Skomplikowanie vs prostota - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Skomplikowanie vs prostota

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 95 ]

Temat: Skomplikowanie vs prostota

Witam wszystkich
Chciałam się zwrócić do Was z problemem, z prośbą o Wasze zdanie, które być może trochę mi rozjaśni.
Mam 43 lata, jestem po rozwodzie.
Kilka miesięcy temu poznałam kogoś. Związek poniekąd trudny z racji jego pracy - przez 3 tygodnie w miesiącu jest za granicą, wraca do Polski tylko na 1 tydzień.
Stało się tak z mojej strony, że po raz pierwszy od rozwodu zauroczyłam się kimś, mimo iż w międzyczasie też miałam jakieś tam relacje.
On niejednokrotnie mówił o sobie: jestem prosty, nie myślę za dużo - po prostu działam.
Ja jestem inna. Bardzo dużo myślę, analizuję tematy, mam w sobie sporo emocji, patrzę na sytuacje z różnych stron, bardzo interesują mnie nie tylko czyny ale ich motywacje, lubię o tym rozmawiać, poznawać ludzi właśnie od tej strony.
W czym leży problem?
Mieliśmy kwas, porozmawialiśmy o nim, ale potem uświadomiłam sobie że jednak nie rozumiem jego podejścia. Zaczęłam pytać. On odpowiadał, ale jego odpowiedzi często były dla mnie niejasne, zbyt krótkie i pozostawiały pole do różnych interpretacji. Więc dopytywałam dalej. W efekcie - on stracił chyba cierpliwość, zaczął się irytować moimi pytaniami, jak przyznał - im jest ich więcej, tym on bardziej się blokuje, a im bardziej on się blokuje tym bardziej ja pytam i to błędne koło.
Teraz nie wiem co dalej. Próbuję sobie poukładać w głowie to jak on może myśleć.
Doszło niestety już do tego że czasem on przestaje się do mnie odzywać, nie tłumacząc. Jak dopytałam - powiedział że nie ma już czasem siły, że jego świat jest prosty a ja rozkładam wszystko na czynniki pierwsze. I że on nie wie co dalej.
Ja też nie wiem co dalej.
Jakie jest Wasze zdanie - czy to da się jakkolwiek pogodzić? Być może jesteśmy skrajnościami - ja faktycznie myślę ZA DUŻO (choć trudno mi to przyznać, zawsze tak miałam, nie narzekam na to), a on chce przede wszystkim SPOKOJU.
Jak to wygląda u Was? Bo mi to zaczyna trochę przypominać scenariusz: ona czegoś od niego chce a on się zamyka.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Skomplikowanie vs prostota

Czyli spotykasz się z kierowcą ciężarówki.
Tam nie potrzeba być wykształconym.
Nie rozumiesz prostych powodów doszukując się drugiego dna i swoimi pytaniami go zraziłaś.

Przestań pytać (wiercić mu dziurę w brzuchu) i przyjmuj świat taki jaki jest.

3

Odp: Skomplikowanie vs prostota

Nie jest kierowcą ciężarówki, i myślę że jego zawód nie ma tu znaczenia.
Nie jest niewykształcony. Jest bardzo inteligentny.
Ale mam wrażenie że na poziomie emocji jest w zupełnie innym miejscu niż ja. U mnie one grają chyba pierwsze skrzypce, u niego są gdzieś zepchnięte.

4

Odp: Skomplikowanie vs prostota

A co z wyrażaniem uczuć, np do Ciebie? Ma z tym problem?

5 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-03-22 09:29:13)

Odp: Skomplikowanie vs prostota
ikarzyca napisał/a:

Witam wszystkich
Chciałam się zwrócić do Was z problemem, z prośbą o Wasze zdanie, które być może trochę mi rozjaśni.
.

Gonisz za mirażem. Wyobrażasz sobie nie wiadomo co, a sprawa jest prosta, tych emocji wokół ciebie nie ma i nie zanosi się  na to, choćbyś mu wywierciła sto dziur w brzuchu. Pozostaje ci się rozstać lub z tym pogodzić.

6

Odp: Skomplikowanie vs prostota

Nie rozmawialiśmy o naszych uczuciach względem siebie tak otwarcie.
Z jego strony padły słowa: jest między nami mnóstwo niewypowiedzianych uczuć. Ale też: świat uczuć jest mi obcy. To było jakiś czas temu. Znamy się od grudnia.
Ja przyznałam że się nim zauroczyłam. Ale wg mnie za wcześnie jest na deklarowanie jakichś poważniejszych uczuć. Mi na nim zależy, ale nie za wszelką cenę. Ale też nie chciałabym aby rozwaliło się "z mojej winy", przez moje nadmierne myślenie - o ile jest nadmierne.

7

Odp: Skomplikowanie vs prostota

Nie związuj się z "robotem" szkoda czasu i zdrowia. Nie pasujecie do siebie i tyle. Nie dogadacie się.

On rodzinę czy tylko kobietę, może mieć tam gdzie pracuje, a tu ma odskocznię, więc im mniej mówi tym dla niego lepiej.

8

Odp: Skomplikowanie vs prostota

Nie ma tam rodziny czy kobiety. Tego jestem pewna. Rodzinę (dzieci) ma tutaj w Polsce. Nie to jest powodem naszych problemów i nie w tym doszukiwałabym się przyczyn jego milczenia na pewne tematy.

9

Odp: Skomplikowanie vs prostota

Wg mnie sprawa jest prosta (odnośnie tytułu wątku big_smile ). Nie nadajesz się do związku. Dlatego może nawet podświadomie go sabotujesz swoim postępowaniem. Dużo ruchu, dymu - żeby nie wyszło z tego nic. A za wszystko zwalić winę na niego.

10 Ostatnio edytowany przez ikarzyca (2024-03-22 11:27:00)

Odp: Skomplikowanie vs prostota

Dla mnie związek to stan w którym (między innymi) jestem z kimś blisko, w którym jest zrozumienie lub dążenie do niego, w którym rozmawia się o tym co się dzieje także w naszych głowach.
Nie uważam tego za sabotaż.
Nie napisałam też nigdzie że zwalam winę na niego. Na razie szukam czy jest możliwe rozwiązanie w którym i mnie i jemu mogłoby być dobrze.

11

Odp: Skomplikowanie vs prostota
ikarzyca napisał/a:

Nie ma tam rodziny czy kobiety. Tego jestem pewna. Rodzinę (dzieci) ma tutaj w Polsce. Nie to jest powodem naszych problemów i nie w tym doszukiwałabym się przyczyn jego milczenia na pewne tematy.

Pewna to jest tylko śmierć i podatki...

Skoro mówi, że nie jest zdolny do uczuć, to wystarczy... nie wiem czego oczekujesz? Że go zmienisz? Nie da się.

12

Odp: Skomplikowanie vs prostota

Gdy się rozstaniecie, nie będzie w tym niczyjej winy. Po prostu do siebie nie pasujecie.
Z czego konkretnie wynika Twoje zauroczenie nim? Bo już wiemy, że nie z porozumienia intelektualnego.

13

Odp: Skomplikowanie vs prostota
ikarzyca napisał/a:

Nie jest kierowcą ciężarówki, i myślę że jego zawód nie ma tu znaczenia.
Nie jest niewykształcony. Jest bardzo inteligentny.
Ale mam wrażenie że na poziomie emocji jest w zupełnie innym miejscu niż ja. U mnie one grają chyba pierwsze skrzypce, u niego są gdzieś zepchnięte.

Polityk  smile

14

Odp: Skomplikowanie vs prostota
Anewe napisał/a:

Gdy się rozstaniecie, nie będzie w tym niczyjej winy. Po prostu do siebie nie pasujecie.
Z czego konkretnie wynika Twoje zauroczenie nim? Bo już wiemy, że nie z porozumienia intelektualnego.

Autorka myśli, że go zmieni, rozkocha w sobie i w szczęściu będą żyć do śmierci... nie słyszy, że on nie chce się angażować i chodzi mu tylko o seks.

15 Ostatnio edytowany przez ikarzyca (2024-03-22 12:04:34)

Odp: Skomplikowanie vs prostota

Wiem że w przypadku rozstania nie będzie niczyjej winy, nie winy tu szukam.
Na razie jednak nie chcę się rozstawać, chcę zobaczyć co z tego może być ale widzę już problem i zastanawiam się czy i jak można go rozwiązać.
Co mnie do niego ciągnie? Jest inteligentny, potrafi ciekawie opowiadać na różne tematy, gdy się widzimy jest czuły w stosunku do mnie, odnosi się do mnie z szacunkiem, ma swoje ciekawe pasje, jest odpowiedzialny, pociąga mnie fizycznie, hipnotyzuje mnie jego spojrzenie, potrafi bardzo trafnie coś podsumować, ma w sobie pewien "zadzior" który bardzo mnie intryguje, proponował poznanie mnie z jego rodzicami i dziećmi - na razie odmówiłam. Wszystko wyglądało bardzo fajnie przez pewien czas, natomiast teraz jest jakieś pogorszenie.
I nie chcę rezygnować pochopnie, włożyłam w to już swoje zaangażowanie.
I jeszcze jedno - on ma w sobie dużo spokoju, ja jako osoba emocjonalna liczyłam na to że ten jego spokój może być dla mnie oparciem, wyciszeniem.

