Ach ta teściowa... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3 4 20 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 1,243 ]

66 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2011-12-17 12:53:02)

Odp: Ach ta teściowa...

Jestem świekrą. Będę teściową. Dlatego często czytam mądrą książkę, a zwłaszcza ten fragment:

Khalil Gibran "Prorok" napisał/a:

(...) A kobieta trzymająca dziecko przy piersi odezwała się: Mów nam o dzieciach.
    A on rzekł:
    Wasze dzieci nie są waszymi dziećmi,
    Są synami i córkami Życia, które pragnie istnieć.
    Rodzą się dzięki wam, lecz nie z was,
    I chociaż z wami przebywają, nie należą do was.

    Możecie obdarzyć je waszą miłością, lecz nie waszymi myślami.
    Albowiem mają swoje własne myśli.
    Możecie dać schronienie ciałom ich, ale nie duszom.
    Albowiem ich dusze zamieszkują dom jutra, do którego nie możecie wstąpić nawet w snach.
    Możecie usiłować upodobnić się do nich, lecz nie starajcie się, aby one stały się do was podobne.
    Albowiem miłość nie cofa się wstecz ani nie ociąga się, by pozostać w dniu wczorajszym.
    Jesteście łukami, z których wystrzelono wasze dzieci jak żywe strzały.
    Łucznik dostrzega cel na drodze do nieskończoności i napina was Swą mocą, aby Jego strzały pomknęły szybko i daleko.
    Niech napięcie dłonią Łucznika napełni was radością;
    Albowiem Ten, który kocha lecącą strzałę, nie mniej miłuje nieruchomość łuku. (...)

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez Bubuś (2011-12-18 10:00:34)

Odp: Ach ta teściowa...

U mnie na szczęście nie ma jakis bardzo skrajnych sytuacji tak jak u Bardolki , ale chylę czoło w kierunku Kriss za jej wypowiedź smile

68

Odp: Ach ta teściowa...

Witam.

Bubuś napisał/a:

Tylko żeby się tu obozy teściowa kontra synowa nie utworzyły ;p

Twoje obawy okazały się niestety słuszne.    big_smile

REA_lna napisał/a:

Żyworódka nie irytuje się. Każdy ma swój punkt widzenia i ma do tego prawo. Ja na przykład uważam, że niektórzy mężczyźni wyglądają  bosko z kilkudniowym zarostem, mają taki typ urody że wyglądają  sexownie i męsko  a nie niechlujnie. Ale to moje subiektywne zdanie.
pozdrawiam

Samo życie...co dla jednych fe i be, to dla drugich cacy.:D
E tam, akurat w tym temacie nie irytuję się ...też przedstawiam tylko swój punkt widzenia. Mam taką awersję i żadne wywody kogokolwiek nie zmienią mojego nastawienia.
Ponadto zauważ, że to właśnie ja cały czas podkreślam, że każdy ma prawo wypowiedzieć się, ale nie wyśmiewać kogoś za inne poglądy i za tę cenę starać przeforsować swoje racje. Bo tylko to co JA powiem jest mądre, ważne, godne uwagi i naśladowania.

O tym co mnie zirytowało pisałam już, więc nie będę dalej ciągnąć tego tematu.

69 Ostatnio edytowany przez Bardolka (2011-12-20 00:14:24)

Odp: Ach ta teściowa...
Teo napisał/a:
Bardolka napisał/a:

Tak gospodoraruje pieniędzmi, że w zasadzie zawsze ich nie ma i liczy na nas,

To jak Twoja teściowa, dorosła kobieta, gospodaruje pieniędzmi nie powinno Cię w ogóle obchodzić. Jeżeli mając pieniądze żeruje na Was to tylko Wasza wina jeżeli się dajecie.

Bardolka napisał/a:

jej gotowanie to jakaś enigma, kiedy tylko mogę to gotuję sama bo po prostu mam dość - wiecznie przypalone, przesolone, tłuste jak cholera - i fochy kiedy czegoś sie nie zje

A, przepraszam, teściowa to kucharka Twoja na etacie, która nie wywiązuje się ze swoich obowiązków?! Skoro jesteś już żoną i jesteś dorosła to zaginamy rękawy i bierzemy się za gotowanie.


Bardolka napisał/a:

ciągle powraca cholerny temat prania i tego, że mamusia nie potrafi zrozumieć, że swoje pranie chciałabym robić sama.

Rozwiązanie jest tak proste, że aż dziwię się, że sama na to nie wpadłaś... aż wstyd. Kupujesz WŁASNY kosz na pranie, trzymasz go w SWOIM pokoju i pierzesz tak jak Ci się podoba i jak Ci jest wygodnie. Wtedy teściowa nie będzie Ci prania robiła...

Co do prezentów i podpisywania się teściowej pod nimi. Tak szczerze mówiąc, aż tak Cię to boli? Jak teściowa nie może się zorganizować i kupić sama prezentu, albo zwyczajnie zapomni to zrobić na czas no to dzieje się jakaś wieeeeelka krzywda, że powie, że ten prezent od Was to też od niej? Poza tym skoro już wiesz jak teściowa robi to idziesz do niej, mówisz, że kupujecie prezent niech się też dołoży będzie od Was wszystkich. Jak się wykręci, że nie ma pieniędzy to powiedz ok, zaraz po wypłacie sobie od niej odbierzesz. Proste.

Czasem wydaje mi się, że to synowe bardziej sobie komplikują życie niż teściowe im...

Co do kosza na pranie - oczywiste ze mamy swój własny kosz, oczywiście że są w nim tylko nasze rzeczy. Ale nie będę trzymać brudnego prania w swojej sypialni tylko dlatego, że teściowa nie potrafi zrozumieć kilkunastu spokojnych i kulturalnych próśb.

Odnośnie gotowania - kiedy ja ugotuję obiad, to teściowa ugotuje drugi, mimo że jest nas w domu troje. Kiedy zostanie na drugi dzien, to nic, zawsze trzeba ugotować nowe, a tamto przeciez bez przeszkód można wyrzucić.

Teo jej pieniądze mnie nie interesują, póki nie wpływa to na mój budżet. Wiadomo, można nie dawać się wykorzystywać- nie kupić opału
na zimę i marznąć, proszki, płyny i pastę do zębów trzymać pod kluczem ... Skoro mówimy o absurdach to proszę bardzo. Mnie tylko nie podoba się fakt zgrywania mega ubogiej i żerowania na nas, mimo że owoce naszej pracy stale pakujemy w remont domu, który od lat był bardzo zaniedbany.

Czy aż tak bardzo psuje mi się o te prezenty? Mnie nie, tylko dziwię się, jak jej nie jest wstyd, że przy zaawansowanej cukrzycy odżywia się praktycznie ciągle słodyczami, a nie pomyśli choć odrobinę o swoich wnukach (które nie są moimi dziećmi, więc nie piszę tego interesownie ... )

żyworódka - pytasz skąd dom. Dom jest po rodzicach, czyli dziadkach mojego męża. Dach przecieka, funadamenty również, całe szczęście że mój mąż wymienił okna, a w tym roku wyremontowaliśmy centralne ogrzewanie.
\
Kriss wielkie dzięki za twój post. Dokładnie z detalami opisałaś moją historię mieszkania akurat tu, takl było jak piszesz, ja się naprawdę staram żeby było dobrze, ale już mi czasami ręce opadają. Po takim opadnięciu był mój ostatni post. Teraz jest różnie, czasem słońce, czasem deszcz, teściowa płacze i obraża się jak wychodzimy z domu, my udajemy że tego nie widzimy - nie dam się uwięzić w domu ...

Dziś cały dzień piekła placki na święta sad a wydawało mi się, że się wczoraj konkretnie umówiłyśmy, że ja piekę 2 placki a ona 1. Owszem, dotąd upiekła 1, ale do tego kruche ciastka, 2 bułki drożdżowe, makowiec i rogaliki - przecież to do weekendu będzie nieświeże!!!!! sad

70

Odp: Ach ta teściowa...

Marnowanie jedzenia... skąd ja to znam sad W lodówce zalega kotlet z czwartku, gulasz z soboty, kapusta z niedzieli żurek ze wczoraj a dzisiaj ma być fasolka na obiad... Doskonale Cię rozumiem, mamy to samo sad Jest nas czworo w domu a gotowane jest na 10, jak przez tydzień nie jedlismy obiadow teściowej to ja gotowalam na dwoje a teściowa w dalszym ciągu na 10 osób ;( Kotlety zawsze podzielone sa po 5 sztuk i ten jeden zazwyczaj kończy u psiaka w misce...Pies przyniesiony ze schroniska po 6 miesiacach ledwo sie w budzie mieści ... tongue czasem zdarza się, że w lodowce leży tyle jedzenia, że dom dziecka by sie wyżywił, ale nie przetłumaczy się za chiny ludowe że szkoda kasy, że przeciez nie trzeba robić zapasow bo codziennie można kupować świeże, wszyscy pracujemy w "mieście" więc spożywczy na każdym kroku, hmm  Ciasta na święta też były obgadane... skończyło sie na tym, że dwa wystarczą bo gości się nie spodziewamy, a sami jedziemy prawie całe święta poza dom, dobrze dobrze dwa... "to ja jeszcze dokupię jakies dwa, żeby nie brakło" i gadaj tu kobiecie...

71

Odp: Ach ta teściowa...

U nas zawsze w piątek teściowa kupuje 2 chleby i dziesiec bułek. Zapytałam ją kiedyś po co aż tyle - aa bo ja zawsze na niedziele 2 chleby kupuje ... Poprosiłam, żeby tak nie robiła bo przeciez w sobote popołudniu można kupic świeże, oczywiście jak dotąd nic się nie zmieniło, mimo że temat był przeze mnie i mojego męza poruszany kilkanaście razy ....

Z jedzeniem zawsze przesadza, choc teraz i tak mniej. Do kwietnia, jak żył dziadek mojego meza a teściowa dysponowała jego całkiem niezłą emeryturą, to zawsze w lodówce było co najmniej 1 kg różnych wedlin, lezących w rozmokłych papierach, a jak już zapleśniały, to się wyrzucało psu ....

Ja cały czas staram się zgłębić, co jej siedzi w głowie, dlaczego ona to robi ... w weekend przywieźliśmy od moich rodziców 2 uwędzone szynki na swięta, bo kupiliśmy sobie mięso a tata ma wedzarnie, to oczywiście teściowa na drugi dzień pojechała do miasta i kupiła 2 nowe szynki, które zdążyła zamarynować i upiec - czekają już gotowe - to przecież 4 szynek dla 3 osob na święta nie ma sensu robic ...
W niedzielę upiekłam kruchych ciastek i przełożyłam dżemem, to w poniedziałek wracam z pracy i co widzę? Micha kruchych ciastek upieczona - niech mi ktos sensownie wytłumaczy DLACZEGO?

72

Odp: Ach ta teściowa...

Nie wiem to wiek sprawia, że nawet problemy mamy podobne? big_smile Teściowa w którym roku urodzona, może się z rocznikiem urodzenia mojej pokryje big_smile Pozdrawiam Cię... walczymy razem smile

73

Odp: Ach ta teściowa...

moja 1960 - i to mnie przeraża - ona ma 51 lat, a co to bedzie, jak będzie mieć 70? i kolejny problem, jej cukrzyca i skrajne olewanie tej choroby - zero diety, ruchu, otyłość - oboje jej rodzice z tych czynników doczekali się udarów mózgu i leżenia jak warzywo przez kilka lat - ale ona o tym nie myśli, że jej to może grozić. Nie wiem tylko kto się nią wówczas zajmie, skoro my pracujemy zawodowo ...

74 Ostatnio edytowany przez Bubuś (2011-12-21 10:14:04)

Odp: Ach ta teściowa...

