Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 249 ]

66

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
kasik49 napisał/a:

Hej z góry przepraszam że wypowiadam się nie na temat ale mam okropny problem jestem w totalnym potrzasku chodzi o to że mój chłopak dostał gospodarstwo od swoich rodzicow ale ja też jestem z gospodarstwa i trochę lepiej przynoszącego zyski. cały czasmyślałam że przyjdzie do mnie ale okazało się że ma dożywotnią opiekę nad Rodzicami a ja również nie chce zostawiać moich rodziców bo miałam z nimi Zostać. Nie chce zrywać z chłopakiem z takiego powodu bo go kocham i niewyobrażam sobie życia bez niego . niewiem co mam robić musiałam się komuś wygadac. proszę o Poradę.

Poszukaj sobie tematycznie podobnego wątku (osoby z podobnym problemem do Twojego systematycznie zjawiają się na forum), albo załóż nowy wątek.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Uroczo sformułowany wątek, z gatunku ''czy wolisz kopa w brzuch czy w twarz''.
Dwie patologie, jako jedyne opcje relacji międzyludzkich.Supcio, jak mawia młodzież.
Z jednej strony ''partnerstwo'' na zasadzie wspólnie zarabiamy, wspólnie myjemy gary, wspólnie przetykamy kibel.
Z drugiej jakaś demoniczna dyktatura, gdzie jedno ciągnie drugie za kudły w swoją stronę (w domyśle zły, brutalny samiec).
   A ja przekornie zauważę, że istnieje też normalność, gdzie mężczyzna jest mężczyzną, a kobieta kobietą.
I moim zdaniem, to jest faktyczna równość, no tylko nie na zasadzie, że wszystko tniemy bezmyślnie na pół; ale każdy robi swoje i dopiero po złożeniu tych dwóch niejednorodnych połówek wychodzi piękna, pełna całość.
  Idea ''partnerstwa'' jest cudna: wszystko robimy wspólnie, wszystko razem, każdy wszystko po trochu.Sprawiedliwość z metra cięta.Marzenie.
Tylko jak to wygląda w praktyce?Każdy zajmuje się wszystkim...To sobie łatwo wyobrazić, jaki musi być burdel i dziadostwo w każdej dziedzinie.I tak jest.
Oj, naprawdę łatwo poznać kobietę, która zamiast mężczyzny ma partnera.Charakteryzuje ją sposób poruszania typu marszobieg, zdaje się mieć na stałe przyszyte do rąk przynajmniej dwie reklamówki z zakupami.Do tego wzrok typu ''o k##a nie zdążę'' i napis na czole ''mam wszystkiego dość''.
W domu taka ''partnerka'' nader często zabawia się kalkulatorem na którym próbuje dopiąć koniec z końcem, pichcąc- przy okazji- jakiś gówniany pseudoobiad- na zrobienie normalnego wszak nie miała czasu, bo musiała zrobić 1000 rzeczy, dzięki czemu czuje się zajebiście równouprawniona.
No.
Ja może mam haluny, ale natrętnie twierdzę,że mężczyźni i kobiety różnią się od siebie dość znacznie i wyciągam z tego praktyczne konsekwencje.
Psim obowiązkiem mężczyzny jest zapewnienie dostatniego bytu rodzinie.Koniec kropka.
Zwłaszcza w momencie gdy na świecie pojawia się dziecko, trzeba to zadanie potraktować poważnie.
Przy okazji odpowiadam tow. Chaber:  nie, nie poszedłbym na tacierzyński z w/w powodów.
Założycielka wątku, w innym temacie błyskotliwie zauważyła, że takie podejście jak moje jest równoznaczne z przykuciem baby na łańcuchu do kuchni- czy coś w tym stylu.Nie wiem skąd ten pomysł.
Po mojemu, to właśnie w takiej sytuacji, gdy facet vel mąż zarabia tyle, że spokojnie starcza na wszystko- kobieta ma realną możliwość wyboru czy chce pracować ,czy ''siedzieć w domu'' z dzieckiem.
Bo kiedy ''partner'' przyniesie do domu 1900 brutto, to ten wybór jest raczej iluzoryczny.
Ogólnie znam kilkanaście młodych matek( taki wiek, sorry) funkcjonujących w związkach, które ja nazywam: normalne.Nie jakieś debilki, ale dziewuchy raczej na poziomie i jakoś im nie ciąży to nie-partnerstwo.Co ciekawe, nie są też niczym nigdzie przykute.Nawet pracują.Tylko że bardziej dla zabawy-na pół etatu czy coś w ten deseń.Inna filozofia wtedy, a dziewczyna częściej się uśmiecha.
   Chyba 7 lat pracuję w budowlance.Tak się zastanawiam, jak hipotetycznie zareagowałaby żona któregoś z klientów, gdyby on w przypływie partnerstwa zechciał z nią konsultować pojemność szamba i ''wspólnie'' podejmować decyzje w tej materii.
No chyba bez strzału w pysk by się nie obeszło.Podobnież, nie wyobrażam sobie, by pan mąż był pytany o kolor okapu w kuchni.Więc jednak podział pewnych ról i to zupełnie naturalny funkcjonuje i ma się dobrze.
   Osobna sprawa- to nieszczęsne wzajemne wspieranie: już sobie wyobrażam zachwyt kobiety widzącej, że jej ukochany ''partner'' się załamał i potrzebuje wsparcia.Marzenie każdej.
To tyle.

68

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Abizer, przyznam się, że miałam tam jakiś przelotny romans z typkiem raczej ciemnawym (tzw bad boy), ale do głowy by mi nie przyszło, żeby widzieć w nim materiał na męża. Lubiłam go POMIMO bycia aroganckim palantem, raczej zwracając uwagę na inne talenty jakie posiadał. Niestety, nawet niespotykany talent artystyczny nie kompensuje irytującego narcyzmu.

Natomiast NIGDY mi się nie zdarzyło mieć nawet tyciego romansiku z typem maczo-chłopa, co wszystko wie najlepiej, chce mi dyktować jak mam żyć i generalnie być panem i władcą. Odstręcza mnie mnie taki mężczyzna bardziej niż pantoflarz.

A tak, w ogóle, jak Vian pisała, wszystkie kombinacje związków, w których jest tylko jeden dowodzący są mało stabilne. Chociaż jestem osobą niezależną i raczej władczą, za gwinta bym nie chciała męża amebę, co ani me- ani-be, i za którego wszystkie decyzje trzeba podejmować, bo jest to niesamowity ciężar odpowiedzialności. Najlepiej się sprawdza partnerstwo, w którym, jeżeli jedno umie łodzią sterować, drugie zna się świetnie na nawigacji wink

69

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
Abizer napisał/a:

Mhm, a potem przychodzą na forum zakładać wątek, bo im się światopogląd zawalił, wyobrażenia spotkał dysonans big_smile
Tylko dlaczego przeważnie to kobiety? big_smile:D:D

nie wiem... masz jakiś pomysł wink

Abizer napisał/a:

A tak na poważnie-"Wolę" związek, w którym obydwie osoby są na równych prawach, realizują się w tym, do czego czują swoje wewnętrzne powołanie, zwracając przy tym uwagę na potrzeby i wskazówki drugiej osoby.

czyli partnerski big_smile

pitagoras napisał/a:

A ja przekornie zauważę, że istnieje też normalność, gdzie mężczyzna jest mężczyzną, a kobieta kobietą.
I moim zdaniem, to jest faktyczna równość, no tylko nie na zasadzie, że wszystko tniemy bezmyślnie na pół; ale każdy robi swoje i dopiero po złożeniu tych dwóch niejednorodnych połówek wychodzi piękna, pełna całość.
  Idea ''partnerstwa'' jest cudna: wszystko robimy wspólnie, wszystko razem, każdy wszystko po trochu.Sprawiedliwość z metra cięta.Marzenie.

Dzielenie z zasady wszystkiego na pół... nie o to chodzi. Bardziej o wzajemne zrozumienie i współdziałanie. Współdziałanie niekoniecznie na zasadzie "po równo" ale razem - i to jest dla mnie związek partnerski smile

70 Ostatnio edytowany przez in_ka (2014-05-19 12:33:03)

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

może problem jest w tym co rozumiemy pod hasłem partnerstwo a co dominacja

miło jest jeżeli mężczyzna jest zdecydowany, odważny, odpowiedzialny i opiekuńczy
do tego ważne decyzje dotyczącego wspólnego życia podejmuje razem ze mną

71 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-05-19 12:43:00)

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
Beyondblackie napisał/a:

Abizer, przyznam się, że miałam tam jakiś przelotny romans z typkiem raczej ciemnawym (tzw bad boy), ale do głowy by mi nie przyszło, żeby widzieć w nim materiał na męża. Lubiłam go POMIMO bycia aroganckim palantem, raczej zwracając uwagę na inne talenty jakie posiadał. Niestety, nawet niespotykany talent artystyczny nie kompensuje irytującego narcyzmu.

Natomiast NIGDY mi się nie zdarzyło mieć nawet tyciego romansiku z typem maczo-chłopa, co wszystko wie najlepiej, chce mi dyktować jak mam żyć i generalnie być panem i władcą. Odstręcza mnie mnie taki mężczyzna bardziej niż pantoflarz.