Ale w moim pytaniu chodziło mi trochę o Wasze doświadczenia - jak Wasi partnerzy rozmawiają, czy to powszechne wśród mężczyzn takie blokowanie się?

16

Odp: Skomplikowanie vs prostota
wieka napisał/a:
Anewe napisał/a:

Gdy się rozstaniecie, nie będzie w tym niczyjej winy. Po prostu do siebie nie pasujecie.
Z czego konkretnie wynika Twoje zauroczenie nim? Bo już wiemy, że nie z porozumienia intelektualnego.

Autorka myśli, że go zmieni, rozkocha w sobie i w szczęściu będą żyć do śmierci... nie słyszy, że on nie chce się angażować i chodzi mu tylko o seks.

Nie sądzę aby chodziło tylko o to. Mówił że szuka związku, i tutaj nie mam wątpliwości że tak jest. Sam fakt poznawania z jego rodziną, zaproponował też wspólne wakacje z jego dziećmi i moimi.
Co do zaangażowania - też nie czuję że go nie chce, tylko obawiam się że jego rozumienie zaangażowania może być inne od mojego.

17 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-03-22 12:14:59)

Odp: Skomplikowanie vs prostota
ikarzyca napisał/a:

Wiem że w przypadku rozstania nie będzie niczyjej winy, nie winy tu szukam.
Na razie jednak nie chcę się rozstawać, chcę zobaczyć co z tego może być ale widzę już problem i zastanawiam się czy i jak można go rozwiązać.
Co mnie do niego ciągnie? Jest inteligentny, potrafi ciekawie opowiadać na różne tematy, gdy się widzimy jest czuły w stosunku do mnie, odnosi się do mnie z szacunkiem, ma swoje ciekawe pasje, jest odpowiedzialny, pociąga mnie fizycznie, hipnotyzuje mnie jego spojrzenie, potrafi bardzo trafnie coś podsumować, ma w sobie pewien "zadzior" który bardzo mnie intryguje, proponował poznanie mnie z jego rodzicami i dziećmi - na razie odmówiłam. Wszystko wyglądało bardzo fajnie przez pewien czas, natomiast teraz jest jakieś pogorszenie.
I nie chcę rezygnować pochopnie, włożyłam w to już swoje zaangażowanie.
I jeszcze jedno - on ma w sobie dużo spokoju, ja jako osoba emocjonalna liczyłam na to że ten jego spokój może być dla mnie oparciem, wyciszeniem.

Ale w moim pytaniu chodziło mi trochę o Wasze doświadczenia - jak Wasi partnerzy rozmawiają, czy to powszechne wśród mężczyzn takie blokowanie się?

Nie wiem jak może być powszechne blokowanie się...
To, że się zmienił, czego wcześniej nie pisałaś musi mieć jakąś przyczynę, wygląda, że mu przestałaś odpowiadać z tą swoją nadmierną emocjonalnością.
Choć musiałabyś podać przykłady, bo w sumie nie wiadomo, co może go tak w Tobie irytować.

18

Odp: Skomplikowanie vs prostota
Legat napisał/a:

Wg mnie sprawa jest prosta (odnośnie tytułu wątku big_smile ). Nie nadajesz się do związku. Dlatego może nawet podświadomie go sabotujesz swoim postępowaniem. Dużo ruchu, dymu - żeby nie wyszło z tego nic. A za wszystko zwalić winę na niego.


Też tak to widzę.

19

Odp: Skomplikowanie vs prostota

Brak dobrej komunikacji jest na pewno meczacy, na pewno dla osob takich jak ty. Ja jestem podobna.
Nie lubie, kiedy odpowiedz jest niejasna, cos sie nie zgadza, sa luki itd.
Na szczescie w naszej relacji jest to bardzo rzadkie. Jesli byloby tak ciagle nie wytrzymalabym takiego milczenia, braku porozumienia.

Jesli tobie zalezy, to sprobuj niedopytywac za duzo.

Poza tym, mnie sie wydaje, ze moze on kogos ma za granica i nie chce za wiele gadac, zeby nie pogubic sie w klamstwach, ale to moja opinia.

20

Odp: Skomplikowanie vs prostota
ikarzyca napisał/a:

Ale w moim pytaniu chodziło mi trochę o Wasze doświadczenia - jak Wasi partnerzy rozmawiają, czy to powszechne wśród mężczyzn takie blokowanie się?


To nie jest kwestia blokowania się tylko twojego rozbijania gówna na atomy i wiercenia wiecznej dziury w brzuchu. Ty byś chciała przegadać wszystko: działanie, decyzję jaka do działa doprowadziła, tok myślowy podejmowania decyzji, scenariusze, które rozpatrywał, motywacje i wszystkie uczucia pod drodze jakie mu w tym towarzyszyły.


Faceci tak nie działają. Emocje nie są dla nas od tego, aby się w nich rozpamiętywać i je analizować. Jak coś lubię, to to lubię. Jak mi sprawia frajdę - to sprawia mi frajdę. KONIEC. Drążenie wszystkiego jest stratą czasu i niczego nie zmienia. Jak lubię sportowe samochody i czerwień Ferrrari to analizowanie tego pierdylionowy raz czemu, skąd, jak i po co tak się dzieje jest....absurdalnie męczącą stratą czasu.


Jak się jaramy widząc czołg, to się jaramy widząc czołg. Koniec.


Faceci uczucia okazują przede wszystkim czynem. Nie musimy o nich (nadmiernie) mówić.


To trochę jak w tym memie:

https://pobierak.jeja.pl/images/0/a/1/89031_co-mysli-ona-a-co-mysli-on.jpg

21

Odp: Skomplikowanie vs prostota
wieka napisał/a:
ikarzyca napisał/a:

Wiem że w przypadku rozstania nie będzie niczyjej winy, nie winy tu szukam.
Na razie jednak nie chcę się rozstawać, chcę zobaczyć co z tego może być ale widzę już problem i zastanawiam się czy i jak można go rozwiązać.
Co mnie do niego ciągnie? Jest inteligentny, potrafi ciekawie opowiadać na różne tematy, gdy się widzimy jest czuły w stosunku do mnie, odnosi się do mnie z szacunkiem, ma swoje ciekawe pasje, jest odpowiedzialny, pociąga mnie fizycznie, hipnotyzuje mnie jego spojrzenie, potrafi bardzo trafnie coś podsumować, ma w sobie pewien "zadzior" który bardzo mnie intryguje, proponował poznanie mnie z jego rodzicami i dziećmi - na razie odmówiłam. Wszystko wyglądało bardzo fajnie przez pewien czas, natomiast teraz jest jakieś pogorszenie.
I nie chcę rezygnować pochopnie, włożyłam w to już swoje zaangażowanie.
I jeszcze jedno - on ma w sobie dużo spokoju, ja jako osoba emocjonalna liczyłam na to że ten jego spokój może być dla mnie oparciem, wyciszeniem.

Ale w moim pytaniu chodziło mi trochę o Wasze doświadczenia - jak Wasi partnerzy rozmawiają, czy to powszechne wśród mężczyzn takie blokowanie się?

Nie wiem jak może być powszechne blokowanie się...
To, że się zmienił, czego wcześniej nie pisałaś musi mieć jakąś przyczynę, wygląda, że mu przestałaś odpowiadać z tą swoją nadmierną emocjonalnością.
Choć musiałabyś podać przykłady, bo w sumie nie wiadomo, co może go tak w Tobie irytować.


Nie określiłabym tego jako że on się zmienił. Po prostu wcześniej nie było sytuacji w której te nasze różnice mogłyby wyjść i się skonfrontować. Teraz jest okres gdy go tu nie ma, i w sumie od jego wyjazdu - nasz kontakt jest wtedy głównie pisany - mieli się wątek którego nie potrafimy domknąć. I tutaj ja widzę więcej odpowiedzialności za to po jego stronie. Odpowiada słowami które są dla mnie niejednoznaczne, więc dopytuję - on odpowiada że już odpowiedział, tłumaczę że nie rozumiem i że mi się to kupy nie trzyma za bardzo - i pojawia się irytacja, rzadsze odpowiedzi, odstawiliśmy prawie całkiem kontakt w innych tematach. Żeby określić intensywność - to wymiana max kilku wiadomości dziennie. Zwracam mu uwagę że dla mnie jest trudne gdy nagle przestaje się odzywać, on na to odpowie na drugi dzień albo i później, poda przyczynę albo i nie, mówi że za dużo pytam, ja mówię że pytam dlatego że jego odpowiedzi są dla mnie niejasne..

