Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 127 z 127 ]

66

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?

Ma! Hiperdysklesja.

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez in_ka (2015-05-20 11:24:59)

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
gojka102 napisał/a:

Ale na dłuższą metę taka postawa jak inki robi inwalidów ze sprawnych ludzi.

no coż gojka znowu komentowanie
ale Ty to lubisz prawda smile
moja postawa i działania powodują zmniejszanie liczby inwalidów ale to tylko tak dla porządku i ustalenia faktów wink

Smutne jest tylko to, że epatując swoją profesją (ja gojka jestem nauczycielem) reprezentujesz taki brak profesjonalizmu w tym zawodzie, tak ważnym zawodzie.

Vian napisał/a:

Natomiast nie uważam, żeby uczniowie dyslektycy mieli tak z górki. Większość nauczycieli chyba ma w nosie te zaświadczenia. A nawet jeśli nie mają, to nie wiem czy nieocenianie błędów ortograficznych w wypracowaniu jest znowu takim ułatwieniem dla ucznia, który ma trudności w czytaniu i pisaniu. Na egzaminach dyslektycy mogą mieć wydłużony czas, ale przecież na zwykłych klasówkach już nie, a one są ważne.

Nie może mieć Vian w nosie tych zaświadczeń ale jeżeli tak, to jest to przestępstwo i powód do wszczęcia procedury postępowania dyscyplinarnego przeciwko nim. Tutaj nie ma dowolności. Jasno jest to wszystko określone w prawie oświatowym. Inna sprawa to fakt, że nauczyciele ( zdecydowanie mała ilość - tak sadzę ) nie mają o tym prawie pojęcia. Są zwyczajnie nieprofesjonalni.
Na klasówkach również dyslektyk powinien mieć odpowiedni czas i odpowiednio przygotowany materiał ( dostosowanie form i metod do indywidualnych potrzeb psychofizycznych i edukacyjnych).
I jeszcze jeden konkret  w temacie :
Obowiązującym uregulowaniem prawnym dotyczącym udzielania i organizacji pomocy psychologiczno-pedagogicznej w publicznych przedszkolach, szkołach i placówkach jest rozporządzenie MEN z 30 kwietnia 2013 roku.

ewka3 napisał/a:

Uważam, że obrażanie osób dysfunkcyjnych wynika z niewiedzy o ich przypadłościach.

bardzo słusznie uważasz Ewko, niewiedza a może zwykła głupota powoduje taką postawę

dwa w jednym napisał/a:

(...)
więc jak widzę jak ktoś pisze, ze dysfunkcje tego typu czy szczególne wymagania edukacyjne okreslane sa mianem  BEZMÓZGOWIA TO ŚMIEM TWIERDZIĆ, ZE OSOBA ZAKŁĄDAJACA TEN WATEK JEST bezmózgowiem. (...)

uważaj bo zostaniesz zaatakowana o ... pomówienie wink

68

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?

Obecnie pracuję jako psycholog szkolny. W gabinecie mam cale mnóstwo opinii z PPP o dysleksji rozwojowej. Czasami zdarza się, że połowa klasy to dyslektycy. Co ciekawe, najwięcej opinii dotyczy uczniów klas III-ich.

Dysleksja rozwojowa jest realnym zaburzeniem, ale nie na tak dużą skalę. Są osoby, które naprawdę mają z tym problem, ale wiele osób wykorzystuje udogodnienia na egzaminach. Czasem mam podejrzenie, że dzieciaki przekazują sobie, jakimi testami były badane w poradni i jak trzeba odpowiadać, żeby dostać opinię.

69

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
Wrzosowa napisał/a:

Obecnie pracuję jako psycholog szkolny. W gabinecie mam cale mnóstwo opinii z PPP o dysleksji rozwojowej. Czasami zdarza się, że połowa klasy to dyslektycy. Co ciekawe, najwięcej opinii dotyczy uczniów klas III-ich.

Dysleksja rozwojowa jest realnym zaburzeniem, ale nie na tak dużą skalę. Są osoby, które naprawdę mają z tym problem, ale wiele osób wykorzystuje udogodnienia na egzaminach. Czasem mam podejrzenie, że dzieciaki przekazują sobie, jakimi testami były badane w poradni i jak trzeba odpowiadać, żeby dostać opinię.

pracując jako psycholog szkolny prowadzisz zajęcia dodatkowe z dyslektykami?

70

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?

Oczywiście w każdej grupie znajda się cwaniacy, chcący wykorzystać papierek.
Własnie rolą poradni jest, aby właściwie zdiagnozować dziecko.
Czy ten papierek pomaga?
My w sumie nie odczuwamy, ze mamy.
U nas idąc do poradni było wazne coś totalnie innego, co do tej pory nie było tutaj poruszone.
Mi zalezało na tym, aby mi ktoś pomógł, pokierował jak mam z moim dzieckiem pracować.

Wiele szkół działa na zasadzie takiej, ze dziecko przynosi orzeczenie, ląduje ono w jego teczce i tyle.
Często nauczyciele nie pilnują tego, któe dziecko jaką ma dysfukcnę.
W klasie mojej córki również była taka sytuacja.
Również ja raz interweniowałam, gdy córka w przeciągu 2 dni musiała nauczyć się 40 wyrażeń i  j.angielskiego i j.niemieckiego.
Dodam, ze córka nie chciała abym interweniowała bo zwyczajnie się tego wstydzi, walczy z tym, ale nie zawsze jest w stanie wszystko przeskoczyć.
To nauczyciele nauczania wczesnoszkolnego maja największe pole do popisu, mogą wyłapac problem dziecka, bo co jest szalenie wazne w przypadku dysleksji im wczesniej wykryta tym łatwiej z nia walczyc.
Moja córka ma głęboka dysleksję i zanim opracowaliśmy metody pracy, zanim sama się nauczyła uczyć mineło dużooo czasu

71

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?

Ja sama miałam straszny kłopot z ortografią - robiłam bardzo dużo błędów praktycznie gdzie się dało.
Był to ogromny problem nie tylko dla mnie, ale też dla polonistki, bo nie wiedziała co ma ze mną zrobić.
Gdy na lekcji mieliśmy za zadanie napisać wypracowanie ciężko pracowałam i ładnie pisałam, ale był tam błąd na błędzie i jak to ocenić. Gdybym dostała za całość jedynkę było by to tak jakby nic kompletnie nie zrobiła albo zrobiła na odczepnego, a ona wiedziała/widziała, że ja bardzo się staram, więc ZAWSZE dostawałam dwie oceny jedną ogólnie za wypracowanie, a drugą za ortografie ( zawsze pała!).

Ile ja łez przez to wylałam wiem tylko ja sama. Wtedy nie było zmiłuj. Siedziałam i oprócz lektur obowiązkowo musiałam czytać książki. Przepisywałam jej fragmenty. Po każdej lekcji miałam w zeszycie napisane w jakich wyrazach zrobiłam błąd i musiałam go określoną ilość razy powtórzyć. Całe biurko i ścianę wokół biurka miałam oklejoną karteczkami samoprzylepnymi z różnymi wyrazami i na czerwono zaznaczone np. u, rz,ż etc. po tygodniu mama robiła mi " kartkówkę" i była zmiana wyrazów + zostawały te w których nadal robiłam błędy.
Ciągłe przepytywania z zasad ortografii. Pisanie wypracowań w domu - mama rzucała temat ja pisałam i potem sprawdzanie błędów i poprawianie ich. Ciągle do znudzenia - nie było dnia bez ćwiczenia ortografii. Dopóki nie poćwiczyłam nie było mowy o wyjściu za dwór, oglądaniu bajek czy zabawie.

Wtedy płakałam ojj bardzo płakałam, ale dziś są tego efekty. Nie mam problemów z ortografią czasami zdarzy mi się zrobić błąd, ale rzadko.

Dlatego nie rozumiem tłumaczenia się, bo ja mam dysortografie dlatego robię błędy. W dzisiejszych czasach pewnie dali mi papierek i już, ale mimo, że wtedy płakałam i to bardzo to jestem wdzięczna rodzicom, że tak mnie " katowali", bo przynajmniej teraz nie muszę się wstydzić, że  który napisałam przez "u".

Dziecku jeszcze można wybaczyć błędy, ale jeżeli dorosła osoba robi takie byki i tłumaczy się, że mam dyscośtam.. to jest zwykłe pójście na łatwiznę, bo ciężką pracą można wiele zdziałać sama jestem na to przykładem.

72

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
Niewiadomo2910 napisał/a:

Ja sama miałam straszny kłopot z ortografią - robiłam bardzo dużo błędów praktycznie gdzie się dało.
Był to ogromny problem nie tylko dla mnie, ale też dla polonistki, bo nie wiedziała co ma ze mną zrobić.
Gdy na lekcji mieliśmy za zadanie napisać wypracowanie ciężko pracowałam i ładnie pisałam, ale był tam błąd na błędzie i jak to ocenić. Gdybym dostała za całość jedynkę było by to tak jakby nic kompletnie nie zrobiła albo zrobiła na odczepnego, a ona wiedziała/widziała, że ja bardzo się staram, więc ZAWSZE dostawałam dwie oceny jedną ogólnie za wypracowanie, a drugą za ortografie ( zawsze pała!).

