeczy nie przywiazuje wagi,a tu Taki Klops.
Ja wiem ze lepiej sie zyje bez kredytu,obowiazkow , zobowiazan i pewnie to jest to co mial z nia , a ze mna nie, dlatego zawsze bede 'na przegranej pozycji' Ale jakos lepiej mi sie z tym nie zyje. Gdy z nim rozmawialam na temat tego , ze nic razem nie robimy, a raczej wybuchlam gdy kolejna rocznice zapomnial to zaraz wlozyl mnie do auta i pojechalismy cos zjesc, ale to chyba nie o to chodzi zebym ja sie z nim o ten wspolny czas wyklocala. I nie chce mu takze marudzic, tym odniose calkeim odwrotny skutek od zamierzonego..
Powiem Ci tak młoda damo. Na moje oko, to wszystko wygląda zupełnie normalnie i wcale nie chodzi o to,
że na spacery rzadziej wychodzicie czy w sypialni jest inaczej niż było na początku (to też jest normalne, serio Ci mówię)
A więc o co chodzi? Chodzi tylko i wyłącznie o te nieszczęsne zdjęcia. Że ten kolega je odnalazł, że facet je zobaczył,
że coś tam mu się przypomniało (może w to nie uwierzysz, ale to tez jest całkowicie naturalne) i niechcący wymsknęło...
To Cię uraziło czy nie wiem, podkopało wiarę w to że jesteś dla niego tą jedną jedyną i najważniejszą. Jesteś, uwierz.
Gość ma na głowię całą masę problemów (których nie ma w "weekendowych" związkach) a do tego jeszcze większą masę roboty
(czego też nie ma w "weekendowych" związkach) macie małe dziecko (którego nie mają "weekendowe" pary) i 5 lat związku za sobą
(żaden "weekendowy" związek tyle nie trwa) musisz więc zrozumieć i myślę, że to wszystko robi różnicę i może trochę mu odpuść.
A wracając do tej jego eks i zdjęć, to wiesz, moim zdaniem nad interpretujesz całe zdarzenie, o którym on już pewnie zdążył zapomnieć.
Dwukrotnie przechodziłem rozstania po wieloletnich związkach, dwukrotnie to ja byłem rzucany (och jej, zaraz chyba się rozpłaczę)
i pomimo tego tak jak to dzisiaj pamiętam, to już po roku czasu byłem z tych bab wyleczony. U twojego minęło już 5 lat,
urodziłaś mu dziecko, tamta go zdradziła z tego co doczytałem, tak? No błagam Cię Lilka, weź Ty się czymś zajmij lepiej, bo chyba Ci się nudzi
Liliana, jak opisujesz swój związek to powiem ci, że ja też bym się źle czuła gdybym tak miała.
Anderstud tłumaczy, że to dlatego bo jest dziecko. Ale byl przecież czas przed dzieckiem, beztroski, kiedy mieliście tylko siebie. I wtedy tez rozumiem nie było tak jakbyś chciała?
Wiem, że dom, dziecko zajmuje mnóstwo czasu ale jednak jest czas wieczorem kiedy można pobyć razem. No i kwestia seksu. Mi się wydaje, że jeśli facet nie potrafi pokazać uczucia w trakcie seksu to nie jest dobrze. Jak to się nie całujecie? On tego unika? Czy po prostu tak macie? A patrzycie się sobie w oczy podczas seksu?
Twój opis jest jakiś niepokojący, jakbyście żyli obok siebie, a on trzymał cie na dystans. Dla mnie dużym wyznacznikiem jest patrzenie się sobie dlugo w oczy, jesli facet nie patrzy na ciebie i unika kontaktu wzrokowego to jest to coś mocno niepokojącego. Facet, który kocha uwielbia patrzeć na swoją kobietę, a w szczególności w jej oczy.
Niby tak jak pisze Anderstud nie ma się do zego przyczepić, bo formalnie jest wszystko ok. Pytanie co w nim siedzi w środku.
