ciche dni w związku - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » ciche dni w związku

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 201 ]

131

Odp: ciche dni w związku

Blair, czemu, co się dzieje? Ochłoń i uspokój się smile

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: ciche dni w związku

jednak się pomyliłam smile żadnych cichych dni :* była miedzy nami głupia sprzeczka i już myślałam, że mój facet ucieknie znów w ciche dni, ale jednak nie i jestem bardzo zaskoczona tym jak się zachował smile oczywiście pozytywnie zaskoczona

Lejdi_in_red co u Ciebie???

133

Odp: ciche dni w związku

No to dobrze, może z czasem całkiem oduczy się tych cichych dni wink

U mnie tez na razie spokój na froncie wink Chyba trzeba w końcu dojrzeć i stworzyć dojrzały związek wink Najwyższy czas. Zresztą, staram się nie czepiać każdego słówka.
Ja wcześniej zrozumiałam, że to Ty doprowadzasz do cichych dni...a tu widzę, że Twój chłopak. U nas jest odwrotnie;)

134

Odp: ciche dni w związku

Nie, nie ja się właśnie przed nimi bronię smile staram się rozmawiać, ale sama czasami wiesz, że jak facet się uprze to ciche dni są nieuniknione ... Też staram się przestać czepiać każdego słówka big_smile

135

Odp: ciche dni w związku

widzę, że wątek trochę podupada smile

136

Odp: ciche dni w związku

Do wątku zawitały ciche dni ;> ?

137

Odp: ciche dni w związku

u kogoś na pewno tak big_smile poczekamy na kogoś, kto potrzebuje wsparcia smile

138

Odp: ciche dni w związku

U mnie ciche dni na razie nie występują, chociaż kłótnie małe się zdarzyły tongue

A jak u Ciebie Blair? smile

139

Odp: ciche dni w związku

U mnie wystąpił jeden taki dzień hmm Oto chodzi, że mnie okłamał. Powiedział, że muszę drewno naszykować na zimę, a okazało się, że pił wódkę ze znajomymi,  jakby nie mogł mi tego powiedzieć ;/ Miał  dłuższą przerwę w związku i mam wrażenie, jakby zapomniał jak to jest mieć dziewczynę hmm

140

Odp: ciche dni w związku
yoghurt007 napisał/a:

niektórzy potrzebują kilku godzin/kilku dni, aby z owych nerwów ochłonąć i podejść do sprawy rzeczowo. Ciche dni to dla mnie nie jest kilkudniowy foch, ale właśnie czas na ochłonięcie i przemyślenie sprawy. Chyba, ze moje rozumienie "cichych dni" jest inne....

Wydaje mi się, że ciche dni to jednak foch. Żeby z nerwów ochłonąć to moim zdaniem wystarczy pół godziny a żeby przemyśleć jeden temat baaardzo dogłębnie to parę godzin, chyba, że ktoś robi bilans zysków i strat w swoim związku, to faktycznie może to zająć kilka dni ( jeszcze w tym czasie trzeba jeść, spać i pracować wink )

141

Odp: ciche dni w związku

oj długo tutaj nie zaglądałam smile) u mnie też bez cichych dni, ale są sprzeczki ;/chociaż zauważyłam,że w większości nawet przy sprzeczkach mnie ponosi bo nabawiłam się nerwicy w ciągu paru miesięcy bo miałam dużo stresów... Tylko teraz nie wiem jak to leczyć

142

Odp: ciche dni w związku

Ja mam ciche dni od 2 miesiecy. 20 lat po ślubie on zawinił. Po raz pierwszy nie ustąpiłam i nie wyciągne ręki. Za bardzo mnie obraził. może któryś facet mnie olśni, co to ma być? Przetrzymanie i gówniarstwo?

143 Ostatnio edytowany przez blair22 (2012-10-03 19:15:42)

Odp: ciche dni w związku

Mapolka a co zrobił? I ile już trwają te ciche dni??

144

Odp: ciche dni w związku

Zapytałeś co zrobił:
Usłyszałam od niego że: " mnie nigdy nie szanował i nie kochał."
To zrobił. Przelał szale goryczy. Nie wyciągnę pierwsza ręki bo mnie poniżył i dogłębnie zranił.

