Po raz pierwszy udzielam się na forum. Ale nie mogę sobie poradzić. A zwierzyć nie mogę sie nikomu bliskiemu. A więc... W poprzedniej pracy wdalam się w romans ktory trwał ok. 2 miesięcy. Mam męża od 3 lat , a on ma dziewczyne z którą jest 7 lat. Było ładnie, pięknie. Nie mogliśmy się sobą nacieszyć. Godzinami rozmawialiśmy przez telefon. Codziennie po pracy spotykaliśmy się po kryjomu chociaż na kilkanaście minut. Przychodził weekend, ciężko było wytrzymać 2 dni bez siebie. Opowiedzialam mu o swoim małżeństwie które nie należy do udanego. Powiedział że teraz on pokaże jak wygląda prawdziwe szczęście. No i tak było ale do pewnego czasu, dopóki nie zmieniłam pracy. Planowalismy wspolny związek. Ja się dusilam w swoim małżeństwie a on w swoim związku partnerskim. Kontakt zaczął sie urywac. Odzywal sie coraz rzadziej. Teraz w ogóle pierwszy się nie odezwie. A ja nie mogę się z tym pogodzić że to szczęście tak krótko trwalo. Podejrzewam że znalazł sobie inną. Ale zastanawia mnie jedno. Dlaczego jak zadzwonię, on odbierze. Czy jak nie może odebrać to oddzwoni. Spotykac raz na jakiś czas się spotykamy. Ale nigdy pierwszy nie zaproponuje. Nie wiem co mam dalej robić. Zaznaczę tylko że nie wyobrażam sobie tego żeby urwać kontakt z nim. Pomóżcie proszę...
Ach naiwna...
Po raz pierwszy udzielam się na forum. Ale nie mogę sobie poradzić. A zwierzyć nie mogę sie nikomu bliskiemu. A więc... W poprzedniej pracy wdalam się w romans ktory trwał ok. 2 miesięcy. Mam męża od 3 lat , a on ma dziewczyne z którą jest 7 lat. Było ładnie, pięknie. Nie mogliśmy się sobą nacieszyć. Godzinami rozmawialiśmy przez telefon. Codziennie po pracy spotykaliśmy się po kryjomu chociaż na kilkanaście minut. Przychodził weekend, ciężko było wytrzymać 2 dni bez siebie. Opowiedzialam mu o swoim małżeństwie które nie należy do udanego. Powiedział że teraz on pokaże jak wygląda prawdziwe szczęście. No i tak było ale do pewnego czasu, dopóki nie zmieniłam pracy. Planowalismy wspolny związek. Ja się dusilam w swoim małżeństwie a on w swoim związku partnerskim. Kontakt zaczął sie urywac. Odzywal sie coraz rzadziej. Teraz w ogóle pierwszy się nie odezwie. A ja nie mogę się z tym pogodzić że to szczęście tak krótko trwalo. Podejrzewam że znalazł sobie inną. Ale zastanawia mnie jedno. Dlaczego jak zadzwonię, on odbierze. Czy jak nie może odebrać to oddzwoni. Spotykac raz na jakiś czas się spotykamy. Ale nigdy pierwszy nie zaproponuje. Nie wiem co mam dalej robić. Zaznaczę tylko że nie wyobrażam sobie tego żeby urwać kontakt z nim. Pomóżcie proszę...
Czy to naprawdę jest aż tak skomplikowane? o.O
Bezproblemowy romans jest dobry, problemowy romans jest bee. Zaczęłaś robić problemy, dążyć do związku itd i stałaś się problemem. W robocie ciężko byłoby się od Ciebie bezproblemowo odciąć, bo smród by się zrobił, ale kiedy już zmieniłaś pracę to skończyło sie mydlenie oczek, a zaczęło się systematyczne olewanie. Teraz sama zaczynasz kontakt, sama pchasz się do łóżka, więc co ma sobie odmawiać... Spotka się, poseksi, a potem nara, rączki umywa. Znowy zaczynasz nawiązywać kontakt, więc on teraz jedynie podąża za Tobą i godzi się na Twoje propozycje. Jest kryty, bo sam niczego nie proponuje, a to Ty się pchasz. Rączki czyste i ogórek skiszony Wi-win situation
Ale Ty masz rację, nie urywaj z nim kontaktu, widzę, że jesteście siebie warci. Rozwijaj tę wiekopomną miłość
Rączki czyste i ogórek skiszony
Wi-win situation
Do autorki:
A czego oczekiwałaś jako mężatka romansujac z zajętym facetem? Miłości po grób? Masz, co chciałaś.
Swoje zrobił, pokazał to szczęście (czy szczęście?)...