22 Ostatnio edytowany przez ikarzyca (2024-03-22 12:32:59)

Odp: Skomplikowanie vs prostota
Jack Sparrow napisał/a:
ikarzyca napisał/a:

Ale w moim pytaniu chodziło mi trochę o Wasze doświadczenia - jak Wasi partnerzy rozmawiają, czy to powszechne wśród mężczyzn takie blokowanie się?


To nie jest kwestia blokowania się tylko twojego rozbijania gówna na atomy i wiercenia wiecznej dziury w brzuchu. Ty byś chciała przegadać wszystko: działanie, decyzję jaka do działa doprowadziła, tok myślowy podejmowania decyzji, scenariusze, które rozpatrywał, motywacje i wszystkie uczucia pod drodze jakie mu w tym towarzyszyły.


Faceci tak nie działają. Emocje nie są dla nas od tego, aby się w nich rozpamiętywać i je analizować. Jak coś lubię, to to lubię. Jak mi sprawia frajdę - to sprawia mi frajdę. KONIEC. Drążenie wszystkiego jest stratą czasu i niczego nie zmienia. Jak lubię sportowe samochody i czerwień Ferrrari to analizowanie tego pierdylionowy raz czemu, skąd, jak i po co tak się dzieje jest....absurdalnie męczącą stratą czasu.


Jak się jaramy widząc czołg, to się jaramy widząc czołg. Koniec.


Faceci uczucia okazują przede wszystkim czynem. Nie musimy o nich (nadmiernie) mówić.


To trochę jak w tym memie:

https://pobierak.jeja.pl/images/0/a/1/89031_co-mysli-ona-a-co-mysli-on.jpg

Ok, ciekawa wypowiedź.
Ale czy to nie jest druga skrajność? Czy naprawdę od faceta w sferze emocji można oczekiwać odpowiedzi na poziomie: BO TAK a większe oczekiwania to wiercenie dziury w brzuchu? (trochę specjalnie przesadzam)

Co do okazywania uczuć - to jestem skłonna się z tym zgodzić, chyba też tak to widzę w jego przypadku dlatego to że on ich nie wyznaje nie jest problemem dla mnie.

23

Odp: Skomplikowanie vs prostota
ikarzyca napisał/a:

mówię że pytam dlatego że jego odpowiedzi są dla mnie niejasne..

Dla ciebie wszystkie odpowiedzi będą niejasne, bo potrzebna ci wiedza o motywach, celu, analizujesz i rozmyślasz z każdej możliwej strony.

Taka hipotetyczna sytuacja opisująca idealnie typ osoby jaką jesteś:

Wstaniesz z jakoś chujowato ułożonymi włosami, a ostateczny kształt fryza i tak będzie wątpliwy w twoim odczuciu i jak usłyszysz od faceta 'hej, masz fajną fryzurę' to będziesz wiercić mu dziure w brzuchu, czy aby faktycznie on tak uważa, czy przypadkiem nie był złośliwy i o co mu w ogóle chodzi z 'fajną fryzura', a czemu nie 'ładna' i w sumie to przecież 'fajne' nie oznacza, że mu się podoba skoro ty wiesz, że nie wyszło wcale tak dobrze, jak byś chciała.


Tak można bez końca.


A 99% facetów stwierdzi, że jesteś pojebana, bo się dopierdalasz z powodu komplementu. Tak się nie da żyć. Im bardziej i mocniej będziesz przejawiać zachowania tego typu tym koleś szybciej będzie się oddalał.

24

Odp: Skomplikowanie vs prostota
ikarzyca napisał/a:
wieka napisał/a:
ikarzyca napisał/a:

Wiem że w przypadku rozstania nie będzie niczyjej winy, nie winy tu szukam.
Na razie jednak nie chcę się rozstawać, chcę zobaczyć co z tego może być ale widzę już problem i zastanawiam się czy i jak można go rozwiązać.
Co mnie do niego ciągnie? Jest inteligentny, potrafi ciekawie opowiadać na różne tematy, gdy się widzimy jest czuły w stosunku do mnie, odnosi się do mnie z szacunkiem, ma swoje ciekawe pasje, jest odpowiedzialny, pociąga mnie fizycznie, hipnotyzuje mnie jego spojrzenie, potrafi bardzo trafnie coś podsumować, ma w sobie pewien "zadzior" który bardzo mnie intryguje, proponował poznanie mnie z jego rodzicami i dziećmi - na razie odmówiłam. Wszystko wyglądało bardzo fajnie przez pewien czas, natomiast teraz jest jakieś pogorszenie.
I nie chcę rezygnować pochopnie, włożyłam w to już swoje zaangażowanie.
I jeszcze jedno - on ma w sobie dużo spokoju, ja jako osoba emocjonalna liczyłam na to że ten jego spokój może być dla mnie oparciem, wyciszeniem.

Ale w moim pytaniu chodziło mi trochę o Wasze doświadczenia - jak Wasi partnerzy rozmawiają, czy to powszechne wśród mężczyzn takie blokowanie się?

Nie wiem jak może być powszechne blokowanie się...
To, że się zmienił, czego wcześniej nie pisałaś musi mieć jakąś przyczynę, wygląda, że mu przestałaś odpowiadać z tą swoją nadmierną emocjonalnością.
Choć musiałabyś podać przykłady, bo w sumie nie wiadomo, co może go tak w Tobie irytować.


Nie określiłabym tego jako że on się zmienił. Po prostu wcześniej nie było sytuacji w której te nasze różnice mogłyby wyjść i się skonfrontować. Teraz jest okres gdy go tu nie ma, i w sumie od jego wyjazdu - nasz kontakt jest wtedy głównie pisany - mieli się wątek którego nie potrafimy domknąć. I tutaj ja widzę więcej odpowiedzialności za to po jego stronie. Odpowiada słowami które są dla mnie niejednoznaczne, więc dopytuję - on odpowiada że już odpowiedział, tłumaczę że nie rozumiem i że mi się to kupy nie trzyma za bardzo - i pojawia się irytacja, rzadsze odpowiedzi, odstawiliśmy prawie całkiem kontakt w innych tematach. Żeby określić intensywność - to wymiana max kilku wiadomości dziennie. Zwracam mu uwagę że dla mnie jest trudne gdy nagle przestaje się odzywać, on na to odpowie na drugi dzień albo i później, poda przyczynę albo i nie, mówi że za dużo pytam, ja mówię że pytam dlatego że jego odpowiedzi są dla mnie niejasne..

Tylko, żeby ocenić musiałabyś podać konkretny przykład jakiejś niejasności.

Bo jeśli oczekujesz np. odpowiedzi typu dlaczego zaraz Ci nie odpisuje, albo dlaczego nie mówi tego co chcesz usłyszeć, to nie bym się nie dziwiła, że go to irytuje.
Nie jesteście nastolatkami.

25 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-03-22 12:41:11)

Odp: Skomplikowanie vs prostota
ikarzyca napisał/a:

Ok, ciekawa wypowiedź.
Ale czy to nie jest druga skrajność? Czy naprawdę od faceta w sferze emocji można oczekiwać odpowiedzi na poziomie: BO TAK a większe oczekiwania to wiercenie dziury w brzuchu? (trochę specjalnie przesadzam)

Tu nie ma skrajności.

Facet jak mówi, że wstał w dobrym humorze to tak jest i koniec. Dopytywanie co przez to rozumie, jak się czuje, jak bardzo to jest dobry humor, a czy wczoraj miał zły, a co sprawiło, że ma taki dobry humor to jest tak wkurwiające zachowanie, że nawet sobie tego nie wyobrażasz.

Jak facet ci mówi, ze między wami jest wiele niewypowiedzianych uczuć tz, że jest wiele niewypowiedzianych uczuć. Koniec. To nie znaczy, że facet nie odczuwa nic. To znaczy, że się nazbierało różnych uczuć i nie chce mu się babrać w tym gównie, bo to nigdy nic dobrego nie przyniosło. Dla nikogo. Jak jest dobrze - to jest dobrze i idzie w dobrym kierunku.

Jak nie - to nie.


Przestań dopytywać o każdego pierda. To jest twój facet. Nie psiapsi od ploteczek.

