Szeptuch, no niekoniecznie jest tak, jak piszesz.
Trochę słabe masz pojęcie o wynajmie.
Wynajmowałam mieszkanie samotnej matce z dwójką dzieci, miałam z nią umową o wynajem okazjonalny. Są sposoby aby wystarczająco zabezpieczyć właściciela lokalu. Zaniosła umowę do MOPSu i dostawała dotacje do wszystkiego. Na internecie są kosmiczne ceny za wynajem, tylko te lokale wcale nie muszą za taką cenę iść.
Jak się wyprowadzi z jego domu to żadna policja ścigać jej nie będzie. Dzieci są również jej, zapewni im opiekę i nie musi żyć na łasce feno1.
Ona obowiązki matki i żony spełnia - sam pisze, że obiadki, przymilanie, goście, na niedziele do teściów jeździ - czego od niej chcesz? Dziecko brudne albo głodne chodzi? Nie.
Oni się spinają, bo się docierają i ustalają granice i podział obowiązków w domu, to nie pierwszy taki przypadek. Jego bierna przemoc to też jest przemoc.
Wy byście jej chcieli zabrać na jakiś czas to dziecko, żeby ze strachu robiła co chce rodzina feno1. Oby się nie przeliczyli. Sama znam taki przypadek jak ojciec po rozstaniu nasyłał opiekę i kuratora na matkę z dziećmi, żeby jej dokuczać, i nie spodziewał się, że będzie na tyle skuteczny, iż sąd mu te dzieci przyzna. To dopiero był dla niego zonk. Dziewczyna już była z innym po rozstaniu, zaszła z nim w ciążę, nie pracowała więc nie miała z czego dawać dobrze zarabiającemu ojcu na dzieci, a tatuś został z dwójką maluchów, o które tak się starał. Jego nowa partnerka była przeszczęśliwa jak jej do domu przywiózł synka i córeczkę.
Gdyby feno1 faktycznie wykonywał swoje obowiązki to tej całej zadymy by nie było. Bo czego ona tak naprawdę od niego chce? Jakież to kosmiczne wymagania mu stawia? Chce jego obecności w domu gdy nie jest w pracy oraz chwili wytchnienia od opieki nad dzieckiem, by wypocząć. A on się po prostu miga i tyle, a potem płacz bo w domu jest dym.
rozwodu tez nie dostanie bo żadnej przemocy nie doświadcza, a wiec jej miejscem zamieszania jest aktualne z mężem.
Jeszcze takiego przymusu w Polsce nie ma, żeby żona musiała mieszkać z mężem.
Jeśli będzie z nim mieszkać, to nie musi mieć rozwodu aby odstać od sądu środki na utrzymanie rodziny, czyli na dobrą sprawę alimenty pod inną nazwą. I te środki mogłyby być znacznie większe niż alimenty po rozwodzie. To on będzie miał problem, bo jej z mieszkania nie wyrzuci, będzie ponosił koszty jego utrzymania a jej wypłacał pieniądze na życie. Na obecnym etapie nie jest zdolna iść do pracy i jego obowiązkiem jest utrzymywać żonę i dzieci.
Jak już mają razem mieszkać i on ma płacić, to dla obojga lepiej żeby żyli w zgodzie.
Dodatkowo tworzysz tutaj ciekawa koncepcje.
że ofiara przemocy (autor) ma dziękować swojemu oprawcy (jego żonie) że ta nie poszła w długa i ( tu cytat) "nie skroiła go na alimenty"
Dosłownie powinien jej za to dzień w dzień dziękować.
a to akurat jakaś Twoja koncepcja. Ja nic o żadnym dziękowaniunie piszę.