ale ja się podświadomie czuję jak gówno i takie gadanie to po prostu we mnie uwalnia. ja nie chcę robić z siebie ofiary, przepraszam że tak wyszło
co było a nie jest, nie pisze się w rejestr..
Papilon-masz ogromną nauczkę na przyszłość.. może następnym razem zastanowisz się nad kolejnym łykiem alkoholu.. teraz i tak nic nie zmienisz.. pogadaj z chłopakiem i tamtym kolegą i ciesz się że to się tylko tak skończyło..
i jako moderator proszę o nie off-topowanie tematu zagadnieniami z cyklu "dojrzałość czy szczeniactwo"
O rany ale akcja: Papillon vs reszta świata... Dziecinada to może w jej mówieniu jest i to wielka ale jeśli myślicie, że wypominając jej to w kółko ona stanie na nogach to jesteście w błędzie. Nie każdy ma psychikę twardą jak skała, szczególnie w tak "szczeniackim" wieku. Niektórym naprawdę należy pomóc a ten wątek nie jest od rad typu "żal mi ciebie", " żenada", "przysłowie głupota ludzka nie zna granic właśnie się potwierdziło". Posłuchajcie siebie trochę, szczekacie jak nie powiem co ... Po takich opiniach mając tak chwiejną i niedojrzałą psychę jak papillon faktycznie nic bym z tego nie zrozumiał jak tylko ATAK.
Nie zamierzam jej głaskać po głowie i bronić. Bronię tylko jej prawa do głupoty oraz jestem w stanie zrozumieć jej pokrętne wpisy pozbawione dojrzałości ludzi stabilnych jak my. Teraz zapytam, co papillon wyciągnie za wnioski z takich opinii? No?
Naiwnie uważam, że każdemu da się pomóc ale raczej nie w ten sposób... I jakoś nie jestem dziś nastawiony na ironizowanie z tej dziewczyny.
I jeszcze @ chill-out: nie wiem jakim cudem mogłeś odebrać moje wpisy jako próba intelektualnych i pisarskich sił ... Czy ja tu pojechałem jakąś literacką fikcją?
niee, ja się czegoś nauczyłam oczywiście poza tym, by się kontrolować, ale ten wniosek wyciągnęłam sama.
nauczyłam się dzięki wam, że nie warto prosić o pomoc, bo się jej nie otrzyma. zostanie się ocenionym (chociaż się o to nie prosiło) o tak, to na pewno.
następnym razem postaram się ze wszystkim uporać sama, tak będzie lepiej, przynajmniej nie będę wpadać w taki żałosny stan, jak teraz.
ja... normalnie taka nie jestem. to się uwalnia w krytycznych sytuacjach.
papillon mam od samego początku wrażenie ze Ty się odgrywasz na wszystkich, może to że poszłaś z kolega na tą plaże też było na złość swojemu chłopakowi tak samo jak fakt że się upiłaś.
uroiłas sobie coś pod wpływem alkoholu że gdziś poszedł i chciałaś sie zemścić?
nie wiem dlaczego tak się irytujecie tym co wypisuje autorka przeciez jest młoda i ma prawo!
to że wprowadza szantaż emocjonalny to tez jest jej dozowlone- prawo młodosci... ( napisałam to z ironią oczywiscie)
jaki szantaż emocjonalny... oO
przykro mi, że tak to odbierasz, ale ja nie miałam tego na celu... nie chciałam się na nikim zemścić! nie wiem już zupełnie o co teraz chodzi.
piszesz:
w sumie to szkoda, że nie leżę właśnie gdzieś martwa, bo przynajmniej nie byłby na mnie zły
ale mam to pieprzone szczęście, że zyje.
nauczyłam się dzięki wam, że nie warto prosić o pomoc, bo się jej nie otrzyma. zostanie się ocenionym (chociaż się o to nie prosiło) o tak, to na pewno.
następnym razem postaram się ze wszystkim uporać sama, tak będzie lepiej, przynajmniej nie będę wpadać w taki żałosny stan, jak teraz.
ja... normalnie taka nie jestem. to się uwalnia w krytycznych sytuacjach
kiedy jestem na skraju wyczerpania myślę o samobójstwie bardzo często.
to tylko poszczególne przykłady, czytając odniosłam wrazenie że masz na celu wzbudzić w osobach które Cie skrytykowały poczucie winy.