26

Odp: Skomplikowanie vs prostota
Jack Sparrow napisał/a:
ikarzyca napisał/a:

mówię że pytam dlatego że jego odpowiedzi są dla mnie niejasne..

Dla ciebie wszystkie odpowiedzi będą niejasne, bo potrzebna ci wiedza o motywach, celu, analizujesz i rozmyślasz z każdej możliwej strony.

Taka hipotetyczna sytuacja opisująca idealnie typ osoby jaką jesteś:

Wstaniesz z jakoś chujowato ułożonymi włosami, a ostateczny kształt fryza i tak będzie wątpliwy w twoim odczuciu i jak usłyszysz od faceta 'hej, masz fajną fryzurę' to będziesz wiercić mu dziure w brzuchu, czy aby faktycznie on tak uważa, czy przypadkiem nie był złośliwy i o co mu w ogóle chodzi z 'fajną fryzura', a czemu nie 'ładna' i w sumie to przecież 'fajne' nie oznacza, że mu się podoba skoro ty wiesz, że nie wyszło wcale tak dobrze, jak byś chciała.


Tak można bez końca.


A 99% facetów stwierdzi, że jesteś pojebana, bo się dopierdalasz z powodu komplementu. Tak się nie da żyć. Im bardziej i mocniej będziesz przejawiać zachowania tego typu tym koleś szybciej będzie się oddalał.

Ok, widzę do czego dążysz.
Jest to ogromne spłycenie tematu i nieadekwatny przykład.
Opiszę mniej więcej o co poszło.

On jest na miejscu przez tydzień, w tym czasie musi ogarnąć swoje dzieciaki, swoje sprawy no i reszta czasu dla mnie. W praktyce wychodzą 2-3 spotkania. Na miesiąc.
Podczas ostatniego jego pobytu umówiliśmy się na czwartek, on miał wcześniej jechać do swojego ojca, ja miałam go stamtąd odebrać bo mieli coś wypić no i reszta wieczoru dla nas.
Podjeżdżam - wychodzi - zawiany. W aucie jeszcze pociąga. Dojeżdżamy do niego, alkohol dociera do głowy, on się słania, wychodzi do łazienki i słyszę że wymiotuje. Rozmawia sprawnie. Jako że ja nie lubię takich sytuacji informuję go iż nie widzę sensu w mojej obecności tam i wychodzę, przed wyjściem pytam czy jest zły - mówi że nie. Na drugi dzień nie odzywa się, ja dzwonię spytać czy wszystko ok - mówi że czuje się świetnie, chwila rozmowy i tyle. Piszę do niego wiadomość z wyjaśnieniem dlaczego wyszłam, jak reaguję na takie sytuacje itd - przez resztę dnia cisza (to był dzień kobiet - żadnych życzeń z jego strony). W sobotę odzywam się, pytam czy się spotkamy, umawiamy się na wieczór. Przyjeżdżam, on mówi że zrobił to specjalnie, specjalnie się wypił więcej bo wspominałam że tego nie lubię (sama piję ale w granicach rozsądku, potrafię się upić ale mam swoją granicę której w 99% przypadków nie przekraczam) i on chciał sprawdzić jak zareaguję na fakt że on się upił. Zszokowało mnie to, chwilę o tym pogadaliśmy, z powodu napływu emocji z mojej strony nie wszystko dokładnie pamiętam, ale brzmiało to dla mnie jakby rozumiał dlaczego wyszłam, że moja reakcja była asertywna i ok. Kolejnego dnia spytałam dlaczego nie złożył mi życzeń na dzień kobiet. Odpowiedź: bo byłem zły. Więc pytam o co - odpowiedź: Na Ciebie, o reakcje, na drugi dzień to przemyślałem.
Tutaj moje przekonanie o tym że cokolwiek rozumiem lega w gruzach i pytam o tę złość i o to co przemyślał i jak przemyślał.
No i się zaczęło. Chciałam z nim przegadać oprócz tej sytuacji to cały temat picia, bo to dla mnie ważny temat. Ale skupiłam się najpierw tym żeby zrozumiał gdzie są moje granice w piciu moim lub partnera, a żeby to zrozumiał próbowałam go pokierować na to aby określił czy on ma takie granice po których jest niefajnie. I tutaj długo nie potrafiliśmy się zrozumieć. Jego odpowiedź: czuję gdy jest dość - nie była odpowiedzią o którą mi chodziło. Dlatego próbowałam mu to wytłumaczyć i kolejnymi pytaniami przybliżyć się do zrozumienia jego podejścia.
I wałkowanie tego tematu (i pobocznych - z zakresu alkoholu) doprowadziło go do zblokowania się.

27

Odp: Skomplikowanie vs prostota
Jack Sparrow napisał/a:
Legat napisał/a:

Wg mnie sprawa jest prosta (odnośnie tytułu wątku big_smile ). Nie nadajesz się do związku. Dlatego może nawet podświadomie go sabotujesz swoim postępowaniem. Dużo ruchu, dymu - żeby nie wyszło z tego nic. A za wszystko zwalić winę na niego.


Też tak to widzę.

Nie. Autorka nie spotkała dotąd kogoś takiego, stąd drążenie. A tu nie ma czego drążyć, trzeba tylko nie wyobrażać sobie za dużo.

28

Odp: Skomplikowanie vs prostota
Jack Sparrow napisał/a:

Przestań dopytywać o każdego pierda. To jest twój facet. Nie psiapsi od ploteczek.

Tak, to jest mój facet. Czy to wyklucza to że nam obojgu powinno zależeć na tym abyśmy się dobrze rozumieli szczególnie w kwestiach dość istotnych?
Ja mam podejście takie: jak jest problem lub wątpliwość to chcę rozmawiać do skutku. Do wyjaśnienia wszystkiego. Czy to naprawdę jest pojebane podejście?

29

Odp: Skomplikowanie vs prostota
ikarzyca napisał/a:

Przyjeżdżam, on mówi że zrobił to specjalnie, specjalnie się wypił więcej bo wspominałam że tego nie lubię


W tym momencie całość waszej komunikacji i wzajemnego niezrozumienia nie ma znaczenia. Alkohol jest dla mądrych ludzi, a nie półmózgów, co mają fantazje, żeby z najebania się w sztok robić shit test.

Tak nie robią dorośli ludzie a nastoletnie dzieci z zapędami manipulacyjnymi.


Ja bym sobie takiego człowieka odpuścił. Bez względu na wszystko. Bo nigdy nie będziesz wiedzieć ile jego zachowania się względem ciebie jest prawdziwego, a na ile to sprawdzanie ciebie kolejnymi gówno-gierkami. Tacy ludzie nigdy nie są szczerzy. Zawsze w coś grają. Zawsze mają jakąś swoją agendę.

Szkoda czasu i nerwów.

30 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-03-22 13:36:54)

Odp: Skomplikowanie vs prostota
ikarzyca napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
ikarzyca napisał/a:

mówię że pytam dlatego że jego odpowiedzi są dla mnie niejasne..

Dla ciebie wszystkie odpowiedzi będą niejasne, bo potrzebna ci wiedza o motywach, celu, analizujesz i rozmyślasz z każdej możliwej strony.

Taka hipotetyczna sytuacja opisująca idealnie typ osoby jaką jesteś:

Wstaniesz z jakoś chujowato ułożonymi włosami, a ostateczny kształt fryza i tak będzie wątpliwy w twoim odczuciu i jak usłyszysz od faceta 'hej, masz fajną fryzurę' to będziesz wiercić mu dziure w brzuchu, czy aby faktycznie on tak uważa, czy przypadkiem nie był złośliwy i o co mu w ogóle chodzi z 'fajną fryzura', a czemu nie 'ładna' i w sumie to przecież 'fajne' nie oznacza, że mu się podoba skoro ty wiesz, że nie wyszło wcale tak dobrze, jak byś chciała.


Tak można bez końca.


A 99% facetów stwierdzi, że jesteś pojebana, bo się dopierdalasz z powodu komplementu. Tak się nie da żyć. Im bardziej i mocniej będziesz przejawiać zachowania tego typu tym koleś szybciej będzie się oddalał.

Ok, widzę do czego dążysz.
Jest to ogromne spłycenie tematu i nieadekwatny przykład.
Opiszę mniej więcej o co poszło.

