Szantaż - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 20 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 1,258 ]

131

Odp: Szantaż

Nie opisuje siebie jako dusza człowiek..
Mój błąd wielgaśny błąd to przede wszystkim założone różowe okulary przez tyle lat. Proszenie się, przepraszanie itp. tym spowodowałem tą sytuację tak uważam. Więc jestem winny temu że mam dwójkę dzieciaków oraz kobiete której tez zniszczyłem w pewnym stopniu życie, no bo nie takiego wymarzyła sobie faceta. Chciała skończyć temat pół roku temu, oczywiście wyprosiłem.. to właśnie moje cholerne błędy, które się powtarzały przez ten cały czas. W sensie takie uważam najbardziej istotne błędy.

A to że chciałem bardziej życia do jakiego byłem tez w pewnym stopniu przyzwyczajony, czyli rodzinne życie do było chyba nic złego. U mnie wyjazdy do babci czy jeszcze nawet prababci moich to była prawie codzienność, tak samo urodziny, spotkania itp.
Ona tego nie miała za młodu, jest inaczej przyzwyczajona. Może stąd się biorą też przeciwieństwa i nasze inne oczekiwania. Miała 5 braci i żaden nie założył rodziny prócz jednego który przyjeżdża raz na 4 miesiące do rodziców pijany z dzieckiem czasami. Reszta wyniosła się z domu w wieku 18 lat i słuch zaginął.

Co do słuchania jak mi piszesz to teraz się nie zgodzę, jakbym tak słuchał może bym był szczęśliwy bez zajść i bez czarnej wizji przyszłości ale w kawalerce na kredyt i z dwójką dzieci. Wmawianie przez nią mieszkanka na kreche to pamiętam do dzisiaj (dzięki tylko rodzicom na to nie poszedłem i chwała im za to).

A ja wcale zonie nie przytaczam jakiś argumentów mamusi. Jak się nie zgadzam z jej zdaniem, a jest to częste to po prostu mówię swoje zdanie, po czym zawsze jest wejście w stan awantur, fochów itp i aby było dobrze muszę przepraszać lub co gorsza pokazywać że widzę coś tak jak ona.

I teraz po tym forum też, przeszedłem w tryb że wcale nie przepraszam i nie jestem tak za nią i przez to będzie tak czy siak źle u mnie w rodzinie.  Chociaż nic takiego się nie dzieje atmosfera będzie zła, ja nie lubię np. jak wczoraj utrzymywać ciszy. Próbuje zagadywać coś, ale dostaje odpowiedz jednym słowem np.
Ostatnie dni na przykład chciałem coś zagadywać w dzień, ale od kilku dni - od wizyty u lekarza czyli od piątku jest brak kontaktu z nią. Jest obrażona za to że jestem oschły że nie pytam o jej stan zdrowia, o stan zdrowia dziecka i że wystarczy mi tylko sms: "dzidzia jest zdrowa". A przypominając był to dzień w którym wróciłem z małym i zaczęło się od suszenia głowy "Czy ty to widzisz, że mnie skreślili twoi rodzice" "Chcą mnie wyrzucić z rodziny" "Twoja matka kiedyś powiedziała że jak będziecie potrzebowali coś załatwić to podrzućcie małego kiedy chcecie - Czyli nie chcą mnie, tylko małego"..
I pewnie byłoby dobrze, gdybym zrobił tradycyjne przymilanie się w tej chwili, najlepiej przeprosił - przyjął jej zdanie z piątku i zaczął pytać jak tam zdrowie i gadał o dzidziusiu.
No tak to widze niestety na ten moment.
Podkreślę tutaj, że nie jestem gburem. Wracam do domu każdego dnia bawię się z małym (wczoraj np. sanki spacer zabawy). Też się śmieje itp...

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:

A to że chciałem bardziej życia do jakiego byłem tez w pewnym stopniu przyzwyczajony, czyli rodzinne życie do było chyba nic złego. U mnie wyjazdy do babci czy jeszcze nawet prababci moich to była prawie codzienność, tak samo urodziny, spotkania itp.
Ona tego nie miała za młodu, jest inaczej przyzwyczajona. Może stąd się biorą też przeciwieństwa i nasze inne oczekiwania. Miała 5 braci i żaden nie założył rodziny prócz jednego który przyjeżdża raz na 4 miesiące do rodziców pijany z dzieckiem czasami. Reszta wyniosła się z domu w wieku 18 lat i słuch zaginął.

A jak było na początku (przed ślubem, przed fochami, generalnie - przed tym, co jest teraz)? Zabierałeś ją na te wszystkie rodzinne spotkania, ona jeździła chętnie i teraz nagle za dużo jej tej rodzinności? Czy nie zabierałeś/ona reagowała bez entuzjazmu, a Ty uznałeś, że po ślubie będzie po Twojemu?
No i skoro wiedziałeś, do czego ona jest przyzwyczajona, to nie przyszło Ci do głowy, że niezapowiedziane wizyty Twojej mamy i babci będą dla niej nie do zaakceptowania?

133

Odp: Szantaż

Bez przesady, nie da się wybiegać myślami i słać róże pod nogami... Nawet mi się zrymowało smile

Wy się raczej nigdy nie dogadacie, jak może funkcjonować małżeństwo bez bliskości, żona też zamiast porozmawiać poważnie, to stałe się czepia...
Musisz przyzwyczajać się do myśli, że to małżeństwo prędzej czy poźniej się rozleci, tym bardziej jak będziesz utrzymywał go na siłę, jak do tej pory.

Tak nie lubisz cichych dni, ale chyba lepsze niż ciągłe czepianie się i kłótnie.
Lubisz czy nie, zatnij się w sobie i rozmawiaj tylko służbowo, zajmij się w domu swoimi sprawami i dzieckiem, olewaj żonę, żeby poczuła, że już Ci nie zależy na tym związku.
Bo najbardziej się docenia to, co się traci...

Ona zdecydowała sama o drugim dziecku, co już  nie jest w porządku, żeby Cię zatrzymać, a nie odwrotnie.

A na terapię, to nie ma sensu, żebyście chodzili wspólnie, a oddzielnie.

134

Odp: Szantaż

Feno nie bierz tutaj tak dosłownie każdej krytyki do siebie.
Masz problem i to duży. Żeby było dobrze to musiałbyś stać się pantoflarzem, bez jajecznym, bez własnego zdania i spełniającym zachcianki żony.
Jeżeli chcesz zachować równowagę w małżeństwie to musisz podjąć o to walkę która niestety może się zakończyć jej fochem, ponownym zabraniem dziecka czy dzieci i jej wyjazdem do rodziców co w dłuższej perspektywie może zakończyć się rozwodem. Ale jeżeli zależy Ci na rodzinie to właściwie nie masz wyjścia.
Musisz uzbroić się w dużo cierpliwości i wykazać się silnym charakterem.
Zastanów się co chcesz osiągnąć i do tego zmierzaj.
Psycholog - rozumiem że go opłacasz? - na kolejnej wizycie u niego musisz mu uzmysłowić że nie jesteś zadowolony z jego pracy.
Z żoną szczera, spokojna rozmowa - że z rodziny nie zrezygnujesz ale i z niej nie chcesz. Że ta sytuacja jest byciem między młotem a kowadłem i co byś nie zrobił to obrywasz z jednej ze stron. Że jak ma coś do Twojej matki niech jej to powie z pominięciem Ciebie, bo tylko ich szczera rozmowa może to naprawić a ty za nich tego nie zrobisz. Cos w ten deseń.
Co do 2 dziecka...jeśli dobrze pamiętam to kilka miesięcy bez seksu, potem zloty strzał...cóż zostałeś wrobiony w drugie dziecko bo ona na bank wiedziała kiedy ma płodne dni, zostałeś sprowadzony do roli rozpłodowa. Ona ma emocje na codzień, w sypialni ich nie szuka... Jeżeli ta pozycja Ci pasuje..

135

Odp: Szantaż
maku2 napisał/a:

Feno nie bierz tutaj tak dosłownie każdej krytyki do siebie.
Masz problem i to duży. Żeby było dobrze to musiałbyś stać się pantoflarzem, bez jajecznym, bez własnego zdania i spełniającym zachcianki żony.
Jeżeli chcesz zachować równowagę w małżeństwie to musisz podjąć o to walkę która niestety może się zakończyć jej fochem, ponownym zabraniem dziecka czy dzieci i jej wyjazdem do rodziców co w dłuższej perspektywie może zakończyć się rozwodem. Ale jeżeli zależy Ci na rodzinie to właściwie nie masz wyjścia.
Musisz uzbroić się w dużo cierpliwości i wykazać się silnym charakterem.
Zastanów się co chcesz osiągnąć i do tego zmierzaj.
Psycholog - rozumiem że go opłacasz? - na kolejnej wizycie u niego musisz mu uzmysłowić że nie jesteś zadowolony z jego pracy.
Z żoną szczera, spokojna rozmowa - że z rodziny nie zrezygnujesz ale i z niej nie chcesz. Że ta sytuacja jest byciem między młotem a kowadłem i co byś nie zrobił to obrywasz z jednej ze stron. Że jak ma coś do Twojej matki niech jej to powie z pominięciem Ciebie, bo tylko ich szczera rozmowa może to naprawić a ty za nich tego nie zrobisz. Cos w ten deseń.
Co do 2 dziecka...jeśli dobrze pamiętam to kilka miesięcy bez seksu, potem zloty strzał...cóż zostałeś wrobiony w drugie dziecko bo ona na bank wiedziała kiedy ma płodne dni, zostałeś sprowadzony do roli rozpłodowa. Ona ma emocje na codzień, w sypialni ich nie szuka... Jeżeli ta pozycja Ci pasuje..

Jak mogl zostac wrobiony w dziecko skoro to on te dziecko zrobil? I chyba dobrze, ze slucha sie zony,bo wtedy jest spokoj, pokoj i harmonia w malzenstwie

136

Odp: Szantaż

feno1 dobrze, że się odezwałeś smile
I tak planowałam dzisiaj napisać do Ciebie, pewne rzeczy Ci objaśnić, wytłumaczyć o co chodzi bo jesteś zagubiony jak dziecko we mgle.
Tak właśnie przypuszczałam jak opisałeś swoją rodzinę - cicha, spokojna przystań. Tą przystanią zapewne zarządzała energiczna mama, dobry psycholog i taktyk. Ty miałeś zapewnione dobre warunki do rozwoju więc o nic nie musiałeś walczyć, a sukcesy w nauce ( jesteś informatykiem a to spore osiągnięcie) zapewniały Ci miłość i podziw najbliższych. I mam jeszcze jedno podejrzenie - mama, ten taktyk, potrafił sobie dobrze radzić z każdą Twoją niesubordynacją i próbą buntu, więc utrwaliłeś w sobie przekonanie, że nie warto się stawiać, bo z tego tylko kłopoty a święty spokój jest najlepszym sposobem na dobre życie.
Problem w tym, że dążenie do świętego sposobu za wszelką cenę powoduje wycofanie, a w życiu małżeńskim to się nie sprawdzi, bo żona to nie mama, która kocha bezwarunkowo i podziwia za każdą rzecz.
Jako ten dobry spokojny chłopak, w całkiem dobrej sytuacji materialnej, wzbudziłeś zainteresowanie kobiety równie energicznej i władczej jak matka. One obie są w stanie zjeść sobie ciebie na śniadanie i obie dopuszczają się manipulacji.

Między żoną a mamą trwa walko o dominację i akceptację, a Ty jesteś tym, który obrywa z każdej strony.

Potem napiszę więcej smile

137

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:

Ona tego nie miała za młodu, jest inaczej przyzwyczajona. Może stąd się biorą też przeciwieństwa i nasze inne oczekiwania. Miała 5 braci i żaden nie założył rodziny prócz jednego który przyjeżdża raz na 4 miesiące do rodziców pijany z dzieckiem czasami. Reszta wyniosła się z domu w wieku 18 lat i słuch zaginął.

I dlatego przed poważniejszymi zobowiązaniami poznaje się jakie stosunki panują w jej rodzinie, bo taki schemat przeniesie do waszego zwiazku.

Agnes dobrze napisała, że: Tą przystanią zapewne zarządzała energiczna mama, dobry psycholog i taktyk.
Ona wyczuła twoja żonę, ale ty poszedłeś dalej i teraz zauważasz, że to był błąd.

Będziesz miał dwójkę dzieci i to twoja żona trzyma cię za jaja, a ty się boisz postawić.

Są dwie możliwości:
- rozwód (najbardziej prawdopodobne przy twoim aktualnym podejściu)
- wspólna praca nad związkiem, ale to ty będziesz musiał popracować nad swoim zachowaniem, nastawieniem i stawianiem granic

Nie spinaj się, nie ty pierwszy i nie ostatni masz taką sytuację.

138

Odp: Szantaż
SaraS napisał/a:
feno1 napisał/a:

A to że chciałem bardziej życia do jakiego byłem tez w pewnym stopniu przyzwyczajony, czyli rodzinne życie do było chyba nic złego. U mnie wyjazdy do babci czy jeszcze nawet prababci moich to była prawie codzienność, tak samo urodziny, spotkania itp.
Ona tego nie miała za młodu, jest inaczej przyzwyczajona. Może stąd się biorą też przeciwieństwa i nasze inne oczekiwania. Miała 5 braci i żaden nie założył rodziny prócz jednego który przyjeżdża raz na 4 miesiące do rodziców pijany z dzieckiem czasami. Reszta wyniosła się z domu w wieku 18 lat i słuch zaginął.

A jak było na początku (przed ślubem, przed fochami, generalnie - przed tym, co jest teraz)? Zabierałeś ją na te wszystkie rodzinne spotkania, ona jeździła chętnie i teraz nagle za dużo jej tej rodzinności? Czy nie zabierałeś/ona reagowała bez entuzjazmu, a Ty uznałeś, że po ślubie będzie po Twojemu?
No i skoro wiedziałeś, do czego ona jest przyzwyczajona, to nie przyszło Ci do głowy, że niezapowiedziane wizyty Twojej mamy i babci będą dla niej nie do zaakceptowania?

Na początku naszej znajomości bywaliśmy więcej u jej rodziców, w niektórych okresach życia pół na pół. Częściej odwiedzała nas moja mama jak mieszkaliśmy oddzielnie, gdzieś co 2-3 miesiące. Ogólnie rzecz biorąc było dobrze, w sensie no dobre stosunki miały one do siebie.
Potem był ten czas dziecka, ona miała ciężkie dni - dużo obowiązków, oddała kilka razy do mojej matki małego na około nawet tygodnia (gdzie mały miał pół roczku). Zaufanie było ze strony mojej żony.
Potem przyszedł okres, że mieliśmy nawał pracy. Ja praca, ona dziecko dom + praca po tym jak ja wracałem do domu.
Moja matka raz na jakiś czas się odzywała do nas, chciała pomóc, czasami z jakimś zapytaniem kiedy wpadniemy czy coś..
Ja kiedyś tam kilka razy chciałem wpaść by chociaż się pokazać ale ciągle było jakieś ale od żony. Tak w sumie z 8 miesięcy to trwało.
W zasadzie sam tez nie miałem zbytnio możliwości by wpaść bo wracałem do domu(po pracy, studia) to musiałem sie opiekować małym, żona praca.
Jak chciałbym jechać z małym to byłaby krzywa twarz zaraz, więc najczęściej szedłem na spacer. Czasami matka mi mówiła że ciężko mamy ona by pomogła wziąc małego trochę, tez chciała by jako babcia, mówiła też mojej żonie. Ja byłem na tak i to wyraźnie, żona na nie i to tez wyraźnie.
Potem przyszła pierwsza awantura między moją matką a żoną.
Po tej awanturze, dowiedziałem się generalnie od rodziców że jestem sterowalny itp. Chciałem trochę też pokazać że tak nie jest, ale za kazdym razem kiedy np, chciałem wyjechac czy coś wpaść na kawe to była jakaś spina. "Bo przecież twoja matka jest taka taka i siaka"
No i tak przyszedł okres kiedy żona dostała drugiego buta od mojej matki odnośnie tego że izoluje mnie od rodziny itp. to już opisywałem wcześniej w postach....