Piszesz o tym że nasze wypowiedzi wprowadziły Cię w stan wyczerpania psychicznego gdzie w takich momentach myslisz o śmierci a to już jest szantaż.
bardzo mi się nie spodobało Twoje zachowanie ale chyba juz wystarczy tej krytyki.
Kolejne upomnienie. Proszę o trzymanie się tematu.
74 2010-01-03 22:18:55 Ostatnio edytowany przez papillon (2010-01-03 22:21:13)
naprawdę nie miałam tego na celu... głupio, że zostało tak to odebrane. nie przeczę, że poczułam się zaatakowana i to dość bezcelowo - chyba, że mi ktokolwiek uświadomi o co chodziło w tym ataku, poza zgnojeniem mnie, skoro ja swoją winę widzę.
a te przykłady, to pisanina pod wpływem emocji, po prostu piszę co czuję bez wyraźnego celu. chciałam być szczera.
a temat? temat, który ja założyłam jest już zakończony. ale nie wiem, czy kogokolwiek już tak naprawdę obchodzi, jak to się ułożyło... w sumie pisałam o tym, ale zostałam zignorowana
W sumie to ja jestem bardzo ciekawa, jak ta sprawa się potoczyła dalej. Tzn. pisałaś tylko, że rozmawiałaś ze swoim chłopakiem, ale żadnych nowych konkretów poza tym, że ma żal do Ciebie, a do kolegi nie... Napiszesz?
a temat? temat, który ja założyłam jest już zakończony. ale nie wiem, czy kogokolwiek już tak naprawdę obchodzi, jak to się ułożyło... w sumie pisałam o tym, ale zostałam zignorowana
Wyluzuj, spokojnie. Czytałem co zrobiłaś w temacie czyli pogadałaś. Chłopak jest zły ale po pierwsze nie dziw mu się, też musi się zmierzyć z tą sytuacją, po drugie on też pewnie ma troszkę na sumieniu i tez musi do tego dojrzeć. Teraz spokojnie poczekaj niech i Twoje emocje opadną i nie gadaj o swoich "destrukcyjnych" pomysłach bo są funta kłaków warte. Dobrze wiem, że nie chcesz tego robić a to tylko "moment krytyczny" jak sama pisałaś Akurat takie momenty jeszcze w życiu zdarzą się nie raz i wtedy na pewno wykażesz się większą dojrzałością i bez takich panicznych deklaracji
I nie bierz tak do siebie opinii innych bo faktycznie można się zdołować jeszcze bardziej a tu trzeba być rozsądnym i myślę, że większość osób to chciała Ci przekazać tyle, że na hurra.
Ostatni raz sie wypowiem, dziewczyno uspokoj sie dogadałas sie juz troche z facetem i bedzie dobrze . Wpadanie w rozpacz nie ma sensu, ułozy sie wszystko jesli przestaniesz juz o tym myslec a zaczniesz dogadywac sie z twoim chłopakiem. bedzie dobrze byle w spokoju. postaraj sie swojemu chłopakowi poawiecic wiecej czasu w nastepnych dniach i oderwijcie sie troche od tematu sylwestra bo wpedzasz sie aby w dolek a to teraz nie najlepsze. i prosze nigdy nie mow o zabijaniu sie za młoda na to jestes a i powod do tego zbyt błachy.
dziękuję za normalne odpowiedzi.
napomknęłam, że już jest wszystko ok.
po moim usilnym "pokazywaniu jak mi zależy i żałuję", napisał mi, że mam mu obiecać parę rzeczy i już jest w porządku. trochę mi się nie podoba, że temu koledze nie ma nic za złe, ale zostawię to w spokoju, to ich relacje. ach no i głupio, bo mój nastrój na nienawiść do samej siebie nieco przelałam w wiadomości do niego, mówiąc, że nie jestem nikim specjalnym i powinien znaleźć sobie kogoś lepszego, bo o to nie trudno. to jest przykre, ale ja w takich momentach naprawdę tak uważam. w sumie, to chyba myślę tak ciągle, tylko staram się w sobie to tłumić. i ta moja niepewność siebie i niewiara w to, że ktokolwiek może mnie pokochać, nie patrząc na inne lepsze (bo podświadomie czuję się gorsza od 90% ludzi), niszczy moje związki. boję się, że teraz kiedy już mnie poznał od tej zdołowanej, zakompleksionej strony, wszystko się zepsuje bo to był związek, kiedy po wcześniejszych doświadczeniach, się hamowałam... nie mówiłam wszystkiego co myślę, nie wypytywałam się o wszystko. i tak byłam szczęśliwsza, bo mam tendencje to rozdrapywania ran i sabotażu. nie chcę, by teraz było tak, jak w poprzednim związku...
