Szantaż - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3 4 20 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 1,258 ]

66

Odp: Szantaż

W ogóle ludzie, o czym wy tu piszecie?

PRAwnuk?

Sorry, ale taka nestorka rodu ma tylko PRAWA. Jak chce wpadać z niezapowiedzianymi wizytami nawet codziennie - niech wpada. Ile jej tego życia zostało jeszcze? Ile może mieć jeszcze radości poza rodziną? Wszyscy, a przynajmniej większość jej znajomych poumierało, o ile gdzieś pracowała, to firmy te najpewniej już nie istnieją, a ten PRAwnuk jest jedynym świadectwem jej istnienia.



Jak ktoś wypina się na własną rodzinę, która dała dach nad głową, to zasługuje na specjalne miejsce w piekle, bo to społeczny odpad najgorszego sortu. Nic od siebie a tylko 'dej mnie'. Widziały gały co brały - że koleś jest blisko z matką. Tego nie da się ukryć. I co, teraz wielkie zdziwko? Trzeba awantury o pietruszke robić zamiast wytyczyć jakąś rozsądną granicę? Trzeba co chwila tupać nóżką? Trzeba manipulować, grać i udawać?



feno1 napisał/a:

5. Co do tego czy ja jestem ojcem to na 99% ja. Ufam jej w tej kwesti.

Acha. Jesteś nie dość, że naiwny to jeszcze głupi. Po prostu sprawdź.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Szantaż
maku2 napisał/a:
SaraS napisał/a:
maku2 napisał/a:

Dlaczego pozwoliłeś na od cięcie babci od wnuka? Osobę która dala wam dach nad głowę? Nie jest Ci wstyd że tak traktujesz swoją babcię? Dlaczego pozwalasz żeby żona pomiatała Twoją rodziną?

Ja mam lepsze pytanie: dlaczego autor w takim razie nie zabiera dziecka do swojej babci sam?
Ja też sobie, prawdę mówiąc, nie wyobrażam wizyt rodziny partnera (ani własnej) co 2 dni, tym bardziej niezapowiedzianych, a nie mam malutkiego dziecka na pokładzie.
Autor tak się skarży na ucinanie kontaktu, tak bardzo mu zależy, a nie jest w stanie sam zabrać dziecka na górę? Najwygodniej zrzucić odpowiedzialność za relację na żonę. A to przecież nie chodzi o brak czasu czy cokolwiek, a o to, że nie zawsze trzeba mieć ochotę na czyjekolwiek wizyty. Jeżeli autor ma i babcia ma, to niech on do niej wpada z dzieckiem i problem rozwiązany.

Odpowiedz jest prosta - boi się żony, że znowu zabierze dziecko i się wyprowadzi do swojej matki.

Może teraz tak, ale dziecko ma 1,5 roku. Kiedy wizyt zakazano? Chyba nie po pierwszej czy drugiej?
Zmierzam do tego, że autor powinien myśleć wcześniej: powiedzmy, że żona autora się wkurzyła po paru miesiącach czy choćby tygodniach niezapowiedzianych wizyt. To był ten okres, w którym autor miał szansę poustawiać wizyty tak, żeby wszystkim pasowało, wziąć tę relację na siebie, a że najwyraźniej wolał czekać, aż żona nie wytrzyma... wink No chyba że on z tych zagubionych, którzy nie mają pojęcia, że czyjeś częste niezapowiedziane wizyty mogą komuś przeszkadzać i to nawet jeśli odwiedzającym miałaby być jego babcia, a odwiedziny spadałyby głównie - jak zrozumiałam - na jego żonę, czyli na osobę niezwiązaną właściwie z gościem.