Właśnie minęła 20 rocznica naszego ślubu. Myślałam ze Boga za nogi złapałam, ale już w dzień ślubu zauważyłam niepokojąca sytuację, która z czasem przybrała na sile.
Ślub cywilny wzięliśmy bez przymusu -chcieliśmy ale biorąc kościelny byłam już w ciąży.
Kiedy trzymałam (odruchowo) rękę na brzuchu on ze złością kazał mi ja zabrać. ?(to był ten pierwszy raz)
Kolejne lata mieszkaliśmy z teściami. Horror to mało powiedziane! Maminsynek, który nie wyobrażał sobie ze może mieszkać sam. Teściowa która pouczała mnie i krytykowała oraz obmawiała przed wszystkimi. (za to do kościoła chodziła 2 razy w tygodniu, i cała hipokryzja z tym związana?).
Czułam się coraz bardziej osaczona, zaszczuta. Wiele razy uciekałam ale niestety zawsze musiałam wracać.(Sytuacja materialna nie pozwalała mi wyrwać się samej z tego piekła, pomocy od rodziny nie miałam.) Zarówno teściowa jak i mąż odsunęli mnie od mojej rodziny, przyjaciół, zainteresowań.
Mąż cały czas robił mi łaskę, że jest ze mną. To ja zawsze zabiegałam o niego. Ja nigdy nie usłyszałam od niego słów przeprosin, nigdy nie przyznał się do błędu, nigdy nie usłyszałam komplementu czy pochwały. Często natomiast byłam i jestem poniżana, (nawet w obecności obcych czy dzieci), krytykowana na każdym kroku. To ja wychodziłam naprzeciw. To ja przepraszałam. Nawet wówczas kiedy mnie uderzył, lub niszczył rzeczy w szale. (kiedy sobie wypił za dużo, stawał się agresywny, niszczył wszystko, rozbijał...)
Czas mijał na kłótniach i próbach ucieczek.
Po dwóch latach wynajęłam mieszkanie i wraz z dzieckiem wyprowadziłam się. Poszedł za mną. To były najpiękniejsze 2 lata w moim życiu. Niestety teściowa zaczęła nas nachodzić (było jej wstyd przed ludźmi, że jej synuś i synowa nie mieszkają w jej domu, a przecież ten dom jest dla nich(mawiała- do dzisiaj nawet po jej śmierci dom nie należy do jej synusia)
Tak go kochałam że (głupia) dałam się namówić na powrót. Maż zrobił dla nas mini kuchnie i łazienkę oraz pokoik. Wówczas mieliśmy już 2 dzieci. To co zaczęło się po powrocie do teściów wymazałam dawno z pamięci. Przypłaciłam to alkoholizmem, depresją, i wieloma chorobami somatycznymi. Z tym wszystkim zmagam się do dzisiaj.
Postanowiłam, że wybudujemy własny dom. Trwało to 8 lat. (za moją namową, załatwieniem wszystkich formalności, zaciśniętymi zębami i punktem celu przed sobą, chciałam się wyprowadzić od teściów)
W tym czasie skończyłam studia, zaczęłam pracę. Ustabilizowałam się finansowo. Od 5 lat mieszkamy w swoim domu (częściowo za kredyt, który płacę co miesiąc).
Zauważyłam, że jestem inna. Dojrzałam i zmieniłam się.
Zawsze byłam przebojowa, zaradna i pewna siebie ale przez lata mieszkania z teściami a teraz z mężem, moja samoocena upadła a ja stałam się niewolnicą z depresja, nerwicą i 2 dzieci. Dążąc do celu, zapomniałam o sobie. Nasze rozmowy opierały się temacie : dzieci i budowa, czasami rachunki.
Teraz mam 42 lata, dorosłe dzieci i świadomość, że koło mnie żyje człowiek zupełnie mi obcy.
To ja za bardzo kochałam. To ja walczyłam o własny dom. To ja zabiegałam o męża. To ja mówiłam komplementy, chlubiłam go prze ludźmi, to ja zrezygnowałam z wszystkiego dla niego. Zawsze byłam ładną, zgrabną kobietą. Nigdy mnie nie pochwalił. Tak miało być i koniec. Kiedy zachorowałam kilka lat temu i utyłam na wskutek brania hormonów, wytykał mi że jestem gruba. (nawet wśród znajomych)
Miałam dosyć!
Wyjechałam na kilka miesięcy za granicę. Posyłałam mu pieniądze na wykończenie domu ale tak naprawdę chciałam uciec od niego. Ta separacja bardzo nam pomogła ale niestety na krótko!
Obecnie jesteśmy 20 lat po ślubie. Generalnie non stop się kłócimy albo są ciche dni.(od dwóch miesięcy nie rozmawiamy, zero kontaktu!)
Ja już nie mam siły walczyć.
WYPALIŁAM SIE!
Jestem poniżana i krytykowana na każdym kroku. Próbowałam tłumaczyć, rozmawiać ale jak grochem o ścianę. On pozjadał wszystkie rozumy. Wszystko robi na pokaz. (dla obcych jesteśmy idealna parą. Kościółek w niedzielę, z żoną za rączkę ale tylko na pokaz) W domu jest zimny, nie okazuje uczuć nikomu. Pocałunek w policzek w miejscu publicznym lub objecie się to NIEDOPUSZCZALNE!!
Ja coraz częściej piłam. Obecnie wiem że mam problem i leczę się. Zauważyłam ze jak jestem po 2 piwach, to jest mi już wszystko obojętne co on mówi, robi. W taki sposób przetrwałam moje ostatnie 4 lata. Dzisiaj płace za to wszystko uzależnieniem, brakiem pewności siebie, samotnością. (nawet dzieci nastawia przeciw mnie-krytykując wszystko co robię) W domu jest zawsze porządek, poprane, obiad, itp.
Ubliżając mi i poniżając karmi siebie. Beze mnie byłby nikim. To ja namawiałam go do zmianę pracy, (pracował fizycznie, jest po technikum) to ja pomagałam mu zdobywać ścieżki kariery.
Pewnie wiele kobiet, które go znają powiedziało by, ze przesadzam, ze szukam dziury w całym. Przecież on dba o rodzinę, o dzieci, płaci rachunki, robi zakupy, zawsze jest elegancki (właściwie narcystyczny). Tak to prawda, ale czy tylko na tym polega związek?

145

Odp: ciche dni w związku

Czy nie możesz się z nim rozwieść. Myślę, że byś odżyła.

146

Odp: ciche dni w związku

Jeszcze dam mu szansę. Rozwód jest najłatwiejsza drogą, wiem. Samemu tez jest ciężko. Przez twe dwa miesiace odżyłam. Nie mam zamiaru z tego rezygnowac:).

147

Odp: ciche dni w związku

też uważam,że rozwód to najłatwiejsze wyjście, ale w tym przypadku też najlepsze smile nie możesz żyć z kimś kto Cie wyniszcza psychicznie, bo nie zasłużyłaś na to.Ważna teraz jesteś Ty i tylko Ty i nie możesz przejmować się kimś, kto na to nie zasługuje.

148

Odp: ciche dni w związku

widzę, że ciche dni odeszły w zapomnienie smile)

149 Ostatnio edytowany przez NieznosnaLekkoscBytu (2012-11-12 18:44:54)

Odp: ciche dni w związku

Cześć. Teraz chyba ja potrzebuje Waszego wsparcia i pomocy smile
Nie umiem sobie od paru dni sama ze sobą poradzić. W najmniej spodziewanym momencie, kiedy już myślałam, że może być tylko lepiej wszystko się posypało. Posypało, bo chyba inaczej nie da się nazwać tego, co się stało, ale od początku.

