Prawda jest taka, że Ty sama siebie ranisz takim przyjmowaniem sprawy.
A co z jego odpowiedzialnością za nasz zwiazek?
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » SEKS, SEKSUALNOŚĆ, PSYCHOLOGIA » Moj mąż oglada porno czuję się zdradzona psychicznie
Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Prawda jest taka, że Ty sama siebie ranisz takim przyjmowaniem sprawy.
A co z jego odpowiedzialnością za nasz zwiazek?
Roszczeniowa jesteś, a mimo to godzisz się na "zaniedbywanie wiele sfer", czyli wychodzi na to że Ci to wszystko odpowiada, a tylko sobie "pogadasz". To Tobie jest źle, a więc także nie jestes odpowiedzialna. ZA SIEBIE. Sama piszesz, że tak było zawsze. Zawsze ulegałaś, dogadzałaś, starałaś się i miałaś większe potrzeby. To świadczy tylko o tym, że tak naprawde też Tobie jest wygodnie tkwić w takiej relacji, gdzie sie starasz, by zasluzyc - a nigdy nie zasluzysz, bo wiecej dajesz niz wymagasz.
Porównując. On je gróchówkę, mimo że wolisz (w swojej głowie) byście jedli schabowego razem z jednego talerza. I ma być jak powiesz, a jak nie to co? To nic. Mowisz, zeby wzial odpowiedzialnosc za związek i ma jeść z Tobą schabowego, a jak nie to Cie rani. I co? I na drugi dzien przynosisz mu grochówkę
Drugiego człowieka nie zmienisz. Musisz to pojąć. Tak samo jeśli tkwisz w tym i dalej dalej coś od siebie tzn że akceptujesz, a nawet podoba Ci sie taka sytuacja. Tak drugi człowiek to odbiera. Pozniej nawet moze nie szanować, bo widzi że plują, a Ty dziękujesz za to.
To osoba która ma wyższe "wymagania" musi szukać kogoś kto je spełni. Ta co ma mniejsze i może/umie mniej nie przeskoczy gór (temperamentu chociażby). Tak sie dobraliście i to Ty równasz w dół, a on czuje że nie spełnia Twoich wymagan i sie oddala. Zupełnie normalne sprawy, szczegolnie po 10 latach i jak mowilas, ze tak było od początku lub praktycznie od początku.
Roszczeniowa jesteś, a mimo to godzisz się na "zaniedbywanie wiele sfer", czyli wychodzi na to że Ci to wszystko odpowiada, a tylko sobie "pogadasz". To Tobie jest źle, a więc także nie jestes odpowiedzialna. ZA SIEBIE. Sama piszesz, że tak było zawsze. Zawsze ulegałaś, dogadzałaś, starałaś się i miałaś większe potrzeby. To świadczy tylko o tym, że tak naprawde też Tobie jest wygodnie tkwić w takiej relacji, gdzie sie starasz, by zasluzyc - a nigdy nie zasluzysz, bo wiecej dajesz niz wymagasz.
Porównując. On je gróchówkę, mimo że wolisz (w swojej głowie) byście jedli schabowego razem z jednego talerza. I ma być jak powiesz, a jak nie to co? To nic. Mowisz, zeby wzial odpowiedzialnosc za związek i ma jeść z Tobą schabowego, a jak nie to Cie rani. I co? I na drugi dzien przynosisz mu grochówkę
Drugiego człowieka nie zmienisz. Musisz to pojąć. Tak samo jeśli tkwisz w tym i dalej dalej coś od siebie tzn że akceptujesz, a nawet podoba Ci sie taka sytuacja. Tak drugi człowiek to odbiera. Pozniej nawet moze nie szanować, bo widzi że plują, a Ty dziękujesz za to.To osoba która ma wyższe "wymagania" musi szukać kogoś kto je spełni. Ta co ma mniejsze i może/umie mniej nie przeskoczy gór (temperamentu chociażby). Tak sie dobraliście i to Ty równasz w dół, a on czuje że nie spełnia Twoich wymagan i sie oddala. Zupełnie normalne sprawy, szczegolnie po 10 latach i jak mowilas, ze tak było od początku lub praktycznie od początku.
Coś w tym jest,choć nie mogę się zgodzić z tym ze mi to odpowiada.jeśli chodzi o początki to chyba po prostu pewnych rzeczy nie dostrzegalam albo nie chciałam ich dostrzec,nie jestem tą samą osobą co na początku,przeszłam jakieś wewnętrzne zmiany,bo przecież każdy z nas się zmienia i chyba dopiero mam w sobie na tyle odwagi aby sama przed sobą nazwać pewne rzeczy. Starałam się dogadzac bo chyba chciałam sobie na coś zasluzyc,myślałam że to działa w dwie strony,ze jeśli ja będę dbała to i on o mnie zadba,ale niestety tak to nie działało.zostałam wychowana w rodzinie w której był alkohol i przemoc wiec nie mam dobrych wzorców nie wiedziałam jak powinna wyglądać zdrowa relacja choć do takiej starałam się dążyć,miałam wrażenie ze ja dla moich rodziców bez mojego męża nic nie znacze (jeśli mówiłam ze chce odejść, obrazali się na mnie,nie odzywali się,albo mama płakała "co ty teraz zrobisz)wiec cale moje poczucie własnej wartości legło w gruzach i poddawalam się,bo przecież nie poradzę sobie (on tez wiele razy to podkreślał)...Teraz coś pękło,czuję to wyraźnie,mieliśmy ten wypadek,cudem przeżyliśmy i to chyba otworzyło mi oczy,życie jest zbyt krótkie aby tkwić w czymś co mnie tak uwiera,zestarzeć się u boku kogoś kto kręci,kłamie i ma w dupie moje uczucia i potrzeby,myślę że człowiek może się zmienić ale ta chęć zmiany musi być szczera i wypływać od niego samego,tylko wtedy to może się udać.
AstaLaVista napisał/a:Roszczeniowa jesteś, a mimo to godzisz się na "zaniedbywanie wiele sfer", czyli wychodzi na to że Ci to wszystko odpowiada, a tylko sobie "pogadasz". To Tobie jest źle, a więc także nie jestes odpowiedzialna. ZA SIEBIE. Sama piszesz, że tak było zawsze. Zawsze ulegałaś, dogadzałaś, starałaś się i miałaś większe potrzeby. To świadczy tylko o tym, że tak naprawde też Tobie jest wygodnie tkwić w takiej relacji, gdzie sie starasz, by zasluzyc - a nigdy nie zasluzysz, bo wiecej dajesz niz wymagasz.
Porównując. On je gróchówkę, mimo że wolisz (w swojej głowie) byście jedli schabowego razem z jednego talerza. I ma być jak powiesz, a jak nie to co? To nic. Mowisz, zeby wzial odpowiedzialnosc za związek i ma jeść z Tobą schabowego, a jak nie to Cie rani. I co? I na drugi dzien przynosisz mu grochówkę
Drugiego człowieka nie zmienisz. Musisz to pojąć. Tak samo jeśli tkwisz w tym i dalej dalej coś od siebie tzn że akceptujesz, a nawet podoba Ci sie taka sytuacja. Tak drugi człowiek to odbiera. Pozniej nawet moze nie szanować, bo widzi że plują, a Ty dziękujesz za to.To osoba która ma wyższe "wymagania" musi szukać kogoś kto je spełni. Ta co ma mniejsze i może/umie mniej nie przeskoczy gór (temperamentu chociażby). Tak sie dobraliście i to Ty równasz w dół, a on czuje że nie spełnia Twoich wymagan i sie oddala. Zupełnie normalne sprawy, szczegolnie po 10 latach i jak mowilas, ze tak było od początku lub praktycznie od początku.
Coś w tym jest,choć nie mogę się zgodzić z tym ze mi to odpowiada.jeśli chodzi o początki to chyba po prostu pewnych rzeczy nie dostrzegalam albo nie chciałam ich dostrzec,nie jestem tą samą osobą co na początku,przeszłam jakieś wewnętrzne zmiany,bo przecież każdy z nas się zmienia i chyba dopiero mam w sobie na tyle odwagi aby sama przed sobą nazwać pewne rzeczy. Starałam się dogadzac bo chyba chciałam sobie na coś zasluzyc,myślałam że to działa w dwie strony,ze jeśli ja będę dbała to i on o mnie zadba,ale niestety tak to nie działało.zostałam wychowana w rodzinie w której był alkohol i przemoc wiec nie mam dobrych wzorców nie wiedziałam jak powinna wyglądać zdrowa relacja choć do takiej starałam się dążyć,miałam wrażenie ze ja dla moich rodziców bez mojego męża nic nie znacze (jeśli mówiłam ze chce odejść, obrazali się na mnie,nie odzywali się,albo mama płakała "co ty teraz zrobisz)wiec cale moje poczucie własnej wartości legło w gruzach i poddawalam się,bo przecież nie poradzę sobie (on tez wiele razy to podkreślał)...Teraz coś pękło,czuję to wyraźnie,mieliśmy ten wypadek,cudem przeżyliśmy i to chyba otworzyło mi oczy,życie jest zbyt krótkie aby tkwić w czymś co mnie tak uwiera,zestarzeć się u boku kogoś kto kręci,kłamie i ma w dupie moje uczucia i potrzeby,myślę że człowiek może się zmienić ale ta chęć zmiany musi być szczera i wypływać od niego samego,tylko wtedy to może się udać.
i właśnie tak to jest..... astalavitsta ujął ten "temat" z pozycji mężczyzny. no mniemam że niezależnego mężczyzny. a jak dobrze wiemy z kobietami sprawa nie wygląda już tak "różowo". oliwy do ognia dokłada tu kwesta twojego dzieciństwa. bycie dda jest w wielu przypadkach koszmarem. człowiek jest jak małe dziecko we mgle. nie wie co jest zdrowe nie wie co jest "normalne" nie ma właściwych granic. "silniejszy" ma tu wielkie pole do popisu bo z reguły dda jest skulone w swym lęku przed życiem i tylko czeka (jak to miało miejsce w dzieciństwie kiedy piedyknie bomba) ma spaczony obraz siebie. wielokrotnie "wydaje" mu się że "zasługuje" na to co go spotyka mało tego ten "silniejszy" często go w tym przekonaniu utwierdza. do tego uważam że w wielu przypadkach "zakładanie" rodziny odbywa się zdecydowanie za wcześnie. ludzie nie są ukształtowani nie są niezależni nie znają własnych mocnych i słabych stron a decydują się na tak poważną kwestię jak związek małżeński. po latach gdy nadchodzi dojrzałość gdy krystalizuje się nasza osobowość i tożsamość okazuje się że jest inaczej niż byśmy chcieli. z dda ma to trochę inne przełożenie szczególnie wówczas gdy podda się dobrze przeprowadzonej terapii. po takiej terapii można powiedzieć nawet że w niektórych przypadkach "wychodzi" inny człowiek. i zaczyna się rodzinny dramat. bo "silniejszy" zauważa że jego pozycja jest w niebezpieczeństwie i w zależności od potrzeby eksponowania swej "siły" proporcjonalnie do zagrożenia zaczynają się manipulacje mające na celu zminimalizowanie niebezpieczeństwa i przywrócenie "ładu sprzed przewrotu". narzędzia stosuje się rozmaite. najczęściej manipulacja poprzez wywoływanie lęku. jakiegokolwiek choć bezapelacyjnym hitem jest dyskredytacja umiejętności życiowo-społecznych "ofiary" czyli słynne ..." beze mnie zginiesz nie poradzisz sobie". działa jak narkotyk potrafi "ubezwłasnowolnić ofiarę" na kilka tygodni, miesięcy, lat. do tego dochodzi otoczenie które tak bardzo się "martwi" o "ofiarę" że wtóruje za "silniejszym". z mojego punktu widzenia "otoczenie" w ten sposób realizuje potrzeby własne czyli "święty spokój". ewentualnie chce niekiedy za wszelką cenę uniknąć sytuacji w której będzie musiało podjąć kroki w celu pomocy "ofierze" lub ją wesprzeć jakiekolwiek wsparcie by to było. i tak "ofiara" zostaje sama ze swoimi "urojonymi" potrzebami ociera się o rodzinny ostracyzm który z reguły przyjmuje postać zwrotów ..."tobie się już w du...pie poprzewracało" i tu lista argumentów na czele oczywiście dobro dziecka/dzieci. "ofiara" znajduje się na miejscu ostatnim lub przy bardziej rezolutnych rodzinach na czarnej liście. łatwej drogi mieć nie będziesz sssss astalavista słusznie zauważył ten aspekt godzenia się na zaistniały stan rzeczy. ja natomiast wiem jak "to" działa. i astalavista ma rację latami godzimy się z tym zawieramy ze sobą miliony bolesnych kompromisów by tylko trwać w tej ułudzie. przebudzenie jest bolesne. jednakowoż jest początkiem drogi do wolności. jakkolwiek rozumianej nie koniecznie oznacza rozstanie. ja przeszłam tą drogę od totalnego uzależnienia od męża do całkowitej niezależności. więc wiem że można. i do tego mam wszystko. aaa i miałam coś opowiedzieć. taka krótka opowiastka która naszła mnie po twoich słowach. otóż gdy doszłam do ściany do muru i nie miałam już możliwości kompromisu jeszcze w swej dziecięcej naiwności zwróciłam się o pomoc do duchownego. konkretnie księdza. nadmienię że jestem osobą średnio wierzącą to była moja ostatnia deska ratunku. poszłam na konsultację. wyczerpana walką zaniedbana w emocjonalnej czarnej dziurze po streszczeniu całości problemu od księdza usłyszałam : drogie dziecko jak na dłoni widać że do tego wozu który jest rodziną oboje jesteście zaprzęgnięci ale ten wóz ciągniesz tylko ty twój czas dobiega końca za daleko nie pojedziecie. za kilkanaście miesięcy mąż się wyprowadził za około 2 lata był koniec małżeństwa. a i jeszcze jedno po tej walce dochodziłam do siebie ponad 4 lata. wycieńczona w depresji (brałam leki) przeginająca ostro z alkoholem wrak człowieka. odrodziłam się jak feniks z popiołów i już nie oddam nikomu tego co mozolnie budowałam przez te lata niejednokrotnie upadając i podnosząc się.