68

Odp: Szantaż

Dzięki za odpowiedzi.
Co do pytań, nie dałem bezpośrednio zakazu babci wizyt.
Ale uświadomiłem że żona ma kupę roboty itp i że jej ciężko. Dodatkowo żona coś dorabia, uczy angielskiego, niemieckiego dzieciaki. Więc no pomyślałem że może faktycznie ta babcia się za dużo wcina. Ale z biegiem czasu sam miałem ochotę by ona nas odwiedziła, by sobie małego zobaczyła. Bo to prawda zaraz jej nie będzie a to jej prawnuczek do tego ja wnuk no i jak to mówi moją żonę traktuje jak swoją wnuczkę. Też prezenciki itp jej dawała... eh. Szczególnie że jest zdrowa na umyśle idzie z nią pogadać itp.. Ale no co wychodziłem z inicjatywy by może babcie zaprosić to już awantura od żony "że co ja tam sobie myślę, tu nasze życie jest nie jej itp.. ona nie musi widzieć małego itp.".

Tak uważam że jej zarzuty są wyssane z palca i tak myślę.
Co do tego że jestem blisko z matką to tak wcale nie uważam. Byłem niezależny od jej decyzji, kierowałem się swoimi decyzjami własnymi.
Spała do 9-10 bo tak mały śpi właśnie.
Test zrobię jak mówicie, ale oczywiście będzie wojna o to że szok, bo jak się dowie że jej nie ufam w tej kwesti...

Granicę postawię taką pierwszą na zasadzie chociażby będę częściej chodził do babci, proste. Macie dużo racji, ja to zacząłem za późno widzieć. Takie życie.
Granicę postawię również w wyjazdach do swojej rodziny, bez skrupułów. Oczywiście zawsze żonie proponuję.

69

Odp: Szantaż
ulle napisał/a:

Autorze, jak to możliwe, żeby Twoja żona spala do 9-tej albo 10-tej, skoro jest mały chłopiec do oporządzenia?
Przecież to niemożliwe.


Ja juz wolalam tu nie poruszac tego tematu, bo moglyby sie hejty posypac w moja strone, ze przeciez, zmeczona, ma prawo spac i w ogole big_smile

70

Odp: Szantaż

Wszyscy się zgadzamy z tym, że autor to miękka faja.
To co teraz ma, to skutek jego braków.

Ja nie widzę w tym przypadku dobrego rozwiązania, bo wspólne życie, czy rozwód to tylko wybór mniejszego zła.

71 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2023-11-23 12:59:24)

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:

Test zrobię jak mówicie, ale oczywiście będzie wojna o to że szok, bo jak się dowie że jej nie ufam w tej kwesti...

Nie musi wiedzieć. Adres dostawy na firmę bierzesz i tyle, a wymazy robisz jak jej nie ma w domu i po sprawie.

https://diag.pl/sklep/pakiety/test-dna- … e-3-osoby/

https://www.testdna.pl/ustalenie_ojcostwa_pewnosc/

72

Odp: Szantaż

No i co z tym wynikiem zrobi? To brzmi podobnie jak zbieranie dowodów na zdradę, gdy się nie chce rozstać. Na męskim forum był swego czasu dość głośny wątek zdradzanego męża. Pozbierał dowody, udokumentował zdradę i nic z tym nie zrobił.

73

Odp: Szantaż
Legat napisał/a:

No i co z tym wynikiem zrobi? To brzmi podobnie jak zbieranie dowodów na zdradę, gdy się nie chce rozstać. Na męskim forum był swego czasu dość głośny wątek zdradzanego męża. Pozbierał dowody, udokumentował zdradę i nic z tym nie zrobił.

W sumie....

74

Odp: Szantaż
SaraS napisał/a:
Gosiawie napisał/a:
SaraS napisał/a:

Pewnie dlatego, że wizyty powinny odpowiadać obu stronom, więc wypadałoby się wcześniej umówić zamiast stawiać kogoś przed faktem dokonanym. Oczywiście dom należy do babci, więc można uznać, że może przychodzić, kiedy chce, ale wtedy można wyrzucić do kosza podkreślanie autora, jak to mają osobne mieszkanie, osobne wejście, osobne wszystko, jeżeli potrzeba żony, by mieć wpływ na decyzje, kto i kiedy ich odwiedza, jest czymś tak zdumiewającym.