139

Odp: Szantaż
wieka napisał/a:

Bez przesady, nie da się wybiegać myślami i słać róże pod nogami... Nawet mi się zrymowało smile

Wy się raczej nigdy nie dogadacie, jak może funkcjonować małżeństwo bez bliskości, żona też zamiast porozmawiać poważnie, to stałe się czepia...
Musisz przyzwyczajać się do myśli, że to małżeństwo prędzej czy poźniej się rozleci, tym bardziej jak będziesz utrzymywał go na siłę, jak do tej pory.

Tak nie lubisz cichych dni, ale chyba lepsze niż ciągłe czepianie się i kłótnie.
Lubisz czy nie, zatnij się w sobie i rozmawiaj tylko służbowo, zajmij się w domu swoimi sprawami i dzieckiem, olewaj żonę, żeby poczuła, że już Ci nie zależy na tym związku.
Bo najbardziej się docenia to, co się traci...

Ona zdecydowała sama o drugim dziecku, co już  nie jest w porządku, żeby Cię zatrzymać, a nie odwrotnie.

A na terapię, to nie ma sensu, żebyście chodzili wspólnie, a oddzielnie.

Tak, zgadzam się w 100% i doszedłem tez sam do takiego wniosku + to co mi dało to forum. Nic na siłę nie utrzymuję. Wcześniej było też tak że żona wyraźnie widziała że mi na małym mega zależy, że zrobię wszystko. To był mój błąd, bo każdy granice mieć może.
Zająłem się swoimi sprawami na maksa, zajmuje się pracą na 120%, w domu małym dużo mneij niż kiedyś, ale też. Samochodami, takimi gospodarczymi rzeczami.
Czy sama zdecydowała to nie wiem, był to ten złoty strzał, ale no sam nie wiem czy zrobiła to specjalnie czy nie. To tez oczywiście jest mój wielki błąd... niestety.
Co do terapi to się chyba zgadzam, tylko że tu tez jestem trochę w kropce. W razie najgorszego scenariusza to ta terapia może mi gwóźdź wbić jak powiem że to ja pasuje...

140

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:
SaraS napisał/a:
feno1 napisał/a:

A to że chciałem bardziej życia do jakiego byłem tez w pewnym stopniu przyzwyczajony, czyli rodzinne życie do było chyba nic złego. U mnie wyjazdy do babci czy jeszcze nawet prababci moich to była prawie codzienność, tak samo urodziny, spotkania itp.
Ona tego nie miała za młodu, jest inaczej przyzwyczajona. Może stąd się biorą też przeciwieństwa i nasze inne oczekiwania. Miała 5 braci i żaden nie założył rodziny prócz jednego który przyjeżdża raz na 4 miesiące do rodziców pijany z dzieckiem czasami. Reszta wyniosła się z domu w wieku 18 lat i słuch zaginął.

A jak było na początku (przed ślubem, przed fochami, generalnie - przed tym, co jest teraz)? Zabierałeś ją na te wszystkie rodzinne spotkania, ona jeździła chętnie i teraz nagle za dużo jej tej rodzinności? Czy nie zabierałeś/ona reagowała bez entuzjazmu, a Ty uznałeś, że po ślubie będzie po Twojemu?
No i skoro wiedziałeś, do czego ona jest przyzwyczajona, to nie przyszło Ci do głowy, że niezapowiedziane wizyty Twojej mamy i babci będą dla niej nie do zaakceptowania?

Na początku naszej znajomości bywaliśmy więcej u jej rodziców, w niektórych okresach życia pół na pół. Częściej odwiedzała nas moja mama jak mieszkaliśmy oddzielnie, gdzieś co 2-3 miesiące. Ogólnie rzecz biorąc było dobrze, w sensie no dobre stosunki miały one do siebie.
Potem był ten czas dziecka, ona miała ciężkie dni - dużo obowiązków, oddała kilka razy do mojej matki małego na około nawet tygodnia (gdzie mały miał pół roczku). Zaufanie było ze strony mojej żony.
Potem przyszedł okres, że mieliśmy nawał pracy. Ja praca, ona dziecko dom + praca po tym jak ja wracałem do domu.
Moja matka raz na jakiś czas się odzywała do nas, chciała pomóc, czasami z jakimś zapytaniem kiedy wpadniemy czy coś..
Ja kiedyś tam kilka razy chciałem wpaść by chociaż się pokazać ale ciągle było jakieś ale od żony. Tak w sumie z 8 miesięcy to trwało.
W zasadzie sam tez nie miałem zbytnio możliwości by wpaść bo wracałem do domu(po pracy, studia) to musiałem sie opiekować małym, żona praca.
Jak chciałbym jechać z małym to byłaby krzywa twarz zaraz, więc najczęściej szedłem na spacer. Czasami matka mi mówiła że ciężko mamy ona by pomogła wziąc małego trochę, tez chciała by jako babcia, mówiła też mojej żonie. Ja byłem na tak i to wyraźnie, żona na nie i to tez wyraźnie.
Potem przyszła pierwsza awantura między moją matką a żoną.
Po tej awanturze, dowiedziałem się generalnie od rodziców że jestem sterowalny itp. Chciałem trochę też pokazać że tak nie jest, ale za kazdym razem kiedy np, chciałem wyjechac czy coś wpaść na kawe to była jakaś spina. "Bo przecież twoja matka jest taka taka i siaka"
No i tak przyszedł okres kiedy żona dostała drugiego buta od mojej matki odnośnie tego że izoluje mnie od rodziny itp. to już opisywałem wcześniej w postach....

Moze twoja mama "psycholog" za czesto pouczala twoja zone,  wstracala sie do wychowania dziecka i dlatego odkladala spotkania,bo moze czula ze twoja matka ja kontroluje. I dobrze ci powiedziala "ze jestes sterowalny " ,bo zapewnie robisz wszystko co mamusia ci powie,wiec nie dziw sie,ze zona wyszla z domu, bo ilez mozna miec rodzinki na glowie-niech wpadaja od swieta a nie nob stop telefony i wizyty

141

Odp: Szantaż

Dzięki za wpisy. Dużo mi daje to forum jeszcze raz podkreślę.
Ogólnie staram się zachować spokój i tak jak wcześniej pisałem cierpliwość do sytuacji oraz no muszę mieć z tyłu głowy najgorsze. Tak działam.

Dzisiaj też mikołajki mimo wczorajszego braku odezwu od strony żony, zrobiłem mały prezencik i o 6 rano skoczyłem do sklepu po jakieś słodycze by ich tam mikołaje przywitały. - Zawsze miałem też wypominane jak to inni świetne niespodzianki robią, a ja nie.

142

Odp: Szantaż

Na pewno Twojej żonie imponuje rodzina w jakiej wyrosłeś, tylko problem w tym, że ona nie chce czuć się gorsza.
Człowiek tak ma, że akceptacja i podziw zapewniają mu niejako stałe miejsce w rodzinie czy jakimkolwiek środowisku. Gdy tego brakuje staramy się wywalczyć dobrą pozycję, aby nie zostać z grupy wykluczonym. Nawet jeśli nie zdajemy sobie sprawy co i dlaczego się dzieje, to podświadomie chcemy zapewnić sobie trwały udział w grupie. Tak działa oksytocyna, neuroprzekaźnik który miał zapewnić człowiekowi przeżycie, bo w pojedynkę czekała człowieka niepewna przyszłość a nawet śmierć. Spadek oksytocyny z powodu braku akceptacji grupy uruchamia różne mechanizmy kierujące naszym zachowaniem.
To właśnie ujawniło się w zachowaniu żony gdy pytała czy Twoja rodzina ją skreśla, stąd ten test czy myślisz co ona będzie robić gdy Ty z dzieckiem będziecie przebywać bez niej w swoim rodzinnym gronie. Twoja postawa, że to są pierdoły była uderzeniem w żonę. To nie są pierdoły, to elementarne sprawy wpływające na poczucie jej bezpieczeństwa i przyszłości Waszego związku.

Kartą przetargową w  walce o miejsce żony w rodzinie stało się dziecko.
Żona wkłada wiele trudu w jego wychowanie. To jej osobisty sukces. Niech sobie wszyscy prawnicy świata mówią, że dziecku i babci należą się kontakty rodzinne, a ona swojego nie odda. W sytuacji gdy osiągnięcie żony ma być źródłem radości i zabawy dla osoby, która ją nie akceptuje, nie daje należnej pozycji, w żonie rodzi się zdecydowany sprzeciw.
Dam Ci taki przykład, chociaż, przyznaję, niezbyt dokładny. Kupiłeś sobie fajny samochód. Wiele Cie kosztowało aby go mieć, wiele kosztuje utrzymanie w doskonałym stanie. No i masz szwagra, który by sobie chętnie Twoim autkiem pojeździł, pobawił się. Na odczepne wlał kilka litrów do baku żeby się nie nazywało, że coś Ci jest winien, i uważa sprawę za załatwioną, no bo przecież żonie też coś się z Waszego majątku należy. Twoja zona jako dobra siostra powinna co jakiś czas tym autem do niego wpaść żeby miał trochę radości.
Dał byś żonie udostępniać swoje autko bratu, który Ciebie lekceważy, ma za jakiegoś dorobkiewicza czy dusigrosza? A w życiu!
Tak samo myśli Twoja żona - nie dam dziecka, nie będę sprawiać  radości komuś, kto mnie olewa i traktuje z wyższością. Nigdy w życiu!
Uważa, ze dziecko obejdzie się bez jakiejś bluzeczki czy czekoladki, która by miała dać poczucie matce, że "zapłacił za wypożyczenie" wnuka.

Ja tego nie  będę oceniać, ja chcę Ci wyjaśnić jak to działa.

Podobnie z prawem przychodzenia Twojej babci czy przyjazdem mamy do Was - dopóki żona będzie się czuła gorsza wśród nich, dopóty będzie stawiała opór.

143

Odp: Szantaż
JuliaUK33 napisał/a:
maku2 napisał/a:

Feno nie bierz tutaj tak dosłownie każdej krytyki do siebie.
Masz problem i to duży. Żeby było dobrze to musiałbyś stać się pantoflarzem, bez jajecznym, bez własnego zdania i spełniającym zachcianki żony.
Jeżeli chcesz zachować równowagę w małżeństwie to musisz podjąć o to walkę która niestety może się zakończyć jej fochem, ponownym zabraniem dziecka czy dzieci i jej wyjazdem do rodziców co w dłuższej perspektywie może zakończyć się rozwodem. Ale jeżeli zależy Ci na rodzinie to właściwie nie masz wyjścia.
Musisz uzbroić się w dużo cierpliwości i wykazać się silnym charakterem.
Zastanów się co chcesz osiągnąć i do tego zmierzaj.
Psycholog - rozumiem że go opłacasz? - na kolejnej wizycie u niego musisz mu uzmysłowić że nie jesteś zadowolony z jego pracy.
Z żoną szczera, spokojna rozmowa - że z rodziny nie zrezygnujesz ale i z niej nie chcesz. Że ta sytuacja jest byciem między młotem a kowadłem i co byś nie zrobił to obrywasz z jednej ze stron. Że jak ma coś do Twojej matki niech jej to powie z pominięciem Ciebie, bo tylko ich szczera rozmowa może to naprawić a ty za nich tego nie zrobisz. Cos w ten deseń.
Co do 2 dziecka...jeśli dobrze pamiętam to kilka miesięcy bez seksu, potem zloty strzał...cóż zostałeś wrobiony w drugie dziecko bo ona na bank wiedziała kiedy ma płodne dni, zostałeś sprowadzony do roli rozpłodowa. Ona ma emocje na codzień, w sypialni ich nie szuka... Jeżeli ta pozycja Ci pasuje..

Jak mogl zostac wrobiony w dziecko skoro to on te dziecko zrobil? I chyba dobrze, ze slucha sie zony,bo wtedy jest spokoj, pokoj i harmonia w malzenstwie

Jak Ty Julka czasem coś napiszesz, to ręce opadają...

Na krzywe drzewo kozy skaczą... Kobiety lekceważą takich mięczaków, co widać na załaczonym obrazku...
Człowiek to nie samochód do kierowania...

144

Odp: Szantaż
Agnes76 napisał/a:

Na pewno Twojej żonie imponuje rodzina w jakiej wyrosłeś, tylko problem w tym, że ona nie chce czuć się gorsza.
Człowiek tak ma, że akceptacja i podziw zapewniają mu niejako stałe miejsce w rodzinie czy jakimkolwiek środowisku. Gdy tego brakuje staramy się wywalczyć dobrą pozycję, aby nie zostać z grupy wykluczonym. Nawet jeśli nie zdajemy sobie sprawy co i dlaczego się dzieje, to podświadomie chcemy zapewnić sobie trwały udział w grupie. Tak działa oksytocyna, neuroprzekaźnik który miał zapewnić człowiekowi przeżycie, bo w pojedynkę czekała człowieka niepewna przyszłość a nawet śmierć. Spadek oksytocyny z powodu braku akceptacji grupy uruchamia różne mechanizmy kierujące naszym zachowaniem.
To właśnie ujawniło się w zachowaniu żony gdy pytała czy Twoja rodzina ją skreśla, stąd ten test czy myślisz co ona będzie robić gdy Ty z dzieckiem będziecie przebywać bez niej w swoim rodzinnym gronie. Twoja postawa, że to są pierdoły była uderzeniem w żonę. To nie są pierdoły, to elementarne sprawy wpływające na poczucie jej bezpieczeństwa i przyszłości Waszego związku.

Kartą przetargową w  walce o miejsce żony w rodzinie stało się dziecko.
Żona wkłada wiele trudu w jego wychowanie. To jej osobisty sukces. Niech sobie wszyscy prawnicy świata mówią, że dziecku i babci należą się kontakty rodzinne, a ona swojego nie odda. W sytuacji gdy osiągnięcie żony ma być źródłem radości i zabawy dla osoby, która ją nie akceptuje, nie daje należnej pozycji, w żonie rodzi się zdecydowany sprzeciw.
Dam Ci taki przykład, chociaż, przyznaję, niezbyt dokładny. Kupiłeś sobie fajny samochód. Wiele Cie kosztowało aby go mieć, wiele kosztuje utrzymanie w doskonałym stanie. No i masz szwagra, który by sobie chętnie Twoim autkiem pojeździł, pobawił się. Na odczepne wlał kilka litrów do baku żeby się nie nazywało, że coś Ci jest winien, i uważa sprawę za załatwioną, no bo przecież żonie też coś się z Waszego majątku należy. Twoja zona jako dobra siostra powinna co jakiś czas tym autem do niego wpaść żeby miał trochę radości.
Dał byś żonie udostępniać swoje autko bratu, który Ciebie lekceważy, ma za jakiegoś dorobkiewicza czy dusigrosza? A w życiu!
Tak samo myśli Twoja żona - nie dam dziecka, nie będę sprawiać  radości komuś, kto mnie olewa i traktuje z wyższością. Nigdy w życiu!
Uważa, ze dziecko obejdzie się bez jakiejś bluzeczki czy czekoladki, która by miała dać poczucie matce, że "zapłacił za wypożyczenie" wnuka.

