Zamiast sie wyplakiwac na forum zacznij dzialac, bo ani sie obejrzysz a bedziesz regularnie dostwac wpierdol za to, ze oddychasz.
przemoc psychiczna z jej strony już tam jest od dawna
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Szantaż
Strony Poprzednia 1 … 4 5 6 7 8 … 20 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Zamiast sie wyplakiwac na forum zacznij dzialac, bo ani sie obejrzysz a bedziesz regularnie dostwac wpierdol za to, ze oddychasz.
przemoc psychiczna z jej strony już tam jest od dawna
No tak. Na razie z nią nie ma kontaktu to bez sensu mi pracować nad komunikacją.
Rano jak wszedłem po ciuchy do sypialni to się tylko odwróciła.
Nie wygląda to dobrze, mi nerwy puszczają bo nie mogę patrzeć na to dziecko już.
Nawet nie mówię o sobię.
Będzie tak milczeć do czasu aż nie zacznę gadać...
Nie wiem dlaczego tak Cię wkurza jak ona się nie odzywa, z dzieckiem rozmawiaj też normalnie jak ona.
Legat napisał/a:Na męskich forach zalecają, przynajmniej tygodniowe zamieszkanie poza domem. Oczywiście pojawiasz się tylko do dziecka. Nic nie tłumaczysz.
To nie jest dobra rada. Zdajesz sobie sprawę jak to będzie wyglądać dla osób postronnych?
Przecież w przypadku rozwodu to będzie argument za jego winą. To on w takiej sytuacji opuszcza, zaniedbuje rodzinę.Gość powinien żyć swoim życiem i troszczyć się o dziecko, jako ktoś kto odpowiada za niego w połowie, a nie wtedy kiedy żona pozwoli.
Kobietę ignorować, chyba że zacznie się normalnie zachowywać. Wtedy i tak ostrożnie, jeszcze niejedna mina przed nim.
Koleś wymyka się jej z rąk. Tak pięknie żarło a zdycha.
W takiej sytuacji można się spodziewać wielu rzeczy, których skala i natężenie będzie zależeć od tego na ile jest niezrównoważona.
A ja uważam, że rada Legata nie jest zła, nie można na każdym kroku się bać, że w sądzie coś wyjdzie, albo i nie wyjdzie.
Jak feno nie może znieść cichych dni, to lepiej jakby złapali oddech od siebie.
Jeśli autorowi weźmie się w garść, skupi na sobie i dziecku ignorując jej jazdy ale je dokumentując, być może to ona się wyprowadzi.
nie ma gdzie
U rodziców nie ma warunków, przyjaciółka wytrzyma z nią max tydzień.
Rusz głową i zacznij działać. Poszukaj realnego wsparcia, rozmowa z psychologiem, adwokatem, ogarniętym mężczyzną albo mężczyznami jeśli masz takich w swoim otoczeniu.
Masz się przygotowywać na najgorsze. Przygotowywać, nie do tego dążyć.
Autor powinien na początek się uspokoić.
Rozmowa z adwokatem powinna wyjaśnić kwestię dzieci, ewentualnych alimentów itp.
Konsultacja to 300-500 zł, a może zaoszczędzić w perspektywie kolejnych kilkunastu lat naprawdę duże kwoty.
Jak feno nie może znieść cichych dni, to lepiej jakby złapali oddech od siebie.
On i tak już ucieka z domu, by z nią nie siedzieć.
Ona zresztą też (rodzice, koleżanka).
feno1 napisał/a:No tak. Na razie z nią nie ma kontaktu to bez sensu mi pracować nad komunikacją.
Rano jak wszedłem po ciuchy do sypialni to się tylko odwróciła.
Nie wygląda to dobrze, mi nerwy puszczają bo nie mogę patrzeć na to dziecko już.
Nawet nie mówię o sobię.
Będzie tak milczeć do czasu aż nie zacznę gadać...Nie wiem dlaczego tak Cię wkurza jak ona się nie odzywa, z dzieckiem rozmawiaj też normalnie jak ona.
Tez nie wiem, ja tam bym sie cieszyla, ze mam spokoj. Tylko, ze to moze byc cisza przed burza.
Nie odzywac sie, robic swoje, jak sie zacznie awanturowac, to wszystko nagrywac, szczegolnie bicie. Wtajemniczyc zaufane osoby i jak zaczyna sie awanturowanie i przemoc to dzwonic przez video call zeby byli swiadkowie. Nie godzilabym sie na jakiekolwik proby pojednania dopoki przemocowiec nie pojdzie na terapie w sprawie panowania nad agresja. A i wtedy na miejscu op jedyne co by mnie z nia laczylo to sprawy dotyczace dzieciaka, ja na jego miejscu bym nie chciala partnerki ktora mnie uderzyla, nie mialabym szacunku ani zaufania do takiej osoby.
Gdzies ogladalam na YT filmik o facetach ktorzy sa ofiarami przemocy domowej i chyba cos wspominali o fundacji czy jakiejs organizacji, ze tam pomagaja, bo policja i sad czesto olewa. Ale nie pamietam na jakim kanale to bylo. Tam mieli chyba tez jakas pomoc prawna pewnie za darmo w ramach tej organizacji. Warto poszukac tego.
Kilku facetów mam w rodzinie jedynie co mogę trochę zasięgnąć opinii.
Jednym z nich jest ojciec. On, po pierwszej jej akcji ucieczki i tego szantażu mi powiedział że to już taki typ i powinienem dać sobie spokój nawet nie patrzeć na dziecko. I walczyć o opiekę naprzemienną.
A ja nie dałem, zbagatelizowałem jego słowa. Widział to z zewnątrz i dobrze widział.
Teraz mi doradził, właśnie robić swoje i się dużo nie przejmować. A jak będzie źle to i tak będzie.
Tak robię, robię swoje.
Mnie przemoc aż tak nie boli. Uderzyła trudno, ja też użyłem przemocy jak mówiłem tylko słownej, jest to i to do wybaczenia uważam.
Gorzej się boję jej szantażów, manipulacji etc. to jest gorsze.
No i się nagle odezwała.
sms. "Przelej mi prosze wszystkie moje zaległe pieniądze" miałem tam na koncie jej 1/5 kasy.
Kilku facetów mam w rodzinie jedynie co mogę trochę zasięgnąć opinii.
Jednym z nich jest ojciec. On, po pierwszej jej akcji ucieczki i tego szantażu mi powiedział że to już taki typ i powinienem dać sobie spokój nawet nie patrzeć na dziecko. I walczyć o opiekę naprzemienną.
A ja nie dałem, zbagatelizowałem jego słowa. Widział to z zewnątrz i dobrze widział.Teraz mi doradził, właśnie robić swoje i się dużo nie przejmować. A jak będzie źle to i tak będzie.
Tak robię, robię swoje.Mnie przemoc aż tak nie boli. Uderzyła trudno, ja też użyłem przemocy jak mówiłem tylko słownej, jest to i to do wybaczenia uważam.
Gorzej się boję jej szantażów, manipulacji etc. to jest gorsze.
Tylko, ze jak nic nie zrobisz to ona bedzie cie ustawicznie przemoca tresowac. Nie zdziwiloby mnie gdyby w zlosci i dzieciaka zaczela lac z czasem.
Nieee, myślę że dzieciaka nie tknie, co to to nie.
Chociaż w przyszłości.. nie wiem co będzie. Ona ma tez mega taką kwestię braku przebaczania. Tak samo urazy do mnie czuje wszystkie od najmniejszych do największych, nigdy ich nie przebaczyła. Każda kłótnia wypomina wszystko, aż mam duże oczy.
Teraz to chce wypłaty kasy przelewem, więc albo tak jak wcześniej, gra na moim strachu że się wyprowadza, albo serio to robi.
Miała jechać dziś do koleżanki. Wstała i co? Pojechała i tego smsa wysłała? Tak? Czy dalej jest w chacie tylko nie jesteś w stanie tego zweryfikować?
Nie wiem czy pojechała, bo nie mam kontaktu z nią. Ja nie dzwonie i nie piszę, zachowuje się jak szary kamień.
Hm. Podejrzewam że ona oczekuje że mąż z nią będzie 24h i spełniał wszystkie zachcianki. tak jak mówiłeś o tej koleżance. Że w jej rozumieniu ona ma lepiej. Babka po prostu nie rozumie że nie da się miec takiego gościa i jednocześnie kogoś kto jest w miarę odpowiedzialny. Albo ma sie przydupasa i całość się rozwala w dłuższym terminie. Ale kogoś bardziej odpowiedzialnego ale jest mniej mile na początku. Typowe wśród kobiet.
Kwestia jest że ty miałeś model w rodzinie który jest niekompatybilny z tym co ona oczekuje. Nawet jakbyś chciał to jej zapewnić to i tak nie możesz. Twój ojciec z twojego opisu wynikało iż miał swoje zdanie. Ona chce gościa co będzie robił co ona mówi. Nie wiem czy szara skała coś tu zmieni. Jej nie olśni nagle. To nie ten scenariusz.
Od razu się stresuję.
Napisała mi smsa że klucz gdzie zawsze.
Bez ani be ani nie gdzie jedzie i chociaż czy wróci czy jak.. jak zadzwoniłem nie odebrała.
Poleciałem szybko do domu zobaczyć czy jest, oczywiście jej nie ma.
Teraz dopiero pomyślałem że wywołała ten strach u mnie. Nawet nie panuje nad tym że całą pracę zawalam.
No nie wiem, gra ze mną chyba cały czas.
No bo ma czas jeździć teraz po koleżankach? Przecież niby mam kasę przelewać, niby sprawdza oferty mieszkań czyli się w domyśle chce wyprowadzić...
