Witajcie.
Po krótce: dwa miesiące temu poznałam pewnego gościa. Bardzo mu się spodobałam, nie ukrywał tego absolutnie. Mi przypadł do gustu tak średnio początkowo, jednak dałam szanse tej znajomości i popłynęłam. I tak przez miesiąc intensywnie randkowaliśmy, po 4 spotkaniu prowadzaliśmy się niczym para. Wspaniale się rozmawiało, żartowało, spędzało czas. Potrafiliśmy się rozstawać nad ranem i ledwo przytomni biec do pracy po 2h snu Urocze wariactwo. Wylądowaliśmy w łóżku oczywiście. Właściwie wszystko szło w dobrą stronę, on dawał mi sygnały, że nie traktuje tego tylko jako rozrywkę. Potem były Święta i coraz bardziej sporadyczny z nim kontakt, Sylwester podczas którego on wyjechał na urlop za granicę i... zerowy kontakt z jego strony. Nawet jak wrócił to enigma. Ja się w tym czasie okrutnie miotałam, bo tęskniłam i nie miałam żadnego znaku zycia od niego. Potem ja w końcu nie wytrzymałam, zainicjowałam kontakt, dostałam jakieś ochłapy dialogu, potem znowu cisza. Godzinami sobie tłumaczyłam, że to nie jest jeszcze związek, nie będę więc się "pluć" o to, że nie dawał znaków życia, choć może powinnam. Ostatnio spotkaliśmy się: zero czułości, zero kontaktu fizycznego, buziak w policzek na "dzien dobry" i "do widzenia" i dosyć krepujące pożegnanie. Nie rozmawialiśmy o uczuciach, stwierdzilam ze to jeszcze nie ten czas, że będe obserwowac. Może to tez moj bląd, bo trzeba bylo wylać na niego kubeł zimnej wody i sobie iść
Co to wszystko ma być? Przemyślał sobie i doszedl do wniosku, ze nie chce się wiązać? Moje myśli oszalałe ostatnio na szczęście trzymam na wodzy, ale...Święta, Sylwester i czas pozostały były ciężkie.
On już niestety nie jest Tobą zainteresowany.. daj spokój bo i tak nic nie zdzialasz bdzie chciał to sam się odezwie
Niestety doszłam do takich samych wniosków. Czyli byłam super cool będąc niedostępna, a potem wylądowaliśmy w łóżku i zadziałał klasyczny schemat: on znika.
Być może nie chciał związku, tylko szukał wrażeń.
Ja bym na Twoim miejscu olała go. Jak widać " coś mu się odwidziało " , przykre to ale lepiej bedzie tak. Być może kreciła go ta " niewiadoma" ta adrenalina a jak dostał to co chciał to odpuścił.
Może to zabrzmi okrutnie... ale wykorzystał Cię. Parszywiec jeden!
Niby byłam tego świadoma, niby liczyłam się z tym, a teraz rozpaczam i nie mogę się z tym pogodzić. ale jego zainteresowanie mną i pseudo rozbrajająca "szczerość" ( chyba nieźle udawana ) mnie omotały. Przez takie doświadczenia człowiek może na prawdę doznać awersji do randek i włażenia w jakiekolwiek relacje z płcią przeciwną.
Może to zabrzmi okrutnie... ale wykorzystał Cię. Parszywiec jeden!
Staram się nie myśleć w ten sposób, ale jednak... gwiazdy na niebie układają się w jasne dla mnie hasło "frajerka"
Niestety jest takich wielu i czasami na nich trafiamy.
Pozostaje przeboleć.
Przepłakać.
Nie załamywać się ,bo życie wciąż trwa.
Chociaż teraz cierpisz- smutku czas przeminie.
10 2017-01-17 19:16:55 Ostatnio edytowany przez Zorija (2017-01-17 19:17:41)
Niekoniecznie frajerka. Czasem tak bywa, że ludzie się do siebie zbliżają, są sobą zafascynowani, ciągnie ich do siebie, podobaj się sobie, a po pewnym czasie któreś z nich dochodzi do wniosku, że to jednak nie to.
W twoim przypadku minęło zaledwie kilka tygodni. W tym czasie dopiero się poznawaliście, odkrywaliście swoje wady, zalety, no, tak ogólnie wasze cechy. I - jak dla mnie - normalnym jest, że ktoś może dojść do wniosku, że nie o to mu chodziło. Powodów, najdrobniejszych niuansów które mogą przesądzić jest nieskończenie wiele, nie ma sensu się nad tym zastanawiać.
Może tylko za szybko wylądowaliście w łóżku... no ale to już uzależniam od "ogólnego wrażenia"... jeśli czułaś, że to idzie w dobrym kierunku, to ok. Gorzej, jeśli w ten sposób chciałaś mu się "całkowicie oddać", szczególnie po to, żeby go ze sobą mocniej związać To mogło zadziałać zupełnie na odwrót.
11 2017-01-17 19:32:20 Ostatnio edytowany przez marsylia (2017-01-17 19:33:51)
Nie, miałam wrażenie, że wszystko się rozwija prawidłowo, choć rzeczywiście szybko. Ale jednak prawidłowo. Zresztą on sam mnie w tym utwierdzał drobnymi gestami czy jakimiś wyznaniami. I to się nagle zakończyło jak przy odcięciu nożem, tego nie rozumiem. Myślicie, że warto zapytać, dlaczego tak wyszło? Bo raczej spotkam się z nim jeszcze, jestem dosyć bezpośrednią osobą, nie mam problemu z żadnymi tematami, a nie chce by się chłopak totalnie zamknął. Więc jak poprowadzić w ogóle taką rozmowę? Nadmienię, że on ma problemy z mówieniem o uczuciach.