Ja tego nie  będę oceniać, ja chcę Ci wyjaśnić jak to działa.

Podobnie z prawem przychodzenia Twojej babci czy przyjazdem mamy do Was - dopóki żona będzie się czuła gorsza wśród nich, dopóty będzie stawiała opór.


Nie zgadzam się z takim jej usprawiedliwianiem, jakąś wyższą szkołę matematyki tu widzę smile
Jej sprawa czy czuje gorsza czy lepsza, nikt jej tego nie zmieni, oprócz niej samej.

Każdy ma osobowość i charakter jaki ma, jej pozostawia wiele do życzenia.

Jeśli chodzi o sterowanie, to ma częściowo rację, bo sterowany jesteś przez matkę, ale też przez żonę, bo na to przyzwalasz...

145

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:

Dzięki za wpisy. Dużo mi daje to forum jeszcze raz podkreślę.
Ogólnie staram się zachować spokój i tak jak wcześniej pisałem cierpliwość do sytuacji oraz no muszę mieć z tyłu głowy najgorsze. Tak działam.

Dzisiaj też mikołajki mimo wczorajszego braku odezwu od strony żony, zrobiłem mały prezencik i o 6 rano skoczyłem do sklepu po jakieś słodycze by ich tam mikołaje przywitały. - Zawsze miałem też wypominane jak to inni świetne niespodzianki robią, a ja nie.

A ona jakie Ci robi niespodzianki?

Nie dawaj więcej niż bierzesz... To dotyczy całokształtu.

146

Odp: Szantaż

Możesz się zgadzać czy nie zgadzać, bo to nie jest usprawiedliwienie.
To mechanizmy na jakich oparte jest jej działanie. Jak się je zna to można wykorzystać wiedze aby podjąć decyzję jak i co zrobić.

147

Odp: Szantaż

Przeczytałem wasze wcześniejsze wpisy, miałem nie opisywać tak często sytuacji ale opisze ponieważ coś tam znowu się wydarzyło.

Wczoraj po całym dniu pracy przychodzę, jak mówiłem zostawiłem niespodziankę na mikołaja z rana o 6 i wyszedłem, wróciłem o 18.
Na wstępie dość miło, dała buziaka - co już jest dużo jak na ostatni czas.
Obiad zrobiony, w sumie tutaj nie mogę nic powiedzieć, świetnie gotuje, stara się robić zawsze obiady tak aby wszyscy i dzieciak mieli dobrze pod tym względem. Sprzątanie perfekt ma codziennie. Jest błysk dosłownie.
W sumie nawet jak ma focha to obiad jest, gdzieś tam może raz się zdarzyło że ja gotuje, ale rzadko.
Przechodząc dalej. Zjedliśmy obiad, coś tam rozmawiamy. Powiedziałem że byłem u rodziców po drodze bo akurat miałem wyjazdowy dzień, zatrzymałem sie na kawie..
Oczywiście poszło w moim kierunku kilka słów takich średnich typu: " Jestem zły itp że nie poinformowałem jej" Ja powiedziałem że jak jadę po drodzę to nie będę co chwilę jej swojego dnia opisywał, bo w pracy dzieje się dużo.. Zresztą też nie lubię z nią gadać przez telefon bo zadaje zaraz serię pytań, a nie jestem dzieckiem..
Nie zrobiło na mnie wrażenia jej kilka słów.
Po obiedzie nagle nie wiem włączył się okres miłości, nagle przytula nie może sie oderwać. Przytuliłem też, bo oczywiście np. wczoraj przed wczoraj jak ja coś próbowałem dotknąć czy coś to tylko oschło "zostaw mnie itp"
Ja taki nie jestem, nawet podczas kłótni jak przytuli to odwzajemniam. Trudno taki jestem.
Generalnie miała taki okres mocnej miłości że się nie mieści w głowie.
Miałem zaplanowaną siłownię na wieczór, także grzecznie powiedziałem że idę na siłkę na 21.. i dosłownie mnie błagała by nie.
Po ostatnich akcjach postanowiłem nie przekładać swoich planów na poczet jej. Więc udało mi się wyrwać z uścisków, bez awantury czy coś.
Wróciłem, etap miłości ciąg dalszy. Wieczorem wyskoczyła spod prysznica w jakimś stroju er...

Nie wiem co o tym myśleć, taka zmiana o 180stopni za niespodziankę poranną ? Bo jak pytałem co się stało że jesteś taka miła itp to tylko podobno za to że "lubi czuć się doceniona i ta niespodzianka rano.."
Więc no opisałem ten dzień bo znowu nic się nie wydarzyło a jednak wiele.

Nie zgadzam się z takim jej usprawiedliwianiem, jakąś wyższą szkołę matematyki tu widzę smile
Jej sprawa czy czuje gorsza czy lepsza, nikt jej tego nie zmieni, oprócz niej samej.

Każdy ma osobowość i charakter jaki ma, jej pozostawia wiele do życzenia.

Jeśli chodzi o sterowanie, to ma częściowo rację, bo sterowany jesteś przez matkę, ale też przez żonę, bo na to przyzwalasz...

Zgadzam się, jestem sterowany przez matkę. Hmm.. tylko ciężko mi powiedzieć w jak mocnym zakresie. Na pewno w części tej, że spróbowała we mnie sprawić poczucie winy za to że nie oddaje syna do babci i że babcia nie ma kontaktu dobrego a dziadek żadnego prawie. Poza tym raczej jakiś decyzji typu nie wiem, studia, praca, czy chęć posiadania dzieci czy kwestia wyboru żony czy coś tam to nigdy nawet nie obgadywałem z nią.
Przez żonę więcej tego jest uważam, chociaż też jest kwestia że żyję z żoną. Ale musze zmienić po prostu.
Dzięki za wpisy smile

148

Odp: Szantaż

feno1 pisz smile
Jak widzisz rodzice to punkt zapalny. Żebyśmy się dobrze zrozumieli - ja jestem za utrzymywaniem kontaktów z rodzicami. Nigdy nie pozwól się od nich odciąć bo to będzie dla Ciebie dużą stratą. Jak by nie było rodzina daje siłę i nie daj się tego pozbawić. Po prostu chcę Ci przekazać, że w tym temacie trzeba działać dyplomatycznie - spokojnie i stanowczo a jednocześnie żona powinna mieć poczucie, że jest dla Ciebie bardzo ważna, że jej pozycja nie jest zagrożona.
Najgorsze co można zrobić to działać za jej plecami, wtedy poczuje się zdradzona i straci do Ciebie zaufanie. Mów jej że masz kontakty, mów że chcesz kontaktów dzieci z dziadkami, a jednocześnie staraj się opanować sytuację swoją spokojną i stanowczą postawą i jakimś słowem utwierdzającą jej bezpieczeństwo.
Dobrze by było tak prowadzić rozmowy, żeby każda strona mogła przekazać jakiś komplement pod adresem drugiej, okazać wdzięcznośc czy podziw - to by pomogło zakopać topór wojenny między żoną a matką.

149

Odp: Szantaż
Agnes76 napisał/a:

feno1 pisz smile
Jak widzisz rodzice to punkt zapalny.

Oczywiście, że nie. Punktem zapalnym, jak w wielu takich przypadkach, jest niskie poczucie wartości u tej pani.

150

Odp: Szantaż
Legat napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

feno1 pisz smile
Jak widzisz rodzice to punkt zapalny.

Oczywiście, że nie. Punktem zapalnym, jak w wielu takich przypadkach, jest niskie poczucie wartości u tej pani.

Nie,bo wlasnie wtracajace sie do wszystkiego tesciowe,a jak autor podkreslil "psycholog " mama to juz sobie wyobrazilam te jej kazania. Jak ja kiedys wezme slub i bede miec tesciowa co sie do wszystkiego wtraca to wyprowadzam sie 1000 km od niej albo jeszcze dalej. A poczucie wartosci to jego zona ma wlasnie wystarczajaco wysokie,ze trzasnela drzwiami zamiast byc pod kontrola jego matki,to autor nie ma poczucia wartosci, skoro nadal robi pod dyktando rodzicow. Jego zona sie wkurzyla, bo zdanie matki bylo pewnie wazniejsze

151

Odp: Szantaż
JuliaUK33 napisał/a:
maku2 napisał/a:

Feno nie bierz tutaj tak dosłownie każdej krytyki do siebie.
Masz problem i to duży. Żeby było dobrze to musiałbyś stać się pantoflarzem, bez jajecznym, bez własnego zdania i spełniającym zachcianki żony.
Jeżeli chcesz zachować równowagę w małżeństwie to musisz podjąć o to walkę która niestety może się zakończyć jej fochem, ponownym zabraniem dziecka czy dzieci i jej wyjazdem do rodziców co w dłuższej perspektywie może zakończyć się rozwodem. Ale jeżeli zależy Ci na rodzinie to właściwie nie masz wyjścia.
Musisz uzbroić się w dużo cierpliwości i wykazać się silnym charakterem.
Zastanów się co chcesz osiągnąć i do tego zmierzaj.
Psycholog - rozumiem że go opłacasz? - na kolejnej wizycie u niego musisz mu uzmysłowić że nie jesteś zadowolony z jego pracy.
Z żoną szczera, spokojna rozmowa - że z rodziny nie zrezygnujesz ale i z niej nie chcesz. Że ta sytuacja jest byciem między młotem a kowadłem i co byś nie zrobił to obrywasz z jednej ze stron. Że jak ma coś do Twojej matki niech jej to powie z pominięciem Ciebie, bo tylko ich szczera rozmowa może to naprawić a ty za nich tego nie zrobisz. Cos w ten deseń.
Co do 2 dziecka...jeśli dobrze pamiętam to kilka miesięcy bez seksu, potem zloty strzał...cóż zostałeś wrobiony w drugie dziecko bo ona na bank wiedziała kiedy ma płodne dni, zostałeś sprowadzony do roli rozpłodowa. Ona ma emocje na codzień, w sypialni ich nie szuka... Jeżeli ta pozycja Ci pasuje..

Jak mogl zostac wrobiony w dziecko skoro to on te dziecko zrobil? I chyba dobrze, ze slucha sie zony,bo wtedy jest spokoj, pokoj i harmonia w malzenstwie

A spytała go czy chce drugie dziecko?

152

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:

Po obiedzie nagle nie wiem włączył się okres miłości, nagle przytula nie może sie oderwać. Przytuliłem też, bo oczywiście np. wczoraj przed wczoraj jak ja coś próbowałem dotknąć czy coś to tylko oschło "zostaw mnie itp"
Ja taki nie jestem, nawet podczas kłótni jak przytuli to odwzajemniam. Trudno taki jestem.
Generalnie miała taki okres mocnej miłości że się nie mieści w głowie.

Ona boi się, że się wyrywasz spod kontroli i może cię stracić.
Teraz próbowała przyciągnąć cię seksem.
I wpadłeś jak przedszkolak.

Następne co spróbuje to taktyka zastraszania (jak nie marchewka, to bat).
Będzie testowała twoje granice jak kilkuletni dzieciak.

Będziesz miał fajnie przez kilka następnych miesięcy.

153

Odp: Szantaż
maku2 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
maku2 napisał/a:

Feno nie bierz tutaj tak dosłownie każdej krytyki do siebie.
Masz problem i to duży. Żeby było dobrze to musiałbyś stać się pantoflarzem, bez jajecznym, bez własnego zdania i spełniającym zachcianki żony.
Jeżeli chcesz zachować równowagę w małżeństwie to musisz podjąć o to walkę która niestety może się zakończyć jej fochem, ponownym zabraniem dziecka czy dzieci i jej wyjazdem do rodziców co w dłuższej perspektywie może zakończyć się rozwodem. Ale jeżeli zależy Ci na rodzinie to właściwie nie masz wyjścia.
Musisz uzbroić się w dużo cierpliwości i wykazać się silnym charakterem.
Zastanów się co chcesz osiągnąć i do tego zmierzaj.
Psycholog - rozumiem że go opłacasz? - na kolejnej wizycie u niego musisz mu uzmysłowić że nie jesteś zadowolony z jego pracy.
Z żoną szczera, spokojna rozmowa - że z rodziny nie zrezygnujesz ale i z niej nie chcesz. Że ta sytuacja jest byciem między młotem a kowadłem i co byś nie zrobił to obrywasz z jednej ze stron. Że jak ma coś do Twojej matki niech jej to powie z pominięciem Ciebie, bo tylko ich szczera rozmowa może to naprawić a ty za nich tego nie zrobisz. Cos w ten deseń.
Co do 2 dziecka...jeśli dobrze pamiętam to kilka miesięcy bez seksu, potem zloty strzał...cóż zostałeś wrobiony w drugie dziecko bo ona na bank wiedziała kiedy ma płodne dni, zostałeś sprowadzony do roli rozpłodowa. Ona ma emocje na codzień, w sypialni ich nie szuka... Jeżeli ta pozycja Ci pasuje..

Jak mogl zostac wrobiony w dziecko skoro to on te dziecko zrobil? I chyba dobrze, ze slucha sie zony,bo wtedy jest spokoj, pokoj i harmonia w malzenstwie

A spytała go czy chce drugie dziecko?

A skad ja moge wiedziec, czy pytala czy nie... wiem,ze wiatropylna nie jest i autor musial jej to drugie dziecko zrobic

154 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-12-07 19:45:21)

Odp: Szantaż

Sam widzisz, że zaczyna w Tobie widzieć faceta... Umiar we wszystkim wskazany, więc za bardzo nie przeginaj w żadną stronę.

Dobrze, że dałeś się ponieść jej emocjom... wyciągaj wnioski i postepuj  konsekwentnie.

Edit.
Żona pomyślała... co się stało, że ten mój mąż tak zmienił front, przestał przepraszać, że żyje... Może jakaś babkę ma na oku, skoro w domu posucha big_smile  Dlatego zmieniła front i dobrze, niech wie, że nic nie jest dane na zawsze i trzeba docenić to co się ma...

155

Odp: Szantaż

No więc tak, po wizycie u psychologa.
Trochę tym razem psycholog odkrył karty.
W sumie od pierwszych minut sporo powiedział.
Zaczęło się od jej tragicznego dnia, w którym ja wyjechałem a ona została sama w czterech ścianach - Opowiedziała mu ze szczegółami.
Generalnei po tej wizycie było większość rozmowa jego z nią:
- szybko wyrosła wręcz bardzo szybko z dzieciństwa, nie mogła liczyć na ojca i matkę - brak zaufania co przekłada na nas i ta izolacja też tym się objawia, tak samo pełna kontrola, chce wiedzieć zawsze wszystko i o każdej godzinie.
- bardzo niskie poczucie wartości
- nie cierpi wręcz krytyki
- bardzo łatwo ją zranić, jest podatna na każde złe słówko, każda wbita szpilka bardzo ją rani
- od wyjścia z domu rodzinnego po prostu skupiła się na zadaniowości, pustkę emocjonalną wypełnia zadaniami - robi wszystko i wszystko zgodnie z planem harmonogramem itp i tak faktycznie jest, ma zapisane w notesie np. 3 miesiące w przód dany dzień.
- dużo ma cech perfekcjonisty, a kiedy ten obszar zostaje zaburzony wychodzi ze swojej ramy i zaczyna atakować bo czuje niepokój, strach, brak spełnienia zadania

Jeżeli chodzi o mnie to zbytnio dużo mnie nie tyczyła ta rozmowa. Jedna kwestia która mu wpadła to to że mam zaburzoną kwestię radzenia sobie ze stresem podczas trudnych rozmów u niego. Tz. czasami chce mi się śmiać, i tak jak np. mi powiedział o tym to serio nie mogłem powstrzymać po prostu śmiechu, mimo iż przecież były to poważne sprawy. Drugą sprawą na jej agresję odpowiadam też agresją. Raczej obydwoje zbytnio o tym nie mamy świadomości, agresją w sensie przykładowo wychodzę na spacer by się nie kłócić. A powinno się dać znać że " wychodzę na spacer by ochłonąć bo nie mogę sobie poradzić z własnymi emocjami" - coś tego typu. Dla mnie to już za szczegółowe są rozważania.

