Sąsiedzi i zwierzęta - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Sąsiedzi i zwierzęta

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 148 ]

66 Ostatnio edytowany przez madoja (2023-10-01 01:46:17)

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
racja napisał/a:

W wakacje ja także oddałam kota który kilka lat mieszkał na moim podwórku. Niby nasz ale i obcy. Miał kilku karmicieli
Noce spędzał na bitwach i bzykaniu kotek. Zaczął chorować a że ja nie pracuje to leczyłam go sama....duomoxem. W skrócie jest oddany do fundacji,ma jakiś koci HIV,chorował a i zeby się popsuły. Cieszę się że go zabrali no by się męczył. Łatwo nie jest oddać chorującego zwierzaka ale nie mogłam patrzeć i posłuchać rady żeby go zostawić. Rady domownikow. Czyli miał zachorować i poprostu zdechnąć. Obecnie oglądam filmiki,kot zdrowy i po sterylizacji. Też sikał pod siebie.  Kot jest w prywatnym azylu a kotów tam jest z 100. Wyprowadzili go na prostą a ja nie zapłaciłam ani złotówki:(

Jeśli happy end to jestem za. smile
Czasami pomoc zwierzętom jest trudna. Trudno ocenić które postępowanie będzie dobre. Czasami trzeba wybrać po prostu mniejsze zło.
Ale też trzeba umieć myśleć "po zwierzęcemu", a nie "po ludzkiemu". Np. fundacja w moim mieście łowi koty, kastruje je i wypuszcza w to samo miejsce. Bo koty przywiązują się do miejsca. I będą nieszczęśliwe gdzieś w schronisku w klatce.
Nie każde zwierzę które jest wolne, jest od razu bezdomne. To sposób myślenia ludzi, nie zwierząt.

Co do kosztów, to są horrendalne. Właśnie pisała do mnie koleżanka, że jej kot kilka dni temu poczuł się źle. Póki co lekarze nadal nie wiedzą co mu jest, a już rachunek wyniósł 2300 zł. Powiedzcie mi jak prości, zwyczajni ludzie mają leczyć swoje zwierzęta? Np. ona musi wziąć kredyt hmm Chore. Dla ludzi chociaż jest jakiś NFZ. Dla zwierząt tez powinien.

A co do mojej historii - okazuje się że moja akcja z plakatami wypuściła daleko macki, bo nawet mąż dziś słyszał rozmowę z sklepie. Niestety ludzie bardziej skupiają się na tym co stało się w tym mieszkaniu i dlaczego tamci oddali zwierzęta, niż na faktycznej pomocy zwierzętom.
Dziś wieczorem powiesiłam jeszcze kilka plakatów. M.in. koło Biedry i paczkomatu, czyli tam gdzie jest najwięcej ludzi.

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez racja (2023-10-01 08:34:43)

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta

Madoja nie ma NFZ dla zwierzaków. Co do wypuszczania mojego dziadka.niestety ale kot chorował nawet w wakacje kaszlał pod moim oknem miał ropne wycieki z ucha więc podejrzewałam że wypuszczenie dziadka nic a nic nie da.fundacja zapłaci a kot w zimę zachoruje a mi pęknie serce.albo zapuka toz i muszę się tłumaczyć z ubostwa. Kot musi być zamknięty w ciepłej łazience żeby nie chorował.ma fiv i to poważna choroba. Co do tych właścicieli poprostu masakra. Aż się gadać nie chce.nawet nie szukali domów im.aleprzykro. moja decyzja była pochwalona przez większość ale domownicy nie cieszyli się. Bo wyjdzie szydło z worka. Psa wzial partner i nikogo o zgodę nie pytał. Myślał że będzie super a tu dupa bo pies agresywny i na ludz się rzuca.albo ujada godzinami. Ja psa nie chciałam.partner myślał że zrobi tak jak ja,że bez pytania przywiozłam zamrażarkę choć on nie chciał dwa dni kłótni i przeszło wtedy z lodówką kolejna. Niestety lodówka to nie żywe zwierze i nie przeszło.sledze niestety stronki z adopcjami z mojego miasta.wyrzucane są nie tylko mioty z kocicami ale i psami. Z pięciu psów było ogłoszenie zeby oddać.fala hejtu była ogromna. Ktoś jechał do pracy inny miał alergie(akurat mnie zatyka oddychać nie mogę także na psa)inny miał niemowlę a właściciel mieszkania nie zgodził się bo pies ujada i sąsiedzi się skarżą. Sytuacji było wiele.bardzo dużo.

68

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta

Wróciłam ze spaceru. Po drodze spotkałam paru różnych sąsiadów z psami. Wszyscy gadali o Diego.

Jeden, który mieszka z tamtymi ludźmi drzwi w drzwi, powiedział że to chuje, bo zrobili to DRUGI RAZ.
Już kiedyś wyjechali za granicę i wtedy zostawili innego psa i inne 3 koty.

Szok.

Do tego okłamali sąsiadów, że oddali zwierzęta do dobrego domu.

No generalnie wszyscy ich teraz nienawidzą.

Jeden pan powiedział że zastanawia się, czy nie wziąć Diego do siebie, ale musi to przedyskutować z żoną. Zaproponowałam mu pomoc, czy to finansową, czy to w spacerkach.
Trzymajcie kciuki żeby wziął tego biednego pieska.

69

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
madoja napisał/a:

Wróciłam ze spaceru. Po drodze spotkałam paru różnych sąsiadów z psami. Wszyscy gadali o Diego.

Jeden, który mieszka z tamtymi ludźmi drzwi w drzwi, powiedział że to chuje, bo zrobili to DRUGI RAZ.
Już kiedyś wyjechali za granicę i wtedy zostawili innego psa i inne 3 koty.

Szok.

Do tego okłamali sąsiadów, że oddali zwierzęta do dobrego domu.

No generalnie wszyscy ich teraz nienawidzą.

Jeden pan powiedział że zastanawia się, czy nie wziąć Diego do siebie, ale musi to przedyskutować z żoną. Zaproponowałam mu pomoc, czy to finansową, czy to w spacerkach.
Trzymajcie kciuki żeby wziął tego biednego pieska.

Mam nadzieje,ze ten pies trafi do dobrego domu, gdzie juz go nie porzuca

70 Ostatnio edytowany przez jjbp (2023-10-01 12:48:15)

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta

Madoja, naprawdę podziwiam to jak zaangażowałaś się w znalezienie tym zwierzakom stabilnego domu, masz złote serce, w 100% popieram to co robisz. A na sąsiadów nie mam słów, co za okropni ludzie. I to drugi raz???? Zgadzam się z w pełni z Twoim podejściem że zwierzęta to członkowie rodziny i się ich nie porzuca pod żadnym pozorem. Jeśli możesz, dawaj nam proszę update jak się sytuacja potoczy

71 Ostatnio edytowany przez madoja (2023-10-01 12:58:58)

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
jjbp napisał/a:

Madoja, naprawdę podziwiam to jak zaangażowałaś się w znalezienie tym zwierzakom stabilnego domu, masz złote serce, w 100% popieram to co robisz. A na sąsiadów nie mam słów, co za okropni ludzie. I to drugi raz???? Zgadzam się z w pełni z Twoim podejściem że zwierzęta to członkowie rodziny i się ich nie porzuca pod żadnym pozorem. Jeśli możesz, dawaj nam proszę update jak się sytuacja potoczy

"Zwierzakom" nie, bo o koty nie walczę, chociaż wstępnie były te plany by je tu sprowadzić i postawić budki. Jeszcze to rozważamy. Jutro zadzwonię do schroniska spytać co o tym myślą. Nie umiem ocenić co będzie lepsze. Czy kot - gdyby umiał mówić - powiedziałby że woli swój stary dom, ale być na dworze w zimę (chociaż w sumie w styropianowych budkach jest ciepło), czy w obcym miejscu pełnym innych kotów, ale za to w cieple.
Koty są niezwykle terytorialne.
A dla psa ważny jest właściciel, nie miejsce.

Oczywiście, że będę dawać znać. smile

Ten jeden pan też mówił że nie ma absolutnie żadnego usprawiedliwienia. Że mogli poszukać domu, mogli popytać sąsiadów, może każdy by wziął po jednym kocie. Mogli zabrać psa ze sobą. Cokolwiek.