Może spróbuj się opanować i wyznacz datę na poważną rozmowę i daj jej znać kiedy. Przemyśl wcześniej albo zapisz co chcesz powiedzieć czyli np o co jej chodzi, czy się wyprowadza czy co robi, czy zostaje i jakoś to sklejacie, o tym, że musi się ona ogarnąć i swoją agresję, o problemach z komunikacją. Powiedz co ty będziesz naprawiał u siebie i czego właściwie ona oczekuje w kwestii mieszkania i relacji rodzinnych, na co ty możesz się zgodzić. Następnie dajcie sobie trochę czasu, niech się każde zastanowi co chce dalej z tym robić. Bo przez takie gowniarskie gierki, domysły i przepychanki w końcu nabawisz się nerwicy i ptsd.
Tylko bez żadnych krzyków i agresji, jak coś zacznie cię prowokować, to od razu ucinasz. Jak ona to oleje, to masz przynajmniej czarno na białym na czym stoisz.
Może spróbuj się opanować i wyznacz datę na poważną rozmowę i daj jej znać kiedy. Przemyśl wcześniej albo zapisz co chcesz powiedzieć czyli np o co jej chodzi, czy się wyprowadza czy co robi, czy zostaje i jakoś to sklejacie, o tym, że musi się ona ogarnąć i swoją agresję, o problemach z komunikacją. Powiedz co ty będziesz naprawiał u siebie i czego właściwie ona oczekuje w kwestii mieszkania i relacji rodzinnych, na co ty możesz się zgodzić. Następnie dajcie sobie trochę czasu, niech się każde zastanowi co chce dalej z tym robić. Bo przez takie gowniarskie gierki, domysły i przepychanki w końcu nabawisz się nerwicy i ptsd.
Tylko bez żadnych krzyków i agresji, jak coś zacznie cię prowokować, to od razu ucinasz. Jak ona to oleje, to masz przynajmniej czarno na białym na czym stoisz.
Niestety nie da się, bo nie da się nic uzgodnić z osobą niezrównoważoną emocjonalnie, manipulantką.
Każdy musiałby sobie zrobić rachunek sumienia i zachowywać się normalnie. Ona dąży po trupach do celu.
Nie wiem czy pojechała, bo nie mam kontaktu z nią. Ja nie dzwonie i nie piszę, zachowuje się jak szary kamień.
Godzinę później-
Od razu się stresuję.
Napisała mi smsa że klucz gdzie zawsze.
Bez ani be ani nie gdzie jedzie i chociaż czy wróci czy jak.. jak zadzwoniłem nie odebrała.
Poleciałem szybko do domu zobaczyć czy jest, oczywiście jej nie ma.
Jeśli coś mnie podkusi żeby cokolwiek jeszcze napisać w tym wątku, niech mi ktoś wypłaci porządną lepę.
Ręce opadają
Targają emocje...
No właśnie emocje targają mnie.
Oczywiście po moim telefonie już mi nie oddzwoniła i wiem że jest to celowe, bo przez kilka godzin chyba ktoś zagląda na telefon.
Specjalnie też nie wydzwaniam teraz by nie było że jakiś desperat.
Wtedy chciałem zadzwonić raz by zapytać gdzie się wybiera.
Widzę że muszę udawać że mam dziecko też w dupie.
Bo też wyraźnie mi pokazuje że nie będzie mi dawała znać gdzie z nim jedzie i kiedy wróci chociażby..i robi to specjalnie bo wie że mi zależy. Mylę się ?
Zależy mi bo przykładowo wolałbym wiedzieć jak np jedzie do rodziców... Skoro oni nawet samochodu nie mają w razie by pomóc czy cokolwiek jakby wracała o 22 godzinie znowu.
Przynajmniej wiemy że się nie potnie. Przynajmniej nie teraz. Zawsze to jakiś plus.
Widzę że muszę udawać że mam dziecko też w dupie.
Bo też wyraźnie mi pokazuje że nie będzie mi dawała znać gdzie z nim jedzie i kiedy wróci chociażby..i robi to specjalnie bo wie że mi zależy. Mylę się ?
Zależy mi bo przykładowo wolałbym wiedzieć jak np jedzie do rodziców... Skoro oni nawet samochodu nie mają w razie by pomóc czy cokolwiek jakby wracała o 22 godzinie znowu.
Nie rozumiem tego, że masz udawać, że dziecko masz w d....
Ona sobie poradzi, a jak będzie potrzebowała pomocy, to sama zadzwoni. Nie musisz przejmować się o dziecko jak jest z matką.
Jak jesteś w domu i jest dziecko ubierz i wyjdź do babci czy pojedź z nim do swoich rodziców, zachowuj się w stosunku do dziecka normalnie.
Dziewczyna jest w czarnej dupie.
Nie ma pracy. Ma trzyletnie dziecko i z drugim jest w ciąży.
Nie ma swoich pieniędzy tylko wasze wspólne. Nie macie żadnego majątku wspólnego, więc nawet rozwód nie przyniesie jej korzyści materialnych poza alimentami.
Pojechała do rodziców i tam pewnie usłyszała, że jej z dzieciakami do tej meliny nie przyjmą. Skoro to mieszkanie 35 m2. Może ewentualnie matka pomoże dzieciaka przypilnować, ale co z tym bobasem które dopiero ma się urodzić?
Nie ma innych członków rodziny jako wsparcie, bo nimi gardzi i uważa ich za idiotów. Duma jej nie pozwoli się do nich odezwać by wołać o pomoc. Zresztą ten brak kontaktu rodzeństwa jest wymowny. Koleżanka może jej dużo pierdzielić, ale pewnie przyjąć ją pod swój dach nie przyjmie, groszem też nie sypnie.
Ty jej powiedziałeś, że jesteś gotowy na rozwód i na domiar złego: NIE INTERESUJE CIĘ DZIECKO, KTÓRE MA W BRZUCHU. Czyli podejrzewasz, że to dziecko nie jest twoje.
Pewnie poczuła się tak samo gdybyś nazwał ją panią, która daje dupy innym facetom.
Więc zaczęła oglądać cenę wynajmu i pewnie stwierdziła, że sama z dziećmi sobie nie da rady
Nie dostanie tyle alimentów by starczyło na wynajem, rachunki i pampersy. A co z pracą, ubezpieczeniem?
Więc zaczęła czytać o sytuacjach kobiet w jej sytuacji. Bardzo możliwe, że się załamała kompletnie - większość z tych kobiet nic ze swoim życiem nie zrobi i tworzy wątki by się wygadać. Zaczęła czytać o samobójstwach, bo w głowie uroiła sobie jako jedyne słuszne rozwiązanie. Ale równie dobrze mogła zrobić to celowo. Skoro podejrzewasz, że ten dzieciak w brzuchu nie jest twój to pewnie wiedziała, że będziesz jej trzepać telefon szukając innego amanta. A tutaj zonk.
Manipulanci to bystre jednostki. Wiedzą gdzie uderzyć by bolało i skutecznie działało. Ona teraz będzie patrzeć czy wróci jej stary mąż, któremu można nasrać na łeb.
Za bardzo się z nią cackasz. To niegadanie do siebie to dziecinada.
Robisz wam kawę, bierzesz ją za fraki i razem rozmawiacie. Przy stole jak ludzie.
Mówisz jej co widziałeś. Uświadamiasz jej, że nie pozwolisz by zabiła wasze dzieci. Że jeśli dojdzie do rozwodu to będziesz walczyć o opiekę nad nimi.
Może jak usłyszy to na głos to oprzytomnieje.
Proponujesz jej terapię małżeńską i terapię dla niej. Bardzo możliwe, że będzie potrzebny psychiatra do zdiagnozowania jej zaburzeń. Tobie również się przyda.
I bierzecie się do roboty. Za niedługo pojawi się drugie dziecko. Ono potrzebuje normalnych i stabilnie emocjonalnych rodziców.
A chwilowo obrzucacie się łajnem jak dwie małpy, które wrzucono do za ciasnej klatki.
Trafiła ci się dumna kobieta. Jej duma jest ważniejsza niż własne dziecko. Ona pierwsza do ciebie ręki nie wyciągnie, bo oznaczałoby to jaka jest słaba. A jest słaba, bo poza dziećmi nie ma NIC. Chyba, że ona ma jakieś tam swoje oszczędności i pracę w co szczerze wątpię. Też pochodzę z biednej rodziny i wiem, że muszę sama na siebie liczyć w kryzysowym momencie. Nikt mi nic nie da, bo po prostu nie ma. Może na ten pierwszy miesiąc najmu i kaucję pożyczy od rodziców i koleżanki, a ma to być tylko straszak dla ciebie.
A co do tego znikania bez informowania cię. Napisz jej SMS, że jeśli nie odbierze telefonu od ciebie i nie napisze gdzie wzięła twojego syna to dzwonisz na policję o zaginięciu dziecka oraz żony z myślami samobójczymi.
Szybko się do siebie odezwie, bo szczerze wątpię by miała jaja grać na tyle by w mediach się pokazać.
Udawanie, że mas dziecko w dupie to chyba najgorsze co możesz zrobić, bo ona to może wykorzystać przeciwko tobie i pewnie to zrobi. No chyba, że na prawdę znudziło ci się tatusiowanie…
Mnie zastanawia jedno jego babcia ma 92 lata, to ile moze miec jego matka? Cos miedzy 60,a 50 lat.... to ile on ma lat? Ponad 30?40? I jeszcze siedzi u rodzinki? Cale zycie bedzie pod wplywem matki i babki wcale sie nie dziwie, ze zona go nazwala mamisynkiem.
Mnie zastanawia jedno jego babcia ma 92 lata, to ile moze miec jego matka? Cos miedzy 60,a 50 lat.... to ile on ma lat? Ponad 30?40? I jeszcze siedzi u rodzinki? Cale zycie bedzie pod wplywem matki i babki wcale sie nie dziwie, ze zona go nazwala mamisynkiem.
Co ma piernik do wiatraka...
Lepiej tak jak Ty siedzieć na zasiłku i liczyć na mieszkanie socjalne.
