Olina, powiem ogolnie, ze ten temat dal mi do myslenia
Bo wczesniej wlasciwie nie myslalam o tym, ze ''fizjologia'' moze byc taka antykobieca
I cos w tym jest na pewno. Chociaz robienie wielkiego 'halo' z pierda tez moze byc komiczne
(Skoro juz lezymy i przytulamy sie, to co, ktos nagle bedzie wstawal i do lazienki lecial..?) A klniecie mnie akurat razi i to u byle jakiej plci, ale fakt, ze u kobiet jest gorsze.
Ale tak wlasciwie to chcialabym sie odniesc stricte do twojego posta. Na pewno masz wiele racji. Tyle ze widzisz, mi nigdy takie uwodzenie nie wpadlo do glowy, bo.. nie sadzilam, ze moglabym kogokolwiek uwiesc. Uwazalam, ze jestem nieaktrakcyjna. Mowia, ze seksapil to stan umyslu, to cos wewnatrz, ja na codzien nie czuje sie jak ktos pociagajacy i dopiero sie tego ucze.
Wyobraz sobie, ze sadzisz, ze wygladasz zle i bezksztaltnie - czy masz wtedy ochote rozpiac ten zameczek troche dalej, czy myslisz, ze to cos da? Nie. Skoro mam aseksualne ksztalty, to co zmieni, czy bluzka bedzie luzna i wygodna, czy lekko opinajaca sie?
Tak przez dlugi czas myslalam, w komplementy nie wierzylam, jak chlopak raz stwierdzil, ze go kusze dekoltem to pomyslalam, ze sobie jaja robi i widocznie z litosci bardzo chce mi poprawic humor.. Takie 'urodowe sztuczki' w moim mniemaniu zarezerwowane byly tylko dla okladkowych pieknosci.
Jeszcze jedna sprawa - kiedy juz sie stroje, mam wrazenie, ze mi to nic nie daje, ze tak czy siak wygladam zle i nie mam sie co starac. Porownuje sie i bardziej doluje. To kolejny powod, dla ktorego tego unikam.
Ale jednak mimo wszystko podobam sie swojemu facetowi. Jakos. Bo uwierz mi, robilam gorsze rzeczy zmniejszajace atrakcyjnosc niz zwykle ''niedbanie o siebie'', lacznie z wielokrotnym uzalaniem sie, jaka to gruba jestem 
Jedynie podczas seksu zamieniam sie w wulkan, wszystkie kompleksy chwilowo znikaja..
Sprobuje odkryc ta kobiecosc w sobie 