I co, wrócą za rok czy dwa i wezmą kolejnych 5 zwierząt, by po paru latach je wyrzucić? Jak powstrzymać takich ludzi?

72 Ostatnio edytowany przez racja (2023-10-01 18:51:44)

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta

Madoja jest na to sposób. Proszę skontaktować się z toz z animalsami że schroniskiem i wszystkimi którzy zajmują się zwierzętami w mieście następnie w ratuszu z pracownikiem gminy a także proszę powiadomić na FB wszystkich na spotted. Jak wrócą i wezmą to będą mieli najazd tozu.
Rozumiem wyjechać bo praca,bo zdrowie oddać raz bo czas ale nie drugi raz i brać nie jedno zwierzę a pięć?to brzmi jak kiepski żart. Każdy z nas może stanąć przed takim miejscem w naszym życiu że odziedziczony dom na wsi po babci zawiera kilka zwierząt którymi się nie zajmiemy ale nikt z nas nie brał ich jako małych. Historia Diego jest straszna,koty masakra.one też!!!!bardzo się przywiązują. Ja oddając mojego bezdomniaka wiedziałam że mój azyl jest miejscem lepszym niż schron a właściciele będą go leczyć. I opisując jego historię właścicielka płakała.
A toz lubi rozdmuchać każda dziurawa budę i każdy psi łańcuch więc będzie taki wstyd że masakra.u mnie w mieście jak coś wypłynie to jest jeden wielki wstyd a strony toż są obserwowane przez wszystkich mieszkańców,dyrektorów,prezesów i ludzi na wysokich stanowiskach ludzie są bardzo wrażliwi na psa i kota krzywdę.nie kłamie.

73

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
racja napisał/a:

Madoja jest na to sposób. Proszę skontaktować się z toz z animalsami że schroniskiem i wszystkimi którzy zajmują się zwierzętami w mieście następnie w ratuszu z pracownikiem gminy a także proszę powiadomić na FB wszystkich na spotted. Jak wrócą i wezmą to będą mieli najazd tozu.
Rozumiem wyjechać bo praca,bo zdrowie oddać raz bo czas ale nie drugi raz i brać nie jedno zwierzę a pięć?to brzmi jak kiepski żart. Każdy z nas może stanąć przed takim miejscem w naszym życiu że odziedziczony dom na wsi po babci zawiera kilka zwierząt którymi się nie zajmiemy ale nikt z nas nie brał ich jako małych. Historia Diego jest straszna,koty masakra.one też!!!!bardzo się przywiązują. Ja oddając mojego bezdomniaka wiedziałam że mój azyl jest miejscem lepszym niż schron a właściciele będą go leczyć.

Dokladnie zrobic wszystko by nie mieli.wiecej zwierzat-to nie sa zabawki ,zebym sobie brac i oddawac

74

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta

Julka dopisałam kilka zdań.edytowalam.jak u nas wypływa taka historia to ja bym na miejscu właściciela być nie chciała.to mega wstyd.jak bicie kobiet.

75 Ostatnio edytowany przez 2odiak (2023-10-01 19:36:56)

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
racja napisał/a:

Julka dopisałam kilka zdań.edytowalam.jak u nas wypływa taka historia to ja bym na miejscu właściciela być nie chciała.to mega wstyd.jak bicie kobiet.

Ludzie wstydu nie mają, zapuszczone mózgi ,oczy nie widzą. Kolanowanie bywa, że nie pomaga smile
Ty myślisz, że tacy ludzie wróca do chaty bez skrupułów skoro laska madoje z marszu lockneła. To nie są ludzie którzy mają jakieś uczucia i myślą smile Zwykle pizdy do lania za żywota, karierowicze po trupach  big_smile Byle w dupę było ciepełko big_smile Tylko fakty są takie, że jak się pojawia to kamiory będą bezlitosne smile

76

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
2odiak napisał/a:
racja napisał/a:

Julka dopisałam kilka zdań.edytowalam.jak u nas wypływa taka historia to ja bym na miejscu właściciela być nie chciała.to mega wstyd.jak bicie kobiet.

Ludzie wstydu nie mają, zapuszczone mózgi ,oczy nie widzą. Kolanowanie bywa, że nie pomaga smile
Ty myślisz, że tacy ludzie wróca do chaty bez skrupułów skoro laska madoje z marszu lockneła. To nie są ludzie którzy mają jakieś uczucia i myślą smile Zwykle pizdy do lania za żywota, karierowicze po trupach  big_smile Byle w dupę było ciepełko big_smile Tylko fakty są takie, że jak się pojawia to kamiory będą bezlitosne smile

Dokladnie wstydu nie maja,zeby zwierzeta porzucac

77

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta

Pies partnera strasznie przezywa jak go nie wezmą na wycieczkę tak płacze.a za kratami?co ten Diego musi czuć

78

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta

Zaczynam myśleć że to jacyś zaburzeni, chorzy ludzie. Najpierw opiekują się zwierzętami naprawdę dobrze (widać na zdjęciach na poprzedniej stronie - zwierzaczki w łóżku, ogólnie dobrze odżywione, pies był bardzo radosny, a koty przyjazne - więc na pewno ich nie bili czy coś), ale potem bez skrupułów, bez żadnej refleksji oddają.
Nie wiadomo czy to był drugi raz, czy może piąty albo dziesiąty, bo oni mieszkają tu od niedawna(ok. 6-7 lat).
Nie da się też dopilnować, żeby nie brali nowych zwierząt, bo poprzednie też wzięli z ogłoszeń, ze wsi od kogoś itd.

79

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
racja napisał/a:

Pies partnera strasznie przezywa jak go nie wezmą na wycieczkę tak płacze.a za kratami?co ten Diego musi czuć

Biedne zwierzaki rozrycze sie zaraz nie moge czytac dluzej, bo mnie sie wyobraza ten pies

80

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
JuliaUK33 napisał/a:
2odiak napisał/a:
racja napisał/a:

Julka dopisałam kilka zdań.edytowalam.jak u nas wypływa taka historia to ja bym na miejscu właściciela być nie chciała.to mega wstyd.jak bicie kobiet.

Ludzie wstydu nie mają, zapuszczone mózgi ,oczy nie widzą. Kolanowanie bywa, że nie pomaga smile
Ty myślisz, że tacy ludzie wróca do chaty bez skrupułów skoro laska madoje z marszu lockneła. To nie są ludzie którzy mają jakieś uczucia i myślą smile Zwykle pizdy do lania za żywota, karierowicze po trupach  big_smile Byle w dupę było ciepełko big_smile Tylko fakty są takie, że jak się pojawia to kamiory będą bezlitosne smile

Dokladnie wstydu nie maja,zeby zwierzeta porzucac

Bo to jest myślenie tak jak pisałem
" To są tylko zwierzęta"
A u dorobkiewiczów istota podległa jest tylko zabawką.  Bo w dupę najważniejsze jest ciepełko big_smile

81

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
2odiak napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
2odiak napisał/a:

Ludzie wstydu nie mają, zapuszczone mózgi ,oczy nie widzą. Kolanowanie bywa, że nie pomaga smile
Ty myślisz, że tacy ludzie wróca do chaty bez skrupułów skoro laska madoje z marszu lockneła. To nie są ludzie którzy mają jakieś uczucia i myślą smile Zwykle pizdy do lania za żywota, karierowicze po trupach  big_smile Byle w dupę było ciepełko big_smile Tylko fakty są takie, że jak się pojawia to kamiory będą bezlitosne smile

Dokladnie wstydu nie maja,zeby zwierzeta porzucac

Bo to jest myślenie tak jak pisałem
" To są tylko zwierzęta"
A u dorobkiewiczów istota podległa jest tylko zabawką.  Bo w dupę najważniejsze jest ciepełko big_smile

Bo tacy ludzie sa niedobrzy

82 Ostatnio edytowany przez 2odiak (2023-10-01 20:02:45)

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
madoja napisał/a:

Zaczynam myśleć że to jacyś zaburzeni, chorzy ludzie. Najpierw opiekują się zwierzętami naprawdę dobrze (widać na zdjęciach na poprzedniej stronie - zwierzaczki w łóżku, ogólnie dobrze odżywione, pies był bardzo radosny, a koty przyjazne - więc na pewno ich nie bili czy coś), ale potem bez skrupułów, bez żadnej refleksji oddają.
Nie wiadomo czy to był drugi raz, czy może piąty albo dziesiąty, bo oni mieszkają tu od niedawna(ok. 6-7 lat).
Nie da się też dopilnować, żeby nie brali nowych zwierząt, bo poprzednie też wzięli z ogłoszeń, ze wsi od kogoś itd.