Chłop rano wstaje do pracy z której zasuwa od razu na budowę, a tam zapieprza ile pary mu starczy.
Po tym wszystkim wraca spizgany do domu i naprawdę, choć może wyda Wam się to nieprawdopodobne,
nawet najbardziej zakochany na świecie facet ma normalne ludzkie prawo nie okazywać tyle czułości, ile akurat Wy chcecie.
Bo nie całuje, bo w oczy nie patrzy, bo coś tam i coś tam... Serio nie ma w życiu większych problemów i zmartwień, tylko takie pierdoły?
Jak rozumiem, wypowiadając się na wątku Panie, to same chodzące doskonałości, które sobie nic nie mają do zarzucenia
i pewnie dlatego uważają, że co by facet nie robił, to i tak za mało się stara, żeby Was zadowolić Żyjcie dziewczyny i dajcie żyć.
Bo inaczej cienko to widzę. Naprawdę.
Wlasnie z boku patrzac- jest wszystko okej. Oboje pracujemy, mamy cudne dziecko, dom budujemy, chcemy wziac slub, ja dbam o niego, on dba o nas ( praca po pracy na budowie ) Ale czasami mam wrazenie , ze to wszystko na pokaz, bo to jak to wszyscy widza nie oddaje tego w rzeczywistosci.
Miedzy znajomymi jest super, a to sie pyta czy mam picie, czy mi cos podac, to podejdzie , przytuli. Przy kumplach to samo a to klepnie w tylek, to przytuli. Gdy jestesmy sami jest inaczej, duzo sie razem smiejemy czy rozmawiamy, mamy podobne zdanie na rozne tematy, ale brakuje tej czulosci..
Nie calujemy sie... Kiedys sie calowalismy , kiedys sam mnie calowal i sie na mnie podczas seksu patrzal , pozniej przestal calowac , przestal sie patrzec, gdy ja go calowalam to szybko ten pocalunek zakonczyl, wiec i ja przestalam. Teraz to wyglada tak , ze ja go zadowalam na wszystkie sposoby , a on czerpie przyjemnosc. Nie ma to nic wspolnego z ciaza ani z moim cialem po ciazy , bo ono sie w ogole nie zmienilo, nie mam rozstepow ani rozciagnietej skory, piersi mi nie wisza..
Wiec nie wiem albo Taki jest albo cos nie gra
17 2017-05-18 11:32:18 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-05-18 11:34:29)
Jak był z kolegami to dzwonił i pytał co tam jak tam, jakby chciał udowodnić ze on jest super..
Napisz to w języku zrozumiałym. Takie byki walisz, że aż wstyd. Do tego wnioski jakie wyciągasz, nie mają żadnego sensu.
Masz 29 lat, a potrzebujesz opieki jak mały brzdąc.
Chłop rano wstaje do pracy z której zasuwa od razu na budowę, a tam zapieprza ile pary mu starczy.
Po tym wszystkim wraca spizgany do domu i naprawdę, choć może wyda Wam się to nieprawdopodobne,
nawet najbardziej zakochany na świecie facet ma normalne ludzkie prawo nie okazywać tyle czułości, ile akurat Wy chcecie.
Bo nie całuje, bo w oczy nie patrzy, bo coś tam i coś tam... Serio nie ma w życiu większych problemów i zmartwień, tylko takie pierdoły?
Jak rozumiem, wypowiadając się na wątku Panie, to same chodzące doskonałości, które sobie nic nie mają do zarzucenia
i pewnie dlatego uważają, że co by facet nie robił, to i tak za mało się stara, żeby Was zadowolićŻyjcie dziewczyny i dajcie żyć.
Bo inaczej cienko to widzę. Naprawdę.