Spotykałam się z M. blisko 3 miesiące, a znamy się ponad rok. Widać było zaangażowanie każdej ze stron, wiedziałam, że mu zależny. Wiedziałam też jak bardzo skrzywdziła go jego poprzednia kobieta z którą był 5 lat i rok temu się rozstał. Ja sama jestem po bardzo długim związku, po którym blisko dwa lata cierpiałam, aż do pojawienia się M.
I tak nagle, jakieś 2-3 tygodnie temu zauważyłam, że M. trochę zmienił swoje zachowanie. Wycofał się lekko, mniej się kontaktowaliśmy. Przejęłam więc inicjatywę aby poprawić sytuacje, bo niesamowicie mi na nim zależy pomimo tego, że to dopiero początek. Moje starania niby zostały zauważone, ale w żaden konkretniejszy sposób nie wpłynęły na zmianę sytuacji. 'Wiem, widzę ze się starasz"- mówił. Spotkaliśmy się wczoraj po dłuższym niewidzeniu się. Poszliśmy do jego znajomych w drodze powrotnej sama zaczęłam temat tego jak jest. Z natury jestem bardzo żywiołową i emocjonalną osobą, lubię rozmawiać i wyjaśniać wszystkie problemy. I tak od słowa do słowa, M. nagle stwierdził, że chyba trochę się przestraszył i ze sam nie wie jak będzie. Z pewnością nie jestem mu obojętna, i że do wyjazdu do domu ( to ten okres w którym mieliśmy słaby kontakt) był pewien wszystkiego co jest między nami i chciał więcej. Gdy był w domu nagle zaczął się nad wszystkim zastanawiać. Być może powróciły wspomnienia byłej. Zrobiła mu straszną krzywdę ( zdradziła z najlepszym przyjacielem) ale wszyscy wiemy jak działa pamięć- z czasem zostają tylko te dobre wspomnienia. Wczoraj twierdził, że niby nie chce do niej wracać, ale nie może poradzić sobie z myśleniem o niej. Nie wiedziałam co zrobić, więc znów postawiłam na szczerość. Powiedziałam,iż nigdy nie będę A. i że nie może mnie do niej porównywać. Powiedziałam też, że z doświadczenia wiem, że takie powroty nie mają sensu ( sama takowy miałam i strasznie wycierpiałam) opowiedziałam mu jak wyglądał taki powrót u mnie,zapewniłam, że nie potrzebuję dużo i nie zamierzam go ograniczać (myślę, ze może się trochę tego obawiać, bo po ich rozstaniu znalazł sobie masę zajęć które go pochłaniają), że doskonale wie, iż mi zależy.  Rozpłakałam się i odeszłam. Było to w czwartek wieczorem- po całym zamieszaniu dostałam od niego tylko smsa-żebym spała dobrze. Wiem, że się przejął i wiem, że nie jestem mu obojętna.

Boję się. Boje się, że go stracę. Boje się, że myśli o niej. Boję się, że będzie cierpiał ( i tu juz nie chodzi o mnie,bo mnie juz jest bardzo przykro). Co mam robić? Walczyć, czy może przestać się odzywać na jeszcze dłużej? Nie mam pojęcia skąd nagle wróciły te wspomnienia, czy pojawiła się w jego życiu, nie wiem. Jedyne co wiem, to to, że cholernie mi zalezy. Dzisiaj mój dzień to taki mały koszmar.

150

Odp: ciche dni w związku

Podoba mi się to, że w ogóle oboje podjęliście szczerą rozmowę. To dobrze świadczy o Waszych relacjach i o jego podejściu,że spokojnie Ci wszystko wytłumaczył. Nie dziwię się Twojej reakcji, bo rozumiem, że bardzo Ci na nim zależy, ale wydaję mi się, że on potrzebuje czasu. Zagubił się trochę i szuka wyjścia smile bardzo dobrze zrobiłaś, że powiedziałaś wprost, że nigdy nie będziesz jak jego była- to świadczy o Twojej pewności siebie, a to jest najważniejsze. Jeżeli Cię kocha, a wierzę, że tak jest to wszystko się wyjaśni, ale musisz złapać dystans i też nie pozwolić, aby skakał między Tobą a nią. Potrzebna jest tu Twoja silna ręka i stanowczość smile))

Odp: ciche dni w związku

blair22- dzięki, dodałaś mi pewności, że dobrze zrobiłam. smile

Teraz, po czasie zastanawiam się, co robić z tym dalej. Czy dać mu święty spokój jeszcze przez dłuższy czas i czekać, aż sam się odezwie ( albo i nie- jak nie mam z nim kontaktu przychodzą mi do głowy różne myśli), czy może napisać mu luźnego maila.

Wiecie tak sobie pomyślałam, że jeśli ona pojawiła się w jego życiu, ciężko będzie z nią wygrać. Zna go bardzo dobrze, a ja dopiero zaczynam, w dodatku początki znajomości mieliśmy różne smile
I wpadłam na pomysł, aby napisać mu maila ( często gdy nie możemy się spotkać wymieniamy się takimi) i poruszyć w nim kilka spraw:
- po pierwsze, że nie jestem wkurzona, obrażona ani nic z tych rzeczy, iż takowa rozmowa miała miejsce i ze w gruncie rzeczy dobrze, że sobie to wyjaśniliśmy ( nie wiem, jak odebrał to, że tak po prostu bez słowa odeszłam)
- po drugie, że jedyne o co mogę mieć żal, to taki mały żal do losu, że spotkaliśmy się w takich a nie innych okolicznościach, bo wg mnie strasznie fajnie to rokowało/rokuje ( jego kobieta a w zasadzie rozstanie z nią znacznie zmieniło jego światopogląd, teraz jest wycofany, nie wie, czy chce się angażować)bo wiecie, ja czuje, że dałabym radę totalnie zmienić ten stan i pokazać mu, ze nie wszystkie kobiety są takie same smile
- po trzecie, podziękować- bo po tej rozmowie zrozumiałam, że nie mogę non stop siedzieć, zadręczać i zastanawiać się co ze sobą zrobić. Powinnam zacząć działać, wyjść do ludzi, znaleźć sobie jakieś kreatywnej zajęcie, aby za dużo nie myśleć.
- po czwarte i chyba najważniejsze, że zawsze może na mnie liczyć, bo jest dla mnie ważny, i że rozumiem, skąd u niego te wątpliwości.