Bardzo dobrze to odbierasz. Nikt normalny na umyśle tak tego nie rozegra.
Na FB i internetach miszczom możesz zrobić kuku ,np lipne konto z logiem i fotką " x-scy to są jednak foliarze i do tego zaaaajebisty opis" big_smile Kopyto mają dozgonne big_smile
P S . @ ode mnie doszedł ? big_smile
Jak nie to będzie oficjalna drogą smile

83

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
2odiak napisał/a:

P S . @ ode mnie doszedł ? big_smile
Jak nie to będzie oficjalna drogą smile

Yup.
Odpisałam.

Co do sytuacji Diego - nawet sobie nie umiem wyobrazić. Leży sobie na kanapie, jest wołany przez pana jak na spacerek i wywożony gdzieś daleko. Patrzy jak pan sam wsiada do auta.
Podobno zwierzęta często śnią o właścicielach.
Diego pewnie śni o swoim dawnym domu, dawnym życiu, o powrocie pana.

Zresztą koty na pewno też to strasznie przeżyły. Koty także się przywiązują i kochają.

Mimo wszystkiego co robię, dręczy mnie, że sytuacja zwierząt nadal się nie zmieniła. Z ich poziomu nadal jest tak samo beznadziejnie, jakbym nie robiła nic.
Nie wiem jak "zmusić" kogoś by przygarnął chociaż tego psa.

84

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
madoja napisał/a:
2odiak napisał/a:

P S . @ ode mnie doszedł ? big_smile
Jak nie to będzie oficjalna drogą smile

Yup.
Odpisałam.

Co do sytuacji Diego - nawet sobie nie umiem wyobrazić. Leży sobie na kanapie, jest wołany przez pana jak na spacerek i wywożony gdzieś daleko. Patrzy jak pan sam wsiada do auta.
Podobno zwierzęta często śnią o właścicielach.
Diego pewnie śni o swoim dawnym domu, dawnym życiu, o powrocie pana.

Zresztą koty na pewno też to strasznie przeżyły. Koty także się przywiązują i kochają.

Mimo wszystkiego co robię, dręczy mnie, że sytuacja zwierząt nadal się nie zmieniła. Z ich poziomu nadal jest tak samo beznadziejnie, jakbym nie robiła nic.
Nie wiem jak "zmusić" kogoś by przygarnął chociaż tego psa.

Ja bym wziela wszystkie ich zwierzeta gdybym miala swoje mieszkanie i mieszkala w Polsce

85

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
JuliaUK33 napisał/a:
madoja napisał/a:
2odiak napisał/a:

P S . @ ode mnie doszedł ? big_smile
Jak nie to będzie oficjalna drogą smile

Yup.
Odpisałam.

Co do sytuacji Diego - nawet sobie nie umiem wyobrazić. Leży sobie na kanapie, jest wołany przez pana jak na spacerek i wywożony gdzieś daleko. Patrzy jak pan sam wsiada do auta.
Podobno zwierzęta często śnią o właścicielach.
Diego pewnie śni o swoim dawnym domu, dawnym życiu, o powrocie pana.

Zresztą koty na pewno też to strasznie przeżyły. Koty także się przywiązują i kochają.

Mimo wszystkiego co robię, dręczy mnie, że sytuacja zwierząt nadal się nie zmieniła. Z ich poziomu nadal jest tak samo beznadziejnie, jakbym nie robiła nic.
Nie wiem jak "zmusić" kogoś by przygarnął chociaż tego psa.

Ja bym wziela wszystkie ich zwierzeta gdybym miala swoje mieszkanie i mieszkala w Polsce

Mieszkanie nie. Ja mam mieszkanie i nie da się mieć tylu zwierząt smile
Do takich akcji trzeba mieć dom z ogrodem, a najlepiej po prostu duże pole.
Miałam kiedyś takiego znajomego, który kupił duży kawał ziemi i przygarniał wszystkie bidulki. Miał nawet lamę. No ale facet miał dużo pieniędzy, więc mógł sobie na to pozwolić.
Kurde, zazdrościłam mu.

Wkurza mnie że bogaci ludzie nie robią właśnie takich dobrych rzeczy, tylko myślą o sobie i kupują kolejne mieszkania, jachty, jeżdżą na wakacje. Ja otwierałabym właśnie takie przytułki / schroniska.

86

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
madoja napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
madoja napisał/a:

Yup.
Odpisałam.

Co do sytuacji Diego - nawet sobie nie umiem wyobrazić. Leży sobie na kanapie, jest wołany przez pana jak na spacerek i wywożony gdzieś daleko. Patrzy jak pan sam wsiada do auta.
Podobno zwierzęta często śnią o właścicielach.
Diego pewnie śni o swoim dawnym domu, dawnym życiu, o powrocie pana.

Zresztą koty na pewno też to strasznie przeżyły. Koty także się przywiązują i kochają.

Mimo wszystkiego co robię, dręczy mnie, że sytuacja zwierząt nadal się nie zmieniła. Z ich poziomu nadal jest tak samo beznadziejnie, jakbym nie robiła nic.
Nie wiem jak "zmusić" kogoś by przygarnął chociaż tego psa.

Ja bym wziela wszystkie ich zwierzeta gdybym miala swoje mieszkanie i mieszkala w Polsce

Mieszkanie nie. Ja mam mieszkanie i nie da się mieć tylu zwierząt smile
Do takich akcji trzeba mieć dom z ogrodem, a najlepiej po prostu duże pole.
Miałam kiedyś takiego znajomego, który kupił duży kawał ziemi i przygarniał wszystkie bidulki. Miał nawet lamę. No ale facet miał dużo pieniędzy, więc mógł sobie na to pozwolić.
Kurde, zazdrościłam mu.

Wkurza mnie że bogaci ludzie nie robią właśnie takich dobrych rzeczy, tylko myślą o sobie i kupują kolejne mieszkania, jachty, jeżdżą na wakacje. Ja otwierałabym właśnie takie przytułki / schroniska.

Jak bede miec swoja dzialalnosc to kupie dom i bede miec duzo porzuconych zwierzat

87

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
madoja napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
madoja napisał/a:

Yup.
Odpisałam.

Co do sytuacji Diego - nawet sobie nie umiem wyobrazić. Leży sobie na kanapie, jest wołany przez pana jak na spacerek i wywożony gdzieś daleko. Patrzy jak pan sam wsiada do auta.
Podobno zwierzęta często śnią o właścicielach.
Diego pewnie śni o swoim dawnym domu, dawnym życiu, o powrocie pana.

Zresztą koty na pewno też to strasznie przeżyły. Koty także się przywiązują i kochają.

Mimo wszystkiego co robię, dręczy mnie, że sytuacja zwierząt nadal się nie zmieniła. Z ich poziomu nadal jest tak samo beznadziejnie, jakbym nie robiła nic.
Nie wiem jak "zmusić" kogoś by przygarnął chociaż tego psa.

Ja bym wziela wszystkie ich zwierzeta gdybym miala swoje mieszkanie i mieszkala w Polsce

Mieszkanie nie. Ja mam mieszkanie i nie da się mieć tylu zwierząt smile
Do takich akcji trzeba mieć dom z ogrodem, a najlepiej po prostu duże pole.
Miałam kiedyś takiego znajomego, który kupił duży kawał ziemi i przygarniał wszystkie bidulki. Miał nawet lamę. No ale facet miał dużo pieniędzy, więc mógł sobie na to pozwolić.
Kurde, zazdrościłam mu.

Wkurza mnie że bogaci ludzie nie robią właśnie takich dobrych rzeczy, tylko myślą o sobie i kupują kolejne mieszkania, jachty, jeżdżą na wakacje. Ja otwierałabym właśnie takie przytułki / schroniska.

Madoju, nie bogaci, a nowobogaccy.  Bogaci otwierają stowarzyszenia, fundację, a nowobogaccy myśla o własnych 4-ch literach.