Moja ma 56 lat więc nie czekaj na poprawę tongue To jest właśnie najgorsze, doskonale wie co jej grozi a i tak ma to w poważaniu hmm Przecież wy się nia zajmiecie... dom wam da za to że się będziecie się opiekować nia na starość. Moja teściowa ma spore problemy z nogami, często narzeka ale nie docieraja do niej argumenty że możeby zrzuciła kilka kilo, odciążyła trochę stawy(średnio 20 kg nadwagi), odstawiła słodycze(wiem, że trudno to zrobić sama mam do nich słabość) ruszyła się sprzed telewizora... nic nie skutkuje, a wg niej jej nadwaga to efekt menopauzy bo ma zaburzoną gospodarkę hormonalną i temu tyje sad Nawet do lekarza nie łaska się wybrać, faszeruje się jakimiś suplementami diety na odbudowe stawów, wydaje na nie kupe kasy a to i tak nie dziala... nawet na zasadzie placebo hmm

75 Ostatnio edytowany przez Kriss (2011-12-21 12:45:08)

Odp: Ach ta teściowa...

Jezusienazareński. Wasze teściwe mają po 50 lat?! Przecież to nie żadne staruszki tylko babki w dojrzałym wieku! Jak w wieku 50 lat można aż tak zgnuśnieć? Ja myślałam, że to starowinki są koło 70tki właśnie. A to są babki w sile wieku zwracające na sibie uwagę jak przedszkolaki. Mój syn tak robi - jak jestem zajęta, to jest niegrzeczny żeby tylko zwrócić na siebie uwagę. W jakikolwiek sposób. I to robią Wasze teściowe. Zwracają na siebie uwagę.

Mój mąż ma 50tkę i postrzegam go jako zupełnie młodego gościa. Wysportowany, kaloryferek na brzuchu, zero nadwagi, wyniki badań 30latka. Co to się z tym narodem wyprawia. Przecież jak one będą mialy 70tkę to Wy będziecie właśnie koło 50tki.

Ja już myślałam, że może te Wasze teściowe ze strachu przed starością tak na siłę pomagają i chcą być potrzebne, bo potem będą miały argument żeby się nimi zająć na starość właśnie. Ale na starość 70-80 lat. A teraz? Wyobrażacie sobie życie pod jednym dachem? Przecież będzie coraz gorzej i gorzej. No i ta perspektywa 25-30 lat. Zmarnujecie sobie małżeństwa. Zmarnujecie sobie młodość.

76

Odp: Ach ta teściowa...

Owszem maja po 50 pare lat ale (przynajmniej w przypadku mojej teściowej) nie mają żadnego zajecia i pomysłu na siebie (kwestia o aktywizacji osób "starszych" była poruszana wcześniej) idzie do pracy, wraca, gotuje obiad, sprzata nasze areały składające sie z trzech pokoi i kuchni, czeka na teścia żeby razem zjeśc obiad i poogladać tv i idą spać i tak cały czas w kolo i z tej nudy dostaje fisia sad Nigdzie nie chodzi bo "nie ma czasu"

A tak swoją droga to wiem, że to będzie zakrawło o groźby kartalne ale... zamorduje moja teściową sad W trakcie rozmowy o tym gdzie spędzamy święta usłyszałam "no teraz masz swoja wlasna rodzinę i z nia powinnaś spedzac święta"... wg niej to ona jest moją wlasna rodziną ;( a ja myślałam, że moja własną rodzinę stanowi mąż a co z moja dotychczasową rodziną?:(

77

Odp: Ach ta teściowa...

Słuchaj Bardolka , zachowanie Twojej teściowej nie jest normalne nawet jak na teściową. Kupując dodatkowe dwie szynki i piekąc na drugi dzień te ciastka coś Ci chce pokazać ale co ? o coś jej chodzi. Nie rozumiem po co 4 szynki dla 3 osób na 2 dni świąt. A kto za to płaci ?

78

Odp: Ach ta teściowa...

JA MAM 50LAT
Pracuję zawodowo i mam hobby. Znam sporo kobiet w podobnym wieku. Nawet 60+ tak nie zachowuje się. Te panie nie są stare, ani złośliwe  - TO SA CHOTE KOBIETY. Nie raz słyszałam, że kobiety w okresie praekwitania zapadaja na choroby psychiczne. Proponuję zwrócić się do specjalisty. Zamiast drwić z nich i szykanować prosze pomyślcie o pomoci dla nich.

79

Odp: Ach ta teściowa...

To nie kwestia wieku, tylko tego co ma się w głowie.
Moja teściowa ma 85 lat i całymi dniami nie ma jej w domu. Mieszka sama, choć czasem pomieszkuje z nami. Tonami znosi książki z bibliotek, czyta do drugiej w nocy, namiętnie rozwiązuje krzyżówki, okoliczne lasy nie mają dla niej tajemnic. Jest grzybiarą. Elegancka, szczuplutka. Latem lubi posiedzieć przy fontannie w parku i poczytać.  Posługuje się komórką i internetem. Ciągle ją adorują starsi wdowcy, którzy nie mogą uwierzyć, że ma tyle lat co ma. To młoda duchem babka. A i ciałem też, bo dba o siebie.  Pewnie, ma swoje niedomagania zdrowotne, ale nie koncentruje sie na nich. Mówi, że jest juz tak stara, że musi żyć szybko, żeby zdążyć nacieszyc się wszystkim zanim umrze.

Wasze teściowe, Bardolka i Bubuś to kobiety, które niczym się nie interesują. Niczym oprócz kuchni i Was.

Jak sobie wyobraziłam, że jestem tu gdzie jestem, w swoim domu, na emeryturze, ale nie czytam, nie podróżuję, nie uprawiam ogrodu, nie biegam na bieżni, żeby schudnąć, nie gram na pianinie, nie rozwiązuję krzyżówek, nie siedzę w internecie, nie słucham muzyki, nie chodzę na spacery z psem, nie udzielam się społecznie, to..........  przerażenie mnie ogarnia. Bo co zostaje? Kosciół, kuchnia i dzieci? Kościół mnie nie interesuje, kuchnia tak sobie, dzieci o tyle ile należy interesować się dorosłymi ludźmi, by się nie wchrzaniać w ich życie.  Nie wyobrażam sobie takiego życia jakie mają Wasze teściowe. Pewnie bym zwariowała. Człowiek musi mieć jakieś zajęcie, a niektóre kobiety z braku zajęć zajmują się tym czym nie powinny.

Ale w druga stronę, nie wyobrażam sobie też, że ktoś jest recenzentem mojego życia, sprawdza lodówkę, komentuje moje zakupy, moje telewizyjne preferencje. Że komentuje  co psu do miski wrzucam, a także moje dietetyczne przyzwyczajenia.

Nigdy nie brałam pod uwagę mieszkania z dorosłymi dziećmi i ich małżonkami. Ze względu na nich, ale też na siebie. Uważam to za słuszne i zdrowe.
Ale nie wszyscy tak uważają.  Teściowa Bardolki tak nie uważa i mąż Bardolki również. I co z tym zrobić? Właściwie wszystko w rękach męża, ale on przywykł od dzieciństwa do mamusi i poczuwa się do odpowiedzialności za nią, za 51-letnią kobietę! Urodzoną w 1960 roku, 51-letnią STARUSZKĘ!!!! To jest tak irracjonalne, że w głowie mi się nie mieści. Ta staruszka jest o 34 lata młodsza od mojej teściowej i o 7 lat młodsza ode mnie!!!! Gdyby mój syn przyszedł i oświadczył, że będzie się teraz mną opiekował, bo sama sobie rady nie dam, to popukałabym się w czoło. A teściowa Bardolki tego chce!

Bardolka, czarno to widzę. Jesteś sama wobec jakiejś czarnej mocy. A światełka w tunelu nie widać, bo teściowa nie staruszka, choć tak się zachowuje.

Nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem niektórych matek. Tych, które urodziły SOBIE dzieci jako ZABEZPIECZENIE na przyszłość. To ma byc miłość? To ma być szacunek do drugiego człowieka, dla jego wyborów, dla jego prawa do oddzielności? To żadna miłość, to kunktatorstwo, to bankowa lokata. Zainwestuję w ciebie, mój synu, będę cię karmić i opierać, będę cię stroić i uczyć, a ty mi to kiedyś oddasz, bo przywiązałam cię do siebie twoim poczuciem winy za to, że w bólach cię rodziłam, że poświęciłam się dla ciebie, że życia nie miałam, bo byłeś TY, a gdyby cię nie było, to ho, ho.....Masz mi to całe poświęcenie wynagrodzić, zająć się mną tak jak ja się zajmowałam tobą. Masz mi zastapić czułość i zainteresowanie męża, który nie widzi we mnie kobiety. Masz mi zastąpić świat cały, którego nie znam, bo nigdy nie chciałam poznać....I będziesz tkwił tutaj, przy mnie, aż ci broda posiwieje, a razem z tobą twoja zona i dzieci, bo nie ma nic WAŻNIEJSZEGO  dla mężczyzny  niż OBOWIĄZEK wobec MATKI, sprawczyni tego, że wogóle jesteś na tym świecie! I tylko moja śmierć uwolni cię od tego obowiązku....

Coś okropnego. Czy tak ma wygladać miłość matki? Nie, nie tak, choć zbyt często tak właśnie wygląda.

80

Odp: Ach ta teściowa...

Ha! Marena jesteś zajebiaszcza! Jest absolutnie dokładnie tak jak piszesz z tym rodzeniem dzieci jako zabezpieczenie na przyszłość (no, tak na marginesie, ja to się zabezpieczyłam aż miło). Moja śp. teściowa po 4 latach małżeństwa i wizytach, które możnaby policzyć na palcach jednej ręki, kiedy byłam tuż po porodzie z drugim synem, uświadamiała mnie telefonicznie w sposób następujący: "bo wiesz moja droga, starszymi to się trzeba będzie zająć".

I wszystko byłoby jak najbardziej naturalne gdyby nie fakt, że mieszkamy od niej 200km, teściowa ma córkę, która ma dorosłe dzieci a sama jest dyplomowaną pielęgniarką. NIC nigdy teściom nie zawdzięczaliśmy w sensie materialnym (córce i jej mężowi kupili posiadłość pod Warszawą) - piszę to aby naświetlić sytuację rodzinną, absolutnie nie z pretensjami.  Jestem dumna z faktu że nic nikomu nie zawdzięczam.

Odparłam teściowej, że oczywiście, jest u nas miejsce, muszę tylko porozmawiać z mężem, no i że oczywiście trzeba będzie omówić kwestię całodobowej opieki typu opłacana pomoc pielęgniarska (teściowa była już schorowana i większość czasu leżała, załatwianie potrzeb fizjologicznych zaczynało sprawiać problemy, etc). Rozmawialam wtedy na ten temat z mężem mocno obstając że JA osobiście nie wyobrażam sobie zajmowania się jego mamą. Potrzebuję pomocy - tym bardziej że mam dwójkę malutkich dzieci. Mąż skontaktował się z siostrą aby omówić kwestię opieki nad matką - stanęło na pozostaniu w Wawce - tam byli wszyscy lekarze zajmujący się do tej pory teściową, szwagierka załatwiła pielęgniarkę z hospicjum. Sprawa skończyła się tak, ze szwagierka w końcowym stadium choroby teściowej oddała ją do hospicjum i tam teściowa zmarła.

Nie mnie oceniać i nie mnie komentować. Pytanie brzmi - czy Wy młode dziewczyny wyobrażacie sobie siebie w sytuacji opieki nad leżącą staruszką? Bo przecież to na Was spadnie ten obowiązek - syn nie będzie przewijał matki. To są takie kwestie TABU o ktorych się właściwie nie mówi, nie wypada. Kwestie "techniczne". Jak to będzie tuż "przed". Czy nie lepiej zastanowić się nad tym już teraz i odkładać kasę "na starość" zamiast przywiązywać do siebie młodych wizją wspólnego mieszkania i pozostawienia schedy? Czy to nie jest handel?  Czy rozmawiacie między sobą o sprawach związanych ze śmiercią, czy jest to temat zakazany?