Pewnie, pytaj, masz prawo do jakichkolwiek wyjaśnień. W końcu coś tam was połączyło i na coś się zanosiło, nie powinien tak bez słowa cię odstawić.
Natomiast nie oczekiwałabym na twoim miejscu, że uzyskasz zgodną z prawdą odpowiedź. I w wielu przypadkach byś jej nie chciała. Bo nie chciałabyś przecież usłyszeć, że przestałaś mu się podobać, że uważał cię za dowcipniejszą, inteligentniejszą, zaradniejszą, taką, owaką, czy że poznał kogoś innego, kto mu bardziej zapasował.
Ale w każdym razie przynajmniej utwierdzisz się, że to koniec. To poznasz na pewno, nawet jak będzie kręcił, brał winę na siebie itd.
Nie, miałam wrażenie, że wszystko się rozwija prawidłowo, choć rzeczywiście szybko. Ale jednak prawidłowo. Zresztą on sam mnie w tym utwierdzał drobnymi gestami czy jakimiś wyznaniami. I to się nagle zakończyło jak przy odcięciu nożem, tego nie rozumiem. Myślicie, że warto zapytać, dlaczego tak wyszło? Bo raczej spotkam się z nim jeszcze, jestem dosyć bezpośrednią osobą, nie mam problemu z żadnymi tematami, a nie chce by się chłopak totalnie zamknął. Więc jak poprowadzić w ogóle taką rozmowę? Nadmienię, że on ma problemy z mówieniem o uczuciach.
Sytuacja jest praktycznie książkowa. Możesz go oczywiście pytać, ale czy naprawdę jesteś gotowa na odpowiedź? Bo prawda jest taka, że chciał zaliczyć, to mu się udało, a teraz bujaj się mała.
Przykre to, ale część facetów jest nastawiona na taki właśnie sport. Czasem pomaga na takiego trzymanie go dłużej na dystans, może się zniechęci, ale nigdy nie masz gwarancji. Dobrze że nie zainwestowałaś w niego kilku lat życia.
Było, minęło. Zapomnij. Jak się odezwie, to go spław, bo związku z nim nie zbudujesz, a latając za nim, wypytując, analizując, wzbudzisz tylko jego pogardę. Lepiej, jakbyś go spotkała, dać mu do zrozumienia "Spadaj leszczu. Murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść".
Może się przestraszył zaangażowania. Obserwuj to jeszcze. Wycofaj się. Może on ochłonie i jeszcze to przemyśli. Absolutnie sama nie inicjuj niczego. Może to chwilowe zawirowanie, bo facet się nie spodziewał, że może być tak fajnie i musi to przetrawić. Może jest zwykłym tchórzem, wtedy nie ma czego żałować. Nie jesteśmy w jego głowie. Najlepszym testem będzie oddalenie się - jak coś z tego ma być, to będzie, poznasz po jego reakcji. :-)
15 2017-01-17 22:10:14 Ostatnio edytowany przez stokrotka88 (2017-01-17 22:12:46)
Masz prawo zapytać go "o co k**** chodzi?!".
To nie była 1 czy 2 przeciętne randki tylko początek CZEGOŚ.
Jest Ci winien przynajmniej wyjaśnień, a później niech spada.
Ps. Nawet dziwne to będzie, jeśli nie zapytasz. To tak jakbyś dała mu przyzwolenie na takie zachowanie i traktowanie Ciebie.
Ja myślę że to łóżko było za wcześnie, zdecydowanie za wcześnie.On chciał gonić zajączka a tu zajączek zrobił myk i już na nim siedział.Ot i cała historia.
Wiecie, znam przypadki moich znajomych u których ledwo co zaczęła się znajomość, a tu już się im wyklarował związek. I łóżko było na 3 czy tam 4 spotkaniu. Mając pierdylion pozytywnych przykładów z otoczenia i motywowana całkiem zaangażowanym jego działaniem w te znajomość stwierdziłam, że raz wyłamię się ze swoich sztywnych ram postępowania w takich przypadkach, tym bardziej, że dobrze się z nim czułam!!!! No i mam!
Dostałam tą sytuacją niczym mokrą ścierką po ryju, że jednak trzeba faceta trzymać na kilometrowy dystans przez pół roku choćby nie wiem jak cudownie by nie było.
Na spotkaniu teraz w ogóle do niego nie lgnęłam, on na początku CHYBA próbował, ale ja jakoś wymiksowałam się z towarzystwa jego łapki na mojej i tak jakoś już pozostało przez kilka kolejnych h spotkania. Patrzyliśmy sobie w oczy, gadka-szmatka o życiu, o wszystkim tylko nie o uczuciach, ja natomiast byłam neutralna. Akurat tego nie żałuje.
Mam ochotę mu nawtykać, to jasne. Ale uważam, że to nie rozwiąże sytuacji, ba! Nawet mi nie pomoże. Mam nauczkę na przyszłość.
Frajer..
Niestety jest to pierwsza osoba od prawie 3 lat (!), której pozwoliłam się do siebie zbliżyć w ten sposób, zarówno fizycznie jak i psychicznie. Z którą weszłam na tak wysoki level. Niestety za szybko... On o tym wiedział i zagrał z premedytacją. Albo ma klapy na mózgu.
Jestem dosyć wycofana w sferze uczuciowej, boję się zauroczyć, nie mówiąc już o zaangażowaniu, bo boję się że mnie ktoś zrobi w balona. No i idealnie, wszystko wyrysowało się książkowym przykładem, a ja zostałam urobiona aż miło.
Jak to teraz przetrwać?
Oczywiście nie proszę go o żaden kontakt i się nie płaszczę, bo chce ratować jakoś resztki swojego honoru.