Co myślicie? W ogole to najchętniej napisałabym mu, abyśmy razem dziś poszli na salsę, albo na rolki, ale wiem, że to raczej kiepskie wyjście.

152

Odp: ciche dni w związku

Od 4 lat jestem w związku i jak na razie najdłuższy czas nieodzywania się to było jakieś 12h, może trochę więcej. Mam nadzieje, że tak już zostanie.

153

Odp: ciche dni w związku

wydaje mi się, że jeszcze powinnaś poczekać, bo takim e-mailem niepotrzebnie pokażesz mu, że jesteś w stanie zrobić wszystko, aby go utrzymać. Wiem, że bardzo Ci ciężko, ale jeżeli to jest coś poważnego to on wróci. Lepiej, żeby poukładał to do końca niż później miałabym się użerać z obecnością jego byłej w Waszym związku... hmm coś wiem o tym i wiem, że my kobiety potrafimy sobie nawciskać głupot i nawet bać się byłych kobiet naszych facetów, a to jest najgorszym wyjściem.

Musisz być silna i przede wszystkim nic sobie nie wciskaj, daj mu czas wink

154

Odp: ciche dni w związku

teraz i u mnie zaczęły występować ciche dni... a tak długo ich nie było.

Odp: ciche dni w związku

blair22 - stało się coś poważnego?

156

Odp: ciche dni w związku

nie wiem czy to można nazwac poważną sytuacją skoro facet odkąd wyjechałam na studia jest zazdrosny bardziej niz zwykle... wkurzył sie ostatnio, stwierdził, że go kłamie i sie nie odzywa juz 2 dzien smile sama nie wiem, co robic. ZOstawiłam wczoraj mu wiadomość, ale nie odpisał, wiec odpuściłam.

157

Odp: ciche dni w związku

no i mija 3 dzien "cichych dni"...

Odp: ciche dni w związku

blair22 u mnie też cicho.

Rozmawiałam wczoraj długo z przyjacielem. Z jego strony ja również nie byłam całkowicie w porządku wobec M. Nie wiem co o tym myśleć. Rozbraja mnie to czekanie. W ciągu dnia znajduje sobie mnóstwo zajęć, ale odświeżam skrzynkę mailową i spoglądam na tel zastraszająco olbrzymią ilość razy.

Mogę jedynie napisać, że jestem w bardzo podobnej sytuacji i wiem, co czujesz.

Trzymaj się i pisz, jak sie sprawy mają. M.

159

Odp: ciche dni w związku
Magdalena.xxx napisał/a:

blair22, ja bylam w zwiazku ponad rok, mieslismy ciche dni ostatnio, obrazilam sie za to, ze potraktowal mnie jak nieznajoma na grillu, po 6 dniach, dzisiaj zerwal ze mna przez sms'a :'(

faceta poznaje się podobno po tym nie jak zaczyna, a jak kończy... zrywać przez sms? to załosne, więc chyba nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, niestety...

u mnie ciche dni bywają, ale spowodowane są czynnikami związkowo-zewnętrznymi=trudno to wyjaśnić, zwykle to ja wszystko prostuje, bo chyba jestem silniejsza psychicznie, ale w każdym bądź razie po każdej burzy świeci słońce i tak juz licznik bije od 2005 r. smile

160

Odp: ciche dni w związku

jakoś wszystko się rozwiązało, ale to w sumie dzieki mnie... Przyjechał do mojej siostry po perfumy i wyszłam, aby je zanieść. Nie chciał rozmowy, ani czegokolwiek. Czułam się strasznie. Dopiero po wielu słowach doszliśmy do porozumienia. Przeprosił mnie ze 20 razy, prosił o wybaczenie i tłumaczył, że stał się taki, bo mnie nie ma, a on cholernie tęskni szczególnie, że nie ma nikogo poza mną, bo wszyscy są dobrzy dla niego, jak coś chcą. Nie wiem, co dziewczyny o tym myśleć. Wierzyć mu? Wierzyć, że facet tak tęskni, że ucieka?

161 Ostatnio edytowany przez NieznosnaLekkoscBytu (2012-11-19 17:55:19)

Odp: ciche dni w związku

Mam nadzieje, że wierzyć smile Ja tego opieram wszystko co dzieje się u mnie na podobnej zasadzie. Ktoś mi nawkładał do głowy, że ja też mogłabym jakoś wyciagnąc rękę więc to zrobiłam. Napisałam do niego, odpisał, że się cieszy, że się odzywałam i ze chętnie się zobaczy- ale bez konkretnego terminu. Więc zaproponowałam kabaret w środę- w sumie dość łatwo poszło i powiedział, że chętnie. Mam nadzieje, że warto. U mnie o tyle sytuacja wygląda inaczej, że u nas cięzko mówić o jakimś związku- to dopiero początek.

Powiedzcie mi że dobrze robię, że damy radę z M. smile
Bo sobie teraz wmawiam, doszukuje się podtekstów w jego tonie głosu itp.

162

Odp: ciche dni w związku

właściwie najgorsze co może być to walka pomiędzy tym, co wiesz a tym, co czujesz. Ja niby wiem, że nie powinnam ścigać go za każdym razem, ale ciężko to wpoić sobie i zacząć stosować, bo człowiek najzwyczajniej w świecie się boi stracić drugą osobę...

U Nas to teraz czuję,że jest jakiś kryzys, że jeszcze nie było sytuacji, aby On poczuł, że mnie traci. Chciałabym jakoś na nowo go rozkochać w sobie, zaimponować mu, bo jak na razie jestem szarą, przestraszoną, zdesperowaną dziewczynką bez swojego zdania, która lata za nim. Macie jakieś pomysły dziewczyny, aby rozkochać chłopaka na nowo??