Karolcia jakie to wszystko jest mi znane Wiele razy od rodziców słyszałam "czy Ty myślisz o dzieciach?" zastanawiałam się dlaczego nie pytają o to jego,jakim prawem ktoś kto mnie jako dziecko zniszczył ma prawo tak mówić...? Nie rozumiałam tego czułam się wszystkiemu winna.Miło mi czytać Twoje wypowiedzi bo dzięki temu wierzę że można z tego całkowicie wyjść choć potrzebna do tego wielka siła i cierpliwość.Mój mąż obecnie bardzo się stara choć mam wrażenie ze sobie po prostu chce przeczekać,nie szuka terapii bo chyba myśli ze ja wszystko załatwię,podam miejsce godzinę i jeszcze zaprowadze za rączkę,chyba kolejny raz nie potraktował mnie poważnie ;(
Czyli sssss czyny nie pokrywają się ze słowami męża? Broń Cię Panie Boże prowadzić Go za rączkę, bo później będzie gderał, że Ty Go biednego do tego zmusiłaś . Może właśnie powinnaś pójść w drugą stronę powiedzieć, że jeśli Jemu nie zależy to Ty nie masz powodu, aby się starać. Wiem, że Ci bardzo zależy, ale nie powinnaś SAMA tego ciągnąć
.
Czyli sssss czyny nie pokrywają się ze słowami męża? Broń Cię Panie Boże prowadzić Go za rączkę, bo później będzie gderał, że Ty Go biednego do tego zmusiłaś
. Może właśnie powinnaś pójść w drugą stronę powiedzieć, że jeśli Jemu nie zależy to Ty nie masz powodu, aby się starać. Wiem, że Ci bardzo zależy, ale nie powinnaś SAMA tego ciągnąć
.
Czyny jakieś tam są bo od tych dwóch tygodni czuję że mam męża,stara się, poświęca mi czas uwagę komputer ograniczył z tym ze chyba nie myślał na poważnie o terapii albo myślał że ja wszystko załatwię(nauczony doświadczeniem).Właśnie o to chodzi że nie zamierzam prowadzić go za rączkę ja w czwartek idę do terapeuty i walczę o siebie i swoją wolność,a co on zrobi tego jeszcze nie wiem,nie wiem nawet czy on wie jaki jest problem.Bardziej zależy mi jednak na sobie niż na nim,stąd wiem co ja mam robić.
Bardzo dobrze robisz ssssssssssssss.
Musisz o siebie walczyć bo jak będziesz walczyć za dwojga nic z tego nie wyjdzie. Miałam w życiu kilka razy taki sam problem jak Ty.
Nic przyjemnego.Nigdy nie zaakceptoewałam.
Mężczyźni są uzależnieni od pornografii choć sami o tym nie wiedzą. Bo uzależniony dowiaduje się ostatni więc nie ma co zasypywać ich stosem pytań: Czy ty jesteś uzaneżniony? Takich pytań się nei zadaje. Na te pytania odpowiada się samemu.
Nie jest tak że każdy mężczyzna ogląda. Naprawdę tak nie jest. Ale być może większość. Bo co może mężczyźnie zakazać takich uciech? Jedynie on sam poprzez stwierdzenie że jest uzależniony albo osoba silnie wierząca znająca duchowe konsekwencje. Wtedy sobie taki mężczyzna sam zakaże porno.
Tu chłopak się zmaga z oglądaniem porno. Wpiszcie sobie w wyszukiwarkę: na dopaminie.
Dla kobiet które zaraz będą zarzucać mnie swoim liberalnym w tej kwestii światopoglądem, postaram się od razu odpowiedzieć:
-tak, to możliwe że Twój mężczyzna woli porno od Ciebie. Tak, to możliwe że woli masturbacje od seksu. Sorry maleńka ale nei dasz mu, albo nie dasz mu z czasem tego co tam ma: tylu nowych bodźców. Tak. NAwet Ty , bogini seksu i zaspokajania-nie dasz mu tego:)
(Kolejny mit w kóry kobiety wierzą mężczyznom, że seks realny jest zawsze lepszy od wirtualnego.To nieprawda:))
-Fakt że kochasz się z nim jak chce i kiedy chce i jest mu super, nie oznacza ze nie ogląda pornografii. Tam są naprawdę lepsze od Ciebie i ode mnie laski. Boli co? I właśnie na te laski on leci.
-To nie jest normalne ze facet ogląda porno. To świat mu wmówił ze to normalne i BEZPIECZNE. To bardzo niebezpieczne i żegnaj sie ze związkiem jesli Twój facet to ogląda. Jeśli nie zdradzi Cię teraz, to jak Ci cycki obwisną. a wiesz czemu? Bo tam ma zawsze piękne i młode fajne laseczki. I wysoki poziom pobudzenia. Z wiekiem ten poziom zawsze spada nawet przy urozmaiceniu. Facet przyzwyczaja sie ze ma być taki wysoki poziom pobudzenia(czyli super podniecony nową dupcią). Ty mu z wiekiem tego na pewno nie dasz.
Znam się na temacie jak mało kto. Ten post nie jest przeznaczony dla wyzwolonych kobiet które wszystko akceptują bo tak naprawdę się boją pomyśleć o prawdzie. Ten post jest przeznaczony dla kobiet które nie chcą, nazwijmy to tak, żyć z pornosistą. Bo nie chcą i nie muszą. Potraktuj jak alkoholika. Wywal za drzwi. I na terapię.
Bardzo dobrze robisz ssssssssssssss.
Musisz o siebie walczyć bo jak będziesz walczyć za dwojga nic z tego nie wyjdzie. Miałam w życiu kilka razy taki sam problem jak Ty.
Nic przyjemnego.Nigdy nie zaakceptoewałam.
Mężczyźni są uzależnieni od pornografii choć sami o tym nie wiedzą. Bo uzależniony dowiaduje się ostatni więc nie ma co zasypywać ich stosem pytań: Czy ty jesteś uzaneżniony? Takich pytań się nei zadaje. Na te pytania odpowiada się samemu.Nie jest tak że każdy mężczyzna ogląda. Naprawdę tak nie jest. Ale być może większość. Bo co może mężczyźnie zakazać takich uciech? Jedynie on sam poprzez stwierdzenie że jest uzależniony albo osoba silnie wierząca znająca duchowe konsekwencje. Wtedy sobie taki mężczyzna sam zakaże porno.
Tu chłopak się zmaga z oglądaniem porno. Wpiszcie sobie w wyszukiwarkę: na dopaminie.
Dla kobiet które zaraz będą zarzucać mnie swoim liberalnym w tej kwestii światopoglądem, postaram się od razu odpowiedzieć:
-tak, to możliwe że Twój mężczyzna woli porno od Ciebie. Tak, to możliwe że woli masturbacje od seksu. Sorry maleńka ale nei dasz mu, albo nie dasz mu z czasem tego co tam ma: tylu nowych bodźców. Tak. NAwet Ty , bogini seksu i zaspokajania-nie dasz mu tego:)
(Kolejny mit w kóry kobiety wierzą mężczyznom, że seks realny jest zawsze lepszy od wirtualnego.To nieprawda:))-Fakt że kochasz się z nim jak chce i kiedy chce i jest mu super, nie oznacza ze nie ogląda pornografii. Tam są naprawdę lepsze od Ciebie i ode mnie laski. Boli co? I właśnie na te laski on leci.
-To nie jest normalne ze facet ogląda porno. To świat mu wmówił ze to normalne i BEZPIECZNE. To bardzo niebezpieczne i żegnaj sie ze związkiem jesli Twój facet to ogląda. Jeśli nie zdradzi Cię teraz, to jak Ci cycki obwisną. a wiesz czemu? Bo tam ma zawsze piękne i młode fajne laseczki. I wysoki poziom pobudzenia. Z wiekiem ten poziom zawsze spada nawet przy urozmaiceniu. Facet przyzwyczaja sie ze ma być taki wysoki poziom pobudzenia(czyli super podniecony nową dupcią). Ty mu z wiekiem tego na pewno nie dasz.
Znam się na temacie jak mało kto. Ten post nie jest przeznaczony dla wyzwolonych kobiet które wszystko akceptują bo tak naprawdę się boją pomyśleć o prawdzie. Ten post jest przeznaczony dla kobiet które nie chcą, nazwijmy to tak, żyć z pornosistą. Bo nie chcą i nie muszą. Potraktuj jak alkoholika. Wywal za drzwi. I na terapię.
Jak sobie poradziłaś z taką sytuacją? Nie chcę się na to godzić i już nie będę,jeśli dla mnie coś nie jest normalne to na pewno nikt mi nie wmówi, że jest inaczej,to ja wiem co czuję,co mi odpowiada i na co się mogę godzić,wolę być sama niż z kimś kto mnie rani.Dziś byliśmy na terapi bo pojechał do tego Pana do którego ja kiedyś chodziłam,byliśmy osobno,także zobaczymy co z tego wyjdzie.
Z pierwszego związku odeszłam. Bo się przez to wypałił. Z pięcioletniego związku.
W drugim spotkało mnie coś podobnego.
Ale jeśli mężczyzna decyduje się na terapię, co jest jedynym sposobem na ten , nazwijmy to , kryzys w związku który tylko będzie się pogłębiał, to jest szansa na uratowanie małżeństwa. Bo tu w sumie sie nie rozchodzi tylko o niego . Ty musisz iż też do terapeuty. Bo znasz to uczucie kiedy tylko zasiada do kompa i zamyka drzwi, przyspieszone bicie serca, nierówny oddech, ścisk w żołądku. Nigdy już nie zazna się 100-proc. spokoju. Niestety.
On będzie się wypierał i zapierął że nie ogląda. Ale to nie będzie prawda, dopóki nie zrozumie że to jest złe. Mało tego. Czasami niektórzy rozumieją ale te obrazy są dla mężczyzny zbyt silne żeby je wyplewić z głowy i jak się podnieci to będzie się musiał zmasturbować. Bo nie nauczył się że podniecenie nie zawsze musi się tak kończyć.
Wiele materiałów naukowych mówi o tym że mężczyźnie z czasem te filmy przestają wystarczać. Bo już je zna. I jak będzie miał okazje zdradzić-zrobi to. Bo jest akcja reakcja: staje mu-musi coś zrobić. Czuje ścisk w żołądku i nutkę czegoś zakazanego. Dlatego porno jest takie fascynujące. Dlatego zdrady takie są. Bo jest ktoś NOWY. Fizycznie NOWY partner, NOWE bodźce.