On jest na miejscu przez tydzień, w tym czasie musi ogarnąć swoje dzieciaki, swoje sprawy no i reszta czasu dla mnie. W praktyce wychodzą 2-3 spotkania. Na miesiąc.
Podczas ostatniego jego pobytu umówiliśmy się na czwartek, on miał wcześniej jechać do swojego ojca, ja miałam go stamtąd odebrać bo mieli coś wypić no i reszta wieczoru dla nas.
Podjeżdżam - wychodzi - zawiany. W aucie jeszcze pociąga. Dojeżdżamy do niego, alkohol dociera do głowy, on się słania, wychodzi do łazienki i słyszę że wymiotuje. Rozmawia sprawnie. Jako że ja nie lubię takich sytuacji informuję go iż nie widzę sensu w mojej obecności tam i wychodzę, przed wyjściem pytam czy jest zły - mówi że nie. Na drugi dzień nie odzywa się, ja dzwonię spytać czy wszystko ok - mówi że czuje się świetnie, chwila rozmowy i tyle. Piszę do niego wiadomość z wyjaśnieniem dlaczego wyszłam, jak reaguję na takie sytuacje itd - przez resztę dnia cisza (to był dzień kobiet - żadnych życzeń z jego strony). W sobotę odzywam się, pytam czy się spotkamy, umawiamy się na wieczór. Przyjeżdżam, on mówi że zrobił to specjalnie, specjalnie się wypił więcej bo wspominałam że tego nie lubię (sama piję ale w granicach rozsądku, potrafię się upić ale mam swoją granicę której w 99% przypadków nie przekraczam) i on chciał sprawdzić jak zareaguję na fakt że on się upił. Zszokowało mnie to, chwilę o tym pogadaliśmy, z powodu napływu emocji z mojej strony nie wszystko dokładnie pamiętam, ale brzmiało to dla mnie jakby rozumiał dlaczego wyszłam, że moja reakcja była asertywna i ok. Kolejnego dnia spytałam dlaczego nie złożył mi życzeń na dzień kobiet. Odpowiedź: bo byłem zły. Więc pytam o co - odpowiedź: Na Ciebie, o reakcje, na drugi dzień to przemyślałem.
Tutaj moje przekonanie o tym że cokolwiek rozumiem lega w gruzach i pytam o tę złość i o to co przemyślał i jak przemyślał.
No i się zaczęło. Chciałam z nim przegadać oprócz tej sytuacji to cały temat picia, bo to dla mnie ważny temat. Ale skupiłam się najpierw tym żeby zrozumiał gdzie są moje granice w piciu moim lub partnera, a żeby to zrozumiał próbowałam go pokierować na to aby określił czy on ma takie granice po których jest niefajnie. I tutaj długo nie potrafiliśmy się zrozumieć. Jego odpowiedź: czuję gdy jest dość - nie była odpowiedzią o którą mi chodziło. Dlatego próbowałam mu to wytłumaczyć i kolejnymi pytaniami przybliżyć się do zrozumienia jego podejścia.
I wałkowanie tego tematu (i pobocznych - z zakresu alkoholu) doprowadziło go do zblokowania się.

Nie wierzę.

31

Odp: Skomplikowanie vs prostota

Powiedzmy że tutaj przemyślałam sobie temat i mimo że moją początkową reakcją była ogromna złość, to uznałam że jeśli to będzie jednostkowa sytuacja to mogę nad tym przejść dalej i zobaczyć w którą stronę idziemy. Zaznaczyłam że nie chcę nigdy więcej żadnych testów, zgodził się.
On twierdzi że najlepszą drogą do poznania się i oceny co z tego może być jest wspólne przeżywanie sytuacji. Że to przewyższa rozmawianie o sobie/pisanie.
I jeśli tak na to popatrzę to mogę mu ten jeden test wybaczyć - na zasadzie - jeśli chcemy się przekonać jak nam ze sobą na wakacje - jedźmy na wakacje, jeśli chcemy się przekonać jak nam ze sobą gdy pojawia się alkohol - wypijmy alkohol.
Co do jego upicia się w sztok - no właśnie on twierdzi że to nie było tak dużo, że był świadomy i całkiem okej się czuł. Potwierdzam że był świadomy, nadal miły, kulturalny. Ale mocno go wiało. No i ja mam inne granice. I to chciałam z nim obgadać.

32

Odp: Skomplikowanie vs prostota
ikarzyca napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
ikarzyca napisał/a:

mówię że pytam dlatego że jego odpowiedzi są dla mnie niejasne..

Dla ciebie wszystkie odpowiedzi będą niejasne, bo potrzebna ci wiedza o motywach, celu, analizujesz i rozmyślasz z każdej możliwej strony.

Taka hipotetyczna sytuacja opisująca idealnie typ osoby jaką jesteś:

Wstaniesz z jakoś chujowato ułożonymi włosami, a ostateczny kształt fryza i tak będzie wątpliwy w twoim odczuciu i jak usłyszysz od faceta 'hej, masz fajną fryzurę' to będziesz wiercić mu dziure w brzuchu, czy aby faktycznie on tak uważa, czy przypadkiem nie był złośliwy i o co mu w ogóle chodzi z 'fajną fryzura', a czemu nie 'ładna' i w sumie to przecież 'fajne' nie oznacza, że mu się podoba skoro ty wiesz, że nie wyszło wcale tak dobrze, jak byś chciała.


Tak można bez końca.


A 99% facetów stwierdzi, że jesteś pojebana, bo się dopierdalasz z powodu komplementu. Tak się nie da żyć. Im bardziej i mocniej będziesz przejawiać zachowania tego typu tym koleś szybciej będzie się oddalał.

Ok, widzę do czego dążysz.
Jest to ogromne spłycenie tematu i nieadekwatny przykład.
Opiszę mniej więcej o co poszło.

On jest na miejscu przez tydzień, w tym czasie musi ogarnąć swoje dzieciaki, swoje sprawy no i reszta czasu dla mnie. W praktyce wychodzą 2-3 spotkania. Na miesiąc.
Podczas ostatniego jego pobytu umówiliśmy się na czwartek, on miał wcześniej jechać do swojego ojca, ja miałam go stamtąd odebrać bo mieli coś wypić no i reszta wieczoru dla nas.
Podjeżdżam - wychodzi - zawiany. W aucie jeszcze pociąga. Dojeżdżamy do niego, alkohol dociera do głowy, on się słania, wychodzi do łazienki i słyszę że wymiotuje. Rozmawia sprawnie. Jako że ja nie lubię takich sytuacji informuję go iż nie widzę sensu w mojej obecności tam i wychodzę, przed wyjściem pytam czy jest zły - mówi że nie. Na drugi dzień nie odzywa się, ja dzwonię spytać czy wszystko ok - mówi że czuje się świetnie, chwila rozmowy i tyle. Piszę do niego wiadomość z wyjaśnieniem dlaczego wyszłam, jak reaguję na takie sytuacje itd - przez resztę dnia cisza (to był dzień kobiet - żadnych życzeń z jego strony). W sobotę odzywam się, pytam czy się spotkamy, umawiamy się na wieczór. Przyjeżdżam, on mówi że zrobił to specjalnie, specjalnie się wypił więcej bo wspominałam że tego nie lubię (sama piję ale w granicach rozsądku, potrafię się upić ale mam swoją granicę której w 99% przypadków nie przekraczam) i on chciał sprawdzić jak zareaguję na fakt że on się upił. Zszokowało mnie to, chwilę o tym pogadaliśmy, z powodu napływu emocji z mojej strony nie wszystko dokładnie pamiętam, ale brzmiało to dla mnie jakby rozumiał dlaczego wyszłam, że moja reakcja była asertywna i ok. Kolejnego dnia spytałam dlaczego nie złożył mi życzeń na dzień kobiet. Odpowiedź: bo byłem zły. Więc pytam o co - odpowiedź: Na Ciebie, o reakcje, na drugi dzień to przemyślałem.
Tutaj moje przekonanie o tym że cokolwiek rozumiem lega w gruzach i pytam o tę złość i o to co przemyślał i jak przemyślał.
No i się zaczęło. Chciałam z nim przegadać oprócz tej sytuacji to cały temat picia, bo to dla mnie ważny temat. Ale skupiłam się najpierw tym żeby zrozumiał gdzie są moje granice w piciu moim lub partnera, a żeby to zrozumiał próbowałam go pokierować na to aby określił czy on ma takie granice po których jest niefajnie. I tutaj długo nie potrafiliśmy się zrozumieć. Jego odpowiedź: czuję gdy jest dość - nie była odpowiedzią o którą mi chodziło. Dlatego próbowałam mu to wytłumaczyć i kolejnymi pytaniami przybliżyć się do zrozumienia jego podejścia.
I wałkowanie tego tematu (i pobocznych - z zakresu alkoholu) doprowadziło go do zblokowania się.

Żadne tłumaczenia nic nie wniosą, skoro z daleka widać, że masz do czynienia z alkoholikiem, więc nie oczekuj prawdy.
Kłamał z tym niby testem.
Tym bardziej Ci z nim nie po drodze.