Ciekawa jestem jakie macie na ten temat zdanie.

81 Ostatnio edytowany przez Bubuś (2011-12-21 16:47:04)

Odp: Ach ta teściowa...

śmierć? jaka śmierć! Jestem przekonana, że moja teściówka będzie żyła wiecznie tongue Kochane forumowiczki moja teściowa jest prostą kobietą ona nie mysli o smierci, ona mysli jak długo będzie mogła nam życie uprzykrzać tongue To w żartach a tak naprawdę czy bedę mieszkała z tesciami czy nie i tak obowiązek opieki spadnie tylko na nas bo nikogo innego nie ma. Nie mam nic przeciwko mieszkaniu razem z teściami, wiem, że nigdy nie jest łatwo ale wiem też, że przy normalnych relacjach jest to możliwe. Przyklad mam w rodzinnym domu, z rodzicami mieszka brat z żoną i dziećmi, były zatargi, wojny moznaby nawet rzec ale teraz jest ok. Tyle tylko, że moja mama nie wtrąca się do spraw mlodych pókione jej nie dotyczą, nie gotuje im nie sprząta, nie pierze, są dwa auta w domu, kady jeżdzi gdzie chce i kiedy chce. A moja teściowa boi się, nie wiem... samotnosci moze , we wszystkim chce miec udział tez dubluje nasze zakupy(wspominałam o tym w innym watku) i śledzi nasza droge do lazienki, jak na alarm pojawia się w kuchni jak tylko zaświeci się swiatlo i sluży pomocą. Juz niebawem przechodzimy na własne piętro(osobne wejście itp)nie licze na magiczna odmianę... chociaz może troszkę tongue Wspominałam juz gdzieś w którymś watku, że teściowej teraz tak odbiło, synem kawalerem się tak nie opiekowała, ale syn żonaty to dla niej gratka tongue Do Ewarg nie doszukuje sie u teściowej  choroby psychicznej, wydaje mi się, że to poprostu śmiertelna nuda sad

82

Odp: Ach ta teściowa...

Rozmawiałam z moją teściową o śmierci, o zniedołężnieniu. Ona jest przygotowana na to. Zabezpieczyła się finansowo na taki obrót sprawy. Chce dożyć w swoim mieszkaniu i korzystać z opłaconej pomocy domowej. To dla niej sprawa godności, by nie obarczać syna, ani mnie czynnościami pielęgnacyjnymi - rozmawiałyśmy o tym.
Ja sama i mój mąż też jesteśmy zabezpieczeni. Dokąd się da, będziemy żyć we własnym domu i na własny rachunek. Gdy nie będziemy już w stanie być samodzielni, przeniesiemy się do domu spokojnej starości. Dzieci wiedzą, że gdyby mi szajba odbiła i nagle zapragnęłabym oddać się im pod opiekę, będzie to oznaczało, że zapadłam na demencję starczą i mają zignorować moje psychotyczne rojenia, bo to nie jestem ja. Nie wyobrażam sobie, żeby moje dzieci miały mi zmieniać pampersy, nie wspominając już o synowej, czy nie daj Boże zięciu. Takiego upokorzenia sobie nie wyobrażam.
Moja matka natomiast nie wyobraża sobie, żeby ktoś obcy się nią zajmował.
Tak, w mojej rodzinie rozmawia się o takich sprawach. Nawet pogrzeby mamy omówione. Ale nie na rodzinnej naradzie, w ponurej, grobowej atmosferze, tylko mimochodem, przy okazji różnych rodzinnych wydarzeń. Dobrze się znamy, wiemy co dla kogo ważne.

83

Odp: Ach ta teściowa...

Wiecie co Wam powiem - mnie się wydaje, że dla mojej teściowej jest niejako naturalne, że kiedyś zalegnie w wyrze i my wówczas tak zorganizujemy swoje zycie, żeby sie nią opiekować. Przez ostatnie ok 7 lat ona opiekowała się w ten sposób swoimi rodzicami, więc tym wypełniała czas. Przez ostatnie 2 lata życia dziadka mój mąż nie miał prawa wyjść z domu jak ona była w pracy, bo ktoś musiał być z dziadkiem, zmieniać pieluchy i tym podobne ... choć na to nie ma się co skarżyć, bo wiadomo że trzeba było to robić. odnoszę wrazenie, że dla niej najnormalniejszą w świecie rzeczą będzie to, że i nią kiedyś tak będzie się trzeba opiekować ...

Moja teściowa jest rozwódką, ma za sobą 2 nieudane małżeństwa - jedno 2 lata a drugie 6 miesięcy - po prostu się zięciowie babce mojego męża nie nadali - babka mojego męża zniszczyła 2 małżeństwa mojej teściowej ... a teściowa tak zakochana w mamusi, że zrezygnowała z wszystkiego, co miała w życiu, żeby mamusia była szczęśliwa. A teraz kiedy mamusi i taty nie ma, ona zdała sobie sprawę, że życie ją ominęło ....

Tak jak pisze Bubuś - praca, gotowanie, telewizor ... i nic więcej ....

84

Odp: Ach ta teściowa...

Marena, jestem pod wrażeniem. Masz rację, nieważny jest wiek, tylko to co w głowie. Można mieć 80 lat, ale duchem tak młodym, że nikt tego wieku nawet dostrzega i nadal przyciągasz ludzi do siebie wink Widocznie Twoja teściowa tak ma, dlatego też nadal ma powodzenie u panów, musi być wspaniała, dlatego tak o nią zabiegają i ma na pewno wielu cudownych ludzi wokół siebie wink.
A jeżeli kobieta non stop narzeka, to wiadomo, że od razu wydaje się z 10-20 lat starsza i niby ma 50 lat, ale to mentalna 70-latka...

85

Odp: Ach ta teściowa...

Moja teściowa ma swoje wady, jak każdy, ale ma też cudowne zalety. Gdy byłam młoda, onieśmielała mnie swoją inteligencją, pewnością siebie i niezaleznością. Potrzebowałam czasu by to docenić. Prawda jest taka, że nauczyłam się od niej więcej niż od własnej matki. Moja teściowa nie miała córki, byłam i jestem córką dla niej, czuję to. Nasze kłótnie bywały żarliwe, ale nigdy nie kłóciłyśmy się o głupoty. Spierałyśmy się o sprawy ważne, o życiową filozofię. Te spory były inspirujące, nadal są. Gdy do nas przyjeżdża, potrafimy cały dzień przesiedzieć w kuchni, przy kolejnych herbatkach i gadać, gadać, gadać.... Jesteśmy partnerkami w rozmowie, teraz już dwie doświadczone, dojrzałe kobiety. Nie jesteśmy takie same, ale łączy nas ciekawość świata, życia, ludzi....
Z niepokojem myślę o jej starości i o nieuchronnym końcu. Wiem, że gdy odejdzie, zostawi wyrwę w moim sercu. Wiem też, że tak będzie, gdyby stało się odwrotnie.
Żałuję, że nie udaje mi się z własną synową. Chociaż  to dopiero poczatek. Mam synową dopiero od niespełna trzech lat. Ona jest jeszcze bardzo młoda, a młodość to nie jest czas refleksji. Młodość jest radykalna, biało czarna, łatwo szermująca ocenami. Poczekam......

86 Ostatnio edytowany przez Bubuś (2011-12-22 11:25:13)

Odp: Ach ta teściowa...

Tylko w Tobie marena 7 doceniam Tą właśnie cierpliwość i otwartośc na poczyniania młodej, niecierpliwej synowej smile Zapewne ja też jestem taka niepokorna(nie uważam, że jestem święta)tylko dlaczego moja teściowa chce we mnie zdusić tą niepokorę. Jestesmy przedstawicielkami dwoch róznych pokoleń... albo przynajmniej dwoch różnych postaw, ona teścia ma za Boga wszystko dla niego, pod niego, pod nos podsuniete, żeby sie nie denerwował, żeby bylo gotowe jak przyjdzie. Ja nie jestem zagorzała feministką, uważam, że każdy powinien mieć swoje miejsce w szeregu i owszem dużo "babskich" obowiązkow biore na siebie, ale dla siebie tez mam czas, mąż chodzi na swoje treningi, ja mam basen i swoje zajęcia,znajomych, uczelnię, potrafie funkcjonować bez niego, co nie mieści sie w głowie mojej teściowej. Bo jak to nie podać mężowi obiadu jak wroci z pracy... jak to moze być, że to on myje naczynia po obiedzie, że on robi śniadanie, ba.. nawet ciasta sie nauczył piec tongue Ty po latach możesz sie podzielić doświadczeniami z teściową... ja nie mam się czym dzielić bo moje doświadczenie niewielkie, a troche inne spojrzenie na codzienne zycie jest potępiane smile czyli nie ma o czym gadac za bardzo, a temat pogody nuży obie strony tongue

87

Odp: Ach ta teściowa...

Prawdę mówiąc mam tak samo jak Bubuś - po prostu nie mam żadnych wspólnych tematów z teściową sad a chciałabym ... nie znam praktycznie drugiego człowieka, z którym tak bardzo nie kleiłaby mi się rozmowa, a uwierzcie mi, ja lubię sobie pogadać smile

88

Odp: Ach ta teściowa...

to ja was przebije z moja tesciowa:D
moja tesciowa  44 lata.  jak urodzilam  1 syna  to  sie wielce obrazila ze  ja pampersy  maly bedzie nosil...  bo taniej bedzie jak bedzie w pieluchach tetrowych.  do tej pory tego z cierpiec niemoze..
na szczescie starego wozka mi niedala.. tylko kupila nowy nawet o kolor sie zapytala. smile
moze za to ze  moja mama  łozeczko nowe kupila.. smile

89

Odp: Ach ta teściowa...

Jak tam dziewczyny po świętach? smile

U mnie do czasu oczywiście było w porządku, wigilia ok, w Boże Narodzenie byliśmy prawie cały dzień u siostry męża, potem wieczór w domu. Natomiast w drugi dzien swiąt pojechaliśmy na obiad do mojej mamy a potem spedziliśmy popołudnie i wieczór u mojej siostry. Kiedy wróciliśmy o 22, to teściowa leżała już w łóżku i tak strasznie ryczała, jakby ktoś jej wyrwał serce. Normalnie zachodziła się łzami, żeby wzbudzić w nas poczucie winy, bo jak śmieliśmy pojechać do moich w święta hmm

Ehhh, kolejny dzień, kiedy optymizm mnie opuścił ...

90

Odp: Ach ta teściowa...

Witajcie!

91

Odp: Ach ta teściowa...

Przepraszam,post mi wyskoczył zanim zdążyłam go napisać:).Do tego  nie mogę go edytować bo głupi system twierdzi,że napisałam go 24 godziny temu.
Zacznę więc jeszcze raz.
Warto uświadomić sobie jak najszybciej jedną rzecz: Teściowa to nie mama a synowa to nie córka.
Moja teściowa od początku traktowała mnie jak dodatek do jej synka i wspaniałej wnuczki.Nie odczułam,że traktuje mnie jak rodzinę.
I ja traktuję ją tak samo- uprzejmie ale w kwestiach dla mnie istotnych ( wychowanie dziecka) jestem stanowcza i boleśnie szczera.

Dla dobra naszych stosunków staram się nie widywać jej za często.

92

Odp: Ach ta teściowa...
Bardolka napisał/a:

Jak tam dziewczyny po świętach? smile

U mnie do czasu oczywiście było w porządku, wigilia ok, w Boże Narodzenie byliśmy prawie cały dzień u siostry męża, potem wieczór w domu. Natomiast w drugi dzien swiąt pojechaliśmy na obiad do mojej mamy a potem spedziliśmy popołudnie i wieczór u mojej siostry. Kiedy wróciliśmy o 22, to teściowa leżała już w łóżku i tak strasznie ryczała, jakby ktoś jej wyrwał serce. Normalnie zachodziła się łzami, żeby wzbudzić w nas poczucie winy, bo jak śmieliśmy pojechać do moich w święta hmm

Ehhh, kolejny dzień, kiedy optymizm mnie opuścił ...