Musisz postawić sprawę na ostrzu noża, że albo coś robi i ty to widzisz, że robi, bo inaczej będzie tylko stwarzął pozory.
Ja zrobiłam tak że zakazałam korzystania z komputera. Zabrać kabel internet wszystko. Psycholog powiedział ze to może na dłuższą metę nie ejst dobre, bo zabieram komuś wolność... Ale zabrałam to dla SWOJEGO zdrowia psychicznego. Zrób jak uwązasz. Telefon też by mu trzeba było zmienić na starą cegłę. Ale taką decyzje najlepiej skonsultować z terapeutą. Ale wiem ze ilekroć wyjdzie z telefonem do łazienki albo zasiądzie do kompa, Ty będziesz umierać...
Trzeba wybrać , Ty albo On. JA wybrałam póki co siebie. Trauma na całe życie.
Nektarynka53 napisał/a:Czyli sssss czyny nie pokrywają się ze słowami męża? Broń Cię Panie Boże prowadzić Go za rączkę, bo później będzie gderał, że Ty Go biednego do tego zmusiłaś
. Może właśnie powinnaś pójść w drugą stronę powiedzieć, że jeśli Jemu nie zależy to Ty nie masz powodu, aby się starać. Wiem, że Ci bardzo zależy, ale nie powinnaś SAMA tego ciągnąć
.
Czyny jakieś tam są bo od tych dwóch tygodni czuję że mam męża,stara się, poświęca mi czas uwagę komputer ograniczył z tym ze chyba nie myślał na poważnie o terapii albo myślał że ja wszystko załatwię(nauczony doświadczeniem).Właśnie o to chodzi że nie zamierzam prowadzić go za rączkę ja w czwartek idę do terapeuty i walczę o siebie i swoją wolność,a co on zrobi tego jeszcze nie wiem,nie wiem nawet czy on wie jaki jest problem.Bardziej zależy mi jednak na sobie niż na nim,stąd wiem co ja mam robić.
No i cieszę się, że tak podeszłaś do sprawy .
Z pierwszego związku odeszłam. Bo się przez to wypałił. Z pięcioletniego związku.
W drugim spotkało mnie coś podobnego.
Ale jeśli mężczyzna decyduje się na terapię, co jest jedynym sposobem na ten , nazwijmy to , kryzys w związku który tylko będzie się pogłębiał, to jest szansa na uratowanie małżeństwa. Bo tu w sumie sie nie rozchodzi tylko o niego . Ty musisz iż też do terapeuty. Bo znasz to uczucie kiedy tylko zasiada do kompa i zamyka drzwi, przyspieszone bicie serca, nierówny oddech, ścisk w żołądku. Nigdy już nie zazna się 100-proc. spokoju. Niestety.
On będzie się wypierał i zapierął że nie ogląda. Ale to nie będzie prawda, dopóki nie zrozumie że to jest złe. Mało tego. Czasami niektórzy rozumieją ale te obrazy są dla mężczyzny zbyt silne żeby je wyplewić z głowy i jak się podnieci to będzie się musiał zmasturbować. Bo nie nauczył się że podniecenie nie zawsze musi się tak kończyć.Wiele materiałów naukowych mówi o tym że mężczyźnie z czasem te filmy przestają wystarczać. Bo już je zna. I jak będzie miał okazje zdradzić-zrobi to. Bo jest akcja reakcja: staje mu-musi coś zrobić. Czuje ścisk w żołądku i nutkę czegoś zakazanego. Dlatego porno jest takie fascynujące. Dlatego zdrady takie są. Bo jest ktoś NOWY. Fizycznie NOWY partner, NOWE bodźce.
Musisz postawić sprawę na ostrzu noża, że albo coś robi i ty to widzisz, że robi, bo inaczej będzie tylko stwarzął pozory.
Ja zrobiłam tak że zakazałam korzystania z komputera. Zabrać kabel internet wszystko. Psycholog powiedział ze to może na dłuższą metę nie ejst dobre, bo zabieram komuś wolność... Ale zabrałam to dla SWOJEGO zdrowia psychicznego. Zrób jak uwązasz. Telefon też by mu trzeba było zmienić na starą cegłę. Ale taką decyzje najlepiej skonsultować z terapeutą. Ale wiem ze ilekroć wyjdzie z telefonem do łazienki albo zasiądzie do kompa, Ty będziesz umierać...
Trzeba wybrać , Ty albo On. JA wybrałam póki co siebie. Trauma na całe życie.
jeśli miałabym być z takim partnerem wolałabym rzeczywiście być sama. to nie jest związek tylko przedszkole. zabierać kabel od internetu?????? to z kim się jest z debilem imbecylem ułomkiem? czy naprawdę nie można podejść do tego w dojrzały sposób? skoro facet woli oglądać porno lub jest mu ono do czegoś potrzebne niech ogląda a ja podejmuję decyzję czy mi to pasuje i zostaje czy nie pasuje i odchodzę. jeśli faktycznie podchodzi się do związku w taki sposób że ogranicza się (co tak naprawdę jest złudne) wolność i prawo stanowienie o sobie drugiemu człowiekowi to się NIE MOŻE UDAĆ!!!!!!. dobry dojrzały związek tworzą wolni ludzie a nie jakieś pacynki ciągnięte za sznurki. ludzie obudźcie się !!!!! kobiety mają tendencję do odbierania mężczyznom i inteligencji (musza im mówić co im wolno a co nie) i odpowiedzialność za własne wybory. naprawdę wiążecie się z takimi lebiegami którzy aż tak są niezaradni życiowo że nie wiedzą co robią? bzdura na resorach oni doskonale wiedzą co robią i dlaczego tylko nie chcą się do tego przyznać bo jeśli są traktowani jak imbecyle to się tak zachowują i odbijając piłeczkę traktują tak was. jak pisałam wcześniej sssss należy przede wszystkim zacząć od siebie i zmiany myślenia. oddać mężczyźnie prawo do samostanowienia do wolności wyboru i do ponoszenia odpowiedzialności za dokonywane wybory. to naprawdę wystarczy by prawda ujrzała światło dzienne.
Karolcia ja to wiem nawet rozmawiałam z mężem i mówię mu ze tu żadne ograniczenia z mojej strony bo nie o to chodzi chodzi o to co on ma w głowie i to co on chce robić.nie można popadać w paranoję ( choć to trudne) bo musiałabym codziennie sprawdzać komputer,telefon i zastanawiać się co on robi jak idzie z telefonem do toalety albo jak wychodzę do sklepu.szkoda mojego czasu,życia na to. Ja to wszystko JUŻ wiem, oczywiście są pozostałości we mnie i nie zawsze mi się to udaje,dopadają jakieś demony,najbardziej łapią jak ma spędzić noc poza domem bo ma jakiś wyjazd z pracy wtedy dosłownie dostaje malpiego rozumu ale staram się.Dziękuję Karolcia bardzo dużo.mi w tym pomoglas i nakierowalas mnie na właściwe podejście.pozdrawiam
katesanta napisał/a:Z pierwszego związku odeszłam. Bo się przez to wypałił. Z pięcioletniego związku.
W drugim spotkało mnie coś podobnego.
Ale jeśli mężczyzna decyduje się na terapię, co jest jedynym sposobem na ten , nazwijmy to , kryzys w związku który tylko będzie się pogłębiał, to jest szansa na uratowanie małżeństwa. Bo tu w sumie sie nie rozchodzi tylko o niego . Ty musisz iż też do terapeuty. Bo znasz to uczucie kiedy tylko zasiada do kompa i zamyka drzwi, przyspieszone bicie serca, nierówny oddech, ścisk w żołądku. Nigdy już nie zazna się 100-proc. spokoju. Niestety.
On będzie się wypierał i zapierął że nie ogląda. Ale to nie będzie prawda, dopóki nie zrozumie że to jest złe. Mało tego. Czasami niektórzy rozumieją ale te obrazy są dla mężczyzny zbyt silne żeby je wyplewić z głowy i jak się podnieci to będzie się musiał zmasturbować. Bo nie nauczył się że podniecenie nie zawsze musi się tak kończyć.Wiele materiałów naukowych mówi o tym że mężczyźnie z czasem te filmy przestają wystarczać. Bo już je zna. I jak będzie miał okazje zdradzić-zrobi to. Bo jest akcja reakcja: staje mu-musi coś zrobić. Czuje ścisk w żołądku i nutkę czegoś zakazanego. Dlatego porno jest takie fascynujące. Dlatego zdrady takie są. Bo jest ktoś NOWY. Fizycznie NOWY partner, NOWE bodźce.
Musisz postawić sprawę na ostrzu noża, że albo coś robi i ty to widzisz, że robi, bo inaczej będzie tylko stwarzął pozory.
Ja zrobiłam tak że zakazałam korzystania z komputera. Zabrać kabel internet wszystko. Psycholog powiedział ze to może na dłuższą metę nie ejst dobre, bo zabieram komuś wolność... Ale zabrałam to dla SWOJEGO zdrowia psychicznego. Zrób jak uwązasz. Telefon też by mu trzeba było zmienić na starą cegłę. Ale taką decyzje najlepiej skonsultować z terapeutą. Ale wiem ze ilekroć wyjdzie z telefonem do łazienki albo zasiądzie do kompa, Ty będziesz umierać...
Trzeba wybrać , Ty albo On. JA wybrałam póki co siebie. Trauma na całe życie.jeśli miałabym być z takim partnerem wolałabym rzeczywiście być sama. to nie jest związek tylko przedszkole. zabierać kabel od internetu?????? to z kim się jest z debilem imbecylem ułomkiem? czy naprawdę nie można podejść do tego w dojrzały sposób? skoro facet woli oglądać porno lub jest mu ono do czegoś potrzebne niech ogląda a ja podejmuję decyzję czy mi to pasuje i zostaje czy nie pasuje i odchodzę. jeśli faktycznie podchodzi się do związku w taki sposób że ogranicza się (co tak naprawdę jest złudne) wolność i prawo stanowienie o sobie drugiemu człowiekowi to się NIE MOŻE UDAĆ!!!!!!. dobry dojrzały związek tworzą wolni ludzie a nie jakieś pacynki ciągnięte za sznurki. ludzie obudźcie się !!!!! kobiety mają tendencję do odbierania mężczyznom i inteligencji (musza im mówić co im wolno a co nie) i odpowiedzialność za własne wybory. naprawdę wiążecie się z takimi lebiegami którzy aż tak są niezaradni życiowo że nie wiedzą co robią? bzdura na resorach oni doskonale wiedzą co robią i dlaczego tylko nie chcą się do tego przyznać bo jeśli są traktowani jak imbecyle to się tak zachowują i odbijając piłeczkę traktują tak was. jak pisałam wcześniej sssss należy przede wszystkim zacząć od siebie i zmiany myślenia. oddać mężczyźnie prawo do samostanowienia do wolności wyboru i do ponoszenia odpowiedzialności za dokonywane wybory. to naprawdę wystarczy by prawda ujrzała światło dzienne.
Karolcia-trochę mniej emocji i oceniania. Nie byłas w takiej sytuacji (chyba że byłaś) to nie wiesz jak byś postąpiła. To co piszesz to tylko teoria.
Zaznaczyłam także że kabel zabrałam dla SWOJEGO zdrowia,, tymczasowo. Miałam prawo, skorzystałam. Oczywiście ze to nie ejst żadne rozwiązanie i nie miało nim być.
Piszesz:
"Jeśli on woli porno".
Często są to ludzie uzależnieni , to wszystko jest poza ich wolą. Uzależnienie jak każde inne. I jak zwykłęmu alkoholikowi trzeba im uświadomić czym grozi takie igranie z ogniem, że to jest już lub niedlugo będzie uzależnieniem. Nie obwiniam mężczyzn o to ze to oglądają. Bo są tym zasypywani,erotyzmem, łatwym seksem zewsząd. TO jest dla nich trudne. Nawet bardzo. Obwiniać mogę jedynie że jeśli po kilkudziesięciu próbach nie wezmą sobie tego do głowy.
Dopiero od niedawna psychologowie i media mówią o szkodliwości porno. Skąd CI faceci mieli o tym wiedzieć, że to jest bagno, skoro nawet ich własne kobiety albo kolezanki uważają obejrzenie filmiku za nic szkodliwego?