Niestety jest to pierwsza osoba od prawie 3 lat (!), której pozwoliłam się do siebie zbliżyć w ten sposób, zarówno fizycznie jak i psychicznie. Z którą weszłam na tak wysoki level. Niestety za szybko... On o tym wiedział i zagrał z premedytacją. Albo ma klapy na mózgu.
Jestem dosyć wycofana w sferze uczuciowej, boję się zauroczyć, nie mówiąc już o zaangażowaniu, bo boję się że mnie ktoś zrobi w balona. No i idealnie, wszystko wyrysowało się książkowym przykładem, a ja zostałam urobiona aż miło.
Jak to teraz przetrwać?
Oczywiście nie proszę go o żaden kontakt i się nie płaszczę, bo chce ratować jakoś resztki swojego honoru.
Nie rób sobie z tego tytułu żadnych wyrzutów sumienia, było łózko, było pewnie miło i tak do tego podchodź, to nie są te czasy, że kobieta staje się pośmiewiskiem okolicy, bo ja ktoś wykorzystał.
Przetrwasz bez problemu, tylko posłuchaj trolla
Było, minęło. Zapomnij. Jak się odezwie, to go spław, bo związku z nim nie zbudujesz, a latając za nim, wypytując, analizując, wzbudzisz tylko jego pogardę. Lepiej, jakbyś go spotkała, dać mu do zrozumienia "Spadaj leszczu. Murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść".
Ja myślę że to łóżko było za wcześnie, zdecydowanie za wcześnie.On chciał gonić zajączka a tu zajączek zrobił myk i już na nim siedział.Ot i cała historia.
Marsylia ja nie miałem zamiaru swoim postem Cię urazić. Jeśli to zrobiłem to Cię bardzo przepraszam. Sam w rodzinie mam taki przypadek, że odbyło się ekspresowo i są małżeństwe ponad 30 lat.
Nie odbieram Cię negatywnie.Broń Boże.Po prostu ,mnie jako facetowi łatwiej wejść w jego psychikę.To wszystko,jeszcze raz sorki.
Teufel napisał/a:Ja myślę że to łóżko było za wcześnie, zdecydowanie za wcześnie.On chciał gonić zajączka a tu zajączek zrobił myk i już na nim siedział.Ot i cała historia.
Marsylia ja nie miałem zamiaru swoim postem Cię urazić. Jeśli to zrobiłem to Cię bardzo przepraszam. Sam w rodzinie mam taki przypadek, że odbyło się ekspresowo i są małżeństwe ponad 30 lat.
Nie odbieram Cię negatywnie.Broń Boże.Po prostu ,mnie jako facetowi łatwiej wejść w jego psychikę.To wszystko,jeszcze raz sorki.
Nie, nie! Wszystko spoko, tylko wyjaśniłam dlaczego u mnie to potoczyło się tak ekspresowo. Zgadzam się z Tobą - łóżko za wcześnie, a zajączek został trafiony-zatopiony.
23 2017-01-18 02:58:33 Ostatnio edytowany przez Teufel (2017-01-18 03:11:26)
A ja myślę że zajączek wstanie,otrzepie się,odrobi prace domową z lekcji jaką dostał i drugi raz nie da się tak szybko złapać.Życzę Ci powodzenia z całego serca.Niestety niektórzy są grubo ciosani tępom siekierą,a to otym palancie.
A ja myślę że zajączek wstanie,otrzepie się,odrobi prace domową z lekcji jaką dostał i drugi raz nie da się tak szybko złapać.Życzę Ci powodzenia z całego serca.Niestety niektórzy są grubo ciosani tępom siekierą,a to otym palancie.
Tak, teraz już nie dam się zrobić w balona.
Dziękuję za słowa otuchy Ważne bardzo dla mnie w tej chwili.
Miałam praktycznie identyczną sytuację do Twojej - tyle, że u mnie znajomość trwała trochę dłużej - jakieś 9 miesięcy, przez pierwsze 3-4 było b.dobrze, nic nie wskazywało na to, że coś wisi w powietrzu. Z tym, że ja zaczęłam z nim temat o którym Ty nie chciałaś rozmawiać.
Suma sumarum wyszło podobnie, w pewnym momencie mu się jednak odwidziało tak jak na początku chciał podtrzymywać znajomość, zabiegał, starał się - były czułości etc. Tak z czasem jednak zaczął się coraz bardziej dystansować, aż na koniec stwierdził, że chyba marnuje mi czas i lepiej abyśmy zostali przyjaciółmi bo on się związku boi i chyba się do niego nie nadaje.
Także głowa do góry bo nie Ty pierwsza i nie ostatnia.
Będzie dobrze
26 2017-01-19 00:25:23 Ostatnio edytowany przez allied64 (2017-01-19 00:37:01)
ja też miałem podobną sytuację. Królowa Lodu, żadnych szans aby się do niej zbliżyć, zaczęła mnie traktować jak śmiecia, zero szacunku, niezliczone wyzwiska w moim kierunku, to coś nie tak jest. Wciąż bardzo mi na niej zależy ale nie pozwolę się tak poniżać. nie zacznie mnie normalnie traktować to palcem nie kiwne i odzywać się narazie niemam zamiaru, być może wogóle
Miałam praktycznie identyczną sytuację do Twojej - tyle, że u mnie znajomość trwała trochę dłużej - jakieś 9 miesięcy, przez pierwsze 3-4 było b.dobrze, nic nie wskazywało na to, że coś wisi w powietrzu. Z tym, że ja zaczęłam z nim temat o którym Ty nie chciałaś rozmawiać.