A tak, w ogóle, jak Vian pisała, wszystkie kombinacje związków, w których jest tylko jeden dowodzący są mało stabilne. Chociaż jestem osobą niezależną i raczej władczą, za gwinta bym nie chciała męża amebę, co ani me- ani-be, i za którego wszystkie decyzje trzeba podejmować, bo jest to niesamowity ciężar odpowiedzialności. Najlepiej się sprawdza partnerstwo, w którym, jeżeli jedno umie łodzią sterować, drugie zna się świetnie na nawigacji wink

W tym rzecz, że za męża sie bierze innego, a na przygode innego, nie? I tak ten przygodowy kręci bardziej i chciałoby sie z takim związać, ale jest to niemozliwe przez jego sposób bycia (i niektore kobiety probuja go zmieniac). I wlasnie kobiety z takim podejsciem najczesciej maja wytlumaczenie na zdrady, bo w taki sposob "rozrozniaja" facetow.

72 Ostatnio edytowany przez Abizer (2014-05-19 13:00:17)

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Beyondblackie- ja rozumiem, co Ty masz na myśli, ale- 3 raz Ci przecież mówię, że mi o pewne cechy "bad boyów" chodzi a nie o ich całokształt.... heh...

_Nina_- Hmmm.. może nie wiedzą, "na czym i m dupa jeździ???" lol". Nie no wiesz, kobiety mają o tyle "inaczej", że np. jak się pojawi dziecko a któraś ze stron(lub obie) uznają, że mają dość, to przeważnie dziecko zostaje u matki. Czasami w grę wchodzi "głupota w wersji pure crystal" ("jestem z nim w ciąży a on milczy") a czasami nie.
A co do związku- to ochroniarsko- prezydencki tongue

73 Ostatnio edytowany przez luc (2014-05-19 13:10:19)

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
pitagoras napisał/a:

A ja przekornie zauważę, że istnieje też normalność, gdzie mężczyzna jest mężczyzną, a kobieta kobietą.

Oczywiście, że istnieje. W związku gdzie partnerzy/małżonkowie są na równych prawach - także.

pitagoras napisał/a:

I moim zdaniem, to jest faktyczna równość, no tylko nie na zasadzie, że wszystko tniemy bezmyślnie na pół; ale każdy robi swoje i dopiero po złożeniu tych dwóch niejednorodnych połówek wychodzi piękna, pełna całość.
  Idea ''partnerstwa'' jest cudna: wszystko robimy wspólnie, wszystko razem, każdy wszystko po trochu.Sprawiedliwość z metra cięta.Marzenie. Każdy zajmuje się wszystkim... To łatwo sobie wyobrazić, jaki burdel i dziadostwo w każdej dziedzinie.

Teraz to Ty popadasz w skrajność. Wcale nie chodzi o to co napisałeś wyżej. Nie sztuczny podział. Każdy i tak coś robi lepiej, a inne gorzej i tak z reguły wykonywanie tych prac wygląda.

pitagoras napisał/a:

Oj, naprawdę łatwo poznać kobietę, która zamiast mężczyzny ma partnera.Charakteryzuje ją sposób poruszania typu marszobieg, zdaje się mieć na stałe przyszyte do rąk przynajmniej dwie reklamówki z zakupami.Do tego wzrok typu ''o k##a nie zdążę'' i napis na czole ''mam wszystkiego dość''.
W domu taka ''partnerka'' nader często zabawia się kalkulatorem na którym próbuje dopiąć koniec z końcem, pichcąc- przy okazji- jakiś gówniany pseudoobiad- na zrobienie normalnego wszak nie miała czasu, bo musiała zrobić 1000 rzeczy, dzięki czemu czuje się zajebiście równouprawniona.

Kobieta, którą opisałeś wyżej właśnie nie ma partnera za męża.

pitagoras napisał/a:

ale natrętnie twierdzę,że mężczyźni i kobiety różnią się od siebie dość znacznie

Oczywiście, że się różnią.

pitagoras napisał/a:

i wyciągam z tego praktyczne konsekwencje.
Psim obowiązkiem mężczyzny jest zapewnienie dostatniego bytu rodzinie.Koniec kropka.

Mieszasz pojęcia. Nawet przy przyjęciu takiego jak Ty,modelu (ja mam inny), nie oznacza to jeszcze braku partnerstwa. Jeżeli w związku jest partnerstwo, to mężczyzna będzie się liczył ze zdaniem kobiety, będą wspólnie podejmowali decyzje, etc. - nawet jeżeli to on zapewnia rodzinie byt.

pitagoras napisał/a:

Po mojemu, to właśnie w takiej sytuacji, gdy facet vel mąż zarabia tyle, że spokojnie starcza na wszystko- kobieta ma realną możliwość wyboru czy chce pracować ,czy ''siedzieć w domu'' z dzieckiem.

Znów niepotrzebnie mieszasz pojęcia. Co zdanie przytoczone wyżej ma wspólnego z dominacją lub partnerstwem?

pitagoras napisał/a:

ale dziewuchy raczej na poziomie i jakoś im nie ciąży to nie-partnerstwo.Co ciekawe, nie są też niczym nigdzie przykute.Nawet pracują.Tylko że bardziej dla zabawy-na pół etatu czy coś w ten deseń.Inna filozofia wtedy, a dziewczyna częściej się uśmiecha.

Znów niepotrzebnie wprowadzasz kwestię "kury domowej" (bez urazy dla kogokolwiek, przepraszam za określenie, ale się już na tym forum pojawiało i myślę, że dzięki temu wiadomo o co chodzi). "Kura domowa" też może być partnerem.
Przy okazji - są kobiety, które nie pracują "dla zabawy", ani dlatego, że mąż nie zarobi odpowiednio dużo.

pitagoras napisał/a:

jak hipotetycznie zareagowałaby żona któregoś z klientów, gdyby on w przypływie partnerstwa zechciał z nią konsultować pojemność szamba i ''wspólnie'' podejmować decyzje w tej materii.
No chyba bez strzału w pysk by się nie obeszło.Podobnież, nie wyobrażam sobie, by pan mąż był pytany o kolor okapu w kuchni.Więc jednak podział pewnych ról i to zupełnie naturalny funkcjonuje i ma się dobrze.

Przejaskrawiasz.
Już pisałam, że nie chodzi o robienie razem wszystkiego .
Nie chodzi zresztą o "naturalny" podział. Częściowo tak oczywiście jest, choćby ze względu na zwykle (:)) większą siłę fizyczną mężczyzny, ale czasem podział ten może wynikać z czegoś innego, czasem to kobiety dobrze znają się na różnych pracach z gatunku - ogólnie ujmując - majsterkowania. Na tym forum kilka takich jest o ile dobrze kojarzę.

pitagoras napisał/a:

Osobna sprawa- to nieszczęsne wzajemne wspieranie: już sobie wyobrażam zachwyt kobiety widzącej, że jej ukochany ''partner'' się załamał i potrzebuje wsparcia.Marzenie każdej.

Marzeniem to moim nie jest. Wręcz przeciwnie. Gdyby jednak to takiej sytuacji doszło - to tak, wspierałabym go.
Tego samego oczekuję od niego.

74

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
pitagoras napisał/a:

Uroczo sformułowany wątek, z gatunku ''czy wolisz kopa w brzuch czy w twarz''.
Dwie patologie, jako jedyne opcje relacji międzyludzkich.Supcio, jak mawia młodzież.
Z jednej strony ''partnerstwo'' na zasadzie wspólnie zarabiamy, wspólnie myjemy gary, wspólnie przetykamy kibel.
Z drugiej jakaś demoniczna dyktatura, gdzie jedno ciągnie drugie za kudły w swoją stronę (w domyśle zły, brutalny samiec).
   A ja przekornie zauważę, że istnieje też normalność, gdzie mężczyzna jest mężczyzną, a kobieta kobietą.
I moim zdaniem, to jest faktyczna równość, no tylko nie na zasadzie, że wszystko tniemy bezmyślnie na pół; ale każdy robi swoje i dopiero po złożeniu tych dwóch niejednorodnych połówek wychodzi piękna, pełna całość.
  Idea ''partnerstwa'' jest cudna: wszystko robimy wspólnie, wszystko razem, każdy wszystko po trochu.Sprawiedliwość z metra cięta.Marzenie.
Tylko jak to wygląda w praktyce?Każdy zajmuje się wszystkim...To sobie łatwo wyobrazić, jaki musi być burdel i dziadostwo w każdej dziedzinie.I tak jest.
Oj, naprawdę łatwo poznać kobietę, która zamiast mężczyzny ma partnera.Charakteryzuje ją sposób poruszania typu marszobieg, zdaje się mieć na stałe przyszyte do rąk przynajmniej dwie reklamówki z zakupami.Do tego wzrok typu ''o k##a nie zdążę'' i napis na czole ''mam wszystkiego dość''.
W domu taka ''partnerka'' nader często zabawia się kalkulatorem na którym próbuje dopiąć koniec z końcem, pichcąc- przy okazji- jakiś gówniany pseudoobiad- na zrobienie normalnego wszak nie miała czasu, bo musiała zrobić 1000 rzeczy, dzięki czemu czuje się zajebiście równouprawniona.
No.
Ja może mam haluny, ale natrętnie twierdzę,że mężczyźni i kobiety różnią się od siebie dość znacznie i wyciągam z tego praktyczne konsekwencje.
Psim obowiązkiem mężczyzny jest zapewnienie dostatniego bytu rodzinie.Koniec kropka.
Zwłaszcza w momencie gdy na świecie pojawia się dziecko, trzeba to zadanie potraktować poważnie.
Przy okazji odpowiadam tow. Chaber:  nie, nie poszedłbym na tacierzyński z w/w powodów.
Założycielka wątku, w innym temacie błyskotliwie zauważyła, że takie podejście jak moje jest równoznaczne z przykuciem baby na łańcuchu do kuchni- czy coś w tym stylu.Nie wiem skąd ten pomysł.
Po mojemu, to właśnie w takiej sytuacji, gdy facet vel mąż zarabia tyle, że spokojnie starcza na wszystko- kobieta ma realną możliwość wyboru czy chce pracować ,czy ''siedzieć w domu'' z dzieckiem.
Bo kiedy ''partner'' przyniesie do domu 1900 brutto, to ten wybór jest raczej iluzoryczny.
Ogólnie znam kilkanaście młodych matek( taki wiek, sorry) funkcjonujących w związkach, które ja nazywam: normalne.Nie jakieś debilki, ale dziewuchy raczej na poziomie i jakoś im nie ciąży to nie-partnerstwo.Co ciekawe, nie są też niczym nigdzie przykute.Nawet pracują.Tylko że bardziej dla zabawy-na pół etatu czy coś w ten deseń.Inna filozofia wtedy, a dziewczyna częściej się uśmiecha.
   Chyba 7 lat pracuję w budowlance.Tak się zastanawiam, jak hipotetycznie zareagowałaby żona któregoś z klientów, gdyby on w przypływie partnerstwa zechciał z nią konsultować pojemność szamba i ''wspólnie'' podejmować decyzje w tej materii.
No chyba bez strzału w pysk by się nie obeszło.Podobnież, nie wyobrażam sobie, by pan mąż był pytany o kolor okapu w kuchni.Więc jednak podział pewnych ról i to zupełnie naturalny funkcjonuje i ma się dobrze.
   Osobna sprawa- to nieszczęsne wzajemne wspieranie: już sobie wyobrażam zachwyt kobiety widzącej, że jej ukochany ''partner'' się załamał i potrzebuje wsparcia.Marzenie każdej.
To tyle.

Moje uwielbienie do Ciebie rośnie, Pitagorasie smile

75

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Ab...  Ty, oczywiście, prezydent wink big_smile

76

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Zasadniczo partnerskie, ale... Mnie się zdarzają trudności z podejmowaniem decyzji i wtedy chciałabym, żeby facet przejął pałęczkę. Pożądane jest to też w przypadku ranedk - okropne kiedy facet non-stop pyta : na oc masz ochote, gdzie byś chciała pójść? Nie... to TY mnie gdzieś zabierz, cos pokaż wink

77

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
pitagoras napisał/a:

Z jednej strony ''partnerstwo'' na zasadzie wspólnie zarabiamy, wspólnie myjemy gary, wspólnie przetykamy kibel.

A gdzie wyczytałeś, że partnerstwo jest na tej zasadzie? smile Ktoś tak napisał? Kto?
To tak jakbyś kupił kosę spalinową, ale jej nie włączył, używał jak zwykłej kosy, po czym stwierdził, że to nieporęczne, niewygodne gieełgu. To, że Ty czegoś nie umiesz obsługiwać, nie znaczy, że nie działa. Tak samo z partnerstwem - to że Ty masz jakąś draczną wizję partnerstwa rodem z pism o utopijnym komunizmie czy nie wiem, skąd, to nie znaczy, że inni mają takie same. Inni mają inne, bardziej przemyślane i bardziej im to pasuje.

Tak na przykładzie:

Psim obowiązkiem mężczyzny jest zapewnienie dostatniego bytu rodzinie.Koniec kropka.

A ja np. uważam, że psim obowiązkiem każdego człowieka jest takie kierowanie swoim życiem, żeby móc być niezależnym. I facet powinien umieć zarobić na siebie (ew. na dzieci, jeśli się zdecydują), i kobieta. Ja bym nie chciała, żeby ktoś zarabiał na mnie, bo nie dawałoby mi to poczucia bezpieczeństwa. Co jeśli zechcę odejść od tego faceta z jakiegoś powodu? Albo muszę mieć już zaklepanego kolejnego, co mnie utrzyma, albo odejść nie mogę. Trochę jak pies, co musi mieć pana, żeby go nakarmił, bo sam na ulicy nie przetrwa.

78

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Abizer, przecie napisałam wyraźnie, że romansik z tym bad boyem miałam, nie dlatego, że miał jakiś tam image (który był mega irytujący), ale, że posiadał artystyczny talent, poza tym będąc błyskotliwym, dowcipnym facetem W skrócie, arogancki kawał s******a i babiarza, ale fajne towarzystwo na krótki czas.

Tylko to się ma nijak do dominujących dyktatorów. Znam takich co kręgosłup moralny mają ze stali, a nie podeszłabym do nich na odległość kilometra. Jakoś nie mam chęci na bycie czyimś podwładnym w swoim własnym domu. Od tego mam szefa w pracy. A to co Pitagoras opisuje jako związek partnerski, to tak naprawdę związek, w którym kobieta zapyla jak motorynka, a lenio sobie brzuchem do góry leży i to wcale nie ma z partnerstwem nic wspólnego. Prawdziwe partnerstwo to nie wszystko razem i wszystko po równo, ale wszystko sprawiedliwie rozdzielone: jak mąż obiad gotuje to ja posprzątam mieszkanie, jak ja płacę rachunki to on się zajmuje psem, itp, idt, a decyzje są podejmowane wspólnie, oczywiście w ramach zdrowego rozsądku, bo nie każdy jest specem w każdej dziedzinie.

79

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Generalnie związek partnerski wymaga dostosowania do indywidualnych potrzeb partnerów, zarówno w kwestii obowiązków jak i decyzji. Nikt nie mówi, że zawsze muszą gotować i sprzątać na zmianę - ona może zawsze gotować, ale niech on sprząta. Ale NIE JEST TAK, że jedna osoba ma zawsze ostatnie słowo. Że jeśli żona chce czegoś innego niż mąż, to on może jej swoją opinię narzucić, bo tak (albo odwrotnie naturalnie).

80 Ostatnio edytowany przez Abizer (2014-05-19 14:06:26)

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Nina- widzę że strasznie Ci się spodobało branie mnie pod włos tongue
Oczywiście, że ja ochroniarz. Prezydenta trzeba pilnować gdy potrzeba. Ważna osobistość, ale koordynacją niektórych działań powinien się zająć man in black smile

Beyondblackie-żeby nie wałkować- Niektóre szukają "męskości" u "porządniejszych", a jak nie znajdują, to nierzadko jakoś tak wychodzi że odsuwają na bok inne cechy tego faceta i wchodzą w relację z takim bad boyem, która koniec końców się przeważnie rozpada, ale wchodzą. -Multum przykładów na forum. Inne babki szukają dalej. czyniąc długą historię krótką uważam, że pewne cechy które przejawiają "źli chłopcy" działają na kobiety i tyle.

81

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Drogie Panie, widzę, że panowie piszą jak widzą związki partnerskie/nie partnerskie, piszą co uważają za takie związki i co o takich związkach uważają. Wy, jedynie, jak na razie to wypisujecie, że to nie prawda, że to tak wygląda i że ich wizja jest zła. Ale żadna z Was nie napisała dokładnie i konkretnie, czym jest wg niej związek partnerski.

82

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Czyżby któraś z niewiast nie wiedziała, na czym jej ekhm.. jeździ?... lol

83

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Teo, doprawdy? Ja to napisałam w pierwszym poście.

Vian napisał/a:

Ja też chcę wsparcia w chwilach słabości, inicjatywy i poczucia bezpieczeństwa, no ale to samo oferuję partnerowi - wsparcie jak będzie miał gorszy okres, poczucie bezpieczeństwa i wychodzenie z inicjatywą. Na tym polega przecież relacja partnerska. smile

Jeśli czegoś w tym nie rozumiesz, chętnie odpowiem na pytania. smile

84

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Teo, bardzo prosta odpowiedź. Dla mnie związek partnerski to taki, w którym nikt nikomu nie dyktuje co ma robić, w którym ważne decyzje się podejmuje razem, a przy mniej ważnych, przynajmniej konsultuje, w którym obie strony się szanują. I wbrew temu co Panowie piszą, może on mieć nawet taką formę, że kobieta jest w domu z dziećmi, a facet zarabia, jeżeli OBOJE się na coś takiego zdecydowali i jest im z tym dobrze, a nie jedna strona (nieważne która) taki rozkład wymusiła.

