Olinka napisał/a:antykobieta napisał/a:1. Podjeżdżam motorem i pytam: - wsiadasz? - Wsiadam. - To wskakuj, jedziemy
2. Podjeżdżam motorem i pytam: - wsiadasz? - Tak, ale ja prowadzę. - No to nara.
I to jest właśnie modelowy przykład dominacji, której zadaniem jest przede wszystkim podniesienie własnego ego - pojedziemy, ale wyłącznie na moich zasadach. Zero ustępstwa, zero rozmowy, zero kompromisu.
No właśnie, też mi się to za bardzo nie podoba. Chyba, że dziewczyna nie umie jeździć, to rozumiem, ale jeśli umie, to uważam, że fajnie, jakby chłopak dał czasem poprowadzić, zwłaszcza, że byłby na tylnym siedzeniu. Trochę zaufania by się tu przydało
A tu widzę jakby postawienie na swoim, nie wiem, dla zasady jakiejś dziwnej? Co innego może auto, jak nie pozwoli, by kobieta sama nim pojechała, bo jednak auto to własność niby jednej osoby i może nie dać, by sama pojechała i tu bym mogła zrozumieć i nie widziałabym tu może jakiejś dominacji na siłę. No, ale przy przykładzie z motorem, gdzie on czasem usiądzie z tyłu, to czemu nie?
A innym razem np ona będzie z tyłu. Jak piszę, jak oboje umieją jeździć oczywiście.
Co do związku, to ja też wolę partnerstwo. Sama widzę po moim związku, że nie zawsze jest to łatwe, bo jak każdy pewnie czasem mamy ochotę postawić na swoim
Jednak wolę partnerstwo i staramy się do niego dążyć. Na pewno nie chciałabym dominacji, by facet mną chciał rządzić, zawsze decydować. Jesteśmy dwoma dorosłymi jednostkami, które mogą podejmować decyzje i ważne decyzje po prostu konsultujemy. A dominujący facet pewnie by uznał, że to on podejmuje decyzje, a kobieta nie ma nic do powiedzenia. W partnerstwie facet też może być pewny siebie, zaradny, ja właśnie takiego chciałam i mam
Przecież to partnerstwo, a nie, że on pantoflarz. Nie mieszkamy jeszcze razem, ale jak czy gdzieś jedziemy czy np u mnie nocuje on, to różne rzeczy robimy jak nam odpowiada, a nie np podział "męskie/kobiece". Kiepsko, gdyby np chociaż nie starał się gotować. Ja np nie przepadam za gotowaniem, nie gotuję super, ale staram się, robię to, bo wiadomo, jest to przydatna umiejętność i chociaż proste rzeczy warto umieć, a tych trudniejszych będę starała się nauczyć.
Dla mnie to ważne, bez względu na płeć w tym przypadku, bo facet nie może liczyć, że kobieta zawsze ugotuje, w obecnych czasach, to kobieta też zwykle pracuje, a jeśli któregoś dnia będzie pracować dłużej, to miło, gdy wtedy mąż zrobi obiad. No wręcz dla mnie to jest konieczne, bo różnie bywa i nie można liczyć na jedną osobę. To taki przykład i partnerstwo ogólnie, czyli też pamiętamy, że oboje jesteśmy ludźmi, więc wiadome, czasem on może mieć gorszy humor, czasem ja, ale oboje dajemy sobie wsparcie.
