problem z promotorką doktoratu - moje obserwacje - czy mam rację? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA KARIERY - MOJA KARIERA ZAWODOWA » problem z promotorką doktoratu - moje obserwacje - czy mam rację?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 21 ]

1 Ostatnio edytowany przez niezwłocznie (2023-06-29 16:57:35)

Temat: problem z promotorką doktoratu - moje obserwacje - czy mam rację?

Cześć,
od razu komunikuję, że post jest dość długi!

Chciałam się was spytać o opinie na temat promotorów pracy doktorskiej.
Jakie , Waszym zdaniem, cechy powinien mieć dobry promotor? Co powinien takiego robić, aby dobrze się z nim współpracowało?
Pytam, ponieważ jestem na 2 roku doktoratu na jednej z uczelni w kraju.  Nawet pisząc ten post, bardzo dziwnie się czuję i nie spodziewałam się, że kiedyś to nastąpi.
Im dalej w las, im dalej w mój doktorat, tym gorzej współpracuje mi się z moją promotor. Podam kilka przykładów i chciałabym prosić o konstruktywną krytykę, bo może jestem przewrażliwiona.  Możliwe, ze to ja mentalnie za dużo wymagam i jako dorosły człowiek może wszystko jednak powinnam robić sama, bez pytania i pomocy promotorki.

1. Doktorat piszę na nieznanej mi wcześniej uczelni. Nie broniłam tutaj wcześniejszych dyplomów, ale chciałam zmienić środowisko naukowe i badawcze, dlatego po kilku latach od obrony magistra zdecydowałam się na inną uczelnię i zupełnie nieznanego mi człowieka jako promotorkę. Już na 1 roku, od kilku osób, dowiedziałam się przypadkiem, że promotorka jest osobą dość chaotyczną i tak kolokwialnie mówiąc 'niezorganizowaną'. Starałam się w to nie wierzyć, do takich plotek byłam od razu negatywnie nastawiona.

3. Moja Pani promotor jest młodym człowiekiem z dużym doświadczeniem. Imponowało mi to,dodatkowo pasowały mi jej zainteresowania badawcze i możliwość rozwoju. Jestem ( wraz z drugą koleżanką ) jej pierwszą doktorantką W OGÓLE.

4. Na 1 roku promotorka prosiła mnie, abym pomagała i kierowała tą drugą doktorantkę - a moją koleżankę, ponieważ była bardziej nieogarnięta ode mnie. Zdziwiło mnie to, ponieważ na doktoracie nawet jeśli jesteśmy w jednej katedrze to każdy ma jednak inny temat czy obszar badań. Problem w tym, ze z czasem takie pomaganie polegało na tym, ze koleżanka siedziała specjalnie na moich indywidualnych konsultacjach z promotorką i nasłuchiwala tego, co ja mówię. Kiedy rozmawiałam z promotorką na konsultacjach , do których się przygotowywałam kilka dni, ona nasłuchiwala i pisala to co ja mówię. Dodatkowo wiele razy promotorka zachęcała mnie do powtarzania , aby tamta zapisała, ponieważ ja mówię ciekawe rzeczy. Bardzo mi się to nie podobało, mimo wielkiej sympatii do koleżanki. Nie mogłam tego zrozumieć, ale stwierdziłam, ze jako młoda promotorka może  nie chce stracić tej drugiej doktorantki, bo za każdego doktoranta dostaje jakieś dofinansowanie? I ja miałam być tym faktorem pomocy... Po 1 roku wybłagałam konsultacje indywidualne bez nikogo obok... ( nie chodzi o to, ze nie lubię pracy w grupie. Bardzo dobrze czuje się w mojej pracy zawodowej w grupie działając z innymi, ale czułam dyskomfort kiedy obok mnie ktoś siedział i ja dawałam tej osobie mój research za darmo).

5. Promotorka  już na początku zakomunikowała mnie i tej koleżance, że nie zna zupełnie spraw administracyjno formalnych, ona nie będzie nam mówiła jak pisać artykuły, bo to nie jej sprawa, nie jej obowiązek. Nas w systemie Szkół Doktorskich powinni odgórnie tego uczyć w ramach innych przedmiotów. Promotorka powiedziała, że jest tylko od tego, aby sprawdzać progres w pisaniu pracy doktorskiej jako takiej, a nie jest od tego aby rozwiązywać wątki poboczne, jak artykuły czy konferencje, warsztaty.

5.Jednak ja uważam, że doktorat to także wyjazdy zagraniczne, konferencje i badania warsztatowe nie tylko stricte pisanie pracy doktorskiej. Dlatego starałam się uczęszczać na warsztaty, dodatkowe sympozja, wyjechałam za granicę już na 1 roku na kilkutygodniowe warsztaty. Jednak promotorka nie była pozytywnie nastawiona na mój wyjazd (odbywał się w przysłowiowe wakacje). Nie rozumiem do tej pory, dziekan nawet był pozytywnie nastawiony.

