Nie wiem, czy wygarnąc komuś kto często, (powiedzmy w połowie przypadków) odwołuje w ostaniej chwili spotkania?
Czy zostawić jak jest i przyjąc do wiadomosci, ze jeśli z tym kimś sie umawiam to równie dobrze mogę miec na ten czas zaplanowane całkiem co innego, bo i tak w ostatniej chwili wszystko moze sie zmienić?
Szczerze mówiąc, szlifuję swoja cierpliwość i opanowanie na tej znajomości, ale chyba nie o to chodzi w relacjach, zeby ciągle miec sie na baczności.
nie powinniśmy ciągle gryźć się w przysłowiowy język. Jeżeli sytuacja zdarzyła się raz, można to zrozumieć czy jakoś racjonalnie wytłumaczyć, ale jeżeli zdarza się to notorycznie to powinniśmy zwrócić uwagę znajomemu.
Widocznie, tamta osoba traktuje Ciebie jako "ty nie masz żadnych innych planów, dlatego spotkanie możemy przełożyć na inny dzień, bądź czas". Takie zachowanie też mówi nam o braku szacunku do osoby z którą byliśmy umówieni i którą kolejny raz wystawiamy.
Także, zastanów się czy warto dawać szanse komuś kto nie ma do Ciebie szacunku.
Mam wrażenie ze często jest to faktycznie sprawa jakichś zbiegów okolicznosci, wypadków losowych, ale czuję się z tym źle. Bo ja lubię miec cos zaplanowane i np dzien wczesniej juz sie nastawiam na spotkanie, tak organizuję swój czas, zeby wszystko sie udało. A tu godzinę przed dostaje telefon, ze nie da rady jednak. Pierwszy raz spotykam taką osobę. Zawsze przeprasza i dlatego to toleruję. Czasem od razu mówię, ze jak ma odwołać to niech lepiej da sobie spokój. Wtedy zwykle nie wykręca się, ale nie mam ochoty za każdym razem uprzedzać, dopytywać, potwierdzać sto razy itd. Może nawet nie wie że tak robi, albo nie wie że mi to przeszkadza, bo często machnę ręką i nie odezwę się, ze mi to pokrzyżowało jakieś inne plany. Pewnie napiszecie, że powinnam zawsze to sygnalizować, ale wydaje mi sie to małostkowe, choc moze niesłusznie.
Ja też miałam kiedyś taka koleżankę.mniej więcej co drugie spotkanie odwolywala na10-15 minut przed...na poczatku człowiek ma cierpliwość ale potem..trzeba szanować ludzi..i siebie samego.planujemy dzień..mile spotkanie nie po to by ciągle czekac..by zostac wystawianym do wiatru.nasza znajomość sie zakonczyla bo przestalo mnie interesować czekanie.spotkalysmy sie co prawda kilka lat temu ale w sumie rozmów juz sie nie kleila.a ja wyznaje zasadę że nic na siłę.
Postanowiłam pogadac i widze chęć zmian i brak świadomosci problemu. W sumie na przestrzeni kilku tygodni i tak jest lepiej, bo nie rzuca słów na wiatr (a dwa razy tak było, ze np czekałam bezskutecznie na odpowiedz czy sie pojawi czy nie), wiec minimalny progres jest. Ogólnie znamy sie bardzo krótko, więc moze to jest przyczyna. Nie ma też znaczenia kto wychodzi z propozycją spotkania. Może rozmowa coś zmieni na dłuzsza metę, jednak bedę mniej angażować sie w ta relację jesli zostanie tak jak jest. Jak mowicie nic na siłe.
Może rozmowa coś zmieni na dłuzsza metę, jednak bedę mniej angażować sie w ta relację jesli zostanie tak jak jest. Jak mowicie nic na siłe.
Zdecydowanie słuszna koncepcja ! Proponuje w najbliższym czasie zamianę ról... w końcu i Tobie coś niespodziewanie wypaść może. Nic tak świetnie nie przemawia do rozumu jak nauka na własnej skórze. Jeżeli to nie zadziała, to cóż... chyba nie warto się taką koleżanką zbytnio przejmować.
Z perspektywy lat i osoby, która wiecznie dostosowywała się do innych uważam, że im szybciej zakomunikujemy dezaprobatę na tego rodzaju zachowanie, tym dla nas lepiej. Jest pewien typ ludzi, którym wydaje się, że świat kręci się wokół nich i dość trudno tę manierę z nich wyplenić. Szczególnie jeżeli się przyzwyczają, że mogą nas przestawiać kiedy chcą i jak chcą. Ty się sprężasz, zajęcia przestawiasz, wizyty przekładasz żeby się do kogoś dostosować, a on się spóźnia 1,5 godziny bo "stał w korku"... siódmy raz w tym miesiącu. Wszytko rozumiem, ale permanentne spóźnianie się, odwoływanie umówionych spotkań, czy niedotrzymywanie złożonych obietnic uważam za lekceważenie mojej osoby. Skoro ktoś mnie lekceważy, to widocznie znajomość ze mną niewiele dla niej znaczy, a o takie pseudo koleżeństwo chyba nie ma sensu zabiegać.
Proponuje w najbliższym czasie zamianę ról...
To kilka razy zrobiłam, przyjete zostało bez sprzeciwu czy jakichs wiekszych emocji, pewnie uwaza ze kazdemu moze sie zdarzyc jesli jej sie to zdarza.
Postanowiłam zawsze sygnalizowac, ze dla mnie to istotne czy sie spotkamy czy nie, bo musze jakos rozplanowac dzien, nawet dzisiaj tak zrobiłam, od razu uznała, ze moze nie umawajmy sie jeszcze, zobaczymy po południu. No i to rozumiem, a nie jakies trwanie w zawieszeniu do ostaniego momentu.
No niestety doswiadczylam również tego zachowania i miarka się w końcu przebrala. Ile można akceptować taka nieslownosc, ile razy można czekac na spotkanie a ktoś odwoła je w ostatniej chwili albo spoznia się a Ty czekasz gdzies na zimnie a ona spoznia się az 40 minut.
Nie wytrzymałam i w końcu powiedziałam dobitnie co o tym mysle. Uwazam, ze należy się szanować a jeśli będziesz pozwalac sobie dalej na takie zachowania to ludzie Ciebie nie będą szanować i będą robic ciagle tak samo...myslac, ze " znowu mi się nie oberwie".
Powiedz kulturalnie ale dobitnie, ze " nie jest to pierwszy raz keidy taki numer się pojawia i ze masz milion lepszych spraw do zrobienia niż ciagle czekanie czy może akurat dana osoba odwoła spotkanie" To jest takie totalne nieliczenie się z druga osoba.
Rozumiem.. raz, drugi może cos wypasc, ale ewidentnie mało prawdopodobne, ze wypadnie na ostatnia chwile no bez jaj...