Twoje dokładanie do pieca tego samego węgla nic nie wnosi.
Mnie zastanawia jedno jego babcia ma 92 lata, to ile moze miec jego matka? Cos miedzy 60,a 50 lat.... to ile on ma lat? Ponad 30?40? I jeszcze siedzi u rodzinki? Cale zycie bedzie pod wplywem matki i babki wcale sie nie dziwie, ze zona go nazwala mamisynkiem.
Równie dobrze ciebie można nazwać pasożytem, bo siedzisz na krzywy ryj w UK żyjąc z zasiłków zamiast brać się do roboty.
W niczym się od niego nie różnisz. Zabiorą ci zasiłki i twoja zabawa w dom się kończy
Ciekawe ile lat masz ty? Na zasiłkach siedzisz bo ci wygodnie i temu facetowi widocznie tez było wygodnie z rodzinką mieszkać. Co za hipokryzja. XD
Nie ma wytłumaczenia na przemoc. I nie obchodzi mnie czy on jest mamisynkiem. Jak dziewczynie to nie pasowało to mogła się wziąć do roboty, wyprowadzić na swoje i drugiego bombelka nie robić. A wy z niej jakąś ofiarę robicie. Chciała własnego domu to trzeba było na to razem zapierdalać, a nie oczekiwać wszystkiego na gotowe bez większego wysiłku. Pierwsze dziecko pojawiło się, bo ponoć miała mieć problemy z zajściem w ciążę. Tymczasem po trzech latach wystarczyło raz włożyć i bach - ciąża. Jak to możliwe? A może ona już w kwestii pierwszego dziecka kombinowała by autora przy dupie uwiązać. Siedziała trzy lata na opiece mimo iż mogła wrócić do pracy i razem dorobić się czegoś wspólnego. Zamiast tego wolała robić wojenki z teściową i babcią męża, która jej zaoferowała własny kąt. Niewdzięczne dziewuszysko i tyle. Nikt jej nie zmuszał, a robi zarzuty facetowi że non stop w domu siedzi i biedulkę samą zostawia. Dlatego drugie dziecko na bank pomoże w jej sytuacji, klasyczne zagranie dziewczyn mających nasrane w głowie. One potrzebują terapii, a nie drugiego bombelka z egoistycznych powodów o bezinteresownej miłości dziecka do matki. I jeszcze porównywanie się do tych koleżanek co to wszystko mają, nic nie muszą robić i chłopy im domy stawiają. A ona nie ma nic! No biedaczka
Pierwsze dziecko pojawiło się, bo ponoć miała mieć problemy z zajściem w ciążę. Tymczasem po trzech latach wystarczyło raz włożyć i bach - ciąża. Jak to możliwe?
Ponoć cuda się zdarzają ale osobiście nie wierzę w dziwne przypadki.
Dziewczyna jest w czarnej dupie.
Nie ma pracy. Ma trzyletnie dziecko i z drugim jest w ciąży.
Nie ma swoich pieniędzy tylko wasze wspólne. Nie macie żadnego majątku wspólnego, więc nawet rozwód nie przyniesie jej korzyści materialnych poza alimentami.
Pojechała do rodziców i tam pewnie usłyszała, że jej z dzieciakami do tej meliny nie przyjmą. Skoro to mieszkanie 35 m2. Może ewentualnie matka pomoże dzieciaka przypilnować, ale co z tym bobasem które dopiero ma się urodzić?
Nie ma innych członków rodziny jako wsparcie, bo nimi gardzi i uważa ich za idiotów. Duma jej nie pozwoli się do nich odezwać by wołać o pomoc. Zresztą ten brak kontaktu rodzeństwa jest wymowny. Koleżanka może jej dużo pierdzielić, ale pewnie przyjąć ją pod swój dach nie przyjmie, groszem też nie sypnie.
Ty jej powiedziałeś, że jesteś gotowy na rozwód i na domiar złego: NIE INTERESUJE CIĘ DZIECKO, KTÓRE MA W BRZUCHU. Czyli podejrzewasz, że to dziecko nie jest twoje.
Pewnie poczuła się tak samo gdybyś nazwał ją panią, która daje dupy innym facetom.
Więc zaczęła oglądać cenę wynajmu i pewnie stwierdziła, że sama z dziećmi sobie nie da rady
Nie dostanie tyle alimentów by starczyło na wynajem, rachunki i pampersy. A co z pracą, ubezpieczeniem?
Więc zaczęła czytać o sytuacjach kobiet w jej sytuacji. Bardzo możliwe, że się załamała kompletnie - większość z tych kobiet nic ze swoim życiem nie zrobi i tworzy wątki by się wygadać. Zaczęła czytać o samobójstwach, bo w głowie uroiła sobie jako jedyne słuszne rozwiązanie. Ale równie dobrze mogła zrobić to celowo. Skoro podejrzewasz, że ten dzieciak w brzuchu nie jest twój to pewnie wiedziała, że będziesz jej trzepać telefon szukając innego amanta. A tutaj zonk.
Manipulanci to bystre jednostki. Wiedzą gdzie uderzyć by bolało i skutecznie działało. Ona teraz będzie patrzeć czy wróci jej stary mąż, któremu można nasrać na łeb.Za bardzo się z nią cackasz. To niegadanie do siebie to dziecinada.
Robisz wam kawę, bierzesz ją za fraki i razem rozmawiacie. Przy stole jak ludzie.
Mówisz jej co widziałeś. Uświadamiasz jej, że nie pozwolisz by zabiła wasze dzieci. Że jeśli dojdzie do rozwodu to będziesz walczyć o opiekę nad nimi.
Może jak usłyszy to na głos to oprzytomnieje.
Proponujesz jej terapię małżeńską i terapię dla niej. Bardzo możliwe, że będzie potrzebny psychiatra do zdiagnozowania jej zaburzeń. Tobie również się przyda.
I bierzecie się do roboty. Za niedługo pojawi się drugie dziecko. Ono potrzebuje normalnych i stabilnie emocjonalnych rodziców.
A chwilowo obrzucacie się łajnem jak dwie małpy, które wrzucono do za ciasnej klatki.Trafiła ci się dumna kobieta. Jej duma jest ważniejsza niż własne dziecko. Ona pierwsza do ciebie ręki nie wyciągnie, bo oznaczałoby to jaka jest słaba. A jest słaba, bo poza dziećmi nie ma NIC. Chyba, że ona ma jakieś tam swoje oszczędności i pracę w co szczerze wątpię. Też pochodzę z biednej rodziny i wiem, że muszę sama na siebie liczyć w kryzysowym momencie. Nikt mi nic nie da, bo po prostu nie ma. Może na ten pierwszy miesiąc najmu i kaucję pożyczy od rodziców i koleżanki, a ma to być tylko straszak dla ciebie.
A co do tego znikania bez informowania cię. Napisz jej SMS, że jeśli nie odbierze telefonu od ciebie i nie napisze gdzie wzięła twojego syna to dzwonisz na policję o zaginięciu dziecka oraz żony z myślami samobójczymi.
Szybko się do siebie odezwie, bo szczerze wątpię by miała jaja grać na tyle by w mediach się pokazać.
Jest jeszcze głębiej w czarnej dupie niż myśli.
Nikt normalny nie wynajmie mieszkania samotnej matce z małym dzieckiem i do tego w okresie zimy. Tu potrzeba 3 miesięcznej kaucji.
Na alimenty może czekać nawet pół roku.
No tylko jak rozmawiać jak jej nie ma.
Wyrazie mi teraz pokazała gdzie moje miejsce. Może wziąć dzieciaka spakować się i jechać do rodziców czy koleżanki.
Wczoraj rodzice dzisiaj koleżanka i calutki dzień.
Mi nie chodzi że jestem teraz w czterech ścianach jak mi to raz ona zarzuciła.
Chodzi mi że bierze dzieciaka jak swoją własność, bez nawet telefonu do mnie...
Teraz czuję po prostu na własnej skórze że robi złośliwie coś, równie dobrze mogłaby być w domu teraz, albo mogłaby dać mi znać że będą o 20 przykładowo.
I teraz co musiałbym jutro z rana spakować dzieciaka i jechać do swoich np. by wyrównać rachunki. Tylko że nie chce się tak szarpać dzieciakiem.
Kasę swoją ma. Ma na rok czasu minimum, nie pracowała ale dawałem jej jakieś grosze+dorabiała po mojej pracy kiedy się zajmowałem małym.
Wróci pewnie o 20-21 i będzie miała na samym wstępie krzywą twarz i jak mam z nią rozmawiać? Mogę się zapytać czy jest jutro gotowa by porozmawiać czy będzie taka dziecinada teraz trwać..
JuliaUK33 napisał/a:Mnie zastanawia jedno jego babcia ma 92 lata, to ile moze miec jego matka? Cos miedzy 60,a 50 lat.... to ile on ma lat? Ponad 30?40? I jeszcze siedzi u rodzinki? Cale zycie bedzie pod wplywem matki i babki wcale sie nie dziwie, ze zona go nazwala mamisynkiem.
Co ma piernik do wiatraka...
Lepiej tak jak Ty siedzieć na zasiłku i liczyć na mieszkanie socjalne.
Twoje dokładanie do pieca tego samego węgla nic nie wnosi.
A ja napisze, ze predzej by mnie przeszkadzalo jak facet mieszka jeszcze z rodzicami,niz gdyby mial dostac mieszkanie socjalne. Z jednego prostego powodu-zero wpierdzielania sie
Poczekaj jak sama zacznie rozmawiać, bo Ty jesteś gotowy do rozmowy, ona sama musi być gotowa, bo wyjdzie kłótnia.
Pozwól jej się przełamać, bo zawsze wychodziłeś przed szereg, jeśli chcesz cokolwiek zmienić w waszym związku.