Suma sumarum wyszło podobnie, w pewnym momencie mu się jednak odwidziałotak jak na początku chciał podtrzymywać znajomość, zabiegał, starał się - były czułości etc. Tak z czasem jednak zaczął się coraz bardziej dystansować, aż na koniec stwierdził, że chyba marnuje mi czas i lepiej abyśmy zostali przyjaciółmi bo on się związku boi i chyba się do niego nie nadaje.
Także głowa do góry bo nie Ty pierwsza i nie ostatnia.
Będzie dobrze
Ależ słabo... Dziwię się, że ludziom chce się bawić w jakieś gierki. I to przez taki szmat czasu!
A tak swoją drogą to zostaliście tymi nieszczęsnymi przyjaciółmi? Pewnie najlepszymi
ja też miałem podobną sytuację. Królowa Lodu, żadnych szans aby się do niej zbliżyć, zaczęła mnie traktować jak śmiecia, zero szacunku, niezliczone wyzwiska w moim kierunku, to coś nie tak jest. Wciąż bardzo mi na niej zależy ale nie pozwolę się tak poniżać. nie zacznie mnie normalnie traktować to palcem nie kiwne i odzywać się narazie niemam zamiaru, być może wogóle
Polecam już w ogóle palcem nie kiwać, szczególnie przez te wyzwiska. Co to ma być? Jeżeli nie ma do Ciebie szacunku już na starcie, to nie licz, że się go nauczy.
Dokładnie tak, jak nie szanuje niech spada na szczaw.
30 2017-01-20 00:15:36 Ostatnio edytowany przez navelbina (2017-01-20 00:17:53)
A tak swoją drogą to zostaliście tymi nieszczęsnymi przyjaciółmi? Pewnie najlepszymi
Z mojej strony nie, nie wiem co on sobie myśli.
Wiesz od momentu jak koleś zaczął się dystansować, zmieniać zdanie - to mu jasno powiedziałam, że dla mnie taka przyjacielska znajomość nie ma sensu bo ja już nie będę potrafiła go jak przyjaciela traktować, poza tym po co mi ktoś taki kto nie potrafi uszanować moich uczuć? Na moje "otworzenie się" przed nim usłyszałam - 'jest mi bardzo miło' [ręce opadły]
Jednak on od tamtej pory zachowuje się jak piesek ogrodnika - sam nie weźmie ale drugiemu też nie da.
No i stara się ten kontakt jakoś podtrzymywać, ale nie wdaję się z nim w zbędne dyskusje i nie rozwijam rozmów jak to bywało wcześniej. Skoro zmienił zdanie to niech się jego trzyma.
a jak u Ciebie teraz wygląda wasza "znajomość" ?
marsylia napisał/a:A tak swoją drogą to zostaliście tymi nieszczęsnymi przyjaciółmi? Pewnie najlepszymi
Z mojej strony nie, nie wiem co on sobie myśli.
Wiesz od momentu jak koleś zaczął się dystansować, zmieniać zdanie - to mu jasno powiedziałam, że dla mnie taka przyjacielska znajomość nie ma sensu bo ja już nie będę potrafiła go jak przyjaciela traktować, poza tym po co mi ktoś taki kto nie potrafi uszanować moich uczuć? Na moje "otworzenie się" przed nim usłyszałam - 'jest mi bardzo miło'[ręce opadły]
Jednak on od tamtej pory zachowuje się jak piesek ogrodnika - sam nie weźmie ale drugiemu też nie da.
No i stara się ten kontakt jakoś podtrzymywać, ale nie wdaję się z nim w zbędne dyskusje i nie rozwijam rozmów jak to bywało wcześniej. Skoro zmienił zdanie to niech się jego trzyma.a jak u Ciebie teraz wygląda wasza "znajomość" ?
Fajnie, że jesteś tak konsekwentna i wiesz, czego chcesz. Ja niestety taplam się jeszcze w swoim błotku...Aaaa!
Ogólnie to mamy JAKIŚ kontakt, raz na pare dni jest jakiś odzew, ale żadnych konkretów, żadnych szczegółów, żadnych spotkań na horyzoncie.
A ogólnie stwierdziłam, że jednak chciałabym z nim o tym pogadać na żywo i zadać magiczne pytanie "no dlaczego...?". Najlepiej dodałabym do tego parę niecenzuralnych epitetów i wypaliła mu napis DICK na czole, ku przestrodze dla innych naiwniaczek. Niestety - no dziwne bardzo - bo o spotkanie teraz prosić to jakby prosić o audiencję u papieża: a to praca, a to chory, a to zajęty, sraty-taty i inne herezje.
Zapytacie pewnie, co ja w ten sposób chce ugrać...Liczę chociaż na szczerość, że jednak mógłby mi powiedzieć w twarz parę szczerych słów typu "chodziło mi o przygodę" lub "poznałem fajniejszą". Chodzi o to, że nienawidzę zostawiać takich sytuacji w zawieszeniu i chciałabym z nim pogadać dla WŁASNEJ HIGIENY SUMIENIA.
A ogólnie stwierdziłam, że jednak chciałabym z nim o tym pogadać na żywo i zadać magiczne pytanie "no dlaczego...?". Najlepiej dodałabym do tego parę niecenzuralnych epitetów i wypaliła mu napis DICK na czole, ku przestrodze dla innych naiwniaczek. Niestety - no dziwne bardzo - bo o spotkanie teraz prosić to jakby prosić o audiencję u papieża: a to praca, a to chory, a to zajęty, sraty-taty i inne herezje.
Hah czyżbyśmy się spotykały z tym samym facetem ?
on po prostu zaczął się dystansować jak zauważył, że ty się zaczęłaś angażować, ot i cała filozofia, chłopak podkulił ogonek i bez słów wyjaśnienia postanawia ulatniać się powoli z twojego życia.