Naturalnie, ze nie mozna wchodzic do czyjegos domu (nawet jesli dom nalezy do babci) kiedy sie chce, ale w ogole zakazac widywania prawnuka?

Oczywiście, że zakaz jest idiotyczny. Tyle że mi tu brakuje inicjatywy autora. Albo babcia wpada co dwa dni do żony autora, albo ma zakaz. A gdzie opcje pośrednie? Typu: jak mają ochotę, to zapraszają babcię do siebie, jak żona nie ma ochoty na wizyty, to autor zabiera dziecko do babci sam - czy ludzie tak nie funkcjonują w relacjach jakichkolwiek?


w takim razie wyglada na to, ze jest/byla jakas klotnia i stad brak widywan

75 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-11-23 13:26:02)

Odp: Szantaż
Legat napisał/a:

No i co z tym wynikiem zrobi? To brzmi podobnie jak zbieranie dowodów na zdradę, gdy się nie chce rozstać. Na męskim forum był swego czasu dość głośny wątek zdradzanego męża. Pozbierał dowody, udokumentował zdradę i nic z tym nie zrobił.

Bo to jest przykład faceta-wiecznej ofiary losu, biednego misia, styranego i nierozumianego ;-) :-D
Jaka by ta jego kobieta nie była, to wiecznie będzie narzekał, wymyślał coraz to nowe jej przewiny, które urastają do rangi strasznej zbrodni, choć jak się temu przyjrzeć, to okazuje się, że są to pierdółki, albo problem, który raz dwa da się rozwiązać przy dobrych chęciach. Ale nie, on będzie marudził, jojczył, robił z igły widły, narzekał itd itp. byle tylko pozostać w roli ofiary. A dlaczego? To już on wie najlepiej :-P

76

Odp: Szantaż
MagdaLena1111 napisał/a:
Legat napisał/a:

No i co z tym wynikiem zrobi? To brzmi podobnie jak zbieranie dowodów na zdradę, gdy się nie chce rozstać. Na męskim forum był swego czasu dość głośny wątek zdradzanego męża. Pozbierał dowody, udokumentował zdradę i nic z tym nie zrobił.

Bo to jest przykład faceta-wiecznej ofiary losu, biednego misia, styranego i nierozumianego ;-) :-D
Jaka by ta jego kobieta nie była, to wiecznie będzie narzekał, wymyślał coraz to nowe jej przewiny, które urastają do rangi strasznej zbrodni, choć jak się temu przyjrzeć, to okazuje się, że są to pierdółki, albo problem, który raz dwa da się rozwiązać przy dobrych chęciach. Ale nie, on będzie marudził, jojczył, robił z igły widły, narzekał itd itp. byle tylko pozostać w roli ofiary. A dlaczego? To już on wie najlepiej :-P

No może jest taki przykład faceta. Chociaż ja inaczej to widziałem przez te lata, wierz mi.
Pracowałem, studiowałem, do tego zajmowałem się rodzinom. Teraz czuje się trochę wyr** jak chce zabrać małego raz na chociażby miesiąc do rodziców a nie było go przez ponad 4 msc, i mam toczyć wojny z własną żoną o to ? To oznacza że coś wynajduje ja ? Zacząłem zauważać to jaka ona jest po prostu za późno.
I tak to prawda widzę że muszę wybrać mniejsze zło ale to czy to jest to samo. Nie chciałbym tez rozwalać rodziny małemu i zaraz drugiemu smile Ja miałem super dzieciństwo, miałem dziadki babcie.. dlatego tak bardzo mi tez na tym zależy.
Żona nie miała ani babci ani dziadków, miała tylko rodziców. Gdybym wiedział x lat temu to co wiem teraz... Ale wiadomo po szkodzie każdy wie lepiej.

Chociaż też widzę no pobudka późna ale chociaż teraz mam zrobić... w imię "dobra" nie mogę zerwać kontaktu ze swoją rodziną za nic, a jak tak dalej pójdzie to sami zerwą ze mną.