Tyle na teraz, po kolejnej wizycie postaram się od razu spisać na kartkę wszystko by nie wypadło z głowy.

156

Odp: Szantaż

feno1 ty płacisz psychologowi, a ja ci już wcześniej napisałem, że żona ma niskie poczucie wartości. A w chwilach jej ataków, żebyś starał się obracać to w żart, bo jej bardziej chodzi o nastrój, niż rzeczywiste problemy, które są przez nią wykrzykiwane tylko po to, żeby dowodzić, że ona to na ostatnim miejscu. smile

157

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:
SaraS napisał/a:
feno1 napisał/a:

A to że chciałem bardziej życia do jakiego byłem tez w pewnym stopniu przyzwyczajony, czyli rodzinne życie do było chyba nic złego. U mnie wyjazdy do babci czy jeszcze nawet prababci moich to była prawie codzienność, tak samo urodziny, spotkania itp.
Ona tego nie miała za młodu, jest inaczej przyzwyczajona. Może stąd się biorą też przeciwieństwa i nasze inne oczekiwania. Miała 5 braci i żaden nie założył rodziny prócz jednego który przyjeżdża raz na 4 miesiące do rodziców pijany z dzieckiem czasami. Reszta wyniosła się z domu w wieku 18 lat i słuch zaginął.

A jak było na początku (przed ślubem, przed fochami, generalnie - przed tym, co jest teraz)? Zabierałeś ją na te wszystkie rodzinne spotkania, ona jeździła chętnie i teraz nagle za dużo jej tej rodzinności? Czy nie zabierałeś/ona reagowała bez entuzjazmu, a Ty uznałeś, że po ślubie będzie po Twojemu?
No i skoro wiedziałeś, do czego ona jest przyzwyczajona, to nie przyszło Ci do głowy, że niezapowiedziane wizyty Twojej mamy i babci będą dla niej nie do zaakceptowania?

Na początku naszej znajomości bywaliśmy więcej u jej rodziców, w niektórych okresach życia pół na pół. Częściej odwiedzała nas moja mama jak mieszkaliśmy oddzielnie, gdzieś co 2-3 miesiące. Ogólnie rzecz biorąc było dobrze, w sensie no dobre stosunki miały one do siebie.
Potem był ten czas dziecka, ona miała ciężkie dni - dużo obowiązków, oddała kilka razy do mojej matki małego na około nawet tygodnia (gdzie mały miał pół roczku). Zaufanie było ze strony mojej żony.
Potem przyszedł okres, że mieliśmy nawał pracy. Ja praca, ona dziecko dom + praca po tym jak ja wracałem do domu.
Moja matka raz na jakiś czas się odzywała do nas, chciała pomóc, czasami z jakimś zapytaniem kiedy wpadniemy czy coś..
Ja kiedyś tam kilka razy chciałem wpaść by chociaż się pokazać ale ciągle było jakieś ale od żony. Tak w sumie z 8 miesięcy to trwało.
W zasadzie sam tez nie miałem zbytnio możliwości by wpaść bo wracałem do domu(po pracy, studia) to musiałem sie opiekować małym, żona praca.
Jak chciałbym jechać z małym to byłaby krzywa twarz zaraz, więc najczęściej szedłem na spacer. Czasami matka mi mówiła że ciężko mamy ona by pomogła wziąc małego trochę, tez chciała by jako babcia, mówiła też mojej żonie. Ja byłem na tak i to wyraźnie, żona na nie i to tez wyraźnie.
Potem przyszła pierwsza awantura między moją matką a żoną.
Po tej awanturze, dowiedziałem się generalnie od rodziców że jestem sterowalny itp. Chciałem trochę też pokazać że tak nie jest, ale za kazdym razem kiedy np, chciałem wyjechac czy coś wpaść na kawe to była jakaś spina. "Bo przecież twoja matka jest taka taka i siaka"
No i tak przyszedł okres kiedy żona dostała drugiego buta od mojej matki odnośnie tego że izoluje mnie od rodziny itp. to już opisywałem wcześniej w postach....

Czyli tak, jak myślałam. wink Na początku wizyty co 2-3 miesiące, wszystko w porządku, a potem nagle Ty chcesz "rodzinnego życia, do którego jesteś przyzwyczajony" i do głowy Ci nie przyjdzie, że niezapowiedziane wizyty babci czy matki co 2 dni każdego mogłyby doprowadzić do szału. wink

Poza tym zgadzam się z Agnes. Nie wiem, czy to kwestia niskiego poczucia własnej wartości Twojej żony czy czegoś innego, ale jedno jest pewne: jeśli ona widzi brak sympatii/lekceważenie/wtrącanie się/jakiekolwiek negatywne podejście Twojej matki do siebie, to nie będzie chciała "oddawać dziecka". I przykład z autem uważam za bardzo trafny. Jeśli ktoś jest "niefajny" dla Ciebie, to buntujesz się przeciwko sprawianiu mu przyjemności. Tym bardziej że nie stało się nic, co Twoja żona mogłaby uznać za jakieś zadośćuczynienie za te awanturę czy komentarze. I myślę, że dopóki do tego nie dojdzie, to sytuacja się nie zmieni.

158

Odp: Szantaż
SaraS napisał/a:
feno1 napisał/a:
SaraS napisał/a:

A jak było na początku (przed ślubem, przed fochami, generalnie - przed tym, co jest teraz)? Zabierałeś ją na te wszystkie rodzinne spotkania, ona jeździła chętnie i teraz nagle za dużo jej tej rodzinności? Czy nie zabierałeś/ona reagowała bez entuzjazmu, a Ty uznałeś, że po ślubie będzie po Twojemu?
No i skoro wiedziałeś, do czego ona jest przyzwyczajona, to nie przyszło Ci do głowy, że niezapowiedziane wizyty Twojej mamy i babci będą dla niej nie do zaakceptowania?

Na początku naszej znajomości bywaliśmy więcej u jej rodziców, w niektórych okresach życia pół na pół. Częściej odwiedzała nas moja mama jak mieszkaliśmy oddzielnie, gdzieś co 2-3 miesiące. Ogólnie rzecz biorąc było dobrze, w sensie no dobre stosunki miały one do siebie.
Potem był ten czas dziecka, ona miała ciężkie dni - dużo obowiązków, oddała kilka razy do mojej matki małego na około nawet tygodnia (gdzie mały miał pół roczku). Zaufanie było ze strony mojej żony.
Potem przyszedł okres, że mieliśmy nawał pracy. Ja praca, ona dziecko dom + praca po tym jak ja wracałem do domu.
Moja matka raz na jakiś czas się odzywała do nas, chciała pomóc, czasami z jakimś zapytaniem kiedy wpadniemy czy coś..
Ja kiedyś tam kilka razy chciałem wpaść by chociaż się pokazać ale ciągle było jakieś ale od żony. Tak w sumie z 8 miesięcy to trwało.
W zasadzie sam tez nie miałem zbytnio możliwości by wpaść bo wracałem do domu(po pracy, studia) to musiałem sie opiekować małym, żona praca.
Jak chciałbym jechać z małym to byłaby krzywa twarz zaraz, więc najczęściej szedłem na spacer. Czasami matka mi mówiła że ciężko mamy ona by pomogła wziąc małego trochę, tez chciała by jako babcia, mówiła też mojej żonie. Ja byłem na tak i to wyraźnie, żona na nie i to tez wyraźnie.
Potem przyszła pierwsza awantura między moją matką a żoną.
Po tej awanturze, dowiedziałem się generalnie od rodziców że jestem sterowalny itp. Chciałem trochę też pokazać że tak nie jest, ale za kazdym razem kiedy np, chciałem wyjechac czy coś wpaść na kawe to była jakaś spina. "Bo przecież twoja matka jest taka taka i siaka"
No i tak przyszedł okres kiedy żona dostała drugiego buta od mojej matki odnośnie tego że izoluje mnie od rodziny itp. to już opisywałem wcześniej w postach....

Czyli tak, jak myślałam. wink Na początku wizyty co 2-3 miesiące, wszystko w porządku, a potem nagle Ty chcesz "rodzinnego życia, do którego jesteś przyzwyczajony" i do głowy Ci nie przyjdzie, że niezapowiedziane wizyty babci czy matki co 2 dni każdego mogłyby doprowadzić do szału. wink

Poza tym zgadzam się z Agnes. Nie wiem, czy to kwestia niskiego poczucia własnej wartości Twojej żony czy czegoś innego, ale jedno jest pewne: jeśli ona widzi brak sympatii/lekceważenie/wtrącanie się/jakiekolwiek negatywne podejście Twojej matki do siebie, to nie będzie chciała "oddawać dziecka". I przykład z autem uważam za bardzo trafny. Jeśli ktoś jest "niefajny" dla Ciebie, to buntujesz się przeciwko sprawianiu mu przyjemności. Tym bardziej że nie stało się nic, co Twoja żona mogłaby uznać za jakieś zadośćuczynienie za te awanturę czy komentarze. I myślę, że dopóki do tego nie dojdzie, to sytuacja się nie zmieni.

Ja pierdziele tesciowa co drugi dzien z wizyta-ta zona to juz chyba na wykonczeniu psychicznym byla,wcale sie nie dziwie, ze trzasla dzwiami

159

Odp: Szantaż
SaraS napisał/a:

(...) jedno jest pewne: jeśli ona widzi brak sympatii/lekceważenie/wtrącanie się/jakiekolwiek negatywne podejście Twojej matki do siebie, to nie będzie chciała "oddawać dziecka". I przykład z autem uważam za bardzo trafny. Jeśli ktoś jest "niefajny" dla Ciebie, to buntujesz się przeciwko sprawianiu mu przyjemności. Tym bardziej że nie stało się nic, co Twoja żona mogłaby uznać za jakieś zadośćuczynienie za te awanturę czy komentarze. I myślę, że dopóki do tego nie dojdzie, to sytuacja się nie zmieni.

Myślę dokładnie tak samo. I obstawiam, że mamusia 'genialny psycholog' też zdaje sobie z tego sprawę. Ale nic nie robi, bo jest z tej grupy ludzi uważających, że 'starszy nie musi przepraszać młodszego' i czeka aż synowej 'przejdzie foch' i zacznie się zachowywać jakby nigdy nic się nie stało. Mamusia zamiast zachować się jak dorosła osoba, przeprosić synową i z nią porozmawiać, woli psuć małżeństwo syna, jak widać skutecznie.

160 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-12-08 14:26:20)

Odp: Szantaż
Legat napisał/a:

feno1 ty płacisz psychologowi, a ja ci już wcześniej napisałem, że żona ma niskie poczucie wartości. A w chwilach jej ataków, żebyś starał się obracać to w żart, bo jej bardziej chodzi o nastrój, niż rzeczywiste problemy, które są przez nią wykrzykiwane tylko po to, żeby dowodzić, że ona to na ostatnim miejscu. smile

Ale chyba po to chodzą do psychologa, żeby ona nad sobą pracowała, bo każdy ma jakieś "wady".
A parner jak ma to znosić? Nie da się. Jak można obracać w żart,  jak w Tobie się gotuje.

Obydwoje mają lekcje do odrobienia.

Edit.
"Jeśli ktoś jest "niefajny" dla Ciebie, to buntujesz się przeciwko sprawianiu mu przyjemności."

Tak, tylko to dotyczy obydwu stron, a autor potrafi wyjść ze swojej strefy komfortu i mimo wszystko zrobić żonie przyjemność.

161

Odp: Szantaż
wieka napisał/a:

"Jeśli ktoś jest "niefajny" dla Ciebie, to buntujesz się przeciwko sprawianiu mu przyjemności."

Tak, tylko to dotyczy obydwu stron, a autor potrafi wyjść ze swojej strefy komfortu i mimo wszystko zrobić żonie przyjemność.

Co innego żona, którą kiedyś sam sobie wybrał, a co innego teściowa, którą ona dostała w pakiecie.

162 Ostatnio edytowany przez JuliaUK33 (2023-12-08 15:28:54)

Odp: Szantaż
Anewe napisał/a:
wieka napisał/a:

"Jeśli ktoś jest "niefajny" dla Ciebie, to buntujesz się przeciwko sprawianiu mu przyjemności."

Tak, tylko to dotyczy obydwu stron, a autor potrafi wyjść ze swojej strefy komfortu i mimo wszystko zrobić żonie przyjemność.

Co innego żona, którą kiedyś sam sobie wybrał, a co innego teściowa, którą ona dostała w pakiecie.

Tesciowe to potrafia byc wredne,zeby tylko moja tesciowa jak.kiedys wezme slub sie do wszystkiego nie wpierniczala-nienawidze kontroli. Ja sobie wyobrazam jak taka "tesciowa-psycholog " mogla sie zachowac ze swoimi "mundosciami " pewnie bredzila bzdury o wychowaniu dziecka zgodnie z "psychologicznymi " poradami do pozygu. Plus do tego czeste wizyty,zeby tylko skontrolowac czy synowa robi wszystko jak nalezy

163

Odp: Szantaż
Anewe napisał/a:
wieka napisał/a:

"Jeśli ktoś jest "niefajny" dla Ciebie, to buntujesz się przeciwko sprawianiu mu przyjemności."

Tak, tylko to dotyczy obydwu stron, a autor potrafi wyjść ze swojej strefy komfortu i mimo wszystko zrobić żonie przyjemność.

Co innego żona, którą kiedyś sam sobie wybrał, a co innego teściowa, którą ona dostała w pakiecie.

Dokładnie. Inne uczucia, inne konsekwencje "fochòw" = inna motywacja do ogarnięcia sytuacji. Z żoną/mężem żyjesz, więc zgoda jest Ci potrzebna. Inne osoby możesz po prostu pożegnać, nie musisz zabiegać o porozumienie z kimś, kto wobec Ciebie zachowuje się niewłaściwie.
I w sumie zabawne, że takie rozwiązanie się zazwyczaj doradza, a tu niektórzy oczekują, że żona autora ma się dogadać z teściową. Nie. To teściowa, sama, może robić coś w tym kierunku, jeśli ma ochotę, ale to absolutnie nie obliguje żony autora do wzajemności w staraniach.

164

Odp: Szantaż
SaraS napisał/a:
Gosiawie napisał/a:
SaraS napisał/a:

Pewnie dlatego, że wizyty powinny odpowiadać obu stronom, więc wypadałoby się wcześniej umówić zamiast stawiać kogoś przed faktem dokonanym. Oczywiście dom należy do babci, więc można uznać, że może przychodzić, kiedy chce, ale wtedy można wyrzucić do kosza podkreślanie autora, jak to mają osobne mieszkanie, osobne wejście, osobne wszystko, jeżeli potrzeba żony, by mieć wpływ na decyzje, kto i kiedy ich odwiedza, jest czymś tak zdumiewającym.