Ile ja łez przez to wylałam wiem tylko ja sama. Wtedy nie było zmiłuj. Siedziałam i oprócz lektur obowiązkowo musiałam czytać książki. Przepisywałam jej fragmenty. Po każdej lekcji miałam w zeszycie napisane w jakich wyrazach zrobiłam błąd i musiałam go określoną ilość razy powtórzyć. Całe biurko i ścianę wokół biurka miałam oklejoną karteczkami samoprzylepnymi z różnymi wyrazami i na czerwono zaznaczone np. u, rz,ż etc. po tygodniu mama robiła mi " kartkówkę" i była zmiana wyrazów + zostawały te w których nadal robiłam błędy.
Ciągłe przepytywania z zasad ortografii. Pisanie wypracowań w domu - mama rzucała temat ja pisałam i potem sprawdzanie błędów i poprawianie ich. Ciągle do znudzenia - nie było dnia bez ćwiczenia ortografii. Dopóki nie poćwiczyłam nie było mowy o wyjściu za dwór, oglądaniu bajek czy zabawie.

Wtedy płakałam ojj bardzo płakałam, ale dziś są tego efekty. Nie mam problemów z ortografią czasami zdarzy mi się zrobić błąd, ale rzadko.

Dlatego nie rozumiem tłumaczenia się, bo ja mam dysortografie dlatego robię błędy. W dzisiejszych czasach pewnie dali mi papierek i już, ale mimo, że wtedy płakałam i to bardzo to jestem wdzięczna rodzicom, że tak mnie " katowali", bo przynajmniej teraz nie muszę się wstydzić, że  który napisałam przez "u".

Dziecku jeszcze można wybaczyć błędy, ale jeżeli dorosła osoba robi takie byki i tłumaczy się, że mam dyscośtam.. to jest zwykłe pójście na łatwiznę, bo ciężką pracą można wiele zdziałać sama jestem na to przykładem.

Uważaj bo zostaniesz zaatakowana o....pomówienie smile

73

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?

Uważam, że istnieją różne stopnie  tych dys-. Czasem pomaga systematyczna ciężka harówka. Kto z rodziców ma dziś czas  poświęcić dziecku codziennie dwie godziny na ćwiczenia terapeutyczne?  Chodziłam niegdyś do podstawówki z dziewczynką, która miała straszne trudności w pisaniu. Trzecia klasa. Zapisywała kilometry kartek, ćwicząc przy okazji pismo. Nikt nie wierzył w efekty.  A jednak. Dość późno, ale się pojawiły.

74

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
Summerka napisał/a:

Kto z rodziców ma dziś czas  poświęcić dziecku codziennie dwie godziny na ćwiczenia terapeutyczne?

odpowiedzialni rodzice, którym zależy na dziecku....

75

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
dwa w jednym napisał/a:
Summerka napisał/a:

Kto z rodziców ma dziś czas  poświęcić dziecku codziennie dwie godziny na ćwiczenia terapeutyczne?

odpowiedzialni rodzice, którym zależy na dziecku....

Czasami zadziwia mnie jak ludziom łatwo przychodzi ocenianie innych. Wiesz niektórzy ciężko pracują żeby zapewnić rodzinie i dziecku byt, nie każdy ma czas, niestety, ale to niekoniecznie jest wina tych ludzi.

Nie można porównywać matki która siedzi w domu i ma w nosie dzieciaka woli oglądać TV, a matki która choć bardzo by chciała więcej czasu spędzać z dzieckiem to zaiwania na etacie, a czasem i na dwóch, a jeszcze trzeba posprzątać, ugotować...

76 Ostatnio edytowany przez Summerka (2015-05-20 15:50:14)

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
dwa w jednym napisał/a:
Summerka napisał/a:

Kto z rodziców ma dziś czas  poświęcić dziecku codziennie dwie godziny na ćwiczenia terapeutyczne?

odpowiedzialni rodzice, którym zależy na dziecku....

Często rodzice nie są świadomi, nie wiedzą, że to może być ważne. Nie mają siły  albo czasu na pracę wymagającą multum cierpliwości i uporu. Nieraz  kłopot w tym, jak przekonać samo dziecko do ciężkiej pracy.

77

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?

oczywiście. Nikt nie powiedział, ze wychowanie dziecka, wpajanie mu pewnych wartości będzie proste. To bardzo cieżka żmudna robota i najgorsze, że żniwo z tej pracy może okazac się nie koniecznie mąką, ale plewami.

Oczywiste tez jest to, ze dziś czasy nie sa łatwe. jednak nie popadajmy w przesadę. Nie mówię tutaj o wielogodzinnym siedzeniu z dzieckiem przy lekcjach.
Dla chcącego nic trudnego.
Wiem że jest rzesza rodziców, którzy nawet nie wiedzą czy dziecko miało cokolwiek zadane a co dopiero mają mieć świadomość, że dziecko zwyczajnie nalezy nauczyć umiejętności uczenia się.

78

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
dwa w jednym napisał/a:

oczywiście. Nikt nie powiedział, ze wychowanie dziecka, wpajanie mu pewnych wartości będzie proste. To bardzo cieżka żmudna robota i najgorsze, że żniwo z tej pracy może okazac się nie koniecznie mąką, ale plewami.

Oczywiste tez jest to, ze dziś czasy nie sa łatwe. jednak nie popadajmy w przesadę. Nie mówię tutaj o wielogodzinnym siedzeniu z dzieckiem przy lekcjach.
Dla chcącego nic trudnego.
Wiem że jest rzesza rodziców, którzy nawet nie wiedzą czy dziecko miało cokolwiek zadane a co dopiero mają mieć świadomość, że dziecko zwyczajnie nalezy nauczyć umiejętności uczenia się.

Znowu przesadzasz, wszystko zależy od dziecka, moi rodzice za mną nie chodzili i nie sprawdzali moich lekcji, prócz pewnych wyjątkowych sytuacji i jakoś skończyłam szkolę z dobrymi wynikami a nikt mi nad głową nie siedział. Zmuszanie dzieciaka do czegokolwiek z uporem psychopaty zwykle ma efekt odwrotny do zamierzonego, a podrośnięte dziecko jeśli się nim dobrze pokieruje będzie wiedziało że uczy się dla siebie a nie dla rodziców, a jednocześnie będzie miało świadomość że w razie potrzeby rodzic pomoże, ale nie że będzie dzień w dzień wtykał nos w zeszyty.

79

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
in_ka napisał/a:
Wrzosowa napisał/a:

Obecnie pracuję jako psycholog szkolny. W gabinecie mam cale mnóstwo opinii z PPP o dysleksji rozwojowej. Czasami zdarza się, że połowa klasy to dyslektycy. Co ciekawe, najwięcej opinii dotyczy uczniów klas III-ich.

Dysleksja rozwojowa jest realnym zaburzeniem, ale nie na tak dużą skalę. Są osoby, które naprawdę mają z tym problem, ale wiele osób wykorzystuje udogodnienia na egzaminach. Czasem mam podejrzenie, że dzieciaki przekazują sobie, jakimi testami były badane w poradni i jak trzeba odpowiadać, żeby dostać opinię.

pracując jako psycholog szkolny prowadzisz zajęcia dodatkowe z dyslektykami?

Nie, dyslektycy mają zajęcia korekcyjno-kompensacyjne i prowadzi je polonistka-logopeda. Ale ja mam dostęp do opinii - jest to gruby, pękający w szwach segregator i jakieś 90% z tego to opinie o dysleksji rozwojowej.

In_ka, może chodziło Ci o to, że wypowiadam się na wyrost, ale na studiach uczyłam się, że dysleksja rozwojowa dotyczy maksymalnie kilkunastu % populacji - na pewno nie 50%. A jak patrzę na ilość opinii z trzecich klas to mnikej więcej tyle wychodzi.

80

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?

U mnie w klasie było więcej osób z dys niż bez, normalna szkoła i normalna klasa.

81 Ostatnio edytowany przez in_ka (2015-05-20 18:33:23)

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
Wrzosowa napisał/a:
in_ka napisał/a:
Wrzosowa napisał/a:

Obecnie pracuję jako psycholog szkolny.

pracując jako psycholog szkolny prowadzisz zajęcia dodatkowe z dyslektykami?

Nie, dyslektycy mają zajęcia korekcyjno-kompensacyjne i prowadzi je polonistka-logopeda. Ale ja mam dostęp do opinii - jest to gruby, pękający w szwach segregator i jakieś 90% z tego to opinie o dysleksji rozwojowej.

In_ka, może chodziło Ci o to, że wypowiadam się na wyrost, ale na studiach uczyłam się, że dysleksja rozwojowa dotyczy maksymalnie kilkunastu % populacji - na pewno nie 50%. A jak patrzę na ilość opinii z trzecich klas to mnikej więcej tyle wychodzi.

Chodzi mi o konkretne działania psychologa szkolnego, który z reguły w szkole prowadzi zajęcia z dyslektykami. Z rozporządzenia z 30 kwietnia 2013r.
§ 23. Do zadań pedagoga i psychologa w przedszkolu, szkole i placówce należy w szczególności:

3) udzielanie pomocy psychologiczno-pedagogicznej w formach odpowiednich do rozpoznanych potrzeb;

Dyslektycy powinni uczestniczyć w specjalistycznych zajęciach korekcyjno - kompensacyjnych tzw.terapii pedagogicznej,
być może polonistka z twojej szkoły posiada kwalifikacje do prowadzenia takich zajęć, bo logopeda zajmuje się innymi problemami np. wadą wymowy.
Myślałam również, że jako specjalista może powiesz, jaka praca z dyslektykiem przynosi największy efekt wink
na ile przepisywanie tekstu jest wskazane ? pojawiły się tutaj takie propozycje rozwiązania problemu ...
z tego co napisałaś domyślam się, że jesteś młodym psychologiem szkolnym tzn. z krótkim stażem pracy
Opinie z PPP z reguły dotyczą dysleksji więc rzeczywiście większość z nich właśnie taką diagnozę zawiera może być nawet 90 %.