77

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:

Zacząłem zauważać to jaka ona jest po prostu za późno.

Sprawdzenie ojcostwa, prawnik + terapeuta.
I nie zrywaj kontaktów ze swoją rodziną, bo tylko w nich znajdziesz oparcie.

78

Odp: Szantaż
Farmer napisał/a:

Tutaj raczej nie przekonamy ciebie do wyhodowania sobie jaj.

Idź tu: https://braciasamcy.pl


Hmm....

hmmm.....


Jakby to dobrze ująć.....od czasu do czasu wpadam tam i rozglądam się po tym, co tam się dzieje i powiem tak: z drobnymi wyjątkami to jednak taka grupka nie do końca zadowolonych z życia kolesi, którym się coś tam nie udało i teraz krzyżują strumienie pod prysznicem, a podstawowe gadki motywacyjne jakimi raczono jeszcze żołnierzy ZSW traktują jak prawdę objawioną, bo padły z ust Jordana Petersona. Trochę smutne, trochę straszne, a trochę rozczulające.

A już w szczególności rozczulił mnie wątek o służbie wojskowej i kobietach.

79

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
Legat napisał/a:

No i co z tym wynikiem zrobi? To brzmi podobnie jak zbieranie dowodów na zdradę, gdy się nie chce rozstać. Na męskim forum był swego czasu dość głośny wątek zdradzanego męża. Pozbierał dowody, udokumentował zdradę i nic z tym nie zrobił.

Bo to jest przykład faceta-wiecznej ofiary losu, biednego misia, styranego i nierozumianego ;-) :-D
Jaka by ta jego kobieta nie była, to wiecznie będzie narzekał, wymyślał coraz to nowe jej przewiny, które urastają do rangi strasznej zbrodni, choć jak się temu przyjrzeć, to okazuje się, że są to pierdółki, albo problem, który raz dwa da się rozwiązać przy dobrych chęciach. Ale nie, on będzie marudził, jojczył, robił z igły widły, narzekał itd itp. byle tylko pozostać w roli ofiary. A dlaczego? To już on wie najlepiej :-P

No może jest taki przykład faceta. Chociaż ja inaczej to widziałem przez te lata, wierz mi.
Pracowałem, studiowałem, do tego zajmowałem się rodzinom. Teraz czuje się trochę wyr** jak chce zabrać małego raz na chociażby miesiąc do rodziców a nie było go przez ponad 4 msc, i mam toczyć wojny z własną żoną o to ? To oznacza że coś wynajduje ja ? Zacząłem zauważać to jaka ona jest po prostu za późno.
I tak to prawda widzę że muszę wybrać mniejsze zło ale to czy to jest to samo. Nie chciałbym tez rozwalać rodziny małemu i zaraz drugiemu smile Ja miałem super dzieciństwo, miałem dziadki babcie.. dlatego tak bardzo mi tez na tym zależy.
Żona nie miała ani babci ani dziadków, miała tylko rodziców. Gdybym wiedział x lat temu to co wiem teraz... Ale wiadomo po szkodzie każdy wie lepiej.

Chociaż też widzę no pobudka późna ale chociaż teraz mam zrobić... w imię "dobra" nie mogę zerwać kontaktu ze swoją rodziną za nic, a jak tak dalej pójdzie to sami zerwą ze mną.


oj, bardzo mi sie ciebie teraz szkoda zrobilo...

Postaw sie jej, to tez twoje dziecko i oboje macie takie same prawa w ich wychowaniu, ksztaltowaniu charakteru i poznawaniu bliskich..
Postaw sie i badz stanowczy.

80 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-11-23 14:59:12)

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
Legat napisał/a:

No i co z tym wynikiem zrobi? To brzmi podobnie jak zbieranie dowodów na zdradę, gdy się nie chce rozstać. Na męskim forum był swego czasu dość głośny wątek zdradzanego męża. Pozbierał dowody, udokumentował zdradę i nic z tym nie zrobił.

