Witam! Potrzebuję porady ... czy są jakieś sposoby a może coś co osoba która pije dostanie wstrętu do alkoholu ?
Może coś polecacie ?
Może zabrzmi śmiesznie ale..czary ?
Są środki przepisywane przez lekarza np. anticol( i nie tylko), jednak same leki nie zmienią sposobu myślenia alkoholika. Najważniejsza jest terapia, którą można wspomóc farmakologicznie.
3 2017-05-04 23:07:06 Ostatnio edytowany przez Amethis (2017-05-04 23:12:15)
Witam! Potrzebuję porady ... czy są jakieś sposoby a może coś co osoba która pije dostanie wstrętu do alkoholu ?
Może coś polecacie ?
Może zabrzmi śmiesznie ale..czary ?
U normalnie spożywających, to zatrucie alkoholowe, z naturalnych działających, u osób z wyróżnionym nawykiem, rozkreconym uzależnieniem od stanu po spożyciu,
Bo to nie jest od alkoholu uzależnienie
Nie od substancji, tylko od stanu albo braku czucia stanu
Nie znam anticolu, ale jak każda chemia pewnie przy tym uzależnieniu, nic nie wnosi, tylko wycisza albo wycina świadomość, kontakt z rzeczywistością, a może przywraca kwestia jaki stan
Jeśli tylko chcesz zatrzymać, picie danej bliskiej osoby, to nic nie zdzialasz
Jeśli masz obawy o własne spożycie, to najlepszy moment do działania,
Chyba że wolisz, odwyki, ciężkie konsekwencje z ewentualną śmiercią w samotności, stanie pod siebie. Itd itp
Jest coś takiego jak "twarda miłość"
Skróciłbym to do, nie brania odpowiedzialności za osobę uzależnioną, nie prostowanie spraw które generuje, oddzielenie się w sensie odpowiedzialności materialnej, emocjonalnej
Poszukanie wsparcia aby to zrozumieć, przetrwać
I ewentualnie czekać, az się przebudzić uzależniony, co też palcem na wodzie pisane, jest
Żeby uzależnionemi coś dać aby alko mu przestało "pachnieć" to musi być zamiennik,
Więc chemia to tylko dłubanie przy odczuwaniu, doraźny efekt
Brak długofalowych zmian, moze stąd przekonanie na podstawie efektów takiego leczenia ze mała skuteczność, śladowa
Są sprawy terapii kontrolowanego picia, ale jak sądzę nie wchodź to w grę w tym przypadku
Być może nawet dzialasz anonimowo, nie wiem z leku, obawy
Generalnie pomoc uzalzenio emu sprowadza się do prostej czynności
Nie przeszkadzać, w upadaniu na "dno"
Są strony Alanon, AA
Na tych stronach są możliwości porozmawiac anonimowo, z ludźmi, którzy się orientują
Pokieruja, podadzą adresy, wyjaśnia
Tak zwane okienko Czatu
Nic to nie kosztuje, do niczego nie zobowiązuje, a jest pytaniem u "źródła"!!!
4 2017-05-05 11:09:21 Ostatnio edytowany przez grenade (2017-05-05 15:58:46)
Zgadza się, chemia to tylko doraźna pomoc, jednak chodzi o to, że nie każdy jest w stanie poradzić sobie na początku ,podpierając się jedynie terapią. Leki nie są dedykowane każdemu alkoholikowi i o konieczności ich stosowania zawsze decyduje lekarz. Każdy przypadek jest inny. Jednemu służyć będzie kopniak w tyłek i pomoc w znalezieniu terapeuty, innemu zaś trzeba pozwolić sięgnąć dna. Tyle, że z dna, nie każdy się podnosi.
Jeśli chodzi o czary to owszem, często czarują - ale się - ci, co maja miękkie serce dla alkoholika. W starciu z alkoholizmem trzeba być bezwzględnym. Amethis dobrze wyjasnil wyzej.
6 2017-05-05 14:19:50 Ostatnio edytowany przez Amethis (2017-05-05 14:26:01)
Zgadza się, chemia to tylko doraźna pomoc, jednak chodzi o to, że nie każdy jest w stanie poradzić sobie na początku ,podpierając się jedynie terapią. Leki nie są dedykowane każdemu alkoholikowi i o konieczności ich stosowania zawsze decyduje lekarz. Każdy przypadek jest inny. Jednemu służyć będzie kopniak w tyłek i pomoc w znalezieniu terapeuty, innemu zaś trzeba pozwolić sięgnąć dna.
na jakim początku?? o czyim początku mówimy, co/kto jest powodem początku
osobiście nie byłem na żadnej terapii, spotykam ludzi, którzy mają problem z egzystowaniem bez alkoholu po terapiach, właśnie
terapia jakby "nie uczyła życia", polemizować nie za bardzo potrzebuję, po prostu tak uważam
gdyby to co piszesz o lekarzach, lekach, i specyficznych pacjentach mogło być obiektywną prawdą, pewnie bym się zgodzić chciał
zawsze, zaczyna się od "sięgnięcia dna"
inaczej nic się nie ma szansy zacząć
bez tego subiektywnego odczucia,
nie ma przecież nawet realnej refleksji nad zmianą z życiu, a już nie w temacie spożywanego alkoholu
także i tabletki i starania lekarzy, to marność nad marnościami
chyba że wiesz o tabletkach "mądrości"
Jeśli chodzi o czary to owszem, często czarują - ale się - ci, co maja miękkie serce dla alkoholika. W starciu z alkoholizmem trzeba być bezwzględnym. Amethis dobrze wyjasnil wyzej.