Nie masz co się truć ! Wszyscy jesteśmy w jeden dzień u jednych rodziców w drugi dzień u drugich - zawsze tak było i nic w tym nienormalnego. Moja teściowa  też siedzi w jeden dzień sama a ma już ponad 70-tkę i nie robi z tego problemu ( i nie tylko moja , rodzeństwa,rodzice koleżanek  jeśli są samotni) . Może być  przykro i nawet można gdzieś w kącie pochlipać jak nikt nie widzi ale "ryczeć" przy synu i synowej to już aktorskie mistrzostwo ( moim zdaniem). Jeśli zaczniesz się przejmować i jeszcze jej pokazywać że Cię to rusza - dopiero zacznie Wami manipulować.
No to masz małe piekiełko - współczuję.

93

Odp: Ach ta teściowa...

Święta... trudny temat tongue Było poprawnie achkolwiek daleko od normalności. W wigilię do południa w domu nic się nie działo... troche mnie to martwiło bo u mnie zawsze w wililię wrzało w domu od przygotowań, kolęd, zapachów przygotowywanych potraw i świeżej choinki, a tu co.... pusto... cicho... jak nie w święta sad Wysłałam aż męza na przeszpiegi o co chodzi bo o 13 dalej nic się nie działo ;p póżniej starcie o grzybową z torebki(teściowa maistrz kuchni polskiej- w jej mniemaniu rzecz jasna- chciała podać grzybową knorra... bo wyrazisty smak). Już chciałam sie poddać  gdy do pomocy przyłączył się mąż(Piotr) i dopiero wtedy dla mnie zaczęły się przygotowania do świąt, kolędy mruczały cicho w kuchni, my urzędowaliśmy przy garach, a teściową oddelegowaliśmy do ubierania choinki w salonie tongue Tak bardzo wynoszone pod niebiosa łamanie opłatkiem bylo kompletną porażką... jeszcze bardziej sztuczne niz podczas firmowych wigilii hmm Gdy chcialam się polamać z Piotrkiem teściowa juz siedziała przy stole i nawoływała do jedzenia bo bedzie zimne, w konsekwencji wszystko co chcieliśmy sobie powiedziec przy oplatku powiedzielismy sobie po wigilii w pokoju, tylko we dwoje smile
Bo przeciez tak naprawdę to był udany rok, wspolna codziennośc,kawa i plotki po powrocie z pracy, ślub, i plany na przyszlość pozwalaja mi wierzyć, że następny rok też bedzie należał do nas, a teściowa... moze się uda, że nie tylko podczas świąt przemówi ludzkim głosem i da sobie w końcu spokój.... smile

94

Odp: Ach ta teściowa...
REA_lna napisał/a:
Bardolka napisał/a:

Jak tam dziewczyny po świętach? smile

U mnie do czasu oczywiście było w porządku, wigilia ok, w Boże Narodzenie byliśmy prawie cały dzień u siostry męża, potem wieczór w domu. Natomiast w drugi dzien swiąt pojechaliśmy na obiad do mojej mamy a potem spedziliśmy popołudnie i wieczór u mojej siostry. Kiedy wróciliśmy o 22, to teściowa leżała już w łóżku i tak strasznie ryczała, jakby ktoś jej wyrwał serce. Normalnie zachodziła się łzami, żeby wzbudzić w nas poczucie winy, bo jak śmieliśmy pojechać do moich w święta hmm

Ehhh, kolejny dzień, kiedy optymizm mnie opuścił ...

Nie masz co się truć ! Wszyscy jesteśmy w jeden dzień u jednych rodziców w drugi dzień u drugich - zawsze tak było i nic w tym nienormalnego. Moja teściowa  też siedzi w jeden dzień sama a ma już ponad 70-tkę i nie robi z tego problemu ( i nie tylko moja , rodzeństwa,rodzice koleżanek  jeśli są samotni) . Może być  przykro i nawet można gdzieś w kącie pochlipać jak nikt nie widzi ale "ryczeć" przy synu i synowej to już aktorskie mistrzostwo ( moim zdaniem). Jeśli zaczniesz się przejmować i jeszcze jej pokazywać że Cię to rusza - dopiero zacznie Wami manipulować.
No to masz małe piekiełko - współczuję.

wiesz, ja jakoś chciałam zareagować na tę sytuację, chociażby mówiąc, żeby się ogarnęła i nie zachowywała jak dziecko. Mój mąż natomiast zachował zimną krew smile powiedział tylko: idziemy spać, ja nie będę reagować na te jej zagrywki smile no i na tym się skończyło ...

Wczoraj pyta się męża: idziecie gdzieś na sylwestra?
Mąż: idziemy, czemu mielibyśmy nie iść ...

Płacze od tej pory, pochlipuje i oczywiście foch .... u mnie w środku ciśnienie tysiąc pięćset sto dziewięćset ale udaję, że mam to gdzieś ... bez przesady ...

95

Odp: Ach ta teściowa...

Wiesz, Bardolka, jestes jeszcze bardzo młoda i może dlatego tak bezwzględna. Wydrukuj sobie swoje obecne posty i zachowaj je do czasu, gdy Ty będziesz (bardzo możliwe!) samotną teściową, dla której Twoje dzieci również nie będą miały szacunku i zrozumienia, bo od kogo niby miałyby się tego nauczyć? Smutne jest tylko to, że Twój mąż również lekceważy uczucia swojej matki.
Nie cieplej i serdeczniej byłoby przy świątecznym stole, gdyby Twoja rodzina zaprosiła do siebie również samotną matkę Twego męża?

96 Ostatnio edytowany przez Bardolka (2011-12-31 15:02:25)

Odp: Ach ta teściowa...

nadzieja-2, oczywiście łatwo mówić. Moja teściowa ma dopiero 50 lat, była dwukrotnie mężatką, sama zdecydowała że mąż jej niepotrzebny, po 2 latach za pierwszym i po pół roku za drugim razem. Z nami nie rozmawia prawie w ogóle, płacze jedynie do słuchawki swojej drugiej córce, która z łaską odwiedza ją raz w miesiącu. Wczoraj wróciliśmy z pracy, jemy obiad a teściowa ogląda tv- mój mąż mówi do niej - chodź sobie z nami pogadać, zamiast oglądać tv - to stwierdziła, że jej się nie chce ... Ale oczywiście to ja jestem niedobra i bezwzględna, bo mam czelność wychodzić z domu, spotykać się ze znajomymi, pojechać gdzieś na weekend, a przecież powinnam siedzieć non stop przy niej, bo ona jest samotna. Nie narzucałam się z mieszkaniem u niej, kiedy Paweł powiedział, że będziemy budować dom, to zalewała się łzami przez tydzień. Kiedy teraz z nią mieszkamy, to też jest źle. Ja jestem strasznie niedobra, bo odebrałam jej synusia ...

Odnośnie zapraszania mojej teściowej do moich rodziców - 1 kwietnia moja teściowa obchodzi imieniny. W zeszłym roku moi rodzice kupili kwiaty, przyjechali z myślą, że ją odwiedzą i złożą życzenia, bo ona samotna, nie ma znajomych. No i tak sobie siedzimy przy kawie, miło fajnie, rozmawiamy. Moja mama jest naprawdę mądrą kobietą, tak delikatnie zaczęła sugerować teściowej, że powinna dać nam swobodę, możliwość wyremontowania domu tak jak chcemy, bo zadeklarowała, że będzie nam przepisywać ten dom ... no i się zaczęło - cytat: ja widzę, że Wam o majątki chodzi! ze wy tylko na to liczycie!" - koniec cytatu ... moi rodzice wstali, wyszli i na tym ta urocza znajomość się zatrzymała. Nasze wesele zorganizowaliśmy z pomocą moich rodziców, a moja teściowa nawet z grzeczności nie zapytała, czy coś trzeba pomóc / załatwić / zrobić. Nie mogę moim rodzicom narzucać, żeby  obecnie się z nią przyjaźnili.
A nawiasem mówiąc, popołudnie i wieczór w drugi dzień świąt spędziliśmy u mojej siostry, była grupa naszych wspólnych znajomych - trudno więc spodziewać się, że do ekipy 20-30 latków dołączy moja teściowa ....

A co do mnnie w wieku 50 lat - ja na pewno nie będę dążyła w wychowaniu moich dzieci do uzależniania ich ode mnie ani mnie od nich. Jeśli by nawet moje życie ułożyło się tak, że byłabym samotna, to zrobiłabym wszystko, żeby swoimi problemami nie obarczać moich dorosłych dzieci.

97

Odp: Ach ta teściowa...

wzgledna czy bezwzgledna ma prawo isc na sylwestra, miec swoja rodzine, a matka 50letnia powinna miec znajomych, mi sie wydaje ze nikt jej nie lubi, bo nei wierze ze nie ma zadnej przyjaciolki rozwodki i wdowy w jej wieku, znam wiele rozwodek i wdow i maja rowiesnice na kawe, ploty czy piwko, siedza pala fajki i zajadaja sie ciastem, chodza na spacery i z psami.ale trzeba dac sie lubic.

98

Odp: Ach ta teściowa...

Alegoria i tu dotknęłaś sedna sprawy. Nikt jej nie lubi - ze swoim bratem się nie odzywa, córka to super powiernica, byle na odległość i nie za często, sąsiadki jakoś nie biją drzwiami i oknami, choć sąsiadów mamy sporo.

Najłatwiej jest oczekiwać, że każdy da Ci coś od siebie, a ty nic dla nikogo. Z nią rozmowa idzie jak po grudzie, wygląda to mniej więcej tak:

http://www.youtube.com/watch?v=TIT2VTXi1wU

jak tego słucham to nie wiem, czy się śmiać czy płakać. Mistrzyni oczywistych oczywistości .... Ja mam już dość gimnastykowania się, żeby jej nie urazić, żeby jakoś dać jej do zrozumienia że nie jestem jej wrogiem, ale kurcze, ile można ...

99

Odp: Ach ta teściowa...

To ja zgłaszam swoją kandydaturę na teściową lubiąca samotność. Alergicznie nie znoszę tłoku w chałupie. Do tego dochodzi ta cała otoczka świątecznego zapierniczu, komercja, a już te tłumy w centrach handlowych czy hipermarketach, to o ból głowy przyprawiają nie tylko mnie ale i męża. Omijam to jak tylko mogę. Unikam  jeżdżenia do matki we wszelakie święta, naprawdę jeszcze nikt nie umarł od braku osobistego stawiennictwa przy wigilijnym stole.

Mało tego, matka nie tylko nie strzela fochów, ale jest nawet bardziej zadowolona gdy parę dni później zawitam, bo wie jak dzisiaj się jeździ, jak jest niebezpiecznie na drodze w tych okresach.

Naprawdę życzę swoim bliskim wszystkiego co najlepsze, ale czy muszę robić to osobiście? Tak naprawdę liczy się szczerość uczuć, ale jak widać sporo rodziców uznaje tylko te życzenia, ktore są złożone w taki sposób jaki im odpowiada.

Co się stanie jak rodzic dopasuje się do wizji dzieci? Koniec świata? Jak widać tak, do tego dochodzi obraza majestatu rodzicielskiego, bo to wszystko świadczy o braku uczuć ze strony potomstwa, braku szacunku, nie liczenia się z naszymi uczuciami. Jednak gdy wszystko idzie pod dyktando nasze to jest dobrze?

Przed paroma laty, gdy syn ciężko zachorował przysięgłam, że gdy wyzdrowieje, mogę go nigdy nie widzieć, może wyjechać na koniec świata, byleby był zdrowy i szczęśliwy. Wyjechał na studia, dziewczynę ma daleko jak diabli, coraz rzadziej się widujemy, dzwonimy też. Jednak widzę, ze jest zadowolony, nie mam zamiaru tego zepsuć.