Bo to jest przykład faceta-wiecznej ofiary losu, biednego misia, styranego i nierozumianego ;-) :-D
Jaka by ta jego kobieta nie była, to wiecznie będzie narzekał, wymyślał coraz to nowe jej przewiny, które urastają do rangi strasznej zbrodni, choć jak się temu przyjrzeć, to okazuje się, że są to pierdółki, albo problem, który raz dwa da się rozwiązać przy dobrych chęciach. Ale nie, on będzie marudził, jojczył, robił z igły widły, narzekał itd itp. byle tylko pozostać w roli ofiary. A dlaczego? To już on wie najlepiej :-P

No może jest taki przykład faceta. Chociaż ja inaczej to widziałem przez te lata, wierz mi.
Pracowałem, studiowałem, do tego zajmowałem się rodzinom. Teraz czuje się trochę wyr** jak chce zabrać małego raz na chociażby miesiąc do rodziców a nie było go przez ponad 4 msc, i mam toczyć wojny z własną żoną o to ? To oznacza że coś wynajduje ja ? Zacząłem zauważać to jaka ona jest po prostu za późno.
I tak to prawda widzę że muszę wybrać mniejsze zło ale to czy to jest to samo. Nie chciałbym tez rozwalać rodziny małemu i zaraz drugiemu smile Ja miałem super dzieciństwo, miałem dziadki babcie.. dlatego tak bardzo mi tez na tym zależy.
Żona nie miała ani babci ani dziadków, miała tylko rodziców. Gdybym wiedział x lat temu to co wiem teraz... Ale wiadomo po szkodzie każdy wie lepiej.

Chociaż też widzę no pobudka późna ale chociaż teraz mam zrobić... w imię "dobra" nie mogę zerwać kontaktu ze swoją rodziną za nic, a jak tak dalej pójdzie to sami zerwą ze mną.

Chyba sam już zapomniałeś, co wcześniej pisałeś. Ty DDA, ona DDA, czyli oboje z deficytami. Ale to z niej robisz heterę. W ogóle, wystarczy luknąć w Twoje posty, w których opisujesz scenariusze, jak Ty odchodzisz, jak ona odchodzi i Cię udupia z alimentami, chociaż ona sama byłaby samotną matką z dwójką malutkich dzieci, czyli też nieźle udupiona przynajmniej na kilka lat
Te Twoje opisy jaka to ona przebiegła, ona histeryczka, ona zaborcza, a Ty biedny nieświadomy niczego miś.
Nie wiem, po co Ci ten wątek, ale Ty ją uważasz przynajmniej za rywala, jeśli nie za wroga, co odzwierciedla się w określenie, ze zostałeś wyr***. Mamy Ci teraz doradzać, jak Ty masz ją wyr***, czy co? Chcesz się mścić za to, że ona nie okazało się Twoim ideałem, czy że za późno się zorientowałeś i zdążyłeś dwójkę dzieci spłodzić z „wariatką”? Czy to jakaś vendetta na zasadzie „kobieta Twój wróg”?
Może wreszcie przestań udawać ofiarę.bo z tego, co piszesz, to jesteś tak samo ofiarą, jak i ona. Już nie mówiąc o tym, że z mojej perspektywy, to ona się nieźle wpakowała w związek z facetem Twojego pokroju. Ale oczywiście, sama jest sobie winna, podobnie jak Ty. Jak się wykaraskać ze związku z facetem, z którym ma się jedno dziecko, drugie w drodze, a on kombinuje jak się pozbyć balastu, bo okazało się, że życie rodzinne nie odpowiada jego wyobrażeniom, więc robi z żony przebiegłą jędzę i zaborczą wariatkę.