6.  Na 1 roku chciałam wziąć udział testowo w zagranicznej konferencji i napisać pokonferencyjny artykuł. Chciałam sprawdzić się w tym środowisku już na 1 roku. Moja promotor dowiedziała się ode mnie, ze ta konferencja i publikacja są międzynarodowe, więc od razu chciała brać w niej udział razem ze mną.  Jednak zrzuciła cala odpowiedzialność komunikacji z organizatorem na mnie, pisanie email etc mimo tego, ze organizatorzy także pisali wszystkie informacje i emaile do niej. Finalnie, wyszło na to, ze promotorka odzywała się do mnie pasywno agresywnie w związku z tym, ze artykuł będzie opublikowany online a nie w książce fizycznej i punktacja ministerialna jest bardzo niska. Obciążyła mnie winą za to i wpajała mi kilka razy ( przez telefon oczywiście) , ze jej nazwisko nigdy nie było w książce online, tylko w fizycznej i nie życzy sobie tego na przyszłość.
Do tej pory zle się z tym czuje, mimo tego ze wyparłam jej słowa. Nie pozwoliłam sobie robić victim blaming z powodu tego, ze przez pół roku nie zajrzała do emaili organizatorów, a na każdym spotkaniu przez miesiące nie chciała rozmawiać na temat konferencji tylko innych rzeczy. Zostawiła mnie z tym samą, a ja byłam zielona w temacie. Ona się usunęła i dopiero bliżej deadline'u wysyłki zaczęła informować mnie o błędnym wyborze wydawnictwa, punktacji i publikacji online...

7. Z jednej strony jestem już zahartowana na takie sytuacje, ale czuję pewien niesmak.

8. Miało miejsce jeszcze wiele sytuacji dodatkowych kiedy np coś obiecała nako naukowiec, a tego nie robiła, albo chciała wprawić mnie w zakłopotanie, ze nie było takiego tematu. Niestety jestem na takie zachowania bardzo uczulona i niestety wiem, jak sobie z nimi radzić. Trafiła kosa na kamień, bo ja odczytuje i intuicyjnie wiem, ze coś jest nieprawdą. Promotorka jest w gorącej wodzie kąpanai wiele razy wyglądało to tak, ze coś proponowała i później chaotycznie zmieniała zdanie mówiąc, ze tak było od początku.

9. Dodam jeszcze, że gdzieś w lutym pod koniec semestru słyszałam, ze ta druga koleżanką wraz z inna osoba zaangażowane są w dodatkowy projekt z jakiegoś grantu badawczego. Wspomniałam o grancie ( nie o tej koleżance i jej sytuacji) mojej promotor, a ona mi na to, ze mam nie brać udziału w żadnym grancie badawczym tylko pisać. Uważam, ze nie powinna tak mówić, żałuje, ze jej posłuchałam ponieważ obecnie inni doktoranci będą mieli w naukowych osiągnięciach ten grant a ja nie.
Nie wiem dlaczego powiedziała mi, ze mam nie brać udziału w grancie. Zawsze jest to pewien dodatkowy plus do portfolio akademickiego.
Mam metlik w glowie i stwierdziłam, ze po prostu będę wiele rzeczy robić sama i jej nie mówić.

10. Takie sytuacje są dla mnie trochę obciążające, bo mam wrażenie ze to nie jest ' w miarę prosta droga' tylko dużo sytuacji, które ja muszę się domyślać... Nie wiem, może przesadzam. Może tacy są naukowcy i takie podejście do nauki w akademii. Co uważacie? Ja mam wrażenie, ze coś jest nie tak. Od początku, od 1 semestru nie dostałam takiej pomocy na WPROWADZENIE jakiej bym potrzebowała. Problem w tym, ze byłam zielona w wielu kwestiach, a mimo próśb o wytłumaczenie zostawała wysłana z kwitkiem, ze to nie jej działka tłumaczenie mi spraw formalnych.
Oczywiście w tym momencie nie ma to dla mnie żadnego problemu bo sama na swoich błędach się nauczyłam. Dodam tylko, ze delikatnie rozmawiałam z kolegami z roku ( innymi doktorantami) i okazało się, że ich promotorzy/promotorki same na początku wybierały dobre pisma i zachęcały doktorantów ( moich kolegów) do współuczestnictwa w pisaniu publikacji. To wychodziło wszystko od promotora, pierwsza inicjatywa dla w miarę 'zielonego doktoranta'. Co o tym myślicie?

Nie wiem jakie jest wasze zdanie, ale nie chce tez zabrzmieć dziwnie jako mała dziewczynka niepotrafiąca się znaleźć w sytuacji. Dla mnie promotor to osoba która na początku drogi akademickiej pomaga zagłębić się w ta drogę doktorantowi. Nie chodzi mi o pomaganie jak mamusia czy tatuś, głaskanie po główce ale o rzetelne i merytoryczne informacje np na temat artykułów, punktacji ministerialnej. A nie tylko wymaganie tego ile stron na dany moment już ma moja praca doktorska...
Co o tym sądzicie?

Dziękuje z góry za przeczytanie.

N

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: problem z promotorką doktoratu - moje obserwacje - czy mam rację?

Cóż, fatalnie trafiłaś sad
Jestem na bieżąco w temacie doktorantów i prawidłowo nie tak to powinno wyglądać. Masz rację, że promotor ma pomagać i to nie tylko w kwestiach naukowych, ale - co jeszcze ważniejsze - w kwestiach administracyjno-organizacyjnych. Twoja promotorka chciałaby mieć profity z posiadania doktorantów, ale zero własnego wysiłku.
Moja rada, to zmienić promotora jeśli to możliwe. Oczywiście możesz tu też zrobić doktorat, choć pewno nie będzie łatwo.