Brak mu odwagi, żeby szczerze powiedzieć jak sprawa stoi.
Jak ci to ulży to sama wystosuj mu jakąś soczystą wiadomość - masz do tego prawo. Nie licz na spotkanie bo się pewnie nie doczekasz.
No ale już głowa do góry, pierś do przodu
marsylia napisał/a:A ogólnie stwierdziłam, że jednak chciałabym z nim o tym pogadać na żywo i zadać magiczne pytanie "no dlaczego...?". Najlepiej dodałabym do tego parę niecenzuralnych epitetów i wypaliła mu napis DICK na czole, ku przestrodze dla innych naiwniaczek. Niestety - no dziwne bardzo - bo o spotkanie teraz prosić to jakby prosić o audiencję u papieża: a to praca, a to chory, a to zajęty, sraty-taty i inne herezje.
Hah czyżbyśmy się spotykały z tym samym facetem ?
on po prostu zaczął się dystansować jak zauważył, że ty się zaczęłaś angażować, ot i cała filozofia, chłopak podkulił ogonek i bez słów wyjaśnienia postanawia ulatniać się powoli z twojego życia.
Brak mu odwagi, żeby szczerze powiedzieć jak sprawa stoi.Jak ci to ulży to sama wystosuj mu jakąś soczystą wiadomość - masz do tego prawo. Nie licz na spotkanie bo się pewnie nie doczekasz.
No ale już głowa do góry, pierś do przodu
Wiem, że on już śmierdzi tchórzem, właściwie spalił się tą akcją sam w moich oczach. Myślę od paru dni nad odpowiednim rozegraniem tego, powtarzam: dla siebie, dla własnej higieny sumienia, nie licząc na nic.
navelbina napisał/a:marsylia napisał/a:A ogólnie stwierdziłam, że jednak chciałabym z nim o tym pogadać na żywo i zadać magiczne pytanie "no dlaczego...?". Najlepiej dodałabym do tego parę niecenzuralnych epitetów i wypaliła mu napis DICK na czole, ku przestrodze dla innych naiwniaczek. Niestety - no dziwne bardzo - bo o spotkanie teraz prosić to jakby prosić o audiencję u papieża: a to praca, a to chory, a to zajęty, sraty-taty i inne herezje.
Hah czyżbyśmy się spotykały z tym samym facetem ?
on po prostu zaczął się dystansować jak zauważył, że ty się zaczęłaś angażować, ot i cała filozofia, chłopak podkulił ogonek i bez słów wyjaśnienia postanawia ulatniać się powoli z twojego życia.
Brak mu odwagi, żeby szczerze powiedzieć jak sprawa stoi.Jak ci to ulży to sama wystosuj mu jakąś soczystą wiadomość - masz do tego prawo. Nie licz na spotkanie bo się pewnie nie doczekasz.
No ale już głowa do góry, pierś do przodu
Wiem, że on już śmierdzi tchórzem, właściwie spalił się tą akcją sam w moich oczach. Myślę od paru dni nad odpowiednim rozegraniem tego, powtarzam: dla siebie, dla własnej higieny sumienia, nie licząc na nic.
Moim zdaniem nie jest tego wart..
marsylia napisał/a:navelbina napisał/a:Hah czyżbyśmy się spotykały z tym samym facetem ?
on po prostu zaczął się dystansować jak zauważył, że ty się zaczęłaś angażować, ot i cała filozofia, chłopak podkulił ogonek i bez słów wyjaśnienia postanawia ulatniać się powoli z twojego życia.
Brak mu odwagi, żeby szczerze powiedzieć jak sprawa stoi.Jak ci to ulży to sama wystosuj mu jakąś soczystą wiadomość - masz do tego prawo. Nie licz na spotkanie bo się pewnie nie doczekasz.
No ale już głowa do góry, pierś do przodu
Wiem, że on już śmierdzi tchórzem, właściwie spalił się tą akcją sam w moich oczach. Myślę od paru dni nad odpowiednim rozegraniem tego, powtarzam: dla siebie, dla własnej higieny sumienia, nie licząc na nic.
Moim zdaniem nie jest tego wart..
Lepiej zatem byłoby się odciąć, urwać wszystkie możliwe drogi kontaktu?
I pomyśleć, że on w mojej glowie pretendował do roli partnera :DDDD
Marsylia, ja też miałam takie plany, zresztą jak większość kobiet tutaj. Mam na myśli jakąś zemstę, jakąś kropkę, którą trzeba postawić albo cokolwiek,żeby mu w piety wlazło...nawet watek o tym był, jak się inteligentnie zemścić...wierz mi, najlepszym zachowaniem jest nic nie robić, odciąć się od gada i olać go. Zrób to dla siebie, zachowaj się honorowo i z klasą. Może teraz w to nie wierzysz, ale za jakiś czas zrozumiesz,że to jest właśnie szacunek do siebie. Jeśli się na niego natkniesz gdzieś tam, to lekki uśmiech i idziesz dalej, z głową do góry. On wie jak się zachował i ty też to wiesz. To wystarczy. Trzymaj się. Nie warto marnować na niego ani godziny dłużej.
Stonowane uczucia. Niekoniecznie mu nie zależy. Z Twojego opisu niewiele wynika.
Stonowane uczucia. Niekoniecznie mu nie zależy. Z Twojego opisu niewiele wynika.
Gdy mu zależało, to mnie zasypywał wiadomościami. Od świąt ogólnie cisza, a ja muszę się prosić o jakąś formę kontaktu, bo sam z siebie nie jest w stanie nic napisać.