Ja to wszystko rozumiem i ja nie wymagam tego aby on mnie glaskal , mlaskal , wyznawal milosc podczas seksu. Ale z inicjatywa zawsze wychodze ja, nie wazne czy to seks , przytulenie, jakies wyjscie. Wierze , ze facet ma ochote po prostu sie rozluznic przy pomocy orgazmu, ale tak ciagle ?? Nie wierze ze nie ma wcale potrzeby bliskosci.
Ja wiem , ze wszedzie sie wszystko z czasem zmienia , nie tylko gdy pojawiawia sie dziecko, ale ludzie bedac ze soba spedzaja ze soba czas takze we dwoje czy nie? Przytulaja sie takze jak nikt nie patrzy czy nie ?
Nie potrzebuje idealnego faceta i idealnego zwiazku ale ciezko mi uwierzyc ze kiedys tak to ma wygladac i niby jak to ma wszystko funkcjonowac? Juz pomijajac to ze mi to przeszkadza , ale to ludzi od siebie odsuwa.
liliana552 napisał/a:Jak był z kolegami to dzwonił i pytał co tam jak tam, jakby chciał udowodnić ze on jest super..
Napisz to w języku zrozumiałym. Takie byki walisz, że aż wstyd. Do tego wnioski jakie wyciągasz, nie mają żadnego sensu.
Masz 29 lat, a potrzebujesz opieki jak mały brzdąc.
Bardzo przepraszam, nie mam polskiej klawiatury jak pisze na laptopie i nie wychowywalam sie w Polsce.
Chodzi o to , ze jak gdzies jest sam (np w garazu ) to ani nie zadzwoni ani nie napisze. Jak jest u kolegow ( naszych wspolnych znajomych ) albo swoich rodzicow to dzwoni przynajmniej dwa razy i sie pyta czy wszystko ok.
Czemu uwazasz , ze moje wnioski nie Maja sensu ?
Nie wiem faceci co wy macie ze mna za Problem, mam wrazenie ze mnie zaraz zjecie. Moze i wale byki, ze az wstyd, ale przynajmniej kazdego z Was traktuje z szacunkiem!
20 2017-05-18 11:52:05 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-05-18 11:53:40)
Naprawdę nie ma sensu pisać o jakimś szacunku. Żadnego z mężczyzn tutaj, raczej to specjalnie nie obchodzi.
Chodzi jedynie o Twoje wyciąganie wniosków z zaistniałych sytuacji. Zapewne jest w tym garażu i coś robi. Co ma w przerwie pomiędzy przykręceniem śrubek pisać, że tęskni? Czytając forum, można zauważyć, że wiele osób odnosi się do tego co było na początku. Nigdy to nie wróci. Albo sobie z tego sprawę zdasz, albo się zamęczysz. Zauroczenia, a długoletni związek rządzi się innymi prawami. Już nie będzie maślanych oczu, patrzenia 5minut w oczy. Jednak jeśli przesiadując ze znajomymi pisze jeszcze do Ciebie, do jednak o Tobie myśli. Prawda?
Wiec nie wiem albo Taki jest albo cos nie gra
Ludzie cały czas się zmieniają, związki ewoluują, pojawiają się nowe okoliczności, dochodzą nowe obowiązki i tak dalej i tak dalej,
po pięciu wspólnie spędzonych latach NIGDY nie jest i NIGDY nie będzie tak jak było na początku, kiedy dopiero co się poznaliście.
Wystarczy rzucić okiem na statystyki ile małżeństw w Polsce każdego roku się rozwodzi i po jakim czasie to najczęściej następuje.
Jesteście podręcznikowym przykładem kolejnej pary, której związek zaczyna się rozpadać na skutek zachodzących zmian,
które muszą i będą zachodzić po tak długim czasie, bo tak już po prostu jest i nie jesteście pierwszą ani drugą parą, która to przechodzi.
Pierwszy kryzys przychodzi zwykle po ok. 4 roku znajomości, kolejny po mniej więcej 7 latach i ten zazwyczaj kończy się rozstaniem,
a więc idealnie wpisujecie się w schemat i naprawdę nie ma tutaj żadnej wielkiej filozofii, ale można przez to przejść, tylko trzeba chcieć.