SSSSS i Karolciu. To boli ale prawda jest też taka, że to jest UZALEŻNIENIE, bardzo silny nałóg. Ile razy żona prosi męża aby przestał pić? No ile?
A ile razy on nie przestaje?
Same wiecie.
A nie przestaje bo jest uzależniony. Nie nawołuje tutaj do akceptacji i nie bronię mężczyzn. Ale rozumiem. Już rozumiem. JAk trudno jest z tego wyjść i sobie to uświadomić.
Nie skreślam alkoholików, hazardzistów to i pornosistów nie skreślę. Kobiety też są uzależnione od porno . To plaga. Trzeba podejść jak do człowieka. Jak się nie da, a droga może być dłuuuuga i wyboista, no to się nie da.
http://nadopaminie.blogspot.com/2014/05/100-post-odwyk-krok-po-kroku-dla.html
To jest blog chłopaka, który z tego na szczęście wyszedł.
Nie wyzywajmy facetów od razu od prostaków i debili. NAwet kobiety nie wierzą że porno jest złe...
ehhh.... porno nie jest szkodliwe porno jest jak większość neutralne to ludzie którzy je oglądają nadają porno wartość jaka by ona nie była. nie oceniam nikogo jedynie wyciągam wnioski z tego co czytam. dalej jestem zdania że odbierasz facetowi inteligencje i dojrzałość emocjonalną. mężczyźni to nie dzieci którym należy mówić co jest dobre a co złe. oni już przeszli etap wychowywania, autorytetów i w dojrzałym wieku wybierają sami. jeśli natomiast chodzi o uzależnienie tu lepiej trafić nie mogłaś :-). temat uzależnień mam w jednym palcu łącznie z doświadczeniem. i właśnie dlatego doskonale wiem jak działa mechanizm i dlatego doskonale wiem że tylko i wyłącznie po stronie uzależnionego leży moc, siła i decyzja o zdrowieniu. i też wiem, że możesz zmarnować sobie calutkie życie na uświadamianie osoby uzależnionej, że sobie szkodzi a sama być wciągnięta w tryby współuzależnienia. katesanta Twoje myślenie jest trochę niebezpieczne szczególnie gdy właśnie odbierasz mężczyźnie wolną wolę. a co jeśli facet wcale nie jest uzależniony od porno a właśnie oglądanie tego rodzaju filmów jest jego świadomą dobrowolną decyzją? przecież żaden mężczyzna (oki prawie żaden) nie powie Tobie prawdy, że taką właśnie decyzje podjął bo zostanie wylane na jego głowę wiadro pomyji. dlatego unikają mówienia o tym bo większość kobiet reaguje histerycznie. porno samo w sobie według mnie nie jest żadnym problemem. problem zaczyna się wówczas jeśli porno traktowane jest jako substytut kontaktu z drugim człowiekiem. no ale i tak choćby skały sr...ły to ten co ogląda porno musi chcieć przestać je oglądać. tak naprawdę jeśli chodzi o historię sssss nie o porno tu chodzi porno to plan drugi. plan pierwszy to fakt, że mąż sssss jej nie szanuje, nie słucha, nie jest zainteresowany nią jako pełnoprawną partnerką która wyznaje określone zasady i wartości. on po prostu traktuje ją jak niewiedzącą czego chce kobietę. ignoruje uczucia sssss. to jest tym największym problemem. gdyby było inaczej już za pierwszym razem sytuacja została by rozwiązana. i wcale nie piszę o rozwiązaniu takim, że on przestaje oglądać porno bo nie wiemy jaką decyzję by on podjął. być może porno byłoby ważniejsze od sssss. takie rzeczy się zdarzają. w końcu jesteśmy wolnymi istotami z prawem do wyborów. a mi się czasami wydaje że kobiety tłuką głową w mur bo im się wydaje że skoro porno jest przez większość uważane za zło wcielone to one mają świętą rację więc wszyscy powinni się do tej racji przychylić. a tu zonk bo na swojej drodze spotykają dorosłych ludzi którzy mają odmienne zdanie. i potem z guzami te Panie lądują na kozetkach u psychologów poturbowane i wycieńczone tym waleniem głową. i wiem co piszę katesanta bo ja waliłam głową w mur przez 12 lat tyle, że nie o uzależnienie chodziło a o szacunek. mur stoi głowa już wyleczona a szacunku jak nie było tak i nie ma pomimo że już ponad 6 lat po rozwodzie. ot życie. ja wiem, że gdy kobiety pozbędą się tych toksycznych przekonań to potrafią być pięknie silne i mądre. i mam nadzieję że sssss właśnie tak zakończy tą smutną historię siłą wewnętrzną i mądrością.
pozdrawiam Was ciepło :-)
karolina
Nektarynka53 napisał/a:Czyli sssss czyny nie pokrywają się ze słowami męża? Broń Cię Panie Boże prowadzić Go za rączkę, bo później będzie gderał, że Ty Go biednego do tego zmusiłaś
. Może właśnie powinnaś pójść w drugą stronę powiedzieć, że jeśli Jemu nie zależy to Ty nie masz powodu, aby się starać. Wiem, że Ci bardzo zależy, ale nie powinnaś SAMA tego ciągnąć
.
Czyny jakieś tam są bo od tych dwóch tygodni czuję że mam męża,stara się, poświęca mi czas uwagę komputer ograniczył z tym ze chyba nie myślał na poważnie o terapii albo myślał że ja wszystko załatwię(nauczony doświadczeniem).Właśnie o to chodzi że nie zamierzam prowadzić go za rączkę ja w czwartek idę do terapeuty i walczę o siebie i swoją wolność,a co on zrobi tego jeszcze nie wiem,nie wiem nawet czy on wie jaki jest problem.Bardziej zależy mi jednak na sobie niż na nim,stąd wiem co ja mam robić.
No I brawo!!!!
Karolcia ja to wiem nawet rozmawiałam z mężem i mówię mu ze tu żadne ograniczenia z mojej strony bo nie o to chodzi chodzi o to co on ma w głowie i to co on chce robić.nie można popadać w paranoję ( choć to trudne) bo musiałabym codziennie sprawdzać komputer,telefon i zastanawiać się co on robi jak idzie z telefonem do toalety albo jak wychodzę do sklepu.szkoda mojego czasu,życia na to. Ja to wszystko JUŻ wiem, oczywiście są pozostałości we mnie i nie zawsze mi się to udaje,dopadają jakieś demony,najbardziej łapią jak ma spędzić noc poza domem bo ma jakiś wyjazd z pracy wtedy dosłownie dostaje malpiego rozumu
ale staram się.Dziękuję Karolcia bardzo dużo.mi w tym pomoglas i nakierowalas mnie na właściwe podejście.pozdrawiam
byłaś współuzależniona znasz zapewne termin nadkontroli. to co obecnie przechodzisz to właśnie jest ogromna potrzeba nadkontroli. ma ona zapewnić tobie poczucia bezpieczeństwa. tyle że źle jest ono ulokowane. bo poczucie bezpieczeństwa dostarczać powinniśmy sobie sami. ty poczucie bezpieczeństwa ulokowałaś w mężu. owszem on ma pomagać tobie w tym poczuciu bezpieczeństwa ale nie może być jego autorem. i to co piszesz jedynie potwierdza, że idziesz do przodu. już wiesz już jesteś świadoma wszystko w tobie pracuje potrzebujesz czasu. najlepiej (no pobożne życzenie) byś miała blisko siebie mądrą empatyczną dojrzałą kobietę. ta walka może nieco cię osłabić więc taka pomoc byłaby ideałem. tak sssss jeszcze trochę będzie, że twój mózg emocjonalny będzie wariował. będziesz szła pięć kroków do przodu i zaraz zrobisz trzy w tył to nic złego sssss to twoje osobiste tempo i skoro osobiste to najlepsze. nie da się usunąć w pięć minut toksyn które truły cię latami. zostałaś postawiona w nowej nieznanej dotychczas sytuacji. potrzebujesz czasu by się w niej określić. i wcale nie chodzi tu o twój stosunek do porno bo już i ty i nawet my go znamy tu chodzi o ciebie o twoje granice o te nieprzekraczalne granice gdzie jak lwica będziesz bronić swojej godność i wyznawanych wartość. tu chodzi o przestrzeń w jakiej chciałabyś się realizować jako kobieta żona kochanka. masz ważny moment w życiu by się sobie przyjrzeć by zobaczyć kim jesteś i co należało by poprawić zmodyfikować by żyć pełniej szczęśliwiej świadomiej. osobiście po twoich postach uważam, że jesteś mądrą kobieta i to tylko kwesta czasu. wszystkie narzędzia masz jedynie niektóre z nich musisz odkryć w sobie. terapia powinna ci w tym pomóc.
No widzisz Karolcia. Nie czytasz ze zrozumieniem. Napisałam ze zabrałam mu kabel bo ja miałam taki kaprys zebym mogła spać spokojnie, a nie zeby on nie oglądał. I podałam to jako przykład którego psycholog nie pochwala. Więc to już zostawmy w spokoju.
Każdy niech podejmie swoje decyzje. Ale uczulam żeby facetów któzy w tym bagnie są, żeby ich do końca nie skreślać. Pomóc na ile można . Uważam że pomoc nalezy sie kazemu uzależnionemu.
I nie masz racji pisząc ze porno same w sobie nie jest złe. Jest złe. Jak hazard jest zły. Wciąga i facet już nie wypłynie. Chyba że mu ktoś pomoże.
Tu po prostu się różnimy w podejściu do tego. Ja uważam ze prostytucja jest zła. I tyle.
Trzeba jednak wiedzieć kiedy powiedzieć dość. A dośc się mówi jak facet nie chodzi na terapię np albo przestaje na nią chodzić. Póki się leczy mozna zaufać w dobre intencje.
A facet ignoruje uczucia SSSSSSSSS, owszem, ignoruje, bo np nie wie ze jest uzalezniony i jest dalej przekonany że to nie jest złe. Że jest to kolejna fanaberia zazdrosnej kobiety. Najpierw uświadamiamy-później wyciągamy konsekwencje.
Tak o tej nadkontroli tez coś wiem daje złudne poczucie bezpieczeństwa Wstyd się przyznać ale te pornole wyszły w ten sposób ze wiedziałam że ma wyjechać na drugi dzień miał jakąś imprezę integracyjną i w tajemnicy sciagnelam program na.komputer który monitoruje, on pewny swego o niczym nie wiedząc pach pach a co ona będzie mi mówić co mam robić mam ochotę pooglądać to poogladam..
Przyjechał na drugi dzień milutki kochaniutki,wieczorem ja chciałam seksu a.on mi na to ze przeciez strasznie zmeczony jest,a po kilku dniach zobaczyłam dlaczego on taki zmeczony był no i po czym.nie wiem czy zmienię zdanie jeśli chodzi o ten temat,szczerze nie sądzę, ale też nie uważam dla każdego to ma być obowiązujące zdanie,chodzi mi o uczciwość w związku bo skoro on nie chce przestać bo go to najzwyczajniej w świecie kręci to po cholerę wmawia mi coś innego, to głupie jest.tak samo jak alkohol sam w sobie nie jest zły tylko różni ludzie różnie na niego reagują i chyba wszędzie jest ta sama zasada,jeden popłynie a drugiego nawet nie ruszy.
To ma Cię ruszaĆ I fakt że Ci to przeszkadza oznacza że jesteś normalna:)
Bo musisz mu dać ultimatum: albo kontakt z psychologiem , razem z Tobą, terapia wspólna i indywidualna albo koniec. Nie ma innego wyjścia.
A kontrola?
Szczerze?
Uważam ze jak trzeba lukać czy alkoholik nie ma w tapczanie wódki , alkoholik po terapii, tak trzeba trzymać rękę na pulsie i no niestety kontrolować. Sprawdzać czy się nie jest okłamywaną. najlepiej wywalic z domu kompa.
Sorry ale mam gdzieś wielke larum podniesione ze :
tak nie można, kontrola to zabranie wolności.
A kto tak powiedział?
Moją wolnością jest to że jak ktoś mnie zawiódł mam do tego święte prawo. I tego zdania też nie zmienię:)
No widzisz Karolcia. Nie czytasz ze zrozumieniem. Napisałam ze zabrałam mu kabel bo ja miałam taki kaprys zebym mogła spać spokojnie, a nie zeby on nie oglądał. I podałam to jako przykład którego psycholog nie pochwala. Więc to już zostawmy w spokoju.