3 Ostatnio edytowany przez niezwłocznie (2023-06-29 16:54:04)

Odp: problem z promotorką doktoratu - moje obserwacje - czy mam rację?
luc napisał/a:

Cóż, fatalnie trafiłaś sad
Jestem na bieżąco w temacie doktorantów i prawidłowo nie tak to powinno wyglądać. Masz rację, że promotor ma pomagać i to nie tylko w kwestiach naukowych, ale - co jeszcze ważniejsze - w kwestiach administracyjno-organizacyjnych. Twoja promotorka chciałaby mieć profity z posiadania doktorantów, ale zero własnego wysiłku.
Moja rada, to zmienić promotora jeśli to możliwe. Oczywiście możesz tu też zrobić doktorat, choć pewno nie będzie łatwo.

Cześć, dziękuję Ci za szybką odpowiedź!
Niestety nie mogę już zmienić promotorki. Można było do końca 1 semestru czyli już dawno temu.

Teraz wyglada to tak, ze wielu rzeczy nie mówię promotorce a działam sama. Jestem w trakcie pisania pewnego artykułu o którym ona wie. Rozmawiałyśmy o tym kilka miesięcy temu, na ostatnim spotkaniu pomagała mi strukturyzowac artykuł, a obecnie w momencie kiedy ja chciałam jej pokazać finalna wersje ( która chce odesłać do recenzji może za miesiąc) to ona nawet nie chce tego widzieć. Tak jakby się znudziła, albo uważała ze ja pisze ( swój 1 artykuł) za wolno....

Dodam jeszcze, że gdzieś w lutym pod koniec semestru słyszałam, ze ta druga koleżanką wraz z inna osoba zaangażowane są w dodatkowy projekt z jakiegoś grantu badawczego. Wspomniałam o grancie ( nie o tej koleżance i jej sytuacji) mojej promotor, a ona mi na to, ze mam nie brać udziału w żadnym grancie badawczym tylko pisać. Uważam, ze nie powinna tak mówić, żałuje, ze jej posłuchałam ponieważ obecnie inni doktoranci będą mieli w naukowych osiągnięciach ten grant a ja nie.
Nie wiem dlaczego powiedziała mi, ze mam nie brać udziału w grancie. Zawsze jest to pewien dodatkowy plus do portfolio akademickiego.

Mam metlik w glowie i stwierdziłam, ze po prostu będę wiele rzeczy robić sama i jej nie mówić.

4

Odp: problem z promotorką doktoratu - moje obserwacje - czy mam rację?

Skoro nie możesz zmienić promotorki, to zostało Ci zacisnąć zęby i jakoś wytrzymać. To oczywiście oznacza, że będziesz miała trudniejszą sytuację od innych, którzy mają sensownych promotorów. Zwłaszcza jak dojdą kwestie organizacyjno-administracyjne. Nie wspominając już o kwestiach naukowych.
Mój syn trafił na super promotora, który mocno angażował się w prace swoich doktorantów (a miał ich dużo więcej niż dwójkę). Doradzał nie tylko w kwestiach naukowych, ale ogromnie pomagał organizacyjnie. Od wysyłania na konferencje, umożliwianie kontaktów międzynarodowych, poprzez skrócenie czasu doktoratu (Młody zrobił doktorat w 2 lata), dobór odpowiednich recenzentów, po  zrobienie mu "wejścia" na postdoc.

5 Ostatnio edytowany przez niezwłocznie (2023-06-29 17:00:56)

Odp: problem z promotorką doktoratu - moje obserwacje - czy mam rację?
luc napisał/a:

Skoro nie możesz zmienić promotorki, to zostało Ci zacisnąć zęby i jakoś wytrzymać. To oczywiście oznacza, że będziesz miała trudniejszą sytuację od innych, którzy mają sensownych promotorów. Zwłaszcza jak dojdą kwestie organizacyjno-administracyjne. Nie wspominając już o kwestiach naukowych.
Mój syn trafił na super promotora, który mocno angażował się w prace swoich doktorantów (a miał ich dużo więcej niż dwójkę). Doradzał nie tylko w kwestiach naukowych, ale ogromnie pomagał organizacyjnie. Od wysyłania na konferencje, umożliwianie kontaktów międzynarodowych, poprzez skrócenie czasu doktoratu (Młody zrobił doktorat w 2 lata), dobór odpowiednich recenzentów, po  zrobienie mu "wejścia" na postdoc.


dziękuję a te informacje. naprawdę otwierają mi oczy... moja promotorka nigdy nie zaoferowała mi zadnej konferencji ani publikacji. tamtej drugiej doktorantce tak samo. Ona prosi abyśmy my wychodziły ( każdą. osobna) z własnymi pomysłami na konferencje. Nie mówiąc już o jakiś kontaktach zagranicznych czy innych.. Nie ma tego. To od niej nie wychodzi.

Wielkie gratulacje dla Twojego syna, bardzo dobrze trafił smile


PS od momentu kiedy zorientowałam się, ze coś jest nie tak i nie otrzymam pomocy to ja sama ogarniam kwestie formalno administracyjne. Mimo tego, ze mieszkam w innej części Polski i dość długo dojeżdżam na spotkania z promotorką, to jednak te wszystko dokumentacyjne sprawy i techniczne ja ogarniam sama jakoś od roku... Wiedziałam, ze nie dostanę wsparcia więc zaczęłam tym tez się interesować , ja wiem o wielu rzeczach od Dyrektora Szkoły Doktorskiej i Dziekanatu wcześniej niż Promotorka bo po prostu dzwonię do nich albo jeżdżę i pytam 1:1.