81 Ostatnio edytowany przez feno1 (2023-11-23 15:30:23)

Odp: Szantaż
MagdaLena1111 napisał/a:
feno1 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Bo to jest przykład faceta-wiecznej ofiary losu, biednego misia, styranego i nierozumianego ;-) :-D
Jaka by ta jego kobieta nie była, to wiecznie będzie narzekał, wymyślał coraz to nowe jej przewiny, które urastają do rangi strasznej zbrodni, choć jak się temu przyjrzeć, to okazuje się, że są to pierdółki, albo problem, który raz dwa da się rozwiązać przy dobrych chęciach. Ale nie, on będzie marudził, jojczył, robił z igły widły, narzekał itd itp. byle tylko pozostać w roli ofiary. A dlaczego? To już on wie najlepiej :-P

No może jest taki przykład faceta. Chociaż ja inaczej to widziałem przez te lata, wierz mi.
Pracowałem, studiowałem, do tego zajmowałem się rodzinom. Teraz czuje się trochę wyr** jak chce zabrać małego raz na chociażby miesiąc do rodziców a nie było go przez ponad 4 msc, i mam toczyć wojny z własną żoną o to ? To oznacza że coś wynajduje ja ? Zacząłem zauważać to jaka ona jest po prostu za późno.
I tak to prawda widzę że muszę wybrać mniejsze zło ale to czy to jest to samo. Nie chciałbym tez rozwalać rodziny małemu i zaraz drugiemu smile Ja miałem super dzieciństwo, miałem dziadki babcie.. dlatego tak bardzo mi tez na tym zależy.
Żona nie miała ani babci ani dziadków, miała tylko rodziców. Gdybym wiedział x lat temu to co wiem teraz... Ale wiadomo po szkodzie każdy wie lepiej.

Chociaż też widzę no pobudka późna ale chociaż teraz mam zrobić... w imię "dobra" nie mogę zerwać kontaktu ze swoją rodziną za nic, a jak tak dalej pójdzie to sami zerwą ze mną.

Chyba sam już zapomniałeś, co wcześniej pisałeś. Ty DDA, ona DDA, czyli oboje z deficytami. Ale to z niej robisz heterę. W ogóle, wystarczy luknąć w Twoje posty, w których opisujesz scenariusze, jak Ty odchodzisz, jak ona odchodzi i Cię udupia z alimentami, chociaż ona sama byłaby samotną matką z dwójką malutkich dzieci, czyli też nieźle udupiona przynajmniej na kilka lat
Te Twoje opisy jaka to ona przebiegła, ona histeryczka, ona zaborcza, a Ty biedny nieświadomy niczego miś.
Nie wiem, po co Ci ten wątek, ale Ty ją uważasz przynajmniej za rywala, jeśli nie za wroga, co odzwierciedla się w określenie, ze zostałeś wyr***. Mamy Ci teraz doradzać, jak Ty masz ją wyr***, czy co? Chcesz się mścić za to, że ona nie okazało się Twoim ideałem, czy że za późno się zorientowałeś i zdążyłeś dwójkę dzieci spłodzić z „wariatką”? Czy to jakaś vendetta na zasadzie „kobieta Twój wróg”?
Może wreszcie przestań udawać ofiarę.bo z tego, co piszesz, to jesteś tak samo ofiarą, jak i ona. Już nie mówiąc o tym, że z mojej perspektywy, to ona się nieźle wpakowała w związek z facetem Twojego pokroju. Ale oczywiście, sama jest sobie winna, podobnie jak Ty. Jak się wykaraskać ze związku z facetem, z którym ma się jedno dziecko, drugie w drodze, a on kombinuje jak się pozbyć balastu, bo okazało się, że życie rodzinne nie odpowiada jego wyobrażeniom, więc robi z żony przebiegłą jędzę i zaborczą wariatkę.


Nie wiem po co tu jestem. Po prostu chciałem zobaczyć jak inni ludzie widzą taki przypadek?
Ogólnie nie widzę w niej wroga, wiem że jest tak samo zagubiona jak ja w tym wszystkim... wydaje mi się że nie dostrzegłem wcześniej rzeczy które mi przeszkadzały. Ale z drugiej strony wcześniej nie mieliśmy dzieci... nie miałem bladego pojęcia że w sumie dziecko stanie się jej kartą przetargową, bo tak w rzeczywistości to wygląda.