Każdy niech podejmie swoje decyzje. Ale uczulam żeby facetów któzy w tym bagnie są, żeby ich do końca nie skreślać. Pomóc na ile można . Uważam że pomoc nalezy sie kazemu uzależnionemu.
I nie masz racji pisząc ze porno same w sobie nie jest złe. Jest złe. Jak hazard jest zły. Wciąga i facet już nie wypłynie. Chyba że mu ktoś pomoże.
Tu po prostu się różnimy w podejściu do tego. Ja uważam ze prostytucja jest zła. I tyle.Trzeba jednak wiedzieć kiedy powiedzieć dość. A dośc się mówi jak facet nie chodzi na terapię np albo przestaje na nią chodzić. Póki się leczy mozna zaufać w dobre intencje.
A facet ignoruje uczucia SSSSSSSSS, owszem, ignoruje, bo np nie wie ze jest uzalezniony i jest dalej przekonany że to nie jest złe. Że jest to kolejna fanaberia zazdrosnej kobiety. Najpierw uświadamiamy-później wyciągamy konsekwencje.
ani hazard nie jest zły ani porno nie jest złe ani alkohol nie jest zły. hazard to rozrywka!!!!!!!! i co złego jest w graniu? przecież totolotek podchodzi pod hazard!!!!!! tyle że maszyna losująca znajduje się w warszawie a nie naprzeciwko gracza. a co złego jest w alkoholu? miliony ludzi piją alkohol i jakoś szczęśliwe żyją w fajnych związkach bez uszczerbku na zdrowiu. a co złego jest w erotycznym pornograficznym filmie? że bezwstydnie ludzie pokazują to co robimy w sypialni? kontekst wypływa od Ciebie to Ty wartościujesz bo to w Tobie wywołuje emocje. a wciąga osobę która już na starcie ma problem. wolny człowiek jest wolny i na nic mu hazard porno czy alkohol. uzależnieniami ludzie rekompensują sobie braki. więc nie jest problem w porno jednorękim bandycie czy whisky problem siedzi w człowieku w jego zniewolonym umyśle w jego słabości lub toksycznej osobowości. uzależnienie to efekt braków to konsekwencja niemożności poradzenia sobie z życiem. i chyba nie chodzi o to by zabierać zdrowym ludziom to co im nie szkodzi bo uzależnieni mają problem i nie radzą sobie z własnym życiem. katesanta wskaż mi proszę gdzie ja napisałam by uzależnionych skreślać? uzależniony człowiek ma takie same prawa jak zdrowy. jednak należy mieć nieprzekraczalne granice by nie być wciągnięty przez uzależnionego w tryby współuzależnienia. nie każdy uzależniony chce i widzi potrzebę leczenia. tak naprawdę Twoja rola jest znikoma. może Tobie się wydaje że jest inaczej jednak uwierz mi jeśli uzależniony nie będzie chciał dobrowolnie się leczyć to żadne Twoje litanie/mądrości/argumenty/szantaż nie pomogą. owszem na chwilę może coś drgnąć jeśli uzależniony przestraszy się konsekwencji to zacznie się leczyć dla świętego spokoju po czym jak bumerang problem wróci bo on od początku tak naprawdę nie chciał leczenia.
i widzisz ja właśnie o takim rozumieniu rzeczy piszę, że jest niebezpieczne ..."A facet ignoruje uczucia SSSSSSSSS, owszem, ignoruje, bo np nie wie ze jest uzalezniony i jest dalej przekonany że to nie jest złe. Że jest to kolejna fanaberia zazdrosnej kobiety. Najpierw uświadamiamy-później wyciągamy konsekwencje." - jeśli facet na słowa swojej żony o tym iż jego zachowanie ją rani przytaczając mu konkretne argumenty reaguje że są to jej fanaberie bo jest zazdrosna to niech on spada na drzewo albo wróci do szkoły i nauczy się na czym polega szacunek do drugiego człowieka i współodpowiedzialność za związek. istotą związku jest współodpowiedzialność i współzależność. naprawę nie da się naprawić świata a już na pewno drugiego człowieka jeśli on sam nie zauważy własnych błędów. to jest walka z wiatrakami. ja chciałam żeby mój mąż mnie szanował. no wydawało się że przecież to jest norma że to jest pożądane że to jest standardowe sratatata. i co z tego? nic. absolutnie nic. nie szanował mnie i koniec. TAKĄ PODJĄŁ DECYZJĘ ŚWIADOMĄ NIEZALEŻNĄ. ja tak jak wiele kobiet przez lata szukałam winy w sobie bo sądziłam że jestem autorem jego zachowań. no taka pycha mnie ogarnęła iż wkręciłam sobie że mogę być powodem jego reakcji. przebudzenie było niezwykle bolesne. on nie chciał mnie szanować. ta świadomość bolała najbardziej. teraz zostawiam odpowiedzialność innym tak jak jest to w rzeczywistości ale też nie oddaję własnej. ja w 100% odpowiadam za siebie za moje słowa myśli i czyny. nie zabieraj mężczyznom odpowiedzialności za ich słabości, uzależnienia, wyrządzane innym krzywdy. wyobraź sobie, że są ludzie którzy chcą być uzależnieni bo jest im z tym uzależnieniem dobrze.
To ma Cię ruszaĆ I fakt że Ci to przeszkadza oznacza że jesteś normalna:)
Bo musisz mu dać ultimatum: albo kontakt z psychologiem , razem z Tobą, terapia wspólna i indywidualna albo koniec. Nie ma innego wyjścia.
A kontrola?
Szczerze?
Uważam ze jak trzeba lukać czy alkoholik nie ma w tapczanie wódki , alkoholik po terapii, tak trzeba trzymać rękę na pulsie i no niestety kontrolować. Sprawdzać czy się nie jest okłamywaną. najlepiej wywalic z domu kompa.
Sorry ale mam gdzieś wielke larum podniesione ze :
tak nie można, kontrola to zabranie wolności.
A kto tak powiedział?
Moją wolnością jest to że jak ktoś mnie zawiódł mam do tego święte prawo. I tego zdania też nie zmienię:)
katesanta piszesz jak osoba współuzależniona :-( .
Tak o tej nadkontroli tez coś wiem daje złudne poczucie bezpieczeństwa
Wstyd się przyznać ale te pornole wyszły w ten sposób ze wiedziałam że ma wyjechać na drugi dzień miał jakąś imprezę integracyjną i w tajemnicy sciagnelam program na.komputer który monitoruje, on pewny swego o niczym nie wiedząc pach pach a co ona będzie mi mówić co mam robić mam ochotę pooglądać to poogladam..
Przyjechał na drugi dzień milutki kochaniutki,wieczorem ja chciałam seksu a.on mi na to ze przeciez strasznie zmeczony jest,a po kilku dniach zobaczyłam dlaczego on taki zmeczony był no i po czym.nie wiem czy zmienię zdanie jeśli chodzi o ten temat,szczerze nie sądzę, ale też nie uważam dla każdego to ma być obowiązujące zdanie,chodzi mi o uczciwość w związku bo skoro on nie chce przestać bo go to najzwyczajniej w świecie kręci to po cholerę wmawia mi coś innego, to głupie jest.tak samo jak alkohol sam w sobie nie jest zły tylko różni ludzie różnie na niego reagują i chyba wszędzie jest ta sama zasada,jeden popłynie a drugiego nawet nie ruszy.
i to jest istota Twojego problemu. przedstawiłaś to idealnie. i o to właśnie chodzi.
To ma Cię ruszaĆ I fakt że Ci to przeszkadza oznacza że jesteś normalna:)
Bo musisz mu dać ultimatum: albo kontakt z psychologiem , razem z Tobą, terapia wspólna i indywidualna albo koniec. Nie ma innego wyjścia.
A kontrola?
Szczerze?
Uważam ze jak trzeba lukać czy alkoholik nie ma w tapczanie wódki , alkoholik po terapii, tak trzeba trzymać rękę na pulsie i no niestety kontrolować. Sprawdzać czy się nie jest okłamywaną. najlepiej wywalic z domu kompa.
Sorry ale mam gdzieś wielke larum podniesione ze :
tak nie można, kontrola to zabranie wolności.
A kto tak powiedział?
Moją wolnością jest to że jak ktoś mnie zawiódł mam do tego święte prawo. I tego zdania też nie zmienię:)
Przecież to byłoby męczące dla mnie samej wiec nie widze sensu aby stać nad kimś i patrzeć mu na ręce,przecież alkoholik może nie mieć nic w domu kurde będę sprawdzała każdy zakamarek i jaka będę dumna z siebie jak nic nie znajdę a on mi wyjdzie wyrzucić śmieci i napije się po drodze,czy może tez powinnam wtedy z nim chodzić krok w krok? Tak się nie da.Jeśli on nie będzie chciał przestać to po prostu nie przestanie.To od niego zależy.jeśli nie będzie tego chciał to będzie kombinowal kłamał.Boje się cholernie ze może się okazać że znów oszukał i wcale nie zamierza tego zmienić,że ja znowu uwierzyłam ale przecież to nie będzie moja wina...
JA jestem kobietą, a też od czasu do czasu obejrzę porno. Z moim facetem ostatnio wymyśliliśmy, żeby obejrzeć je razem Nigdy nie chciałam i nie mam zamiaru go zdradzić, ani nie przestał mnie kręcić, po prostu lubię pooglądać od czasu do czasu jakieś fabułki ciekawe, tyle że mnie to się zdarza może z raz w miesiącu. To kwestia dogadania się w związku, co lubicie, czego nie akceptujecie itp., ale mnie się wydaje, że to filmy porno to nie jest Wasz jedyny problem, tu chodzi o coś zdecydowanie głębszego, mąż Cię po prostu olewa i zaniedbuje. Umiesz sobie odpowiedzieć sama na pytanie, czy takie porno od czasu do czasu by Ci przeszkadzało, gdyby mąż pomagał Ci w domu, organizował różne wyjścia i interesował się Tobą seksualnie, nie odmawiając seksu? Bo mnie się wydaje, że mogłabyś wtedy przymknąć na to oko. Innym jest fakt, że ja nie zabroniłabym facetowi oglądania porno, wiem, że go kręcę, bo on jest przy mnie non stop napalony jak dziecko na czekoladę, więc w czym ma mi to przeszkadzać? A porno ostatnim razem oglądał pół roku temu i sam mi o tym powiedział, więc jestem pewna, że nie robi tego w ukryciu, bo wie, że może mi to powiedzieć. Ale mój to chyba w ogóle inna bajka, on ma obsesję na moim punkcie i jak ogląda już filmy...to moje xD i zdjęcia z ero sesji, które lubimy sobie razem robić. Może też tego spróbuj? Nakręć męża na siebie, zrób coś nowego. Nagrałaś kiedyś film porno, jak się dotykasz, masturbujesz? Zrobiłaś przed nim striptiz w jakimś fajnym przebranku? Jeśli nie, to koniecznie spróbuj, nie ma się czego bać, przynajmniej u mnie to się idealnie sprawdza. Powodzenia!
Z szukaniem winy w sobie to po trosze jest tak ze inni nam to wmawiaja a my oczywiście wierzymy,mój mąż jak za którymś razem go złapałam na tych pornolach stwierdził że chciał.mi zrobić na złość ze to przeze mnie dobre prawie uwierzyłam,zawsze miał z tym problem z uczciwoscia,kłamał jakby dla zasady w pierdolach nawet a to nakrecalo mnie do tego aby kontrolować bo jak to ja mu udowodnie ze jest inaczej,takie kółko,toksyczna relacja,z tym ze ja mówiłam zawsze uczciwie o moich lękach uczuciach a on mówił ze jego problemem jest jego zajebistosc haha mówię Wam dobry jest,ciężko mi go rozgryzc,strasznie pewny swego pan i władca,nikt nie będzie mu mówił co ma robić.nie wiem czy.kiedykolwiek znajdę w nim tą uczciwość...