82

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
in_ka napisał/a:
Wrzosowa napisał/a:
in_ka napisał/a:

pracując jako psycholog szkolny prowadzisz zajęcia dodatkowe z dyslektykami?

Nie, dyslektycy mają zajęcia korekcyjno-kompensacyjne i prowadzi je polonistka-logopeda. Ale ja mam dostęp do opinii - jest to gruby, pękający w szwach segregator i jakieś 90% z tego to opinie o dysleksji rozwojowej.

In_ka, może chodziło Ci o to, że wypowiadam się na wyrost, ale na studiach uczyłam się, że dysleksja rozwojowa dotyczy maksymalnie kilkunastu % populacji - na pewno nie 50%. A jak patrzę na ilość opinii z trzecich klas to mnikej więcej tyle wychodzi.

nie, chodzi mi o konkretne działania psychologa szkolnego, który z reguły w szkole prowadzi zajęcia z dyslektykami.
Dyslektycy powinni uczestniczyć w specjalistycznych zajęciach korekcyjno - kompensacyjnych tzw.terapii pedagogicznej,
być może polonistka z twojej szkoły posiada kwalifikacje do prowadzenia takich zajęć, bo logopeda zajmuje się innymi problemami np. wadą wymowy.
Myślałam również, że jako specjalista może powiesz, jaka praca z dyslektykiem przynosi największy efekt wink
na ile przepisywanie tekstu jest wskazane ? pojawiły się tutaj takie propozycje rozwiązania problemu ...
z tego co napisałaś domyślam się, że jesteś młodym psychologiem szkolnym tzn. z krótkim stażem pracy

Tak, jestem stażystą. Kobieta, która prowadzi zajęcia korekcyjno-kompensacyjne oczywiście ma do tego uprawnienia oprócz tego, że jest logopedą smile BTW, większość uczniów na te zajęcia nie przychodzi.
W tym temacie doświadczenie mam małe, więc raczej się nie wypowiem na temat metod pracy, ja prowadzę w szkole tzw. zajęcia terapeutyczne i psychoedukacyjne lekcje wychowawcze smile

83

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
Wrzosowa napisał/a:

Tak, jestem stażystą. Kobieta, która prowadzi zajęcia korekcyjno-kompensacyjne oczywiście ma do tego uprawnienia oprócz tego, że jest logopedą smile BTW, większość uczniów na te zajęcia nie przychodzi.
W tym temacie doświadczenie mam małe, więc raczej się nie wypowiem na temat metod pracy, ja prowadzę w szkole tzw. zajęcia terapeutyczne i psychoedukacyjne lekcje wychowawcze smile

tak przypuszczałam wink

84 Ostatnio edytowany przez dwa w jednym (2015-05-20 19:40:22)

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
Małpa69 napisał/a:

Znowu przesadzasz, wszystko zależy od dziecka, moi rodzice za mną nie chodzili i nie sprawdzali moich lekcji, prócz pewnych wyjątkowych sytuacji i jakoś skończyłam szkolę z dobrymi wynikami a nikt mi nad głową nie siedział.

a czy my rozmawiamy tutaj o dzieciach o specjalnych potrzebach edukacyjnych czy ogółem???
Sądziłam ze temat dotyczy dys tak?

Zapewniam Ciebie, ze jeśli dotkniesz tego tematu personalnie i będziesz świadoma sytuacji to zmienisz zdanie....

nad dzieckiem z dys trzeba siedzieć, pomagać, wspierać.. trzeba jeśli chcesz, aby pózniej nie miało zaburzeń i kompleksów, aby nie było wyśmiewane i zle traktowane.

Wiem co mówię bo mam 2 dzieci jedno dyslektyka głębokiego a drugie dość konkretnie zdolne.
Widzę ogromną róznicę w przyswajaniu wiedzy przez oboje. ..

Mój syn mówił całym zdaniem gdy miał 1,5 roku, córka gdy skonczyła 3 lata.

Córka uczyła się wierszyka tydzień a on słuchając jak ona ćwiczy nauczył sie w kilka godzin...
mogłbym tak wymieniac..
mogłabym też to olac i nie poświęcać czasu, sił na pomoc córce.. ale jaką byłabym matką gdybym nie próbowała dziecku pomóc?

In_ka
a wiesz dlaczego uczniowie na te terapie nie chodzą?
z prostego powodu.
zajęcia są po prostu słabe. Rozne poziomy dys , rózne umiejętności dzieci i duża grupa na jednej godzinie z terapii to mija się z mozliwościami jakiejkolwiek korekty.
Moja córka zwyczajnie nudziła sie na tych zajęciach. W grupie były dzieci ktore w 5 klasie składały litery gdy czytały...
aby terapia była skuteczna przede wszystkim nalezy minimalizowac grupy zajęciowe, przetłoczona grupa i średni nauczyciel od terapii ma małe szanse na zmianę sytuacji niestety...

85

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
dwa w jednym napisał/a:
Małpa69 napisał/a:

Znowu przesadzasz, wszystko zależy od dziecka, moi rodzice za mną nie chodzili i nie sprawdzali moich lekcji, prócz pewnych wyjątkowych sytuacji i jakoś skończyłam szkolę z dobrymi wynikami a nikt mi nad głową nie siedział.

a czy my rozmawiamy tutaj o dzieciach o specjalnych potrzebach edukacyjnych czy ogółem???
Sądziłam ze temat dotyczy dys tak?

Zapewniam Ciebie, ze jeśli dotkniesz tego tematu personalnie i będziesz świadoma sytuacji to zmienisz zdanie....

nad dzieckiem z dys trzeba siedzieć, pomagać, wspierać.. trzeba jeśli chcesz, aby pózniej nie miało zaburzeń i kompleksów, aby nie było wyśmiewane i zle traktowane.

Wiem co mówię bo mam 2 dzieci jedno dyslektyka głębokiego a drugie dość konkretnie zdolne.
Widzę ogromną róznicę w przyswajaniu wiedzy przez oboje. ..

Mój syn mówił całym zdaniem gdy miał 1,5 roku, córka gdy skonczyła 3 lata.

Córka uczyła się wierszyka tydzień a on słuchając jak ona ćwiczy nauczył sie w kilka godzin...
mogłbym tak wymieniac..
mogłabym też to olac i nie poświęcać czasu, sił na pomoc córce.. ale jaką byłabym matką gdybym nie próbowała dziecku pomóc?

Oby takich rodziców wspierających było, jak najwięcej. Jestem pewna, że efekty tej pracy nie pójdą na marne.

86 Ostatnio edytowany przez in_ka (2015-05-20 19:53:38)

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
dwa w jednym napisał/a:

aby terapia była skuteczna przede wszystkim nalezy minimalizowac grupy zajęciowe, przetłoczona grupa i średni nauczyciel od terapii ma małe szanse na zmianę sytuacji niestety...

wg. rozporządzenia MEN  ilość dzieci na zajęciach korekcyjno - kompensacyjnych wynosi max 5.

dwa w jednym napisał/a:

zajęcia są po prostu słabe.

to już zależy tylko od prowadzącego wink oraz od nadzoru, który może wpłynąć na poprawę jakości zajęć

87

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?

In-ka z pewnościa wiesz, ja to wiem i inni tez, ze rozporządzenie sobie a realia sobie.
Równiez jestem pedagogiem i wiem jak to wygląda z drugiej strony.
W pryzpadku mojej córki  zwyczajnie podjęłyśmy decyzję, ze pracujemy obie, bez terapii w szkole bo zwyczajnie był to zmarnowany czas.
Systematycznie wypełniałyśmy zeszyty, ortograffiti , dyktanda, aby przy kolejnym badaniu pedagog miał ogląd sytuacji ...

88

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
Niewiadomo2910 napisał/a:

Dlatego nie rozumiem tłumaczenia się, bo ja mam dysortografie dlatego robię błędy. W dzisiejszych czasach pewnie dali mi papierek i już, ale mimo, że wtedy płakałam i to bardzo to jestem wdzięczna rodzicom, że tak mnie " katowali", bo przynajmniej teraz nie muszę się wstydzić, że  który napisałam przez "u".

Poruszyłaś w swoim komentarzu kolejny ważny aspekt, a mianowicie: "w dzisiejszych czasach". Czyli jakich? Obecnie młodych ludzi bardzo często postrzega się jako leniwych, mających duże możliwości (Internet - duży dostęp do wiedzy), ale mało ambitnych. Wiele razy już słyszałam, że w jakichś tam czasach takie zaświadczenia byłyby nie do pomyślenia. Argumentacja zazwyczaj była następująca: "można mieć w czymś duże trudności, każdy de facto ma jakieś, ale takie podstawy należy znać". Może wobec młodzieży jest jednak za dużo ulg?

Wrzosowa napisał/a:

na studiach uczyłam się, że dysleksja rozwojowa dotyczy maksymalnie kilkunastu % populacji - na pewno nie 50%. A jak patrzę na ilość opinii z trzecich klas to mnikej więcej tyle wychodzi.

Czyli zamiast mówić o pewnych nadużyciach, można mówić nawet o ogromnych.

dwa w jednym napisał/a:

Córka uczyła się wierszyka tydzień a on słuchając jak ona ćwiczy nauczył sie w kilka godzin...
mogłbym tak wymieniac..
mogłabym też to olac i nie poświęcać czasu, sił na pomoc córce.. ale jaką byłabym matką gdybym nie próbowała dziecku pomóc?

Ale na pewno nadrabia w czymś innym. wink Moja przyjaciółka (też dys) z wszelkimi wypracowaniami miała zawsze problem i zauważyłam, że prace oddawała zawsze ostatnia, dużo czasu jej to zabierało. Ale zdecydowanie nie można jej odmówić inteligencji, zdecydowanie nie. Byki robi nadal, ale jest na bardzo dobrym kierunku i świetnie jej idzie. Osób ze wszystkich moich klas z "dys" znam duuużo, ale podaję zazwyczaj jej przykład, bo wiem, że ona nad tym pracowała i nie miała żadnych lewych zaświadczeń.