88

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
2odiak napisał/a:
madoja napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Ja bym wziela wszystkie ich zwierzeta gdybym miala swoje mieszkanie i mieszkala w Polsce

Mieszkanie nie. Ja mam mieszkanie i nie da się mieć tylu zwierząt smile
Do takich akcji trzeba mieć dom z ogrodem, a najlepiej po prostu duże pole.
Miałam kiedyś takiego znajomego, który kupił duży kawał ziemi i przygarniał wszystkie bidulki. Miał nawet lamę. No ale facet miał dużo pieniędzy, więc mógł sobie na to pozwolić.
Kurde, zazdrościłam mu.

Wkurza mnie że bogaci ludzie nie robią właśnie takich dobrych rzeczy, tylko myślą o sobie i kupują kolejne mieszkania, jachty, jeżdżą na wakacje. Ja otwierałabym właśnie takie przytułki / schroniska.

Madoju, nie bogaci, a nowobogaccy.  Bogaci otwierają stowarzyszenia, fundację, a nowobogaccy myśla o własnych 4-ch literach.

Co to za wymyslone slowo nowobogaccy?

89 Ostatnio edytowany przez racja (2023-10-01 22:42:28)

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta

Bezdomność pogłębia niestety brak sterylizacji. Kiedyś nikt tego nie robił,pamiętam jak kocięta były głodne i ile jadły na raz. Ale dziś?koty które potrafiły zjeść bochenek chleba w dawnych czasach dziś zjedzą dwa kg karmy na dzień. Wykarmienie kociaków to wysokość sterylizacji więc nie rozumiem tego że u nas w mieście urodziło się że sto kotów i psów.potem w kartonie wywożą do lasu na pole na cmentarz. Jeszcze mają sumienie że wypuszcza nie przywiaza do drzewa.

90

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
racja napisał/a:

Bezdomność pogłębia niestety brak sterylizacji. Kiedyś nikt tego nie robił,pamiętam jak kocięta były głodne i ile jadły na raz. Ale dziś?koty które potrafiły zjeść bochenek chleba w dawnych czasach dziś zjedzą dwa kg karmy na dzień. Wykarmienie kociaków to wysokość sterylizacji więc nie rozumiem tego że u nas w mieście urodziło się że sto kotów i psów.potem w kartonie wywożą do lasu na pole na cmentarz. Jeszcze mają sumienie że wypuszcza nie przywiaza do drzewa.

To koty moga jesc chleb?

91

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta

W latach 90tych tak koty jadły.dzis też jedzą ale na gospodarstwach rolnych.ja nie karmiłam a kupowałam puszki.

92

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
JuliaUK33 napisał/a:
2odiak napisał/a:
madoja napisał/a:

Mieszkanie nie. Ja mam mieszkanie i nie da się mieć tylu zwierząt smile
Do takich akcji trzeba mieć dom z ogrodem, a najlepiej po prostu duże pole.
Miałam kiedyś takiego znajomego, który kupił duży kawał ziemi i przygarniał wszystkie bidulki. Miał nawet lamę. No ale facet miał dużo pieniędzy, więc mógł sobie na to pozwolić.
Kurde, zazdrościłam mu.

Wkurza mnie że bogaci ludzie nie robią właśnie takich dobrych rzeczy, tylko myślą o sobie i kupują kolejne mieszkania, jachty, jeżdżą na wakacje. Ja otwierałabym właśnie takie przytułki / schroniska.

Madoju, nie bogaci, a nowobogaccy.  Bogaci otwierają stowarzyszenia, fundację, a nowobogaccy myśla o własnych 4-ch literach.

Co to za wymyslone slowo nowobogaccy?

New money.
Kontra do old money.
Ludzie w miarę świeżo wzbogaceni.

Natomiast nie ma co też obarczać jednych rozwiązywaniem problemow innych. Są darmowe gminne programy kastracji kotów, tylko ludze z nich nie korzystają, bo nie. Wspólpracowałam z dziewczyną, która miała fundację kastrującą koty bezdomne i z ubogich domów. Wlaściciel miał dac 20zł do zabiegu (bo jak byly darmowe to często potem nie słuchali zaleceń). Zrezygnowała, bo ludzie nie byli zainteresowani.

NFZ dla zwierząt? Tak. Masz zwierzę to odkładaj miesięcznie kilka stów, będzie na leczenie. Tak to działa.

93 Ostatnio edytowany przez racja (2023-10-02 08:01:47)

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta

Jak ja widzę jakie zwierzęta są na wsi to mnie poraża,koty chude na mleku,psy na łańcuch.zeby one choć ten chleb miały.
Lady loka nawet emeryta który ma stałe źródło dochodu nie stać na tomografy u weterynarza zas mam znajomą która jako osoba samotna wzięła psa który był jej całym światem.po piątej kroplówce za 500zl rodzice wzięli jej przemówili do rozsądku.pies zostal uśpiony. Sterylizacja to problem dla ludzi nie mających gdzie trzymać po zabiegu.czemu nie mają?nie wiem.

94

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
Lady Loka napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
2odiak napisał/a:

Madoju, nie bogaci, a nowobogaccy.  Bogaci otwierają stowarzyszenia, fundację, a nowobogaccy myśla o własnych 4-ch literach.

Co to za wymyslone slowo nowobogaccy?

New money.
Kontra do old money.
Ludzie w miarę świeżo wzbogaceni.

Natomiast nie ma co też obarczać jednych rozwiązywaniem problemow innych. Są darmowe gminne programy kastracji kotów, tylko ludze z nich nie korzystają, bo nie. Wspólpracowałam z dziewczyną, która miała fundację kastrującą koty bezdomne i z ubogich domów. Wlaściciel miał dac 20zł do zabiegu (bo jak byly darmowe to często potem nie słuchali zaleceń). Zrezygnowała, bo ludzie nie byli zainteresowani.

NFZ dla zwierząt? Tak. Masz zwierzę to odkładaj miesięcznie kilka stów, będzie na leczenie. Tak to działa.

U mnie w Anglii jak ktos nie pracuje to ma za darmo leczenie zwierzat. Ja swojego kota za darmo leczylam jak zyl. To powinno byc za darmo leczenie zwierzat na calum swiecie np w takiej Afryce czy Indiach, gdzie ludzie sa biedni to by wyeliminowano problem wscieklizny juz dawno temu w biednych krajach, bo Anglia jest krajem wolnym od tej choroby od ok 200 lat juz,a tak ludzie musza placic, a zwierzeta umieraja,bo nie stac na leczenie

95

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta

Raz czytałam Julka jak przyjechał facet do schroniska. Gościu wpadł w długi i złapał robotę za granicę.chcial oddać kota do schroniska.oczywiscie nie przyjęli. Pracownica schroniska wracając do domu znalazła kota na działkach obok. I taka to historia.

96

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
racja napisał/a:

Raz czytałam Julka jak przyjechał facet do schroniska. Gościu wpadł w długi i złapał robotę za granicę.chcial oddać kota do schroniska.oczywiscie nie przyjęli. Pracownica schroniska wracając do domu znalazła kota na działkach obok. I taka to historia.

Dokladnie biedne zwierzeta

97 Ostatnio edytowany przez racja (2023-10-02 08:09:06)

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta

Odkładaj parę stów. Jak to łatwo powiedzieć
I co że miałam odłożone 300zl na usunięcie zeba jak kot nie miał gdzie być po operacji zębów to raz a dwa miałam mega awanturę że będę go leczyła. Że mam wydać na węgiel na dziecko na remont aby nie na niego .dużo krwi by mnie kosztowało.a dom bogaty. Tylko ludzie mają tak w głowie że na weterynarza się nie wydaje. Pójście do weta to tylko wtedy jak pies ważny ale też unikat. W pewnym momencie pomyślałam że nie dziwi mi akt wywiezienia do lasu skoro wszyscy takie tuligroszy takie skąpe takie głupie.i problem z głowy wywali na parking i bye. Ja oddałam do azylu

98

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta

Racja, ale jak to nie ma gdzie trzymać zwierzaka po sterylizacji? A przed to gdzie trzymają? Ona kastrowała też bezdomniaki. To jakoś potem je wypuszczali i nic im nie bylo.
Koty włascicielskie miały kontrolę po 7 dniach od zabiegu. Za darmo, czaisz, Julka? I ludzie nie korzystali

Julka, Ty nie czaisz, ze darmowy weterynarz nie jest darmowy, tylko idzie na niego kasa z podatków? Bo niby kto tym weterynarzom zapłaci inaczej?