JA jestem kobietą, a też od czasu do czasu obejrzę porno. Z moim facetem ostatnio wymyśliliśmy, żeby obejrzeć je razem
Nigdy nie chciałam i nie mam zamiaru go zdradzić, ani nie przestał mnie kręcić, po prostu lubię pooglądać od czasu do czasu jakieś fabułki ciekawe, tyle że mnie to się zdarza może z raz w miesiącu. To kwestia dogadania się w związku, co lubicie, czego nie akceptujecie itp., ale mnie się wydaje, że to filmy porno to nie jest Wasz jedyny problem, tu chodzi o coś zdecydowanie głębszego, mąż Cię po prostu olewa i zaniedbuje. Umiesz sobie odpowiedzieć sama na pytanie, czy takie porno od czasu do czasu by Ci przeszkadzało, gdyby mąż pomagał Ci w domu, organizował różne wyjścia i interesował się Tobą seksualnie, nie odmawiając seksu? Bo mnie się wydaje, że mogłabyś wtedy przymknąć na to oko. Innym jest fakt, że ja nie zabroniłabym facetowi oglądania porno, wiem, że go kręcę, bo on jest przy mnie non stop napalony jak dziecko na czekoladę, więc w czym ma mi to przeszkadzać? A porno ostatnim razem oglądał pół roku temu i sam mi o tym powiedział, więc jestem pewna, że nie robi tego w ukryciu, bo wie, że może mi to powiedzieć. Ale mój to chyba w ogóle inna bajka, on ma obsesję na moim punkcie i jak ogląda już filmy...to moje xD i zdjęcia z ero sesji, które lubimy sobie razem robić. Może też tego spróbuj? Nakręć męża na siebie, zrób coś nowego. Nagrałaś kiedyś film porno, jak się dotykasz, masturbujesz? Zrobiłaś przed nim striptiz w jakimś fajnym przebranku? Jeśli nie, to koniecznie spróbuj, nie ma się czego bać, przynajmniej u mnie to się idealnie sprawdza. Powodzenia!
W innych związkach nie mialam z tym.problemu bo tak jak pisałam przy moim obecnym partnerze okazywało się że gdy byliśmy sami w domku i.mieliśmy warunki na to aby się kochać ja szłam do sklepu a on włącza pornola i sam się zaspokaja a ma mnie później juz nie chce patrzeć.Także nawet już nie chce tego próbować bo niestety mam wrażenie ze to będzie go bardziej kręciło ode mnie a potem znowu będzie wolał sam beze mnie.to nie jest chyba rozrywka dla każdego
to nie jest chyba rozrywka dla każdego
No i właśnie w tym problem, aby używki itp. były dla człowieka, a nie odwrotnie. Wielu tego nie rozumie, bądź przecenia zaufanie względem siebie i swojej "silnej" woli.
Cześć. Jestem z facetem od 8 m-cy. Mieszkamy razem. Oboje jesteśmy po nieudanych związkach. Ja bardzo długo się zastanawiałam czy wchodzić w kolejny związek. Długo się opierałam jego podrywom. W końcu przekonał mnie do siebie. Był inny niż faceci, których do tej pory spotkałam.... Nie odczułam nigdy, że chce mnie zwyczajnie w świecie przelecieć. Był miły, uprzejmy..... itd. itp. No książę z bajki. Zamieszkaliśmy razem. Do łóżka poszliśmy dopiero po paru dniach. Było cudownie. Był czuły, nie myślał tylko o sobie... i w trakcie nagle czar prysł... Przerwał, powiedział, że nie może. Ok wykazałam się cierpliwością i czułością w stylu każdemu się zdarza, nie naciskałam... Kolejny sex już był udany. Potem kolejny. I bywały coraz rzadziej. Odkryłam któregoś dnia, że mój facet ogląda pornosy i onanizuje sie. Robi to kiedy nie ma mnie w domu. Ze mną praktycznie przestał sypiać. Sporadycznie od wielkiego dzwonu. Zaczęłam z nim rozmawiać, pytać czy to moja wina, pojawił się temat seksuologa. Każda moja próba rozmowy kończy się awansują. Obiecał że już nie będzie. Chyba przez jakiś czas był spokój. I dziś znowu odkrylam, że 2 dni temu to robił. Już nawet nie czekał, aż wyjdę z domu. Spałam, a on walił sobie konia w drugim pokoju.... Co czuje? Złość, obrzydzenie, upokorzenie, smutek, niechęć, bezradność. Czuję się oszukana.
Dziewczyny to nie jest nasza wina. To są ich zaburzenia. To jest choroba. Ale oni tego nie widzą. A my siedzimy jak te idiotki i dowalamy sobie. Kuźwa jakie to wszystko jest chore.
Dziewczyny to nie jest nasza wina. To są ich zaburzenia. To jest choroba. Ale oni tego nie widzą. A my siedzimy jak te idiotki i dowalamy sobie. Kuźwa jakie to wszystko jest chore.
My płaczemy a oni mają to w dupie,wypierają się wszystkiego i wmawiaja ze to normalne...
Bo są chorzy. Właśnie zaburzeni.
Słuchajcie dziewczyny. Pokazcie im do czego prowadzi masturbaja i pornole. Jest o tym pełno filmików na youtube albo blog na dopaminie. pl
Niech najpierw zobaczą w jakim bagnie sami są.
Jak sobie nei zdadzą sprawy z tego, to wiać.
Bo są chorzy. Właśnie zaburzeni.
Słuchajcie dziewczyny. Pokazcie im do czego prowadzi masturbaja i pornole. Jest o tym pełno filmików na youtube ale blog na dopaminie. pl
Niech najpierw zobaczą w jakim bagnie sami są.Jak sobie nei zdadzą sprawy z tego, to wiać.
Oj. Straszne.
Moj oglada. Ja ogladam.
I jakos do niczego zlego nas to nie prowadzi
Nie oglądam, nie chciałbym żeby moja partnerka oglądała.
Wolę na żywo
Witam. Jak widac nie jestem sama z takim problemem. Moj maz rownie oglada filmy porno,a w dodatku sciaga je na telefon. Przez to czuje sie niedowartosciowana dla niego. Przeciez nie jaraja go faceci w tych filmach tylko laski. Nie toleruje tego,gdy tylko uprawiamy seks mysle o tym,ze on ogladajac te filmy wyobraza sobie ze ja to ta laska.
Witam. Jak widac nie jestem sama z takim problemem. Moj maz rownie oglada filmy porno,a w dodatku sciaga je na telefon. Przez to czuje sie niedowartosciowana dla niego. Przeciez nie jaraja go faceci w tych filmach tylko laski. Nie toleruje tego,gdy tylko uprawiamy seks mysle o tym,ze on ogladajac te filmy wyobraza sobie ze ja to ta laska.
Nic prostszego jak oglądać razem w trakcie figo fago
I czerpac pozy i nie tylko pozycje z pornola a potem to w realu wykorzystywac? :-) to chyba nie dla mnie :-)
Miałem taką znajomą jeszcze z dzieciństwa, pochodziła z fanatycznie religijnej rodziny, gdzie padało się na kolana przed telewizorem jak pokazywano migawkę z papieżem. Początek lat dziewięćdziesiątych, pierwsze magnetowidy i oczywiście zachłyśnięcie się pornografią, po kilkanaście kaset z wypożyczalni i wspólne seanse ze znajomymi w tym z nią właśnie. Ona wtedy ostentacyjne zakrywanie oczu, odwracanie się i komentarze typu a fuj, co za świństwo, itd., itp. Miała ona przystojnego męża, troje dzieci, wybudowany dom a dodać trzeba że piękna to była jak noc listopadowa . I gdzieś kilka lat już temu poczuła zew natury, zostawiła dom, męża dzieci i poszła w siną dal oddając się rozkoszom przy których ówczesne pornosy były zapewne niewinnymi bajeczkami. Obecnie szlaja się gdzieś po Europie i stylu życia zapewne nie zmieniła.Tak więc kochane Panie, nie starajcie się być bardziej święte od papieża...
Aleź skad:-) źadna kobieta nie chce byc bardziej swieta niz papiez:) po prostu,jezeli mezczyzn podnieca ogladanie takich filmow tzn ze dziewczyna,źona musi byc w lózku taka sama jak ta laska z pornola ktora b.z.y.k.a sie jak opetana:) kazdy ma doswiadczenie w seksie i odwage na tyle na ile go stac...
Aleź skad:-) źadna kobieta nie chce byc bardziej swieta niz papiez:) po prostu,jezeli mezczyzn podnieca ogladanie takich filmow tzn ze dziewczyna,źona musi byc w lózku taka sama jak ta laska z pornola ktora b.z.y.k.a sie jak opetana:) kazdy ma doswiadczenie w seksie i odwage na tyle na ile go stac...
Mnie reżyserowane studyjne filmy porno akurat oziębiają a nie podniecają i oglądanie ich uważam za bezcelowe. Lubię zaś amatorskie prywatne nagrania, gdzie nie ma plastikowych laleczek, beznamiętnego posuwania, głupich min, robienia oka do kamery i sztucznego stękania i one akurat podniecają. Może nie widziałaś takich ?
Miałem taką znajomą jeszcze z dzieciństwa, pochodziła z fanatycznie religijnej rodziny, gdzie padało się na kolana przed telewizorem jak pokazywano migawkę z papieżem. Początek lat dziewięćdziesiątych, pierwsze magnetowidy i oczywiście zachłyśnięcie się pornografią, po kilkanaście kaset z wypożyczalni i wspólne seanse ze znajomymi w tym z nią właśnie. Ona wtedy ostentacyjne zakrywanie oczu, odwracanie się i komentarze typu a fuj, co za świństwo, itd., itp. Miała ona przystojnego męża, troje dzieci, wybudowany dom a dodać trzeba że piękna to była jak noc listopadowa
. I gdzieś kilka lat już temu poczuła zew natury, zostawiła dom, męża dzieci i poszła w siną dal oddając się rozkoszom przy których ówczesne pornosy były zapewne niewinnymi bajeczkami. Obecnie szlaja się gdzieś po Europie i stylu życia zapewne nie zmieniła.Tak więc kochane Panie, nie starajcie się być bardziej święte od papieża...
Co Ty tu wyjeżdżasz z takimi chorymi tekstami,nie czytałeś postów to nie wypowiadaj się bo nikt tu nie robi z siebie świętej.totalna bzdura
Co Ty tu wyjeżdżasz z takimi chorymi tekstami,nie czytałeś postów to nie wypowiadaj się bo nikt tu nie robi z siebie świętej.totalna bzdura
Chore ?, być może ale pisane przez życie
Nie,nie widziałam takich:)
Kiedyś, gdy ludzie mieszkali w jaskiniach, albo nawet jeszcze 100 lat temu, seks z partnerką pewnie był najprzyjemniejszą rozrywką. Bezkonkurencyjną.
Ale czasy się zmieniają. Niby dlaczego dziś dla faceta ciało partnerki powinno być jedynym o czym marzy ? I na odwót - jestem tu za pełną równością ? Jest coraz więcej rozrywek, okazji. W tym porno.
Co to za logika, że ktoś sie boi, że jak facet ogląda porno to potem ani spojrzy na czyjeś obwisłe piersi jak nastanie starość. A kto powiedział, że związek i Miłość wymagają, aby faceta już do śmierci podniecało tylko starzejące się ciało partnerki ? Jesli para jest ze soba, kocha sie, a facet tylko czasami ma ochote dla urozmaicenia obejrzec porno z nastolatkami to chyba ma prawo ?
Oczywiscie rozumiem, ze jest juz źle, gdy facet oglada tylko porno. To powinien wowczas sie rozstac.
Ale uwazam tez, ze dziewczyny (no i faceci jesli to robi ich partnerka) powinna raczej rywalizowac z porno o bycie większą rozrywką. Podpatrzec co sie facetowi podoba. A nie załamywać rąk, że on raczył obejrzeć porno zamiast codziennie śnić o tych samych piersiach.
Zresztą jak same kobiety czesto podkreslaja - seks to nie wszystko. No to dlaczego jak sie nie uklada w seksie to tak załamują ręce ?
Wreszcie warto sie tez zastanowic czemu i kiedy Ci faceci zaczeli ogladac porno. Pewnie w okresie gdy ich partnerki jednak nie dawały im seksu. Czy naprawde, tak z reką na sercu, zawsze było tak, że Wy dziewczyny swoim partnerom nie odmawiałyście seksu ? Po prostu zawsze czekałyście rozgrzane w łóżku albo conajmniej gotowe na seks ? A facet i tak wolał porno ? TRudno mi w to uwierzyć. Pewnie był okres w życiu gdy facet był tresowany by nie myśleć tyle o seksie to znajduje sobie alternatywe. Nie koniecznie przez Was, może przez Wasze poprzedniczki.