Poza tym dla mnie dyktatura w związku, przeczy jego głównej ideii, którą wg mnie jest miłość-plus-szacunek.

85

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
Beyondblackie napisał/a:

I wbrew temu co

nie wszyscy

Beyondblackie napisał/a:

Panowie piszą(...)

http://forum.benchmark.pl/public/style_emoticons/default/shifty.gif

86

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

A ja zgadzam się z Vian.
Powinno się być w miarę możliwości niezależnym, bo nigdy nie wiadomo co może człowieka spotkać. Nie mówię przez to, żeby nikomu nie ufać i ciągle być podejrzliwym, ale pewna ostrożność nie zaszkodzi. Zresztą przyczyna takiej niezależności może być też inna, np. dla własnej satysfakcji. Można też te dwa czynniki połączyć. Takie jest moje zdanie.

pitagoras napisał/a:

Osobna sprawa- to nieszczęsne wzajemne wspieranie: już sobie wyobrażam zachwyt kobiety widzącej, że jej ukochany ''partner'' się załamał i potrzebuje wsparcia.Marzenie każdej.

Tu się nie ma nad czym zachwycać. No bo niby czym? Że ukochana osoba przeżywa trudne chwile, ale ja jestem taka cudowna i mogę mu pomóc i w ten sposób podbijam własne ego? Nie, po prostu się pomaga i tyle.

87 Ostatnio edytowany przez piroman1981 (2014-05-19 19:52:47)

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
vinnga napisał/a:

Tak, lubię silnych mężczyzn. I to upodobanie jest u mnie niezbędne do stworzenia związku partnerskiego smile Ze słabszym egzemplarzem to ja bym musiała pełnić rolę mamuśki, a to z partnerstwem nie ma nic wspólnego.

Trafiłaś w sedno, sam mam czasem zapędy do rozstawiania ludzi po kątach ale partnerstwo jest najlepszym połączeniem, słabszy egzemplarz to osoba do której trzeba się naginać, ktoś kto nie dorównuje kroku

Gdybym miała przedstawić swoją definicję partnerstwa na przykładzie statku i steru to bym to zrobiła tak:
"stoi facet przy sterze, kobieta się beztrosko opala. Ufa, że on wie co robi i że na żadne skały czy mielizny nie wpłyną. Mijają 4 godziny, kobieta złazi z leżaka i podchodzi do steru. Teraz jej wachta. Mężczyzna oddaje ster i rozpłaszcza się na leżaku. Ufa, ze ona wie co robi i że na żadne skały czy mielizny nie wpłyną smile

No i właśnie tu się rozchodzi cała różnica relacji tego typu od związku partnerskiego (który też preferuję).
W relacji dominant/uległy dominant jest w takiej pozycji bo i jest z natury bardziej przebojowy i zazwyczaj ceni tą cechę też w innych (szczególnie w sprzymierzeńcach ale ma szacunek też do tych co umieją bronić swoich racji) a uległy partner jak np. nie uzupełnia jego zapędów na przykład swoimi zdolnościami analitycznymi, które potrafią dominantowi pokazać że warto się czasem zastanowić i zaplanować "akcję" zamiast iść na żywioł  i opanować emocje (jedyna normalna tego typu relacja którą widziałem) - i to jest normalne zdrowe podejście gdzie się potrafią jakoś uzupełniać Jeżeli nie ma jakiegoś wzajemnego pokrycia słabości a dominant uważa uległego z jego brakiem przebojowości i rozsądku za osobę niedecyzyjną, gorszą i głupszą to taka uległa osoba (jak już to wcześniej parę osób zauważyło) znaczy dla niego niewiele (jak i bardzo niewiele) może być najwyżej polem gdzie wyładowuje swoje frustracje bycia "kimś" nie mając tego w zadowalającym stopniu w realnym życiu albo seksualne popędy ew. sprowadza takiego uległego do ról których odstawianie w życiu realnym jest dla niego mało wygodne. Tu już wchodzi zazwyczaj chora zależność typu narcyz/psychopata i osoba unikająca/zależna.
Poza tym człowiek przebojowy zazwyczaj ma zarąbisty zmysł "siły" psychicznej innych ludzi, dostrzega dobrze z kim można zadzierać a kogo lepiej nie ruszać - w ten sposób bez problemu sobie w otoczeniu wypatrzy taką pozbawioną łokci ulęgałkę a czy jest normalny czy patolog to już inna kwestia.

Ciekawi mnie jak percepcja dominantów wygląda z punktu widzenia osoby uległej, może ktoś by coś bezwstydnie skrobnął? wink

88

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Te uległe osoby jakos mi sie wydaje goszczą w innych działach (zdrady, trudne miłości). Widzę partnerstwo, gdy mezczyzna jest słaby, a kobieta podciąga go do góry.

89 Ostatnio edytowany przez piroman1981 (2014-05-19 19:56:41)

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Gdzie nie grzeszą ani inteligencją ani sprytem ani mądrością wink czyli zgadza się, i tacy są cholernie męczący.

90

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Dodałbym problemy z psychiką. Niestety wbrew pozorom takich osób jest mnostwo. Co ktoras osoba ma bardzo niskie poczucie wlasnej wartosci, trąci desperacją, strachem przed zyciem, odpowiedzialnoscia, samotnością. Mysle ze zwiazki dominujaco-uległe typowo uzależniają i są toksyczne. Jak tak z boku popatrzeć to nie wydaje sie to zbyt "normalne".

91

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Dziś jest sporo kobiet niezależnych, potrafiących zadbać o siebie, zarabiać więcej niż facet i niekoniecznie "psim obowiązkiem" faceta jest zarabiać na wszystko. Czasem obowiązek to oparcie w nim, pomoc słowna, porada, wspieranie. Stawiam na partnerstwo w związku.

92

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
thepass napisał/a:

Dodałbym problemy z psychiką. Niestety wbrew pozorom takich osób jest mnostwo. Co ktoras osoba ma bardzo niskie poczucie wlasnej wartosci, trąci desperacją, strachem przed zyciem, odpowiedzialnoscia, samotnością. Mysle ze zwiazki dominujaco-uległe typowo uzależniają i są toksyczne. Jak tak z boku popatrzeć to nie wydaje sie to zbyt "normalne".

Tak jest, uzależniają a patologiczna więź (bo tak naprawdę "mocna" strona w takim związku jest też w paru kwestiach bardzo słaba) która między nimi się wytwarza jest czasem sporo silniejsza niż zdrowa. Nie wiem ile osób miało okazję popatrzeć co taki dominujący patologiczny partner z syndromem Otella na przykład potrafi za szopki odstawiać wink sam raz miałem taką na garbie i znam jeszcze inny sporo bardziej kolorowy przypadek, chociaż nie jest on akurat typowy dla relacji dominant/uległy to jest tam dość często spotykany wink

A co się mówi takim "uległym" na forum? "Wyjdź z domu", "znajdź pracę", "zacznij dbać o siebie - niech dostrzeże że możesz się podobać innym" "postaw mu się i walcz"!

93 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-05-19 21:31:37)

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Sam przyciagam takie milosci. Im bardziej karce, tym wieksza miloscia mnie dziewczyna darzy. Aż głupio, ze jestem swiadomy psychiki innych, bo wiem,ze robie źle i wiem czemu ktoś mnie "kocha", a nic wspolnego z miloscia to nie ma (albo w małym stopniu, a wiekszosc to wyuczone schematy zachowania, ktore wzbudzają uczucia). Mam zadatki na ojca, ale niesamowicie mnie denerwuje jak dziewczyna zrzuca na mnie odpowiedzialnosc za wiekszosc jej "stanów", życie, decyzje. Kręce głową z niedowierzaniem jak mozna byc tak dziecinnym, niedojrzałym, a jednoczesnie przymilać sie gdy sie powie "stop", albo jeszcze gorzej. A to z pozoru calkiem wesole, rozsadne, kulturalne i inteligentne dziewczyny. Poza związkiem ciekawe i nikt by nie powiedział, że cos z nimi jest nie tak. W srodku wielka pustka. Powiesz - postaw się, a one nic. Nie umieją. Nie chcą, bo i milosc osłabnie, bo sie boją. Co dają takie rozmowy? Tez nic, bo to tak jakbys rozmawiał z kims kto nie ma własnego rozumu i musi byc kierowanym we wszystkim. To gorsze niz inwalidztwo fizyczne. Co innego jak sie jest nieswiadomym. Milosc to milosc i sprawa zakonczona. A że jest źle? Uległa osoba godzi się na złe traktowanie bo jest uległa. Bardzo łatwo w kims takim wzbudzic poczucie winy i tylko mi żal takich osób, bo niewiele do nich dociera. To nie sa niestety skrajnosci. Takich osob konkretnie moge podac w dziesiątkach.

A takie syndromy jak Otella, to tylko w związkach? Gdzie mozna znalezc informacje o tego typu zachowaniach? Jakis zbior?