Ja zawsze leczę moje zwierzaki tak długo, jak się da i jest to racjonalne i nie przynosi więcej cierpienia zwierzakowi. I tak, to jest drogi interes. I trzeba to brać pod uwagę, jak sie zwierze adoptuje.

99 Ostatnio edytowany przez racja (2023-10-02 10:58:47)

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta

Lady loka jakbyś przeczytała moja wypowiedź to miałam bezdomniaka który cały czas się bił i chorował,w domu agresywny pies a kot miał budkę styropianowa w altance na drzewie. Po sterylizacji u pani w azylu sikał pod siebie i nie goiło się tygodniami był na antybiotyku.u nas w domu pies partnera niemoj by go zjadł. Myśmy go tylko karmili a ja czasem dawałam antybiotyk sama bo tylko tak pomagałam.bardzo długa historia.partner wziął psa sam a ja krzyczałam żeby nie brał.on myślał że pokrzycze i przejdzie że to jak zamrażarka która kiedyś wzięłam bez jego zgody że pomarudzil i przeszło.ale pies to nie lodówka.choruje i to obowiazek

100

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta

Nawet nie che wiedzieć co byłoby gdybym sama go wysterylizowala i by się nie goiło bo ma fiv.bagienko nie pomoc.ale już oddany.

101

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta

Wczoraj oglądałam budki styropianowe na Allegro i postanowiłam kupić 4 i postawić pod balkonem i dawać tym kotom jeść.
Dziś jeszcze zadzwoniłam do schroniska spytać co o tym myślą i okazało się że wszystkie 4 koty są już rozdane. Głównie do rolników na wieś, bo czas jesieni to czas myszy. Z jednej strony fajnie, z drugiej nie wiadomo na jakie domy trafiły. Poza tym smutno mi że zostały rozdzielone. Były bardzo zżyte, spały przytulone.

Co do Diego - pani powiedziała że początki były tragiczne, teraz jest już dobrze.
Powiedziałam jej że ci państwo zrobili to drugi raz, powiedziała że jak wrócą z Anglii i wezmą kolejne zwierzęta to mam skontaktować się ze schroniskiem, kogoś tam powiadomią.
Powiedziała że jak ten pan przywiózł zwierzęta to aż PŁAKAŁ i był bardzo przekonujący, ale ona przyzwyczaiła się że ludzie kłamią.
Ten pan obiecał jej też gruby przelew na konto schroniska. Oczywiście żadnego przelewu nie dostali.

Opowiedziała mi tez historię 10-letniego psa, którego właściciele oddali, bo wyjeżdżali za granicę. Pies przez 3 tygodnie nic nie jadł, tylko pił. Weterynarz stwierdził że pies umiera już śmiercią głodową i musieli go uśpić. sad
Jezu.
Na serio własnoręcznie torturowałabym takie osoby.
A jestem pewna że sami o sobie myślą że są dobrymi ludźmi (tak na marginesie - zauważyliście że każdy człowiek tak o sobie myśli?)

Na szczęście Diego się nie poddał i je.

Rano dostałam inną przykrą wiadomość. Odszedł kot mojej koleżanki. O 1.30 zadzwonił weterynarz z kliniki. Przez kilka dni wydała na jego leczenie (kota, nie weterynarza) prawie 4 tys zł, a że jest to raczej biedna osoba, to musi teraz wziąć kredyt.
Tak to przeżyła, że wzięła L4.
3-letni kot, który tydzień temu był w super formie nagle zachorował i odszedł.  I zobaczcie jakie to wszystko przewrotne. Jedni wydają każdy grosz by ratować zwierzęta, a inni mają wyjebane i skazują na śmierć zwierzaki które były członkami rodziny.

102

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta

Co do adopcji zwierząt pieniądze to jedno, ale co z osobami samotnymi? Czy myślicie, że adpcja przez takie odsoby jest z góry odpowiedzialna? Co w wypadku śmierci takiej osoby, co będzie ze zwierzęciem? Nie mówię tu o bardzo już wiekowych osobach 80 plus, ale o 30, 40 50 latkach? Przecież śmierć przychodzi znienacka. Dziś jestes jutro Cię nie ma. Co wtedy ze zwierzeciem, skoro nie ma domowników,k tórzy się nim zajmą?
Jest zwykle jakaś dalsza rodzina, ale to typu rodzina za granicą, albo mieszkająca na drugim końcu kraju, z którą widujesz się raz do roku, albo jakas już bardzo daleka, wiesz, ze tki ktoś istnieje, ale znasz tylko z opowiadań czy widziałes ze 3 razy w życiu.
Zastanawiam się, ze żyjąc samemu można adoptować zwierzę, czy to będzie odpowiedzialne?

103

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
madoja napisał/a:

Wczoraj oglądałam budki styropianowe na Allegro i postanowiłam kupić 4 i postawić pod balkonem i dawać tym kotom jeść.
Dziś jeszcze zadzwoniłam do schroniska spytać co o tym myślą i okazało się że wszystkie 4 koty są już rozdane. Głównie do rolników na wieś, bo czas jesieni to czas myszy. Z jednej strony fajnie, z drugiej nie wiadomo na jakie domy trafiły. Poza tym smutno mi że zostały rozdzielone. Były bardzo zżyte, spały przytulone.

Co do Diego - pani powiedziała że początki były tragiczne, teraz jest już dobrze.
Powiedziałam jej że ci państwo zrobili to drugi raz, powiedziała że jak wrócą z Anglii i wezmą kolejne zwierzęta to mam skontaktować się ze schroniskiem, kogoś tam powiadomią.
Powiedziała że jak ten pan przywiózł zwierzęta to aż PŁAKAŁ i był bardzo przekonujący, ale ona przyzwyczaiła się że ludzie kłamią.
Ten pan obiecał jej też gruby przelew na konto schroniska. Oczywiście żadnego przelewu nie dostali.

Opowiedziała mi tez historię 10-letniego psa, którego właściciele oddali, bo wyjeżdżali za granicę. Pies przez 3 tygodnie nic nie jadł, tylko pił. Weterynarz stwierdził że pies umiera już śmiercią głodową i musieli go uśpić. sad
Jezu.
Na serio własnoręcznie torturowałabym takie osoby.
A jestem pewna że sami o sobie myślą że są dobrymi ludźmi (tak na marginesie - zauważyliście że każdy człowiek tak o sobie myśli?)

Na szczęście Diego się nie poddał i je.

Rano dostałam inną przykrą wiadomość. Odszedł kot mojej koleżanki. O 1.30 zadzwonił weterynarz z kliniki. Przez kilka dni wydała na jego leczenie (kota, nie weterynarza) prawie 4 tys zł, a że jest to raczej biedna osoba, to musi teraz wziąć kredyt.
Tak to przeżyła, że wzięła L4.
3-letni kot, który tydzień temu był w super formie nagle zachorował i odszedł.  I zobaczcie jakie to wszystko przewrotne. Jedni wydają każdy grosz by ratować zwierzęta, a inni mają wyjebane i skazują na śmierć zwierzaki które były członkami rodziny.

Schroniska nie dają kotów do chlewa dużo łatwiej uzyskać zwierzę od prywatnej osoby jak że schroniska.sprawdzaja domy.nie martw się już. Co do Diego przykro to czytać

104

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
rossanka napisał/a:

Zastanawiam się, ze żyjąc samemu można adoptować zwierzę, czy to będzie odpowiedzialne?

Ci, co nie wyobrażają sobie żyć bez zwierząt nawet się nad tym nie zastanawiają. Znajoma samotna ma dwa psy i jak wyjeżdża, zostawia je rodzinie.
U mnie w bloku od rana prawie codziennie miauczy kot pozostawiony w mieszkaniu, bo jak sąsiedzi idą do pracy, to go zostawiają na cały dzień. Pewnie za jakiś czas się przyzwyczai, a na razie miauczenie słychać prawie bez przerwy i stąd wiadomo czy ktoś jest w domu czy nie.

105

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
Tamiraa napisał/a:
rossanka napisał/a:

Zastanawiam się, ze żyjąc samemu można adoptować zwierzę, czy to będzie odpowiedzialne?

Ci, co nie wyobrażają sobie żyć bez zwierząt nawet się nad tym nie zastanawiają. Znajoma samotna ma dwa psy i jak wyjeżdża, zostawia je rodzinie.
U mnie w bloku od rana prawie codziennie miauczy kot pozostawiony w mieszkaniu, bo jak sąsiedzi idą do pracy, to go zostawiają na cały dzień. Pewnie za jakiś czas się przyzwyczai, a na razie miauczenie słychać prawie bez przerwy i stąd wiadomo czy ktoś jest w domu czy nie.