Źle bym się czuła w związku, gdzie facet oczekiwałby uległości, bo taka nie jestem. Oczywiście są kobiety, które np nie wyjdą gdzieś ogólnie, bo facet mówi, że nie i w ogóle słuchają się jak małe dzieci, wiecie, takie jakby bez własnego zdania. No, ale ja zdecydowanie taka nie jestem i nie wyobrażam sobie takiego związku. Logiczne więc, że innego partnera szukałam, że tak powiem i znalazłam. Owszem, znałam jednak dziewczyny, które jakby nie miały własnego zdania i dla których chyba nawet wyjście z koleżanką to był wysiłek, bo jak to zostawić misiaczka nawet na chwilę. Takie ciągle skupione wyłącznie na nim. A były to często ładne dziewczyny, które mogą sobie pozwolić na fajnego faceta, a nie takiego, który je tłamsi w takim względzie. Ja jestem raczej mniej ładna od tamtych co o nich piszę akurat, ale na coś takiego w życiu bym nie pozwoliła facetowi. Oboje możemy decydować, oboje słuchamy się swojego zdania, a gdy trzeba idziemy na kompromis, tak się ogólnie staramy.
Jeśli ktoś jest typem dominującym to nie jest dla mnie. Inna sprawa, że mam wrażenie, że często te osoby, co chcą dominować są mało pewne siebie i chcą się tak dowartościować. A to już wtedy w przypadku obu płci działa chyba, ale u facetów jest bardziej widoczne.
Edit: Mnie też odrzuca częste przeklinanie i to w każdych ustach czy kobiecych czy męskich. Znałam chłopaków, co często przeklinali i nigdy mnie do nich nie ciągnęło. Raczej trzymałam się właśnie z daleka. Jak czasem przeklnie, to wiadomo, że zrozumiem, mojemu się zdarzy, każdemu się zdarzy raczej, a przynajmniej większości, mi też. Czy jednak jest to męskie? Nie, to naturalne jak czasem, ale nie, żeby tak specjalnie męskie. Wolę jego ogólną pewność siebie, inteligencję jego, to, że mogę z nim pogadać o wszystkim (z moim facetem), poczucie humoru, że śmiejemy się zwykle z tych samych rzeczy.
antykobieta, napisałeś, że źle rozumiemy dominację, że jest bardziej związana z mądrością i męską decyzją. To znaczy, że kobieta nie może coś konkretnie zadecydować? Jasne, mogą być takie kwestia gdzie mężczyzna sam podejmie decyzję i nie będę nic mówić, będą takie, gdzie ja podejmę, ale wiele takich, gdzie ustalamy wspólne. To jest moim zdaniem partnerstwo, rozumiem, że czasem facet może sam podejmie decyzję i powiem ok, bo np w tej kwestii lepiej się zna. To nie oznacza jednak moim zdaniem dominacji, że czasem podejmie on taką decyzję, dla mnie to nadal partnerstwo. Chyba, że to będzie nagminnie tylko on podejmował decyzje, bo stereotypowo będzie uważał, że on facet, to on musi decydować. Wtedy to nie jest dla mnie partnerstwo i na to bym się nie zgodziła.
Jak pisałam już w tym co pisałeś o motorze, to przykro by mi było, gdyby facet tak to postrzegał i bał się po prostu zdania kolegów i nie mógł czasem usiąść z tyłu, jakbym umiała jeździć. Na szczęście mój facet nie obawia się szczególnie stereotypów i opinii innych, zdarzało się np, że niósł moją damską torebkę, jak była ciężka, sam ją brał. A wiadomo, wielu ludzi uważa to za śmieszne, ale miał to gdzieś i sam brał
Z jednej strony wtedy tak dziwnie to wygląda, ale z drugiej miło, że mi pomógł sam nie zważając na to co ktoś pomyśli, więc skoro chciał, to pozwoliłam mu ją wziąć. No, ale staram się mniej nosić też, by potem mi nie niósł, nie musiał mieć z tym kłopotu. Wiadomo, nie zawsze wziął ode mnie jak była ciężka, ale czasem tak było właśnie, troszczy się
. A ten od motoru, który nie da usiąść kobiecie z przodu pewnie w życiu nie wziąłby mojej damskiej torebki, bo jak to
Ja wolę właśnie kogoś pewnego siebie, który nie będzie aż tak bardzo bał się opinii innych, bo to, że facet ma być z przodu to jest stereotyp i nie musi tak być dla mnie. No i tyle 