Pierwsze dziecko pojawiło się, bo ponoć miała mieć problemy z zajściem w ciążę. Tymczasem po trzech latach wystarczyło raz włożyć i bach - ciąża. Jak to możliwe?
Ponoć cuda się zdarzają ale osobiście nie wierzę w dziwne przypadki.
Bo to nie przypadek. Ona jest jedną z tych dziewczyn, które mają receptę na brak miłości w życiu: urodzą sobie człowieka, który będzie je kochał bezwarunkowo. Dlatego ona syna traktuje jakby był tylko jej, a nie ich wspólne. Z tym drugim dzieckiem będzie podobnie. Potem wychowa ich na takich samych mamisynków, którym jest jej mąż. Którego sama przecież wybrała, bo przecież z przydziału go nie dostała
Dlatego takie kobiety nazwę brzydko: mają nasrane we łbie i potrzebują terapii, nie macierzyństwa. Te dzieci wyjdą bardzo pokaleczone w życie i pewnie będą powielać wzorce.
Autorze zastanawiasz się skąd tyle samobójstw w jej rodzinie. Pewnie to ta cholerna duma, która nie pozwala im wybaczać innym urazów z dupy, prosić o pomoc i wsparcie lub nieprzepracowane dzieciństwo w nieciekawej okolicy. Oni nie przeproszą i nie wyciągną ręki, bo to by było okazaniem słabości.
Diarmuid napisał/a:Dziewczyna jest w czarnej dupie.
Nie ma pracy. Ma trzyletnie dziecko i z drugim jest w ciąży.
Nie ma swoich pieniędzy tylko wasze wspólne. Nie macie żadnego majątku wspólnego, więc nawet rozwód nie przyniesie jej korzyści materialnych poza alimentami.
Pojechała do rodziców i tam pewnie usłyszała, że jej z dzieciakami do tej meliny nie przyjmą. Skoro to mieszkanie 35 m2. Może ewentualnie matka pomoże dzieciaka przypilnować, ale co z tym bobasem które dopiero ma się urodzić?
Nie ma innych członków rodziny jako wsparcie, bo nimi gardzi i uważa ich za idiotów. Duma jej nie pozwoli się do nich odezwać by wołać o pomoc. Zresztą ten brak kontaktu rodzeństwa jest wymowny. Koleżanka może jej dużo pierdzielić, ale pewnie przyjąć ją pod swój dach nie przyjmie, groszem też nie sypnie.
Ty jej powiedziałeś, że jesteś gotowy na rozwód i na domiar złego: NIE INTERESUJE CIĘ DZIECKO, KTÓRE MA W BRZUCHU. Czyli podejrzewasz, że to dziecko nie jest twoje.
Pewnie poczuła się tak samo gdybyś nazwał ją panią, która daje dupy innym facetom.
Więc zaczęła oglądać cenę wynajmu i pewnie stwierdziła, że sama z dziećmi sobie nie da rady
Nie dostanie tyle alimentów by starczyło na wynajem, rachunki i pampersy. A co z pracą, ubezpieczeniem?
Więc zaczęła czytać o sytuacjach kobiet w jej sytuacji. Bardzo możliwe, że się załamała kompletnie - większość z tych kobiet nic ze swoim życiem nie zrobi i tworzy wątki by się wygadać. Zaczęła czytać o samobójstwach, bo w głowie uroiła sobie jako jedyne słuszne rozwiązanie. Ale równie dobrze mogła zrobić to celowo. Skoro podejrzewasz, że ten dzieciak w brzuchu nie jest twój to pewnie wiedziała, że będziesz jej trzepać telefon szukając innego amanta. A tutaj zonk.
Manipulanci to bystre jednostki. Wiedzą gdzie uderzyć by bolało i skutecznie działało. Ona teraz będzie patrzeć czy wróci jej stary mąż, któremu można nasrać na łeb.Za bardzo się z nią cackasz. To niegadanie do siebie to dziecinada.
Robisz wam kawę, bierzesz ją za fraki i razem rozmawiacie. Przy stole jak ludzie.
Mówisz jej co widziałeś. Uświadamiasz jej, że nie pozwolisz by zabiła wasze dzieci. Że jeśli dojdzie do rozwodu to będziesz walczyć o opiekę nad nimi.
Może jak usłyszy to na głos to oprzytomnieje.
Proponujesz jej terapię małżeńską i terapię dla niej. Bardzo możliwe, że będzie potrzebny psychiatra do zdiagnozowania jej zaburzeń. Tobie również się przyda.
I bierzecie się do roboty. Za niedługo pojawi się drugie dziecko. Ono potrzebuje normalnych i stabilnie emocjonalnych rodziców.
A chwilowo obrzucacie się łajnem jak dwie małpy, które wrzucono do za ciasnej klatki.Trafiła ci się dumna kobieta. Jej duma jest ważniejsza niż własne dziecko. Ona pierwsza do ciebie ręki nie wyciągnie, bo oznaczałoby to jaka jest słaba. A jest słaba, bo poza dziećmi nie ma NIC. Chyba, że ona ma jakieś tam swoje oszczędności i pracę w co szczerze wątpię. Też pochodzę z biednej rodziny i wiem, że muszę sama na siebie liczyć w kryzysowym momencie. Nikt mi nic nie da, bo po prostu nie ma. Może na ten pierwszy miesiąc najmu i kaucję pożyczy od rodziców i koleżanki, a ma to być tylko straszak dla ciebie.
A co do tego znikania bez informowania cię. Napisz jej SMS, że jeśli nie odbierze telefonu od ciebie i nie napisze gdzie wzięła twojego syna to dzwonisz na policję o zaginięciu dziecka oraz żony z myślami samobójczymi.
Szybko się do siebie odezwie, bo szczerze wątpię by miała jaja grać na tyle by w mediach się pokazać.Jest jeszcze głębiej w czarnej dupie niż myśli.
Nikt normalny nie wynajmie mieszkania samotnej matce z małym dzieckiem i do tego w okresie zimy. Tu potrzeba 3 miesięcznej kaucji.Na alimenty może czekać nawet pół roku.
Ha, mojej ciotce z piątką dzieci zawołali tysiaka od łebka jeśli idzie o kaucję. A normalnie trwa w związku małżeńskim i nie jest samotną matką. Chcieli się ze wsi przenieść do miasta, bo to jednak wygodniej. I szybko zrezygnowali, bo wieś nawet z dojazdem wychodzi o wiele taniej. Trochę smutne, bo są matki potrzebujące tego najmu by zacząć życie od nowa. Ale takie są realia, nikt swoim mieniem ryzykować nie będzie. W sumie to też się właścicielom mieszkań nie dziwię.
Jak do 22:00 nie wróci to napisz jej, że zgłaszasz zaginięcie. Zobaczysz jak szybko zmięknie. A jak nie - tylko prawnik ci pomoże. Jako ojciec masz pełne prawo mieć dziecko przy sobie, w końcu nie masz ograniczonych praw rodzicielskich. Może bądź szybszy od żony i już teraz zgłaszaj papiery na uregulowanie kontaktu z dziećmi i ograniczenie jej praw rodzicielskich. Zbieraj dowody, bo mogą ci się bardzo przydać.
ABC50 napisał/a:Pierwsze dziecko pojawiło się, bo ponoć miała mieć problemy z zajściem w ciążę. Tymczasem po trzech latach wystarczyło raz włożyć i bach - ciąża. Jak to możliwe?
Ponoć cuda się zdarzają ale osobiście nie wierzę w dziwne przypadki.
Bo to nie przypadek. Ona jest jedną z tych dziewczyn, które mają receptę na brak miłości w życiu: urodzą sobie człowieka, który będzie je kochał bezwarunkowo. Dlatego ona syna traktuje jakby był tylko jej, a nie ich wspólne. Z tym drugim dzieckiem będzie podobnie. Potem wychowa ich na takich samych mamisynków, którym jest jej mąż. Którego sama przecież wybrała, bo przecież z przydziału go nie dostała
Dlatego takie kobiety nazwę brzydko: mają nasrane we łbie i potrzebują terapii, nie macierzyństwa. Te dzieci wyjdą bardzo pokaleczone w życie i pewnie będą powielać wzorce.
Autorze zastanawiasz się skąd tyle samobójstw w jej rodzinie. Pewnie to ta cholerna duma, która nie pozwala im wybaczać innym urazów z dupy, prosić o pomoc i wsparcie lub nieprzepracowane dzieciństwo w nieciekawej okolicy. Oni nie przeproszą i nie wyciągną ręki, bo to by było okazaniem słabości.
Farmer napisał/a:Diarmuid napisał/a:Dziewczyna jest w czarnej dupie.
Nie ma pracy. Ma trzyletnie dziecko i z drugim jest w ciąży.
Nie ma swoich pieniędzy tylko wasze wspólne. Nie macie żadnego majątku wspólnego, więc nawet rozwód nie przyniesie jej korzyści materialnych poza alimentami.
Pojechała do rodziców i tam pewnie usłyszała, że jej z dzieciakami do tej meliny nie przyjmą. Skoro to mieszkanie 35 m2. Może ewentualnie matka pomoże dzieciaka przypilnować, ale co z tym bobasem które dopiero ma się urodzić?
Nie ma innych członków rodziny jako wsparcie, bo nimi gardzi i uważa ich za idiotów. Duma jej nie pozwoli się do nich odezwać by wołać o pomoc. Zresztą ten brak kontaktu rodzeństwa jest wymowny. Koleżanka może jej dużo pierdzielić, ale pewnie przyjąć ją pod swój dach nie przyjmie, groszem też nie sypnie.
Ty jej powiedziałeś, że jesteś gotowy na rozwód i na domiar złego: NIE INTERESUJE CIĘ DZIECKO, KTÓRE MA W BRZUCHU. Czyli podejrzewasz, że to dziecko nie jest twoje.
Pewnie poczuła się tak samo gdybyś nazwał ją panią, która daje dupy innym facetom.