Może i szczęście było. Dopóki się wszystko nie sypnelo. Niestety będąc w nieszczęśliwym związku czlowiek chciał spróbować czegoś innego. Tylko teraz cierpi podwójnie. A Jedgo obojętność boli jak cholera...
agnieszka12130 napisał/a:Po raz pierwszy udzielam się na forum. Ale nie mogę sobie poradzić. A zwierzyć nie mogę sie nikomu bliskiemu. A więc... W poprzedniej pracy wdalam się w romans ktory trwał ok. 2 miesięcy. Mam męża od 3 lat , a on ma dziewczyne z którą jest 7 lat. Było ładnie, pięknie. Nie mogliśmy się sobą nacieszyć. Godzinami rozmawialiśmy przez telefon. Codziennie po pracy spotykaliśmy się po kryjomu chociaż na kilkanaście minut. Przychodził weekend, ciężko było wytrzymać 2 dni bez siebie. Opowiedzialam mu o swoim małżeństwie które nie należy do udanego. Powiedział że teraz on pokaże jak wygląda prawdziwe szczęście. No i tak było ale do pewnego czasu, dopóki nie zmieniłam pracy. Planowalismy wspolny związek. Ja się dusilam w swoim małżeństwie a on w swoim związku partnerskim. Kontakt zaczął sie urywac. Odzywal sie coraz rzadziej. Teraz w ogóle pierwszy się nie odezwie. A ja nie mogę się z tym pogodzić że to szczęście tak krótko trwalo. Podejrzewam że znalazł sobie inną. Ale zastanawia mnie jedno. Dlaczego jak zadzwonię, on odbierze. Czy jak nie może odebrać to oddzwoni. Spotykac raz na jakiś czas się spotykamy. Ale nigdy pierwszy nie zaproponuje. Nie wiem co mam dalej robić. Zaznaczę tylko że nie wyobrażam sobie tego żeby urwać kontakt z nim. Pomóżcie proszę...
Czy to naprawdę jest aż tak skomplikowane? o.O
Bezproblemowy romans jest dobry, problemowy romans jest bee. Zaczęłaś robić problemy, dążyć do związku itd i stałaś się problemem. W robocie ciężko byłoby się od Ciebie bezproblemowo odciąć, bo smród by się zrobił, ale kiedy już zmieniłaś pracę to skończyło sie mydlenie oczek, a zaczęło się systematyczne olewanie. Teraz sama zaczynasz kontakt, sama pchasz się do łóżka, więc co ma sobie odmawiać... Spotka się, poseksi, a potem nara, rączki umywa. Znowy zaczynasz nawiązywać kontakt, więc on teraz jedynie podąża za Tobą i godzi się na Twoje propozycje. Jest kryty, bo sam niczego nie proponuje, a to Ty się pchasz. Rączki czyste i ogórek skiszonyWi-win situation
Ale Ty masz rację, nie urywaj z nim kontaktu, widzę, że jesteście siebie warci. Rozwijaj tę wiekopomną miłość
Klio pełen szacun. Nic dodać, nic ująć.
Może i szczęście było. Dopóki się wszystko nie sypnelo. Niestety będąc w nieszczęśliwym związku czlowiek chciał spróbować czegoś innego. Tylko teraz cierpi podwójnie. A Jedgo obojętność boli jak cholera...
Czegoś innego Autorko, to można sobie do woli próbować, jak się jest wolnym człowiekiem.
W Twoim przypadku - po rozwodzie.
Bo bez tego drobnego szczegółu, to takie próbowanie nie jest niczym innym, niż zwyczajnym koorestwem.
Autorko-pomijając fakt kochanka ,który kopnął Cię w zadek..
Rozstałaś się z mężem?Czy jednak z nim zostalas?
Może i szczęście było. Dopóki się wszystko nie sypnelo. Niestety będąc w nieszczęśliwym związku czlowiek chciał spróbować czegoś innego. Tylko teraz cierpi podwójnie. A Jedgo obojętność boli jak cholera...
Znasz powiedzenie "trafiła z deszczu pod rynnę " ?
Zamiast uporządkować swoje sprawy małżeńskie wydałaś się w romans w którym mężatka daje facetowi seks i pewność ze nie będzie go męczyła roszczeniami do związku bo przecież ma męża i będzie "rozsądna" a facet mężatce adoracje, miłe słówka których jej brak w małżeństwie . Ale taki układ trwa dopóki dopóty jednemu się nie znudzi albo zacznie zagrażać małżeństwu.
W Twoim przypadku taki układ znudził się kochankowi.
Lepiej zajmij się uporządkowaniem małżeństwa i nie wracaj myślami do romansu
To nie kochanek ślubował Ci miłośc i wierność , ale mąż Tobie .
A Ty mężowi .....
11 2017-03-30 07:04:05 Ostatnio edytowany przez owcake (2017-03-30 07:04:41)
Nie wiem co mam dalej robić. Zaznaczę tylko że nie wyobrażam sobie tego żeby urwać kontakt z nim. Pomóżcie proszę...
Wasz związek się kończy. Lepiej już powoli przywyknąć do tej myśli. Nie dzwoń, nie drąż, nie dopytuj. Zajmij myśli czymś innym, nie karm fantazji. Widocznie jemu nie zależy na kontaktach, a odbiera być może dla świętego spokoju. Ot, zostawienie sobie na wszelki wypadek takiej małej furteczki.
Okres rekonwalescencji trochę potrwa, ale dasz radę. Nie ma miłości z której nie da się wyleczyć.