6

Odp: problem z promotorką doktoratu - moje obserwacje - czy mam rację?
niezwłocznie napisał/a:

dziękuję a te informacje. naprawdę otwierają mi oczy... moja promotorka nigdy nie zaoferowała mi zadnej konferencji ani publikacji. tamtej drugiej doktorantce tak samo. Ona prosi abyśmy my wychodziły ( każdą. osobna) z własnymi pomysłami na konferencje. Nie mówiąc już o jakiś kontaktach zagranicznych czy innych.. Nie ma tego. To od niej nie wychodzi.

To będziesz miała trudniej. Angażuj się w różne projekty, bo rzeczywiście musisz mieć co wpisać do swojego portfolio.
Przykro mi, że tak trafiłaś, bo początek drogi naukowej bywa trudny. Będziesz zdana na siebie, a w razie problemów/wątpliwości, pytaj innych ludzi.

niezwłocznie napisał/a:


Wielkie gratulacje dla Twojego syna, bardzo dobrze trafił smile

Dzięki smile
Teraz jest na postdoku w Hiszpanii i bardzo sobie chwali.
Żeby nie było tak różowo, to mój mąż też miał ogromne przeboje ze swoim doktoratem, włącznie z tym, że jego ówczesny promotor po prostu nie rozumiał jego pracy. Dopiero jak zmienił promotora, to poszło jak z płatka. Oczywiście poprzedni promotor się obraził.

Można zapytać w jakim mieście robisz doktorat? Bez szczegółów rzecz jasna.

7 Ostatnio edytowany przez niezwłocznie (2023-06-30 07:00:39)

Odp: problem z promotorką doktoratu - moje obserwacje - czy mam rację?
luc napisał/a:
niezwłocznie napisał/a:

dziękuję a te informacje. naprawdę otwierają mi oczy... moja promotorka nigdy nie zaoferowała mi zadnej konferencji ani publikacji. tamtej drugiej doktorantce tak samo. Ona prosi abyśmy my wychodziły ( każdą. osobna) z własnymi pomysłami na konferencje. Nie mówiąc już o jakiś kontaktach zagranicznych czy innych.. Nie ma tego. To od niej nie wychodzi.

To będziesz miała trudniej. Angażuj się w różne projekty, bo rzeczywiście musisz mieć co wpisać do swojego portfolio.
Przykro mi, że tak trafiłaś, bo początek drogi naukowej bywa trudny. Będziesz zdana na siebie, a w razie problemów/wątpliwości, pytaj innych ludzi.

niezwłocznie napisał/a:


Wielkie gratulacje dla Twojego syna, bardzo dobrze trafił smile

Dzięki smile
Teraz jest na postdoku w Hiszpanii i bardzo sobie chwali.
Żeby nie było tak różowo, to mój mąż też miał ogromne przeboje ze swoim doktoratem, włącznie z tym, że jego ówczesny promotor po prostu nie rozumiał jego pracy. Dopiero jak zmienił promotora, to poszło jak z płatka. Oczywiście poprzedni promotor się obraził.

Można zapytać w jakim mieście robisz doktorat? Bez szczegółów rzecz jasna.


Angazuję się sama , wyjezdzam sama, biore udzial w roznych konferencjach sama. Szkoda, ze tak sie stalo. Moze jednak sytuacja sie odnieni np za rok


Wolalabym nie mowic gdzie robie doktorat. Chce pozostac anonimowa jak najbardziej na tym forum. Mialam ok 10-13 lat temu “wpadke” na forum dietetycznym gdzie opisywalam swoja pewna prywatna sytuacje i pozniej okazalo sie,ze dostawalam nieprzyjemne prywatne wiadomosci, bo ktos mnie rozpoznal…


Dziekuje w zaangazowanie w moj watek. Jak widac moja dewiza zyciowa czyli “samemu robic swoje”, “kazdy jest wlasnym sterem i okretem, projektantem wlasnego zycia” dziala u mnie tez w sferze akademickiej. A szkoda, bo myslalam, ze bede pewne rzwczy robic wspolnie smile

8

Odp: problem z promotorką doktoratu - moje obserwacje - czy mam rację?

Niezwłocznie, trzymam za ciebie kciuki, żeby ci się udało. Wbrew pozorom studia doktoranckie to nie tak jak w szkole, że ty wymagasz od promotora, z  opowiadań słyszę , że potrzeba dużo samozaparcia, niezgadzania się z promotorem i walki. Jeśli jesteście  tylko we dwie jest gorzej, bo na ogół promotorzy korzystają z pomocy innych studiujących, co słyszałam z opowiadań.

9

Odp: problem z promotorką doktoratu - moje obserwacje - czy mam rację?
Tamiraa napisał/a:

Niezwłocznie, trzymam za ciebie kciuki, żeby ci się udało. Wbrew pozorom studia doktoranckie to nie tak jak w szkole, że ty wymagasz od promotora, z  opowiadań słyszę , że potrzeba dużo samozaparcia, niezgadzania się z promotorem i walki. Jeśli jesteście  tylko we dwie jest gorzej, bo na ogół promotorzy korzystają z pomocy innych studiujących, co słyszałam z opowiadań.