Naturalnie, ze nie mozna wchodzic do czyjegos domu (nawet jesli dom nalezy do babci) kiedy sie chce, ale w ogole zakazac widywania prawnuka?

Oczywiście, że zakaz jest idiotyczny. Tyle że mi tu brakuje inicjatywy autora. Albo babcia wpada co dwa dni do żony autora, albo ma zakaz. A gdzie opcje pośrednie? Typu: jak mają ochotę, to zapraszają babcię do siebie, jak żona nie ma ochoty na wizyty, to autor zabiera dziecko do babci sam - czy ludzie tak nie funkcjonują w relacjach jakichkolwiek?
Tylko że ta wersja wymaga właśnie jakiegoś zaangażowania od autora, który wolałby zrzucić wszystko na żonę: jak żona nie chce przyjmować częstych i niezapowiedzianych wizyt babci, to autor jej zabroni przychodzić całkiem, a potem będzie się żalił, że zła żona odcina. Moim zdaniem to autor odcina, bo nie ma ani słowa o tym, co on robi(ł), żeby babcia miała kontakt z prawnukiem.

Co takiego? Tesciowa wpada z wizyta co drugi dzien i jeszcze ma pretensje, ze wnukow nie widuje? To ona sie moze tam juz wprowadzi z walizkami. Chyba bym sobie w leb strzelila gdybym miala co drugi dzien morde tesciowej ogladac i to takiej, co sie do wszystkiego wpiernicza

165

Odp: Szantaż
JuliaUK33 napisał/a:
SaraS napisał/a:
Gosiawie napisał/a:

Naturalnie, ze nie mozna wchodzic do czyjegos domu (nawet jesli dom nalezy do babci) kiedy sie chce, ale w ogole zakazac widywania prawnuka?

Oczywiście, że zakaz jest idiotyczny. Tyle że mi tu brakuje inicjatywy autora. Albo babcia wpada co dwa dni do żony autora, albo ma zakaz. A gdzie opcje pośrednie? Typu: jak mają ochotę, to zapraszają babcię do siebie, jak żona nie ma ochoty na wizyty, to autor zabiera dziecko do babci sam - czy ludzie tak nie funkcjonują w relacjach jakichkolwiek?
Tylko że ta wersja wymaga właśnie jakiegoś zaangażowania od autora, który wolałby zrzucić wszystko na żonę: jak żona nie chce przyjmować częstych i niezapowiedzianych wizyt babci, to autor jej zabroni przychodzić całkiem, a potem będzie się żalił, że zła żona odcina. Moim zdaniem to autor odcina, bo nie ma ani słowa o tym, co on robi(ł), żeby babcia miała kontakt z prawnukiem.

Co takiego? Tesciowa wpada z wizyta co drugi dzien i jeszcze ma pretensje, ze wnukow nie widuje? To ona sie moze tam juz wprowadzi z walizkami. Chyba bym sobie w leb strzelila gdybym miala co drugi dzien morde tesciowej ogladac i to takiej, co sie do wszystkiego wpiernicza

Nie, Julcia. wink Babcia autora wpadała co 2-3 dni. Matka autora - nie pamiętam co ile, na pewno rzadziej, tydzień? Dwa? Nie chce mi się szukać, ale też nie wyglądało to dobrze. A pretensje były najpierw o to, że żona autora nie chce dziecka na kilka dni jej (matce autora) oddać, od tej awantury się zaczęło, a dopiero potem (chyba?) doszły pretensje o niemal całkowity brak kontaktów z wnukiem.
No chyba że coś pomieszałam w tej spirali fochów, ale tak to zapamiętałam. wink

166 Ostatnio edytowany przez JuliaUK33 (2023-12-08 19:54:09)

Odp: Szantaż
SaraS napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
SaraS napisał/a:

Oczywiście, że zakaz jest idiotyczny. Tyle że mi tu brakuje inicjatywy autora. Albo babcia wpada co dwa dni do żony autora, albo ma zakaz. A gdzie opcje pośrednie? Typu: jak mają ochotę, to zapraszają babcię do siebie, jak żona nie ma ochoty na wizyty, to autor zabiera dziecko do babci sam - czy ludzie tak nie funkcjonują w relacjach jakichkolwiek?
Tylko że ta wersja wymaga właśnie jakiegoś zaangażowania od autora, który wolałby zrzucić wszystko na żonę: jak żona nie chce przyjmować częstych i niezapowiedzianych wizyt babci, to autor jej zabroni przychodzić całkiem, a potem będzie się żalił, że zła żona odcina. Moim zdaniem to autor odcina, bo nie ma ani słowa o tym, co on robi(ł), żeby babcia miała kontakt z prawnukiem.

Co takiego? Tesciowa wpada z wizyta co drugi dzien i jeszcze ma pretensje, ze wnukow nie widuje? To ona sie moze tam juz wprowadzi z walizkami. Chyba bym sobie w leb strzelila gdybym miala co drugi dzien morde tesciowej ogladac i to takiej, co sie do wszystkiego wpiernicza

Nie, Julcia. wink Babcia autora wpadała co 2-3 dni. Matka autora - nie pamiętam co ile, na pewno rzadziej, tydzień? Dwa? Nie chce mi się szukać, ale też nie wyglądało to dobrze. A pretensje były najpierw o to, że żona autora nie chce dziecka na kilka dni jej (matce autora) oddać, od tej awantury się zaczęło, a dopiero potem (chyba?) doszły pretensje o niemal całkowity brak kontaktów z wnukiem.
No chyba że coś pomieszałam w tej spirali fochów, ale tak to zapamiętałam. wink

Akurat jego zona NIE ma obowiazku oddawac tesciowej wnuka na kilka dni -rozumiem jak autor pojedzie tam w odwiedziny raz na jakis czas (nie co drugi dzien) ogolnie to widze to tak,ze jego rodzinka zwlaszcza tesciowa wpierniczala sie do wszystkiego i jego zona tego psychicznie nie wytrzymala. Moze nawet dobrze gdyby sie rozeszli-zona poczuje wolnosc i brak kontroli

167

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:

No więc tak, po wizycie u psychologa.
Trochę tym razem psycholog odkrył karty.
W sumie od pierwszych minut sporo powiedział.
Zaczęło się od jej tragicznego dnia, w którym ja wyjechałem a ona została sama w czterech ścianach - Opowiedziała mu ze szczegółami.
Generalnei po tej wizycie było większość rozmowa jego z nią:
- szybko wyrosła wręcz bardzo szybko z dzieciństwa, nie mogła liczyć na ojca i matkę - brak zaufania co przekłada na nas i ta izolacja też tym się objawia, tak samo pełna kontrola, chce wiedzieć zawsze wszystko i o każdej godzinie.
- bardzo niskie poczucie wartości
- nie cierpi wręcz krytyki
- bardzo łatwo ją zranić, jest podatna na każde złe słówko, każda wbita szpilka bardzo ją rani
- od wyjścia z domu rodzinnego po prostu skupiła się na zadaniowości, pustkę emocjonalną wypełnia zadaniami - robi wszystko i wszystko zgodnie z planem harmonogramem itp i tak faktycznie jest, ma zapisane w notesie np. 3 miesiące w przód dany dzień.
- dużo ma cech perfekcjonisty, a kiedy ten obszar zostaje zaburzony wychodzi ze swojej ramy i zaczyna atakować bo czuje niepokój, strach, brak spełnienia zadania

Jeżeli chodzi o mnie to zbytnio dużo mnie nie tyczyła ta rozmowa. Jedna kwestia która mu wpadła to to że mam zaburzoną kwestię radzenia sobie ze stresem podczas trudnych rozmów u niego. Tz. czasami chce mi się śmiać, i tak jak np. mi powiedział o tym to serio nie mogłem powstrzymać po prostu śmiechu, mimo iż przecież były to poważne sprawy. Drugą sprawą na jej agresję odpowiadam też agresją. Raczej obydwoje zbytnio o tym nie mamy świadomości, agresją w sensie przykładowo wychodzę na spacer by się nie kłócić. A powinno się dać znać że " wychodzę na spacer by ochłonąć bo nie mogę sobie poradzić z własnymi emocjami" - coś tego typu. Dla mnie to już za szczegółowe są rozważania.

Tyle na teraz, po kolejnej wizycie postaram się od razu spisać na kartkę wszystko by nie wypadło z głowy.

Perfekcja mająca zapewnić bezpieczeństwo oraz  stałe monitorowanie zagrożeń mogących spowodować rozpad związku, to dość typowe dla osób z zaburzonym poczuciem własnej wartości i bezpieczeństwa

Twoja zona nie miała poczucia bezpieczeństwa w rodzinnym domu.Wyrosła na osobę dorosłą pełna obaw o przyszłość. Nie mając wsparcia w innych uznała, że ze wszystkim musi sobie poradzić sama. Perfekcją chce zasłużyć na podziw, uznanie, miłość i zapewnić sobie bezpieczeństwo w rodzinie.
Nikt nie jest doskonały a perfekcja przy małym dziecku jest niemożliwa. W ogóle perfekcja we wszystkim jest niemożliwa, ponadto płaci się na nią potwornie wysoką ceną, bo działa się na granicy wyczerpania.
Wyszła z domu by samej zbudować własną dobrą i stabilną rodzinę. Wybrała na męża człowieka stabilnego, spokojnego, poukładanego, dbającego o rodzinę, będącego w stanie zapewnić jej i dzieciom dobry byt.
Sama robi wszystko by w tej rodzinie działo się dobrze - dba o dom w którym jest czystość i ciepły obiad, o męża, jest możliwie najlepszą  matką.
I w takiej sytuacji pojawia się zagrożenie z zewnątrz, bo teściowa jest z niej niezadowolona. Krytykuje i stara się obniżyć jej pozycję w małżeństwie, a mąż nie jest w stanie zapewnić jej obrony bo nie chce narażać się swojej rodzinie.
Sytuacja zaczyna wyglądać tak, że mąż z synem i swoją rodziną tworzy jeden obóz, a ona zostaje sama. Nikogo nie interesuje co robi gdy reszta rodziny jest razem, nikogo nie interesuje co się z nią stanie. Gdy pyta o to męża słyszy, że zawraca mu głowę głupotami
Od niej wymaga się tylko żeby zapewniła reszcie rodziny radości - ma wypożyczać wnuka i przyjmować babcię bo staruszce się nudzi. Za to może  wypełniać obowiązki i cieszyć się, że ma gdzie mieszkać i dostaje od męża kasę. Oczywiście kasa jest po to, żeby mogła za nią ugotować mężowi obiad, kupić rzeczy potrzebne mężowi, dziecku i do domu, zapłacić wszystkie należności i czasami coś uszczknąć dla siebie. Niby nikt jej tego oficjalnie nie powie, ale taka jest rzeczywistość.

feno1 pomyśl czasem o żonie z tej perspektywy wink


Rodzice nie mogą wymagać aby dzieci były źródłem ich rozrywki i wypełniały im życie.
Mama i babcia powinny mieć swoje koleżanki, znajome, sąsiadki. Swoje towarzystwo.
Jak mamie się nudzi to niech na kilka dni zabierze do siebie babcię. Babcia jej powie co powinna sobie w domu zmienić, co jej nie pasuje a czego brakuje. Poradzi jej jak lepiej żyć, zapyta dlaczego jeszcze tego czy tamtego nie zrobiła, dlaczego jeszcze tego czy tamtego nie sprawiła sobie itp. Poradzi jej jak opiekować się mężem i w ogóle cała będzie się składać z samych dobrych rad. Staruszka na pewno się  ucieszy, nie ma co bronić babci radości wink

168

Odp: Szantaż
Agnes76 napisał/a:
feno1 napisał/a:

No więc tak, po wizycie u psychologa.
Trochę tym razem psycholog odkrył karty.
W sumie od pierwszych minut sporo powiedział.
Zaczęło się od jej tragicznego dnia, w którym ja wyjechałem a ona została sama w czterech ścianach - Opowiedziała mu ze szczegółami.
Generalnei po tej wizycie było większość rozmowa jego z nią:
- szybko wyrosła wręcz bardzo szybko z dzieciństwa, nie mogła liczyć na ojca i matkę - brak zaufania co przekłada na nas i ta izolacja też tym się objawia, tak samo pełna kontrola, chce wiedzieć zawsze wszystko i o każdej godzinie.
- bardzo niskie poczucie wartości
- nie cierpi wręcz krytyki
- bardzo łatwo ją zranić, jest podatna na każde złe słówko, każda wbita szpilka bardzo ją rani
- od wyjścia z domu rodzinnego po prostu skupiła się na zadaniowości, pustkę emocjonalną wypełnia zadaniami - robi wszystko i wszystko zgodnie z planem harmonogramem itp i tak faktycznie jest, ma zapisane w notesie np. 3 miesiące w przód dany dzień.
- dużo ma cech perfekcjonisty, a kiedy ten obszar zostaje zaburzony wychodzi ze swojej ramy i zaczyna atakować bo czuje niepokój, strach, brak spełnienia zadania

Jeżeli chodzi o mnie to zbytnio dużo mnie nie tyczyła ta rozmowa. Jedna kwestia która mu wpadła to to że mam zaburzoną kwestię radzenia sobie ze stresem podczas trudnych rozmów u niego. Tz. czasami chce mi się śmiać, i tak jak np. mi powiedział o tym to serio nie mogłem powstrzymać po prostu śmiechu, mimo iż przecież były to poważne sprawy. Drugą sprawą na jej agresję odpowiadam też agresją. Raczej obydwoje zbytnio o tym nie mamy świadomości, agresją w sensie przykładowo wychodzę na spacer by się nie kłócić. A powinno się dać znać że " wychodzę na spacer by ochłonąć bo nie mogę sobie poradzić z własnymi emocjami" - coś tego typu. Dla mnie to już za szczegółowe są rozważania.

Tyle na teraz, po kolejnej wizycie postaram się od razu spisać na kartkę wszystko by nie wypadło z głowy.