Rozstrząsaniem każdej błahostki, która w końcu urasta do rangi tragedii rodzinnej, no to wiesz, raczej nie tędy droga.
Wydaje mi się, że za bardzo się skupiasz na wyszukiwaniu w życiu problemów, które tak naprawdę mają pomijalne znaczenie,
a to co naprawdę istotne i ważne (ogarnięty pracowity facet do rany przyłóż) jest dla Ciebie czymś naturalnym i oczywistym,
bo tak zawsze jest i co w tym takiego wyjątkowego, każda tak ma. Otóż tutaj być może Cię zaskoczę, ale wyobraź sobie że nie każda.
A statystycznie rzecz biorąc, to mało która tak ma. Więc może doceń to co masz i przestań już się zachowywać jak rozkapryszona księżniczka,
bo taki facet w dzisiejszych czasach to skarb i nawet się nie obejrzysz, kiedy jakaś inna doceni i zagnie na niego parol. Serio Ci mówię
liliana552 napisał/a:Wiec nie wiem albo Taki jest albo cos nie gra
Ludzie cały czas się zmieniają, związki ewoluują, pojawiają się nowe okoliczności, dochodzą nowe obowiązki i tak dalej i tak dalej,
po pięciu wspólnie spędzonych latach NIGDY nie jest i NIGDY nie będzie tak jak było na początku, kiedy dopiero co się poznaliście.
Wystarczy rzucić okiem na statystyki ile małżeństw w Polsce każdego roku się rozwodzi i po jakim czasie to najczęściej następuje.
Jesteście podręcznikowym przykładem kolejnej pary, której związek zaczyna się rozpadać na skutek zachodzących zmian,
które muszą i będą zachodzić po tak długim czasie, bo tak już po prostu jest i nie jesteście pierwszą ani drugą parą, która to przechodzi.
Pierwszy kryzys przychodzi zwykle po ok. 4 roku znajomości, kolejny po mniej więcej 7 latach i ten zazwyczaj kończy się rozstaniem,
a więc idealnie wpisujecie się w schemat i naprawdę nie ma tutaj żadnej wielkiej filozofii, ale można przez to przejść, tylko trzeba chcieć.
Rozstrząsaniem każdej błahostki, która w końcu urasta do rangi tragedii rodzinnej, no to wiesz, raczej nie tędy droga.
Wydaje mi się, że za bardzo się skupiasz na wyszukiwaniu w życiu problemów, które tak naprawdę mają pomijalne znaczenie,
a to co naprawdę istotne i ważne (ogarnięty pracowity facet do rany przyłóż) jest dla Ciebie czymś naturalnym i oczywistym,
bo tak zawsze jest i co w tym takiego wyjątkowego, każda tak ma. Otóż tutaj być może Cię zaskoczę, ale wyobraź sobie że nie każda.
A statystycznie rzecz biorąc, to mało która tak ma. Więc może doceń to co masz i przestań już się zachowywać jak rozkapryszona księżniczka,
bo taki facet w dzisiejszych czasach to skarb i nawet się nie obejrzysz, kiedy jakaś inna doceni i zagnie na niego parol. Serio Ci mówię
Anderstud, wszystkie rozumiemy, że związek na początku wygląda inaczej niż taki z pięcioletnim stażem. Akurat twoje wywody na temat tego, że po iluś tam latach związki się rozpadają są chyba dla autorki mało pocieszające. Ona pewnie nie chcialaby aby tak się stało.