Dzięki za odpowiedz wink oczywiscie wiem , ze doktorat to co innego niz szkoła i studia 1 czy 2 stopnia. Ja na nikim nigdy nie wisiałam, nie wymagalam dodatkowych rzeczy, tylko np na poczatku chciałam “wprowadzenia” jakiegokolwiek. Zostalsm rzucona na gleboka wode- tak samo jak z ta konferencja. To, ze znalazlam konferencje, nie znaczyło, ze jestem juz super doswiadczona, tylko “ zielona”. O to mam jakis problem. Wtedy kiedy zaczal sie palic grunt pod nogami bo Pani promotor zorientowala sie, ze wydarzenie nie jest punktowane wysoko, dopiero wtedy zaczela reagowac pasywno agresywnie.


Obecnie, juz jestem zahartowana, wiem jak dzislac, wiem co wybrac. Wiem, ze ona nie zaproponuje nic sama z siebie -tak jak robili i robia inni promotorzy moich kolegow.

Chodzi mi tylko o to. Musialam sie wygadac  smile

10

Odp: problem z promotorką doktoratu - moje obserwacje - czy mam rację?

No, wiem, że tak  nie myślisz i potrafisz zadbać o siebie. Chciałam tylko zasygnalizować, że  trzeba być silnym i przygotowanym na ostrą walkę.

11

Odp: problem z promotorką doktoratu - moje obserwacje - czy mam rację?
Tamiraa napisał/a:

No, wiem, że tak  nie myślisz i potrafisz zadbać o siebie. Chciałam tylko zasygnalizować, że  trzeba być silnym i przygotowanym na ostrą walkę.

Dzięki za komentarz i dodanie otuchy wink  troche mnie to przytlacza.

12

Odp: problem z promotorką doktoratu - moje obserwacje - czy mam rację?
niezwłocznie napisał/a:
Tamiraa napisał/a:

No, wiem, że tak  nie myślisz i potrafisz zadbać o siebie. Chciałam tylko zasygnalizować, że  trzeba być silnym i przygotowanym na ostrą walkę.

Dzięki za komentarz i dodanie otuchy wink  troche mnie to przytlacza.

Niepotrzebnie, zobaczysz, że dasz radę.

13 Ostatnio edytowany przez madoja (2023-06-30 08:00:45)

Odp: problem z promotorką doktoratu - moje obserwacje - czy mam rację?

Ja uważam że lepiej mieć promotorkę, która ma "wyjebane" i daje wolną rękę, niż taką która czepia się wszystkiego, każe zmienić każde zdanie w pracy i jest wiecznie niezadowolona.

Ja miałam promotorkę właśnie typu pierwszego i pisanie oraz obrona poszły sprawnie i bez problemów. Z perspektywy czasu myślę że ona nawet nie czytała tego co pisałam.

Moja koleżanka miała promotorkę typu drugiego i pisanie było dla niej koszmarem.

14 Ostatnio edytowany przez niezwłocznie (2023-06-30 10:28:05)

Odp: problem z promotorką doktoratu - moje obserwacje - czy mam rację?
madoja napisał/a:

Ja uważam że lepiej mieć promotorkę, która ma "wyjebane" i daje wolną rękę, niż taką która czepia się wszystkiego, każe zmienić każde zdanie w pracy i jest wiecznie niezadowolona.

Ja miałam promotorkę właśnie typu pierwszego i pisanie oraz obrona poszły sprawnie i bez problemów. Z perspektywy czasu myślę że ona nawet nie czytała tego co pisałam.

Moja koleżanka miała promotorkę typu drugiego i pisanie było dla niej koszmarem.


dzięki za komentarz. tak, z dwojga złego to wolę takie podejście na 'odczep się' niż czepianie się wszystkiego, każdego zdania. problem jednak w tym, że nie mam takiej drogi rozwoju jak myślałam, ze mogę mieć. Promotorka nie proponuje grantów ( w lutym powiedziała, ze mam nie brać udziału tylko stricte pisać prace i ona wyliczy ile mam stron), nie ma żadnej współpracy z innymi ośrodkami, tym bardziej współpracy międzynarodowej. Nie wiedziałam, ze tak będzie, bo wybierając promotorkę kierowałam się jej biografia, działalnością naukowa i tym, co było napisane  o niej w kwestionariuszu dot. promotorów. Jako jedyna posiadała taki obszar badań jaki mnie interesował, bardzo się ucieszyła, ze zdecydowałam się być jej doktorantka ( pierwsza). Jednak obecnie widzę, ze możliwe, właśnie chodzi o dodatkowe dofinansowania.. Ona ma własną prywatna ( z mężem) firmę i poza praca na uczelni bardzo jest skupiona na firmie. Już myślałam, ze może nie ma czasu na doktorantów i nawet dlatego nic na 1 roku nie tłumaczyła. Ale im dalej w las tym naprawdę nie widzę żadnych możliwości wpsolpracy zagranicznej czy nawet z innymi ośrodkami. Dodam tylko, ze ja jako studentka mgr  i nawet później po obronie jeździłam po całej Europie na różne warsztaty i prelekcje nawet wcześniej nie będąc na doktoracie. Interesowały mnie działania społeczne, odnośnie mojej branży, zawsze byłam tam gdzie jakaś nowinka. Znam dużo osób w Polsce z mojej branży, poznałam to środowisko sama jeszcze wiele lat temu.

