To nie kwestia wieku, tylko tego co ma się w głowie.
Moja teściowa ma 85 lat i całymi dniami nie ma jej w domu. Mieszka sama, choć czasem pomieszkuje z nami. Tonami znosi książki z bibliotek, czyta do drugiej w nocy, namiętnie rozwiązuje krzyżówki, okoliczne lasy nie mają dla niej tajemnic. Jest grzybiarą. Elegancka, szczuplutka. Latem lubi posiedzieć przy fontannie w parku i poczytać. Posługuje się komórką i internetem. Ciągle ją adorują starsi wdowcy, którzy nie mogą uwierzyć, że ma tyle lat co ma. To młoda duchem babka. A i ciałem też, bo dba o siebie. Pewnie, ma swoje niedomagania zdrowotne, ale nie koncentruje sie na nich. Mówi, że jest juz tak stara, że musi żyć szybko, żeby zdążyć nacieszyc się wszystkim zanim umrze.
Wasze teściowe, Bardolka i Bubuś to kobiety, które niczym się nie interesują. Niczym oprócz kuchni i Was.
Jak sobie wyobraziłam, że jestem tu gdzie jestem, w swoim domu, na emeryturze, ale nie czytam, nie podróżuję, nie uprawiam ogrodu, nie biegam na bieżni, żeby schudnąć, nie gram na pianinie, nie rozwiązuję krzyżówek, nie siedzę w internecie, nie słucham muzyki, nie chodzę na spacery z psem, nie udzielam się społecznie, to.......... przerażenie mnie ogarnia. Bo co zostaje? Kosciół, kuchnia i dzieci? Kościół mnie nie interesuje, kuchnia tak sobie, dzieci o tyle ile należy interesować się dorosłymi ludźmi, by się nie wchrzaniać w ich życie. Nie wyobrażam sobie takiego życia jakie mają Wasze teściowe. Pewnie bym zwariowała. Człowiek musi mieć jakieś zajęcie, a niektóre kobiety z braku zajęć zajmują się tym czym nie powinny.
Ale w druga stronę, nie wyobrażam sobie też, że ktoś jest recenzentem mojego życia, sprawdza lodówkę, komentuje moje zakupy, moje telewizyjne preferencje. Że komentuje co psu do miski wrzucam, a także moje dietetyczne przyzwyczajenia.
Nigdy nie brałam pod uwagę mieszkania z dorosłymi dziećmi i ich małżonkami. Ze względu na nich, ale też na siebie. Uważam to za słuszne i zdrowe.
Ale nie wszyscy tak uważają. Teściowa Bardolki tak nie uważa i mąż Bardolki również. I co z tym zrobić? Właściwie wszystko w rękach męża, ale on przywykł od dzieciństwa do mamusi i poczuwa się do odpowiedzialności za nią, za 51-letnią kobietę! Urodzoną w 1960 roku, 51-letnią STARUSZKĘ!!!! To jest tak irracjonalne, że w głowie mi się nie mieści. Ta staruszka jest o 34 lata młodsza od mojej teściowej i o 7 lat młodsza ode mnie!!!! Gdyby mój syn przyszedł i oświadczył, że będzie się teraz mną opiekował, bo sama sobie rady nie dam, to popukałabym się w czoło. A teściowa Bardolki tego chce!
Bardolka, czarno to widzę. Jesteś sama wobec jakiejś czarnej mocy. A światełka w tunelu nie widać, bo teściowa nie staruszka, choć tak się zachowuje.
Nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem niektórych matek. Tych, które urodziły SOBIE dzieci jako ZABEZPIECZENIE na przyszłość. To ma byc miłość? To ma być szacunek do drugiego człowieka, dla jego wyborów, dla jego prawa do oddzielności? To żadna miłość, to kunktatorstwo, to bankowa lokata. Zainwestuję w ciebie, mój synu, będę cię karmić i opierać, będę cię stroić i uczyć, a ty mi to kiedyś oddasz, bo przywiązałam cię do siebie twoim poczuciem winy za to, że w bólach cię rodziłam, że poświęciłam się dla ciebie, że życia nie miałam, bo byłeś TY, a gdyby cię nie było, to ho, ho.....Masz mi to całe poświęcenie wynagrodzić, zająć się mną tak jak ja się zajmowałam tobą. Masz mi zastapić czułość i zainteresowanie męża, który nie widzi we mnie kobiety. Masz mi zastąpić świat cały, którego nie znam, bo nigdy nie chciałam poznać....I będziesz tkwił tutaj, przy mnie, aż ci broda posiwieje, a razem z tobą twoja zona i dzieci, bo nie ma nic WAŻNIEJSZEGO dla mężczyzny niż OBOWIĄZEK wobec MATKI, sprawczyni tego, że wogóle jesteś na tym świecie! I tylko moja śmierć uwolni cię od tego obowiązku....
Coś okropnego. Czy tak ma wygladać miłość matki? Nie, nie tak, choć zbyt często tak właśnie wygląda.