Jesli chodzi o jej docenianie go to wyraźnie napisala jak bardzo się stara, obsługuje go, inicjuje wyjścia, zbliżenia. Co ma jeszcze robić? Dla mnie to niedopuszczalne, że facet sobie leży w trakcie seksu, albo mnie nie całuje albo nie patrzy mi w oczy. To świadczy o braku zaangażowania emocjonalnego. Byłam w kilku związkach i wiem jak sama się zachowywałam, jeśli zaczynałam traktowac faceta tak jak facet autorki ją taktuje to niestety ale było to symptomem tego, że między nami nie jest dobrze.
I powiem ci, że mój obecny związek trwa już kilka lat i nadal nasz seks jest super, z nikim nie było tak wspaniale i nadal kochając się patrzymy sobie w oczy cały czas. Facet nie jest tylko od zarabiania i zmieniania dzieciom pieluch. Czułabym się bardzo źle gdyby widzial we mnie tylko kucharkę i matkę swoich dzieci. Wiesz kiedy facet pokazuje swoją miłość? Jak przytulając się do kobiety w nocy, nie może się oprzeć żeby pocałować ją w szyję, kiedy ona jest smutna to chce zrobić wszystko żeby się lepiej poczuła, kiedy ona ma problem to stanie na głowie żeby go rozwiązać.
To jest miłośc a nie powiedzenie raz dziennie kocham.
Dwukrotnie przechodziłem rozstania po wieloletnich związkach, dwukrotnie to ja byłem rzucany (och jej, zaraz chyba się rozpłaczę)
i pomimo tego tak jak to dzisiaj pamiętam, to już po roku czasu byłem z tych bab wyleczony. U twojego minęło już 5 lat,
urodziłaś mu dziecko, tamta go zdradziła z tego co doczytałem, tak? No błagam Cię Lilka, weź Ty się czymś zajmij lepiej, bo chyba Ci się nudzi
Tak się tylko wtrace że moja mama rozwiodla się z moim ojcem 26 lat temu, mój ojciec ma od wielu lat nową rodzinę a jestem pewna ze gdyby dzisiaj powiedziała wróć, to nie ogladalby się za sobą. Mało tego, jak zenil się drugi raz to zapytał mojej mamy czy na pewno nie wróci do niego. Także nie dla każdego lata oznaczają wyleczenie się.
Co nie znaczy że u autorki też tak jest.
Być może facet jest zwyczajnie przemeczony. Ja też czasem widzę to po moim Mężu i widzę że jest inaczej niż przed "obowiązkami". No niestety tak wygląda dorosłość. Ale widzę też że mnie kocha i nie mam co do tego wątpliwości.
Anderstud, wszystkie rozumiemy, że związek na początku wygląda inaczej niż taki z pięcioletnim stażem. Akurat twoje wywody na temat tego, że po iluś tam latach związki się rozpadają są chyba dla autorki mało pocieszające. Ona pewnie nie chcialaby aby tak się stało.
A tam, bez przesady. Nadal twierdzę, że w tym konkretnym przypadku nie chodzi wcale o jakość związku,
tylko o te głupie zdjęcia i reakcję na nie kolesia, który może niepotrzebnie chlapnął parę słów za dużo.
Cała reszta, to są jakieś dyrdymały i klejenie z nich teraz całej historii do zwykłej babskiej zazdrości o jakąś tam eks sprzed 5 lat
25 2017-05-18 14:03:53 Ostatnio edytowany przez Averyl (2017-05-18 14:10:37)
Floryda... a co jeśli fascynacja zaczęła się wcześniej np. jako nastolatek obejrzał amerykański film i powiedział sobie "chce tam pojechać"? Może to nie jest przypisane do ex, tylko ogólnie.
Zastanowił mnie jeszcze inny wątek - uprawiacie seks: on leży, daje temat przewodni (może lata 80), a ty odwalasz robotę... hmmm można i tak, ale jaki jest udział twój w waszym związku??? Przeszkadza ci, że od 5 lat macie "obstawę" na wyjazdach, zaproponowałaś, zorganizowałaś wyjazd tylko we dwoje? Zaspokajasz swoje potrzeby, czy tylko odwalasz robotę wg. wskazówek lubego?