NIEZNOŚNA LEKKOŚĆ BYTU wink -- wierzę, że Wam się uda i wszystko się ułoży, ale na początek proponuje zachować dystans i stanowczość przede wszystkim wink

163

Odp: ciche dni w związku

i jak tam dziewczyny? :-)

Odp: ciche dni w związku

Cześć,
pewnie wolałabym napisać Wam, że wszystko się udało i jestem obecnie w szczęśliwym związku. Niestety, rozpadło się. Bez huku, bez pretensji, ale z żalem. Myślałam, że po moim wczesniejszym związku nic gorszego mnie nie spotka, ale usłyszeć od osoby na ktorej bardzo Ci zależy, że 'nie pachnę tak jak jego była' i przez to nie może być ze mną -to cios poniżej pasa. Odpuściłam, M. też nie zawalczył.

Związek to obustronna chęć. U mnie chęć była tylko z jedne strony. Tylko nie wiem, czy byłam pocieszanką, zapychaczem wolnego czasu, koleżanką.
Ale już jest dobrze. Powoli to trawię. ;-)
A jak u Was? Pochwalcie się czymś dobrym!

Pozdrawiam, Nieznośna

Odp: ciche dni w związku

J
Jak to jest kiedy jest sie w związku małżeńskim 8 lat, ale ani ja ani mój partner nie okazuje mi miłości, mamy dwujke dzieci. ale od 8 lat ze sobą nie spaliśmy. Mąż stwierdził że nie umie sie wyspać ze mną i spalismy osobno. Czas płynie szybko i mam wrażenie że nie kochamy sie już. Zaczeło się od niesypiania ze sobą, mąż jest oschły, nie prawi komplementów, nie przytula się. Już nie mówie o seksie, bo nie umie mnie zadowolić. We mnie coś pękło, czasem myśle że jedynym sposobem żeby to zakończyć jest rozwód. Do niczego mu nie jestem potrzebna, ale mamy dzieci. zawsze byłam sama, będąc w ciąży nie miałam żadnego wsparcia, szklanki wody mi nie podał. Potem wiecznie go nie było, nie interesowało go że ja tez moge być zmęczona, ze moge mieć dość.Już sie przyzwyczaiłam do takiego traktowania, ale pomału peka coś we mnie. Co robić??

166

Odp: ciche dni w związku

NieznośnaLekkośćBytu a jak sobie radzisz z rozstaniem? Jest źle czy może czujesz ulgę, że masz za sobą kogoś, kto Cie ranił? Wydaję mi się, że jesteś bardzo odważna, silna i pewna siebie. Podziwiam Cię i wiem, że teraz jesteś bogatsza o nowe doświadczenie i wiesz, czego i kogo szukasz i jaki powinien/nie powinien być Twój partner smile teraz ważne, żebyś skupiła się na sobie, pokazała ile jesteś warta.

Ps. Ile minęło od rozstania??

Pozdrawiam Blair:*

167

Odp: ciche dni w związku

tomaszewska_1983@o2.pl

Musisz zastanowić się, czy aby na pewno kochasz tego mężczyznę, czy chcesz walczyć o niego. Z tego, co napisałaś wynika, że zawsze było źle, że żyjecie w takim stanie ze względu na dziecko. Pamiętaj, że dziecko będzie szczęśliwe, jeżeli będzie otoczone szczęściem. Chyba nie chcesz, aby Twój malec dorastał w takiej rodzinie, bo później Wasze doświadczenia przełoży na kontakty z innymi. Musisz mu dać przykład, że w życiu trzeba walczyć o swoje szczęście. Jeżeli Twój mąż nie chce się o Ciebie postarać to musisz skupić się sama na sobie, odnaleźć to, co Cię odbuduje na nowo, szczególnie, że jesteś młodą osobą i masz przyszłość przed sobą. Dziecko to nie jest żadna przeszkoda- PAMIETAJ! Ważne, abyś sama siebie wyciągnęła z tego bagna i jego smile

Odp: ciche dni w związku

Blair, strasznie dziękuję za miłe słowa. Naprawdę! Czasem jednak wydaje mi się, że jestem w tym jak mala dziewczynka we mgle i przydałby się ktoś kto by mnie złapał za rękę i przeprowadził przez to wszystko ;-)

Tak naprawdę skończyło się to chyba po tej naszej wielkiej wojnie w listopadzie. M. już wtedy przestał próbować. Z niewiadomych mi do dziś powodów zaprzestał jakichkolwiek chęci walki o to. Ja próbowałam reanimować to jeszcze do połowy grudnia- bezskutecznie, bo nie widziałam żadnej reakcji z jego strony. Nie uwzględniał mnie już w żadnych swoich planach- to bolało najbardziej, bo mieliśmy ich całą masę. Takim momentem przełomowym u mnie była sytuacja z prezentem świątecznym. Kupiłam mu jego ulubioną książkę, dodałam wiele rzeczy od siebie- kosztowało mnie to sporo pracy i zachodu. Zaniosłam i zostawiłam( jego akurat nie było w mieszkaniu). I czekałam. Czekałam na cokolwiek. Wiedziałam, że jeszcze miesiąc wcześniej ucieszyłby się z tego jak nikt inny. Była wtedy we mnie resztka nadziei, że jesli się uda to właśnie teraz, właśnie tym.
Po trzech dniach dostałam jedynie smsa, że dziekuje za prezent i ze ją przeczyta jak tylko znajdzie czas. Byłam wtedy na dworcu, akurat wracałam do domu. Usiadłam na ławce i rozpłakałam się dziecko. Rozpłakałam się jak bóbr. Nawet nie uwierzysz, jak zeszły ze mnie wtedy wszystkie emocje. Wtedy poczułam ulgę, bo wreszcie wiedziałam na czym stoję.
Później ogarnęłam wszystkie nasze rzeczy i staram się żyć. Dużo wychodzić i nie myśleć. Pewnie, że bywało ciężko. Szczególnie w sylwestra, którego z róźnych przyczyn spędziłam sama w domu.