Widzę, że na spotkanie też go raczej nie wyciągnę, bo jest zwyklym tchórzem i zmierzenie się z tym, co mogłabym mu powiedzieć (jestem dosyć bezpośrednia i nie owijam w bawełnę, zauwazyl to od razu) pewnie byloby srednio dla niego wygodne. Poza tym po co mu wysluchiwać kolejnej dziewczyny, którą już ZALICZYŁ O borze, ale kaszana!
No nic, dzięki za wszystkie opinie, wspaniali jesteście! To forum jest lepsze niż psychoterapeuta i ksiądz w jednym
Miłycham napisał/a:Stonowane uczucia. Niekoniecznie mu nie zależy. Z Twojego opisu niewiele wynika.
Gdy mu zależało, to mnie zasypywał wiadomościami. Od świąt ogólnie cisza, a ja muszę się prosić o jakąś formę kontaktu, bo sam z siebie nie jest w stanie nic napisać.
Widzę, że na spotkanie też go raczej nie wyciągnę, bo jest zwyklym tchórzem i zmierzenie się z tym, co mogłabym mu powiedzieć (jestem dosyć bezpośrednia i nie owijam w bawełnę, zauwazyl to od razu) pewnie byloby srednio dla niego wygodne. Poza tym po co mu wysluchiwać kolejnej dziewczyny, którą już ZALICZYŁO borze, ale kaszana!
No nic, dzięki za wszystkie opinie, wspaniali jesteście! To forum jest lepsze niż psychoterapeuta i ksiądz w jednym
Marsylka ,tak się zastanawiam ile masz lat?Ale wydaje mi się ,że jakąś siusiarą ,przepraszam za porównanie to Ty chyba nie jesteś? Poco chcesz się z nim spotykać?Co on Ci ciekawego może powiedzieć?No dziewczyno?Co ty ?Olej gościa i to wszystko.
marsylia napisał/a:Miłycham napisał/a:Stonowane uczucia. Niekoniecznie mu nie zależy. Z Twojego opisu niewiele wynika.
Gdy mu zależało, to mnie zasypywał wiadomościami. Od świąt ogólnie cisza, a ja muszę się prosić o jakąś formę kontaktu, bo sam z siebie nie jest w stanie nic napisać.
Widzę, że na spotkanie też go raczej nie wyciągnę, bo jest zwyklym tchórzem i zmierzenie się z tym, co mogłabym mu powiedzieć (jestem dosyć bezpośrednia i nie owijam w bawełnę, zauwazyl to od razu) pewnie byloby srednio dla niego wygodne. Poza tym po co mu wysluchiwać kolejnej dziewczyny, którą już ZALICZYŁO borze, ale kaszana!
No nic, dzięki za wszystkie opinie, wspaniali jesteście! To forum jest lepsze niż psychoterapeuta i ksiądz w jednymMarsylka ,tak się zastanawiam ile masz lat?Ale wydaje mi się ,że jakąś siusiarą ,przepraszam za porównanie to Ty chyba nie jesteś? Poco chcesz się z nim spotykać?Co on Ci ciekawego może powiedzieć?No dziewczyno?Co ty ?Olej gościa i to wszystko.
Ja wieeeeem. Jestem typem człowieka który musi mieć wszystko powiedziane i ustalone, od początku do końca, czarno na białym. Ze to koniec, miło było, bajos. Cenię sobie dialog. Uważam, że rozmowa to oznaka szacunku, że należy się kazdemu, że to po cywilizowanemu. Poza tym niestety włożyłam w te relacje jakiś ładunek emocjonalny i nie umiem jej zamieść pod dywan niebytu stosując metodę wyparcia.
Nie jestem siusiara, a pewnie się tak zachowuje, wiem. I nie latam za nim, choć przyznaje ze zapropnowalam spotkanie na które on kichnal - powiedział że choruje, że dramat, że tak jest chory ze na oczy ledwo widzi Jacha. Dziś napisałam po prostu by się określił czy jest zainteresowany relacja czy nie. Tym sposobem właśnie chce mieć czarno na białym ze to koniec, kasuje go ze swojego zycia dosłownie no i idę dalej.
marsylia napisał/a:Miłycham napisał/a:Stonowane uczucia. Niekoniecznie mu nie zależy. Z Twojego opisu niewiele wynika.
Gdy mu zależało, to mnie zasypywał wiadomościami. Od świąt ogólnie cisza, a ja muszę się prosić o jakąś formę kontaktu, bo sam z siebie nie jest w stanie nic napisać.
Widzę, że na spotkanie też go raczej nie wyciągnę, bo jest zwyklym tchórzem i zmierzenie się z tym, co mogłabym mu powiedzieć (jestem dosyć bezpośrednia i nie owijam w bawełnę, zauwazyl to od razu) pewnie byloby srednio dla niego wygodne. Poza tym po co mu wysluchiwać kolejnej dziewczyny, którą już ZALICZYŁO borze, ale kaszana!
No nic, dzięki za wszystkie opinie, wspaniali jesteście! To forum jest lepsze niż psychoterapeuta i ksiądz w jednymMarsylka ,tak się zastanawiam ile masz lat?Ale wydaje mi się ,że jakąś siusiarą ,przepraszam za porównanie to Ty chyba nie jesteś? Poco chcesz się z nim spotykać?Co on Ci ciekawego może powiedzieć?No dziewczyno?Co ty ?Olej gościa i to wszystko.
Ja wieeeeem. Jestem typem człowieka który musi mieć wszystko powiedziane i ustalone, od początku do końca, czarno na białym. Ze to koniec, miło było, bajos. Cenię sobie dialog. Uważam, że rozmowa to oznaka szacunku, że należy się kazdemu, że to po cywilizowanemu. Poza tym niestety włożyłam w te relacje jakiś ładunek emocjonalny i nie umiem jej zamieść pod dywan niebytu stosując metodę wyparcia.