Wazne ze zdajesz sobie jaka jestes bo teraz mozesz spokojnie działac. Pzepraszam ze moze zbyt ostro ci odpisywałam ale jestes strasznie młodziutka i cale wspaniałe zycie przed toba , wiem czasem dopada taki dołek człowieka ze wszystkiego sie nie chce ale warto pracowac nad soba i zmieniac sie na lepsze. Bedzie dobrze miedzy wami to i ty bedziesz radosniejsza i szczesliwa.
Mi też to wygląda albo na gwałt przez jakiegoś obcego faceta,albo kilku,którzy was dodatkowo pobili, albo na popularną tabletkę gwałtu,którą ktoś Ci dodał do alkoholu. Sorry,że zapytam,ale według mnie,to po seksie kobieta czuje,że coś się działo...i to dość długo. Boli wszystko w środku...
81 2010-01-05 20:26:20 Ostatnio edytowany przez papillon (2010-01-05 20:26:48)
no mnie nic nie bolało ;P oprócz kolana i łuku brwiowego. tyle że film straciłam ok. północy zapewne, a zupełnie się rozbudziłam przed 6, także jeśli doszło do zwykłego "nie-brutalnego" seksu, to raczej bym już nic nie czuła
I naprawdę nie masz potrzeby porozmawiać z tym kolegą żeby dowiedzieć się, co się z wami działo?
Jestem daleka od oceniania Ciebie, chociaż tak jak większość wypowiadających się tutaj osób uważam, że postąpiłaś bardzo nierozważnie ale to co mnie najbardziej razi to to, że jedyne czym się zainteresowałaś to relacje twoje z chłopakiem i jego z waszym kolegą. Jak dorosła kobieta chociażby przeczuwająca co mogło się wydarzyć może tak lekko podchodzić do tego tematu? Być może zostaliście pobici, mogła się wam stać krzywda - a może komuś w okolicy też się stała! Naprawdę zupełnie Cię to nie interesuje?!
przecież rozmawiałam z nim! on też nic nie pamięta, a przynajmniej tak twierdzi. raczej już się nie dowiem, co się działo.
Nierozumiem wlasnie takich kobiet .....jak moga sie doprowadzic do takiego stanu .Razem z mezem jestesmy 7 lat i przez ten okres ani razu mnie nie widzial pijanej a tym bardziej zebym nie stala na nogach albo film sie urwal .Nie mowie ze nie pije wypije ale jak juz czuje ze mnie lapie to kolejke odpuszczam i trzezwa jestem do konca imprezy i pamietam cala impreze ..A twojego chlopaka nie rozumiem jak cie zostawil wkoncu jest z toba czy nie .A pozniej ma do ciebie pretensje niech i ma tez do siebie pretensje ze cie zostawil jesli by cie nie zostawil to by wiedzial czy go zdradzilas ,,,,,,,,,,Niech on tez wyciagnie wnioski tak jak ty
W sumie to dzięki temu, że internet gwarantuje w pewnym sensie anonimowość możesz pisywać takie rzeczy... ale szczerze mówiąc ja bym się do tego nie przyznawała... Jestem ciekawa jak się sprawa skończyła... Czy chłopak do Ciebie wrócił i powiedział Ci czemu Cię zostawił na fajerwerkach?! Mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułożyło... Trzymaj się. Pozdrawiam
temat stary jak świat i dawno nieaktualny, ale mogę odpowiedzieć. tak byliśmy potem ze sobą jakieś 8 miesięcy, ale rozpadło się, bo po prostu się wypaliłam, przestałam cokolwiek czuć.
Temat dawno odwiedzany...
Czy wam też się zdarzył "urwany film" po alkoholu? Mi tak i mam strasznego kaca moralnego. Nie pamiętam 17 minut ważnych i mam nadzieje, że do niczego nie doszło (seks). Nienawidzę za to siebie i czuję mega wstyd.
Piszę, abyście Wy gdy pijecie i chcecie sie odstresowac to nie przeginajcie z alkoholem...