Cześć, odzywałam się tutaj niedawno, ale znowu potrzebuję Waszego zdania/porady.
Jestem z chłopakiem 3,5 roku. Studiujemy, w dwóch różnych miastach, bardzo daleko od siebie. Ostatnio się mocno posprzeczaliśmy o to, że chciał lecieć na wyjazd za granicę z koleżanką (ja nie mam w tym terminie możliwości). Powiedziałam mu, że bardzo mi się to nie podoba że jedzie z jakąś obcą dziewczyną (której nawet nie znam) to powiedział że przesadzam, bo jemu najbardziej zależy konkretnie na tym wyjeździe a chce lecieć z nią, bo nie ma nikogo innego kto by wtedy chciał. Zaproponowałam więc zmianę terminu, powiedział że jest jeden w sierpniu, ale przez to że studiuję dziennie, mam bardzo ciężkie studia, bardzo ciężko byłoby mi uzbierać taką kwotę na wyjazd w tak małym czasie niestety. Zaproponowałam więc że za rok, to powiedział mi że wykluczone. W grudniu lecimy razem za granicę i właśnie sobie zbieram pieniądze na to, bo to będzie nasz pierwszy wyjazd sylwestrowy i na tym najbardziej mi zależy. Podróże to jego największy priorytet, bardzo chciałabym z nim jechać ale nie mam po prostu możliwości. On ma czas na pracę, nawet dwie. Więc ja od razu powiedziałam mu że niestety nie dam rady z nim pojechać, to powiedział że poleci ze swoją koleżanką. Tak jak wcześniej wspomniałam, powiedziałam mu że nie podoba mi się ten pomysł żeby z koleżanką wylatywać za granicę na tydzień i że ma w dupie moje uczucia to opowiedział mi na to, że gdyby mi zależało na jego uczuciach i potrzebach to poszłabym teraz do pracy żeby uzbierać na ten wyjazd.. Zamurowało mnie jak zobaczylam tą wiadomość. I teraz najlepsze; dzisiaj wieczorem napisał mi tak: „Odwołałem wyjazd. Mam nadzieję że jesteś zadowolona”. Łaskę mi robi, napisał jeszcze że uważa że to bardzo dziwne że dla mojego spokoju musi rezygnować z marzeń.. Ale mi przecież chodziło tylko o to, że chciał jechać z inną babą.
Czy ja coś źle robię? Mam do niego zaufanie w 100% ale nigdy do jego koleżanek.. Ma ich niestety bardzo BARDZO dużo, z wieloma trzyma stały kontakt, a ostatnio jedną zaprosił do siebie do domu na spotkanie. Rozmawialiśmy o tym, że bardzo mi się nie podoba to co robi bo dosłownie ja się zaczynam czuć jak jego koleżanka. Jestem o nie zazdrosna bo naprawdę daje mi powody do tego, jak tylko mu mówię o tym, jak się czuję to tak obraca temat że nagle robi ze mnie winną. Chciałabym postawić konkretne granice, ale nie wiem jak to zrobić, bo czuję że to po prostu zleje. Zaczynam się w tym związku czuć coraz gorzej właśnie przez te wszystkie jego kolezanki, gdy tylko przyjeżdżam do niego (widujemy się 1/2 razy na miesiąc) to sporo czasu spędza na telefonie, na randki w ogóle nigdy mnie nie zabiera bo „odkłada pieniądze na podróże i ja też powinnam”. Ja się bardzo staram, zawsze gdy tylko się widzimy piekę jego ulubione ciasta, proponuję jakieś wyjścia (zawsze jest odmowa bo przecież trzeba oszczędzać na podróże), od czasu do czasu dam mu jakiś mały upominek który mi się z nim kojarzy. Nie wiem. Odkąd zaczął się mocno temat jego koleżanek to ja się zaczęłam autentycznie w naszym związku czuć po prostu gorzej. Nie raz na moje pytanie o spotkanie kiedy oboje jesteśmy w naszym mieście rodzinnym slyszałam „dzisiaj nie dam rady, widzę się z X”, „kolejnego dnia widzę się z Y” gdzie X,Y to jego koleżanki. Czy ja przesadzam? Dla mnie jest naprawdę najważniejsza osobą, ale mam takie poczucie że ja dla niego nie