33

Odp: Skomplikowanie vs prostota
ikarzyca napisał/a:

Co do jego upicia się w sztok - no właśnie on twierdzi że to nie było tak dużo, że był świadomy i całkiem okej się czuł. Potwierdzam że był świadomy, nadal miły, kulturalny. Ale mocno go wiało. No i ja mam inne granice. I to chciałam z nim obgadać.

Acha. Ja po wypiciu 0,5 chodzę prosto i składnie mówię. Co nie znaczy, ze jestem trzeźwy.


Sorry, ale to tłumaczenie głupiego. I jego i twoje.


Nie trzeba ucinać sobie palca sekatorem, żeby wiedzieć, ze to będzie bolesne doświadczenie.


To co typ robi to manipulacja. A ty łykasz jak pelikan. I albo jest to bajką, bo średnio chce mi się wierzyć, żeby dorosły facet zachowywał się tak absurdalnie niedojrzale, albo jest po prostu...niedojrzałym gamoniem z zadatkami na manipulatora.

34

Odp: Skomplikowanie vs prostota
wieka napisał/a:

Żadne tłumaczenia nic nie wniosą, skoro z daleka widać, że masz do czynienia z alkoholikiem, więc nie oczekuj prawdy.
Kłamał z tym niby testem.
Tym bardziej Ci z nim nie po drodze.

Nie wiem czy z daleka widać że mam do czynienia z alkoholikiem.
Fakt - zapala mi się lampka ostrzegawcza, ale na zasadzie: trzeba się przyjrzeć.

35

Odp: Skomplikowanie vs prostota
ikarzyca napisał/a:

Powiedzmy że tutaj przemyślałam sobie temat i mimo że moją początkową reakcją była ogromna złość, to uznałam że jeśli to będzie jednostkowa sytuacja to mogę nad tym przejść dalej i zobaczyć w którą stronę idziemy. Zaznaczyłam że nie chcę nigdy więcej żadnych testów, zgodził się.
On twierdzi że najlepszą drogą do poznania się i oceny co z tego może być jest wspólne przeżywanie sytuacji. Że to przewyższa rozmawianie o sobie/pisanie.
I jeśli tak na to popatrzę to mogę mu ten jeden test wybaczyć - na zasadzie - jeśli chcemy się przekonać jak nam ze sobą na wakacje - jedźmy na wakacje, jeśli chcemy się przekonać jak nam ze sobą gdy pojawia się alkohol - wypijmy alkohol.
Co do jego upicia się w sztok - no właśnie on twierdzi że to nie było tak dużo, że był świadomy i całkiem okej się czuł. Potwierdzam że był świadomy, nadal miły, kulturalny. Ale mocno go wiało. No i ja mam inne granice. I to chciałam z nim obgadać.

Nie da się tego obgadać... Jak można było się upić, jak był umówiony z Tobą, on nad sobą nie panuje, więc nie wiem na co liczysz.
Żeby go poznać musiałabyś z nim mieszkać.

36

Odp: Skomplikowanie vs prostota
Jack Sparrow napisał/a:
ikarzyca napisał/a:

Co do jego upicia się w sztok - no właśnie on twierdzi że to nie było tak dużo, że był świadomy i całkiem okej się czuł. Potwierdzam że był świadomy, nadal miły, kulturalny. Ale mocno go wiało. No i ja mam inne granice. I to chciałam z nim obgadać.

Acha. Ja po wypiciu 0,5 chodzę prosto i składnie mówię. Co nie znaczy, ze jestem trzeźwy.


Sorry, ale to tłumaczenie głupiego. I jego i twoje.


Nie trzeba ucinać sobie palca sekatorem, żeby wiedzieć, ze to będzie bolesne doświadczenie.


To co typ robi to manipulacja. A ty łykasz jak pelikan. I albo jest to bajką, bo średnio chce mi się wierzyć, żeby dorosły facet zachowywał się tak absurdalnie niedojrzale, albo jest po prostu...niedojrzałym gamoniem z zadatkami na manipulatora.

A mnie się nie chce wierzyć, że bywają takie kobiety jak autorka, które wszystko przyjmują za dobrą monetę, ba, jeszcze chcą wyjaśniać i przepraszać.  W sumie zakochana kobieta bywa zdolna do wszystkiego.

37

Odp: Skomplikowanie vs prostota
ikarzyca napisał/a:
wieka napisał/a:

Żadne tłumaczenia nic nie wniosą, skoro z daleka widać, że masz do czynienia z alkoholikiem, więc nie oczekuj prawdy.
Kłamał z tym niby testem.
Tym bardziej Ci z nim nie po drodze.

Nie wiem czy z daleka widać że mam do czynienia z alkoholikiem.
Fakt - zapala mi się lampka ostrzegawcza, ale na zasadzie: trzeba się przyjrzeć.

Nie przyjrzysz się za bardzo, bo za mało z nim przebywasz, już samo to, że pociągał jeszcze w samochodzie, mówi, że nie ma umiaru.
Tu nie słowa się liczą, tylko czyny.

38 Ostatnio edytowany przez ikarzyca (2024-03-22 14:00:25)

Odp: Skomplikowanie vs prostota
Jack Sparrow napisał/a:
ikarzyca napisał/a:

Co do jego upicia się w sztok - no właśnie on twierdzi że to nie było tak dużo, że był świadomy i całkiem okej się czuł. Potwierdzam że był świadomy, nadal miły, kulturalny. Ale mocno go wiało. No i ja mam inne granice. I to chciałam z nim obgadać.

Acha. Ja po wypiciu 0,5 chodzę prosto i składnie mówię. Co nie znaczy, ze jestem trzeźwy.


Sorry, ale to tłumaczenie głupiego. I jego i twoje.


Nie trzeba ucinać sobie palca sekatorem, żeby wiedzieć, ze to będzie bolesne doświadczenie.


To co typ robi to manipulacja. A ty łykasz jak pelikan. I albo jest to bajką, bo średnio chce mi się wierzyć, żeby dorosły facet zachowywał się tak absurdalnie niedojrzale, albo jest po prostu...niedojrzałym gamoniem z zadatkami na manipulatora.


Nikt nie twierdził że on był wtedy trzeźwy - ani on, ani ja.
Przyznawał i wtedy i później że wypił. Wypił sporo. Nie do nieprzytomnosci, ale sporo.

Jak mówiłam - sama też nie raz wypiję. Czy zdarzało mi się pociągać w aucie jako pasażer? Jasne!
Możę dlatego jakieś tam zrozumienie dla niego jest.
Tylko tak jak mówię - u mnie granica leży już w sporym zataczaniu się no i wymiotowaniu, i bełkocie. Ja się do takiego stanu nie doprowadzam.
On nie bełkotał. Zataczał się, co do wymiotowania to też chyba powiedział że to specjalnie sprowokował.

39

Odp: Skomplikowanie vs prostota
ikarzyca napisał/a:

Jak mówiłam - sama też nie raz wypiję. Czy zdarzało mi się pociągać w aucie jako pasażer? Jasne!


Niskie masz te granice. Niziuteńkie.

40

Odp: Skomplikowanie vs prostota
Jack Sparrow napisał/a:
ikarzyca napisał/a:

Jak mówiłam - sama też nie raz wypiję. Czy zdarzało mi się pociągać w aucie jako pasażer? Jasne!


Niskie masz te granice. Niziuteńkie.

Nie rozumiem, możesz wyjaśnić?

41

Odp: Skomplikowanie vs prostota

W takim razie razem sobie popijajcie, ale nie oczekuj od niego wyłumaczenia tego, czego on sam nie wie/nie przyzna się, tym bardziej obiecania czegokolwiek.
Na razie poddajesz się manipulacji, granice będzie przesuwał, jak się współuzależnisz, to już ciężko Ci będzie się rozstać, tak działa toksyczna relacja.

42

Odp: Skomplikowanie vs prostota
ikarzyca napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
ikarzyca napisał/a:

Jak mówiłam - sama też nie raz wypiję. Czy zdarzało mi się pociągać w aucie jako pasażer? Jasne!


Niskie masz te granice. Niziuteńkie.

Nie rozumiem, możesz wyjaśnić?

Ja to rozumiem jako przenośnię.

43

Odp: Skomplikowanie vs prostota
wieka napisał/a:

W takim razie razem sobie popijajcie, ale nie oczekuj od niego wyłumaczenia tego, czego on sam nie wie/nie przyzna się, tym bardziej obiecania czegokolwiek.
Na razie poddajesz się manipulacji, granice będzie przesuwał, jak się współuzależnisz, to już ciężko Ci będzie się rozstać, tak działa toksyczna relacja.