Właśnie zastanawiają.
Przykładowo biore psa ze schoniska. A pewnego dnia wpadam pod samochod, albo dowiaduje się, ze mam raka i zostało mi pół roku życia, albo robie się niepełnosprawna, sama sobą nie moge się zająć a co dopiero psem.
Trzeba byc odpowiedzialnym, a nie mysleć :jakoś to będzie, zwalając całą robotę na innych To egoistyczne i nieodpowiedzialne.
Człowiek powinien sam odpowiadać za siebie - tak tu czytam na forum. a nie zdawać się na innych,

106

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
Tamiraa napisał/a:
rossanka napisał/a:

Zastanawiam się, ze żyjąc samemu można adoptować zwierzę, czy to będzie odpowiedzialne?

Ci, co nie wyobrażają sobie żyć bez zwierząt nawet się nad tym nie zastanawiają. Znajoma samotna ma dwa psy i jak wyjeżdża, zostawia je rodzinie.
U mnie w bloku od rana prawie codziennie miauczy kot pozostawiony w mieszkaniu, bo jak sąsiedzi idą do pracy, to go zostawiają na cały dzień. Pewnie za jakiś czas się przyzwyczai, a na razie miauczenie słychać prawie bez przerwy i stąd wiadomo czy ktoś jest w domu czy nie.

Zaproponuj im żeby wzięli drugiego kota smile
Dwa koty w mieszkaniu nie będą miauczeć i tęsknić.
Będą zajęte sobą.
I dodatkowy plus: jak jeden kot czegoś nie doje, to zje to drugi. Jedzenie tak się nie marnuje.

107 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2023-10-02 11:57:50)

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
rossanka napisał/a:
Tamiraa napisał/a:
rossanka napisał/a:

Zastanawiam się, ze żyjąc samemu można adoptować zwierzę, czy to będzie odpowiedzialne?

Ci, co nie wyobrażają sobie żyć bez zwierząt nawet się nad tym nie zastanawiają. Znajoma samotna ma dwa psy i jak wyjeżdża, zostawia je rodzinie.
U mnie w bloku od rana prawie codziennie miauczy kot pozostawiony w mieszkaniu, bo jak sąsiedzi idą do pracy, to go zostawiają na cały dzień. Pewnie za jakiś czas się przyzwyczai, a na razie miauczenie słychać prawie bez przerwy i stąd wiadomo czy ktoś jest w domu czy nie.

Właśnie zastanawiają.
Przykładowo biore psa ze schoniska. A pewnego dnia wpadam pod samochod, albo dowiaduje się, ze mam raka i zostało mi pół roku życia, albo robie się niepełnosprawna, sama sobą nie moge się zająć a co dopiero psem.
Trzeba byc odpowiedzialnym, a nie mysleć :jakoś to będzie, zwalając całą robotę na innych To egoistyczne i nieodpowiedzialne.
Człowiek powinien sam odpowiadać za siebie - tak tu czytam na forum. a nie zdawać się na innych,

Bywają jeszcze takie przypadki, bo spotkałam się z tym, że ktoś nie pójdzie do szpitala odwiedzić bliskiego, bo musi psa wyprowadzić na spacer.
Tak, że trzeba dobrze wypośrodkować priorytety i pomyśleć wcześniej z kim można zwierzę zostawić.

108 Ostatnio edytowany przez racja (2023-10-02 11:58:27)

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta

U mnie sąsiedzi na działkach dostali amstafa szczeniaka na całe dnie bo syn pracuje. Szczeniak był fajny.do czasu.
Wyskoczył dwa razy do psa partnera,w dodatku pełno dzieci biegających i martwiliśmy się co będzie. Po kolejnej scysji powiedziałam do gościowy że jak ich stać na weta to spoko,poprostu będą bulic jak się coś stanie. Ostatnio ktoś na mieście się ogłosił żeby oddać 1.5roxznego amstafa.mam niejasne wrażenie że to oni,że ten syn że go przerosła opieka nad tak wielkim psem. Takie psisko musi mieć podwórko i pana mądrzejszego niż sam pies

109

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
racja napisał/a:

U mnie sąsiedzi na działkach dostali amstafa szczeniaka na całe dnie bo syn pracuje. Szczeniak był fajny.do czasu.
Wyskoczył dwa razy do psa partnera,w dodatku pełno dzieci biegających i martwiliśmy się co będzie. Po kolejnej scysji powiedziałam do gościowy że jak ich stać na weta to spoko,poprostu będą bulic jak się coś stanie. Ostatnio ktoś na mieście się ogłosił żeby oddać 1.5roxznego amstafa.mam niejasne wrażenie że to oni,że ten syn że go przerosła opieka nad tak wielkim psem. Takie psisko musi mieć podwórko i pana mądrzejszego niż sam pies

Właśnie trzeba być odpowiedzialnym . można pod wpływem impulsu i myśli, że jakoś to będzie, wziac do bloku 3 psy i 3 koty ale co dalej? Co z wyprowadzaniem, kosztami ? Albo idziesz do szpitala na 3 dni i co ze zwierzątemi. Jasne, są sąsiedzi, ale sami wiecie jak to bywa.

110

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta

Ross, to w takiej sytuacji jak Ty piszesz, to dzieci tez nie powinno sie miec, bo skad wiesz czy nie umrzesz inie zostanie taki 5latek sam? Albo po co kupować wycieczki zagraniczne skoro nie wiesz czy dozyjesz wyjazdu.

No bez przesady.

Racjo, przeczytałam. I uwazam dalej to samo, co wcześniej.

111

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
Lady Loka napisał/a:

Ross, to w takiej sytuacji jak Ty piszesz, to dzieci tez nie powinno sie miec, bo skad wiesz czy nie umrzesz inie zostanie taki 5latek sam? Albo po co kupować wycieczki zagraniczne skoro nie wiesz czy dozyjesz wyjazdu.

No bez przesady.

.

Tak uważam, trzeba być odpowiedzialnym, a jak już się ma jakiekolwiek problemy zdrowotne  to podwójnie. a jak się żyje samemu t jeszcze  dodatkowo.

Przykład z przed paru miesięcy. Byłam chora, gorączka, osłabienie, kaszel, katar, jak to na wiosnę bywa, nic szczególnego. Miałam tak duże zawroty głowy, że prawie na czworakach szłam do kuchni zrobić sobie herbatę, bo jakbym zasłabła, bliżej by było do ziemi - tak wykombinowałam, a nie chciałam zemdleć i rozbić głowy, w domu tylko ja - jakby się cos stało, to nawet nikt by nie wiedział.

I jeśli taka głupota jak wiosenna niedyspozycja może generować takie problemy w wypadku osób żyjących samotnie, to co dopiero wzięcie zwierzaka? Trzeba przemyśleć co się robi i być odpowiedzialnym.

112

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
rossanka napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ross, to w takiej sytuacji jak Ty piszesz, to dzieci tez nie powinno sie miec, bo skad wiesz czy nie umrzesz inie zostanie taki 5latek sam? Albo po co kupować wycieczki zagraniczne skoro nie wiesz czy dozyjesz wyjazdu.

No bez przesady.

.

Tak uważam, trzeba być odpowiedzialnym, a jak już się ma jakiekolwiek problemy zdrowotne  to podwójnie. a jak się żyje samemu t jeszcze  dodatkowo.

Przykład z przed paru miesięcy. Byłam chora, gorączka, osłabienie, kaszel, katar, jak to na wiosnę bywa, nic szczególnego. Miałam tak duże zawroty głowy, że prawie na czworakach szłam do kuchni zrobić sobie herbatę, bo jakbym zasłabła, bliżej by było do ziemi - tak wykombinowałam, a nie chciałam zemdleć i rozbić głowy, w domu tylko ja - jakby się cos stało, to nawet nikt by nie wiedział.

I jeśli taka głupota jak wiosenna niedyspozycja może generować takie problemy w wypadku osób żyjących samotnie, to co dopiero wzięcie zwierzaka? Trzeba przemyśleć co się robi i być odpowiedzialnym.