Perfekcja mająca zapewnić bezpieczeństwo oraz  stałe monitorowanie zagrożeń mogących spowodować rozpad związku, to dość typowe dla osób z zaburzonym poczuciem własnej wartości i bezpieczeństwa

Twoja zona nie miała poczucia bezpieczeństwa w rodzinnym domu.Wyrosła na osobę dorosłą pełna obaw o przyszłość. Nie mając wsparcia w innych uznała, że ze wszystkim musi sobie poradzić sama. Perfekcją chce zasłużyć na podziw, uznanie, miłość i zapewnić sobie bezpieczeństwo w rodzinie.
Nikt nie jest doskonały a perfekcja przy małym dziecku jest niemożliwa. W ogóle perfekcja we wszystkim jest niemożliwa, ponadto płaci się na nią potwornie wysoką ceną, bo działa się na granicy wyczerpania.
Wyszła z domu by samej zbudować własną dobrą i stabilną rodzinę. Wybrała na męża człowieka stabilnego, spokojnego, poukładanego, dbającego o rodzinę, będącego w stanie zapewnić jej i dzieciom dobry byt.
Sama robi wszystko by w tej rodzinie działo się dobrze - dba o dom w którym jest czystość i ciepły obiad, o męża, jest możliwie najlepszą  matką.
I w takiej sytuacji pojawia się zagrożenie z zewnątrz, bo teściowa jest z niej niezadowolona. Krytykuje i stara się obniżyć jej pozycję w małżeństwie, a mąż nie jest w stanie zapewnić jej obrony bo nie chce narażać się swojej rodzinie.
Sytuacja zaczyna wyglądać tak, że mąż z synem i swoją rodziną tworzy jeden obóz, a ona zostaje sama. Nikogo nie interesuje co robi gdy reszta rodziny jest razem, nikogo nie interesuje co się z nią stanie. Gdy pyta o to męża słyszy, że zawraca mu głowę głupotami
Od niej wymaga się tylko żeby zapewniła reszcie rodziny radości - ma wypożyczać wnuka i przyjmować babcię bo staruszce się nudzi. Za to może  wypełniać obowiązki i cieszyć się, że ma gdzie mieszkać i dostaje od męża kasę. Oczywiście kasa jest po to, żeby mogła za nią ugotować mężowi obiad, kupić rzeczy potrzebne mężowi, dziecku i do domu, zapłacić wszystkie należności i czasami coś uszczknąć dla siebie. Niby nikt jej tego oficjalnie nie powie, ale taka jest rzeczywistość.

feno1 pomyśl czasem o żonie z tej perspektywy wink


Rodzice nie mogą wymagać aby dzieci były źródłem ich rozrywki i wypełniały im życie.
Mama i babcia powinny mieć swoje koleżanki, znajome, sąsiadki. Swoje towarzystwo.
Jak mamie się nudzi to niech na kilka dni zabierze do siebie babcię. Babcia jej powie co powinna sobie w domu zmienić, co jej nie pasuje a czego brakuje. Poradzi jej jak lepiej żyć, zapyta dlaczego jeszcze tego czy tamtego nie zrobiła, dlaczego jeszcze tego czy tamtego nie sprawiła sobie itp. Poradzi jej jak opiekować się mężem i w ogóle cała będzie się składać z samych dobrych rad. Staruszka na pewno się  ucieszy, nie ma co bronić babci radości wink

Bardzo dobrze napisane

Odp: Szantaż
Agnes76 napisał/a:
feno1 napisał/a:

No więc tak, po wizycie u psychologa.
Trochę tym razem psycholog odkrył karty.
W sumie od pierwszych minut sporo powiedział.
Zaczęło się od jej tragicznego dnia, w którym ja wyjechałem a ona została sama w czterech ścianach - Opowiedziała mu ze szczegółami.
Generalnei po tej wizycie było większość rozmowa jego z nią:
- szybko wyrosła wręcz bardzo szybko z dzieciństwa, nie mogła liczyć na ojca i matkę - brak zaufania co przekłada na nas i ta izolacja też tym się objawia, tak samo pełna kontrola, chce wiedzieć zawsze wszystko i o każdej godzinie.
- bardzo niskie poczucie wartości
- nie cierpi wręcz krytyki
- bardzo łatwo ją zranić, jest podatna na każde złe słówko, każda wbita szpilka bardzo ją rani
- od wyjścia z domu rodzinnego po prostu skupiła się na zadaniowości, pustkę emocjonalną wypełnia zadaniami - robi wszystko i wszystko zgodnie z planem harmonogramem itp i tak faktycznie jest, ma zapisane w notesie np. 3 miesiące w przód dany dzień.
- dużo ma cech perfekcjonisty, a kiedy ten obszar zostaje zaburzony wychodzi ze swojej ramy i zaczyna atakować bo czuje niepokój, strach, brak spełnienia zadania

Jeżeli chodzi o mnie to zbytnio dużo mnie nie tyczyła ta rozmowa. Jedna kwestia która mu wpadła to to że mam zaburzoną kwestię radzenia sobie ze stresem podczas trudnych rozmów u niego. Tz. czasami chce mi się śmiać, i tak jak np. mi powiedział o tym to serio nie mogłem powstrzymać po prostu śmiechu, mimo iż przecież były to poważne sprawy. Drugą sprawą na jej agresję odpowiadam też agresją. Raczej obydwoje zbytnio o tym nie mamy świadomości, agresją w sensie przykładowo wychodzę na spacer by się nie kłócić. A powinno się dać znać że " wychodzę na spacer by ochłonąć bo nie mogę sobie poradzić z własnymi emocjami" - coś tego typu. Dla mnie to już za szczegółowe są rozważania.

Tyle na teraz, po kolejnej wizycie postaram się od razu spisać na kartkę wszystko by nie wypadło z głowy.

Perfekcja mająca zapewnić bezpieczeństwo oraz  stałe monitorowanie zagrożeń mogących spowodować rozpad związku, to dość typowe dla osób z zaburzonym poczuciem własnej wartości i bezpieczeństwa

Twoja zona nie miała poczucia bezpieczeństwa w rodzinnym domu.Wyrosła na osobę dorosłą pełna obaw o przyszłość. Nie mając wsparcia w innych uznała, że ze wszystkim musi sobie poradzić sama. Perfekcją chce zasłużyć na podziw, uznanie, miłość i zapewnić sobie bezpieczeństwo w rodzinie.
Nikt nie jest doskonały a perfekcja przy małym dziecku jest niemożliwa. W ogóle perfekcja we wszystkim jest niemożliwa, ponadto płaci się na nią potwornie wysoką ceną, bo działa się na granicy wyczerpania.
Wyszła z domu by samej zbudować własną dobrą i stabilną rodzinę. Wybrała na męża człowieka stabilnego, spokojnego, poukładanego, dbającego o rodzinę, będącego w stanie zapewnić jej i dzieciom dobry byt.
Sama robi wszystko by w tej rodzinie działo się dobrze - dba o dom w którym jest czystość i ciepły obiad, o męża, jest możliwie najlepszą  matką.
I w takiej sytuacji pojawia się zagrożenie z zewnątrz, bo teściowa jest z niej niezadowolona. Krytykuje i stara się obniżyć jej pozycję w małżeństwie, a mąż nie jest w stanie zapewnić jej obrony bo nie chce narażać się swojej rodzinie.
Sytuacja zaczyna wyglądać tak, że mąż z synem i swoją rodziną tworzy jeden obóz, a ona zostaje sama. Nikogo nie interesuje co robi gdy reszta rodziny jest razem, nikogo nie interesuje co się z nią stanie. Gdy pyta o to męża słyszy, że zawraca mu głowę głupotami
Od niej wymaga się tylko żeby zapewniła reszcie rodziny radości - ma wypożyczać wnuka i przyjmować babcię bo staruszce się nudzi. Za to może  wypełniać obowiązki i cieszyć się, że ma gdzie mieszkać i dostaje od męża kasę. Oczywiście kasa jest po to, żeby mogła za nią ugotować mężowi obiad, kupić rzeczy potrzebne mężowi, dziecku i do domu, zapłacić wszystkie należności i czasami coś uszczknąć dla siebie. Niby nikt jej tego oficjalnie nie powie, ale taka jest rzeczywistość.

feno1 pomyśl czasem o żonie z tej perspektywy wink


Rodzice nie mogą wymagać aby dzieci były źródłem ich rozrywki i wypełniały im życie.
Mama i babcia powinny mieć swoje koleżanki, znajome, sąsiadki. Swoje towarzystwo.
Jak mamie się nudzi to niech na kilka dni zabierze do siebie babcię. Babcia jej powie co powinna sobie w domu zmienić, co jej nie pasuje a czego brakuje. Poradzi jej jak lepiej żyć, zapyta dlaczego jeszcze tego czy tamtego nie zrobiła, dlaczego jeszcze tego czy tamtego nie sprawiła sobie itp. Poradzi jej jak opiekować się mężem i w ogóle cała będzie się składać z samych dobrych rad. Staruszka na pewno się  ucieszy, nie ma co bronić babci radości wink

Jedna wielka stronnicza bzdura.
Niezłe fikołki, by wybielić dorosłą osobę która nie umie się zachować w zwyczajny, przyzwoity sposób. Za to umie dobitnie pokazywać najbliższym swoje humorki i to, jak bardzo ma niepoukładane w głowie.

170 Ostatnio edytowany przez JuliaUK33 (2023-12-11 00:22:42)

Odp: Szantaż
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
feno1 napisał/a:

No więc tak, po wizycie u psychologa.
Trochę tym razem psycholog odkrył karty.
W sumie od pierwszych minut sporo powiedział.
Zaczęło się od jej tragicznego dnia, w którym ja wyjechałem a ona została sama w czterech ścianach - Opowiedziała mu ze szczegółami.
Generalnei po tej wizycie było większość rozmowa jego z nią:
- szybko wyrosła wręcz bardzo szybko z dzieciństwa, nie mogła liczyć na ojca i matkę - brak zaufania co przekłada na nas i ta izolacja też tym się objawia, tak samo pełna kontrola, chce wiedzieć zawsze wszystko i o każdej godzinie.
- bardzo niskie poczucie wartości
- nie cierpi wręcz krytyki
- bardzo łatwo ją zranić, jest podatna na każde złe słówko, każda wbita szpilka bardzo ją rani
- od wyjścia z domu rodzinnego po prostu skupiła się na zadaniowości, pustkę emocjonalną wypełnia zadaniami - robi wszystko i wszystko zgodnie z planem harmonogramem itp i tak faktycznie jest, ma zapisane w notesie np. 3 miesiące w przód dany dzień.
- dużo ma cech perfekcjonisty, a kiedy ten obszar zostaje zaburzony wychodzi ze swojej ramy i zaczyna atakować bo czuje niepokój, strach, brak spełnienia zadania

Jeżeli chodzi o mnie to zbytnio dużo mnie nie tyczyła ta rozmowa. Jedna kwestia która mu wpadła to to że mam zaburzoną kwestię radzenia sobie ze stresem podczas trudnych rozmów u niego. Tz. czasami chce mi się śmiać, i tak jak np. mi powiedział o tym to serio nie mogłem powstrzymać po prostu śmiechu, mimo iż przecież były to poważne sprawy. Drugą sprawą na jej agresję odpowiadam też agresją. Raczej obydwoje zbytnio o tym nie mamy świadomości, agresją w sensie przykładowo wychodzę na spacer by się nie kłócić. A powinno się dać znać że " wychodzę na spacer by ochłonąć bo nie mogę sobie poradzić z własnymi emocjami" - coś tego typu. Dla mnie to już za szczegółowe są rozważania.

Tyle na teraz, po kolejnej wizycie postaram się od razu spisać na kartkę wszystko by nie wypadło z głowy.

Perfekcja mająca zapewnić bezpieczeństwo oraz  stałe monitorowanie zagrożeń mogących spowodować rozpad związku, to dość typowe dla osób z zaburzonym poczuciem własnej wartości i bezpieczeństwa

Twoja zona nie miała poczucia bezpieczeństwa w rodzinnym domu.Wyrosła na osobę dorosłą pełna obaw o przyszłość. Nie mając wsparcia w innych uznała, że ze wszystkim musi sobie poradzić sama. Perfekcją chce zasłużyć na podziw, uznanie, miłość i zapewnić sobie bezpieczeństwo w rodzinie.
Nikt nie jest doskonały a perfekcja przy małym dziecku jest niemożliwa. W ogóle perfekcja we wszystkim jest niemożliwa, ponadto płaci się na nią potwornie wysoką ceną, bo działa się na granicy wyczerpania.
Wyszła z domu by samej zbudować własną dobrą i stabilną rodzinę. Wybrała na męża człowieka stabilnego, spokojnego, poukładanego, dbającego o rodzinę, będącego w stanie zapewnić jej i dzieciom dobry byt.
Sama robi wszystko by w tej rodzinie działo się dobrze - dba o dom w którym jest czystość i ciepły obiad, o męża, jest możliwie najlepszą  matką.
I w takiej sytuacji pojawia się zagrożenie z zewnątrz, bo teściowa jest z niej niezadowolona. Krytykuje i stara się obniżyć jej pozycję w małżeństwie, a mąż nie jest w stanie zapewnić jej obrony bo nie chce narażać się swojej rodzinie.
Sytuacja zaczyna wyglądać tak, że mąż z synem i swoją rodziną tworzy jeden obóz, a ona zostaje sama. Nikogo nie interesuje co robi gdy reszta rodziny jest razem, nikogo nie interesuje co się z nią stanie. Gdy pyta o to męża słyszy, że zawraca mu głowę głupotami
Od niej wymaga się tylko żeby zapewniła reszcie rodziny radości - ma wypożyczać wnuka i przyjmować babcię bo staruszce się nudzi. Za to może  wypełniać obowiązki i cieszyć się, że ma gdzie mieszkać i dostaje od męża kasę. Oczywiście kasa jest po to, żeby mogła za nią ugotować mężowi obiad, kupić rzeczy potrzebne mężowi, dziecku i do domu, zapłacić wszystkie należności i czasami coś uszczknąć dla siebie. Niby nikt jej tego oficjalnie nie powie, ale taka jest rzeczywistość.

feno1 pomyśl czasem o żonie z tej perspektywy wink


Rodzice nie mogą wymagać aby dzieci były źródłem ich rozrywki i wypełniały im życie.
Mama i babcia powinny mieć swoje koleżanki, znajome, sąsiadki. Swoje towarzystwo.
Jak mamie się nudzi to niech na kilka dni zabierze do siebie babcię. Babcia jej powie co powinna sobie w domu zmienić, co jej nie pasuje a czego brakuje. Poradzi jej jak lepiej żyć, zapyta dlaczego jeszcze tego czy tamtego nie zrobiła, dlaczego jeszcze tego czy tamtego nie sprawiła sobie itp. Poradzi jej jak opiekować się mężem i w ogóle cała będzie się składać z samych dobrych rad. Staruszka na pewno się  ucieszy, nie ma co bronić babci radości wink

Jedna wielka stronnicza bzdura.
Niezłe fikołki, by wybielić dorosłą osobę która nie umie się zachować w zwyczajny, przyzwoity sposób. Za to umie dobitnie pokazywać najbliższym swoje humorki i to, jak bardzo ma niepoukładane w głowie.

Nieprawda... to jest wina jej meza, ze zamiast zamieszkac gdzies osobno to sie zlecial rodzince na glowe i mieszkaja jak we sredniowiecznej wsi babka-matka, zona,dzieci i wnuki na jednej kupie

171 Ostatnio edytowany przez RozrabiakaWmalinowymGaju (2023-12-11 00:37:37)

Odp: Szantaż
JuliaUK33 napisał/a:

Nieprawda... to jest wina jej meza, ze zamiast zamieszkac gdzies osobno to sie zlecial rodzince na glowe i mieszkaja jak we sredniowiecznej wsi babka-matka, zona,dzieci i wnuki na jednej kupie

Julciu, wiosenny kwiatuszku.
W tym domu mieszka tylko babcia, ma osobne wejście i na ogół nie widuje swojej rodziny, której udostępnia własny dom, dzięki czemu owej rodzinie żyje się łatwiej.
Jeśli wydaje Ci się że po przeprowadzce bohaterka serialu stanie się dobrą żoną i matką, to właśnie.. wydaje Ci się.

Edit.
A dziecko, póki co, jest jedno.

172

Odp: Szantaż
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Nieprawda... to jest wina jej meza, ze zamiast zamieszkac gdzies osobno to sie zlecial rodzince na glowe i mieszkaja jak we sredniowiecznej wsi babka-matka, zona,dzieci i wnuki na jednej kupie

Julciu, wiosenny kwiatuszku.
W tym domu mieszka tylko babcia, ma osobne wejście i na ogół nie widuje swojej rodziny, której udostępnia własny dom, dzięki czemu owej rodzinie żyje się łatwiej.
Jeśli wydaje Ci się że po przeprowadzce bohaterka serialu stanie się dobrą żoną i matką, to właśnie.. wydaje Ci się.

A moze by sie stala, bo duzo kobiet nie lubi mieszkac z rodzina meza w odleglosci mniejszej niz 100 metrow. Moze jego zona chce,by autor wzial sie za siebie i zalatwil rodzinie osobne mieszkanie, gdzie nikt nie bedzie sie wtracal.

