Jack Sparrow napisał/a:W takim wypadku wcześniej przeprowadza się ewakuację mieszkańców i mienia.
Naprawdę? To super. W takim razie wojna nie jest taka straszna dla ludności cywilnej i może warto pozwolić politykom na ich rozgrywki w tej najwyższej formie politycznej sztuki. Ale jednak mieliśmy w niedawnej historii przypadki ludności cywilnej pod okupacją wroga. Byli to więc zapewne ci nieewakuowani. Ci, w przypadku których zdecydowano o ich obronie, ale okazała się nieskuteczna.
Jack Sparrow napisał/a:Przy czym powstanie wybuchło niezgodnie z decyzjami politycznymi i militarnymi i było decyzją strategicznie po prostu złą.
Tak, ostatnio rzeczywiście pojawia się coraz więcej opinii krytycznie oceniających to powstanie.
Jack Sparrow napisał/a:Dżdżownick2 napisał/a:Mam rozumieć, że wg Ciebie Rosja nie zaatakowała Ukrainy na Krymie tylko przyszła do swoich i po swoje?
Pi razy drzwi > mniej więcej tak. Ich postrzeganie tego konfliktu jest odmienne od naszego, bardzo romantycznego jednak. Już od początku lat 90tych wszelkie możliwe analizy sytuacji demograficznej i geopolitycznej Ukrainy mówiły o tym, że ten kraj się rozpadnie albo na 2 albo na 3 części. Pisało i mówiło się o tym od uchwalenia niepodległości Kosowa, że to da wytrych Rosji do działań w swoich byłych republikach, bo dzięki przesiedleniom i czystkom w czasie okresu stalinowskiego, wiele takich rejonów po prostu utraciło tożsamość narodowo-kulturową.
Czy zatem decyzja o obronie Ukrainy była słuszna?
Jack Sparrow napisał/a:(...)Czechy były i są na tyle małe i nie znaczące, ze przez ich tereny żadne kluczowe kierunki nataracia nie przechodziły.
I tu dotknąłeś bardzo ciekawego problemu. Pan Jacek Bartosiak, znany analityk zajmujący się geopolityką, prowokacyjnie i filuternie nazwał Polskę "najlepszym miejscem na świecie". Można jednak odnieść wrażenie, że mieszkańcy terenów między Nysą, Wartą, brzegiem Bałtyku, Bugiem i górami na południu mają wyjątkowego pecha. Bo wspólnie tworzą państwo nie dość małe, by nie było interesujące dla wielkich graczy w geopolityce, i nie dość duże, by samym swoim potencjałem zniechęcać do ataku. Sytuacja byłaby zupełnie inna, gdyby na przykład Sląsk wrócił do Czech (opcja chyba najlepsza, ale mógłby też do Niemiec), ziemie zachodnie do Niemiec, wschodnie do Rosji, gdy już połknie Białoruś i Ukrainę. Byłaby wtedy równowaga. Może mógłby istnieć odpowiednik Księstwa Warszawskiego jako rodzaj lukrowania polityki lub mały wentylek bezpieczeństwa, w którym mogliby żyć Polacy nie wyobrażający sobie życia w świecie bez Polski.
Jack Sparrow napisał/a:Eliminacja siły żywej to nie tylko zabijanie.
Oczywiście. Jednak armie inwestują głównie w "broń śmiercionośną" a nie w kajdanki i tworzenie obozów dla jeńców.
Jack Sparrow napisał/a:Bo mamy XXI wiek, a nie jebane średniowiecze. 
Tak. I znaczący postęp w prowadzeniu wojen. Broń masowego rażenia, do wyboru wedle uznania jak w swoistej grze komputerowej. Termobaryczna, kasetowa, fosforowa... aż się nie chce wymieniać dalej. A jednak wciąż są ludzie uznający, że warto. I że to, dla czego warto, rzeczywiście jest tego warte.
Ojczyzna. Państwo. Swoją drogą ze stosunku do państwa można wysnuć ciekawe wnioski.
MagdaLena1111 zapytała:
MagdaLena1111 napisał/a:A kto miałby wg Ciebie walczyć o Twój kraj, gdyby go ktoś zaatakował? Oddajesz go najeźdźcom, czy jak?
Sytuacja wygląda mniej więcej tak, że w tym naszym kraju w przybliżeniu 80% mieszkańców to chrześcijanie. Chrześcijanie, którzy zapewne znają nauczanie Jezusa (czy może raczej apostoła Pawła). We wszystkich sąsiadujących z nami państwach sytuacja jest podobna - dominującą religią jest chrześcijaństwo w różnych Kościołach. Są to więc bracia. Bo wg Jezusa nie więzy krwi są istotne ale wyznawanie wspólnego Boga. Tu można też podać ciekawostkę - papież Pius V wydał bullę “De Salute Gregis Dominici”, w której zakazał uczestnictwa w walkach byków. Późniejsi papieże na prośbę lobbingu z Królestwa Hiszpanii złagodzili jej rygor, ale jej całkowicie nie znieśli, więc nadal obowiązuje jej idea przewodnia. Ni mniej ni więcej - chrześcijanin narażający dobrowolnie i niepotrzebnie swoje życie naraża się na potępienie. Bo życie człowieka do Boga należy. Państwo jest sprawą doczesną. Królestwo Jezusa nie jest z tego świata. W dodatku główną ideą chrześcijaństwa było zniesienie granic i niesienie zbawienia całemu światu. Kościół Katolicki znaczy - Powszechny. A mimo to księża katoliccy promują patriotyzm, są kapelanami w armii i nie widzą problemu w walce chrześcijanina z innym chrześcijaninem w imię doczesnej świętości.
Stosunek chrześcijan (czy to tych od Cyryla, który wręcz organizuje zaciągi do wojska, czy tych od Jędraszewskiego na naszym poletku) świadczy o etykietowości wszelkich wartości. I prowadzi do podejrzenia, że "wartości" to tylko narzędzia urabiania ludzi. Szukania wyznawców, wyborców, sprzymierzeńców i w końcu żołnierzy.
Odpowiedź na pytanie MagdaLeny powinna brzmieć: mężczyźni zdolni do walki sposród pozostałych 20 % społeczeństwa. Bo ich nie obowiązuje nauka o miłowaniu wrogów, schowaniu mieczy i ich życie do nich należy i mogą je sprzedać choćby politykom.