Tak jak pisałam, z takim podejściem powinno się siedzieć w domu, nie wychodzić, nie umawiać sie z nikim, nie mieć dzieci, bo co jak Cię złapie choroba, a Ty się z kimś umowilas na wyjazd na weekend? Same problemy.
A potem umrzesz mając 95 lat z przeświadczeniem, ze zmarnowałaś życie.

Ryzyko wliczone.
I mówię to w momencie, kiedy zdarzyło mi sie trafić do szpitala z perspektywą kilkunastotygodniowego pobytu na oddziale, a mamy dwa koty. I mąż pracuje.

113 Ostatnio edytowany przez racja (2023-10-02 12:39:45)

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta

I nikt z psem nie wyjdzie bo przyjdzie to się zarazi grypa
Zauważyłam za to głupia właściwość. Jest para,mieszka pracuje razem. Niunia ma wielki instynkt macierzyński,bierze sobie psa. Tuli,całuje śpi. Na fb tylko pies i cały jego świat .
Po kilku latach zjawia się niemowlę. Pies o ile ma szczęście laduje na wsi u babci,a jak nie to oddany jest w "dobre ręce".
Wszystko to głupie jest. Ja to widziałam kilka razy u koleżanek. Inne małe rasy zostały w domu ale te wielkie labradory poszły out.

114

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
racja napisał/a:

I nikt z psem nie wyjdzie bo przyjdzie to się zarazi grypa
Zauważyłam za to głupia właściwość. Jest para,mieszka pracuje razem. Niunia ma wielki instynkt macierzyński,bierze sobie psa. Tuli,całuje śpi. Na fb tylko pies i cały jego świat .
Po kilku latach zjawia się niemowlę. Pies o ile ma szczęście laduje na wsi u babci,a jak nie to oddany jest w "dobre ręce".
Wszystko to głupie jest. Ja to widziałam kilka razy u koleżanek. Inne małe rasy zostały w domu ale te wielkie labradory poszły out.

A wiesz, że to jest uwarunkowane hormonalnie? Na tej samej zasadzie działa odrzucenie np. poprzedniego dziecka partnera, kiedy pojawia się dziecko wspólne.
Wiem, bo sama widzę, jak zmieniło mi się podejście do kotów, od kiedy mam dziecko. Warto mieć tego świadomość.
To jest taki mechanizm, żeby dziecko było najważniejsze dla matki, wiec miało szanse na przeżycie.

Nie usprawiedliwiam oddawania dla kaprysu. Ale jestem w stanie ten mechanizm zrozumieć. Biorąc koty rozmawialiśmy o tym, co będzie, jak będzie dziecko. Mamy też scenariusz na to co będzie, gdyby dziecko było alergikiem.

115 Ostatnio edytowany przez rossanka (2023-10-02 12:49:37)

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ross, to w takiej sytuacji jak Ty piszesz, to dzieci tez nie powinno sie miec, bo skad wiesz czy nie umrzesz inie zostanie taki 5latek sam? Albo po co kupować wycieczki zagraniczne skoro nie wiesz czy dozyjesz wyjazdu.

No bez przesady.

.

Tak uważam, trzeba być odpowiedzialnym, a jak już się ma jakiekolwiek problemy zdrowotne  to podwójnie. a jak się żyje samemu t jeszcze  dodatkowo.

Przykład z przed paru miesięcy. Byłam chora, gorączka, osłabienie, kaszel, katar, jak to na wiosnę bywa, nic szczególnego. Miałam tak duże zawroty głowy, że prawie na czworakach szłam do kuchni zrobić sobie herbatę, bo jakbym zasłabła, bliżej by było do ziemi - tak wykombinowałam, a nie chciałam zemdleć i rozbić głowy, w domu tylko ja - jakby się cos stało, to nawet nikt by nie wiedział.

I jeśli taka głupota jak wiosenna niedyspozycja może generować takie problemy w wypadku osób żyjących samotnie, to co dopiero wzięcie zwierzaka? Trzeba przemyśleć co się robi i być odpowiedzialnym.

Tak jak pisałam, z takim podejściem powinno się siedzieć w domu, nie wychodzić, nie umawiać sie z nikim, nie mieć dzieci, bo co jak Cię złapie choroba, a Ty się z kimś umowilas na wyjazd na weekend? Same problemy.
A potem umrzesz mając 95 lat z przeświadczeniem, ze zmarnowałaś życie.

Ryzyko wliczone.
I mówię to w momencie, kiedy zdarzyło mi sie trafić do szpitala z perspektywą kilkunastotygodniowego pobytu na oddziale, a mamy dwa koty. I mąż pracuje.

Po prostu nie można swoimi problemami obciążać innych. To tak jakbym w momencie gdy miała zaawansowaną nerwice, postarała się o dziecko, bo jakoś to będzie - pamiętam, odradzali mi takie coś na forum jako bardzo nieodpowiedzialne zachowanie, odradzali nawet wchodzenie w związek przy takim zaburzeniu, bo osoby z nerwicą to obciązenie la partnera (można wygoglać dokładne odpowiedzi  to tematy  chyba z 2014 roku o ile pamiętam).

I tak, jak jesteś zdana sama na siebie, musisz muśleć podwójnie, bo w razie czego nie masz nikogo w pobliżu do pomocy.

Tak jak podałam przykład z chorobą.
Pewenie jakby już była jakas tragedia to pomogą sąsiedzi, ale to z doskoku i nie cały czas. Przcież pozostałe 24 godziny mieszkasz sama.

116

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
racja napisał/a:

I nikt z psem nie wyjdzie bo przyjdzie to się zarazi grypa
Zauważyłam za to głupia właściwość. Jest para,mieszka pracuje razem. Niunia ma wielki instynkt macierzyński,bierze sobie psa. Tuli,całuje śpi. Na fb tylko pies i cały jego świat .
Po kilku latach zjawia się niemowlę. Pies o ile ma szczęście laduje na wsi u babci,a jak nie to oddany jest w "dobre ręce".
Wszystko to głupie jest. Ja to widziałam kilka razy u koleżanek. Inne małe rasy zostały w domu ale te wielkie labradory poszły out.

To zależy od osoby, chociaż sa przypadki takie, jak mówisz. a są takie, ze zwierzaki po urodzeniu dzieci zostają i wszyscy mają się dobrze.
Czasem dzieci dorastają i one biora kolejne zwierzęta.

117 Ostatnio edytowany przez racja (2023-10-02 12:51:14)

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta

Loka fajnie że są świadomi właściciele,alergia jest dokuczliwa to prawda.
A ja się martwię że nam podrzuca kociaka a nie ma komu oddać. Jakby był w domu to może nie będzie chorować ale też nie jest to powiedziane. U nas schronisko zablokowane,azyle też ledwo żyją.za to kilka karmiciel tak czekało na przyznanie darmowej sterylizacji że płaczą bo kotów mają już np 20. I wydają więcej na karmę niż ta sterylka kosztuje. No ale gmina ma dać. Jednej podrzucili kotkę w 2019. I teraz kotów 16. Przegapiła sterylke.

118

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
madoja napisał/a:
jjbp napisał/a:

Madoja, naprawdę podziwiam to jak zaangażowałaś się w znalezienie tym zwierzakom stabilnego domu, masz złote serce, w 100% popieram to co robisz. A na sąsiadów nie mam słów, co za okropni ludzie. I to drugi raz???? Zgadzam się z w pełni z Twoim podejściem że zwierzęta to członkowie rodziny i się ich nie porzuca pod żadnym pozorem. Jeśli możesz, dawaj nam proszę update jak się sytuacja potoczy

"Zwierzakom" nie, bo o koty nie walczę, chociaż wstępnie były te plany by je tu sprowadzić i postawić budki. Jeszcze to rozważamy. Jutro zadzwonię do schroniska spytać co o tym myślą. Nie umiem ocenić co będzie lepsze. Czy kot - gdyby umiał mówić - powiedziałby że woli swój stary dom, ale być na dworze w zimę (chociaż w sumie w styropianowych budkach jest ciepło), czy w obcym miejscu pełnym innych kotów, ale za to w cieple.
Koty są niezwykle terytorialne.
A dla psa ważny jest właściciel, nie miejsce.