I obecnie bazuje na tych znajomościach. Niestety rok temu jadąc na te kilku tygodniowe warsztaty za granice ( na które bardzo pozytywnie zareagował dziekan a promotorka bardzo średnio) było to finansowane nie z żadnego grantu ale z moich prywatnych pieniędzy ( tylko za loty uczelnia mi oddala). Nie rozumiem tego, ze jeśli np ja coś znajdę za granica i mogę podpiąć pod swój doktorat bo dana instytucja działa w podobnym temacie- to promotorka jest nastawiona do tego bardzo bardzo średnio.

Kolega z grupy doktorantów semestr temu spędził w innym kraju jako asystent wykładowcy ucząc  zagraniczne osoby. Kiedy wspomniałam o tym mojej promotorce, ona powiedziała, ze to wg niej strata czasu bo takie wyjazdy semestralne nic nie wnoszą do pracy- a przecież jest coś takiego Jak Erazmus + (work) praca, praktyki i uczenie na uczelniach zagranicznych. W ogóle nie rozumiem takiego podejścia...Mamy takie możliwości wyjazdu w regulaminie uczelni...

15

Odp: problem z promotorką doktoratu - moje obserwacje - czy mam rację?

Ale skoro i tak nie możesz jej już zmienić, to po prostu zaakceptuj to jaka jest i idź do przodu skupiając się na sobie i swoich celach.
Tracisz energię i czas na rozmyślaniu o promotorce, podczas gdy i tak nie możesz tej sytuacji zmienić.
Niestety w życiu często trafiamy na różne osoby na które jesteśmy (przynajmniej tymczasowo) skazani.

16

Odp: problem z promotorką doktoratu - moje obserwacje - czy mam rację?
madoja napisał/a:

Ale skoro i tak nie możesz jej już zmienić, to po prostu zaakceptuj to jaka jest i idź do przodu skupiając się na sobie i swoich celach.
Tracisz energię i czas na rozmyślaniu o promotorce, podczas gdy i tak nie możesz tej sytuacji zmienić.
Niestety w życiu często trafiamy na różne osoby na które jesteśmy (przynajmniej tymczasowo) skazani.


Zobaczymy jak to wszystko sie potoczy, ja bede robic swoje . Zadreczam sie i myslę o tym bo tak niestety sie zdarzylo- co mnie wkurza po prostu.

17 Ostatnio edytowany przez niezwłocznie (2023-07-03 15:33:37)

Odp: problem z promotorką doktoratu - moje obserwacje - czy mam rację?

słuchajcie , hit. koniec semestru formalnie za 2 miesiące, ale ja wszystko pozaliczałam wcześniej. po każdym semestrze musimy napisać taki raport i wykazać co udało się nam zrobić, jaki jest status pracy doktorskiej, dodatkowe działania naukowe etc.

w tym semestrze prowadziłam na początku pewne seminarium( samodzielnie)  w ramach projektu z promotorką i tą koleżanką( we trójkę) . czyli wyglądało to tak ze przedmiot A dzielił się na zajęcia projektowe X plus seminarium Y. zajęcia projektowe X prowadzimy we 3 z zaznaczeniem, ze ja i koleżanką jesteśmy tylko wspolprowadzacymi a seminarium czyli ok 1.5 miesiąca - 6-7 zajęć ja prowadziłam dodatkowo samodzielnie dla studentów.

jakie było moje zdziwienie, kiedy dziś rano na uczelni dowiedziałam się,  ze promotorka wpisała w raporcie, ze seminarium prowadziłam razem z koleżanką... dowiedziałam się o tym już po oddaniu moich dokumentów dzisiaj rano. chodziło o to, ze do zaliczenia potrzebne jest 30 punktów etcs za praktykę dydaktyczną - promotorka powiedziała, ze mi podzieli na 20 za projekt i 10 za seminarium ( ponieważ prowadziłam je samodzielnie- i tak wpisałam w mój raport). teraz dowiaduje się, ze koleżanką ma tak samo wpisane jak ja - mimo , ze wg mnie powinna mieć 30 za projekt + 0 za seminarium ( i to 0h nie wpływa zupełnie na nic, nie byłoby rozpatrzone negatywnie przez nikogo).
czuje się oszukana, nie wiem czy powiedzieć to promotorce. dowiedziałam się o tym przypadkiem dzisiaj rano, ponieważ byłam w dziekanacie i rozmawialam z jedną panią mówiąc o tym moim raporcie a na stole widziałam raport z praktyki tej  mojej koleżanki... wiem, ze nie powinnam tak spoglądać ale one leżały na stole, nie były niczym zakryte. widziałam jej nazwisko i taką sama tabele z wypisanymi punktami jak ja...

więc ogólnie nawet nie mogę iść do promotorki z 'zażaleniem' bo 'nie powinnam tego widzieć, a jednak widziałam.

czuje jakby ktoś niesprawiedliwie mnie ocenił. koleżanką dodatkowo nie przyjeżdżała przez 1.5 miesiąca na kilka godzin prowadzić seminarium ze studentami.. robiłam to ja. a dowody to tylko moje zdjęcia, notatki i to co powiedzą studenci.. nawet nie wiem co robić. zupełnie straciłam zaufanie do promotorki...