Na świętach świat się nie kończy, jednak czytając niektóre wypowiadające się tutaj matki to chyba tak, skoro temat budzi aż takie kontrowersje. Mało tego świat się jak widzę kończy wraz z odejściem dziecka z domu i jego brakiem przy wigilijnym stole.
Myślę, że tyle samo jest egoistycznych synowych, co samolubnych matek.

100

Odp: Ach ta teściowa...

Witam kochane w Nowym Roku! I zaczęło zie od pierwszego stycznia... jest 8:28 a teściowa  już mruczy pod nosem, że z szampanem nie przyszliśmy o połnocy... a było to tak... Jako, że tak niefortunnie się złożyło, że do 20 byłam wczoraj w pracy postanowilismy, że nie idziemy nigdzie na sylwestra i zrobimy sobie pizamaparty w domu(czyt. piwko, chipsy i nadrabiamy zaległości filmowe). O 12 w domu cisza, reszta śpi, więc otwarliśmy szampana wypiliśmy po lampce buzi buzi życzenia i do spania. Jakieś 10 minut po północy ktoś przetuptał do łazienki ale nie wyglądaliśmy z pokoju kto tylko poszliśmy oglądać fajerwerki za oknem. Dziś wstałam a teściowa nawet na dzień dobry nie odpowiedziała czyli poszedł foch. I teraz słyszę jak mruczy do teścia, że młodzi szampana pili i nie przyszli z życzeniami.... Ja się pytam czy dwoje dorosłych ludzi(teściu i teściowa) nie potrafią sami otworzyć butelki szampana i przywitać nowy rok tylko potrzebują nas do tego??

101

Odp: Ach ta teściowa...

Bubus od teściów do was jest taka sama droga - skoro tak czuwali nad tym, że nie spicie, to mogli sami przyjsc - ale tak jak to Chaber pisała - rodzicielski autorytet i dostaojność  mogłyby się rozbić na 1000 kawałków a duma bycia szacownym rodzicem musiałaby zostać schowana do kieszeni ....

Oj komplikacje, komplikacje ....

102

Odp: Ach ta teściowa...

Teściowie też mogli przyjść do was z życzeniami, naprawdę korona z głowy by im nie spadła, to oni są gospodarzami w tym domu i generalnie to do nich należał ruch. Mogli przyjść, zapukać do drzwi i zapytać czy jeśli nie śpicie, wypijecie z nimi po lampce.

Ależ macie sfochowanych teściów, albo ryczące z byle powodu teściowe.
Bardolki teściowa ma córki bodajże, też mogły zainteresować się matką, ale nie, tu był ryk, bo syn będący na codziennie pod ręką, śmiał ze synową postąpić nie po myśli i zostawić sierotę samą.

Znam taką osobę, bez kogokolwiek w pobliżu dostaje choroby sierocej, ona musi mieć do kogo usta otworzyć, musi być ciągle otoczona ludźmi, w centrum uwagi. Nie spędzi choćby dnia samotnie, bo kota dostaje. Jak ja kobiety nie trawię, z każdym dniem bardziej, ona nie rozumie, że działa większości na nerwy. Jest jak bluszcz, albo wampir energetyczny, po chwili spędzonej w jej towarzystwie jestem starsza o rok. Spazmy, płacz z byle powodu, fochy, wymuszanie poczucia winy na wszystkich wokół i ta mina wiecznie nieszczęśliwej i poszkodowanej przez życie osóbki. Wszyscy bez wyjątku mają jej pomagać, ona nikomu, przecież nieszczęścia tylko ją dotykają. Kobieta wkracza w wiek menopauzy i obawiam się jazd o jakich nikt nie śnił.

103

Odp: Ach ta teściowa...
Bubuś napisał/a:

W wigilię do południa w domu nic się nie działo... troche mnie to martwiło bo u mnie zawsze w wililię wrzało w domu od przygotowań, kolęd, zapachów przygotowywanych potraw i świeżej choinki, a tu co.... pusto... cicho... jak nie w święta sad Wysłałam aż męza na przeszpiegi o co chodzi bo o 13 dalej nic się nie działo ;p

Bubuś...a na co Ty czekałaś? Jesteś tam jedną z 2 gospodyń, czy tylko czekasz na obslugę i uważasz, że teściowa powinna przygotować świeta?

Chaber05 - a ja uwielbiam taki tłok, ktory robią w moim domu moje dorosłe dzieci. smile)Jestem teściową (babcią też) i bardzo się cieszę, gdy do nas przyjdą na obiad czy pogaduchy.
Już od dawna nie są z nami, bo ja i mój mąż uważamy - jak większość wypowiadających się tu teściowych - że młodzi powinni mieszkać oddzielnie.
Nie włażę w ich życie, od wejścia w dorosłość są samostanowiący i - dodam - od chwili zdobycia wykształcenia i pracy - całkowicie samowystarczalni. Syn mieszka bardzo daleko od mojego miasta, ale mamy z nim kontakt często - telefoniczny czy internetowy. I to nie ja dążę do kontaktu, a on. Co słychać... jak zdrowie... gdzie byliście...gdzie teraz jedziecie...jak babcia (moja teściowa)...kocham was... i najważniejsze - u mnie O.K.
I wystarczyłoby tylko "u mnie O.K." Jeden sygnał. Bo my sie martwimy, zwyczajnie, jak rodzice...

Mamy taki zwyczaj, którego przestrzegają wszyscy - bo to działa w obie strony: jadą/jedziemy gdzieś dalej, po dotarciu obowiazkowy jest choćby sms "dojechałem, jest ok". Kiedyś, przy wyjeździe zagranicznym zapomniałam poinformować, ze dolecieliśmy...Córka zadzwoniła i zrugała nas nieźle.  Bo ona też chce mieć spokojną głowę.

Nie bawię wnucząt, nie gotuję dzieciom, nie poświecam im swojego czasu - mamy z mężem swoje życie, pracę, zainteresowania, żeglarskie wyjazdu, wycieczki...Jednak gdy jest potrzeba zajęcia się dziećmi, odebrania z przedszkola czy wzięcia "na nockę", bo ich rodzice maja imprezę czy po prostu jakieś swoje plany, chętnie im pomagamy.
Nie zaglądam im do garów ani do kosza z brudami, nie organizuję im świąt - najwyżej pytam, czy przyjdą i o której.

Gdy czytam, że teściowe mają po 50 lat i brak im pomysłu na własne życie, drętwieję.
Tylko z drugiej strony jestem ciekawa, co by powiedzialy synowe, gdyby któregoś dnia po powrocie z pracy zastały pustą lodówkę i ciemno na piecu, bo teściowa akurat poszła do fryzjera i na fitness, a potem przyprowadziła przyjaciela na drinka. To by było o czym gadac!!!

104 Ostatnio edytowany przez Bubuś (2012-01-01 19:21:32)

Odp: Ach ta teściowa...

Droga  koma5  nie zabierałam sie za przygotowanie wigilii bo mojego sie nie je. Pisalam o tym gdzieś wcześniej smile Przywiozlam od mamy 40 jaj wiejskich na świąteczne wypieki, wlożyłam do lodówki, poinformowałam że są do użycia po czym teściowa pojechala do sklepu i kupila kolejne 30 żeby było na święta( chyba jej się święta pomieszały ;P). Grzyby na grzybową też były "moje" więc teściowa wolała robic grzybową z torebki. To tak jak z szynkami  Bardolki  były ale trzeba było swoje kupić ;P Ja nie czekam na teściową aż ugotuje bo nie jem jej obiadów, nie pierze mi, nie sprząta, nie prasuje.To że jadę gdzię to ok ale z kim po co i czym to chyba już ciekawosc a nie troska smile

105 Ostatnio edytowany przez koma5 (2012-01-01 19:22:41)

Odp: Ach ta teściowa...
Bubuś napisał/a:

nie zabierałam sie za przygotowanie wigilii bo mojego sie nie je.

Twój mąż też nie je "Twojego"? Biszkopt z tych świezych jaj byłby doskonaly! Niech ona walczy ze swoimi:)
Grzybową też mogłaś z tych swoich grzybów zrobić:)


Ja nie czekam na teściową aż ugotuje...

No to co przygotowałaś na świeta, co smakowalo mężowi a może i teściowej?

106

Odp: Ach ta teściowa...

Nie chciałam robić wigili bo u mnie sie jada trochę inne rzeczy niż u męża(z wyjątkiem grzybowej i barszczu ) a wim jak niechętnie teściowie jedzą coś innego. Ja zrobiłam ciasta i sałatki smile Moich ciast teściowa nie jadła bo jak twierdziła w święta spodziewam się gości i żeby mi nie braklo(kupiła sobie "swoje") a sałatek też sie nie chwyciła bo zrobiła trzecią ii za każdym razem jak pytałam czemu nie chce spróbować tego co przygotowałam to twierdzila że przecież tak czy tak trzeba zjeść więc co za różnica co ona zje. sad

107

Odp: Ach ta teściowa...

Miałam taką cichą nadzieję, ze może któraś z teściowych w końcu napisze szczerze czego tak naprawdę oczekuje od synowych. Generalnie to tylko prywatne żale są wylewane.

Koma jest teściową o jakiej większość synowych marzy - mieszkającą daleko. To miło, że lubisz rozgardiasz świąteczny, czy tak samo byłabyś szczęsliwa mając go na co dzień? Oto jest pytanie.
Najwięcej jak widać jest problemów gdy synowa i teściowa rezydują pod jednym dachem czy też mieszkają w pobliżu.

Tak jak w życiu codziennym, tak i tu, jedna strona drugiej robi uwagi, czepia się drobiazgów, wojenka podjazdowa.
Nadal teściowa ma pretensje do synowej i vice versa, a synuś? Gdzieś zaginał.
Akurat mnie to najbardziej w oczy kole, to pomijanie syna i męża. To on powinien wziąć ciężar wymiany uwag pomiędzy zoną a matką na siebie. Synowa wini teściową i odwrotnie, a przecież po drodze jest pewien mężczyzna, mający od groma wad, unikający konfrontacji jak tylko się da, lawirujący pomiędzy obiema.

Czy wreszcie ktoś dostrzeże, że panowie są wygodniccy. Czy tylko ja to u swoich to zauważyłam. Mąż, gdy teściowie naciskają potrafi zasłonić się mną, dziećmi; nie powie, ze mu się nie chce, termin mu nie pasuje, nie lubi jeździć po lekarzach. Za żadne skarby świata nie wydusi, że własny ojciec wkurza go każdym wypowiedzianym słowem, że plotkarstwo matki go drażni. Nigdy nie powie im prawdy w oczy, ciągle chce być postrzegany jako ten dobry idealny syn.

Gdzieś trzeba dać upust frustracji, mąż po wczorajszej wizycie noworocznej ulżył sobie wszczynając kłótnię ze mną.
Dlatego może tak nie lubię świąt.
Może byłoby inaczej gdyby mąż choć raz wrócił od rodziców w dobrym humorze i gdyby nie chował głowy w piasek.

108

Odp: Ach ta teściowa...

Ech dziewczyny ja mam 24 lata a moja przyszła teściowa 61 lat i uważa, że jeśli ona  się dla świń i gospodarstwa poświęcała to i ja powinnam . Choć teraz narzeka , że wydaje wszystkie pieniądze na gospodarstwo ( pasza, weterynarz, odżywki) i nie ma nic dla siebie.  Mój narzeczony jest o tyle mądry, że puszcza jej narzekania mimo uszu i robi po swojemu - sprzedaje cały inwentarz żywy. Ona wtedy narzeka: całe życie miałam te świnie a teraz co? Gotuje nam obiad i mówi, że zapieprza a my tylko jak w hotelu jemy i śpimy . Nie ma nas w domu narzeka, że pusto co ludzie będą gadać. Nie ma kasy na kwiaty na Wszystkich Świętych narzeka. Kupimy jej wiązankę, kwiaty mówi, że tego nie zaniesie I tak w koło Macieju . I co tu zrobić jak dojść do porozumienia??? Gdy ja tam jestem to apetyt mi odbiera.

