Czy jest możliwa zgoda w polskim narodzie?
Wolałabym, aby wątki polityczne zostawić w innych tematach, (chociaż wiem, że jest to trudne,) a skupić się na pewnych cechach, zdolnościach, które pozwoliłyby wypracować wspólne stanowisko w kryzysowych sytuacjach.
Jesteśmy narodem anty! W wyborach prezydenckich głosujemy przeciwko kandydatowi, jesteś przeciwko kolejnym rządom, nawet na szczeblu lokalnym wielokrotnie wiemy lepiej niż nasz szef i jesteśmy przeciwko jego decyzją. Na ogół w takich sytuacjach (niezależnie czy mamy rację czy nie) nie mamy możliwości konfrontacji stanowisk - co najwyżej możemy podyskutować na forum, ale i tu zazwyczaj jest to walka poglądów.
Stąd moje pytanie - czy jesteśmy w stanie dojść do jakiegoś kompromisu, do wspólnego stanowiska, ustąpić ze swojej strony, zgodzić się na coś, co proponuje oponent? Czy jesteśmy w stanie skupić się na celu, zamiast szukać winnego złej sytuacji, tracić czas na dygresję, bo padło jakieś fortunne sformułowanie?
Muszę przyznać, że kilka osób dyskutując na tematy bardziej ocierające się o politykę/gospodarkę/prawo, często powołują się na dane, na opinie ekspertów, itp - to dobrze, bo dyskusja robi się bardziej merytoryczna, ale kolejne etapy dyskusji to walka omalże na śmierć i życie - rzadko się zdarza, by ktoś został do czegoś przekonany, zmienił swoje zdanie, by ktoś usłyszał cudze racje.
Czy mamy takie zdolności, by dyskusja prowadziła do zgody? Jeśli nie, to co należałoby zmienić u Polaków, by w sytuacjach kryzysowych porozumiewali się ze sobą i dochodzili do zgody, współdziałania?