18

Odp: problem z promotorką doktoratu - moje obserwacje - czy mam rację?
niezwłocznie napisał/a:

słuchajcie ,
jakie było moje zdziwienie, kiedy dziś rano na uczelni dowiedziałam się,  ze promotorka wpisała w raporcie, ze seminarium prowadziłam razem z koleżanką... dowiedziałam się o tym już po oddaniu moich dokumentów dzisiaj rano. chodziło o to, ze do zaliczenia potrzebne jest 30 punktów etcs za praktykę dydaktyczną - promotorka powiedziała, ze mi podzieli na 20 za projekt i 10 za seminarium ( ponieważ prowadziłam je samodzielnie- i tak wpisałam w mój raport). teraz dowiaduje się, ze koleżanką ma tak samo wpisane jak ja - mimo , ze wg mnie powinna mieć 30 za projekt + 0 za seminarium ( i to 0h nie wpływa zupełnie na nic, nie byłoby rozpatrzone negatywnie przez nikogo).
czuje się oszukana, nie wiem czy powiedzieć to promotorce. dowiedziałam się o tym przypadkiem dzisiaj rano, ponieważ byłam w dziekanacie i rozmawialam z jedną panią mówiąc o tym moim raporcie a na stole widziałam raport z praktyki tej  mojej koleżanki... wiem, ze nie powinnam tak spoglądać ale one leżały na stole, nie były niczym zakryte. widziałam jej nazwisko i taką sama tabele z wypisanymi punktami jak ja...

więc ogólnie nawet nie mogę iść do promotorki z 'zażaleniem' bo 'nie powinnam tego widzieć, a jednak widziałam.

czuje jakby ktoś niesprawiedliwie mnie ocenił. koleżanką dodatkowo nie przyjeżdżała przez 1.5 miesiąca na kilka godzin prowadzić seminarium ze studentami.. robiłam to ja. a dowody to tylko moje zdjęcia, notatki i to co powiedzą studenci.. nawet nie wiem co robić. zupełnie straciłam zaufanie do promotorki...

Dla mnie byłoby  to oczywiste, żeby powiedzieć o tym promotorce, ale nie z zażaleniem tylko z pytaniem, dlaczego, skoro prowadziłaś sama. A zażalenie to gdzieś wyżej możesz złożyć

19

Odp: problem z promotorką doktoratu - moje obserwacje - czy mam rację?
Tamiraa napisał/a:
niezwłocznie napisał/a:

słuchajcie ,
jakie było moje zdziwienie, kiedy dziś rano na uczelni dowiedziałam się,  ze promotorka wpisała w raporcie, ze seminarium prowadziłam razem z koleżanką... dowiedziałam się o tym już po oddaniu moich dokumentów dzisiaj rano. chodziło o to, ze do zaliczenia potrzebne jest 30 punktów etcs za praktykę dydaktyczną - promotorka powiedziała, ze mi podzieli na 20 za projekt i 10 za seminarium ( ponieważ prowadziłam je samodzielnie- i tak wpisałam w mój raport). teraz dowiaduje się, ze koleżanką ma tak samo wpisane jak ja - mimo , ze wg mnie powinna mieć 30 za projekt + 0 za seminarium ( i to 0h nie wpływa zupełnie na nic, nie byłoby rozpatrzone negatywnie przez nikogo).
czuje się oszukana, nie wiem czy powiedzieć to promotorce. dowiedziałam się o tym przypadkiem dzisiaj rano, ponieważ byłam w dziekanacie i rozmawialam z jedną panią mówiąc o tym moim raporcie a na stole widziałam raport z praktyki tej  mojej koleżanki... wiem, ze nie powinnam tak spoglądać ale one leżały na stole, nie były niczym zakryte. widziałam jej nazwisko i taką sama tabele z wypisanymi punktami jak ja...

więc ogólnie nawet nie mogę iść do promotorki z 'zażaleniem' bo 'nie powinnam tego widzieć, a jednak widziałam.

czuje jakby ktoś niesprawiedliwie mnie ocenił. koleżanką dodatkowo nie przyjeżdżała przez 1.5 miesiąca na kilka godzin prowadzić seminarium ze studentami.. robiłam to ja. a dowody to tylko moje zdjęcia, notatki i to co powiedzą studenci.. nawet nie wiem co robić. zupełnie straciłam zaufanie do promotorki...

Dla mnie byłoby  to oczywiste, żeby powiedzieć o tym promotorce, ale nie z zażaleniem tylko z pytaniem, dlaczego, skoro prowadziłaś sama. A zażalenie to gdzieś wyżej możesz złożyć

tak powiedziałam o tym. powiedziała, że chce abyśmy obie zdały dobrze...

po tej sytuacji jednak nastąpiło kilka innych wydarzeń dotyczących mojego doktoratu. chciałam się Was spytać na czym wg Was polega doktorat.
Mom doktorat jest teoretyczny, analizuję pewna krytykę i literaturę z kilku dziedzin, stawiam pewne hipotezy, pytania badawcze i jakby ta moja praca jest taka filozoficzno- analityczna. nie robię stricte badań np chemicznych czy biologicznych pod mikroskopem.
w pewnym sensie wymusilam rok temu na promotorce to, ze oprócz tej 'teorii' i tylko porównywania teorii chciałabym robić coś 'praktycznego', dlatego dala mi prowadzić to seminarium abym ten efekt finalny z seminarium także umieściła w pracy doktorskiej.