Ja nie widzę problemu w wypiciu wieczorem lampki wina lub kilku lampek, albo drinka. Na imprezie mogę wypić więcej. A jak wejdzie głupawka to i w aucie jak ktoś wiezie mogę pociągnąć.
I nie oczekuję od partnera abstynencji. Myślę że mogę zaakceptować czyjeś picie - ale chyba w takim zakresie jak ja sama piję.

44

Odp: Skomplikowanie vs prostota

Jak masz plany zapasowe dobra sprawa jest ultimatum. Jak się chce to można wszystko. Alkohol, papierosy na dłuższą metę plusów nie maja, o grubszym kalibrze nie wspomnę..

45

Odp: Skomplikowanie vs prostota
ikarzyca napisał/a:

Nie rozumiem, możesz wyjaśnić?


A co w tym wyjaśniać? Jak pijesz jako pasażer, to jest nic innego jak picie do lustra.

A jak granice własnego spożycia stawiasz na równi z granicą fizyczną spożycia (no jak ktoś rzyga/bełkocze i zatacza się, to żeby pić dalej to trzeba by wlewać w taką osobę alkohol siłą) to oznacza to w praktyce nie posiadanie żadnych granic.

46

Odp: Skomplikowanie vs prostota

Nie zna umiaru w piciu, robi Ci shit testy, kara Cię ciszą, gdy coś zrobisz nie po jego myśli - Ty serio nadal chcesz być z kimś takim?

47

Odp: Skomplikowanie vs prostota
Jack Sparrow napisał/a:
ikarzyca napisał/a:

Nie rozumiem, możesz wyjaśnić?


A co w tym wyjaśniać? Jak pijesz jako pasażer, to jest nic innego jak picie do lustra.

A jak granice własnego spożycia stawiasz na równi z granicą fizyczną spożycia (no jak ktoś rzyga/bełkocze i zatacza się, to żeby pić dalej to trzeba by wlewać w taką osobę alkohol siłą) to oznacza to w praktyce nie posiadanie żadnych granic.

Napisałam wyraźnie iż do takiego stanu się nie doprowadzam. Wiem kiedy przestać aby zakończyło się na dobrej zabawie.

48 Ostatnio edytowany przez ikarzyca (2024-03-22 14:29:05)

Odp: Skomplikowanie vs prostota
Anewe napisał/a:

Nie zna umiaru w piciu, robi Ci shit testy, kara Cię ciszą, gdy coś zrobisz nie po jego myśli - Ty serio nadal chcesz być z kimś takim?


Mocne. Przemyślę. Na razie tłumaczyłam to sobie tak:
Czy nie zna umiaru - miałam okazję przekonać się do tego raz.
Shit testy - okej, raz, jakoś to sobie wytłumaczyłam.
Karanie ciszą - spytałam go czy to była kara, odpisał że nie, że był zły i chciał sobie przemyśleć.

Ja nie wiem czy można go nazwać alkoholikiem.
Normalnie ogarnia pracę, inne obowiązki, dzieci.
Fakt jest taki że mało z nim przebywam.

49

Odp: Skomplikowanie vs prostota

Widzicie się 3 razy w miesiącu i przed Waszym spotkaniem facet się upija po to żeby Tobie zrobić na złość. I Ty jeszcze po niego przyjeżdżasz. Ja pi*rdole. Facet Cię testuje - nie szanuje. Sprawdza jak daleko się może posunąć - gdy zacznie przeginać a Ty będziesz miała " czelność" zwrócić mu uwagę to się obrazi i powie że za bardzo na niego "naciskasz".


Czyli podsumowując: widząc że przegiął miałaś mu podziękować za takie spotkanie i go zostawić. Nie pytać się czy jest zły bo to Ty miałaś prawo się gniewać i nie dzwonić do niego pierwsza na następny dzień. Powinien Cię przeprosić a Ty z siebie zrobiłaś ofiarę i zaczęłaś się tłumaczyć. I popatrz, tak Tobą manipulował że myślisz że to z Tobą jest problem.

50 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-03-22 14:35:05)

Odp: Skomplikowanie vs prostota
ikarzyca napisał/a:
Anewe napisał/a:

Nie zna umiaru w piciu, robi Ci shit testy, kara Cię ciszą, gdy coś zrobisz nie po jego myśli - Ty serio nadal chcesz być z kimś takim?


Mocne. Przemyślę. Na razie tłumaczyłam to sobie tak:
Czy nie zna umiaru - miałam okazję przekonać się do tego raz.
Shit testy - okej, raz, jakoś to sobie wytłumaczyłam.
Karanie ciszą - spytałam go czy to była kara, odpisał że nie, że był zły i chciał sobie przemyśleć.

Ja nie wiem czy można go nazwać alkoholikiem.
Normalnie ogarnia pracę, inne obowiązki, dzieci.
Fakt jest taki że mało z nim przebywam.

Widzisz, że wszystko idzie jakoś wytłumaczyć i powiedzieć to, co druga strona chce usłyszeć.

Wszystko więc masz wyjaśnione i nie wiem co dalej chcesz z nim wyjaśniać.

51 Ostatnio edytowany przez anetas (2024-03-22 14:37:44)

Odp: Skomplikowanie vs prostota

Dodam jeszcze że absolutnie powinnaś z nim zakończyć relację. Szanuj się bo nikt inny Cię nie będzie szanował. I niech nie pie*doli jak to on nie jest "prosty". Ludzie prości nie odwalają takich teatrzyków. Facet ma nierówno pod sufitem

52

Odp: Skomplikowanie vs prostota
anetas napisał/a:

Widzicie się 3 razy w miesiącu i przed Waszym spotkaniem facet się upija po to żeby Tobie zrobić na złość. I Ty jeszcze po niego przyjeżdżasz. Ja pi*rdole. Facet Cię testuje - nie szanuje. Sprawdza jak daleko się może posunąć - gdy zacznie przeginać a Ty będziesz miała " czelność" zwrócić mu uwagę to się obrazi i powie że za bardzo na niego "naciskasz".

Czyli podsumowując: widząc że przegiął miałaś mu podziękować za takie spotkanie i go zostawić. Nie pytać się czy jest zły bo to Ty miałaś prawo się gniewać i nie dzwonić do niego pierwsza na następny dzień. Powinien Cię przeprosić a Ty z siebie zrobiłaś ofiarę i zaczęłaś się tłumaczyć. I popatrz, tak Tobą manipulował że myślisz że to z Tobą jest problem.

(...) Dodam jeszcze że absolutnie powinnaś z nim zakończyć relację. Szanuj się bo nikt inny Cię nie będzie szanował. I niech nie pie*doli jak to on nie jest "prosty". Ludzie prości nie odwalają takich teatrzyków. Facet ma nierówno pod sufitem

Pełna zgoda. Lepiej bym tego nie ujęła.

A on pewnie jest alkoholikiem wysokofunkcjonującym. Dorosły człowiek się tak nie upija, tym bardziej bez okazji i to z własnym ojcem. Widać alkoholizm jest u nich rodzinny.

53

Odp: Skomplikowanie vs prostota
Anewe napisał/a:
anetas napisał/a:

Widzicie się 3 razy w miesiącu i przed Waszym spotkaniem facet się upija po to żeby Tobie zrobić na złość. I Ty jeszcze po niego przyjeżdżasz. Ja pi*rdole. Facet Cię testuje - nie szanuje. Sprawdza jak daleko się może posunąć - gdy zacznie przeginać a Ty będziesz miała " czelność" zwrócić mu uwagę to się obrazi i powie że za bardzo na niego "naciskasz".

Czyli podsumowując: widząc że przegiął miałaś mu podziękować za takie spotkanie i go zostawić. Nie pytać się czy jest zły bo to Ty miałaś prawo się gniewać i nie dzwonić do niego pierwsza na następny dzień. Powinien Cię przeprosić a Ty z siebie zrobiłaś ofiarę i zaczęłaś się tłumaczyć. I popatrz, tak Tobą manipulował że myślisz że to z Tobą jest problem.

(...) Dodam jeszcze że absolutnie powinnaś z nim zakończyć relację. Szanuj się bo nikt inny Cię nie będzie szanował. I niech nie pie*doli jak to on nie jest "prosty". Ludzie prości nie odwalają takich teatrzyków. Facet ma nierówno pod sufitem

Pełna zgoda. Lepiej bym tego nie ujęła.

A on pewnie jest alkoholikiem wysokofunkcjonującym. Dorosły człowiek się tak nie upija, tym bardziej bez okazji i to z własnym ojcem. Widać alkoholizm jest u nich rodzinny.


Podpisuję się.

54

Odp: Skomplikowanie vs prostota

Wątek poszedł w zupełnie inną stronę niż się spodziewałam.

