Ja tez jestem bezdzietna z wyboru.
Ja nigdy nie chciałam mieć dzieci i zawsze, gdy o tym mówiłam głośno, gdy mówiłam, że nie lubię dzieci, to słyszałam 'Co z Ciebie będzie za matka?!', tak jakby umknął im sens mojej wypowiedzi albo jakby uważali, że macierzyństwo to jest coś, na co kobieta nie ma wpływu.
Padłam. xD
Ja też jestem bezdzietna z wyboru. Kiedyś zastanawiałam się, jak to będzie w wieku, gdy znajome zaczną zachodzić w ciążę - czy może pomyślę, że to jednak fajna sprawa, takie dziecko. Instynktu macierzyńskiego, nagłej przemożonej chęci posiadania dziecka się nigdy nie spodziewałam, ale dopuszczałam możliwość właśnie takiego "o, życie z dzieckiem jest w sumie całkiem spoko". No ale nie. Rozmnożone koleżanki upewniły mnie tylko w tej decyzji; wiem, że nie chciałabym takiego życia.
Na szczęście najbliższych mam całkiem do rzeczy i - poza babcią, której marzą się prawnuki ;p - nikt nie krytykuje. Dopiero nieco dalsze i nieco bardziej konserwatywne ciotki czasem coś pokwiczą, ale wystarczy albo trochę jadu z mojej strony, albo krótkie ucięcie tematu przez moją mamę. A mój ojciec to się nawet cieszy, bo nie lubi dzieci. ;p Podobnie ze znajomymi - najbliżsi nie mają z tym żadnego problemu, za to dalsi, nieprzyzwyczajeni chyba do tego, zaczynają często jakieś gadki mające sprowadzić mnie na właściwą drogę. Nie bardzo skuteczne, powiedziałabym.
Hej, zgłaszam się i ja też. Mam 30 lat, od około 5 mam już ostatecznie wyrobione zdanie, że własnego dziecka na ten świat nie poślę. Jeszcze jeśli znajdzie się odpowiedni partner, to być może adoptuję, ale na to na razie się nie zanosi. Przyczyny? Patrzę, dokąd zmierza ten świat, i pomimo całej gamy barw i kolorowych emocji jakich doświadczam, bardzo obawiam się, właściwie czeka nas tylko kryzys gospodarczy i klimatyczny. Nie mam przekonania, że mogłabym zapewnić dzieciom bezpieczne miejsce do wzrostu.
Ja zamierzam adoptować kiedyś, może w wieku 30 lat, ale adoptować. Nie wyobrażam przechodzić sobie przez ciążę i te duperele. Mdleję przy małym bólu palca, a co dopiero poród
265 2020-08-04 16:01:12 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-08-04 16:01:24)
Przyczyny? Patrzę, dokąd zmierza ten świat, i pomimo całej gamy barw i kolorowych emocji jakich doświadczam, bardzo obawiam się, właściwie czeka nas tylko kryzys gospodarczy i klimatyczny. Nie mam przekonania, że mogłabym zapewnić dzieciom bezpieczne miejsce do wzrostu.
Tak się zastanawiam czy kiedykolwiek świat był odpowiednio bezpieczny, sytuacja stabilna a otoczenie sprzyjające powoływaniu dzieci na świat. A to wojny, kryzysy, klęski żywiołowe i szereg innych nieszczęść, czy w ogóle rozwój wydarzeń, na które nie za bardzo ma się wpływ. Wobec tego, to chyba chodzi tylko o zracjonalizowanie sobie sytuacji/decyzji. No może jeszcze o wyrażenie poczucia braku kontroli.
266 2020-08-04 18:35:14 Ostatnio edytowany przez Lovelynn (2020-08-04 18:36:25)
Tak się zastanawiam czy kiedykolwiek świat był odpowiednio bezpieczny, sytuacja stabilna a otoczenie sprzyjające powoływaniu dzieci na świat. A to wojny, kryzysy, klęski żywiołowe i szereg innych nieszczęść, czy w ogóle rozwój wydarzeń, na które nie za bardzo ma się wpływ. Wobec tego, to chyba chodzi tylko o zracjonalizowanie sobie sytuacji/decyzji. No może jeszcze o wyrażenie poczucia braku kontroli.
Nie, jednak w tej chwili mamy ów luksus, aby móc zastanawiać się nad potrzebami wyższego rzędu - zarówno naszymi, jak i naszego (potencjalnego) potomstwa.
A dzieje się tak nie tylko dlatego, że znamy sposoby planowania potomstwa, ale też dlatego, że chyba po raz pierwszy w historii jego nieposiadanie jest akceptowalne społecznie (nawet, jeśli nie wszędzie i nie w pełni).
Oraz dlatego, gdyż zaspokojenie niższych potrzeb (w piramidzie Maslova) - żywienia, schronienia, bezpieczeństwa - jest zapewnione i stosunkowo proste w realizacji. Więc obecnie nadeszła pora na realizację potrzeb wyższych.
Mamy więc nowe oczekiwania i związane z tym dylematy. Rozważamy potrzeby emocjonalne, intelektualne, samorealizacji i inne - własne i potencjalnego potomstwa.
To według mnie dalszy krok w ewolucji - aby zapewnić przyszłym pokoleniom więcej niż tylko przetrwanie gatunku.
Ja jestem osobą bezdzietną z wyboru - jestem grubo po 30-tce więc chyba spokojnie mogę się już tak określić - że już raczej nie "rokuję" :-))
Na szybko przychodzi mi do głowy z bliższego otoczenia 6 takich par; nie mają dzieci zapewne z różnych powodów i zapewne nie jest to tylko 1 powód.
Ale...w czym problem? Jedni mają dzieci, inni nie - po prostu akceptujmy się
Ja jestem osobą bezdzietną "biologicznie" z wyboru. Mam tylko syna żony, którego adoptowałem prawnie. Na swoje dziecko się nie zdecydowałem. Nie chciałem powoływać do życia kogoś takiego jak ja. Poza tym najnormalniej w świecie bałem się tego. Ale czasami się zastanawiam jakby to było. Teraz jednak już czuję się za stary na "pieluchy", a syn ma 19 lat.