109

Odp: Ach ta teściowa...

chaber a u mnie właśnie jest tak, ze  jesli są problemy, to on je rozwiązuje, albo rozmawiamy oboje. Fakt, że nie daje to żadnych rezultatów, to już inna bajka.

Koma5 - jak nikogo nie ma to z chęcią palę w piecu, lodówkę zapełniam sama, w końcu mam swoją, a z obiadami trochę tak jak u Bubuś - jeśli ja gotuję, to żaden problem żeby ugotować drugi raz, mimo wcześniejszych zapowiedzi.

W sylwestra był u nas niezły cyrk. Mamusia od rana popłakiwała pod nosem, bo idziemy na sylwestra. Około 11 zadzwoniła do niej córka, więc już na maksa się wypłakiwała, cytat: no to co poradzimy, trzeba jakoś żyć, daj spokój, tak już musi być". Ja się oczywiście zagotowałam. Za 10 minut siostra dzwoni na kom mojego męża, on był akurat na zewnątrz, więc odebrałam.

- Cześć, jest Paweł?
- Nie ma, na zewnąrz jest, a co?
- a bo się chciaałam zapytać, czy mama by sobie mogła od Pawła auto pożyczyć żeby do nas przyjechać? (oczywiście ma swoje ale za dużo pali więc lepiej wziąć nasze)
- (mnie zamurowało, ale jak już odmurowało) - ok, ale powiedz mi czemu ty w tej sprawie dzwonisz, skoro mama jest w pokoju obok?
- a no wiesz jaka ona jest ...
- Doskonale wiem, bo od kilku dni robi takie akcje
- aa wiesz, ja się nie chce miedzy Was wtrącać
- z tego co widzę, to robisz coś dokładnie odwrotnego ... - i się rozłączyłam bo jescze chwila tej rozmowy by mnie doprowadziła do ekspozji ....

Jak opowiedziałam o tym Pawłowi, to poszedł z nią porozmawiać. Nagadał jej, całkiem z sensem, że najpierw nie gada z nami, a potem robi takie akcje, że nie potrafi sobie zogranizować czasu i zachowuje się dziecinnie, ale oczywiście zero reakcji. Dalej chodziła i popłakiwała pod nosem. Wczoraj to samo. A dziś dla odmiany odzywa się jakby nigdy nic.

Powiem Wam szczerze, że ja się obawiam, że to jakaś nieleczona depresja jest - tylko co z takim fantem zrobić?
-

110 Ostatnio edytowany przez Bubuś (2012-01-03 00:17:22)

Odp: Ach ta teściowa...

W moim przypadku mąż stara sie stanąć na wysokości zadania, stoi za mną murem i nieraz teściowa miała zwracaną uwagę, że nie pasuje nam jej zachowanie. Najczęściej pada odpowiedź że się czepiamy, bo przeciez jej nie interesuje co my robimy. Po czym nie mija 15 minut puka do drzwi i pada pytanie gdzie idziemy wieczorem, my mówimy że np. na kolacje na miasto wyskakujemy, a ona "to w domu nie ma jedzenia, a z resztą ja się do was nie wtrącam", albo mówimy, że na basen jedziemy na co teściowa "znów, przecież byliście w zeszłym tygodniu, a no mlodzi jesteście bawcie się"  i jedno się drugiego ni jak i nie trzyma. tongue Ale jestem na dobrej drodze nauki zdrowego samolubstwa i przestaje się nia przejmować, albo po prostu się uodparniam tongue

111 Ostatnio edytowany przez REA_lna (2012-01-03 10:21:21)

Odp: Ach ta teściowa...
chaber05 napisał/a:

Znam taką osobę, bez kogokolwiek w pobliżu dostaje choroby sierocej, ona musi mieć do kogo usta otworzyć, musi być ciągle otoczona ludźmi, w centrum uwagi. Nie spędzi choćby dnia samotnie, bo kota dostaje. Jak ja kobiety nie trawię, z każdym dniem bardziej, ona nie rozumie, że działa większości na nerwy. Jest jak bluszcz, albo wampir energetyczny, po chwili spędzonej w jej towarzystwie jestem starsza o rok. Spazmy, płacz z byle powodu, fochy, wymuszanie poczucia winy na wszystkich wokół i ta mina wiecznie nieszczęśliwej i poszkodowanej przez życie osóbki. Wszyscy bez wyjątku mają jej pomagać, ona nikomu, przecież nieszczęścia tylko ją dotykają. Kobieta wkracza w wiek menopauzy i obawiam się jazd o jakich nikt nie śnił.

Dziewczyny, ten opis chyba najbardziej oddaje osobowość Waszych teściowych. I nie chodzi chyba o to , że to teściowa , to taki człowiek i czy to byłaby Bardolka, Bobuś, czy inna, to i tak relacje by się nie zmieniły - to ludzie zatruwający życie innym. Uważam, że te zachowania są CHORE z tymi szynkami, jajkami,sałatkami, fochami po sylwestra - i te ciągłe szantaże emocjonalne. A teściowa Bardolki to już przebija wszystko - może jeszcze do knajpy na piwo z 25 latkami? bo jak nie to będzie nieszczęśliwa.
Na pewnych ludzi nie ma rady i nie ma tu nic do rzeczy szacunek i miłość do rodzica. Przy takich ludziach najlepsze jest to co napisała Bobuś - nauczyć się zdrowego samolubstwa bo na dłuższą metę taka presja na młodą kobietę i tyle złych , wrednych zachowań pozostawi ślad i bardzo źle się skończy i to dla wszystkich ,łącznie z małżeństwem.
Jeszcze chcę dodać, że  dom a zwłaszcza dom młodego małżeństwa powinien być miejscem miłości, radości ze wspólnego bycia razem, to powinien być bezpieczny azyl w którym odpoczywa się od kłopotów, kocha  i rodzi się dzieci.  Te codzienne utarczki, złośliwości, fochy i pretensje powodują, że w  domach zamiast spokoju jest "domowe piekło" . Uciekajcie młode kobiety jak najdalej od tego bo Was to po prostu zniszczy.

112

Odp: Ach ta teściowa...
chaber05 napisał/a:

Miałam taką cichą nadzieję, ze może któraś z teściowych w końcu napisze szczerze czego tak naprawdę oczekuje od synowych

Nie mam jeszcze synowej, mam zięcia, ale mój syn mieszka juz ze swoją narzeczoną.
Czego oczekuję?
Żeby uważała tak samo, jak ja - mlodzi powinni mieszkać oddzielnie!!

Jeżeli już byłaby konieczność mieszkania razem (a kysz, a kysz!) to chciałabym, aby uważała, że ja nie jestem kucharką i sprzątaczką, ani niańką. Obowiązki musialyby byc podzielone.
Chciałabym, aby nie traktowała mnie jak obcej baby, która wtrynia nos do ich spraw - jesteśmy bliska rodziną, więc nie zyczę sobie, aby zamykała drzwi swojego pokoju przede mną. Ona tez zawsze może przyjść do mnie, posiedzieć z książką na mojej kanapie.

Koma jest teściową o jakiej większość synowych marzy - mieszkającą daleko.

Nie tak...tesciową jestem "na miejscu". A poza tym jeżeli teściowa glupia, to obrobi tyłek synowej nawet z daleka:)

To miło, że lubisz rozgardiasz świąteczny, czy tak samo byłabyś szczęsliwa mając go na co dzień? Oto jest pytanie.

Nie! Przecież odpowiedziałam - powinni mieszkać oddzielnie.


Tak jak w życiu codziennym, tak i tu, jedna strona drugiej robi uwagi, czepia się drobiazgów, wojenka podjazdowa.

Operujesz schematem - że taka wojna być musi - a to nieprawda.
To tylko pomoc w zrozumieniu swojej postawy - dlatego zapytałam, dlaczego synowa siedziała u sobie i czekała, aż tesciowa weźmie sie za robienie wigilii.

Ja jestem nie tylko teściową - jestem też synową.
Widzę więc sprawę z obu stron.
Ale ja teściową miałam i mam mądrą - nie wcibiała nosa do naszych spraw, a jednocześnie ja nie siedziałam jej na głowie: wynajęlismy mieszkanie, aby nie mieszkac razem. Moje dzieci nie byly przez nią wychowywane, nie musiała mi gotowac ani sprzątać. Ciężko mi było bez tej pomocy - ale byłam nieugięta. Cóż...coś za coś. Z tego właśnie powodu - wypracowanej wspólnie niezależności - nigdy nie wyraziła swojej niepochlebnej opinii na temat decyzji moich i mojego męża: wydawania pieniędzy, zakupów, wyjazdów, wychowywania dzieci... Mój dom to była moja twierdza, mój kawałek swiata, moje królestwo. Szanowała to i szanuje dotąd.

Ale cóż...Kiedy chce się żyć łatwiej (bo mama kupi i ugotuje), taniej (bo nie trzeba płacic za wynajęcie mieszkania), itd. to trzeba liczyć sie z kosztami, jakimi są złe charaktery matek mężów.

Takie jest moje zdanie - i koniec.

Na pewno uważacie, synowe, że Wasze matki są dużo mądrzejsze niż teściowe. Z pewnością takie są...
Chcecie jednak to sprawdzić? Zamieszkajcie z własnymi matkami i obserwujcie, jak tam czuje się Wasz mąż i co matka strasznego w nim  widzi.
smile)

113 Ostatnio edytowany przez Bubuś (2012-01-03 17:29:50)

Odp: Ach ta teściowa...
koma5 napisał/a:

a pewno uważacie, synowe, że Wasze matki są dużo mądrzejsze niż teściowe. Z pewnością takie są...
Chcecie jednak to sprawdzić? Zamieszkajcie z własnymi matkami i obserwujcie, jak tam czuje się Wasz mąż i co matka strasznego w nim  widzi.
smile)

Wiem, że to może zabrzmieć brutalnie ale mojej mamie mogę powiedzieć  "weż sie kobieto otrząśnij czemu się wtrącasz, " wytłumaczyć rzeczowo co jest wg mnie nie halo, a dla teściowej nawet wypowiedź " przepraszam mamo ale czy moglabym prosić żeby mama przestała udzielać nam rad etc." jest wg niej za ostre bo tu pada cytat  "wam młodym nic nigdy nie pasuje"

114

Odp: Ach ta teściowa...

I tutaj wreszcie zgodzę się z Bubuś - matce można ostro zwrócić uwagę. Sama po sobie wiem, że ta sama uwaga z ust matki  wkurzy, z ust teściowej rozsierdzi.
Jak na razie Komo  teoretyzujesz, nie zostałaś jeszcze świekrą, czyli przed tobą jeszcze dużo, dużo dobrych i złych doświadczeń.
Zgadzam się, ze młodzi powinni mieszkać osobno, postąpiliśmy podobnie jak ty. Uważam też, że wszystko w zyciu powinno się bilansować. Jeśli nam pomagają, my im też; my ich zapraszamy, oni powinni się zrewanżować, szanujemy wzajemnie swoje poglądy, nie zaglądamy sobie do... i tu stop. Moich teściów te reguły nie obowiązują, a czemu? Mój teść odpowie: bo tak (ryknie), gów... jedna, traktuje tak wszystkich bez wyjątku. Tobie Komo też by się dostało, spróbowałabyś tylko zrobić coś nie po jego myśli. Rodzice moich szwagierek byli starsi od teściów, i co, w niczym mu to nie przeszkadzało.
Miedzy mną a teściową też od razu nic się nie psuło, owszem teść to inna bajka. Radykalne odcięcie od świekry ( strasznie brzmi lecz poprawnie) nastąpiło dopiero po 10 latach. To nie jest tak,że byle co mi zaszkodziło, solidnie trzeba zapracować na takie traktowanie.