Rozmawiałaś z nim, że chciałabyś aby czasem zadzwonił do ciebie tak bez powodu? Może on po prostu nie wie, jest zajęty swoimi sprawami, skupiony na tym, sam nie czuje potrzeby, a nie wie, że ty chciałabyś usłyszeć jego głos.
Zaspokajasz potrzeby swojego faceta? Wiem, skoro odwalasz w łóżku pańszczyznę to niby tak, no ale jaka jest jego reakcja? Przecież to nie jest wspólny seks, tylko usługa! Może on tego nie potrzebuje, albo co bardziej prawdopodobne nie zdaje sobie sprawy, że potrzebuje - ma rozrywkę na każde zawołanie, nie musi się starać, nawet nie musi myśleć, zabiegać, "należy" mu się. Jak możesz zaspokajać jego potrzeby jeśli on nie wie, że czegoś potrzebuje?
5 lat to długo, dom, dziecko, proza życia... motyle z brzucha to już na pewno zdechły, ale przecież może być jeszcze miło, nie musisz czekać, że on nie znając - zaspokoi twoje potrzeby. Zacznij rozmawiać z nim, zacznij kreować wasz związek, ty też w nim jesteś.
26 2017-05-18 14:31:09 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-05-18 14:39:34)
Liliana, podpisuję się pod większością wypowiedzi, które pojawiły się w twoim wątku.
Zgadzam się z chłopakami, że w większości związków po kilku latach pojawia się kryzys, związany z tym, że spada namiętność w związku.
Jest mi też po drodze z tym, co pisze Tulinka, że twoje odczucia są bardzo istotne i są one dla ciebie informacją, że czegoś ci brakuje, coś nie do końca tobie odpowiada.
I wreszcie wypowiedź Averyl, którą popieram w całości, że prawdopodobnie komunikacja między wami szwankuje i każde z was robi to, co mu się wydaje, że jest właściwe i pożądane w związku.
Jakbyśmy te wszystkie wypowiedzi połączyli to może się okazać, że w twoim związku po kilku latach, w których dominowało zakochanie, pojawiła się codzienność i rutyna. Twój mężczyzna ma dużo na głowie, być może ma wpojony z rodzinnego domu taki wzorzec, że kobiecie okazuje się miłość poprzez zbudowanie domu, dbanie o to, aby ona i dzieci były bezpieczne i mieli zapewniony odpowiedni komfort życia. Zwróć kiedyś uwagę, czy jego rodzice okazują sobie spontanicznie czułość, bo być może on nie ma takich wzorców i dopóki działały między wami hormony związane z zakochaniem, to naturalny głód ciebie wystarczał żebyś czuła się w centum jego zainteresowania. Jeśli zatem czujesz się niedopieszczona czy wręcz zaniedbana warto byłoby porozmawiać że swoim facetem i mu powiedzieć wprost jak się czujesz, czego ty oczekujesz, ale także zapytać jak on odbiera wasz związek, czy w jego odczuciu wszystko jest ok.
Edit:
Odnośnie byłej twojego faceta, to uważam, że jest ona tylko sposobem na wyartykułowanie przez ciebie deficytów, które odczuwasz w związku. To znaczy, że tobie w twoim związku od jakiegoś czasu zwyczajnie nie jest dobrze (z uwagi na te wszystkie argumenty, które wypisałaś) i gdy pojawił się temat byłej połączyłaś "oziębłość" swojego mężczyżny z pierwszym powodem, który wydał ci się w miarę logiczny. Choć nie musi mieć nic wspólnego z zachowaniem twojego mężczyzny.
W sumie macie rację. Patrząc na jego rodziców to jest to samo. On nigdy nie był ani romantyczny , nie robił mi żadnych wyznań miłości, ale zawsze mogłam na niego liczyć. Dziękuję wam bardzo za odpowiedzi !! Miłego weekendu !!