Więc zaczęła oglądać cenę wynajmu i pewnie stwierdziła, że sama z dziećmi sobie nie da rady
Nie dostanie tyle alimentów by starczyło na wynajem, rachunki i pampersy. A co z pracą, ubezpieczeniem?
Więc zaczęła czytać o sytuacjach kobiet w jej sytuacji. Bardzo możliwe, że się załamała kompletnie - większość z tych kobiet nic ze swoim życiem nie zrobi i tworzy wątki by się wygadać. Zaczęła czytać o samobójstwach, bo w głowie uroiła sobie jako jedyne słuszne rozwiązanie. Ale równie dobrze mogła zrobić to celowo. Skoro podejrzewasz, że ten dzieciak w brzuchu nie jest twój to pewnie wiedziała, że będziesz jej trzepać telefon szukając innego amanta. A tutaj zonk.
Manipulanci to bystre jednostki. Wiedzą gdzie uderzyć by bolało i skutecznie działało. Ona teraz będzie patrzeć czy wróci jej stary mąż, któremu można nasrać na łeb.Za bardzo się z nią cackasz. To niegadanie do siebie to dziecinada.
Robisz wam kawę, bierzesz ją za fraki i razem rozmawiacie. Przy stole jak ludzie.
Mówisz jej co widziałeś. Uświadamiasz jej, że nie pozwolisz by zabiła wasze dzieci. Że jeśli dojdzie do rozwodu to będziesz walczyć o opiekę nad nimi.
Może jak usłyszy to na głos to oprzytomnieje.
Proponujesz jej terapię małżeńską i terapię dla niej. Bardzo możliwe, że będzie potrzebny psychiatra do zdiagnozowania jej zaburzeń. Tobie również się przyda.
I bierzecie się do roboty. Za niedługo pojawi się drugie dziecko. Ono potrzebuje normalnych i stabilnie emocjonalnych rodziców.
A chwilowo obrzucacie się łajnem jak dwie małpy, które wrzucono do za ciasnej klatki.Trafiła ci się dumna kobieta. Jej duma jest ważniejsza niż własne dziecko. Ona pierwsza do ciebie ręki nie wyciągnie, bo oznaczałoby to jaka jest słaba. A jest słaba, bo poza dziećmi nie ma NIC. Chyba, że ona ma jakieś tam swoje oszczędności i pracę w co szczerze wątpię. Też pochodzę z biednej rodziny i wiem, że muszę sama na siebie liczyć w kryzysowym momencie. Nikt mi nic nie da, bo po prostu nie ma. Może na ten pierwszy miesiąc najmu i kaucję pożyczy od rodziców i koleżanki, a ma to być tylko straszak dla ciebie.
A co do tego znikania bez informowania cię. Napisz jej SMS, że jeśli nie odbierze telefonu od ciebie i nie napisze gdzie wzięła twojego syna to dzwonisz na policję o zaginięciu dziecka oraz żony z myślami samobójczymi.
Szybko się do siebie odezwie, bo szczerze wątpię by miała jaja grać na tyle by w mediach się pokazać.Jest jeszcze głębiej w czarnej dupie niż myśli.
Nikt normalny nie wynajmie mieszkania samotnej matce z małym dzieckiem i do tego w okresie zimy. Tu potrzeba 3 miesięcznej kaucji.Na alimenty może czekać nawet pół roku.
Ha, mojej ciotce z piątką dzieci zawołali tysiaka od łebka jeśli idzie o kaucję. A normalnie trwa w związku małżeńskim i nie jest samotną matką. Chcieli się ze wsi przenieść do miasta, bo to jednak wygodniej. I szybko zrezygnowali, bo wieś nawet z dojazdem wychodzi o wiele taniej. Trochę smutne, bo są matki potrzebujące tego najmu by zacząć życie od nowa. Ale takie są realia, nikt swoim mieniem ryzykować nie będzie. W sumie to też się właścicielom mieszkań nie dziwię.
Jak do 22:00 nie wróci to napisz jej, że zgłaszasz zaginięcie. Zobaczysz jak szybko zmięknie. A jak nie - tylko prawnik ci pomoże. Jako ojciec masz pełne prawo mieć dziecko przy sobie, w końcu nie masz ograniczonych praw rodzicielskich. Może bądź szybszy od żony i już teraz zgłaszaj papiery na uregulowanie kontaktu z dziećmi i ograniczenie jej praw rodzicielskich. Zbieraj dowody, bo mogą ci się bardzo przydać.
A moim zdaniem zona nie chce ograniczac mu kontaktu z dzieckiem tylko mu pokazuje juz desperacyjnymi metodami, zeby sie w koncu wyprowadzili na "swoje". Jestem pewna ze gdyby sie wyprowadzili to malzenstwo uleglo by poprawie. Ktos napisal ,ze nie... ale ja wierze, ze jego zona potrzebuje czegos takiego- nowe miasto, mieszkanie,tylko ona, maz i dzieci rodzicow i tesciow widuja raz na jakis czas. Tak chyba kazda kobieta chce-zeby mieszkac tylko z mezem i dziecmi bez osob trzecich
Bez przesady z tym zaginięciem, nie jest niczym nadzwyczajnym, że dziecko jest z matką, która miała prawo je zabrać.
Przecież w małżeństwie nie trzeba się pytać, czy można gdzieś zabrać dziecko, należaloby poinformować, choć w tej nerwowej sutuacji nie robiłabym problemu.
Gorsze jest jej manipulowanie dzieckiem i deprecjonowanie ojca, to jest niedopuszczalne... ale nie dla niej
Usiadła się na kanapie oczywiście do mnie ani słowa nic cześć nic zero kamień. Nie wiem czy jest sens w ogóle zagadywać.
Pobawiła się z małym teraz szuka mieszkania w sensie widziałem że przegląda oferty na telefonie ale jak przechodzę to odwraca ekran bym nie widział co robi.
Pokazuje jakby mnie nie było dosłownie, krzyczy piszczy haha hihi z dzieciakiem itp. gada jak katarynka do niego.
Teraz zdanie typu " a jutro jedziemy do dinozaurów?"
Już chciałem się odezwać że może ja bym też chciał gdzieś jechać ale to jest chyba specjalnie by zobaczyć czy zareaguje
Widocznie sprawa autora sama się rozwiąże.
Żona znajdzie mieszkanie, wyprowadzi się na swoje.
Na 100% będzie szukała kąta w pobliżu swoich rodziców.
Mąż albo pójdzie za nią, albo zostanie w domu babci.
Lepiej wam to na zdrowie wyjdzie.
Ustalicie kontakty z dziećmi i po temacie.
Ona pierwsza ręki nie wystawi, nie ten typ.
No teraz to widzę.
Ona nie jest na pewno typem kobiety co się męczy u boku alkoholika czy kogokolwiek przez 10lat.
I nie wiem czy ma w ogóle jakieś sumienie dla tych dzieciaków.
Odezwała się : "kiedy jej wypłacę jej pieniądze, po potrzebuje na dniach"
Ja się odezwałem "wypłacę spokojnie złodziejem nie jestem. Liczę że porozmawiajmy na spokojnie ?"
Odpowiedzi nie dostałem.
Ile tej kasy masz jej oddać? Wystarczy jej na coś?
No teraz to widzę.
Ona nie jest na pewno typem kobiety co się męczy u boku alkoholika czy kogokolwiek przez 10lat.
I nie wiem czy ma w ogóle jakieś sumienie dla tych dzieciaków.
Odezwała się : "kiedy jej wypłacę jej pieniądze, po potrzebuje na dniach"
Ja się odezwałem "wypłacę spokojnie złodziejem nie jestem. Liczę że porozmawiajmy na spokojnie ?"
Odpowiedzi nie dostałem.
Czekaj więc na jej ruch. Uzbrój się w cierpliwość.
Myślę, że dobrze by wam zrobiło rozstanie, jakby ona wynajęła mieszkanie, Ty byś tu został, byście uzgodnili kontakt z dzieckiem i zobaczyli jak to dalej wyjdzie.
Ale znając Ciebie, pewnie na co liczy żona, będziesz ją zatrzymywał, przepraszał i wszystko wróci do "normy".
W każdym razie dobrze jakbyś nic nie robił wbrew sobie, jak przeprowadzka razem na wynajem, bo byś się tam bardzo źle czuł.
Twoje życie, Twoje wybory.
Ile tej kasy masz jej oddać? Wystarczy jej na coś?
Tak.
Kasy ma na rok, półtora życia conajmniej.
Przecież ona żyła praktycznie za moje plus jej dokładałem plus sobie dorabiała i to nie mało, moim kosztem bo musiałem być wcześniej by małym się opiekować oczywiście. Ale dorabiała ona.
Przeprowadzka razem to najgorsze co można zrobić teraz. Te wszystkie szantaże to nie jest kwestia czego to dotyczy tylko jak osoba się komunikuje. Ona po prostu tak się komunikuje. I będzie się komunikować dopóki sama nie przejdzie jakieś zmiany osobowości. Ona może udawać jak chce. Tacy tak mają. Jak mają ciśnienie to udają kogoś zupełnie innego aby dostać co chcą. Jak spotka jakiegoś innego Kowalskiego to na początku będzie zupełnie inna osobą. Z pozoru.
No liczy na pewno na moje przeprosiny i podkładanie się.
Przeprowadzka razem to najgorsze co można zrobić teraz. Te wszystkie szantaże to nie jest kwestia czego to dotyczy tylko jak osoba się komunikuje. Ona po prostu tak się komunikuje. I będzie się komunikować dopóki sama nie przejdzie jakieś zmiany osobowości. Ona może udawać jak chce. Tacy tak mają. Jak mają ciśnienie to udają kogoś zupełnie innego aby dostać co chcą. Jak spotka jakiegoś innego Kowalskiego to na początku będzie zupełnie inna osobą. Z pozoru.