Wiesz, najbardziej bolą niespełnione obietnice i plany. Tak bardzo nie rozumiem tego co się stało. Ale żyję. Takie sytuacje ( a z hukiem rozleciał się mój poprzedni związek) niesamowicie hartują. Chyba niedługo będę niezniszczalna.

Teraz skupiłam się na uczelni, piszę pracę licencjacką i robię masę głupich rzeczy które sprawiają mi przyjemność.

A u Ciebie jak Blair, napisz, że wszystko się układa. Dobrze u Ciebie?

Pozdrawiam, Nieznośna.

169

Odp: ciche dni w związku

NieznosnaLekkoscBytu

Kurczę to teraz TY mnie podniosłaś na duchu tym, że walczysz, wychodzisz z domu i po prostu żyjesz. Cieszę sie, że nie siedzisz w kąciku, nie zasypujesz go smsami, ale dbasz o siebie smile

Nie dziwię się, że w końcu coś w Tobie pękło. Wkładałaś całą siebie w ten związek, 100% a on nawet połowy. Teraz przynajmniej masz czyste konto i to z bonusem, bo masz doświadczenie i wiesz, jakich facetów omijać. Ważne, że się nie poddałaś. Wiem, że na pewno masz ciężkie chwile, ale na pewno one przejdą i jeszcze będziesz dziękować Bogu, że Cie uratował z rąk takiego gbura :-)

Hmm... nie lubię się chwalić, bo jeszcze dobrze tego nie zrobię, a już wszystko się rozlatuje :-), ale na razie nie narzekam. Wszystko się układa, ja też staram się pracować nad sobą, nie poddawać się, bo nie ma nic gorszego jak się rozlecieć, pomachać białą flagą. Jeżeli będzie Ci źle to pisz ile wlezie, bo ciągle jestem na tym forum. We dwie zawsze coś wymyślimy ;*

170

Odp: ciche dni w związku

;-)

Odp: ciche dni w związku

Myślicie, że bycie samą, nieudane poprzednie związki gdzie zostało się zranionym bardzo rzutują na życie po rozstaniu?Jesli tak, na jak długo? Jak to było u Was? Jeszcze niedawno chwaliłam się, że jak tak dalej pójdzie będę niezniszczalna i nie dam się skrzywdzić. I w gruncie rzeczy było mi z tym dobrze, że wszystko mi jest w tej materii obojętne.

Teraz boje się, że przez swoją rozwagę i 'związkowe asekuranctwo' zmarnuje jakąś szansę.

Pozdrawiam, Nieznośna.

172

Odp: ciche dni w związku

Wydaję mi się, że po prostu się boisz. Ból przy rozstaniu, na dodatek z kimś, na kim nam zależało jest czymś bardzo, bardzo nieprzyjemnym. Czasami rozdziera od środka, nie pozwala normalnie oddychać. Najlepszym wyjściem teraz jest poczekać, dojść do siebie, wyleczyć się normalnie z poprzedniej miłości, ale zarazem nie pozwolić, aby to, co wydarzyło się w przeszłości miało wpływ na teraźniejszość i przyszłość. To było i już nie wróci i się nie powtórzy, więc nie warto się zamęczać. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce i słuchać tego, co podpowiada Cie serce, ale też nie zagłuszać rozsądku, bo on też jest ważny. To, że jeden facet jest dupkiem nie oznacza, że każdy zachowa się w taki sam sposób :-)

Pozdrawiam, Blair

173

Odp: ciche dni w związku

Heeeej smile Odpowiada ktoś jeszcze na nurtujące pytania ?

174

Odp: ciche dni w związku

Jeżeli chodzi o ciche dni to ja chętnie, bo właśnie u mnie trwają

175

Odp: ciche dni w związku

Związek trwa(ł) miesiąc , obydwoje jesteśmy strasznie uparci, a dodatkowo on ma taką pracę przez którą nie poświęcał mi dużo czasu i strasznie mnie to wkurzało ,więc po wielu przemyśleniach doszłam do wniosku ,ze to nie ma sensu i tak też mu napisałam (wiem ,ze dziecinnie postąpiłam ,ale pomyślałam , ze skoro on nie ma czasu dla mnie to ja nie mam czasu na szczerą rozmowę). Kiedy otrzymał wiadomość zaczął wydzwaniać(ja nie odbierałam , bo po prostu nie miałam ochoty z nim wtedy rozmawiać),pisać, próbując mnie przekonać ,że mu na mnie zależy i nie chce mnie stracić. Byłam wtedy w moim mieście rodzinnym , no i wiadomo , codziennie do mnie dzwonił , pisał i mówił ,ze nawet wtedy kiedy zachowuje się jak chu* to jestem dla niego najważniejsza...No i pomyślałam sobie ,ze kurde ,skoro tak wydzwania i tak mówi ,to znaczy ,ze mu zależy w jakiś sposób na mnie ,więc stwierdziłam ,ze jak wrócę może bedzie inaczej . No i w końcu wróciłam do miasta , on był akurat na etapie szukania pokoju dla siebie plus praca , więc już w ogóle nie miał na nic czasu i znowu napisałam mu ,ze mam już to wszystko gdzieś i że myślę tak samo jak ostatnio mu napisałam...i najgorsze jest to ,ze nic nie odpisał ,po prostu cisza ,która trwa już kilka dni. Chciałabym ,żeby się odezwał i żebyśmy sobie pogadali,bo ja na pewno pierwsza się nie odezwę,więc chyba to jest koniec związku,tylko że dla mnie jest to takie niewyjaśnione...I co o tym myślisz ? Co powinnam zrobić ?