Martainn napisał/a:

Większy problem zaczyna się na studiach, gdzie zaświadczenia o dysfunkcjach są rzadko respektowane.

To też jest ważne. Co w sytuacji, gdy ktoś całe życie ma szczęście i trafia na tolerancyjnych nauczycieli, po czym idzie na studia i wyrozumiałość się kończy? Nie jestem na humanistycznych studiach, a widzę, że prowadzący potrafią być bardzo zbulwersowani, gdy ktoś np. zrobi błąd ortograficzny w protokole z analizy. Więc domyślam się, jak musi być to postrzegane (słusznie, czy nie) na studiach humanistycznych.

89 Ostatnio edytowany przez in_ka (2015-05-20 20:26:14)

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
daenerys7 napisał/a:
Wrzosowa napisał/a:

na studiach uczyłam się, że dysleksja rozwojowa dotyczy maksymalnie kilkunastu % populacji - na pewno nie 50%. A jak patrzę na ilość opinii z trzecich klas to mnikej więcej tyle wychodzi.

Czyli zamiast mówić o pewnych nadużyciach, można mówić nawet o ogromnych.

wrzosowa pytanie do ciebie w jakiej szkole pracujesz, tzn. podstawowa, gimnazjum czy liceum ?

Dane dotyczące roku 2014:
OKE w Warszawie informuje, że z roku na rok na Mazowszu jest coraz więcej szóstoklasistów z deficytami. Przoduje stolica, gdzie już niemal 30 proc. uczniów przystępujących do sprawdzianu pisze go na specjalnych zasadach. Ale są też powiaty, gdzie z dostosowań korzysta mniej niż 5 proc. dzieci.

90 Ostatnio edytowany przez Małpa69 (2015-05-20 20:40:11)

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?

Dwa w Jednym ja Cię rozumiem, jednocześnie próbuje Ci uświadomić, że niektórzy rodzice choćby bardzo chcieli nie mogą poświęcać tyle czasu ile chcą.

No cóż ja też zaczęłam mówić dopiero jak miałam 3 lata, nie mam dys i wszystko ze mną w porządku, chyba tongue

A czasu, miłości i zrozumienia potrzebuje każde dziecko, ale czy można winić w dzisiejszych czasach rodziców za to że muszą tyrać na dom i utrzymanie? Jednocześnie zdaje sobie sprawę że są rodzice, najczęściej "mamusie" nie pracujące i i tak mające dziecko w no wiesz gdzie, ale są przypadki gdzie rodzic choćby bardzo chciał to więcej czasu już nie znajdzie.

91 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2015-05-21 01:50:36)

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
M?rtainn napisał/a:

Większy problem zaczyna się na studiach, gdzie zaświadczenia o dysfunkcjach są rzadko respektowane. I trafiają do mnie często tacy studenci, np. ze studiów ze specjalnością nauczycielską. Ja im wtedy tłumaczę, że jeśli masz człowieku uczyć innych to sam byków nie możesz robić. Przecież to dość logiczne.
Albo jak mi ktoś na egzaminie pisał niepoprawne nazwy instytucji, czy organizacji, przepisów to nie mogłem postawić nic innego jak 2 bo są to błędy merytoryczne często zmieniające całkowicie sens wypowiedzi pisemnej. Niestety wiele osób się przyzwyczaiło do tego, że dzięki tym zaświadczeniom podlegają innym zasadom oceniania. Na studiach tego nie ma. Każdy musi osiągnąć te same efekty. Bez względu na to, jakie ma dysfunkcje czy niepełnosprawności. I to jest moim zdaniem dobre.
Jeszcze obok tematu trochę. Powstało teraz wiele ułatwień dla osób niepełnosprawnych, które moim zdaniem wpływają negatywnie na kształcenie osób niepełnosprawnych jeśli są nieodpowiednio wykorzystywane. Koronny przykład to przykład chłopaka lekko upośledzonego, która na pierwszy rzut oka wyglądał na zdrowego. Ale jego rodzice od początku walczyli o indywidualny tok nauczania w szkołach, a chłopak potem cały czas upierał się przy ITS mimo, że ja cały czas próbowałem mu wytłumaczyć, że to jest bez sensu. Ale cóż, dostał zgodę na ITS i studia skończył. Ale wrócił po kilku latach z dużym problemem i przyznał mi, że miałem rację. Ja od początku twierdziłem, że chłopak powinien studiować ze wszystkimi innymi studentami i jestem bardzo dużym przeciwnikiem ECTS. Chłopak w końcu te studia skończył z dobrym wynikiem i poszedł do pracy. W zasadzie pracodawcy chwalili go za umiejętności, natomiast on sam ciągle zwalniał się z każdej firmy bo nie potrafił totalnie pracować z ludźmi i z nimi współpracować. Teraz chodzi na kursy i do specjalistów bo chłopak całkowicie nie jest dostosowany do życiu w społeczeństwie. Dlatego trzeba uważać. Moim zdaniem bardzo wiele przepisów działa na niekorzyść osób z dysfunkcjami (różnymi), bo potem w zderzeniu z dorosłym życiem stają się osobami wykluczonymi.

No tak, jak chce się być nauczycielem, to też myślę, że lepiej jak najrzadziej robić błędy. Wtedy nie jest to dyskryminacja, że tak powiem, ale wymaganie na stanowisku po prostu. No wiadomo, sprawa nie jest przegrana, bo pewnie i dyslektyk może nauczyć się nieźle pisać, nie chodzi, by był bezbłędny, ale chociaż tych najważniejszych błędów np nie robił, tzn starał się. A jak mu tak ciężko, nie chce nad tym pracować czy nie wychodzi na tyle dobrze, by być nauczycielem, to jest masa innych zawodów, gdzie da radę, nawet jak będzie jego pisownia średnia. Nauczyciel to po prostu co innego. No w przypadku tego chłopaka co piszesz, to faktycznie może lepiej, jakby uczył się z wszystkimi. Co innego myślę większa niepełnosprawność, np mojej przyjaciółki brat na wózku raczej uczy się zwykle indywidualnie i dla niego to lepsze zwłaszcza na studiach, gdzie u nas w mieście miałby ciężko z dojazdem do Warszawy, gdzie mógłby studiować. U nas mniejsze miasto ogólnie. No i mieszkańców nie tak mało ok 50 000, blisko Warszawy, a mimo tego na peron pkp nie ma żadnego wjazdu dla niepełnosprawnych, więc z dojazdem też, by miał problem. Ciągle o tym mówią, ale właśnie zamiast to zrobić mówią, chociaż pewne plany już są, to może w końcu zrobią. Oczywiście powinni to zrobić wiele lat temu, ale wtedy olewali temat. A schodów jest dużo i mógłby jedynie liczyć na kogoś, że wniesie wózek, a to trudna sprawa jak tyle schodów. Matki z wózkami dziecięcymi podobnie mają problem, można się zmachać na tylu schodach. No, ale cóż, tak myślą rządzący czasem właśnie....

Spokojna Babko, nie jestem upośledzona, a tak, mimo ćwiczeń mam w sumie nadal problem z mnożeniem do 100 w pamięci. Może robiłaś błędy, ale to nie zawsze jest dysleksja, dlatego tak sobie z tym łatwiej poradziłaś. Piszesz, że poszłaś na korepetycje i już sobie lepiej z matematyki radziłaś. Widzisz, a ja znam sporo osób inteligentnych i ja też chyba nie jestem głupia, które może nie mają problemu z nauką ogólnie, ale z matematyką owszem. Chodziłam też na korepetycje, też dobrzy nauczyciele, ale i tak robiłam nadal pewne błędy. A naprawdę się starałam. Jak pisałam dużo pomógł nauczyciel z liceum wieczorowego, ale nie zmieniało to faktu, że nadal z pewnymi też prostymi rzeczami z matematyki miałam problem. No, ale coś rozumiałam. Niemniej, z pewnymi zadaniami, też łatwymi czasem i tak miałam kłopot, dlatego na maturze nie zrobiłam wszystkich zadań. No, ale zawsze chociaż na 60 % zdałam maturę, choć jak piszę paru zadań nie zrobiłam otwartych, na pewno sporo punktów miałam w zamkniętych pytaniach i matura była bardzo łatwa, więc łatwiej pewnie było mi uzyskać ten wynik no i zawsze coś więcej umiałam dzięki temu nauczycielowi. Tylko widzisz, jak sama piszę, mimo starań, potem dobrego nauczyciela i tak z matmy nadal sporo nie rozumiałam i nie rozumiem i nic na to już chyba nie poradzę. Nie jest tak, że nic z tym nie robiłam.