No wiem właśnie.
Przywiązała mnie też mega do małego teraz też to bardziej rozumiem. Bo często gęsto były rozmowy i że powinienem jechać z dzieciakiem tam i tam pokazywać jak kocham to i to. I naprawdę starałem się jak mogłem.. to też nie było z byle powodów. Bo teraz ten dzieciak mi ciąży najbardziej na sumieniu. W zasadzie mocno go kocham i jestem w takiej rozterce że głowa mała.
I gra szantażem ile wlezie w zasadzie skreśliła mi rodzinę, która nic nie zrobiła i każe wybrać, bo przecież mąż powinien za żoną być itp.. więc z jej założeniem powinniśmy wyprowadzić się i odciąć.
Jakim twoim kosztem. Masz obowiązki wobec swojego dziecka.
Miała pełne prawo zostawić je pod twoją opieką i iść do pracy.
Łaski jej nie zrobiłeś.
I jakie za twoje skoro jesteście małżeństwem? A to oznacza wspólnotę czy macie intercyzę podpisaną?
W razie rozwodu sądu to nie będzie obchodzić, że ta kasa jest twoja boś zarobił. Ona będzie dzielona równo między was dwóch.
Ona nie miała dostępu do pieniędzy tylko musiała czekać aż jej przelejesz na konto?
Kosztem takim że np wcześniej zaczynałem swoją pracę by wcześniej skończyć i się nianczyc z dzieckiem.
Nie mamy intercyzy.
Ja zarabiałem i to co zarabiałem to szło na życie zwykłe. Ona co zarobiła to włożyła sobie w skarpetę. I cieszyło mnie że oszczędzała chociaż ma więcej niż ja.
Ale zawsze inaczej myślałem bo mówię i tak będę zarabiać za rok dwa 2-3 razy tyle co teraz to i ten dom się postawi. To niech sobie oszczędza. Przez myśl mi rozwodu nie przychodziły
Wydaje mi się że nie możesz się wyprowadzić przed oficjalnym rozwodem bez zgody. Mianowicie jak tak zrobisz to w sądzie może mieć dużo słabsza pozycje. Że to jej wina. Może ta porada z tym doradcą nie jest taka zła. Graj na przeczekanie może z kasą na razie i dowiedz się jak to rozegrać. Mów że się nie zgadzasz aby się wyprowadziła. Że nie pozwolisz jej na głupotę i chcesz aby przemyślała to przez 2 tyg. W między czasie wez jakiegoś doradcę i ustalcie co robić.
Z tego i tak nic nie będzie. Chyba że chcesz robić co ona mówi. Może coś tam przedłużysz ale jak tak zrobisz to rozwód i tak będzie kwestia czasu. A generalnie cokolwiek się nie zgodzisz to będzie znowu cię straszyć że się potnie.
Gram na przeczekanie.
Teraz dostrzegam nawet takie pierdy jak takie szybkie zamykanie skobelka od łazienki. Nigdy tego nie robiła, nagle robi.
Próbuję mi wejść na psyche i tyle. Czytam też w necie i ma jednak dużo to wspólnego z szantażem emocjonalnym.
ABC50 napisał/a:Przeprowadzka razem to najgorsze co można zrobić teraz. Te wszystkie szantaże to nie jest kwestia czego to dotyczy tylko jak osoba się komunikuje. Ona po prostu tak się komunikuje. I będzie się komunikować dopóki sama nie przejdzie jakieś zmiany osobowości. Ona może udawać jak chce. Tacy tak mają. Jak mają ciśnienie to udają kogoś zupełnie innego aby dostać co chcą. Jak spotka jakiegoś innego Kowalskiego to na początku będzie zupełnie inna osobą. Z pozoru.
No wiem właśnie.
Przywiązała mnie też mega do małego teraz też to bardziej rozumiem. Bo często gęsto były rozmowy i że powinienem jechać z dzieciakiem tam i tam pokazywać jak kocham to i to. I naprawdę starałem się jak mogłem.. to też nie było z byle powodów. Bo teraz ten dzieciak mi ciąży najbardziej na sumieniu. W zasadzie mocno go kocham i jestem w takiej rozterce że głowa mała.
I gra szantażem ile wlezie w zasadzie skreśliła mi rodzinę, która nic nie zrobiła i każe wybrać, bo przecież mąż powinien za żoną być itp.. więc z jej założeniem powinniśmy wyprowadzić się i odciąć.
To już jest wielkie nadużycie, żeby wymagać odcięcia się od rodziny, ona ma w tyle jak Ty byś się czuł...
Żeby być z żoną, nie trzeba odcinać się od rodziny, ona jak chce to niech się odcina od Twojej rodziny, jak tak jej przeszkadza, ale nie ma prawa wymagać tego od Ciebie.
Ustal sobie w głowie granice i priorytety, i tego się trzymaj, i badź konsekwentny.
Dobrze, że kochasz dziecko, to nie ma nic wspólnego z tym co jest między wami.
Powinieneś się wobec niego zachowywać jak zawsze.
Musisz to potwierdzić z doradcą bo to tylko moje przypuszczenia. Ale jak jej pozwolisz się wynieść, wynajmie mieszkanie a ty będziesz tu gdzie teraz i będziesz wpadał w odwiedziny tylko i powiedzmy za 2 miesiące złoży pozew to może zagrać że ja opuściłeś. Że nie przyjeżdżałes itd. i sąd popatrzy że mieszkacie osobno i czemu męża nie ma gdzie żona. I automatycznie sąd może uznać że to z twojej winy.
Więc albo się pakujesz i jedziesz z nią albo zostajecie tu razem.
Tak wiem, potwierdzę. Chociaż na razie gram jeszcze na przeczekanie.
Ona się nie odzywa totalnie, chociaż dziwnym trafem wczoraj kazała małemu na dobranoc, tacie żółwika dać, a przed wczoraj taty jakby nie było.
Dla mnie ogólnie nie logiczne jest jak np. 3 tygodnie temu człowiek kocha tak i tak mocno itp. a nagle nie kocha ? To samo w sobie jest już chyba grą.
Wczoraj tez wieczorem, zwrot do dzieciaka, który mnie zastanowił dość: "no widzisz Miki, te wszystkie paczki musimy zwrócić" - paczki chodzi o prezenty na święta,( imiona wymyślam).
Zostanie mi po prostu sprawdzić, poświęcić się chociaż, nie wiem czy dojadę bo już chyba z 2 kg straciłem w tym tygodniu. Ale muszę chyba sprawdzić czy faktycznie stać ją na wyprowadzkę, tak po prostu bez rozmowy niczego.
Musisz to potwierdzić z doradcą bo to tylko moje przypuszczenia. Ale jak jej pozwolisz się wynieść, wynajmie mieszkanie a ty będziesz tu gdzie teraz i będziesz wpadał w odwiedziny tylko i powiedzmy za 2 miesiące złoży pozew to może zagrać że ja opuściłeś. Że nie przyjeżdżałes itd. i sąd popatrzy że mieszkacie osobno i czemu męża nie ma gdzie żona. I automatycznie sąd może uznać że to z twojej winy.
Więc albo się pakujesz i jedziesz z nią albo zostajecie tu razem.
No tu już przesadzasz, żona się wyprowadziła, bo nie chce mieszkać w domu babci, więc nie wiem gdzie tu widzisz takie zagrożenie, a trzeba mieszkać osobno dłuższy czas, żeby w ogóle dostać rozwód, bo sąd uznaje wtedy całkowity rozpad małżeństwa,.Jak są dzieci, to nie dostaje się rozwodu na "żądanie ".
Lepiej się skonsultować. Opuszczenie jest jedna przesłanką w orzeczeniu o winie. A licho wie jak sąd to określi jak oboje będę mieszkać osobno a ona w ciąży jeszcze.
Czy to będzie określone że ona się wyprowadziła czy on nie wprowadził do niej. Jak to udowodnic. Ta agentka na pewno będzie twierdzić że to on ją opuścił. Na jej dobroduszność bym nie stawiał. A ta sytuacja standardowa nie jest więc lepiej się skonsultować.
Tak wiem, potwierdzę. Chociaż na razie gram jeszcze na przeczekanie.
Ona się nie odzywa totalnie, chociaż dziwnym trafem wczoraj kazała małemu na dobranoc, tacie żółwika dać, a przed wczoraj taty jakby nie było.
Dla mnie ogólnie nie logiczne jest jak np. 3 tygodnie temu człowiek kocha tak i tak mocno itp. a nagle nie kocha ? To samo w sobie jest już chyba grą.
Wczoraj tez wieczorem, zwrot do dzieciaka, który mnie zastanowił dość: "no widzisz Miki, te wszystkie paczki musimy zwrócić" - paczki chodzi o prezenty na święta,( imiona wymyślam).Zostanie mi po prostu sprawdzić, poświęcić się chociaż, nie wiem czy dojadę bo już chyba z 2 kg straciłem w tym tygodniu. Ale muszę chyba sprawdzić czy faktycznie stać ją na wyprowadzkę, tak po prostu bez rozmowy niczego.
Tak, musisz być twardy, to jest jej gra, pokazać, że się zmieniłeś i nie ma powrotu do poddaństwa.
Ja się zastanawiam, z jakiej racji masz jej jakieś pieniądze, które powinieneś oddać.
Powinieneś tylko jak zawsze dawać na wydatki miesięczne.
Lepiej się skonsultować. Opuszczenie jest jedna przesłanką w orzeczeniu o winie. A licho wie jak sąd to określi jak oboje będę mieszkać osobno a ona w ciąży jeszcze.
Czy to będzie określone że ona się wyprowadziła czy on nie wprowadził do niej. Jak to udowodnic. Ta agentka na pewno będzie twierdzić że to on ją opuścił. Na jej dobroduszność bym nie stawiał. A ta sytuacja standardowa nie jest więc lepiej się skonsultować.