Muszę to przetrawić. Zdaję sobie sprawę z tego że wypowiadacie się na podstawie szczątkowych informacji, ale one były dość dosadne więc i Wasze wypowiedzi takie są.

Przemyślę temat. Dziękuję.

Jakby coś jeszcze komuś do głowy przyszło to oczywiście przeczytam.

55

Odp: Skomplikowanie vs prostota

obstawiam, ze to jest znak zodiaku lew big_smile

56

Odp: Skomplikowanie vs prostota

Skorpion, tak jak i ja.

57

Odp: Skomplikowanie vs prostota
ikarzyca napisał/a:
Anewe napisał/a:

Nie zna umiaru w piciu, robi Ci shit testy, kara Cię ciszą, gdy coś zrobisz nie po jego myśli - Ty serio nadal chcesz być z kimś takim?


Mocne. Przemyślę. Na razie tłumaczyłam to sobie tak:
Czy nie zna umiaru - miałam okazję przekonać się do tego raz.
Shit testy - okej, raz, jakoś to sobie wytłumaczyłam.
Karanie ciszą - spytałam go czy to była kara, odpisał że nie, że był zły i chciał sobie przemyśleć.

Ja nie wiem czy można go nazwać alkoholikiem.
Normalnie ogarnia pracę, inne obowiązki, dzieci.
Fakt jest taki że mało z nim przebywam.


To sie pomylilam, suma sumarum, mezczyzni czesto tak okazuja swoje niezadowolenie (karanie cisza)
Znaki zodiaku kobieta przykladowo skorpion i facet przykladowo skorpion - to calkiem rozne osoby. I tak jest w kazdym znaku.

58 Ostatnio edytowany przez ikarzyca (2024-03-22 15:12:56)

Odp: Skomplikowanie vs prostota

Jestem po trudnym małżeństwie, w sumie to nadal w drodze do dojścia do siebie choć minęło już sporo czasu.
Tam cichych dni było sporo, nie raz zahaczało o miesiące.
Bardzo tego nie lubię.
Dlatego tutaj po wyjaśnieniu że to nie była kara tylko że chciał sobie przemyśleć - uznałam że ok. Na drugi dzień odzywał się już całkiem normalnie.

No i tak jeszcze chciałam wrócić do początku tej dyskusji - bo nadal nie potrafię sobie poukładać w głowie tego mojego dopytywania, czy jest nadmierne.

I jeszcze jedno - dość istotne - wpływ na moją ocenę sytuacji może mieć to że przy nim po raz pierwszy od rozstania poczułam coś. Wcześniej nie potrafiłam, mimo kilku dobrych facetów na mojej drodze.

W tej relacji już kilka razy zapalały mi się jakieś tam czerwone lampki, ale wiem że jestem dość emocjonalną osobą więc mówiłam sobie: nie histeryzuj, obserwuj.

59

Odp: Skomplikowanie vs prostota
ikarzyca napisał/a:

Jestem po trudnym małżeństwie, w sumie to nadal w drodze do dojścia do siebie choć minęło już sporo czasu.
Tam cichych dni było sporo, nie raz zahaczało o miesiące.
Bardzo tego nie lubię.
Dlatego tutaj po wyjaśnieniu że to nie była kara tylko że chciał sobie przemyśleć - uznałam że ok. Na drugi dzień odzywał się już całkiem normalnie.

No i tak jeszcze chciałam wrócić do początku tej dyskusji - bo nadal nie potrafię sobie poukładać w głowie tego mojego dopytywania, czy jest nadmierne.

I jeszcze jedno - dość istotne - wpływ na moją ocenę sytuacji może mieć to że przy nim po raz pierwszy od rozstania poczułam coś. Wcześniej nie potrafiłam, mimo kilku dobrych facetów na mojej drodze.


Nastepnym razem całuj po nogach, że Pan w ogóle znalazł kilka godzin na spotkanie z Tobą zamiast pić dalej z ojcem i nie zadawaj niewygodnych pytań. Po prostu ciesz się schlanym towarzystwem i udawaj że nie zauważyłaś odoru. Po tak to on może zacząć weryfikować czy na pewno chce z Tobą być sad

60

Odp: Skomplikowanie vs prostota

To była kara, jakby się nie odzywal kilka dni, też mógłby powiedzieć, że musiał przemyśleć... Tylko tu nic nie było do przemyślania, powinien zaraz na drugi dzień Ciebie przeprosić.
To bardziej Ty miałaś co przemyślać.

Jeśli chodzi o wyjaśnienia, to muszę przyznać, że nie bardzo umiesz dodawać kropki...
Samemu trzeba dochodzić do wniosków, a nie oczekiwać tłumaczeń, które niewiele mogą mieć wspólnego z prawdą. Dlatego łatwo Tobą manipulować, oszukiwać.

Zrobił Cię na szaro, a Ty próbujesz opatrznie sobie tłumaczyć, taka jesteś i musisz widać dobitnie przekonać się na własnej skórze, żeby do Ciebie dotarło.

61 Ostatnio edytowany przez ikarzyca (2024-03-22 15:48:29)

Odp: Skomplikowanie vs prostota

Taka już we mnie jest wiara w szczerość innych..
Daję tez innym prawo do błędów, bo sama je popełniam.
Ale fakt jest taki że oczekuję wyjaśnienia, wytłumaczenia. To dla mnie ważne jest.

I nawet po Waszych wypowiedziach - nie skłaniam się w stronę zobaczenia w nim wyrachowanego manipulanta.
Ale widzę problem, sprawiliście że patrzę na to wszystko z trochę innej strony. Jeszcze nie wiem co z nim zrobię. Muszę przemyśleć.

62

Odp: Skomplikowanie vs prostota
anetas napisał/a:

I niech nie pie*doli jak to on nie jest "prosty". Ludzie prości nie odwalają takich teatrzyków.

Amen.

63 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-03-22 16:14:32)

Odp: Skomplikowanie vs prostota

W każdym razie nie angażuj się, bardziej się dystansuj, bo widać, że Tobie bardziej zależy, on też to widzi, więc sobie pozwala...

Teraz on się wycofał, żeby do Ciebie dotarło, że on nie ma zamiaru Ci się tłumaczyć, masz go zaakceptować jakim jest i nie rozkładać na czynniki pierwsze jego zachowania, jak już to masz się sama domyśleć.
Wiedz, że nie da się wytłumaczyć wszystkiego, żebyś była zadowolona, więc on kłamie, żeby Cię zadowolić.

Przyklad: Dlaczego nie złożyłeś mi życzeń na Dzień Kobiet?
Co by tu odpowiedzieć, powiem, że byłem zły, niedobrze, powiem, że musiałem przemyśleć tongue
Nie powinno paść w ogóle takie pytanie, sama powinnaś się domyśleć, że mu mucha usiadła na nos, więc niejako samo prosisz się o manipulację.

Umawiajcie się na rozmowy w weekendy, wiesz, że lubi wypić, więc nie powinno Cię dziwić, że odpisuję na drugi dzień.
Zawsze trzeba mieć ograniczone zaufanie, a Ty wydajesz się naiwna, jak nastolatka.

Nie naciskaj, nie kontaktuj się pierwsza, odpuść, daj mu przestrzeń, niech się wykaże.

64

Odp: Skomplikowanie vs prostota

Ja ten jego test przetrwaiłam też w ten sposób że przecież ja też mu mówię o sobie rzeczy osobiste, które mogą sprawić że powie: nie odpowiadasz mi. Więc uznałam że okres poznawania się to jest w pewnym sensie taki okres testowania. Okej, on wybrał kiepską formę, ale jestem w stanie trochę zrozumieć jego intencje że chciał się przekonać jak zareaguje.

65

Odp: Skomplikowanie vs prostota
ikarzyca napisał/a:

Ja ten jego test przetrwaiłam też w ten sposób że przecież ja też mu mówię o sobie rzeczy osobiste, które mogą sprawić że powie: nie odpowiadasz mi. Więc uznałam że okres poznawania się to jest w pewnym sensie taki okres testowania. Okej, on wybrał kiepską formę, ale jestem w stanie trochę zrozumieć jego intencje że chciał się przekonać jak zareaguje.


Oszukujesz samą siebie.

Okres poznawania się to okres poznawania siebie. Opowiadania o swoich wartościach, zainteresowaniach, pasjach, celach jakie sie chce w życiu osiągnąć oraz obserwacji, czy za tymi słowami stoja odpowiednie czyny.


To nie jest okres shit-testów i manipulacji będących skrzyżowaniem przedszkola z gimbazą.

Posty [ 1 do 65 z 95 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Skomplikowanie vs prostota

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024