Dużo ćwiczeń też starałam się robić. Koleżanki też mi czasem oprócz korepetycji tłumaczyły. No, ale u mnie tutaj to syzyfowa praca. Jak piszę nie wiem czy mam dyskalkulię, ale niemałe kłopoty z matematyką tak, dlatego no cóż, niektórych zadań sama nie zrobię, a niektóre rzeczy tak samo muszę liczyć na kalkulatorze, co może nie każdy musi. To, że mam tutaj problemy, to nie znaczy, że jestem upośledzona. Z innymi dziedzinami radzę sobie nawet dobrze, chociaż tutaj bywałam leniwa, więc po prostu miałam średnie oceny. No, ale co do matematyki się starałam, chciałam coś zrobić, nie mieć więcej 1 i poprawek jak wcześniej, bo właśnie raz już poprawki nie zdałam i musiałabym powtarzać rok, ale poszłam do tego liceum wieczorowego i nie musiałam powtarzać tam. Dlatego ja burzę się pisaniu, że nie ma tych zaburzeń, tzn ja nie wiem czy mam dyskalkulię, ale wierzę, że to może istnieć i nie zawsze są to papierki dla kogoś ot tak. Są różne badania jednak zazwyczaj, tak myślę. A duże problemy z matematyką mimo starań można mieć, wiem po sobie. Nie jest się przez to gorszym ani upośledzonym, nie każdy po staraniach osiągnie takie same efekty, czasem efekty naprawdę są dosyć małe jak u mnie albo do średnich, ale u mnie to była ciężka praca z tą matematyką, nie jest to wymyślone, że każdy kto sobie gorzej radzi to leń.

Oczywiście ważne jest, by pracować nad tym, ja nad tym pracowałam, ale nie ma co nikogo oceniać z góry, bo po efektach jakie miałam może ktoś, by pomyślał, że nic nie robię, że nie ćwiczę matematyki, a to była nieprawda, bo dużo ćwiczyłam, ale niestety widocznie to były efekty jakie mogłam osiągnąć, nie każdy dojdzie do tego samego etapu, ale nie świadczy to o nim gorzej. No, ale coś tam, mimo że nie jakoś dużo się nauczyłam dobrze, to coś tak i tak się nauczyłam i mam też zamiar, mimo że nie chodzę do szkoły zrobić sobie kiedyś powtórkę, chociaż wiem, że to dla mnie syzyfowa praca, ale coś tam zrobić mogę. Niemniej, nie ma co nikogo z góry oceniać, o to mi chodzi. Nie sądzę, bym miała defekt mózgu, po prostu tak bywa, moja mama też miała zawsze i ma spore problemy z matematyką. Starać się warto, ale nie świadczy to o defekcie mózgu, może dla kogoś wydaje się to kiepskie pewnych rzeczy z matematyki nie wiedzieć, ale czasem to nie jest zła wola, tylko nie wychodzą pewne rzeczy, mimo starań. No, ale jakieś tam zawsze efekty są i ja też jakieś miałam, więc wiem, że warto się starać, zawsze coś tam się zapamięta, nawet jak niedużo.

92 Ostatnio edytowany przez Niewiadomo2910 (2015-05-21 02:08:31)

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
daenerys7 napisał/a:
Niewiadomo2910 napisał/a:

Dlatego nie rozumiem tłumaczenia się, bo ja mam dysortografie dlatego robię błędy. W dzisiejszych czasach pewnie dali mi papierek i już, ale mimo, że wtedy płakałam i to bardzo to jestem wdzięczna rodzicom, że tak mnie " katowali", bo przynajmniej teraz nie muszę się wstydzić, że  który napisałam przez "u".

Poruszyłaś w swoim komentarzu kolejny ważny aspekt, a mianowicie: "w dzisiejszych czasach". Czyli jakich? Obecnie młodych ludzi bardzo często postrzega się jako leniwych, mających duże możliwości (Internet - duży dostęp do wiedzy), ale mało ambitnych. Wiele razy już słyszałam, że w jakichś tam czasach takie zaświadczenia byłyby nie do pomyślenia. Argumentacja zazwyczaj była następująca: "można mieć w czymś duże trudności, każdy de facto ma jakieś, ale takie podstawy należy znać". Może wobec młodzieży jest jednak za dużo ulg?

W dzisiejszych czasach czyli takich gdzie mam wrażenie, że już teraz każdy problem dziecka czy to z nauką czy to zachowaniem tłumaczy się jakąś dysfunkcją. Oczywiście nie twierdzę, że te dysfunkcje nie istnieją, z pewnością istnieją i są dzieci, które realnie mają z tym problem, ale jakoś pokolenie moich rodziców, mojego brata żyło i się uczyło bez zaświadczeń o dysleksji, dyskalkulii, dysortografii etc.
Po prostu Ci "mniej zdolni" musieli dłużej siedzieć nad lekcjami i nad nauką tyle. Nie było zmiłuj. Wiem jak długo już istnieje definicja dysleksji, ale myślę, że gdybym z 20 lat temu zapytała rodziców co to takiego dysleksja to by pojęcia nie mieli gdzie to mają przykleić.

A teraz mam wrażenie, że wygląda to tak :
1) Dziecko jest niegrzeczne, źle się zachowuje ma ADHD, to nie jego wina
2) Dziecko nie przykłada się do lekcji ma dysleksje to nie jego wina

Ponadto obserwując dzisiejsze czasy w których każdy chce się tylko chwalić wniosek mam jeden : Dziecko nie może być przeciętne, leniwe albo zwyczajnie nie zainteresowane zakuwaniem. Musi być idealne i super zdolne, bo jak nie jest to kicha dlatego rozwiązaniem sytuacji jest rzeczone zaświadczenie i tłumaczenie : Mój Tygrysek jest taki zdolny, ale ma tą dysleksje i tak ciężko mu przez to idzie.

Ja oczywiście nie twierdzę, że te zaburzenia nie istnieją, oczywiście istnieją, ale też nie na taką skalę jaka ukazuje się w naszych szkołach gdzie połowa klas ma zaświadczenie ( tak jak pisała Wrzosowa).
Dodatkowo postawa rodziców, którzy wszystko usprawiedliwiają wystąpieniem dysleksji etc. utwierdzając w tym samym dziecko, że przecież nie musi się starać, bo ma problem. Potem dziecko rośnie z przeświadczeniem, że mu się należy, bo ma zaświadczenie i to go chroni, a przecież żaden pracodawca potem nie będzie respektował zaświadczenie o dysortografii tylko raczej będzie wymagał aby pracownik nie robił błędów.  A wydaje mi się, że ciężką pracą można wiele zdziałać i zminimalizować albo zlikwidować problem. Tylko niestety trzeba nad tym sumiennie pracować.

Oczywiście nie generalizuje to są moje subiektywne odczucia oparte na obserwacji współczesnego świata.

93

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?

Teraz dzieciaki myślą, że jak mają dyslekcje i inne tego typu, to nie muszą się uczyć poprawnie pisać i mają prawo robić większe błędy. Zauważyłam to  u siebie w szkole kiedy jedna dziewczyna dobrze się uczy ale z polskiego ma słabe oceny i niestety twierdzi że to nie jej wina że ona może robić błędy i powinni ją inaczej oceniać. To oczywiście wg mnie absurd bo jeśli ma dys to powinna się wziąć za siebie i więcej pracować nad tym by tych błędów nie robić. Traktowanie coraz bardziej ulgowo i pozwalanie by błędy robili bo przecież to nie ich wina, jeszcze pogarsza sprawę

94

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
sophie2 napisał/a:

Teraz dzieciaki myślą, że jak mają dyslekcje i inne tego typu, to nie muszą się uczyć poprawnie pisać i mają prawo robić większe błędy. Zauważyłam to  u siebie w szkole kiedy jedna dziewczyna dobrze się uczy ale z polskiego ma słabe oceny i niestety twierdzi że to nie jej wina że ona może robić błędy i powinni ją inaczej oceniać. To oczywiście wg mnie absurd bo jeśli ma dys to powinna się wziąć za siebie i więcej pracować nad tym by tych błędów nie robić. Traktowanie coraz bardziej ulgowo i pozwalanie by błędy robili bo przecież to nie ich wina, jeszcze pogarsza sprawę

Nie wiem co myślą teraz dzieciaki i szczerze niewiele mnie to obchodzi. Wiem, że miałem obniżane oceny za błędy i to jeszcze w bardzo perfidny sposób. Nawet w najgorszym okresie popełniałem tych błędów mniej niż leniuch i przeciętniaki, ale niestety nikt nie chciał mi tego uznać, więc do matury podchodziłem na normalnych zasadach z tego powodu miałem niską ocenę z pisemnej matury.

Wstrętni nauczyciele próbowali mi udowadniać, że do niczego się nie nadaje i miałem duże trudności z nauką języków. Teraz jest dużo lepiej i to wyszło samo z siebie. Zawsze dużo czytałem, a w internecie pisałem. Dzięki temu z czasem przestały być tak poważne.

Pisząc tego posta nie popełniłem żadnych błędów nie licząc literówek big_smile

95

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?

Mnie gnębiła w podstawówce babka od polskiego. W sumie do dziś nie wiem czemu. Może dlatego, że się nie uczyłem, a zawsze miałem dobre oceny. Tylko nie z polskiego. Tam zawsze za wypracowania miałem 2 lub w porywach 3-. Błędów praktycznie nie robiłem nigdy. Ale jej nie podobał się mój styl. A najlepsze było raz jak dostałem 1 z komentarzem "praca naukowa, a nie rozprawka". Dostałem 1 za to, że podszedłem do tego na poważnie:D Nie mogła przeżyć jak przyszły wyniki testu na koniec podstawówki i za rozprawkę miałem komplecik:)

96

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
Niewiadomo2910 napisał/a:

Wiem jak długo już istnieje definicja dysleksji, ale myślę, że gdybym z 20 lat temu zapytała rodziców co to takiego dysleksja to by pojęcia nie mieli gdzie to mają przykleić.

zdecydowanie tak było ... tylko z czego to wynikało?
z braku wiedzy? z ignorancji? z innych powodów ?
Osoba z zespołem Aspergera czy posiadająca autyzm była zwyczajnie - głupkiem, dyslektyk - głąbem albo leniem
czy wtedy było lepiej?
nie sądzę ...
oczywiście zawsze może dochodzić do nadużyć i podejrzewam, że tak jest ale kto te nadużycia "produkuje" ?
Nigdzie - podkreślam, nigdzie jest zapisane, że dyslektyk ma nie pracować, wręcz odwrotnie diagnoza jest tylko po to, żeby pójść odpowiednią drogą w celu kompensowania tych "dys". Każda opinia zawiera wskazania do dalszej pracy z dyslektykiem.
Kto i co dalej z tym zrobi to już odpowiedzialność rodziców, nauczycieli i samego dyslektyka.