Nie ma takiego zagrożenia, trzeba udowodnić przyczynę. równie dobrze mogła się wyprowadzić, bo ma kochanka.
Tak, musisz być twardy, to jest jej gra, pokazać, że się zmieniłeś i nie ma powrotu do poddaństwa.
Ja się zastanawiam, z jakiej racji masz jej jakieś pieniądze, które powinieneś oddać.
Powinieneś tylko jak zawsze dawać na wydatki miesięczne.
Od początku w związek wskoczyliśmy z swoimi pieniędzmi, i choć dla mnie było to dziwne bo u mnie w rodzinie mieli wspólną kasę to ona swoje kitrała w kopertach. Potem może nabrała zaufania nie wiem, ja miałem jej kasę na koncie. I jak była ta pierwsza jazda co zabrała dziecko itp. to zażądała kasy. A że ja inwestuje pieniądze to nie miałem całości, więc oddałem jej praktycznie 4/5 kasy. I ta 1/5 ciągle została, o którą teraz się upomniała.
Poza tym przez cały czas ja zarabiałem utrzymywałem i jak pisałem wyżej co mi zostało z miesiąca to tak pół na pół dałem jej pół sobie. Remonty sronty oczywiście były za moje pieniądze. Dlatego teraz reasumując ona ma więcej niż ja, ale co absolutnie mi aż tak nie przeszkadza tylko tak piszę dla jasności.
@wieka
Tz uważasz że jak ona się wyprowadzi i za 3 miesiące złoży pozew i będzie twierdzić że dzwoniła do męża przez 3 miesiące aby przyjechał a on nic to to nie będzie opuszczenie zaniedbanie? oni nie są na swoim tylko w tej dziwnej sytuacji.
@wieka
Tz uważasz że jak ona się wyprowadzi i za 3 miesiące złoży pozew i będzie twierdzić że dzwoniła do męża przez 3 miesiące aby przyjechał a on nic to to nie będzie opuszczenie zaniedbanie? oni nie są na swoim tylko w tej dziwnej sytuacji.
No niestety, jeszcze dzieciak zameldowany gdzie ona czyli u rodziców.
Nie wiem czy to coś ma do tego...
Chociaż tutaj przecież świadków gdzie mieszkaliśmy jest masa, chyba z 10.
Jeszcze tak sobie siedzę w pracy i obmyślam tą zeszłą sytuację. W czasie kiedy żona zwiała z małym, to rozmawiałem raz z teściową przez telefon. I dobrze zapamiętałem dwie kwestie, pierwsza nie była w temacie i ona się nie wtrąca - co dla mnie jest ok. Ale druga, to jej słowa które wbiły mi się w głowę..
"Przyjedź porozmawiajcie" wtedy ona w tle się drze "on się nie zmieni, nie zmieni" ja nie chciałem przyjeżdżać i się płaszczyć. Ale usłyszałem jeszcze od teściowej jedno zdanie: "Ja sobie nie wyobrażam jak inny będzie nosił małego na rękach" i aż mnie wtedy odrzuciło, dlatego tak to odczułem. Teraz już bardziej to rozumiem, po prostu wywołała we mnie poczucie strachu, lęku, winy chyba wszystkiego jednocześnie. Czepiam się czy po prostu jest to na tyle dziwne że mam w głowie ? Ja z nią kontaktu nie mam ale to zapamiętałem jak mało kiedy.
@wieka
Tz uważasz że jak ona się wyprowadzi i za 3 miesiące złoży pozew i będzie twierdzić że dzwoniła do męża przez 3 miesiące aby przyjechał a on nic to to nie będzie opuszczenie zaniedbanie? oni nie są na swoim tylko w tej dziwnej sytuacji.
Z niby dlaczego on miałby nie przyjeżdżać, to ona raczej by utrudniała widzenia i feno wtedy mógłby pójść do sądu.
ABC50 napisał/a:@wieka
Tz uważasz że jak ona się wyprowadzi i za 3 miesiące złoży pozew i będzie twierdzić że dzwoniła do męża przez 3 miesiące aby przyjechał a on nic to to nie będzie opuszczenie zaniedbanie? oni nie są na swoim tylko w tej dziwnej sytuacji.No niestety, jeszcze dzieciak zameldowany gdzie ona czyli u rodziców.
Nie wiem czy to coś ma do tego...
Chociaż tutaj przecież świadków gdzie mieszkaliśmy jest masa, chyba z 10.
Jeszcze tak sobie siedzę w pracy i obmyślam tą zeszłą sytuację. W czasie kiedy żona zwiała z małym, to rozmawiałem raz z teściową przez telefon. I dobrze zapamiętałem dwie kwestie, pierwsza nie była w temacie i ona się nie wtrąca - co dla mnie jest ok. Ale druga, to jej słowa które wbiły mi się w głowę..
"Przyjedź porozmawiajcie" wtedy ona w tle się drze "on się nie zmieni, nie zmieni" ja nie chciałem przyjeżdżać i się płaszczyć. Ale usłyszałem jeszcze od teściowej jedno zdanie: "Ja sobie nie wyobrażam jak inny będzie nosił małego na rękach" i aż mnie wtedy odrzuciło, dlatego tak to odczułem. Teraz już bardziej to rozumiem, po prostu wywołała we mnie poczucie strachu, lęku, winy chyba wszystkiego jednocześnie. Czepiam się czy po prostu jest to na tyle dziwne że mam w głowie ? Ja z nią kontaktu nie mam ale to zapamiętałem jak mało kiedy.
Sam widzisz, że do teściowej nie było sensu wtedy dzwonić i z nią rozmawiać, chyba, że sama dzwoniła. Więcej z nią nie rozmawiaj na temat małżeństwa.
Żona cały czas wbija Cię w poczucie winy, a teściowa jej wtóruje.
Zameldowanie nie ma znaczenia.
Ta jej kasa to też jest wspólna i tak naprawdę cześć Tobie się należy, jakby tak liczyć dokładnie, czego nie robi się w małżeństwie.
wieka napisał/a:Tak, musisz być twardy, to jest jej gra, pokazać, że się zmieniłeś i nie ma powrotu do poddaństwa.
Ja się zastanawiam, z jakiej racji masz jej jakieś pieniądze, które powinieneś oddać.
Powinieneś tylko jak zawsze dawać na wydatki miesięczne.Od początku w związek wskoczyliśmy z swoimi pieniędzmi, i choć dla mnie było to dziwne bo u mnie w rodzinie mieli wspólną kasę to ona swoje kitrała w kopertach. Potem może nabrała zaufania nie wiem, ja miałem jej kasę na koncie. I jak była ta pierwsza jazda co zabrała dziecko itp. to zażądała kasy. A że ja inwestuje pieniądze to nie miałem całości, więc oddałem jej praktycznie 4/5 kasy. I ta 1/5 ciągle została, o którą teraz się upomniała.
Poza tym przez cały czas ja zarabiałem utrzymywałem i jak pisałem wyżej co mi zostało z miesiąca to tak pół na pół dałem jej pół sobie. Remonty sronty oczywiście były za moje pieniądze. Dlatego teraz reasumując ona ma więcej niż ja, ale co absolutnie mi aż tak nie przeszkadza tylko tak piszę dla jasności.
A niby z jakiej racji ona miałaby dawać kasę na remonty nie swojego domu.
Jak nie macie rozdzielności to i tak połowa tej oszczędzonej kasy z jej skarpety jest twoja.
Co do kasy to jeszcze raz powiem, mam to gdzieś. Mogę stracić.
20% w tą czy w tą nie gra dla mnie roli.
Też żona już wypominała przy psychologu że jestem materialista...
Dzisiaj lekko nie wiem jakby inna.
Wracam godzina 19, wyjątkowo w sumie tak późno ale musiałem zostać dłużej w pracy.
Jej nie ma, więc piszę sms:
"Widzę że cię nie ma, gdzie jesteś? Nic nie mówiłaś że wyjeżdżasz.
Ona : "Klucz masz tam gdzie zawsze"
"Pytam gdzie jesteś ze względu na to iż jestem ojcem też mogę gdzieś się wybierać z dzieckiem, a widzę że pogrywasz"
Ona: "Ciebie nie ma cały dzień, ja mam prawo spędzać czas z córką. Nie robię nic by pogrywac. W weekend dostajesz małego i się ode mnie odczep"
"Ale mam prawo wiedzieć gdzie się moj syn znajduje po prostu "
"Nie walę ci sprut tylko chciałem wiedzieć gdzie mały "
Wróciła o 21 godzinie. Nie odzywała się ale chociaż cześć. To już sukces.
Po smrodzie od razu wyczułem że była u rodziców, tam strasznie cuchnie takimi fajami jakby ciężko to określić. W mieszkaniu mają zawsze 35 stopni i dużo wilgoci do tego podejrzewam że ten budynek jest zrobiony ze słomy oraz jajek-tak budowali kiedyś zaprawę i to chyba daje taki cuch że długo trzeba wierzyć ciuchy itp.
Zrobiła małemu wodę do wanny ja się poszedłem bawić z małym ona sobie siedziała na kanapie oglądała tv.
Nagle mówi czy już skończyliśmy bo jest 23 godzina i czy jestem poważny by godzinę z małym się bawić o tej godzinie..
Nie komentowałem tego prócz :"jesteś dorosła mogłaś powiedzieć że mamy kończyć bo ci za późno" wbrew pozorom ja wstaje o 7 rano ona o 9-10.
Później z dwie zaczepki o pieniądze, powiedziałem że wszystko zwrócę co do sztuki nie jestem złodziejem. - czuje że myśli że wejdę w konfrontacjie.
Przypominałem jej o terapi Jutro. To powiedziała że nie ma z kim małego zostawić. To powiedziałem nie wiem z kim, jesteś dorosła twoja sprawa, może do rodziców oddaj. (zawsze szedł do mojej mamy -zawsze była na zawołanie). A jak nie to napisz terapeucie że nie możesz.
