Poznałam niedawno faceta po 30tce. Na co dzień mieszka z mamą w dużym domu pod Krakowem.
Zawsze to on do mnie przyjeżdza ze względu na to, że ja nie za bardzo mogę na tygodniu oddalać się od domu.
Za każdym razem kiedy jest u mnie to ja płacę za jedzenie - sniadanie, obiad, kolację - wino, piwo i inne rzeczy. Raz zrewanżował się i postawił pizze w knajpie ze słowami "nie chciałbym żebyś poczuła się wykorzystywana". Teraz jest tak, że gdy rano budzi sie, chce zjesc sniadanie, mowi, że idzie do sklepu i pyta co ma kupic. Nie proponuje, że on zrobi tym razem zakupy. Daje mu pieniądze.
Lubi podkreślać, że rodzice móili mu, że łatwiej go ubrać niż nakarmić. Facet ma duży apetyt a ja dziurę w portfelu.
Przez ostatnie 3 dni wydalam na nas jakies 300 zl, on na gaz do mnie wydaje 40 zl na podroz.
Niedlugo ma przyjechać do mnie na 1,5 tyg...
Znajoma mówi, że facetowi trzeba mówić wprost a nie mieć pretensje, że się nie domyśla. Uważam, że każdy powinien to wiedzieć, że tak się nie robi.