i tak i nie
samemu na pewno trzeba być "trzeźwym"
chodzi tu o pijane myślenie, bo to nie tylko domena uzależnionego
czasem to "twarde serce/ twarda miłość" jest błędnie zrozumiane/pojmowane
sądzę że tych "czasem" tyle samo co partnerów osób uzależnionych, a już na pewno
osób które nie widzą w sobie w koegzystencji z osobą uzależnioną, własnej części osobowości zależnej
problem w tym, gdzie zdrowa granica między "zależnością" i " niezależnością", niestety lekami tego nie objedzie, nie ma lekko
w życiu, trzeźwieniu, w rozwoju,
jakby nie patrzeć taki schemat widać, że "nowe" rodzi się w bólach,
już od początku, przesuwać "nagrodę" od "pracy", to domena alko, więc i marne trzeźwienie tudzież efekt
trochę naciągnę myśl
pod te czary, czarowanie
bolesnym zawsze, jest wychodzenie z takiej "bajki"
gdzie czary, łagodzą i grawitację i całą resztę, także
pewnie im ktoś większy znawca bajek, tym leki mocniejsze potrzebne
Może zabrzmi śmiesznie ale..czary ?
z czarów, polecam jeszcze
psucie komfortu picia
jeśli to jest mało zrozumiane, pomogę w wytłumaczeniu
bo nie jest to równoznaczne z utrudnianiem życia
Autorko, jeśli pomocy potrzebuje ktoś Ci bliski i chcesz mu pomóc, to nie czekaj aż sięgnie dna, bo wielu stamtąd nie wróciło.
8 2017-05-05 16:58:48 Ostatnio edytowany przez Amethis (2017-05-05 17:01:01)
granade
Szczerze? O jakiej Ty pomocy mówisz?
To co dla Ciebie jest pomocą, dla uzależnionego jest wpierdzielanien się w nie swoje sprawy, zagrożeniem, niczym co ma wartość
"Dno" to ciekawa sprawa jest, kazdy ma własne
Wiele pozycji przeczytałem, swoje też wysłuchałem
Dzis twierdzę że dno, to prawdziwa nie zaklamana rzeczywistość, trzeba zrozumieć że za to się jest samemu odpowiedzialnym
Ratowanie kogoś, to jak odbijanie się od dna za kogoś
Na tym mechanizmie uzależniony często nie swoim kosztem, mininalizacja, wykorzystaniem, manipulacja, i różnymi innymi, na litość itd itp
Załatwia konsekwencje własnego picia, aby Budować sobie przekonanie że właśnie na dnie nie jest!!!
Łatwo przyszło łatwo poszło!!!
Jedyne co można to zgłosić problem do odpowiednich ślużb
Nie ma czegoś takiego jak odbijanie od dna, to jest mylna projekcja dna,
Na dnie trzeba się zobaczyć, zobaczyć co można zmieniać, ci należy, co jest porozwalane w człowieku, dlaczego i co zalewa tym alkoholem
Wiele osób woada w większe problemy, właśnie odbijanie się od dna, latając kolejna dziurę, byle czym, byle jak
Byle właśnie zminimalizować konsekwencje
Niestety, uzależnienie, jest ponad klasowe, rasowe, wiekowe
Wciąż jest wiele stereotypow, na ten temat
Przecież to margines społeczny, jest
Główna forma pomocy, to wciąż izolacja, świadczy to dla mnie dziś o większej chorobie reszty ludzi, niż samego uzależnionego
9 2017-05-05 18:29:40 Ostatnio edytowany przez grenade (2017-05-05 18:31:39)
granade
Szczerze? O jakiej Ty pomocy mówisz?
To co dla Ciebie jest pomocą, dla uzależnionego jest wpierdzielanien się w nie swoje sprawy, zagrożeniem, niczym co ma wartość"Dno" to ciekawa sprawa jest, kazdy ma własne
Wiele pozycji przeczytałem, swoje też wysłuchałem
Dzis twierdzę że dno, to prawdziwa nie zaklamana rzeczywistość, trzeba zrozumieć że za to się jest samemu odpowiedzialnym
Ratowanie kogoś, to jak odbijanie się od dna za kogoś
W każdym poście piszę dokładnie o jaką formę pomocy mi chodzi. Rozumiem, ze Ty terapię uważasz za nieskuteczną i niepotrzebną. Są jednak ludzie, którzy uważają inaczej. Właśnie na terapii dowiadujemy się pewnych rzeczy, zaczynamy pewne sprawy dostrzegać. Nie wiem czy jest sens dyskutować na ten temat dalej, bo ja uważam, ze do każdego człowieka trzeba podchodzić inaczej, mimo, że schemat ten sam. Zgadzam się prawie ze wszystkim co napisałeś, w moim odczuciu masz wiele racji.
Uważam. Że to za mało
Będąc przezornym
Uważam że podstawową terapia może się okazać, za małym wysiłkiem, prowadzącym do utrzymania abstynencji
Bez sensu, to jest "męczące" nic nie robienie
Pozdrawiam Pogodnie