94 Ostatnio edytowany przez piroman1981 (2014-05-19 21:47:59)

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
thepass napisał/a:

Sam przyciagam takie milosci. Im bardziej karce, tym wieksza miloscia mnie dziewczyna darzy. Aż głupio, ze jestem swiadomy psychiki innych, bo wiem,ze robie źle i wiem czemu ktoś mnie "kocha", a nic wspolnego z miloscia to nie ma (albo w małym stopniu, a wiekszosc to wyuczone schematy zachowania, ktore wzbudzają uczucia). Mam zadatki na ojca, ale niesamowicie mnie denerwuje jak dziewczyna zrzuca na mnie odpowiedzialnosc za wiekszosc jej "stanów", życie, decyzje. Kręce głową z niedowierzaniem jak mozna byc tak dziecinnym, niedojrzałym, a jednoczesnie przymilać sie gdy sie powie "stop", albo jeszcze gorzej. A to z pozoru calkiem wesole, rozsadne, kulturalne i inteligentne dziewczyny. Poza związkiem ciekawe i nikt by nie powiedział, że cos z nimi jest nie tak. W srodku wielka pustka. Powiesz - postaw się, a one nic. Nie umieją. Nie chcą, bo i milosc osłabnie, bo sie boją. Co dają takie rozmowy? Tez nic, bo to tak jakbys rozmawiał z kims kto nie ma własnego rozumu i musi byc kierowanym we wszystkim. To gorsze niz inwalidztwo fizyczne. Co innego jak sie jest nieswiadomym. Milosc to milosc i sprawa zakonczona. A że jest źle? Uległa osoba godzi się na złe traktowanie bo jest uległa. Bardzo łatwo w kims takim wzbudzic poczucie winy i tylko mi żal takich osób, bo niewiele do nich nie dociera. To nie sa niestety skrajnosci. Takich osob konkretnie moge podac w dziesiątkach.

Dokładnie, ja miałem tak że może na siłę się nie ładowały co były strasznie dostępne, otwarte, brechtały się z byle powodu jak gadałeś - same się nadstawiały. Co ciekawe he he najsilniej na moim etapie życia gdy miałem dość chore jazdy przez patologie środowiska i było to szczególnie odczuwalne - jak naprawdę człowiek raz miał dobry humor i był luzacki i śmiechowy ale z drugiej strony jak go nie miałem albo takie zachowanie zwyczajnie zaczynało mnie wkurzać i gryzłem to działało jak woda na młyn na takie - zaraz jakieś pytania "coś się stało?" "wszystko w porządku?" "powiedziałam coś nie tak?" - po tym gdy ja myślałem albo mówiłem w gębę "a weź mnie kobieto przestań wqrwiać już" i się odcinałem mając ogólnie chęć wejść do jaskini przed wszystkimi. Kawa na ławę bez względu na emocje otoczenia - to działało na nie jak magnes. Same są sobie winne moim zdaniem, wypaczona percepcja męskiej siły przez nie przemawiała. Co ciekawe, potem jak się wyrosło z wielu rzeczy i przestało zachowywać jak palant, to takich lgnacych do Ciebie patologii było coraz mniej - po prostu one chyba też mają tak że łapiąc kogoś kto je weźmie za pysk kosztem własnej wolności i godności nie ryzykują emocjonalnie tego że patrząc kim one są (pustymi i powierzchownymi ludźmi) odrzuci ich prawdziwy silny psychicznie i dojrzały facet, bo tacy są jednak bardziej wartościowi a tak krucha psycha mogłaby tego nie przeżyć. Zauważyłem że spora rzesza u nich to kobiety fizycznie mało albo bardzo mało atrakcyjne, prawdopodobnie to też ma jakiś wpływ....

A takie syndromy jak Otella, to tylko w związkach? Gdzie mozna znalezc informacje o tego typu zachowaniach? Jakis zbior?

Wiesz co może na forach jakichś coś będzie? Syndrom Otella to często wstęp do schizofrenii i typowa cecha charakteropatii alkoholowej. Skrobnę z własnych obserwacji bo mam takich zachowań z reala i z opowieści paru bliskich osób na pęczki jak znajdę trochę czasu wink boki zrywać można z niektórych. Tak to tylko w związkach, dotyczy urojeń i naprawdę masakrycznie silnej zazdrości o partnera bez względu na siłę jednostki która to ma - wspólna cecha ich wszystkich - zaniżona albo znacznie zaniżona samoocena..

95 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-05-19 21:48:31)

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Moze jakieś fora są poświęcone tego typu zachowaniom, ale jak to "ogólnie" nazwać? Choroby w związkach? To musi miec wspolną nazwę.
Ja z natury nie jestem agresywny, ale jeśli sie takim staje to mnie to podbudowuje, bo taka dziewczyna do tego ciągnie. W momencie złości nie myśle o tym, ale jak sie uspokoje to mam rozkminy co jest nie tak z tą przeciwną płcią. Przeciez to tylko pozorna siła. Moze i silna emocja, ale ja to czuje jako nie radzenie sobie ze swoimi emocjami. To slabość. One jednak odczytują to inaczej... Same jakby motywują do tego, by je lać, nie szanować. Jakies takie mechanizmy destrukcyjne mają zakodowane w głowie.
To co piszesz, o niskiej atrakcyjnosci fizycznej jest zaprzeczeniem problemow pieknych kobiet... albo nie zrozumiałem do konca o czym piszesz w kontekscie urody i chęci ubezwłasnowolnienia emocjonalnego.

96 Ostatnio edytowany przez piroman1981 (2014-05-19 22:09:06)

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
thepass napisał/a:

Moze jakieś fora są poświęcone tego typu zachowaniom, ale jak to "ogólnie" nazwać? Choroby w związkach? To musi miec wspolną nazwę.

Może znajdzie się coś pod grupami dyskusyjnymi o chorobliwej zazdrość albo o forach dla ofiar partnerów alkoholików? Serio nie wiem bo nie czytałem, ale wiem że te 2 tematy są bardzo powiązane.

J

To slabość. One jednak odczytują to inaczej... Same jakby motywują do tego, by je lać, nie szanować. Jakies takie mechanizmy destrukcyjne mają zakodowane w głowie.
To co piszesz, o niskiej atrakcyjnosci fizycznej jest zaprzeczeniem problemow pieknych kobiet... albo nie zrozumiałem do konca o czym piszesz w kontekscie urody i chęci ubezwłasnowolnienia emocjonalnego.

Jak patrzę na kobiety to u nas w Polsce (w odróżnieniu od zachodu) gdzie są śliczne słowiańskie rysy twarzy, to u wielu z nich jest to nijak nie podkreślone, ubrane są tak że nawet głupie jeansy mogą wyeksponować więcej kobiecych kształtów niż to co noszą. Zamiast tego wolą nosić jakieś wiszące na nich długie spódnice albo szerokie obwisłe spodnie i bluzy czy jakieś inne koronkowo rozdęte z przodu (nie wiem jak się to nazywa) bluzki poza tym spuszczać wzrok, chodząc jak zagubiona sierota- ja w tym widzę kompletny brak umiejętności wyeksponowania swojej kobiecości, co często idzie w parze albo z osobowością przeciętniaka i z/albo z marginalną umiejętnością nawet niewinnego poflirtowania sobie ze spotkanym facetem - a to oznacza brak obycia z plcią przciwną i zależność od "dominanta" który sobie chce taką ułożyć - on się właśnie taką zainteresuje.
Można mieć predyspozycje do bycia ładną ale można taką nie być i wogóle nie myśleć o sobie w kategoriach potencjalnej piękności - to jest jednostka ładna ale słaba. Tak samo zresztą jest z cechami charakteru. Pozna sobie taką "master" który ją sobie uformuje, każe wyglądać jak pasztet na ulicy ale jak dziwka w domu, poza tym będzie trzymał krótko i nie pozwalał się rozwijac żeby mu niechcący się nie uniezależniła kiedyś. Zresztą he he znasz może trochę polską społeczność BDSM? Tam to były niezłe akcje xD niektórzy kretyni nawet sobie "uległe" wypożyczali albo "sprzedawali" na jedną sesję - do czego takie osoby są zdolne to czasem przechodzi ludzkie pojęcie...

97

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

O widzisz, Ty mowisz tutaj o totalnych skrajnosciach jak te syndromy czy BDSM, a ja o przeciętniactwie. Ktos powie niemozliwe, a jednak. I to na porządku dziennym. A o takich rzeczach nie czytuje, bo jeszcze zaczne stosowac ich triki i będzie kwas. Nawet nie sądze, by te kobiety "uległe" były swiadome swojej uległości. Pewnie mysla, ze sa normalne, a faceci "dominujący" to też taki zwykły, męski typ.
Mowisz, ze jak kobieta nie potrafi sie seksownie ubrać na miasto to znaczy, ze bedzie uległa? Trzeba to sprawdzic ;p

98

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
thepass napisał/a:

Mowisz, ze jak kobieta nie potrafi sie seksownie ubrać na miasto to znaczy, ze bedzie uległa? Trzeba to sprawdzic ;p

Ktoś seksowny, dobrze/normalnie wyglądający a zaniedbany to 3 różne opcje i mogą oznaczać 3 różne stany umysłu wink ja opisałem jeden sposób w jaki patolog postrzegać może swoje potencjalne ofiary.