Odp: Szantaż
JuliaUK33 napisał/a:
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Nieprawda... to jest wina jej meza, ze zamiast zamieszkac gdzies osobno to sie zlecial rodzince na glowe i mieszkaja jak we sredniowiecznej wsi babka-matka, zona,dzieci i wnuki na jednej kupie

Julciu, wiosenny kwiatuszku.
W tym domu mieszka tylko babcia, ma osobne wejście i na ogół nie widuje swojej rodziny, której udostępnia własny dom, dzięki czemu owej rodzinie żyje się łatwiej.
Jeśli wydaje Ci się że po przeprowadzce bohaterka serialu stanie się dobrą żoną i matką, to właśnie.. wydaje Ci się.

A moze by sie stala, bo duzo kobiet nie lubi mieszkac z rodzina meza w odleglosci mniejszej niz 100 metrow. Moze jego zona chce,by autor wzial sie za siebie i zalatwil rodzinie osobne mieszkanie, gdzie nikt nie bedzie sie wtracal.


Jeśli to umknęło Twojej uwadze, to nikt się nie wtrąca. Bohaterka skutecznie się odcięła od tej rodziny, podobnie zrobiła z dzieckiem. Manifestacja niezadowolenia pokazuje, że najchętniej odcięłaby też od rodziny męża. Klasyczny zestaw zaburzeń.
Można nie chcieć mieszkać w takich warunkach, kto bogatemu zabroni.
Można to okazać w cywilizowany sposób, bez odpierdalania takiej szopki, rozmawiając.
Ten rodzaj zachowania jasno pokazuje, co tam pod pokrywką buzuje

174

Odp: Szantaż
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:

Julciu, wiosenny kwiatuszku.
W tym domu mieszka tylko babcia, ma osobne wejście i na ogół nie widuje swojej rodziny, której udostępnia własny dom, dzięki czemu owej rodzinie żyje się łatwiej.
Jeśli wydaje Ci się że po przeprowadzce bohaterka serialu stanie się dobrą żoną i matką, to właśnie.. wydaje Ci się.

A moze by sie stala, bo duzo kobiet nie lubi mieszkac z rodzina meza w odleglosci mniejszej niz 100 metrow. Moze jego zona chce,by autor wzial sie za siebie i zalatwil rodzinie osobne mieszkanie, gdzie nikt nie bedzie sie wtracal.


Jeśli to umknęło Twojej uwadze, to nikt się nie wtrąca. Bohaterka skutecznie się odcięła od tej rodziny, podobnie zrobiła z dzieckiem. Manifestacja niezadowolenia pokazuje, że najchętniej odcięłaby też od rodziny męża. Klasyczny zestaw zaburzeń.
Można nie chcieć mieszkać w takich warunkach, kto bogatemu zabroni.
Można to okazać w cywilizowany sposób, bez odpierdalania takiej szopki, rozmawiając.
Ten rodzaj zachowania jasno pokazuje, co tam pod pokrywką buzuje

A co buzuje?

175

Odp: Szantaż

Przeczytałem wasze posty, napisałem się ale wszystko usunąłem... Za dużo tego i aż wątpię że byście czytali. Dzięki za wpisy.

Opiszę tylko bieżącą sytuację.
Więc jest etap bombardowania miłością dalszy ciąg.
Chociaż mieliśmy kłótnię wczoraj o to gdzie jedziemy na wigilię. Bo schematycznie jeździliśmy raz do jednych dziadków raz do drugich, ale że w zeszłym roku moja matka zaproponowała u nas wigilię bo nie była w stanie zrobić u siebie, miała problem z chodzeniem, to zrobiliśmy u nas. Zaproszeni byli i moi i jej rodzice, jej nie przyjechali - więcej, to ja miałem po nich jechać bo nie mają samochodu. Ale nie. No to ok. Spędziliśmy ją u nas tylko z moimi rodzicami, moi przyjechali.
Według mnie skoro była u nas wigilia to teraz czas na moich jednak, by wrócić do schematu chociażby. I poszedł spór, ona uważa że czas na jej rodziców.
I tutaj nie mam możliwości, po 4 godzinach musiałem przyklepać że wigilia u jej rodziców.

4 godziny walki o to gdzie jedziemy na wigilię, czy ja mam rację czy ona, ona jest nie do przegadania. Oczywiście wszystko się kończy kłótnią, oskarżeniami że mieszkam u babciuni że nie potrafię domu wybudować i takie tam... Wiedziałem już że będzie kilka dni napięta atmosfera, każdy coś w kłótni powiedział, ja też powiedziałem i to więcej dużo niż kiedyś, teraz się nie hamuje, gadam co mi leży.
Wieczorem w łóżku w sumie po raz pierwszy, niepogodzeni ona się przytula. No to bylem w szoku. Nigdy jeszcze tak nie było, zawsze odwrócona plerami i to wszystko. Wręcz już się szykowałem na dłuuugi foch kilkudniowy.
Nie wierzę zbytnio aż w to co się stało po tej kłótni, dzisiaj rano buziak.
Moim zdaniem, po prostu gra ze mną. Nigdy tak nie potrafiła, a teraz nagle co ? Zmiana o 180 stopni.
Czy po prostu oddałem jej wigilię i wie że kolejny raz wygrała, ma przewagę w każdym aspekcie praktycznie.

176

Odp: Szantaż

Nie wiadomo co jej po głowie chodzi, może zrozumiała, że te dąsy przynoszą odwrotny skutek. I wymykasz jej się z rąk.
Widziałeś usg? Bo może nie jest w ciąży, tylko dopiero się o nią stara?

177

Odp: Szantaż
wieka napisał/a:

Nie wiadomo co jej po głowie chodzi, może zrozumiała, że te dąsy przynoszą odwrotny skutek. I wymykasz jej się z rąk.
Widziałeś usg? Bo może nie jest w ciąży, tylko dopiero się o nią stara?

Możliwe.
USG widziałem, jest w ciąży.
Będę starał się obserwować dalej. Ogólnie jak pisałem wcześniej kontakt tu z wami daje mi więcej trzeźwego spojrzenia na to wszystko, szczególnie że mogę opisać sytuację, więc dzięki.

178

Odp: Szantaż

Moim zdaniem, wigilia powinna być u jej rodziców.
Tamta nie ważne gdzie była, ale była z twoimi rodzicami.
Teraz z jej.
Moim zdaniem trochę ciągniesz w kierunku swojej rodziny.
Teście nie przyjechali, bo np moi rodzice też by nie przyjechali ileś km , bo ślisko, bo daleko, nie chcą przeszkadzać, bo po nocy będą wracać itd. nie wiem w jakim wieku są teście ale niektórzy takie mają podejście. Nie chcieli Cię kłopotać.

179

Odp: Szantaż
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:

Jeśli to umknęło Twojej uwadze, to nikt się nie wtrąca. Bohaterka skutecznie się odcięła od tej rodziny, podobnie zrobiła z dzieckiem. Manifestacja niezadowolenia pokazuje, że najchętniej odcięłaby też od rodziny męża. Klasyczny zestaw zaburzeń.
Można nie chcieć mieszkać w takich warunkach, kto bogatemu zabroni.
Można to okazać w cywilizowany sposób, bez odpierdalania takiej szopki, rozmawiając.
Ten rodzaj zachowania jasno pokazuje, co tam pod pokrywką buzuje

No niestety z tej perspektywy też takie mam zdanie. Sam przyzwoliłem na to wszystko. Moje błędy to na pierwszym miejscu paniczny strach przed jej odejściem, przed odrzuceniem itp.. to wykreowało też jej zachowanie, bieg czasu. Eh. dużo tego jest bo dużo lat upłynęło. Ale zdecydowanie, ja jestem źródłem takim centralnym bo ja złą postawą usposobiłem jej pewne cechy i pogardę do mnie samego. Do tego oczywiście w dużym stopniu jej przeszłość a w zasadzie brak dzieciństwa itp.. ona jest zaburzona pod pewnymi względami i tu nie ma z czym się sprzeczać. I wierzcie mi, że zdecydowanie wolałbym gdybym był gnojem męskim, nawet okresowym alkoholikiem, który sprowadza w kółko żonę do parteru, a ona i tak jest przy nim i kocha go jakim jest, niż być w obecnej sytuacji.
Moją słabością od początku była słabość do niej, i brak swojego własnego zdania a przede wszystkim jakichkolwiek konsekwencji.
Teraz się wyedukowałem. Wiem więcej i jestem przerażony po prostu co dalej, oczywiście myślę tu w zasadzie głównie o dzieciach, no ale i też o swojej przyszłości...

180

Odp: Szantaż
Loczek123123 napisał/a:

Moim zdaniem, wigilia powinna być u jej rodziców.
Tamta nie ważne gdzie była, ale była z twoimi rodzicami.
Teraz z jej.
Moim zdaniem trochę ciągniesz w kierunku swojej rodziny.
Teście nie przyjechali, bo np moi rodzice też by nie przyjechali ileś km , bo ślisko, bo daleko, nie chcą przeszkadzać, bo po nocy będą wracać itd. nie wiem w jakim wieku są teście ale niektórzy takie mają podejście. Nie chcieli Cię kłopotać.

Będzie u jej. Być może za bardzo też zacząłem cisnąć jak mówisz.

181

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:
Loczek123123 napisał/a:

Moim zdaniem, wigilia powinna być u jej rodziców.
Tamta nie ważne gdzie była, ale była z twoimi rodzicami.
Teraz z jej.
Moim zdaniem trochę ciągniesz w kierunku swojej rodziny.
Teście nie przyjechali, bo np moi rodzice też by nie przyjechali ileś km , bo ślisko, bo daleko, nie chcą przeszkadzać, bo po nocy będą wracać itd. nie wiem w jakim wieku są teście ale niektórzy takie mają podejście. Nie chcieli Cię kłopotać.

Będzie u jej. Być może za bardzo też zacząłem cisnąć jak mówisz.

Mozecie tez miec Wigilie u jej rodziny, a nastepny dzien swiat u Twojej rodziny

182

Odp: Szantaż
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Nieprawda... to jest wina jej meza, ze zamiast zamieszkac gdzies osobno to sie zlecial rodzince na glowe i mieszkaja jak we sredniowiecznej wsi babka-matka, zona,dzieci i wnuki na jednej kupie

Julciu, wiosenny kwiatuszku.
(...)

O, jak ładnie smile. Julka, przemyśl to wink.

Odp: Szantaż
KoralinaJones napisał/a:

Julka, przemyśl to wink.

O czym tu myśleć? Mamy zimę! tongue

184

Odp: Szantaż
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Julka, przemyśl to wink.

O czym tu myśleć? Mamy zimę! tongue

U mnie zima, a sniegu nie ma

185 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2023-12-12 12:54:59)

Odp: Szantaż

@feno1

Feno, można ci współczuć bo niezle się wpakowałes. Ale takie coś to jest normalne i bardzo powszechnie. Panie ci tego nie przyznają, dlatego facetów się o to pyta zanim się ładujesz. Najlepiej Takich co mają już jakieś życiowe doświadczenie a nie kumpli w twoim wieku co nic nie widzieli i słyszeli! Chociaż ta rada to już na następne wcielenie.
Zdecydowana większość kobiet stara się w związku do zamieszkania razem, ewentualnie do 1dziecka. Szczególnie jak mają jakieś ciśnienie wewnętrzne żeby to osiągnąć z facetem w najbliższych 2 latach. Po tym jak to osiągną co chcą są po prostu sobą. Panie z cudownym charakterem to diamenty.

Co nie zmienia faktu iż sam sobie ten kisiel ugotowałes więc teraz trzeba wziąsc się w garść i zachować się jak facet. Jak się ogarniesz to jesteś w stanie to opanować nawet w tym związku. Musisz wpierw zaakceptować fakt że ona taka jest i pewnie będzie przez najbliższy czas. Próbujesz zrzucić winę na innych, że to niesprawiedliwe że masz to co masz. Dopóki nie wezmiesz odpowiedzialności sam przed sobą nic się nie poprawi. A będzie jeszcze gorzej. Ona cię zostawi po x latach jak będziesz robił to co robisz do tej pory. Historia lubi się powtarzać. Skrypt twojego związku już był powtarzany miliony razy. I można przewidzieć jego koniec z wysoka pewnością. Jak chcesz zmienić wynik to musisz robić to co robili ci ktorzy złamali ten schemat. Wynik zależy od ciebie, nie od niej.

186

Odp: Szantaż

Wiem.
Ogólnie im dłużej siedzę tkwię i myślę tym gorzej. Nasze początki to też była jej tresura teraz to widzę, a moja upartość. W kółko ją "raniłem", ciągle jakimiś pierdołami typu nie wiem, no różnymi błahostkami..,
Przykładowo pamiętam jak było brak buziaka gdzieś tam wśród znajomych, brak przytulenia, brak kwiatka, czy niespodzianki na obronę pracy mgr., następnego dnia zarzucenie że jej tak naprawdę nie kocham, ja następnego dnia jechałem i z przeprosinami i w sumie pół dnia musiałem jej tłumaczyć że np. zbytnio nie gra to z moją naturą że trzeba sobie buziaki publicznie dawać, czy np. zapomniałem kupić kwiatki na obronę (ale byłem oczywiście po obronie), zapomniałem o niespodziance na obronę, którą obiecałem… Były nawet schematy, oczywiście podczas najgorszego okresu zawsze wtedy jak czułem jakbym ją tracił, że jej skrzydła podcinam nawet w kwestii tego, że nie jest wolna, nie morze iść po murku wygłupiać się czy śmiać za głośno... faktycznie gdzieś kiedyś zwróciłem jej uwagę że zachowuje się jak dziecko to powiedziałem dwa trzy zdania że mi takie zachowanie nie pasuje, nie lubię się non stop wygłupiać.
Teraz przykładowo jak uciekła z małym to też mi zarzuciła że niespodzianki po obronie do tej pory nie dostała…
Zaręczyny ślub, to był jej nacisk. To już się zaczęło chyba jak miała 18 lat. W sumie był to ogromny nacisk na zaręczyny, i fakt faktem wszystkie jej koleżanki i znajomi zaręczali się po 2 latach znajomości czy wychodzili za siebie po 3-5 latach.
A ja nie miałem w planach zakładać rodziny w takim stopniu tak wcześnie, bardziej sobie myślałem 30 lat będzie to coś się pomyśli, była wolność, chociaż wykorzystywana na pracę, studia takie kierunki – jak dla mnie przynajmniej. Zawsze jej tez mówiłem w sumie tłumaczyłem się że na ślub myślę że mamy czas młodzi jesteśmy itp…
Ok mogła czuć się niepewnie, ale ja nie zdradzałem, nie imprezowałem itp. nie miałem koleżanek nawet. Całościowo byłem zwrócony w jej kierunku, każdy wyjazd, wakacje wszystko z nią.
Potem oczywiście był okres kiedy mi zarzuciła że jej nie kocham że jestem bo jestem z nią nie zaręczam się nie chce ślubu itp.. był oczywiście czas braku odezwu do mnie, a ja głupi jechałem przepraszać i tłumaczyć że będą zaręczyny i wszystko. Ogólnie dla mnie przykładowo zaręczyny to ściema teraźniejszej cywilizacji. Zawsze też patrząc jak ona przegląda facebooka i cudowne zdjęcia pierścionka czy tam obejmującą się całującą się parę trzymającą się za rękę i pierścionek i jak to pięknie nie jest to sobie myślałem że wyrośnie z tego, jest młoda a do tego mądra a to tylko chwilowe… I tak jak spojrzę na siebie teraz to widzę to jak ją kiedyś tłumaczyłem sam sobie ze wszystkiego nawet z takich rzeczy. Bo to były już znaki…
Z pierwszym dzieckiem była sprawa prosta, leczyła się dowiedziała się że musi zajść teraz bo może mieć problem w przyszłości – i była to prawda bardziej brak kompetencji lekarza. Zaszła po pół roku i było wszystko ok. Ogólnie dziecko tez planowane, więc o to nie mam złości do siebie. W przeciwieństwie teraz do drugiego dzieciaka, teraz to mam cholerny ból dupy o to co zrobiłem… była chwila dobroci jedna wpadka ale patrząc z tego punktu na naszą przeszłość to trzeba było się z dala od sypialni trzymać i obserwować sytuację. W obecnej chwili to ja mam nawet myśli dosłownie depresyjne, jeszcze jakby się urodziło chore dziecko to nie wiem.. brak sił po prostu. W pierwszy dzień jak się dowiedziałem to miałem uśmiech by jej tam nie poranić ale w głębi duszy to miałem najgorszy dzień życia swojego do tej pory. W przeciwieństwie do niej, bo chodzi w miarę szczęśliwa. Tak jakby była mnie pewna w 110%.