I tak myśle, że to dopiero pocżątek. Przecież nadchodzi porno w 3D a nawet w 4D.
Seks jest ważny, ale moim zdaniem, to, że facet zdecydowanie częśćiej ogląda porno niż robi to ze swoją partnerką świadczy o płytkości relacji. Czyli to raczej objaw a nie przyczyna. Czy napewno np. zakaz porno, zabranie komputera uzdrowi związek ? Moim zdaniem nie. Moim zdaniem jak nie ma Miłości i poczucią takiego łączenia się w seksie z partnerką to blokowanie porno nie sprawi, że Miłość wróci. Czas się pewnie rozstać.
Dziewczyny, a co jest niby zlego we wspolnym ogladaniu? Albo w pojedynke i wykorzystywaniu? Nic. Tylko to ze Wy sie na to zamykacie.
A laski w porno sa ROZNE. Niektore brzydkie jak noc listopadowa. Wystarczy ze lukniecie na red....
A jak sie czlowiek starzeje to zawsze moze byc dla niego milf (taki maly zart
)
Kiedyś, gdy ludzie mieszkali w jaskiniach, albo nawet jeszcze 100 lat temu, seks z partnerką pewnie był najprzyjemniejszą rozrywką. Bezkonkurencyjną.
Ale czasy się zmieniają. Niby dlaczego dziś dla faceta ciało partnerki powinno być jedynym o czym marzy ? I na odwót - jestem tu za pełną równością ? Jest coraz więcej rozrywek, okazji. W tym porno.
Co to za logika, że ktoś sie boi, że jak facet ogląda porno to potem ani spojrzy na czyjeś obwisłe piersi jak nastanie starość. A kto powiedział, że związek i Miłość wymagają, aby faceta już do śmierci podniecało tylko starzejące się ciało partnerki ? Jesli para jest ze soba, kocha sie, a facet tylko czasami ma ochote dla urozmaicenia obejrzec porno z nastolatkami to chyba ma prawo ?
Oczywiscie rozumiem, ze jest juz źle, gdy facet oglada tylko porno. To powinien wowczas sie rozstac.
Ale uwazam tez, ze dziewczyny (no i faceci jesli to robi ich partnerka) powinna raczej rywalizowac z porno o bycie większą rozrywką. Podpatrzec co sie facetowi podoba. A nie załamywać rąk, że on raczył obejrzeć porno zamiast codziennie śnić o tych samych piersiach.
Zresztą jak same kobiety czesto podkreslaja - seks to nie wszystko. No to dlaczego jak sie nie uklada w seksie to tak załamują ręce ?
Wreszcie warto sie tez zastanowic czemu i kiedy Ci faceci zaczeli ogladac porno. Pewnie w okresie gdy ich partnerki jednak nie dawały im seksu. Czy naprawde, tak z reką na sercu, zawsze było tak, że Wy dziewczyny swoim partnerom nie odmawiałyście seksu ? Po prostu zawsze czekałyście rozgrzane w łóżku albo conajmniej gotowe na seks ? A facet i tak wolał porno ? TRudno mi w to uwierzyć. Pewnie był okres w życiu gdy facet był tresowany by nie myśleć tyle o seksie to znajduje sobie alternatywe. Nie koniecznie przez Was, może przez Wasze poprzedniczki.
I tak myśle, że to dopiero pocżątek. Przecież nadchodzi porno w 3D a nawet w 4D.
Seks jest ważny, ale moim zdaniem, to, że facet zdecydowanie częśćiej ogląda porno niż robi to ze swoją partnerką świadczy o płytkości relacji. Czyli to raczej objaw a nie przyczyna. Czy napewno np. zakaz porno, zabranie komputera uzdrowi związek ? Moim zdaniem nie. Moim zdaniem jak nie ma Miłości i poczucią takiego łączenia się w seksie z partnerką to blokowanie porno nie sprawi, że Miłość wróci. Czas się pewnie rozstać.
Nareszcie mądry męski wpis. Jak czytam niektóre banialuki to uwierzyć nie mogę że piszą to dojrzałe świadome siebie kobiety. Najpierw należy zrobić porządki ze sobą z wyznawaniem utartych kaleczacych schematów zejść na ziemię przestać wierzyć w królewny i smoki i zacząć brać odpowiedzialność za siebie a w tym za to że potrzeby światopogląd w związku może być różny lub w trakcie trwania małżeństwa ulec zmianie. Czas na przebudzenie.
Dziewczyny, a co jest niby zlego we wspolnym ogladaniu? Albo w pojedynke i wykorzystywaniu? Nic. Tylko to ze Wy sie na to zamykacie.
A laski w porno sa ROZNE. Niektore brzydkie jak noc listopadowa. Wystarczy ze lukniecie na red....A jak sie czlowiek starzeje to zawsze moze byc dla niego milf
(taki maly zart
)
Nic nie jest złego w oglądaniu porno dopóki nie stanie się to głównym sposobem na pozbycie się napięcia seksualnego (a ma się partnera). Wiemy już, że Ty jesteś otwarta i 'pozwalasz' na oglądanie nie w tym tkwi problem.
A moja była partnerka oglądała "Zbuntowany Anioł". Byłem zniesmaczony oraz czułem się psychicznie pomijany...
kammiś napisał/a:Dziewczyny, a co jest niby zlego we wspolnym ogladaniu? Albo w pojedynke i wykorzystywaniu? Nic. Tylko to ze Wy sie na to zamykacie.
A laski w porno sa ROZNE. Niektore brzydkie jak noc listopadowa. Wystarczy ze lukniecie na red....A jak sie czlowiek starzeje to zawsze moze byc dla niego milf
(taki maly zart
)
Nic nie jest złego w oglądaniu porno dopóki nie stanie się to głównym sposobem na pozbycie się napięcia seksualnego (a ma się partnera). Wiemy już, że Ty jesteś otwarta i 'pozwalasz' na oglądanie
nie w tym tkwi problem.
i to jest fajny wpis ukazujący właściwy problem i NIE jest nim paradoksalnie porno.
mi osobiście bardzo podoba się to zdanie, które oddaje istotę całego tego ambarasu o porno ....Nic nie jest złego w oglądaniu porno dopóki nie stanie się to głównym sposobem na pozbycie się napięcia seksualnego (a ma się partnera)."
to nie porno jest przyczyną tego że mąż/partner nie chce "pozbywać się napięcia seksualnego z partnerką" a jest jego skutkiem!!!!!!. i jak wreszcie zostanie to zrozumiane można zacząć prawdziwy problem rozwiązywać a nie jego skutek. a tak kobiety kręcą się w kółko mamiąc że porno odbiera im partnera/męża a on już dawno jest "gdzieś indziej" i woli porno od żony/partnerki. a dlaczego to już wie tylko pan koneser filmów erotycznych.
kammiś napisał/a:Dziewczyny, a co jest niby zlego we wspolnym ogladaniu? Albo w pojedynke i wykorzystywaniu? Nic. Tylko to ze Wy sie na to zamykacie.
A laski w porno sa ROZNE. Niektore brzydkie jak noc listopadowa. Wystarczy ze lukniecie na red....A jak sie czlowiek starzeje to zawsze moze byc dla niego milf
(taki maly zart
)
Nic nie jest złego w oglądaniu porno dopóki nie stanie się to głównym sposobem na pozbycie się napięcia seksualnego (a ma się partnera). Wiemy już, że Ty jesteś otwarta i 'pozwalasz' na oglądanie
nie w tym tkwi problem.
Ale ja o tym wiem.
To bylo odniesienie do wpisow w stylu "dziewczyny, ogladanie porno nie jest normalne" i dobrze wiesz ze takie wpisy tu byly. Ja po prostu chce pokazac ze to myslenie ze porno to zlo najwieksze jest chore. To tak jakbym zakazala facetowi (i sobie) wypicia wina bo MOZE sie uzaleznic.
A niektore wypowiedzi byly wlasnie w tym stylu.
Uzaleznic mozna sie od wszystkiego.
To nie porno jest winne tylko owy pan i jego sposob myslenia.
Do tego wszystkiego dodam że bardzo dużo czasu spędza przy komputerze grając w jakieś gry ma chyba jakiś wewnętrzny przymus bo nie ma dnia aby nie zagrał i przez to nas tez zaniedbuje.naprawdę potrafi siedzieć godzinami,a jak ja.chce abysmy zrobili coś razem to nawet kilka razy słyszałam że nie będzie robił tego co ja chcę,często takie rzeczy słyszę.to jest tak ze jeśli nie.poproszę o spacer to nie.będę go miała jak.nie poproszę o wspólnie spędzony czas nie będę go miała,jeśli nie poproszę o seks to tez go nie będzie itd.mam wrażenie ze na niczym mu nie zależy i do domu po pracy ( a dodam że do tego bardzo dużo pracuje) przychodzi do domu i po prostu jest,nic.więcej...
Wiele lat temu, kilka lat po ślubie, gdy przyszło pierwsze dziecko i co nie ukrywam, mój mąż bardzo dużo pracował fizycznie (wtedy był rybakiem), miałam podobne do Ciebie problemy! Ja chciałam, On wiecznie był zmęczony, też oglądał filmy erotyczne, też komputer był Jego najlepszym przyjacielem. Wiedziałam, że jest zmęczony, ale ja też byłam. Bo nasza pierwsza córcia, to był diabełek, który bardzo dawał w kość - głównie mnie. Do tego jeszcze dochodziły wieczorki z kolegami, piwko - jak to w Polsce, każdy powód był dobry, za dużo ryby w sieciach, za mało ryby w sieciach. Złożyłam pozew o rozwód, bo nie chciałam być kurą domową i bluszczem, który tylko dlatego trwa w małżeństwie, że tak trzeba, bo mąż zarabia, bo ja sobie nie poradzę sama, bo moje potrzeby się nie liczą! Błagał abym wycofała pozew! Obiecywał, że się zmieni. Nie wierzyłam, ale dałam szansę ograniczoną czasowo. Jesteśmy ze sobą 25 lat. Wiem, że mnie kocha, bo widzę to w Jego oczach. Jest świetnym tatą. Choć mieliśmy kilka starć małżeńskich, kochamy się, a ja każdego razu kiedy przechodzę obok Niego czuję i widzę, jak patrzy na mnie. Wciąż, mimo tak długiego stażu małżeńskiego, uczymy się siebie. Ja już wiem, że to jest facet, który ugotuje, posprząta, wyjdzie z nami na spacer, przytuli mnie i dzieci, będzie się ze mną kochał tak, abym czuła się spełniona, ale nie będzie nigdy macho, który zrobi wszystko, aby nam się super powodziło, aby nie brakowało na rachunki! Cóż, tak już jest, nikt z nas nie jest doskonały!
A moja była partnerka oglądała "Zbuntowany Anioł". Byłem zniesmaczony oraz czułem się psychicznie pomijany...
O, Ujawniony, znowu się spotykamy xD I znów w wątku o seksie. PS Wywęszyłam nutkę ironii w poście xDDD
Nie widzę nic a nic złego w porno. Pod warunkiem, że partner nie zaczyna woleć masturbacji przed ekranem od swojej ukochanej/ukochanego. Tyle w temacie.
po 1
Widzisz sssss, ile kobiet nie uważe zeby oglądanie porno było złe? Powi emu jedna druga że spoko to jest a Ty wyjdziesz na zazdrosną psychopatkę. Dlatego między innymi faceci nie robią z tego problemu-bo nawet kobiety to oglądają.
Po 2. Kurczę. To nie jest wątek dla osób które lubiśą porno i bez sensu kogoś przekonywać że to jest okej, skoro doświadczenia i BADANIA pokazują co innego. człowiek oglądającu porno psychicznie się zmienia i z czasem będzie gotowy do bzykania się nie tylko na ekranie. BO się ROZBUDZA. Uważacie ze temprerament seksualny jest wrodzony? Otóż nie. Jest nabyty, seksualność to bardzo delikatna sfera, nawet nie wiem czy nie bardziej niż uczuciowa.
Jeśli karmimy swój mózg obrazami które nie są prawdziwe(bo z czasem partnerka nie bedzie taka piękna jak tam, nie będzie nagle młoda/stara/lolitka/i jakie tam laski są jeszcze. Będzie tylko sobą. I z taką weź się bzykaj do końca życia. A trzeba. Jak przestanie podniecać bo np będzie po ciąży(multum przypadków) to facet nie podnieci się nią bo będzie wolał fajne laski w pornolach.