Że w ogóle myślisz o tych kotach i miałaś/masz jakies pomysly świadczy że o nie walczysz smile sama kurcze mie wiem co dla kotów byłoby lepsze... Co powiedzieli w schronisku? Szczerze obawiam się że nawet by ich Wam mogli nie wydać jeśli miałyby mieszkać na zewnątrz sad też nie wiem czy to dobry pomysł eh

119

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
jjbp napisał/a:

Co powiedzieli w schronisku? Szczerze obawiam się że nawet by ich Wam mogli nie wydać jeśli miałyby mieszkać na zewnątrz sad też nie wiem czy to dobry pomysł eh

Napisałam wyżej, że koty już są rozdane smile
Trochę mi żal, że je rozdzielono sad

A co do psa - bez zmian. Nadal w schronisku.

Wiecie jak smutno wyglądają te plakaty które powiesiłam, mokre od deszczu, naderwane przez wiatr, smutno wiszące na resztkach taśmy? Zapomniane jak Diego.

120 Ostatnio edytowany przez 2odiak (2023-10-05 11:47:11)

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
madoja napisał/a:
jjbp napisał/a:

Co powiedzieli w schronisku? Szczerze obawiam się że nawet by ich Wam mogli nie wydać jeśli miałyby mieszkać na zewnątrz sad też nie wiem czy to dobry pomysł eh

Napisałam wyżej, że koty już są rozdane smile
Trochę mi żal, że je rozdzielono sad

A co do psa - bez zmian. Nadal w schronisku.

Wiecie jak smutno wyglądają te plakaty które powiesiłam, mokre od deszczu, naderwane przez wiatr, smutno wiszące na resztkach taśmy? Zapomniane jak Diego.

Domyślam się, - smutny obrazek, ale póki wiszą, to zawsze jest nadzieja, bo są i ktoś się na któryś natknie. Plakaty zawsze z czasem można wymienić , można też je zabezpieczyć wkładając w koszulkę, część otwartą zaklejając taśma i wtedy przypiąć  do miejsca gdzie mają wisieć smile
( Mężu cho no, na coś się przydasz smile )

Kibicuje Ci. Będzie dobrze smile

121

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta

Postanowiłam, że zrobię nowe plakaty, tym razem bardziej dramatyczne, ze zdjęciem Diego za kratami i jakimś ruszającym serce opisem.

122

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
R_ita2 napisał/a:
madoja napisał/a:

Postanowiłam, że zrobię nowe plakaty, tym razem bardziej dramatyczne, ze zdjęciem Diego za kratami i jakimś ruszającym serce opisem.

A na grupach facebookowych, tematycznych czy lokalnych też wrzucasz ogłoszenia? Bo on nie jest w typie żadnej rasy by np. poszukać jakiejś fundacji w typie rasy, która by go wzięła pod swoje skrzydła?

Nie jest w typie żadnej rasy, to typowy kundel.

Niestety sprawa stoi w miejscu.
Wszyscy mówią "ale biedny piesek", jednak nikt nie chce go wziąć.

123

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
madoja napisał/a:
R_ita2 napisał/a:
madoja napisał/a:

Postanowiłam, że zrobię nowe plakaty, tym razem bardziej dramatyczne, ze zdjęciem Diego za kratami i jakimś ruszającym serce opisem.

A na grupach facebookowych, tematycznych czy lokalnych też wrzucasz ogłoszenia? Bo on nie jest w typie żadnej rasy by np. poszukać jakiejś fundacji w typie rasy, która by go wzięła pod swoje skrzydła?

Nie jest w typie żadnej rasy, to typowy kundel.

Niestety sprawa stoi w miejscu.
Wszyscy mówią "ale biedny piesek", jednak nikt nie chce go wziąć.

Jest mnóstwo takich piesków szukających domu, na FB może mieć szanse, że ktoś się zaopiekuje, ale pewnie już dawałaś ogłoszenie. Albo na spacerze bywa , że komuś się spodoba na żywo.

124

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta

Nie łudziłbym się. W PL ludzie nie garną się do adopcji zwierzaków. Ale też mnie to nie dziwi. Próbowaliśmy raz z żoną od jakiejś fundacji zaadoptować, ale to o jakie rzeczy nas wypytywano i czego oczekiwano to jest absurdalne po prostu i zwyczajnie zrezygnowaliśmy, a chcieli m.in zaświadczenia o zarobkach od pracodawcy, PIT, wypełnienia jakiejś absurdalnej ankiety mającej z 15 stron, i rekomendacji od wskazanego przez nich weterynarza lub behawiorysty i jeszcze paru innych rzeczy.

125

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
madoja napisał/a:

Wszyscy mówią "ale biedny piesek", jednak nikt nie chce go wziąć.

A czego się spodziewałaś?

126 Ostatnio edytowany przez madoja (2023-10-11 09:42:56)

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
Farmer napisał/a:
madoja napisał/a:

Wszyscy mówią "ale biedny piesek", jednak nikt nie chce go wziąć.

A czego się spodziewałaś?

Czym innym jest przeczytanie o piesku który szuka domu, a czym innym poznanie go w rzeczywistości.
Sąsiedzi tego psa znali i lubili, uważałam więc że jest duża szansa że ktoś go weźmie. sad

Jack Sparrow napisał/a:

Nie łudziłbym się. W PL ludzie nie garną się do adopcji zwierzaków. Ale też mnie to nie dziwi. Próbowaliśmy raz z żoną od jakiejś fundacji zaadoptować, ale to o jakie rzeczy nas wypytywano i czego oczekiwano to jest absurdalne po prostu i zwyczajnie zrezygnowaliśmy, a chcieli m.in zaświadczenia o zarobkach od pracodawcy, PIT, wypełnienia jakiejś absurdalnej ankiety mającej z 15 stron, i rekomendacji od wskazanego przez nich weterynarza lub behawiorysty i jeszcze paru innych rzeczy.

My chcieliśmy wziąć kiedyś kota z fundacji, to wymagania nas zniechęciły. Np. musielibyśmy zabudować balkon, a także ludzie z fundacji odwiedzaliby nas czasami bez zapowiedzi. Generalnie jak najbardziej rozumiem że chcą by zwierzęta trafiły do dobrych domów, ale zasady mają zbyt restrykcyjne. Zrezygnowaliśmy i po prostu pojechaliśmy na pierwszą lepszą wieś. Tam zawsze akurat jakaś kotka się okociła. Wzięliśmy kotka, potem jeszcze trzy inne przybłędy. I koty żyją szczęsliwe i zdrowe już 13 lat, mimo niezabudowanego balkonu (mieszkamy na parterze). smile

A u nas w schronisku na szczęście takich wymagań nie ma. Nie sprawdzają dokładnie, po prostu się przyjeżdża, zabiera zwierzaka i płaci na konto schroniska "co łaska" (pani ze schroniska powiedziała mi, że to szybki przesiew komu zależy na zwierzaku).
Potem na stronie schroniska bardzo często pojawiają się filmy i zdjęcia z nowych domów.

127 Ostatnio edytowany przez Farmer (2023-10-11 10:17:10)

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
madoja napisał/a:

Sąsiedzi tego psa znali i lubili, uważałam więc że jest duża szansa że ktoś go weźmie. sad

Co innego znać i lubić, a co innego wziąć do siebie.
Twój facet to wiedział, ty musiałaś się nauczyć.

Wrzuć na Spotted, to może ktoś przygarnie.

128

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta

Mam dobrą, choć niepotwierdzoną informację.
Pani w sklepie powiedziała, że ktoś adoptował Diego.
Ale na stronie schroniska nie ma o tym wzmianki.
Jutro będę dzwonić, to się dowiem.
Trzymajcie kciuki żeby to była prawda!

129

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
madoja napisał/a:

Mam dobrą, choć niepotwierdzoną informację.
Pani w sklepie powiedziała, że ktoś adoptował Diego.
Ale na stronie schroniska nie ma o tym wzmianki.
Jutro będę dzwonić, to się dowiem.
Trzymajcie kciuki żeby to była prawda!

Trzymam kciuki! Oby się udało!

130

Odp: Sąsiedzi i zwierzęta
Tamiraa napisał/a:
madoja napisał/a:

Mam dobrą, choć niepotwierdzoną informację.
Pani w sklepie powiedziała, że ktoś adoptował Diego.
Ale na stronie schroniska nie ma o tym wzmianki.
Jutro będę dzwonić, to się dowiem.
Trzymajcie kciuki żeby to była prawda!

Trzymam kciuki! Oby się udało!

Ja tez

Posty [ 66 do 130 z 148 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Sąsiedzi i zwierzęta

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024