187

Odp: Szantaż

W obecnej chwili nie jest źle ani dobrze, neutralnie. Ona ma jakby to określić minimalny foch.
Pierwsza to sprawa to że mam zablokowany telefon i nie ma kontroli z kim pisze i o czym. W zasadzie nie pisze z nikim.
Druga sprawa to to że pracuję trochę więcej wracam później, więcej zajmuje się tylko sobą...
Nie rozmawiamy tak generalnie o niej, a wcześniej więcej miało to miejsca.
Na razie pewnie będzie jak jest, jest też w ciąży więc wiadomo, nie będzie szaleć...

Ogólnie rzecz biorąc mógłbym wejść w biznes z ojcem i wujkiem. Prowadzą oni dość sporą deweloperkę. I miałem już takie propozycję, ale no na razie ciągle w zasadzie musiałem zajmować się swoimi studiami itp.
Tata wiadomo, chciałby i to bardzo bo kto nie chce pomóc synowi. Nie raz mi proponował. Nie raz namawiał i próbował mówić że zona swoją drogą powinna zrozumieć. A ja ciągle coś tam gadałem by spławić, by czas przeleciał, z drugiej strony chcąc wejść coś robić, bo dla mnie to też byłaby przyjemność działać z ojcem i jeszcze mieć coś z tego, no i też dla rodziny swojej przede wszystkim dzieci.
W obecnej sytuacji bardziej stałem się skłonny myśleć na serio o czymś takim.. bo co mi pozostaje, jeżeli w przyszłości i tak będę się tłukł z humorkami itp w domu z jakimś ustawianiem mnie? Może wykonać taki krok, pokazać że stać mnie, bez względu na to że będzie to kosztem jej nieszczęścia? Też trochę dopadł mnie strach przed tym że faktycznie za rok czy nawet mniej jeszcze zostanę z alimentami na dwoje dzieci, gdzie do tego czasu musiałbym się serio ustawić lepiej niż obecnie jestem, pod względem dochodów na pewno.
Zaczynam coraz bardziej iść w kierunku samorozwoju, i widoku w przyszłości jako mnie kawalera z dwójką dzieci gdzieś daleko ale na utrzymaniu.

Trochę sporo popisałem, dam odpocząć.

188 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2023-12-14 14:44:10)

Odp: Szantaż

@feno

Nie znam całej twojej sytuacji dokładnie. Na końcu to ty musisz podjąć decyzję. Ale pierwsza rzecz to być sceptycznym do tego co panie mówią. Z mojego doświadczenia, choć to zależy od osoby, bardzo często kobiety same nie wiedzą czego dokładnie chcą. Mówią raz to bo myślą że będzie im z tym dobrze. A później po czasie nagle mają jakiś napływ emocji negatywnych i na podstawie tego mówią coś dokładnie odwrotnego. My faceci jesteś bardziej typami że trzymamy się kurczowo czegoś co postanowiliśmy. Tak to już jest. Jestesmy inaczej zbudowani i to nie jest krytyka kobiet. Trzeba je uszanować bo tak są stworzone dla dobra potomstwa.

Nie mówię też tego wszystkiego żeby kierować cię w stronę rozstania i mówić że to nieuchronne albo że tak będzie twój związek wyglądał do końca zycia. Nie, to ty jesteś kowalem tego losu. Możesz ten zwiazek pokierować w stronę którą chcesz. Po prostu pierwszy krok to jest uznanie swojej odpowiedzialności i zrozumienie. Zrozumienie siebie i drugiej osoby. Drugi to działanie. Jak będziesz wychodził z założenia że to wina świata, jej czy osób trzecich to po prostu zostawiasz to losowi.

189 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-12-14 14:49:20)

Odp: Szantaż

Wypalił się/przerósł Cię już ten związek..
Wydawałoby się, że jak żona zmiękła, to Ty powinieneś dostać skrzydeł, a wymiękasz...

Coś w tym jest, że choć Ci było gorzej, adrenalina dodawała skrzydeł.

Uważasz, że nie odbudujecie tej relacji?
Nie widzisz się przy jej boku?
Daj sobie czas, nie analizuj przeszłości, żyj tylko przyszłością.

190 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-12-14 15:00:26)

Odp: Szantaż

Biedny ten feno1.
Trafił na taką małpę, co mu nie chciała dawać dłużej niż dwa lata  bez pierścionka i  zapowiedzi ślubu.
Chłopak by sobie poskakał do 30tki, ucieszył wolnością i żył jak pan stworzenia, a tu mu założyli ograniczenia, że albo rybki albo woda z akwarium. Wybrał biedaczek bo był zmuszany do wyboru i teraz nieszczęśliwy.

Druga sprawa to to że pracuję trochę więcej wracam później, więcej zajmuje się tylko sobą...

Taki mąż to skarb.

191

Odp: Szantaż
Agnes76 napisał/a:

Biedny ten feno1.
Trafił na taką małpę, co mu nie chciała dawać dłużej niż dwa lata  bez pierścionka i  zapowiedzi ślubu.
Chłopak by sobie poskakał do 30tki, ucieszył wolnością i żył jak pan stworzenia, a tu mu założyli ograniczenia, że albo rybki albo woda z akwarium. Wybrał biedaczek bo był zmuszany do wyboru i teraz nieszczęśliwy.

Druga sprawa to to że pracuję trochę więcej wracam później, więcej zajmuje się tylko sobą...

Taki mąż to skarb.

Wygląda, że od początku robił wbrew sobie... spełniając oczekiwania dziewczyny.
Być może różowe okulary przesłonily... Do tego niskie poczucie wartości, brak decyzyjności...
Ale taki się urodził i pretensje można mieć tylko do genów i wychowania.

192

Odp: Szantaż
wieka napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Biedny ten feno1.
Trafił na taką małpę, co mu nie chciała dawać dłużej niż dwa lata  bez pierścionka i  zapowiedzi ślubu.
Chłopak by sobie poskakał do 30tki, ucieszył wolnością i żył jak pan stworzenia, a tu mu założyli ograniczenia, że albo rybki albo woda z akwarium. Wybrał biedaczek bo był zmuszany do wyboru i teraz nieszczęśliwy.

Druga sprawa to to że pracuję trochę więcej wracam później, więcej zajmuje się tylko sobą...

Taki mąż to skarb.

Wygląda, że od początku robił wbrew sobie... spełniając oczekiwania dziewczyny.
Być może różowe okulary przesłonily... Do tego niskie poczucie wartości, brak decyzyjności...
Ale taki się urodził i pretensje można mieć tylko do genów i wychowania.

Co robił wbrew sobie? Tu jest sedno sprawy smile
Spotykać się z dziewczyną i korzystać z przywilejów chłopaka/narzeczonego nie było wbrew sobie.
Przyjąć na siebie zobowiązania to już spełnianie jej oczekiwań i sobie wbrew.

Jak sobie poczytać między wierszami to jego życie powinno wyglądać tak:
Dziewczyna do 30tki daje seks, miło spędza z nim czas i niczego w zamian nie chce. Nie myśli o sobie bo najważniejsze jest żeby on był szczęśliwy.
Jak mu się do tego czasu nie znudzi to biorą ślub i dzieci długo nie mają, bo dobrze jest nadal z wolności korzystać. Jakieś głupie lekarze mówią, że trzeba się na dziecko zdecydować i kłopotu tylko narobili.

Dziewczyna przyszła mieszkać do niego to ma robić za opiekunkę dla babci i rozrywkę dla mamy, bo jakaś wdzięczność im się należy, w końcu  dostała dach nad głową. Ma cicho siedzieć, przytakiwać, spełniać zachcianki.
Jak już urodziła dziecko to nie może sobie o nim decydować bo rodzina też ma jakieś potrzeby.
Dom powinien być zawsze otwarty dla jego najbliższych, bo nie są u siebie.

Któraś chętna na takie życie?

Lata minęły a on dalej jej nie sprawił obiecanej niespodzianki za obronę pracy magisterskiej. Czy coś lepiej może pokazać jego sposób i szybkość działania?

feno1 to takie cielątko, coś by chciał, tylko najlepiej żeby to dostał. Wydaje mu się, że jak przyniesie do domu kasę to niczego więcej nie musi, a żona ma mu zapewnić rodzinne szczęście i spokój.

Tutaj więcej takich jak on. Miał to szczęście, że trafił na energiczną dziewczynę, która wie czego chce i układa ich życie rodzinne.
Inni tutaj latami płaczą, że żadna ich nie chce, nie mają się do kogo przytulić, są samotni bo te złe kobiety nie interesują się nimi. No nie interesują bo przeczuwają ten brak decyzyjności i niezaangażowanie w życie rodzinne.
Jak się rozstaną to zostanie już na zawsze przy maminej spódnicy. Dziewczyna taka jak on nie weźmie go za partnera, bo nie miał by kto tego związku ciągnąć. Dziewczyna energiczna i zorganizowania nie weźmie sobie na głowę melepety z alimentami na dwójkę dzieci, bo stać ją na kogoś lepszego.
Jemu się nie chce wkładać energii w życie rodzinne. Ma  żonę to ona powinna wszystko mu dać i poukładać łącznie z zaopiekowaniem się jego rodziną.

Żona jest w ciąży, ma malutkie dziecko którym musi się opiekować, a on sobie przyjdzie późno i zajmuje tylko sobą. Pracował to odpoczynek mu się należy. Ona ma pracować 24/7 przez okrągły rok, bez chwili odpoczynku, bo przecież jest na jego utrzymaniu.

To jest wygodnicki życiowy LEŃ.

193

Odp: Szantaż

Wspolczuje tej kobiecie, ma tak wyprany mozg z jakiegos powodu, ze wziela sobie mamisynka do tworzenia rodziny i teraz ma za swoje. Jesli sa jakies dziewczyny podczytujace forum w podobnym zwiazku, to patrzcie i uczcie sie jakich facetow unikac. Jak najwazniejsza jest jego rodzinka i ich zdanie, to taki chlop jest do odstrzalu, jemu juz nie pomozecie jak on nie widzi problemu. Od takich sie ucieka.

194

Odp: Szantaż
Agnes76 napisał/a:

Biedny ten feno1.
Trafił na taką małpę, co mu nie chciała dawać dłużej niż dwa lata  bez pierścionka i  zapowiedzi ślubu.
Chłopak by sobie poskakał do 30tki, ucieszył wolnością i żył jak pan stworzenia, a tu mu założyli ograniczenia, że albo rybki albo woda z akwarium. Wybrał biedaczek bo był zmuszany do wyboru i teraz nieszczęśliwy.

Druga sprawa to to że pracuję trochę więcej wracam później, więcej zajmuje się tylko sobą...

Taki mąż to skarb.

I znowu się z Tobą zgadzam w tym wątku. Aż mi się śmiać chciało, jak czytałam o tej okropnej dziewczynie, co to oczekiwała, że autor się wreszcie określi. No straszne rzeczy, straszne.

Ach. Jeszcze zachwyca mnie stałość autora w działaniu. Żonie za dużo jego rodziny, tj. matki i babci w ich życiu? To autor do kompletu rozważy pracę u ojca i wujka. To jest konsekwencja godna podziwu.

No i, oczywiście, Agnes, Twój kolejny post - również zgadzam się w całej rozciągłości.

195 Ostatnio edytowany przez RozrabiakaWmalinowymGaju (2023-12-14 20:05:49)

Odp: Szantaż
Agnes76 napisał/a:

Co robił wbrew sobie? Tu jest sedno sprawy smile
Spotykać się z dziewczyną i korzystać z przywilejów chłopaka/narzeczonego nie było wbrew sobie.
Przyjąć na siebie zobowiązania to już spełnianie jej oczekiwań i sobie wbrew.

Jak sobie poczytać między wierszami to jego życie powinno wyglądać tak:
Dziewczyna do 30tki daje seks, miło spędza z nim czas i niczego w zamian nie chce. Nie myśli o sobie bo najważniejsze jest żeby on był szczęśliwy.

O, jaki piękny, stronniczy post ociekający frustracją:)

Umiesz czytać między wierszami, wgo własnego upodobania zmieniając przekaz, ale nie umiesz czytać wprost.

Z całego tego tematu wynika jedno- autor się woierdolił po uszy. Jego kobieta nie panuje nad swoimi emocjami z którymi ma ogromny problem, plus zerowe umiejętności komunikacji.
Gość ma mocno przestawione granice, podejrzewam dominującą matkę. Pozwalał na to przez długi czas, dopoero teraz się budzi.

Albo pójdzie na zwarcie, ale musiałby sobie najpierw odbudować jaja. Albo dalej będzie kładł uszy po sobie.

Pójście na konfrontację może spowodować że zostanie wreszcie głową rodziny, choć ma do czynienia z twardą zawodniczką przyzwyczajoną do tego że dostaje co chce. Prędzej czy później, wymuszając jak rozkapryszone dziecko.
Bo tym ona jest emocjonalnie.
Więc łatwo nie będzie, ale kiedy ona poczuje że ma wreszcie mężczyznę obok, może odpuścić. I tak bywa.


Albo stanie się to, co i tak się stanie jeśli sytuacja się nie zmieni- jego żona sobie pójdzie kiedy tylko znajdzie alternatywę.

Ale póki co, póki będą razem a obecna sytuacja będzie trwać, on jej nie przerwie.
Będzie w tym tkwił dla dzieci, ze strachu przed zmianą i konsekwencjami, ale jednocześnie będzie go coraz mniej.
Będzie zostawał w pracy, znajdzie sobie hobby, cokolwiek by nie siedzieć z nią w czterech ścianach i na nią nie patrzeć.

Ty piszesz tak, jakby to on był wszystkiemu winien.
A ja jestem pewien że gdyby miał szanującą go, wspierającą żonę, cieszyłby się teraz jak dziecko z powodu ciąży, dostałby skrzydeł.

Póki co, ona zatruwa życie wszystkim wokół swoimi fochami, a ten ją przeprasza że zbyt głośno oddycha.
Jednocześnie zaczyna się już oddalać, nie widząc alternatywy i nie mając jaj by wywrócić stolik do gry.


Edit.
Widzę że w międzyczasie zdążyło się już wypowiedzieć więcej sfrustrowanych kobiet. Ładnie, ładnie;)

Posty [ 131 do 195 z 1,258 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 20 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024