O co chodzi z tym niezamykaniem drzwi przed tobą? Możesz  Komo uściślić?

115

Odp: Ach ta teściowa...
chaber05 napisał/a:

Jak na razie Komo  teoretyzujesz,

Teoretyzuję? Spójrz, w jakim ja jestem wieku! To doświadczenie, chaber...

nie zostałaś jeszcze świekrą, czyli przed tobą jeszcze dużo, dużo dobrych i złych doświadczeń.

Owszem, nie zostałam jeszcze - ale czy mlodzi musza mieć slub, zebym doswiadczyła? Są ze soba juz 4 lata, mieszkają razem...


O co chodzi z tym niezamykaniem drzwi przed tobą? Możesz  Komo uściślić?

Dziewczyny pisały o tym - do tego sie odniosłam.

Oczywiście zgadzam się z tym, że współzycie z tesciami/synowymi/zięciami to kwestia charakteru wszystkich osób tego układu. Różnie może być...
Ja tylko piszę o własnych oczekiwaniach i o tym, co u mnie sie sprawdziło.

116

Odp: Ach ta teściowa...
koma5 napisał/a:

Owszem, nie zostałam jeszcze - ale czy mlodzi musza mieć slub, zebym doswiadczyła? Są ze soba juz 4 lata, mieszkają razem...

W naszym przypadku ślub zmienil bardzo dużo smile Ja również mieszkalam z mężem przed ślubem i wtedy z głowa pełna ideałów próbowałam nawiązać kontakt z teściową. Poczatki były dobre, nawet bardzo dobre. Czasem jakieś delikatne kwasy- jak to w domu. Nie zauważałam nawarstwiania się dziwnej sytuacji bo uważałam, że jestem nowa, muszę sie przyzwyczaić bo przecież każdy dom się rządzi swoimi prawami. A po ślubie (we wrześniu) teściowej odbiło. Samo to w jak "protekcjonalny " sposób nas traktuje wola o pomstę do nieba sad Zarówno moi rodzice,jak i brat z bratowa mówią o nas "młodzi" młodzi przyjadą, młodzi kupią, młodzi zajrzą...a teściowa nie powie o nas inaczej tylko "smerfy". Moja mama tak mowi o rocznej bratanicy, a nie o 25letnich starych capach tongue Ja wiem że dla niej zawsze bedziemy dziećmi, ale ona przestaje dla nas być mamą, a staje się utrapieniem sad

117

Odp: Ach ta teściowa...

Koma - pytanie czy mieszkanie z matką wychodzi taniej i wygodniej. Moja teściowa nie dokłada do opału, środków czystości, remontów, grubszych wydatków, płaconych podatków, resztę mediów dzielimy proporcjonalnie. Czyli koszty tego, co najdroższe, ponosimy my. Jedzenie kupujemy sobie sami.
A czy wygodniej? Nie chce, naprawdę, wyręczania mnie w praniu, myciu kubków po kawie i tym podobnych. Temat poruszałam już wiele razy, bez większych efektów.

Więc czy to takie wygodnictwo? (a że dom już stoi i nie trzeba go budować, to niestety nie żadne fajerwerki, bo dosłownie każdy kawałek woła o remont/naprawę co z zapałem realizujemy).

118

Odp: Ach ta teściowa...

Ale Bardolka powiedz komuś, że mieszkasz z teściami to usłyszysz ale Ci dobrze  nie musisz kredytu na 30 lat brać tongue Nasz dom nie jest stary, nie trzeba na gwalt robić remontów, ale wymaina dachu czy okien czy remont elewacji to koszt nawet 10 tys, czyli teoretycznie 10 rat kredyu hipotecznego ktore trzeba wyłożyć nie przez 10 miesięcy ale w ciagu jednego. sad

119

Odp: Ach ta teściowa...
Bardolka napisał/a:

Więc czy to takie wygodnictwo? (a że dom już stoi i nie trzeba go budować, to niestety nie żadne fajerwerki, bo dosłownie każdy kawałek woła o remont/naprawę co z zapałem realizujemy).

No proszę dokładnie ktoś moją sytuację opisuje. Narzeczony uważa, że jak dom już jest to i to duży to lepiej zrobić remont niż myśleć o swoim. Choć ja z wielu względów wcale nie mam ochoty żeby to był w przyszłości mój dom .

120

Odp: Ach ta teściowa...
Bubuś napisał/a:

Ale Bardolka powiedz komuś, że mieszkasz z teściami to usłyszysz ale Ci dobrze  nie musisz kredytu na 30 lat brać

No to na miłość boską, Dziewczyny, dlaczego tam tkwicie??
Wasze tesciowe są mlode, nie potrzebują doglądania, wyręczania, podawania lekarstw i basenów.
Po co ryzykować popsucie układów z mężem, bo wczesniej czy później do tego dojdzie.

Walnąć to wszystko w diabły i odejść!
Dowiem się, dlaczego Was na to nie stać??

121 Ostatnio edytowany przez Bardolka (2012-01-03 21:42:15)

Odp: Ach ta teściowa...

Bubuś - dach, elewacja i okna to koszt około 50 tysięcy i to bez materiałów najwyższej klasy - i to nas oczywiście czeka, z wyjątkiem okien, które już mąż wymienił przed ślubem. Już zainwestowaliśmy około 40 tysięcy, a to kropla w morzu. Remont to piekło, szczególnie w domu, w którym się mieszka sad budowa nowego domu też jest kosztowna, ale przynajmniej nie trzeba się spieszyć albo robić prowizorycznie, bo bez kuchni czy łazienki nie da się funkcjonować ....

A porządne wyremontowanie domu bez hipoteki dla dwojga normalnych pracujących ludzi jest nierealne - chyba że w ciągu 15 lat ...
Dobrze, że mamy dużo ziemi, fajne działki, może nam się coś uda sprzedać pod budowę.


Koma - problem nie ze mną a z moim mężem. Przez lata samotnego wychowywania dzieci teściowa odpowiednio przygotowała psychikę swojego syna. On jest za nią odpowiedzilany, ma się nią zająć na starość, ona sama nie będzie w stanie utrzymać domu pod kątem finansowym - i takie takie. Mąż obecnie też mam wrażenie, że jej nie lubi, ale jak sam przyznał, boi się, że przestanie płacić rachunki, pozaciąga kredyty w jakiś providentach .... Tak źle i tak niedobrze ...

Po wielu kłótniach, sporach, uległam niestety, no cóż, z miłości. Nie łudziłam się, że będzie pięknie. Liczyłam po prostu, że uda nam się wypracować system mieszkania wspólnie, ale generalnie osobno. Dzisiaj nie wiem, ciężko mi wyrokować, czy może tak być czy nie. Poczekam do lata, wtedy teściowa wyprowadza się z naszego piętra na dół, musimy tylko skończyć remont jej łazienki na dole. Może wtedy bedzie lepiej, who knows ...

122 Ostatnio edytowany przez żyworódka (2012-01-04 00:26:13)

Odp: Ach ta teściowa...

Witam.
Nastał nam Nowy Rok, a problemy w wątku pozostały te same - ze starego roku.  smile

Ja chciałabym wrócić do tej wigilii u Bubuś. Napisałaś, że upiekłaś ciasto i zrobiłaś sałatki, ale to raczej nie menu typowo wigilijne. Czyli w sumie potrawy wigilijne przygotowała teściowa. Czy mogłabyś napisać jakie oraz jakie potrawy szykujecie w regionie skąd pochodzisz, czyli w Twoim rodzinnym domu. Pytam tak z ciekawości, bo raczej potrawy wigilijne są stałe i jednakowe w całym kraju, a Ty piszesz że inne.

123 Ostatnio edytowany przez Bubuś (2012-01-04 10:17:15)

Odp: Ach ta teściowa...

O ja głupia, myślałam, że jak umyje okna, zrobię zakupy, przygotuje sałatki, upiekę ciasta to potrawami wigilijnymi w tym czasie zajmie sie teściowa bo przecież w domu są dwie gospodynie smile inne, bo w inny sposób przygotowywane i wydaje mi sie, że w każdym domu nawet jatrzynowa inaczej smakuje w święta smile U mnie jest ok 10 typowych potraw typu makaron z makiem, kompot z suszu, barszczyk, grzybowa, ryby na różne sposoby. Na naszej wigilii były trzy potrawy "bo nikt wiecej nie zje".

124

Odp: Ach ta teściowa...

Zajrzałam tu przez przypadek i się zasmuciłam. Bardolko, właśnie niedawno myślałam o Tobie i o Twojej sytuacji z teściową ('poznałam' ją jeszcze jako przyszłą). Miałam nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży i będziecie zgodnie żyły pod jednym dachem. To naprawdę smutne. Czytając to co piszesz poczułam się zmęczona psychicznie, więc wyobrażam sobie jak Ty musisz się czuć wracając codziennie do domu, gdzie teoretycznie powinnaś wypocząć. Mam szczerą nadzieję, że sytuacja się poprawi, kiedy teściowa zamieszka na dole. Przecież to, co trwa teraz jest męczące i dla niej i dla Was. Oby tylko udało się to jakoś bezkonfliktowo załatwić. Życzę Wam wszystkiego dobrego smile
Matkę mego Męża Przyszłego oficjalnie będę mogą nazywać teściową we wrześniu, chociaż już teraz mniej więcej wiem, jak będzie wyglądało nasze życie po ślubie (mieszkam z jej synem już prawie 4 lata). Dobrych teściów mam. Jasne, że czasami coś mnie zirytuje w ich zachowaniu i zdaję sobie sprawę, że ja też mogę ich czymś zdenerwować. Wiem, że oboje dążą do szczęścia swego najstarszego syna i staram się ich zrozumieć, kiedy  mają odmienne zdanie od mojego. Na szczęście Mąż Przyszły w tej kwestii jest stanowczy - młodzi mieszkają sami, słuchają rad rodziców, jednak ostateczne decyzje podejmują we 2. Przy organizacji ślubu były już takie sytuacje. Wybraliśmy jedną salę - źle bo w centrum miasta. Na drugą trafiliśmy przez przypadek i się w niej zakochaliśmy - źle, bo za daleko big_smile irytujące, ale i tak robimy po swojemu smile teściowa wymyśliła, żeby autobus wynająć. Według mnie zbędny, ale skoro twierdzi, że taka jest potrzeba i że wielu gości będzie z tego powodu zadowolonych - proszę bardzo. Dla mnie może i 5 wynająć. Największe ciśnienie mi podnieśli, kiedy usłyszeli, że ślub będzie w niedzielę. 'A to nie lepiej w piątek?'. Nam zależało na dacie 9.09(niedziela). Gdybym chciała ślub 7.09 (piątek) to wybrałabym taką datę. I stanowczo, ale nie chamsko powiedziałam, że zależy nam na tym, aby ślub odbył się 9 września. Zdaję sobie również sprawę, że mój Mąż Przyszły może irytować się radami mojej Mamy, bo ona przecież też chce dobrze dla swojej jedynej córki. Życie to sztuka kompromisu. Na szczęście przez ponad 5 lat naszego związku nie doszło między nami do kłótni przez rodziców (oby tak zostało).
W życiu stosuję jedną, bardzo mądrą zasadę: TRAKTUJ INNYCH TAK, JAKBYŚ SAM CHCIAŁ BYĆ TRAKTOWANY. Niezależnie czy to teściowa, mama, pani z banku czy mój uczeń. I to naprawdę działa big_smile

125

Odp: Ach ta teściowa...