97

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
in_ka napisał/a:

zdecydowanie tak było ... tylko z czego to wynikało?
z braku wiedzy? z ignorancji? z innych powodów ?
Osoba z zespołem Aspergera czy posiadająca autyzm była zwyczajnie - głupkiem, dyslektyk - głąbem albo leniem

Właśnie, to jest druga strona medalu. Tak samo jak część kobiet w średniowieczu była wiedźmiami i palono je na stosie. Ciężko właściwie wyznaczyć granicę, za którą ułatwienia robią już z ludzi inwalidów. To jest trochę jak z WF-em w szkole. Trudno powiedzieć, czy dawanie oceny "za chęci" jest sprawiedliwe wobec tych, którzy faktycznie mają większe umiejętności.

A może zaświadczenia o dysleksji powinny mieć roczną "ważność" i być brane pod uwagę tylko w przypadku udokumentowanej pracy?

98

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?

daenerys7
ale tak jest, ze opinie, orzeczenia wydawane są co pewien czas, w sumie co rok powinny być badania.
I nie wydaje się ich dla mojego widzimisię, ale po okazaniu sterty zeszytów które były sukcesywnie wypełniane.

99 Ostatnio edytowany przez in_ka (2015-05-24 20:18:42)

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
daenerys7 napisał/a:

A może zaświadczenia o dysleksji powinny mieć roczną "ważność" i być brane pod uwagę tylko w przypadku udokumentowanej pracy?

??????
nie rozumiem sensu tej propozycji,
dyslektyk umrze dyslektykiem - to nigdy się nie zmieni, dlatego wydaje się opinię jedną na całe życie

daenerys7 napisał/a:

To jest trochę jak z WF-em w szkole. Trudno powiedzieć, czy dawanie oceny "za chęci" jest sprawiedliwe wobec tych, którzy faktycznie mają większe umiejętności.

bardziej sprawiedliwe niż dawanie oceny za uzyskany czas w biegu na 100 m

100

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?

Dlaczego "bardziej sprawiedliwe niż dawanie oceny za uzyskany czas w biegu na 100 m"?

101 Ostatnio edytowany przez in_ka (2015-05-24 20:33:30)

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
Spokojna Babka napisał/a:

Dlaczego "bardziej sprawiedliwe niż dawanie oceny za uzyskany czas w biegu na 100 m"?

no to pomyśl dlaczego wink
zaraz moment, bo czy my się zrozumiałyśmy? Mi chodzi o to, że Marysia dostałaby 5, bo ma najlepszy czas a Zosia pomimo tego, że dała z siebie wszystko co mogła tylko mierny.

102

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?

in_ka, rozumiem, że dysleksja jest na całe życie. Jednak, gdy ktoś chce mieć ułatwienia (które w tym wypadku się należą), to moim zdaniem powinien chociaż się starać. Ja np jestem beznadziejna jeśli chodzi o klucz w testach. Niestety dyskluczulii (:D) nie ma i musiałam po prostu więcej pracować, by w klucz się wmieścić.

dwa w jednym napisał/a:

daenerys7
ale tak jest, ze opinie, orzeczenia wydawane są co pewien czas, w sumie co rok powinny być badania.
I nie wydaje się ich dla mojego widzimisię, ale po okazaniu sterty zeszytów które były sukcesywnie wypełniane.

Wiem, że są co pewien czas, mniej więcej się orientuję ze względu na przyjaciółkę. tongue To w takim razie skąd takie zeszyty mają osoby, które nic, a nic nie robią? Odkupiły od kogoś? Nie wydaje mi się... Nie słyszałam, by moja przyjaciółka brała te wszystkie zeszyty i ortograffiti, a kolekcja była pokaźna. smile

103 Ostatnio edytowany przez Espinela (2015-05-24 20:32:50)

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?

Według mnie to ma sens. Bo jaki czas taka ocena. To tak jakby startowała osoba z kontuzją i za sporo gorszy czas miała 5 albo 4 tak jak konkurencja.

Też staram się zrozumieć osoby z dysem, które chcą być dobre np. w języku polskim, ale przez to nie mogą. No ale czy wtedy zasługują na 6 z wypracowania z bykami tak jak osoba, która napisała to całkiem perfect?

104 Ostatnio edytowany przez in_ka (2015-05-24 20:38:49)

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
Spokojna Babka napisał/a:

Według mnie to ma sens. Bo jaki czas taka ocena.

u no nie to ja się z tym nie zgadzam - absolutnie ...
i bardzo sensownie traktuje to MEN:
Przy ustalaniu oceny z wychowania fizycznego należy w szczególności brać pod uwagę wysiłek wkładany przez ucznia w wywiązywanie się z obowiązków wynikających ze specyfiki tych zajęć.

105 Ostatnio edytowany przez in_ka (2015-05-24 20:45:51)

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
daenerys7 napisał/a:

in_ka, rozumiem, że dysleksja jest na całe życie.

moim zdaniem nie rozumiesz o co chodzi z tą dysleksją i czym ona rzeczywiście jest wink
problemem są tylko nadużycia związane z dysleksją a nadużycia tworzą ... ludzie
jaki orzeczenia i opinie wydawane są co pewien czas? co to za bzdurzenia?

106

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?

in_ka Ja też dostawałam oceny za wysiłek mimo, że efekty czasem nie były super. Jasne, że się cieszyłam, ale prawda jest taka, że nigdy nie dorównałam wysportowanym koleżankom, które dotykają głową kolan. One dostawały 6 a ja 5 za starania (z natury jestem mało rozciągliwa hmm). W kolejnej szkole było 4- i nie uważam, że to we mnie godziło. To sprawiedliwa ocena. Takie jest moje zdanie. Nie każdy rodzi się sportowcem, nie każdy pisarzem. To czemu na matmie nikt nie dawał mi 3 za starania. To w ogóle miałoby sens? Uważam, że nie.

107 Ostatnio edytowany przez in_ka (2015-05-25 00:09:46)

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
Spokojna Babka napisał/a:

in_ka Ja też dostawałam oceny za wysiłek mimo, że efekty czasem nie były super. Jasne, że się cieszyłam, ale prawda jest taka, że nigdy nie dorównałam wysportowanym koleżankom, które dotykają głową kolan. One dostawały 6 a ja 5 za starania (z natury jestem mało rozciągliwa hmm). W kolejnej szkole było 4- i nie uważam, że to we mnie godziło. To sprawiedliwa ocena. Takie jest moje zdanie. Nie każdy rodzi się sportowcem, nie każdy pisarzem. To czemu na matmie nikt nie dawał mi 3 za starania. To w ogóle miałoby sens? Uważam, że nie.

no widzisz, co mam rzec ?
wiesz czym są kryteria jak odpowiesz tak - pogadamy dalej ... wink

108

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?

Tak, wiem. Rozumiem co masz na myśli, ale mam w tej kwestii inne zdanie. Nie przekonamy siebie na wzajem więc dyskusja jest bezcelowa. Ja już napisałam wszystko co chciałam smile

109

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
Spokojna Babka napisał/a:

Tak, wiem. Rozumiem co masz na myśli, ale mam w tej kwestii inne zdanie. Nie przekonamy siebie na wzajem więc dyskusja jest bezcelowa. Ja już napisałam wszystko co chciałam smile

no i super - wyraziłaś swoje zdanie najważniejsze, że Prawo tego Kraju niekoniecznie to twoje zdanie popiera smile

110 Ostatnio edytowany przez cslady (2015-05-25 07:35:08)

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
sophie2 napisał/a:

Teraz dzieciaki myślą, że jak mają dysleksje i inne tego typu, to nie muszą się uczyć poprawnie pisać i mają prawo robić większe błędy. Zauważyłam to  u siebie w szkole kiedy jedna dziewczyna dobrze się uczy ale z polskiego ma słabe oceny i niestety twierdzi że to nie jej wina że ona może robić błędy i powinni ją inaczej oceniać. To oczywiście wg mnie absurd bo jeśli ma dys to powinna się wziąć za siebie i więcej pracować nad tym by tych błędów nie robić. Traktowanie coraz bardziej ulgowo i pozwalanie by błędy robili bo przecież to nie ich wina, jeszcze pogarsza sprawę

Też tak sądzę. Pomijam już milczeniem fakt nadużyć w wydawaniu tego typu oświadczeń. Oczywiście rozumiem osoby dys, które ubiegają się o takie zaświadczenia, ale sądzę też, że powinny 2 razy ciężej pracować nad swoimi ułomnościami. Na studiach nikogo nie obchodzi, że ktoś ma papiery, podobnie w pracy. A jeśli komuś nie chce się nad tym pracować, to sam siebie ogranicza, bo nikt go nie zatrudni w urzędach, w szkole, w sumie gdziekolwiek, gdzie trzeba umieć coś napisać. Nawet w zwykłych korporacjach trzeba umieć napisać np. maile do klientów, kontaktować się z innymi działami itp. Przyzwyczajanie dziecka do ulgowego traktowania nie jest dobre moim zdaniem, bo w prawdziwym życiu świat będzie miał gdzieś jego bycie dys.

111 Ostatnio edytowany przez Martainn (2015-05-25 07:38:04)

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
cslady napisał/a:

Przyzwyczajanie dziecka do ulgowego traktowania nie jest dobre moim zdaniem, bo w prawdziwym życiu świat będzie miał gdzieś jego bycie dys.