Nie jestem siusiara, a pewnie się tak zachowuje, wiem. I nie latam za nim, choć przyznaje ze zapropnowalam spotkanie na które on kichnal - powiedział że choruje, że dramat, że tak jest chory ze na oczy ledwo widzi Jacha. Dziś napisałam po prostu by się określił czy jest zainteresowany relacja czy nie. Tym sposobem właśnie chce mieć czarno na białym ze to koniec, kasuje go ze swojego zycia dosłownie no i idę dalej.
Dziś napisałam po prostu by się określił czy jest zainteresowany relacja czy nie. Tym sposobem właśnie chce mieć czarno na białym ze to koniec, kasuje go ze swojego zycia dosłownie no i idę dalej.
A nie uważasz, że lepiej by było, gdybyś to Ty określiła, czy jesteś zainteresowana relacją, czy nie? Tak dla samej siebie?
marsylia napisał/a:Dziś napisałam po prostu by się określił czy jest zainteresowany relacja czy nie. Tym sposobem właśnie chce mieć czarno na białym ze to koniec, kasuje go ze swojego zycia dosłownie no i idę dalej.
A nie uważasz, że lepiej by było, gdybyś to Ty określiła, czy jesteś zainteresowana relacją, czy nie? Tak dla samej siebie?
Tzn? Że miałabym to jemu powiedzieć? Czy sobie patrząc w swoje odbicie w lustrze? On o tym wie, wykazywalam duże zainteresowanie tą relacją. A że teraz on sam się oddala, a moje nagabywanie o spotkanie i inne treści kierowane do niego są traktowane hmmm...z niewielkim zainteresowaniem, to cóż mam zrobić? Nie chcę się ani narzucać, ani plaszczyc. Żałuję tylko tego, że od razu mu nie powiedziałam, że rozrywkowe i niezobowiazujace spotkania mnie nie interesują.
Lub że po prostu nie szukam przygód.
Lub że po prostu nie szukam przygód.
Dziewczyno przestań mu się narzucać bo mu niepotrzebnie ego podnosisz. Nie chce, to nie chce, to za przeproszeniem ,ordynarnie, to ch... z nim. Potraktuj to jak doświadczenie życiowe i wszystko. Miej swoją godność.
santapietruszka napisał/a:marsylia napisał/a:Dziś napisałam po prostu by się określił czy jest zainteresowany relacja czy nie. Tym sposobem właśnie chce mieć czarno na białym ze to koniec, kasuje go ze swojego zycia dosłownie no i idę dalej.
A nie uważasz, że lepiej by było, gdybyś to Ty określiła, czy jesteś zainteresowana relacją, czy nie? Tak dla samej siebie?
Tzn? Że miałabym to jemu powiedzieć?
Nie, sobie. Nie czekać, aż on się określi. Ale widzę, że nie kumasz...
marsylia napisał/a:santapietruszka napisał/a:A nie uważasz, że lepiej by było, gdybyś to Ty określiła, czy jesteś zainteresowana relacją, czy nie? Tak dla samej siebie?
Tzn? Że miałabym to jemu powiedzieć?
Nie, sobie. Nie czekać, aż on się określi. Ale widzę, że nie kumasz...
To mi wytłumacz zamiast dumnie wyskakiwac z "nie kumasz".
Ja zrobiłam w tej materii tyle ile mogłam określając swoje stanowisko, zarówno przed nim jak i przed sobą. Teraz to już i tak się trochę przedawnilo, skoro znalazłam się w otchłani zapomnienia.
Powinnaś sama sobie powiedzieć, że to koniec, a nie czekać, aż on się określi... nie wiem, co tu jest trudnego do zrozumienia
Powinnaś sama sobie powiedzieć, że to koniec, a nie czekać, aż on się określi... nie wiem, co tu jest trudnego do zrozumienia
Tak, masz rację. To sie chyba wszystko rozbija przez moje niezbyt wielkie doświadczenia w zagrywkach damsko - męskich. Owszem, byłam w kilku związkach, z czego najdłuższe dwa - trwały ponad 2 lata, zaś po ostatnim, który długo odchorowywałam, byłam sama prawie 3 lata. Ale zawsze miałam styczność z chłopakami, którzy biegali za mną i chyba przyzwyczaili mnie do "złego" Nigdy nie zostałam wykorzystana przez faceta czy olana po stworzeniu jakiejś tam "więzi". Aż do teraz. I chyba ciężko mi odpuścić bo w bani mi się nie mieści, że można z kimś stworzyć fajną relację, a potem bez słowa ją zlać. Tzn wiem, że tak się dzieje, ale nigdy tego nie doświadczyłam na własnej skórze, dlatego cierpię już od... miesiąca! Bez sensu
Aż do teraz. I chyba ciężko mi odpuścić bo w bani mi się nie mieści, że można z kimś stworzyć fajną relację, a potem bez słowa ją zlać. Tzn wiem, że tak się dzieje, ale nigdy tego nie doświadczyłam na własnej skórze, dlatego cierpię już od... miesiąca! Bez sensu
Też tego nie rozumiałam, ale w końcu dotarło do mnie, że niektórzy po prostu boją się powiedzieć wporst o co dokładnie chodzi - pomyśl, gdyby on ci już na samym początku znajomości powiedział, że interesuje go tylko seks? pewnie byś go olała - dlatego facet aby osiągnąć cel i wylądować z tobą w łóżku, rozkochał cię w sobie bo przecież zakochana zrobi wszystko
Bo nie chce mi się jakoś wierzyć w to, że tak zachowuje się facet który coś czuje do kobiety, czyli nie odzywa si e, unika kontaktu, dystansuje się. to po prostu nielogiczne.