99

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

To, że istnieją kobiety, które lecą na dominujących, zazdrosnych, obsesywnych mężczyzn jest tylko dowodem na to, że istnieje patologia.Nie na to, że gro kobiet postrzega takich gostków za atrakcyjnych.

Większość Panów myli tutaj chłopa, który jest zaradny, pomocny i godny zaufania, z kimś kto agresywnie wypina klatę i traktuje kobiety jak parobków (który jest kompletnym zaprzeczeniem pewności siebie, tak na marginesie).

100

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Panowie nie mylą, tylko panie, bo kręci je ta cała męskość, która jest tak naprawde słabością. One jednak czują inaczej, emocje zabijają im logiczne myślenie. Ci panowie też są święcie przekonani, że z nimi wszystko ok.

101

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Jak czytam powyższe posty Piromana i Thepass-a , to zastanawiam się gdzie Wy się obracacie, że znacie przede wszystkim takie dziewczyny wink

102

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

To ja zadam inne pytanie. Wsiadacie na motocykl. Zakładamy, że oboje macie odpowiednie prawo jazdy. Jedno siada z przodu przy kierownicy, drugie siada z tyłu i obejmuje kierowcę. Wyobraźcie sobie siebie ze swoim partnerem (obecnym, lub wymarzonym) i ulokujcie siebie - z przodu, czy z tyłu? smile

103

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
antykobieta napisał/a:

- z przodu, czy z tyłu? smile

To zależy kto akurat napił się piwa wink

104

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

quote=antykobieta]

To ja zadam inne pytanie. Wsiadacie na motocykl. Zakładamy, że oboje macie odpowiednie prawo jazdy. Jedno siada z przodu przy kierownicy, drugie siada z tyłu i obejmuje kierowcę. Wyobraźcie sobie siebie ze swoim partnerem (obecnym, lub wymarzonym) i ulokujcie siebie - z przodu, czy z tyłu? smile

To chyba już bez różnicy kto siądzie z przodu, a kto z tyłu. Można przecież jechac na zmianę smile

105

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
luc napisał/a:

Jak czytam powyższe posty Piromana i Thepass-a , to zastanawiam się gdzie Wy się obracacie, że znacie przede wszystkim takie dziewczyny wink

Oczywiscie to musi byc wina towarzystwa. Musi. Czasem wystarczy spojrzec na własnych rodziców i daleko szukac nie trzeba. A najgorsze, ze to nie chodzi o towarzystwo bo to jest wszechobecne w tym czy innym rejonie, na tej czy innej imprezie. Nie ma reguły i cechy wspolnej towarzystwa. Tak po prostu jest i to się widzi lub nie, albo nie chce sie dostrzec.

106

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
thepass napisał/a:

Oczywiscie to musi byc wina towarzystwa. Musi. Czasem wystarczy spojrzec na własnych rodziców i daleko szukac nie trzeba. A najgorsze, ze to nie chodzi o towarzystwo bo to jest wszechobecne w tym czy innym rejonie, na tej czy innej imprezie. Nie ma reguły i cechy wspolnej towarzystwa. Tak po prostu jest i to się widzi lub nie, albo nie chce sie dostrzec.

Nie wiem czy musi. Ale skoro spotykacie głównie (jak się zorientowałam) takie dziewczyny, to coś w tym jest.
Nie wiem czy nie chcę tego dostrzec, ale rzeczywiście nie dostrzegam.

Są na pewno cechy wspólne określonego środowiska.

107

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Cechą wspólną jest to, że jest to kobieta i mężczyzna. Czemu więc te "uległe" się tutaj nie wypowiadają, jak myslisz? Bo też nie chcą dostrzec, nie widzą, nie rozumieją.

108

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
thepass napisał/a:

Cechą wspólną jest to, że jest to kobieta i mężczyzna.

Jest więcej cech wspólnych. Właściwych dla określonego środowiska.

thepass napisał/a:

Czemu więc te "uległe" się tutaj nie wypowiadają, jak myslisz? Bo też nie chcą dostrzec, nie widzą, nie rozumieją.

Skąd mam wiedzieć czemu się nie wypowiadają?
Zapewne widzą, ale nie chcą się do tego (z różnych powodów) przyznać.
A może nie ma ich tak dużo? wink

109

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

A może Was tak mało?

110 Ostatnio edytowany przez Vian (2014-05-20 04:17:08)

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
antykobieta napisał/a:

To ja zadam inne pytanie. Wsiadacie na motocykl. Zakładamy, że oboje macie odpowiednie prawo jazdy. Jedno siada z przodu przy kierownicy, drugie siada z tyłu i obejmuje kierowcę. Wyobraźcie sobie siebie ze swoim partnerem (obecnym, lub wymarzonym) i ulokujcie siebie - z przodu, czy z tyłu? smile

Zależy od sytuacji (może jedno z nas jest zmęczone i lepiej, żeby kierowało drugie), od humoru (może on akurat dziś bardzo chce, to ja sobie pojeżdżę innym razem), albo w ogóle możemy się inaczej dogadać (mnie nie aż tak bardzo zależy na kierowaniu motorem, wolę samochód, więc motor zawsze jego, a samochód mój). Tak przykładowo oczywiście.

Thepass, ja uważam, że osób, które stricte wolą słuchać, chcą mieć nad sobą szefa, potrzebują tego, żeby je ktoś kontrolował, wydawał im polecenia, urządzał życie, jest jednak mniejszość. Napisałam "osób", bo wcale nie jestem pewna, czy kobiet jest w tej grupie więcej, tacy faceci, potoczne pantofle, też przecież są.

Ogólnie za niezdrową sytuację uważam takie, kiedy jedna strona chce NARZUCAĆ swoje zdanie drugiej, wbrew jej woli, bo uważa, że wie lepiej. A narzuca się różnie - manipulacją, siłą, szantażem etc etc.

111

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
strzała napisał/a:

quote=antykobieta]
To chyba już bez różnicy kto siądzie z przodu, a kto z tyłu. Można przecież jechac na zmianę smile

Tak, właśnie tego typu odpowiedzi się spodziewałem smile

Powodzenia z facetem,któremu zaproponujesz, żbyście na waszym ewentualnym wspólnym motorze jeździli na zmianę smile

Jak do tej pory nigdy nie widziałem takiej pary na motocyklu, żeby to kobieta siedziała z przodu, a facet z tyłu. Wątpię też, czy jakiś facet zgodziłby się usiąść z tyłu. Wzbudzałby tym powszechny ubaw.

W waszych wypowiedziach mylicie dominację opartą na mądrości, dobrym planowaniu, sile i zdecydowaniu z przemocą, manipulacją, nieliczeniem się ze zdaniem drugiej strony. Przypominam o takim związku frazeologicznym jak "męska decyzja", który nie wziął się znikąd.

Niezależnie jednak od tego, i tak faktem jest, że kobiety wolą tych mężczyzn agresywnych. Przytaczałem kiedyś badania, z których wynikało, że kobiety preferują mężczyzn używających wulgarnych przekleństw od tych, którzy tego nie robią.

W całych tych dywagacjach forumowych cały czas należy wziąć jedną poprawkę. Sporo jeśli nie większość wypowiadających się tutaj osób nie ma partnera - chwilowo lub permanentnie. Z tego co widzę, to większość wątków jest o problemach, a nie "chciałam napisać, jak mi jest wspaniale". Ja np.w chwili obecnej jestem bez partnerki,dla tego w ogóle pozwalam sobie na to forum - inaczej w ogóle nie miałbym na nie czasu, ani ochoty.

Niemniej forum to znakomicie unaocznia mi, jako facetowi,jak ogromna jest rozbieżność pomiędzy tym,co kobiety mówią, a tym, co robią.

Na swojej łodzi słyszałem kilka razy, że jestem tyranem. Zgodziłem się więc na kilka zmian zaproponowanych przez kobietę we wcześniej obranym kursie. I ta łódź zatonęła smile
Z kobietami nie będę się więc w tej materii kłócił, bo i po co. Przestrzegam jednak facetów, żeby się nie dali nabrać na rzekome oczekiwania kobiet smile

112 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2014-05-20 08:19:35)

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Antykobieta, ja jestem w bardzo szczęśliwym związku od lat.

I...absolutnie nie lubię agresywnych mężczyzn, którzy chcą mi dyktować jak mam żyć. Niezmiernie mnie takie typy irytują i jedyną reakcję jaką na nich mam to chęć trząśnięcia mocniejszym słowem i przywalenia z liścia. Nawet jeżeli by próbowali mi narzucać swoje poglądy w jak najlepszej wierze. Bo to naprawdę nie ma znaczenia jakie są tutaj intencje. Robienie z siebie króla domostwa automatycznie implikuje brak szacunku do swojej drugiej połowy.

A mój facet pantoflarzem nie jest, ma swój charakterek, ale do głowy by mu nie przyszło nakazywać mi czy zakazywać. Podobnie jak mnie jemu. Jesteśmy dorośli i każde z nas swój rozum ma.