Moja promotor uważa, ze obecny system Szkół Doktorskich gdzie zdobywa się pewna pule etcsow i wyrabia przedmioty jest bardzo nieodpowiedni, ponieważ nie pisze się stricte doktoratu i nie robi badań ( w moim przypadku teoretycznych) tylko traci się czas na działania dodatkowe. tu muszę się z nią zgodzić, bo uważam, ze zdobywanie punktów po 1 etc za przedmiot jest katastrofą.
ale już jeśli chodzi o dodatkowe działania typu warsztaty, sympozja, konferencje z biernym udziałem ( bez prezentacji) uważa za stratę czasu i coś nieodpowiedniego.
Sprawdzając moje osiągnięcia za ten semestr była zdziwiona, ze np miałam dużo dodatkowych rzeczy wyrobionych typu warsztaty, jedna konferencje i jedna sympozjum, o których ona nie wiedziała. I zdziwiła się dość negatywnie widząc te moje działania. Jej argumentem było to, ze powinnam pisać prace doktorska.

A wg mnie doktorat czy bycie studentem szkoły doktorskiej polega także na tym, ze doktorant wyjeżdża na konferencje, bierze udział w sympoznach i ogólnie kręci się w środowisku akademickim, nie mówiąc już o poznawaniu ludzi z branży czy z podobnych obszarów badawczych.
Co o tym sądzicie? Czy tu na pewno chodzi tylko o ilość stron w doktoracie wg harmonogramu?

CHyba ze ja mam jakieś utopijne myślenie smile

20 Ostatnio edytowany przez ANB85 (2023-09-07 17:17:22)

Odp: problem z promotorką doktoratu - moje obserwacje - czy mam rację?

Wypowiem się biorąc pod uwagę własne doświadczenia naukowca. Myślę, że twoja promotor ma sporo racji.

1. Zadaniem doktoranta jest spełnić wymogi oraz przygotować dobrą rozprawę doktorską. Reszta to z punktu widzenia promotora kwestie zupełnie poboczne.

2. Nie warto zbyt rozwlekać studiów doktoranckich poboczną aktywnością. Rozumiem jeszcze w naukach technicznych, ale w humanistyce/społecznych to bezcelowe.

3. Promotorce może zależeć byś była skoncentrowana na pracy nad doktoratem a nie na pobocznych rzeczach.

4. Miejsce i forma publikacji to rzecz bardzo istotna, szczególnie dla młodych dr hab., którzy mają jeszcze przed sobą wiele etapów kariery.


Uczelnie to przestrzeń opanowana przez układy i nepotyzm. Ludzie nie cenią takiej aktywności gdyż często nie przekłada się ona na perspektywy zatrudnienia. To rodzi jedynie niepotrzebne frustracje; np. dobra doktorantka po obronie nie dostanie jakiejkolwiek propozycji akademickiej z powodu braku etatów, braku pieniędzy, braku wpływowych krewnych i znajomości. Tak to niestety wygląda i Polska nie jest tutaj wyjątkiem. Nadmiernie aktywni doktoranci często przerywają studia z powodu rozczarowania stosunkami panującymi na uczelniach. Po obronie też ciężko o etat o ile nie masz koneksji lub nie jest to jakaś specyficzna nauka stosowana.

21 Ostatnio edytowany przez ANB85 (2023-09-07 18:22:58)

Odp: problem z promotorką doktoratu - moje obserwacje - czy mam rację?
ANB85 napisał/a:

Wypowiem się biorąc pod uwagę własne doświadczenia naukowca. Myślę, że twoja promotor ma sporo racji.

1. Zadaniem doktoranta jest spełnić wymogi oraz przygotować dobrą rozprawę doktorską. Reszta to z punktu widzenia promotora kwestie zupełnie poboczne.

2. Nie warto zbyt rozwlekać studiów doktoranckich poboczną aktywnością. Rozumiem jeszcze w naukach technicznych, ale w humanistyce/społecznych to bezcelowe.

3. Promotorce może zależeć byś była skoncentrowana na pracy nad doktoratem a nie na pobocznych rzeczach.

4. Miejsce i forma publikacji to rzecz bardzo istotna, szczególnie dla młodych dr hab., którzy mają jeszcze przed sobą wiele etapów kariery.


Uczelnie to przestrzeń opanowana przez układy i nepotyzm. Ludzie nie cenią takiej aktywności gdyż często nie przekłada się ona na perspektywy zatrudnienia. To rodzi jedynie niepotrzebne frustracje; np. dobra doktorantka po obronie nie dostanie jakiejkolwiek propozycji akademickiej z powodu braku etatów, braku pieniędzy, braku wpływowych krewnych i znajomości. Tak to niestety wygląda i Polska nie jest tutaj wyjątkiem. Nadmiernie aktywni doktoranci często przerywają studia z powodu rozczarowania stosunkami panującymi na uczelniach. Po obronie też ciężko o etat o ile nie masz koneksji lub nie jest to jakaś specyficzna nauka stosowana.

Znam wiele takich instytutów. Profesorowie nie cenili aktywności gdyż kluczowe kwestie typu zatrudnianie członków rodziny (ew. aktywność, granty, wyjazdy stypendialne) zapadały na zamkniętych imprezach domowych, a nie w murach instytutu. Później kręcili nosem na wszelką aktywność, bo wiedzieli o różnych uzgodnieniach poczynionych między profesorem X i Y na kolacji z profesorem Z. Aktywność doktoranta czy doktora wydawała im się w tym kontekście po prostu śmieszna.

Posty [ 21 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA KARIERY - MOJA KARIERA ZAWODOWA » problem z promotorką doktoratu - moje obserwacje - czy mam rację?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024