To jest kluczowe zdanie w całej dyskusji i pokazuje jak to jest traktowane w życiu. Po prostu jeśli się do czegoś nie nadajesz, to nikt ciebie w tym zawodzie nie zatrudni. Nie ma że boli. I żadne zaświadczenia nic po prostu nie dadzą. Ja nie mogłem dać pozytywnej oceny na egzaminie na studiach nauczycielskich jeśli w pracy pisemnej był byk na byku. Po prostu nie mogłem.

112

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?

Kluczowe w dyskusji jest to, że dysleksja jest trudnością dlatego poprzez "ułatwienia" pomaga się dyslektykom. "Zaświadczenie" dla mnie - diagnoza jest wskazaniem drogi dla dyslektyka. Masz taki problem, są sposoby poradzenia sobie z tym problemem. Prawo pomaga Tobie w takim zakresie w czasie edukacji. Korzystaj z niego i nie szukaj przyczyn w sobie tam, gdzie ich nie ma wink

113

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
M?rtainn napisał/a:
cslady napisał/a:

Przyzwyczajanie dziecka do ulgowego traktowania nie jest dobre moim zdaniem, bo w prawdziwym życiu świat będzie miał gdzieś jego bycie dys.

To jest kluczowe zdanie w całej dyskusji i pokazuje jak to jest traktowane w życiu. Po prostu jeśli się do czegoś nie nadajesz, to nikt ciebie w tym zawodzie nie zatrudni. Nie ma że boli. I żadne zaświadczenia nic po prostu nie dadzą. Ja nie mogłem dać pozytywnej oceny na egzaminie na studiach nauczycielskich jeśli w pracy pisemnej był byk na byku. Po prostu nie mogłem.

Poza tym zbyt ulgowe potraktowanie demotywuje innych, którzy sobie myślą, że skoro jednemu wolno, to dlaczego  nie mnie. Co  ma zrobić nauczyciel? Kajać się i tłumaczyć innym, że to nie  po znajomości ocenia danego delikwenta i  nie za łapówkę?:)

114

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?

Jak ja byłem w szkole to ani w podstawówce, ani w szkole średniej nikt o takie zaświadczenie się nie starał. Owszem byli lepsi i gorsi. Jeden gorzej pisał wypracowania, ale za to był dobry z matematyki, jeden lepiej sporządzał rysunek techniczny, a drugi był dobry z biologii. Bo tak to już jest, że ludzie są różni i z pewnością nie są równi. Niestety w polskim systemie edukacji jest widoczny trend równania w dół. Poziom dostosowuje się często do ucznia najsłabszego, a nie przeciętnego. I z takim podejściem często traci cała klasa i uczniowie ambitniejsi. Wpływa to bardzo negatywnie na pozostałych uczniów. Nie twierdzę, że słabszym nie należy pomagać. Należy. Ale w Polsce bardzo często robi się to po prostu źle.

115 Ostatnio edytowany przez in_ka (2015-05-25 10:47:15)

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
M?rtainn napisał/a:

Ale w Polsce bardzo często robi się to po prostu źle.

czy bardzo często? tak uważasz ...
może robi się źle - bywa ale że bardzo często - chyba to nadużycie jednak

Summerka napisał/a:

Co  ma zrobić nauczyciel?

prosto - wytłumaczyć, wyjaśnić, przedstawić kryteria oceniania, itd.

116

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
in_ka napisał/a:
M?rtainn napisał/a:

Ale w Polsce bardzo często robi się to po prostu źle.

czy bardzo często? tak uważasz ...

Tak własnie uważam, jako pracownik ostatniego etapu edukacji. Gdyby kryteria np. maturalne byłyby realizowane tak jak to założył ustawodawca, to naprawdę ogromna grupa uczniów takiej matury nie powinna zdać. To kpina, że uczelnie muszą organizować całą masę zajęć wyrównawczych, żeby nadrobić to co zostało spieprzone na niższych poziomach edukacji. Bo na tych zajęciach tłucze się program ze szkół średnich.
Zresztą wiele złego przyniosła likwidacja egzaminów wstępnych na studia, a przyjmowanie na podstawie wyników matur, które niewiele mają wspólnego z poziomem przyszłego studenta.

117 Ostatnio edytowany przez in_ka (2015-05-25 11:15:07)

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
M?rtainn napisał/a:
in_ka napisał/a:
M?rtainn napisał/a:

Ale w Polsce bardzo często robi się to po prostu źle.

czy bardzo często? tak uważasz ...

Tak własnie uważam, jako pracownik ostatniego etapu edukacji. Gdyby kryteria np. maturalne byłyby realizowane tak jak to założył ustawodawca, to naprawdę ogromna grupa uczniów takiej matury nie powinna zdać. To kpina, że uczelnie muszą organizować całą masę zajęć wyrównawczych, żeby nadrobić to co zostało spieprzone na niższych poziomach edukacji. Bo na tych zajęciach tłucze się program ze szkół średnich.
Zresztą wiele złego przyniosła likwidacja egzaminów wstępnych na studia, a przyjmowanie na podstawie wyników matur, które niewiele mają wspólnego z poziomem przyszłego studenta.

co wg ciebie należałoby zmienić ? (przywrócić egzaminy już wiem, co jeszcze )
gdzie jest przyczyna problemu?
dlaczego uczelnie przyjmują tak słabych uczniów?
może problemem jest zbyt duża ilość różnych  Uczelni ?
i co do tego ma ... dysleksja,
chyba jednak zbyt szerokie rozważania na ten wątek wink

118

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?

Powodów jest kilka.
Zgodzę się, że jedną z głównych przyczyn jest istnienie zbyt dużej liczby uczelni. Powoli się to zmienia, bo najsłabsze uczelnie są zamykane.
Druga kwestia to po prostu niż demograficzny. Liczba miejsc na uczelniach jest większa niż ilość absolwentów szkół średnich. Na studia więc dostanie się każdy kto chce. I tu także rozwiązaniem jest likwidacja uczelni nierentownych i o niskim poziomie. A takich jest niestety sporo.
Trzecia kwestia to wspomniana już przeze mnie likwidacja egzaminów wstępnych na studia (poza niektórymi kierunkami). Obecnie do dostania się na studia wystarczy świadectwo maturalne. I wszystko byłoby ok, gdyby za tym kawałkiem papieru stała wiedza posiadacza papieru. Bo student legitymujący się maturą z konkretnego przedmiotu powinien posiadać określoną wiedzę (słynne efekty kształcenia). Ale fakty są takie, że wielu z nich takiej wiedzy po prostu nie posiada. Stąd konieczność organizowania kursów doszkalających i zajęć wyrównawczych. I co ciekawe w 2 semestry po 45 godzin uczelnie są w stanie nadgonić to co zostało spieprzone prze 3-4 lata w szkole średniej. Często już po semestrze różnica jest ogromna, o czym chociażby świadczą wyniki sesji. Wcześniej bywało tak, że w pierwszym terminie na studiach inżynierskich nie zdawało nawet 90% studentów z przedmiotów takich jak matematyka czy fizyka. Po wprowadzeniu zajęć wyrównawczych ta liczba spadła drastycznie na 5-10%.
Czwarty problem to finansowanie studiów. Od czasu kiedy zmieniło się finansowanie uczelnie trzymają nawet słabych studentów, bo ich oblanie równa się zamknięciu uczelni. Wcześniej uczelni opłacało się trzymać na kierunku 15 osób, które wiedzą po co tam się znalazły i prezentowały odpowiedni poziom. Wykruszalność na sesjach była ogromna, a niektóre kierunki kończyło po 5-10 osób. Niestety w całym systemie edukacji popełniono masę błędów.
Przecież to chore żeby w szkole o profilu budowlanym (w takiej uczy moja żona) liczba religii była większa niż chemii czy fizyki. Jak ci uczniowie mają się przygotować na późniejsze studia inżynierskie, jak fizyka kończy się w drugiej klasie.

119

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
M?rtainn napisał/a:

Od czasu kiedy zmieniło się finansowanie uczelnie trzymają nawet słabych studentów, bo ich oblanie równa się zamknięciu uczelni. Wcześniej uczelni opłacało się trzymać na kierunku 15 osób, które wiedzą po co tam się znalazły i prezentowały odpowiedni poziom.

tak - niestety,
poszliśmy w ilość nie jakość ...

120

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?

Dzisiejsi studenci mają duuużo łatwiej. Dekadę temu na popularne kierunki było oblężenie chętnych, a dziś luzik.

121 Ostatnio edytowany przez Iris7 (2015-05-25 18:53:29)

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
in_ka napisał/a:
daenerys7 napisał/a:

in_ka, rozumiem, że dysleksja jest na całe życie.

moim zdaniem nie rozumiesz o co chodzi z tą dysleksją i czym ona rzeczywiście jest wink
problemem są tylko nadużycia związane z dysleksją a nadużycia tworzą ... ludzie
jaki orzeczenia i opinie wydawane są co pewien czas? co to za bzdurzenia?

A czy to nie jest tak, że po 2010 roku weszły zmiany? To już było jakiś czas temu, jak byłam w gimnazjum (poczułam się teraz staro tongue) i doskonale pamiętam, że mimo stwierdzonych dys, musiała udać się po świeżutki świstek. Chyba, że było to niedopatrzenie ze strony szkoły... W liceum też wymagali ponowienia. Podejrzewam, że ustawy i rozporządzenia to jedno, a to jak to funkcjonuje w szkołach - drugie.