I nagle wypaliła tekst:
"Pamiętasz że w piątek o 13 miałeś się zająć małym? Mówiłam tydzień temu..."
Ja mówię: "co ? Nie pamiętam, a co masz w ten piątek"
Ona : "no paznokcie"
Zamurowało mnie, chwilę myślałem że nie wiem czy jestem na poziomie zero czy już minusowym.
Odpowiedziałem jej:
"Ja w obecnej chwili muszę się skupić na pracy bardziej, odpuściłem swoje siłownie itp. i raczej w piątek o 13 to będę w pracy.
A od tygodnia dużo się zmieniło niestety."
Ona: "aha i zlepila focha odwróciła i poszła się kąpać"
Poza tym:
- zdjęła obrączkę i pierścionek bo nie ma
- przygląda oferty mieszkań ale też Instagrama i FB
- nie przegląda jakiś forum, poradników czy zachowań facetów jakby jej zwisało to czy ze mną coś nie tak czy nie. Przegląda oferty mieszkań chyba tylko bym widział. No i kiedyś zawsze podczas takich cichych dni miała zablokowany telefon, a teraz dziwnym trafem zostawia go na tą jedną minutę kiedy kładzie małego.
I mam mieszane uczucie, może pogarszam sytuację, a może wcale nie. Bo zaczyna się odzywać co prawda zaczepia na razie. I tak jakby widzę w niej złość że mnie wcale za dużo nie rusza. Ale nie jestem już miły i oddany tylko tak jakby przygotowany na jej wyprowadzkę.
Co do kasy to jeszcze raz powiem, mam to gdzieś. Mogę stracić.
20% w tą czy w tą nie gra dla mnie roli.
Też żona już wypominała przy psychologu że jestem materialista...Dzisiaj lekko nie wiem jakby inna.
Wracam godzina 19, wyjątkowo w sumie tak późno ale musiałem zostać dłużej w pracy.
Jej nie ma, więc piszę sms:
"Widzę że cię nie ma, gdzie jesteś? Nic nie mówiłaś że wyjeżdżasz.
Ona : "Klucz masz tam gdzie zawsze"
"Pytam gdzie jesteś ze względu na to iż jestem ojcem też mogę gdzieś się wybierać z dzieckiem, a widzę że pogrywasz"
Ona: "Ciebie nie ma cały dzień, ja mam prawo spędzać czas z córką. Nie robię nic by pogrywac. W weekend dostajesz małego i się ode mnie odczep"
"Ale mam prawo wiedzieć gdzie się moj syn znajduje po prostu "
"Nie walę ci sprut tylko chciałem wiedzieć gdzie mały "Wróciła o 21 godzinie. Nie odzywała się ale chociaż cześć. To już sukces.
Po smrodzie od razu wyczułem że była u rodziców, tam strasznie cuchnie takimi fajami jakby ciężko to określić. W mieszkaniu mają zawsze 35 stopni i dużo wilgoci do tego podejrzewam że ten budynek jest zrobiony ze słomy oraz jajek-tak budowali kiedyś zaprawę i to chyba daje taki cuch że długo trzeba wierzyć ciuchy itp.Zrobiła małemu wodę do wanny ja się poszedłem bawić z małym ona sobie siedziała na kanapie oglądała tv.
Nagle mówi czy już skończyliśmy bo jest 23 godzina i czy jestem poważny by godzinę z małym się bawić o tej godzinie..
Nie komentowałem tego prócz :"jesteś dorosła mogłaś powiedzieć że mamy kończyć bo ci za późno" wbrew pozorom ja wstaje o 7 rano ona o 9-10.
Później z dwie zaczepki o pieniądze, powiedziałem że wszystko zwrócę co do sztuki nie jestem złodziejem. - czuje że myśli że wejdę w konfrontacjie.
Przypominałem jej o terapi Jutro. To powiedziała że nie ma z kim małego zostawić. To powiedziałem nie wiem z kim, jesteś dorosła twoja sprawa, może do rodziców oddaj. (zawsze szedł do mojej mamy -zawsze była na zawołanie). A jak nie to napisz terapeucie że nie możesz.I nagle wypaliła tekst:
"Pamiętasz że w piątek o 13 miałeś się zająć małym? Mówiłam tydzień temu..."
Ja mówię: "co ? Nie pamiętam, a co masz w ten piątek"
Ona : "no paznokcie"
Zamurowało mnie, chwilę myślałem że nie wiem czy jestem na poziomie zero czy już minusowym.
Odpowiedziałem jej:
"Ja w obecnej chwili muszę się skupić na pracy bardziej, odpuściłem swoje siłownie itp. i raczej w piątek o 13 to będę w pracy.
A od tygodnia dużo się zmieniło niestety."
Ona: "aha i zlepila focha odwróciła i poszła się kąpać"Poza tym:
- zdjęła obrączkę i pierścionek bo nie ma
- przygląda oferty mieszkań ale też Instagrama i FB
- nie przegląda jakiś forum, poradników czy zachowań facetów jakby jej zwisało to czy ze mną coś nie tak czy nie. Przegląda oferty mieszkań chyba tylko bym widział. No i kiedyś zawsze podczas takich cichych dni miała zablokowany telefon, a teraz dziwnym trafem zostawia go na tą jedną minutę kiedy kładzie małego.I mam mieszane uczucie, może pogarszam sytuację, a może wcale nie. Bo zaczyna się odzywać co prawda zaczepia na razie. I tak jakby widzę w niej złość że mnie wcale za dużo nie rusza. Ale nie jestem już miły i oddany tylko tak jakby przygotowany na jej wyprowadzkę.
Ha ha baju baj
Co do kasy to jeszcze raz powiem, mam to gdzieś. Mogę stracić.
20% w tą czy w tą nie gra dla mnie roli.
Też żona już wypominała przy psychologu że jestem materialista...Dzisiaj lekko nie wiem jakby inna.
Wracam godzina 19, wyjątkowo w sumie tak późno ale musiałem zostać dłużej w pracy.
Jej nie ma, więc piszę sms:
"Widzę że cię nie ma, gdzie jesteś? Nic nie mówiłaś że wyjeżdżasz.
Ona : "Klucz masz tam gdzie zawsze"
"Pytam gdzie jesteś ze względu na to iż jestem ojcem też mogę gdzieś się wybierać z dzieckiem, a widzę że pogrywasz"
Ona: "Ciebie nie ma cały dzień, ja mam prawo spędzać czas z córką. Nie robię nic by pogrywac. W weekend dostajesz małego i się ode mnie odczep"
"Ale mam prawo wiedzieć gdzie się moj syn znajduje po prostu "
"Nie walę ci sprut tylko chciałem wiedzieć gdzie mały "Wróciła o 21 godzinie. Nie odzywała się ale chociaż cześć. To już sukces.
Po smrodzie od razu wyczułem że była u rodziców, tam strasznie cuchnie takimi fajami jakby ciężko to określić. W mieszkaniu mają zawsze 35 stopni i dużo wilgoci do tego podejrzewam że ten budynek jest zrobiony ze słomy oraz jajek-tak budowali kiedyś zaprawę i to chyba daje taki cuch że długo trzeba wierzyć ciuchy itp.Zrobiła małemu wodę do wanny ja się poszedłem bawić z małym ona sobie siedziała na kanapie oglądała tv.
Nagle mówi czy już skończyliśmy bo jest 23 godzina i czy jestem poważny by godzinę z małym się bawić o tej godzinie..
Nie komentowałem tego prócz :"jesteś dorosła mogłaś powiedzieć że mamy kończyć bo ci za późno" wbrew pozorom ja wstaje o 7 rano ona o 9-10.
Później z dwie zaczepki o pieniądze, powiedziałem że wszystko zwrócę co do sztuki nie jestem złodziejem. - czuje że myśli że wejdę w konfrontacjie.
Przypominałem jej o terapi Jutro. To powiedziała że nie ma z kim małego zostawić. To powiedziałem nie wiem z kim, jesteś dorosła twoja sprawa, może do rodziców oddaj. (zawsze szedł do mojej mamy -zawsze była na zawołanie). A jak nie to napisz terapeucie że nie możesz.I nagle wypaliła tekst:
"Pamiętasz że w piątek o 13 miałeś się zająć małym? Mówiłam tydzień temu..."
Ja mówię: "co ? Nie pamiętam, a co masz w ten piątek"
Ona : "no paznokcie"
Zamurowało mnie, chwilę myślałem że nie wiem czy jestem na poziomie zero czy już minusowym.
Odpowiedziałem jej:
"Ja w obecnej chwili muszę się skupić na pracy bardziej, odpuściłem swoje siłownie itp. i raczej w piątek o 13 to będę w pracy.
A od tygodnia dużo się zmieniło niestety."
Ona: "aha i zlepila focha odwróciła i poszła się kąpać"Poza tym:
- zdjęła obrączkę i pierścionek bo nie ma
- przygląda oferty mieszkań ale też Instagrama i FB
- nie przegląda jakiś forum, poradników czy zachowań facetów jakby jej zwisało to czy ze mną coś nie tak czy nie. Przegląda oferty mieszkań chyba tylko bym widział. No i kiedyś zawsze podczas takich cichych dni miała zablokowany telefon, a teraz dziwnym trafem zostawia go na tą jedną minutę kiedy kładzie małego.I mam mieszane uczucie, może pogarszam sytuację, a może wcale nie. Bo zaczyna się odzywać co prawda zaczepia na razie. I tak jakby widzę w niej złość że mnie wcale za dużo nie rusza. Ale nie jestem już miły i oddany tylko tak jakby przygotowany na jej wyprowadzkę.
To w końcu syn, czy córka? Czy też ona ma dziecko z poprzedniego związku?
Strony Poprzednia 1 … 4 5 6 7 8 … 20 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Szantaż
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024