176

Odp: ciche dni w związku

Miałam kiedyś podobną sytuacje. Powiedziałam co myślę i facet mi się zaciął i do tego telefon wyłączył. Zaczęłam się po paru dniach zwyczajnie martwić o niego. Postawiłam wtedy wszystko na jedną kartę, wsiadłam w auto i pojechałam do niego. Nigdy nie zapomnę tego jak on się ucieszył. Oczy mu się śmiały do mnie. Trochę go zjechałam bo przecież nie zerwaliśmy tak całkiem i nie wiedziałam o co chodzi. Pewnie że wolałabym aby to on za mną latał, ale to dobry facet więc zaryzykowałam. Nie żałuję. Powiedział, że musiał przemyśleć. Dzisiaj mieszkamy ze sobą a te jego ciche dni zostały. Taki już jest. Nie rozumiem tego, ale pozwalam mu na nie skoro tego potrzebuje. Jeżeli Twój  facet to fajny człowiek i poza tymi swoimi "zacięciami" jest ok w stosunku do Ciebie, to ja bym nie odpuściła takiej relacji.
powodzenia, trzymam kciuki smile

177

Odp: ciche dni w związku

A jeżeli chodzi o coś innego ? Boję się zaryzykować ,bo jednak jakby mu zależało to by się odezwał , chyba że tu chodzi o męską dumę ,albo o inną dziewczynę ... nie wiem co mam zrobić , bo niby mam już to trochę gdzieś skoro on też się nie odzywa ,ale jednak mi w jakimś stopniu zależy sad

178

Odp: ciche dni w związku

To jak często widywaliście się od czasu jak zaczęliście być ze sobą? Jak miał dużo pracy to był inny kontakt? Pisał do Ciebie?

179

Odp: ciche dni w związku

No właśnie rzadziej się widywaliśmy ,ale zawsze dzwonił kilka razy dziennie i zawsze byliśmy w kontakcie ,natomiast później już mnie to zaczęło wkurzać. No i teraz nie wiem czy on ma mnie już kompletnie w dupie czy po prostu ta męska duma nie pozwala mu się odezwać , bo przecież mu napisałam ,ze mam go gdzieś , więc niech tak zostanie tongue

180

Odp: ciche dni w związku

Witam Panie smile cieszę się, że ktoś jeszcze zagląda do tego wątku, bo wg mnie jest on ciągle aktualny :-)

Zgadzam się z Eliją, że jeżeli facet jest ok i ma czasami swoje "ciche dni" to warto mu na to pozwolić. Sama coś o tym wiem, bo jestem właśnie w dwuletnim związku z tak owym osobnikiem wink i zdarzają mu sie chwilę, kiedy po prostu ucieka w samotność. Nie mówię, że wtedy czuję się fajnie, ale wiem, że on tego potrzebuje. Jeżeli ma taki charakter, takie potrzeby to nie warto kogoś ciągnąć non stop za rękę, za sobą, krok w krok, bo w końcu ucieknie...

181

Odp: ciche dni w związku

I jak tam ciche dni?? ;-)

182

Odp: ciche dni w związku

Ja potrafie się nie odzywać nawet 2 tygodnie ale niestety jak się mieszka razem to siłą rzeczy jakieś tam zdawkowe pytania sie pojawiają typu: gdzie jest to albo tamto ? dzień dobry , do widzenia, dobranoc.etc.

183

Odp: ciche dni w związku

a to jakies szczególne powody, że potrafisz nie odzywać sie dwa tygodnie? smile

184

Odp: ciche dni w związku

smile)

185

Odp: ciche dni w związku

Cóż drogie Panie, ja napiszę z władnego doświadczenia. Ostatnio zostawiła mnie narzeczona argumentując rozstanie brakiem sexu (fakt robiliśmy to rzadko - raz na 3 miesiące).Spowodowane było to jej niechęcią pójścia do lekarza po środki antykoncepcyjne, co mi wydawało się normalnie, skoro mieszka się 1,5 roku ze sobą zwłaszcza po jednej niemiłej sytuacji, w której ja (facet) a nie razem musiałem udać się po tabletki "48h po". Ale do meritum, później pojawiły się argumenty kłótni, brakiem rozmów itd. Jako, ze rozstaliśmy się na przełomie stycznia (jak się okazało już kogoś miała od grudnia chyba, bądź listopada) usłyszałem, że wszystko, przez moją pracę, brak czasu na rozmowy. Pytanie do Pań teraz: czy to zawsze facet musi mówić, czego oczekuje od partnerki, a ona jak jest źle to szuka odskoczni w kimś innym? Co do cichych dni, to chyba każdy człowiek je ma... i nie należy uznawać to za coś dziwnego, a faceci szczególnie czasami są troszkę inny. Zapamiętajcie jedno, jak facet jest zapracowany, to nie znaczy, że o WAS nie myśli;)

186

Odp: ciche dni w związku
xmass napisał/a:

Cóż drogie Panie, ja napiszę z władnego doświadczenia. Ostatnio zostawiła mnie narzeczona argumentując rozstanie brakiem sexu (fakt robiliśmy to rzadko - raz na 3 miesiące).Spowodowane było to jej niechęcią pójścia do lekarza po środki antykoncepcyjne, co mi wydawało się normalnie, skoro mieszka się 1,5 roku ze sobą zwłaszcza po jednej niemiłej sytuacji, w której ja (facet) a nie razem musiałem udać się po tabletki "48h po". Ale do meritum, później pojawiły się argumenty kłótni, brakiem rozmów itd. Jako, ze rozstaliśmy się na przełomie stycznia (jak się okazało już kogoś miała od grudnia chyba, bądź listopada) usłyszałem, że wszystko, przez moją pracę, brak czasu na rozmowy. Pytanie do Pań teraz: czy to zawsze facet musi mówić, czego oczekuje od partnerki, a ona jak jest źle to szuka odskoczni w kimś innym? Co do cichych dni, to chyba każdy człowiek je ma... i nie należy uznawać to za coś dziwnego, a faceci szczególnie czasami są troszkę inny. Zapamiętajcie jedno, jak facet jest zapracowany, to nie znaczy, że o WAS nie myśli;)

Nie rozumiem Pań, które wymagają zawsze od mężczyzny starania się, poświęceń i Bóg, wie jeszcze czego, a same nie potrafią dać od siebie kompletnie nic. Na dodatek na koniec potrafią przytoczyć wyłącznie argumenty, które przemawiają za tym, że to mężczyzna był wszystkiemu winny.