122 Ostatnio edytowany przez in_ka (2015-05-25 20:01:48)

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
daenerys7 napisał/a:
in_ka napisał/a:
daenerys7 napisał/a:

in_ka, rozumiem, że dysleksja jest na całe życie.

moim zdaniem nie rozumiesz o co chodzi z tą dysleksją i czym ona rzeczywiście jest wink
problemem są tylko nadużycia związane z dysleksją a nadużycia tworzą ... ludzie
jaki orzeczenia i opinie wydawane są co pewien czas? co to za bzdurzenia?

A czy to nie jest tak, że po 2010 roku weszły zmiany? To już było jakiś czas temu, jak byłam w gimnazjum (poczułam się teraz staro tongue) i doskonale pamiętam, że mimo stwierdzonych dys, musiała udać się po świeżutki świstek. Chyba, że było to niedopatrzenie ze strony szkoły... W liceum też wymagali ponowienia. Podejrzewam, że ustawy i rozporządzenia to jedno, a to jak to funkcjonuje w szkołach - drugie.

ja nie wiem o czym ty piszesz o jakie zmiany chodzi ?
ponowienie w liceum ? zupełnie nie rozumiem ...
może coś mylisz, na zasadzie "wiem, że dzwonią ale w którym kościele" wink
zmiany z 2010 roku dotyczyły czego innego - nie dysleksji jako takiej tylko organizacji pomocy psychologiczno - pedagogicznej
ponowienie ? może chodzi o to, że przy pierwszym badaniu diagnoza brzmiała - ryzyko dysleksji

123

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
in_ka napisał/a:
daenerys7 napisał/a:
in_ka napisał/a:

moim zdaniem nie rozumiesz o co chodzi z tą dysleksją i czym ona rzeczywiście jest wink
problemem są tylko nadużycia związane z dysleksją a nadużycia tworzą ... ludzie
jaki orzeczenia i opinie wydawane są co pewien czas? co to za bzdurzenia?

A czy to nie jest tak, że po 2010 roku weszły zmiany? To już było jakiś czas temu, jak byłam w gimnazjum (poczułam się teraz staro tongue) i doskonale pamiętam, że mimo stwierdzonych dys, musiała udać się po świeżutki świstek. Chyba, że było to niedopatrzenie ze strony szkoły... W liceum też wymagali ponowienia. Podejrzewam, że ustawy i rozporządzenia to jedno, a to jak to funkcjonuje w szkołach - drugie.

ja nie wiem o czym ty piszesz o jakie zmiany chodzi ?
ponowienie w liceum ? zupełnie nie rozumiem ...
może coś mylisz, na zasadzie "wiem, że dzwonią ale w którym kościele" wink
zmiany z 2010 roku dotyczyły czego innego - nie dysleksji jako takiej tylko organizacji pomocy psychologiczno - pedagogicznej
ponowienie ? może chodzi o to, że przy pierwszym badaniu diagnoza brzmiała - ryzyko dysleksji

Ale czego tu nie rozumieć? Wymagano, by ponownie udała się do poradni. To jest fakt i nie ma z czym dyskutować - a czy było to zgodne z prawem? Tego nie wiem. Szkoła to szkoła, kto to kontroluje?

A jeśli chodzi np. o postawy nauczycieli... Nauczycielka w gimnazjum notorycznie próbowała jej udowadniać, że jest "coś nie halo", co było moim zdaniem bardzo krzywdzące. W liceum nauczyciel traktował to dość obojętnie - na klasówkach uwzględniał dla niej inne widełki (jeśli chodzi o błędy), a jeśli chodziło o dyskusje, rozważania na lekcji - kompletnie nie patrzył na nią przez pryzmat dysortografii i dysleksji. Przez to dopiero w liceum polubiła polski, po gimnazjum miała dość duży uraz...
Inna sprawa, że nauczycielka była cięta, bo mnóstwo osób "miało dys". Na papierku oczywiście, bo poza tym nie starali się nic kompletnie z tym robić.
W efekcie przez nadużycia męczą się potem osoby, które faktycznie ten problem mają.

124

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?

jak czytam niektóre posty odnosze wrażenie, ze osoby, które tutaj się wypowiadają czytały o dysleksji tylko w książkach lub niesprawdzone info w necie...

nie wiem czy wiecie , ale osoby dyslektyczne bardzo często mają równiez problemy z koordynacją. często mylą stronę prawą z lewą, mają słabo skoordynowane mięśnie nóg. Nie jest to moja teoria, ale jest to poparte literaturą.
Więc nie jest to dziwne że ich dysfunkcja przekłąda się równiez na wf.

Nikt o tym nie napisał, ale osoba która jest stale pod kontrolą poradni, jest świadoma swojej sytuacji, jej rodzice i nauczyciele również to jest informowana, ze nigdy nie zapracuje na ocenę b.dobrą z określonego przedmiotu, ponieważ system oceniania jej wyników znacznie się różni.

125 Ostatnio edytowany przez Martainn (2015-05-25 21:27:29)

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?

Ja tylko zwracam uwagę, że na wyższym stopniu edukacji i w pracy nikogo nie obchodzi czy kto jest dyslektykiem, czy nie jest. Nie będzie ulg i innego traktowania. I to właśnie tyczy się głównie leni, a nie osób faktycznie mających takie zaburzenie i nad nim pracujących. Problem dysleksji dotyczy tak naprawdę mniej niż 10% ludzi, a czasami sprawdzając egzaminy wydawało mi się, że dotyczy 70%.

126 Ostatnio edytowany przez srebrny (2015-05-25 21:35:14)

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
M?rtainn napisał/a:

Powodów jest kilka.
Zgodzę się, że jedną z głównych przyczyn jest istnienie zbyt dużej liczby uczelni. Powoli się to zmienia, bo najsłabsze uczelnie są zamykane.
Druga kwestia to po prostu niż demograficzny. Liczba miejsc na uczelniach jest większa niż ilość absolwentów szkół średnich. Na studia więc dostanie się każdy kto chce. I tu także rozwiązaniem jest likwidacja uczelni nierentownych i o niskim poziomie. A takich jest niestety sporo.
Trzecia kwestia to wspomniana już przeze mnie likwidacja egzaminów wstępnych na studia (poza niektórymi kierunkami). Obecnie do dostania się na studia wystarczy świadectwo maturalne. I wszystko byłoby ok, gdyby za tym kawałkiem papieru stała wiedza posiadacza papieru. Bo student legitymujący się maturą z konkretnego przedmiotu powinien posiadać określoną wiedzę (słynne efekty kształcenia). Ale fakty są takie, że wielu z nich takiej wiedzy po prostu nie posiada. Stąd konieczność organizowania kursów doszkalających i zajęć wyrównawczych. I co ciekawe w 2 semestry po 45 godzin uczelnie są w stanie nadgonić to co zostało spieprzone prze 3-4 lata w szkole średniej. Często już po semestrze różnica jest ogromna, o czym chociażby świadczą wyniki sesji. Wcześniej bywało tak, że w pierwszym terminie na studiach inżynierskich nie zdawało nawet 90% studentów z przedmiotów takich jak matematyka czy fizyka. Po wprowadzeniu zajęć wyrównawczych ta liczba spadła drastycznie na 5-10%.
Czwarty problem to finansowanie studiów. Od czasu kiedy zmieniło się finansowanie uczelnie trzymają nawet słabych studentów, bo ich oblanie równa się zamknięciu uczelni. Wcześniej uczelni opłacało się trzymać na kierunku 15 osób, które wiedzą po co tam się znalazły i prezentowały odpowiedni poziom. Wykruszalność na sesjach była ogromna, a niektóre kierunki kończyło po 5-10 osób. Niestety w całym systemie edukacji popełniono masę błędów.
Przecież to chore żeby w szkole o profilu budowlanym (w takiej uczy moja żona) liczba religii była większa niż chemii czy fizyki. Jak ci uczniowie mają się przygotować na późniejsze studia inżynierskie, jak fizyka kończy się w drugiej klasie.

Inżynieria to było moje marzenie, ale nie zdecydowałem się na ten kierunek dlatego, że nie miałem dobrego poziomu z przedmiotów ścisłych po maturze, ale czasami żałuje. Może jeszcze kiedyś uda mi się skończyć zaocznie jeśli naprawdę  wyższe prowadzą teraz zajęcia wyrównawcze.

Co do samej mojej dyslekcji, to popełnianie błędów nie było największym moim problemem. Znacznie większym jest popełnianie błędów przy przepisywaniu. Zawsze miałem trudności z pisaniem notatek, a nawet poprawnym przepisywaniu z tablicy, co z tego, że zadanie zrobiłem dobrze jak pomyliłem się przy przepisywaniu i wynik się nie zgadzał. Dlatego zawsze bujałem się na najniższych ocenach, a wiedzę miałem znacznie większą.

127 Ostatnio edytowany przez in_ka (2015-05-25 22:29:46)

Odp: Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?
daenerys7 napisał/a:

Ale czego tu nie rozumieć? Wymagano, by ponownie udała się do poradni. To jest fakt i nie ma z czym dyskutować - a czy było to zgodne z prawem? Tego nie wiem. Szkoła to szkoła, kto to kontroluje?

no właśnie - sorry ale pojęcia nie masz co i jak ...
ani o badaniach ani o dokumentowaniu diagnozy ani o zasadach pracy szkoły o nadzorze pedagogicznym to już nawet nie wspomnę wink

dwa w jednym napisał/a:

jak czytam niektóre posty odnosze wrażenie, ze osoby, które tutaj się wypowiadają czytały o dysleksji tylko w książkach lub niesprawdzone info w necie...

podzielam twoje spostrzeżenia - a to jest szkodliwe zwyczajnie

Posty [ 66 do 127 z 127 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Dysleksja, dysortografia, dyskalkulia? dysmózgia?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024