marsylia napisał/a:Aż do teraz. I chyba ciężko mi odpuścić bo w bani mi się nie mieści, że można z kimś stworzyć fajną relację, a potem bez słowa ją zlać. Tzn wiem, że tak się dzieje, ale nigdy tego nie doświadczyłam na własnej skórze, dlatego cierpię już od... miesiąca! Bez sensu
Też tego nie rozumiałam, ale w końcu dotarło do mnie, że niektórzy po prostu boją się powiedzieć wporst o co dokładnie chodzi - pomyśl, gdyby on ci już na samym początku znajomości powiedział, że interesuje go tylko seks? pewnie byś go olała - dlatego facet aby osiągnąć cel i wylądować z tobą w łóżku, rozkochał cię w sobie bo przecież zakochana zrobi wszystko
Bo nie chce mi się jakoś wierzyć w to, że tak zachowuje się facet który coś czuje do kobiety, czyli nie odzywa si e, unika kontaktu, dystansuje się. to po prostu nielogiczne.
To raczej nie strach, to po prostu prosta chęć wykorzystania, zabawienia się bez cienia powinności i nie patrzenia na cudze uczucia. Tak, zlałabym go bez mrugnięcia okiem. Ale z drugiej strony te wszystkie herezje, które mi sprzedawał o byciu dla ludzi ok, o bezsensowności łóżkowych przygód i romansów...Oczywiście, że patrzyłam na to wszystko z rezerwą, ale póki było między nami super, a on wykazywał jakąś inicjatywę w zacieśnianiu tej relacji, to do glowy by mi nie przyszło, że właśnie padam ofiarą takiego palanta. Dobra, po raz wtóry mówie: mam nauczkę. I tak, wiedziałam wcześniej, że ludzie ściemniają na potrzeby własne, ale jak widać, chyba bardzo nie chciałam uwierzyć, że taka sytuacja dotknie właśnie mnie.
navelbina napisał/a:marsylia napisał/a:Aż do teraz. I chyba ciężko mi odpuścić bo w bani mi się nie mieści, że można z kimś stworzyć fajną relację, a potem bez słowa ją zlać. Tzn wiem, że tak się dzieje, ale nigdy tego nie doświadczyłam na własnej skórze, dlatego cierpię już od... miesiąca! Bez sensu
Też tego nie rozumiałam, ale w końcu dotarło do mnie, że niektórzy po prostu boją się powiedzieć wporst o co dokładnie chodzi - pomyśl, gdyby on ci już na samym początku znajomości powiedział, że interesuje go tylko seks? pewnie byś go olała - dlatego facet aby osiągnąć cel i wylądować z tobą w łóżku, rozkochał cię w sobie bo przecież zakochana zrobi wszystko
Bo nie chce mi się jakoś wierzyć w to, że tak zachowuje się facet który coś czuje do kobiety, czyli nie odzywa si e, unika kontaktu, dystansuje się. to po prostu nielogiczne.
To raczej nie strach, to po prostu prosta chęć wykorzystania, zabawienia się bez cienia powinności i nie patrzenia na cudze uczucia. Tak, zlałabym go bez mrugnięcia okiem. Ale z drugiej strony te wszystkie herezje, które mi sprzedawał o byciu dla ludzi ok, o bezsensowności łóżkowych przygód i romansów...Oczywiście, że patrzyłam na to wszystko z rezerwą, ale póki było między nami super, a on wykazywał jakąś inicjatywę w zacieśnianiu tej relacji, to do glowy by mi nie przyszło, że właśnie padam ofiarą takiego palanta. Dobra, po raz wtóry mówie: mam nauczkę. I tak, wiedziałam wcześniej, że ludzie ściemniają na potrzeby własne, ale jak widać, chyba bardzo nie chciałam uwierzyć, że taka sytuacja dotknie właśnie mnie.
Marsylia ,no już,proszę powstać z kolan ,otrzepać się ,wysmarkać nos ,poprawić koronę i do przodu proszę . Nie oglądaj się za siebie,po prostu nie warto. Potraktuj to jako życiową naukę.
Marsylia, myślę że nie potrzebnie rozdrapujesz tę sprawę i wyciągasz za dużo wniosków.
Pierwsze primo - on mógł być autentycznie zaangażowany. Pierwsze kilka miesięcy, nawet rok to poznawanie się, a więc pewnie mu się podobałaś ale, mówiąc wprost - przestałaś. Przecież miał prawo dopiero Cie poznając się przekonać o tym?
Drugie - to normalne że facet chce do łóżka, jak tu mówili nigdy nie wiesz czy to nie za szybko. Ja na podstawie własnych doświadczeń doszłam do wniosku że jeśli chcesz związku to z łóżkiem czekasz aż on będzie już zakochany, emocje faceta już zostają na tym poziomie z chwila gdy idziesz do łóżka - tzn on się bardziej nie zaangażuje.
Pewnie są odstępstwa ale ja ich nie znam.
Trzecie - potraktuj to jako próbę - nie wyszło wam no i tyle... nie ma co dywagować, on Ci zwolnił miejsce na kogoś lepszego.
Skoro Cię to męczy to zadzwoń do niego i zapytaj dlaczego już mu nie zależy - ja tak raz zrobiłam i usłyszałam odpowiedź, że poczuł że to nie to. Shit happens - nie byłam zaangażowana to było mi łatwiej, ale Ty tez przeżyjesz
Albo kogos poznal w miedzyczasie
Co by to nie bylo masz prawo do wyjasnien. A moze za jakis czas znowu mu sie odwidzi?