I ja, podobnie jak koma chciałabym by moja synowa myślała podobnie jak ja w sprawie mieszkania. Żeby uważała wspólne mieszkanie za coś nieodpowiedniego. Tymczasem jest inaczej.
Gdy rozmawialiśmy długo przed ich ślubem o mieszkaniu, powiedziałam, że młodzi powinni mieszkać oddzielnie, tym bardziej że była taka możliwość. Moja synowa poczuła się tym dotknięta. Że jak to, syn jako kawaler mieszkał z nami, a ona nie może? Zinterpretowała to sobie po swojemu, że jej nie chcemy itp. I nie pomogły żadne tlumaczenia, ona sobie wyrobiła swoje zdanie i koniec.
I myślę sobie, że nieistotne jest co tesciowa robi. Ważne jest, że jest TEŚCIOWĄ, kimś z natury złym. Przynajmniej ja to tak odczuwam. Jestem zła, bo nie chciałam mieszkać z dziećmi. I byłabym zła, gdybym z nimi mieszkała. To nieuchronne, gdy w jednym domu są dwie rodziny z odmiennym stylem życia, z innymi przyzwyczajeniami i priorytetami. Może byłoby to do zrobienia, gdybym jako teściowa całkowicie podporządkowała się synowej w moim domu? Siedziała w swoim pokoju razem ze swoim psem i wychodziła tylko na wyraźne zawołanie? Ale ja nie byłam i nigdy nie będę na takie coś gotowa.
Chcialabym, żeby moja synowa była zdolna do tego, by na ten i inne tematy ROZMAWIAĆ. Ale nie jest. Jest pełna uprzedzeń wziętych ze stereotypów.

Dla mnie jest to okropne, bo przeżyłam kawał życia i potrafiłam dogadywać się z różnymi ludźmi. W tym ze swoją własną teściową.
Nie potrafię tylko z synową, bo ONA po jednej rozmowie na ważny dla niej i dla mnie temat już wie jaka jestem. To najtrudniejsza relacja międzyludzka z jaką spotkałam się w swoim życiu.
Jestem z natury cierpliwa, ale jestem tylko człowiekiem i pomału się moje zasoby kurczą. Coraz mniej we mnie entuzjazmu i wiary w to, że będzie inaczej. Coraz mniej zrozumienia dla jej młodości i niedoświadczenia.
Nie prowadzę z synową wojny, ale widzę, że ona prowadzi ją ze mną. Docinki, insynuacje, granie dzieckiem..... Czasami sobie myślę, że z mojej synowej będzie kiedyś rasowa wredna teściowa.

126

Odp: Ach ta teściowa...

Marena7 smile ostatnie zdanie mnie rozbawiło big_smile 

ostatnio postanowiłam przestać nadskakiwać - skoro tak czy tak jest śle to po co mam sie wysilać. Teściowa do mnie się nie odzywa, mężowi się skarży że ja z nią nie rozmawiam. Paweł mnie broni, wczoraj jej powiedział, żeby przestała się zachowywać jak dziecko i skoro sama namieszała, to niech to teraz sama ogarnie. Dziś bez zmian, odwraca głowę w drugą stronę jak przechodzę, Paweł ją zawołał, żeby się napiła z nami herbaty, to powiedziała, że ona herbatę ma na dole i nigdzie nie będzie chodzić. Błędne koło.

127 Ostatnio edytowany przez Bubuś (2012-01-04 21:05:25)

Odp: Ach ta teściowa...

Nie założyłam sobie, że nie będę lubić teściowej bo jest teściową. Początki byly calkiem przyjemne, ja do niej zaglądałam pogadać ona czasem zajrzała do pokoju i w zupełnosci mi to wystarczało, ale w momencie rozpoczęcia remontu drugiej części domu teściowa zaczęła świrować, a po slubie to juz wogóle.  wiele razy padały stwierdzenia, że przecież nam się na głowę nie leje więc po co remontujemy, że nie mamy na co pieniedzy wydawać bo na jednym piętrze mozna spokojnie mieszkać i jakoś sie dogadamy. I wtedy zaczęły się zgrzyty, wielokrotnie mąż słyszał, że wziąłby się za skoszenia trawnika zamiast kuć stare ściany na parterze. A my odrazu wiedzieliśmy, że pod jednym dachem mieszkać będziemy, ale nie na jednym pietrze(tymbardziej, że dom ma trzy piętra, w tym mommencie tylko jedno użytkowane).
Teściowa w dużej mierze działa pod publikę, niech ludzie widzą ....ja tego nie cierpię. Dwa miesiące przed naszym ślubem za mąż wychodzila kuzynka Piotra, wujostwo zasponsorowalo młodym podróż poślubną, teściowa aż gotowała na sama myśl ile pieniędzy musiało to kosztować, po czym zaraz na drugi dzień po naszym ślubie dostaliśmy od teściów pieniadze , nie przyjęliśmy ich bo wiedzieliśmy, że to nie były oszczędności tylko kredyt wzięty po to aby móc później powiedzieć, że  oni też dali nam tyle i tyle w prezencie(na podobieństwo cioci). Teściowa była na nas wściekła, były łzy i zarzuty, że jesteśmy egoistami i zarobasami i że mamy ich pieniądzę w d***e. Po przemyśleniu stwierdziliśmy, że weźmiemy te pieniądze i kupimy za nie pralkę i kuchenkę, które zostawimy po przeprowadzce rodzicom. Poszliśmy z taką propozycją do teściowej, spodobała jej się.
Myślałam, że już będzie dobrze, wybraliśmy najlepszy sprzęt(jaki możnabyło kupić za tą niemałą bądź co bądź kwotę), chcemy kupować, a teściowa mówi, że nie ma już części tych pieniędzy bo musiała ratę kredytu splacic a nie miała z czego...czy tak robi dorosła kobieta? sad Wiem, że usłyszę, że nie powinno mnie interesować finanse teściowej ale mi tu chodzi bardziej o iście polską postawę zastaw się, a postaw się. Wypomina nam wyjścia do kina/ teatru, na basen, łyżwy czy kolację na mieście, a nie patrzy ile pieniędzy zjada np. nasz pies, któremu wyrzucane są stosy jedzenia bo dubluje zakupy, albo kupuje jednocześmnie 3 rodzaje wędliny po 40 dkg każdej sad

128

Odp: Ach ta teściowa...

Co opis to mniejszy czy większy konflikt i niestety niezrozumienie.

Przepraszam Komę jeśli ją uraziłam tym brakiem doświadczenia. Nie zrozum mnie źle, moja matka też mogłaby powiedzieć, ze jest doświadczona, bo jest teściową czy świekrą z długim stażem. Życie jednak zweryfikowało parę spraw. Matka podarowała dom mojemu bratu, teraz po latach gdy potrzebowała pomocy, nagle młodzi (małe uściślenie - są po 40-ce) urwali kontakt. Ani matka, ani ja, nie spodziewałyśmy sie takiego obrotu sprawy, nie winię bratowej, a matka synowej. Myślę, że mojemu braciszkowi tak jak i mojemu mężowi najzwyczajniej się nie chce, jest mu nie na rękę poświęcenie odrobiny czasu swojej matce, a bratowa o ile wiem też ma wiele spraw na głowie i mogła ją wkurzyć wizja dodatkowych obowiązków.
Zobaczymy, czas pokaże jak to wszystko będzie wyglądać.

Jak widzę, nadal wszystko rozbija się o oczekiwania, każda ze stron ma je inne. Ja też żałuję, że nie dopytałam o wiele spraw. Tak jak pisze Marena, jej synowa zupełnie inaczej interpretuje sytuację. Pierwszy raz słyszę, że synowa chce mieszkać z teściami, to jakiś odosobniony przypadek.

Przede mną jeszcze lata zbierania doświadczeń. Dziwię się dziewczynom, ze godzą się na zamieszkanie z teściową. Z pewnością chodzi o finanse. Jednak czemu nie mogą zamieszkać ze swoimi rodzicami?

Uważałam i nadal podtrzymuję: wymagamy najpierw od siebie i swoich rodzicow oraz mamy pretensje przede wszystkim do siebie i swoich rodziców.

Dlaczego teściowa godzi się na zamieszkanie synowej? Czy tylko chodzi o samotność, czy też ma świadomość, że syn kiepsko zarabia i nigdy nie będzie go stać na dom czy mieszkanie. Nie czarujmy się, kobiety ( w tym i ja) zarabiamy mniej. Owszem w moim przypadku było wsparcie finansowe na nową drogę zycia i epizod 2-letnich sporych zarobków, na tym jednak koniec. Dlatego cisnę na synów, nie chciałabym zostać wrobiona w wspólne zamieszkiwanie.

Teściowa czy świekra nie jest kimś z natury złym, wszystko zależy od charakteru stron. Do teściowej zbliżają się te synowe czy zięciowie, którzy mają złe czy toksyczne relacje ze swoją rodzicielką. Te lub ci, którzy mają świetny i bliski kontakt ze swoim rodzicem, nie potrzebują i najczęściej nie chcą pogłębienia kontaktów.
Mnie zależało na w miarę poprawnych relacjach, ale bez wchodzenia w bliską zażyłość. Jestem być może trudnym przypadkiem, nie wchodzę innym z butami w życie i tego samego oczekuję od innych. Tylko 3-krotnie poprosiłam teściową o pomoc, odmówiono mi. Uważam, że nie powinno się ode mnie czegokolwiek oczekiwać. Mam rację, czy jestem wyrachowana i bezduszna?

Mój mąż to inna bajka, teraz doszłam do wniosku, mam nadzieję słusznego: jest ich synem i to czego od niego wymagają to jego sprawa, skoro do tej pory byliśmy traktowani jako odrębność.Chodzi mi o pokutujące do dziś przekonanie, ze dzieci to sprawa kobiety. Skoro oni nie chcieli zająć się nawet przez minutę wnukami - bo moje, ale dom to już ich syna - to teraz niech się ode mnie od...
Jadę do matki, może niech ona ma pretensje, pomagała nie córce a zięciowi, a może dom podarowała nie synowi, a synowej?

Teściowe mają swoją pokręconą logikę, tak jak  synowe , co komu pasuje i jak komu wygodnie. Amen.

129 Ostatnio edytowany przez Bubuś (2012-01-05 12:20:40)

Odp: Ach ta teściowa...

Zamieszkaliśmy z teściami bo tak mialo być lepięj dla obu stron. My mieliśmy dach nad głową a oni nie musieli zostac sami w ogromnym domu. I nie chodzi tu o względy ekonomiczne, może na apartamentowiec nas  nie stać ale małe gniazdko by sie uwiło. U moich rodziców już jest tłoczno bo mieszka brat z dzieciakami. Dom jest parterowy, miejsca niewiele, do niedawna jeszcze ja tam mieszkałam i nie było jakiś większych problemów, mieszkaliśmy na kupie a i tak każdy miał swoją strefę prywatności, a tu miejsca w cholerę a jak sie korzysta z toalety to ma sie wrażenie że jest sie w domu wielkiego brata tongue

130

Odp: Ach ta teściowa...

Bubuś, nigdy nie będzie dobrze, dla żadnej strony pod wspólnym dachem.

Mnie chodziło też o wzajemne obwinianie nie tej co trzeba osoby. Ty nie masz pretensji do siebie czy męza o małe zarobki? Naprawdę kocham swoją matkę, ale moje czułe serce dobrze wie, ze zamieszkanie razem źle wróży zarazem mojemu małżeństwu.
Tych dwóch rzeczy nie da się pogodzić. Moim zdaniem też nie patrzysz prawdzie w oczy. Nigdy nie uwierzę, że ktoś mając wystarczające środki na własne M, godzi się na kołchoz.

Czas mnie goni, do meritum - chodzi o to, ze pomagając własnym dzieciom wymagamy większej wdzięczności od ich współmałżonków. Trochę to wygląda tak, ze dostaje syn, płacić ma synowa. Kupujemy córce mieszkanie, zięć ma być na każde kiwniecie palcem.
Wymagamy od teściów, a własnych rodziców rozgrzeszamy, oni przecież tacy biedni. A przekonanie, ze przecież od życia też sie nam coś należy, bo miłość nie wybiera, a zakochani przecież muszą być razem - pytanie tylko gdzie i czyim kosztem to sie odbywa?

Posty [ 66 do 130 z 1,243 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 20 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024