Bo się przyzwyczaił do dużego pobudzenia i tylko wtedy będzie miał ochotę na seks. Jesli partnerka będzi emniej atrakcyjna(a to się często dzieje pod wpływem różnych czynników) to już gotowy problem: ani jej nie zaspokoi, i będzie sie jeszcze usprawiedliwiał ze musi bzykać stare/grube/brzydkie/ próchno, gdzie on chce wielkich podniet. A tu ni ma. Po 20 latach: ni ma.
Za to tam w neeecie: nęcąca 18stka, to jest to. Co wtedy z małżeństwem się pytam? Co wtedy z miłością się pytam?
Nagle się wszystko rozpada.
Tak działa porno.
Dlatego lepiej nie zaczynać zabawy w porno, bo to ani nie jest tylko zabawa, tylko równia pochyła, kto ogląda się uzależni , kto jest z oglądającym będzie cierpiał bo to ma swoje konsekwencje. Niepotrzebnie się tak pobudzać i rozbudzać. Zdrada później gotowa.
Osoby które przekonuą ze porno to nic złego : szanuję Wasze zdanie. Ale wy szanujcie nasze doświadczenia. Mamy prawo nie chcieć porno w związku, bo nigdzie nie jest napisane że musimy to akceptować.
Przeczytajcie w końcu ten blog : na dopaminie.pl
Facet pomaga uzależnionym, może do niego napisać, można poczytać i też wam to rzuci nowe światło. Miejcie otwarte umysły co do kwestii porno i uważajcie na to "niby nic". To wielki shit.
Pozdrawiam
https://www.youtube.com/watch?v=JIlkPxM2QYw
Pamiętajcie też drogie Panie, że dla nas porno nie jest tym czym jest dla mężczyzn. Na nas to działa trochę inaczej bo my lubimy seks z miłości oraz bliskość. Mężczyźni podchodzą do seksu inaczej.
Dla nich porno z czasem stanie się bardziej atrakcyjne od tej jednej jedynej, nawet jesli ją kocha. Nie zacznie kochać porno, będzie nadal kochał Ciebie, ale stanie się to dla niego ATRAKCYJNIEJSZE.
Nie jest to wina kobiet , to oznacza że mężczyzna jest zaburzony.
Wiele kobiet pisze że facet nie hcce się z nimi kochać bo są po ciąży, mają obwisłe brzuchy itd. A wiecie dlaczego tak jest?
Właśnie przez te fajne laseczki z ładnymi łebkami i fajnymi szczupłymi nóżkami. Bo dla faceta seks ma wymiar estetyczny.
Dziewczyny które akceptują porno u facetów, nie zapoznały si epo prostu z tematem i intuicyjnie myślą ze to TYLKO zdjęcia/filmy/fantazje.
Osoby które przekonuą ze porno to nic złego : szanuję Wasze zdanie. Ale wy szanujcie nasze doświadczenia. Mamy prawo nie chcieć porno w związku, bo nigdzie nie jest napisane że musimy to akceptować.
Dokładnie tak.
Zauważyłam po postach, że nic do tego nie mają przeważnie młode dziewczyny i kobiety, których ciało jeszcze się nie zmieniło, są atrakcyjne bo np. nie rodziły jeszcze dzieci.
Ja Was kobietki rozumiem i nie daję sobie wmówić że porno to nic złego, bo to wypacza mózg i realne postrzeganie seksu.
Oj. Straszne.
Moj oglada. Ja ogladam.
I jakos do niczego zlego nas to nie prowadzi
Masz dopiero 21 lat, ciekawe czy za 20 lat będziesz miała takie samo zdanie. Wątpię.
katesanta napisał/a:Osoby które przekonuą ze porno to nic złego : szanuję Wasze zdanie. Ale wy szanujcie nasze doświadczenia. Mamy prawo nie chcieć porno w związku, bo nigdzie nie jest napisane że musimy to akceptować.
Dokładnie tak.
Zauważyłam po postach, że nic do tego nie mają przeważnie młode dziewczyny i kobiety, których ciało jeszcze się nie zmieniło, są atrakcyjne bo np. nie rodziły jeszcze dzieci.
Ja Was kobietki rozumiem i nie daję sobie wmówić że porno to nic złego, bo to wypacza mózg i realne postrzeganie seksu.kammiś napisał/a:Oj. Straszne.
Moj oglada. Ja ogladam.
I jakos do niczego zlego nas to nie prowadziMasz dopiero 21 lat, ciekawe czy za 20 lat będziesz miała takie samo zdanie. Wątpię.
Nie będzie miała:)
Będzie chodziła wiecznie wkur... że mąż ogląda 20stki a przecież ma ją obok:P
realnie obie jesteście zniewolone a mężczyzn traktujecie z góry jak durni którzy myślą jedynie przyrodzeniem. dlatego musicie "zabraniać" z definicji wolnym ludziom oglądania czegoś co według waszych opinii jest niezdrowe. wszystko co stosowane jest w nadmiarze oraz jest substytutem realnego życia jest szkodliwe i to nie tylko porno ale także jedzenie zbyt dużej ilości słodyczy czy picie w hektolitrach uzależniającej coli. i żeby nie było skoro macie kompleksy to może warto by było nad samooceną popracować. a jeśli boicie się że kobieta z porno ODBIERZE WAM MĘŻA/PARTNERA to się naprawdę dobrze zastanówcie nad waszym związkiem, rozumem waszego męża/partnera i oceńcie czy w ogóle nadajecie się do związków. związek tworzą WOLNI LUDZIE A NIE ZNIEWOLONE MARIONETKI. współczuję waszym facetom gdyby mnie ktoś potraktował w tak niesmaczny stereotypowy sposób odbierając mi godność i możliwość samostanowienia i dokonywania moich autonomicznych wyborów odwróciłabym się na pięcie w 3 sekundy i bez żalu poszła w chole.re.
Tu nie o samoocenę chodzi.
Tu chodzi o to, że wypacza mózg.
Moja przyjaciółka ze 3 lata temu płacząc zaczęła opowiadać mi o tym jak jej mąż wychowany na porno próbował zrobić z niej "panią z filmu".
Ja tam swojemu nie zabraniam, ba nawet sama lubię obejrzeć z nim film, ale erotyczny.
Mało tego hehe. Zabraniam także pić często bo też się może uzależnić, i na czatach siedzieć z laskami gadać:d
Fajnie że jesteś taka wolna(albo wyzwolona).
Gratuluję że lubisz porno, a sobie lub. Nic mi do tego. Ale ja nie lubię i Tobie nic do tego. A jak porno faceta ma na mnie wpływ, a ma, to tez tego nie lubię. Proste i jakże logiczne.
realnie obie jesteście zniewolone a mężczyzn traktujecie z góry jak durni którzy myślą jedynie przyrodzeniem. dlatego musicie "zabraniać" z definicji wolnym ludziom oglądania czegoś co według waszych opinii jest niezdrowe. wszystko co stosowane jest w nadmiarze oraz jest substytutem realnego życia jest szkodliwe i to nie tylko porno ale także jedzenie zbyt dużej ilości słodyczy czy picie w hektolitrach uzależniającej coli. i żeby nie było skoro macie kompleksy to może warto by było nad samooceną popracować. a jeśli boicie się że kobieta z porno ODBIERZE WAM MĘŻA/PARTNERA to się naprawdę dobrze zastanówcie nad waszym związkiem, rozumem waszego męża/partnera i oceńcie czy w ogóle nadajecie się do związków. związek tworzą WOLNI LUDZIE A NIE ZNIEWOLONE MARIONETKI. współczuję waszym facetom gdyby mnie ktoś potraktował w tak niesmaczny stereotypowy sposób odbierając mi godność i możliwość samostanowienia i dokonywania moich autonomicznych wyborów odwróciłabym się na pięcie w 3 sekundy i bez żalu poszła w chole.re.
Karolcia niby to wszystko prawda i mogę się z Tobą jak.najbardziej zgodzić tylko pokaż mi tych facetów którzy są uczciwi i są tak poukladani,skłonni do rozmów do pracy nad związkiem, zastanawiałam się nad tym ostatnio bo jeśli niby wszystko jest super i niby pracujemy nad sobą i on mi wmawia ( bo nigdy nie.mam pewności) ze chce nad sobą pracować ze chce się zmienić, ale przecież to znowu może być gra, nic więcej.nie chce go sprawdzać chce w to wierzyć ale to troszkę trudne po tylu latach kłamstw.Co do pornoli to mam prawo tego nie akceptować i nie zaakceptuje,on oczywiście ma prawo mieć inne zdanie ale co jeśli on robiąc to sprawia mi tym ból? Kto ma zrezygnować z siebie ze swojego zdania?
Wolność człowieka kończy się tam gdzie zaczyna się ranienie drugiego człowieka.
Ja Was kobietki rozumiem i nie daję sobie wmówić że porno to nic złego, bo to wypacza mózg i realne postrzeganie seksu.
Realne czyli takie jak pań które protestują? Te które nie protestują są zwyrodniałe, jak mężczyźni?
Masz dopiero 21 lat, ciekawe czy za 20 lat będziesz miała takie samo zdanie. Wątpię.
To raczej ty masz poglądy jak stetryczała i niezadowolona 40 latka, która poucza rówieśniczki. Wy myslicie ze wasze poglądy są jedyne realne, a reszta plecie bzdury. Sama nie masz 40 lat, by mowic jej co będzie myślała za 20 lat.
Uważacie ze temprerament seksualny jest wrodzony? Otóż nie. Jest nabyty, seksualność to bardzo delikatna sfera, nawet nie wiem czy nie bardziej niż uczuciowa.
Czyli jeśli chcemy 5 razy dziennie i uprawiamy tyle razy to będziemy tyle chciały zawsze?
Czyli winną stroną jest zawsze ta która odmawia... przyznam szczerze, że to ja odmawiałam wszystkim moim TŻ bardzo często i bardzo długo musieli czekać aż będe gotowa
Tu nie o samoocenę chodzi.
Tu chodzi o to, że wypacza mózg.
Moja przyjaciółka ze 3 lata temu płacząc zaczęła opowiadać mi o tym jak jej mąż wychowany na porno próbował zrobić z niej "panią z filmu".
Ja tam swojemu nie zabraniam, ba nawet sama lubię obejrzeć z nim film, ale erotyczny.
niunia77 przeczytaj raz jeszcze to co napisałaś. primo :jak w ogóle inteligentny dojrzały facet może brać porno jako odniesienie do rzeczywistości (o ile faktycznie o to chodzi), secundo : dlaczego odrzuciła Twoja przyjaciółka istnienie u swojego męża czegoś takiego jak preferencje i być może wcale nie porno go "wychowało" a właśnie oglądał porno bo miał takie preferencje i w zasadzie on porno do tego nie potrzebuje jedynie poprzez porno zaspokaja swoje preferencje bo większość kobiet (nie wiem co on tam lubi) stroni od tego by mu te preferencje zaspokoić czyli konkluzja jest jedna nie dobrali się pod względem preferencji a nie wyświechtany slogan "wychowało go porno" jak niedorozwiniętego debila, tertio: zakładając że facet ma problemy z psychiką i nie bardzo potrafi odróżnić rzeczywistości od fikcji dlatego ten rodzaj filmów wypaczył go jeszcze bardziej i sprawił że psychika zamiast dojrzewać stanęła w miejscu i w zasadzie przyjaciółka nie związała się z dojrzałym mężczyzną a infantylnym chłopczykiem który raczej nie dorośnie, ewentualnie sprawa jest jeszcze gorsza i gość ma osobowość uzależniającą i jest zwyczajnie toczony chorobą którą należy leczyć. przemyśl to raz jeszcze i oddaj innym odpowiedzialność za ich czyny. poza tym my sami musimy tą odpowiedzialność brać za to z kim się wiążemy nawet jeśli dana osoba ukaże nam się po latach związku. wolnemu człowiekowi się nie zabrania wolny człowiek wybiera. i fajnie że wasze preferencje są zbieżne i do zaakceptowania przez was dwoje macie zdecydowanie większe szanse na udany wieloletni związek.
Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » SEKS, SEKSUALNOŚĆ, PSYCHOLOGIA » Moj mąż oglada porno czuję się zdradzona psychicznie
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024