Nie, to nie facet ma zawsze mówić czego oczekuje, ale kobiera również. Na tym polega zdrowy związek- na dogadywaniu się w sprawach seksu, życia codziennego. To prawda, że każda kobieta potrzebuje zobaczyć w oczach swojego mężczyzny pożądanie i to nie tylko raz na 3 miesiące. Czy Twoja narzeczona w ogóle wytłumaczyła, dlaczego nie chce brać tabletek?

Również jestem zdania, że każdy związek ma ciche dni i dzieje się tak, bo mężczyźni są po prostu inni, potrzebują więcej czasu, aby ochłonąć, pobyć samemu i przemyśleć.

187

Odp: ciche dni w związku
blair22 napisał/a:

Również jestem zdania, że każdy związek ma ciche dni i dzieje się tak, bo mężczyźni są po prostu inni, potrzebują więcej czasu, aby ochłonąć, pobyć samemu i przemyśleć.

No z tym to jednak się nie zgodzę

188

Odp: ciche dni w związku

Może nie każdy, ale wiele :-)

189

Odp: ciche dni w związku

Drogie Panie, a jak to wygląda w waszym przypadku? Potrzebujecie czasami chwili na 'złapanie oddechu' bez kontaktu z drugą połówką? big_smile

190

Odp: ciche dni w związku

Ja tak. Potrzebuje nieraz pobyc sama ze soba, bez telefonow, rozmow czy sms...
Mialam tak od zawsze i mojemu obecnemu wiele razy musialam tlumaczyc, ze nieraz chce pobyc sobie sama, ot tak, bez nikogo.
Zrozumial... Udalo sie wypracowac system smile
Ja jednak sadze, ze tak naprawde to zrozumial to wtedy, gdy sam, po 3-4 latach bycia razem, z roznych powodow zaczal miewac potrzeby bycia samemu z soba.
Ja to doskonale rozumiem. Jedyne co to prosze o info, ze ma focha, zle dni czy chec na samotny wieczor czy dzien ( wiecej niz 1,5 dnia nie potrafi wytrzymac )-wowczas, gdzies podswiadomie nie czekam na rozmowe-nie na znaczenia kto ja inicjuje.

191

Odp: ciche dni w związku

A ile zazwyczaj potrzebujesz pobyć tak sama ze sobą?

192

Odp: ciche dni w związku

Czas  wrócić do tematu :-)

Panie i Panowie smile i jak to jest z tymi cichymi dniami?

193 Ostatnio edytowany przez Wafelek (2013-10-08 17:35:28)

Odp: ciche dni w związku
blair22 napisał/a:

w kazdym związku jest tak, że wystarczy zacząć biegać za facetem to on już zaczyna cudować. Nie ma wyjątków. Gdybyśmy były mniej dostepne, mniej przeżywały ich humorki, mniej latały to pewnie byłoby lepiej. Teraz w ciągu cichych dni jest szansa to zmienić. Nie lecieć znów na drugi koniec miasta i blagac o rozmowę, ale czekać, aż oni zaczną sie zastanawiać, że coś jest nie tak skoro sie nie odzywamy do nich, a zawsze to robiłysmy... mam rację??

Blair tak czytam te wszystkie wypowiedzi i też czuję się podobnie...
Z tymże ja mam dziwną sytuacją, bo mój facet mi mówił na początku związku, że np. lubi jak ja planuje i wykazuje inicjatywę, ale obecnie "tak pochłaniam jego energię", że on nie może się wykazać jako mężczyzna, ale tak szczerze to nie pamiętam aby on sam się wykazał specjalnie jakąś inicjatywą sam z siebie... powiedział, że za dużo gderam i mu się odechciewa. Gderanie dotyczy rzeczy, które np. chciałabym robić z nim i narzekanie czego nie robi a ja bym chciała aby robił smile
Także ja ostatnio się odsunęłam od niego emocjonalnie, bo mam żal do niego za ostatnie zachowania olewające mnie conieco i chcę poobserwować co on zrobi i jak ta jego inicjatywa będzie wyglądać... on o tym nie wie oczywiście wink normalnie się odzywam do niego ale tylko jak on się odezwie, zadzwoni itp. bo sobie ostatnio za dużo pozwala tak mi się zdaje. Robi co chce - tak bym to ujęła.
Zastanawiam się tylko czy to coś da? Jak nie spytam - kiedy się widzimy albo czy przyjedzie w tym tygodniu itp.
Mam dość proszenia się i sama już nie wiem czy dobrze robię? Jak sądzicie dziewczyny? wink

194

Odp: ciche dni w związku

Wiecie co jest najgorsze? To uczucie, że związek "leży" na naszych głowach smile że jeżeli my nie wyciągniemy ręki, nie zaproponujemy spotkania, nie zechcemy porozmawiać to oni nie zrobią tego tym bardziej. Dlatego czasem warto odpuścić i zobaczyć, czy nasz mężczyzna jest po prostu leniem dlatego, że my go wyręczamy w wielu przypadkach i przyzwyczaił się do takiego stanu rzeczy (bo i tak, czy tak przylecimy) czy chodzi o coś gorszego (wypalenie się uczuć, niechęć)

195

Odp: ciche dni w związku
blair22 napisał/a:

Dlatego czasem warto odpuścić i zobaczyć, czy nasz mężczyzna jest po prostu leniem dlatego, że my go wyręczamy w wielu przypadkach i przyzwyczaił się do takiego stanu rzeczy (bo i tak, czy tak przylecimy) czy chodzi o coś gorszego (wypalenie się uczuć, niechęć)

ale skąd mam wiedzieć czy to wypalenie uczuć czy lenistwo/wygoda?

Posty [ 131 do 195 z 201 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » ciche dni w związku

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024