Racjonalnym jest jednak, że jak jedno z nas jest specem w jakiejś dziedzinie, to oczywiście się tym w domu zajmuje, także on nie będzie mi mówił jak mam falbanki przyszywać do sukienki, a ja się jemu nie wtrącam do tego jakie grzyby bezpiecznie można zbierać.

113

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Moim zdaniem dominacja poprostu zle sie kojarzy,kobieta juz ma taka nature ze przedewszystkim lubi sie czuc sie bezpieczenie, facet ma jej  to zapewnic a kobieta ma wspierac i byc przy nim w trudnych chwilach

114

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
thepass napisał/a:
luc napisał/a:

Jak czytam powyższe posty Piromana i Thepass-a , to zastanawiam się gdzie Wy się obracacie, że znacie przede wszystkim takie dziewczyny wink

Oczywiscie to musi byc wina towarzystwa. Musi. Czasem wystarczy spojrzec na własnych rodziców i daleko szukac nie trzeba. A najgorsze, ze to nie chodzi o towarzystwo bo to jest wszechobecne w tym czy innym rejonie, na tej czy innej imprezie. Nie ma reguły i cechy wspolnej towarzystwa. Tak po prostu jest i to się widzi lub nie, albo nie chce sie dostrzec.

zmien kraj. Zaraz i swiatopoglad tez Ci sie zmieni. U nas agresywnych macho miesniakow omija sie szerokim lukiem, bo zadna nie chce z pustakiem rodziny zakladac. I sama o nia potem dbac. To wlasnie Ci wypasieni, ordynarni, agresywni i dominujacy na swoj "samczy" sposob zasilaja szeregi zalkoholizowanych i depresywnych wiecznych kawalerow.

115

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
antykobieta napisał/a:

Powodzenia z facetem,któremu zaproponujesz, żbyście na waszym ewentualnym wspólnym motorze jeździli na zmianę smile
Jak do tej pory nigdy nie widziałem takiej pary na motocyklu, żeby to kobieta siedziała z przodu, a facet z tyłu. Wątpię też, czy jakiś facet zgodziłby się usiąść z tyłu. Wzbudzałby tym powszechny ubaw.

ale czego to dowodzi Twoim zdaniem?

W waszych wypowiedziach mylicie dominację opartą na mądrości, dobrym planowaniu, sile i zdecydowaniu z przemocą, manipulacją, nieliczeniem się ze zdaniem drugiej strony. Przypominam o takim związku frazeologicznym jak "męska decyzja", który nie wziął się znikąd.

Dlaczego uważasz, ze mylimy? Bardzo cenię sobie mądrość, zdecydowanie w działaniu - ale czy to są cechy mężczyzny, który dzięki wymienionym przez Ciebie cechom jest dominujący? Czy mądrość bezwzględnie niesie za sobą dominację - bo tak własnie piszesz. Nie, absolutnie nie. I potrafię doskonale odróżnić próby manipulacji, wystrzegam się przemocy pod każdą postacią - nie potrzebuję faceta, który uważa, że muszę siedzieć na tylnym siodełku... wrażenie robi na mnie facet, który ma taką mądrość i zna swoją wartość, że nie będzie miał problemu, gdy czasem ja będę siedzieć z przodu

Niezależnie jednak od tego, i tak faktem jest, że kobiety wolą tych mężczyzn agresywnych. Przytaczałem kiedyś badania, z których wynikało, że kobiety preferują mężczyzn używających wulgarnych przekleństw od tych, którzy tego nie robią.

Naprawdę? Chętnie, z ciekawości, zapoznam się z takim badaniami... tym bardziej, że nie znam żadnej takiej kobiety.

W całych tych dywagacjach forumowych cały czas należy wziąć jedną poprawkę. Sporo jeśli nie większość wypowiadających się tutaj osób nie ma partnera - chwilowo lub permanentnie. Z tego co widzę, to większość wątków jest o problemach, a nie "chciałam napisać, jak mi jest wspaniale". Ja np.w chwili obecnej jestem bez partnerki,dla tego w ogóle pozwalam sobie na to forum - inaczej w ogóle nie miałbym na nie czasu, ani ochoty.

Tym bardziej, biorąc to pod uwagę - nie powinno się, ba, nie można więc wyciągać uogólniających wniosków - zgodnie z Twoim założeniem mają się one nijak do rzeczywistości

Niemniej forum to znakomicie unaocznia mi, jako facetowi,jak ogromna jest rozbieżność pomiędzy tym,co kobiety mówią, a tym, co robią.

mam tak samo... nauczyłam się na tym forum własnie, ze facet co innego mówi a co innego robi wink

Na swojej łodzi słyszałem kilka razy, że jestem tyranem. Zgodziłem się więc na kilka zmian zaproponowanych przez kobietę we wcześniej obranym kursie. I ta łódź zatonęła smile

i naprawdę myślisz, że łódź zatonęła z powodu tego, iż poszedłeś na ustępstwa czy zmiany? A może zwyczajnie źle dobrałeś załogę na swojej łodzi? wink

Z kobietami nie będę się więc w tej materii kłócił, bo i po co. Przestrzegam jednak facetów, żeby się nie dali nabrać na rzekome oczekiwania kobiet smile

rzekome oczekiwania kobiet.... hmmm a jakie one są?

116

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Sporo stereotypow wiec budzi sluszne emocje smile
Madrosc a dominacja i plec to rozne sfery ktore sie przenikaja ale nie wynikaja z siebie wprost jedno z drugiego, jak ma typ twardego to cos postawi na swoim a druga strona musi mu ulec inaczej nici z jego wladzy. Wulgarnosc to rodzaj wady bo czemu to sluzy poza denerwowaniem sluchaczy? Jak ktos lubi rap to jest tego tam masa ale nie imponuje mi wcale, kojarzy sie marginesem, zulerstwem i jakims syfem ktorego az za wiele wokolo hmm Meskosci mysla ze dodaje dresikom a te ktore go wybieraja potwierdzaja bo maja w trym interes lub sam to sobie dopowiada.
Jak sie nie ustali pozycji i tego co komu wolno - powinno byc takie ze kazdy szanuje siebie i ma swoje rewiry itp - to mamy przeciaganie liny i klotnie o byle co bo kazde ma inne zdanie czy liczy ze jak raz ustapilo jedno to bedzie caly czas w kazdej sprawie. Cecha wspolna dla wszystkich juz od dziecka, kobiety nie maja w tym prymu.

117

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
antykobieta napisał/a:

Powodzenia z facetem,któremu zaproponujesz, żbyście na waszym ewentualnym wspólnym motorze jeździli na zmianę smile

Jak do tej pory nigdy nie widziałem takiej pary na motocyklu, żeby to kobieta siedziała z przodu, a facet z tyłu. Wątpię też, czy jakiś facet zgodziłby się usiąść z tyłu. Wzbudzałby tym powszechny ubaw.

Czyli do tego sprowadza się męskość? Posadzenia dupska z przodu na motorze? Idąc tym tokiem rozumowania równy ubaw powinien wzbudzać mężczyzna siedzący w samochodzie na miejscu pasażera podczas gdy jego, żona czy dziewczyna prowadzi samochód.
Prawdziwa męskość tak jak prawdziwa pewność siebie pochodzi z wewnątrz, z przeświadczenia danej osoby o tym kim i jaka jest a nie z tego, że ktoś wyśmieje go z powodu tego, że daje prowadzić kobiecie. Takie przekonanie budowane o opinie z zewnątrz jest chwiejne jak chorągiewka na wietrze, ale co kto lubi.

118

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Tylko dodam, że to "prawdziwy" dowód na męskość jak facet zachowuje się jakoś, bo inaczej go koledzy wyśmieją. Naprawdę, brawo za dojrzałość i poczucie własnej wartości tongue

119

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
antykobieta napisał/a:
strzała napisał/a:

quote=antykobieta]
To chyba już bez różnicy kto siądzie z przodu, a kto z tyłu. Można przecież jechac na zmianę smile

Tak, właśnie tego typu odpowiedzi się spodziewałem smile

Powodzenia z facetem,któremu zaproponujesz, żbyście na waszym ewentualnym wspólnym motorze jeździli na zmianę smile

Jak do tej pory nigdy nie widziałem takiej pary na motocyklu, żeby to kobieta siedziała z przodu, a facet z tyłu. Wątpię też, czy jakiś facet zgodziłby się usiąść z tyłu. Wzbudzałby tym powszechny ubaw.

W waszych wypowiedziach mylicie dominację opartą na mądrości, dobrym planowaniu, sile i zdecydowaniu z przemocą, manipulacją, nieliczeniem się ze zdaniem drugiej strony.

Czy mógłbyś mi w takim razie wyjaśnić, na jakiej zasadzie zawłaszczenie WSPÓLNEGO motoru z argumentem "ja nie będę siedzieć z tyłu, bo nie" to dominacja oparta na mądrości, dobrym planowaniu. Bardzo jestem ciekawa, bo mnie się to wydaje wyjątkowo durne i glupie.

Ogólnie nie byłabym z facetem, który wstydzi usiąść się z tyłu, bo to niemęskie. Moim zdaniem tacy faceci nie są pewni swojej męskości, a skoro oni nie są pewni, no to ja tym bardziej. smile

Przytaczałem kiedyś badania, z których wynikało, że kobiety preferują mężczyzn używających wulgarnych przekleństw od tych, którzy tego nie robią.

Nie masz pojęcia, ile durnych badań czytałam w życiu. Tysiące. Łącznie z takimi, że inteligencja zależy od wielkości głowy, atrakcyjność od bliskości zamieszkania etc. Masz raport badawczy z tych badań? Wrzuć. Metodologia badań jest kluczowa. Mogę zrobić badanie, z którego wyjdzie mi dosłownie wszystko, ale czy ono będzie rzetelne czy nie, to już inna sprawa.

120

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
Vian napisał/a:

Teo, doprawdy? Ja to napisałam w pierwszym poście.

Vian napisał/a:

Ja też chcę wsparcia w chwilach słabości, inicjatywy i poczucia bezpieczeństwa, no ale to samo oferuję partnerowi - wsparcie jak będzie miał gorszy okres, poczucie bezpieczeństwa i wychodzenie z inicjatywą. Na tym polega przecież relacja partnerska. smile

Jeśli czegoś w tym nie rozumiesz, chętnie odpowiem na pytania. smile

To ja poproszę.
Jak wygląda oferowanie przez kobietę poczucia bezpieczeństwa mężczyźnie tudzież wspieranie go gdy ma gorszy okres?
Konkrety jakieś bo w sloganach to wiadomo, że jesteś boska.
I z innej bajki: czy jest na sali jakaś zwolenniczka partnerstwa w związku będąca już matką?

121

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
pitagoras napisał/a:

I z innej bajki: czy jest na sali jakaś zwolenniczka partnerstwa w związku będąca już matką?

Myślę, że jest nas tu kilka. Co w związku z tym?

122

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Jeszcze jeden kwiatek:

Vian napisał/a:

ja uważam, że osób, które stricte wolą słuchać, chcą mieć nad sobą szefa, potrzebują tego, żeby je ktoś kontrolował, wydawał im polecenia, urządzał życie, jest jednak mniejszość.

To dlaczego ludzie tak rozpaczliwie boją się ''samozatrudnienia''?
Dlaczego jak ktoś ma pracę na umowę za chiny nie odejdzie i nie pójdzie 'na swoje'?
Dlaczego wreszcie Ty, w innym wątku, nawołujesz do tego, żeby >PAŃSTWO< zajmowało się sprawą antykoncepcji kobiet, zapewniało opiekę medyczną, edukację i milion innych rzeczy?Wszak osób, które tego chcą jest '''''MNIEJSZOŚĆ''''

123

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Jak wygląda oferowanie przez kobietę poczucia bezpieczeństwa mężczyźnie tudzież wspieranie go gdy ma gorszy okres?

No ale to zależy od tego, na czym polega ten gorszy okres, prawda? Czy straci robotę, czy wpadnie w depresję, czy zachoruje, czy będziemy mieć problemy na tle seksualnym, czy co konkretnie byłoby nie tak. Ogólnie chodzi o to, że nie czekałabym aż się sam z tego wygrzebie, a jakby nie mógł się wygrzebać za długo, to bym go wymieniła na lepszy model, bo ten się nie sprawdza, po prostu starałabym się go wspierać, psychicznie, finansowo, fizycznie jeśli trzeba. Wydaje mi się to normalną sytuacją. No ale jeśli ktoś woli model "przewodnika stada", który spija śmietankę, póki jest silny i sprawny, a kiedy powinie mu się noga, to ląduje na bruku, to wolny wybór. smile

To dlaczego ludzie tak rozpaczliwie boją się ''samozatrudnienia''?
Dlaczego jak ktoś ma pracę na umowę za chiny nie odejdzie i nie pójdzie 'na swoje'?

Przede wszystkim powinieneś zapytać tych ludzi, bo ja akurat się nie boję, sama jestem swoją szefową. A po drugie nasz kraj akurat średnio wspiera drobnych przedsiębiorców, nie dziwię się, że mało osób się wyrywa do zakładania własnych mikrofirm. W Stanach np., gdzie sytuacja jest inna, ludzie się już tak nie boją.

Dlaczego wreszcie Ty, w innym wątku, nawołujesz do tego, żeby >PAŃSTWO< zajmowało się sprawą antykoncepcji kobiet, zapewniało opiekę medyczną, edukację i milion innych rzeczy?Wszak osób, które tego chcą jest '''''MNIEJSZOŚĆ''''

Może załóż o tym temat to pogadamy, bo akurat nie chcę, żeby ten został rozmyty przez dyskusję o darmowej antykoncepcji czy opiece medycznej.

124

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

A czy związek partnerski czasem nie jest tym związkiem, w którym obie strony są niezależne? A właściwie wiekszosc ludzi boi się niezaleznosci i wolą sie komus podporzadkować? To czasem nie o to chodzi? I wtedy nazywamy to "kobietami uległymi", które sie jakos uzalezniają.

125

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Pitagoras, praca to nie życie prywatne. Nie każdy ma zacięcie, talent i nie każdy lubi też nadmiernych obowiązków płynących z samozatrudnienia. To trochę tak głupie pytanie jak "dlaczego wszyscy nie są profesjonalnymi pianistami, tylko cd kupują?".

O ile szef mi w departamencie nie przeszkadza, to za żadne skarby nie chciałabym, żeby mój mąż szarogęsił się w domu. Szef jest specjalistą w konkretnym fachu, ma odpowiednie wykształcenie i doświadczenie dla zajmowanego stanowiska, dlatego dyrektywy przyjmuję. A znasz męża, który jest specjalistą we wszystkim w życiu?- w finansach, majsterkowaniu, samochodach, gotowaniu, szyciu, sprzątaniu, wychowywaniu dzieci, urządzaniu domu? Bo jak mi znajdziesz taką "Alfę i Omegę", to się może przekonam do systemu wasalnego.

126

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
thepass napisał/a:

A czy związek partnerski czasem nie jest tym związkiem, w którym obie strony są niezależne?

Nie, absolutnie nie jest to żadnym wyznacznikiem. smile W związku partnerskim obie strony mogą zachowywać pełną bądź częściową niezależność, ale nie jest to cechą konieczną.

A właściwie wiekszosc ludzi boi się niezaleznosci i wolą sie komus podporzadkować?

Nie "niezależności" - odpowiedzialności. Bo podejmowanie decyzji wiąże się z odpowiedzialnością. Są osoby, obu płci, które nie chcą być za siebie odpowiedzialne, wolą, żeby ktoś inny był za nich odpowiedzialny, jasne. Ale ich jest mniejszość chyba jednak.

127

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

To rzeczywiscie pechowo przyciągam kobiety, bo wiekszosc boi sie odpowiedzialnosci za siebie i jest sterowana: opinią publiczną, znajomych, rodziny. Własne zdanie tak, ale zawsze przegadane bo "co ktos powie".

128 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2014-05-20 17:59:55)

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

A poza tym, to nie rozumiem dlaczego z uporem maniaka Koledzy w wątku usiłują wmówić, że kobiety są jakimiś rachitycznymi, mentalnie opóźnionymi jednostkami, co ani własnego zdania nie mają, ani podstawowych decyzji podjąć nie potrafią i z ulgą skłaniają się w stronę Wielkiego, Mądrego Pana i Władcy.

Zyję na tym świecie trzydzieści parę lat i jak Bóg mi świadkiem, takich istot nie spotkałam. Co najwyżej udało mi się uwidzieć pojedyncze przypadki kobiet, które po prostu nie chciały odpowiedzialności, nawet za własne życie (z powodów często gęsto iście patologicznych), ale spośród poznanych indywiduów można je było na palcach jednej ręcy policzyć. Także nie wiem w jakich kręgach się Koledzy obracają.

No, i jak wyjaśnicie istnienie Vian, Luc, Agnik, Mussuki czy mnie? Z Marsa przyleciałyśmy?

129

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?
Vian napisał/a:

Czy mógłbyś mi w takim razie wyjaśnić, na jakiej zasadzie zawłaszczenie WSPÓLNEGO motoru z argumentem "ja nie będę siedzieć z tyłu, bo nie" to dominacja oparta na mądrości, dobrym planowaniu. Bardzo jestem ciekawa, bo mnie się to wydaje wyjątkowo durne i glupie.

1. Podjeżdżam motorem i pytam: - wsiadasz? - Wsiadam. - To wskakuj, jedziemy

2. Podjeżdżam motorem i pytam: - wsiadasz? - Tak, ale ja prowadzę. - No to nara.

smile

130

Odp: Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Sorry Anty, ale w ten sposób arogancki dupek megaloman odpowiada, albo facet z tak nikłym ego, że jedynie może je podbudować podpora męskiej gawiedzi, która mu przyklaszcze (dresów chyba).

Prawdziwie męski, pewny siebie chłop ma głęboko w odwłoku gdzie siedzi, BO WIE KIM JEST i nikomu niczego udowadniać nie musi.

Posty [ 66 do 130 z 249 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Wolicie związki partnerskie czy dominująco-uległe?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024