Zobacz, jak dla mnie sprawa byłaby oczywista.
Zamykamy między sobą rozdział, każdy by wybaczył każdemu wszystko co było do tej pory. Ja tez jestem w stanie wynieść się z lokum obecnego z żoną i dzieckiem i iśc na mieszkanie.
Ale jak połączyć to z faktem że ona NIE chce aby nasze dzieci widziały się i miały kontakt z moją rodziną?
Ja tu nie mówię o wakacjach np. 2 tygodnie u dziadków. Chociaż ja miałem właśnie takie dzieciństwo...
Mówię że no powinno się chociaż raz na miesiąc na obiad pojechać posiedzieć do rodziców.. ? gorszy schemat jest taki że mamy do nich 30 km, do jej rodziców jest 100 km i jest tam raz na tydzień / dwa, co też boli moich na przykład.

No i jeszcze nie wiem, niepokoi mnie fakt że ja siedze jak kret na forum, i w tematach psychologii a ona z tego co wiem tylko chodzi ze mną do psychologa którego sam załatwiłem...

82

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
feno1 napisał/a:

No może jest taki przykład faceta. Chociaż ja inaczej to widziałem przez te lata, wierz mi.
Pracowałem, studiowałem, do tego zajmowałem się rodzinom. Teraz czuje się trochę wyr** jak chce zabrać małego raz na chociażby miesiąc do rodziców a nie było go przez ponad 4 msc, i mam toczyć wojny z własną żoną o to ? To oznacza że coś wynajduje ja ? Zacząłem zauważać to jaka ona jest po prostu za późno.
I tak to prawda widzę że muszę wybrać mniejsze zło ale to czy to jest to samo. Nie chciałbym tez rozwalać rodziny małemu i zaraz drugiemu smile Ja miałem super dzieciństwo, miałem dziadki babcie.. dlatego tak bardzo mi tez na tym zależy.
Żona nie miała ani babci ani dziadków, miała tylko rodziców. Gdybym wiedział x lat temu to co wiem teraz... Ale wiadomo po szkodzie każdy wie lepiej.

Chociaż też widzę no pobudka późna ale chociaż teraz mam zrobić... w imię "dobra" nie mogę zerwać kontaktu ze swoją rodziną za nic, a jak tak dalej pójdzie to sami zerwą ze mną.

Chyba sam już zapomniałeś, co wcześniej pisałeś. Ty DDA, ona DDA, czyli oboje z deficytami. Ale to z niej robisz heterę. W ogóle, wystarczy luknąć w Twoje posty, w których opisujesz scenariusze, jak Ty odchodzisz, jak ona odchodzi i Cię udupia z alimentami, chociaż ona sama byłaby samotną matką z dwójką malutkich dzieci, czyli też nieźle udupiona przynajmniej na kilka lat
Te Twoje opisy jaka to ona przebiegła, ona histeryczka, ona zaborcza, a Ty biedny nieświadomy niczego miś.
Nie wiem, po co Ci ten wątek, ale Ty ją uważasz przynajmniej za rywala, jeśli nie za wroga, co odzwierciedla się w określenie, ze zostałeś wyr***. Mamy Ci teraz doradzać, jak Ty masz ją wyr***, czy co? Chcesz się mścić za to, że ona nie okazało się Twoim ideałem, czy że za późno się zorientowałeś i zdążyłeś dwójkę dzieci spłodzić z „wariatką”? Czy to jakaś vendetta na zasadzie „kobieta Twój wróg”?
Może wreszcie przestań udawać ofiarę.bo z tego, co piszesz, to jesteś tak samo ofiarą, jak i ona. Już nie mówiąc o tym, że z mojej perspektywy, to ona się nieźle wpakowała w związek z facetem Twojego pokroju. Ale oczywiście, sama jest sobie winna, podobnie jak Ty. Jak się wykaraskać ze związku z facetem, z którym ma się jedno dziecko, drugie w drodze, a on kombinuje jak się pozbyć balastu, bo okazało się, że życie rodzinne nie odpowiada jego wyobrażeniom, więc robi z żony przebiegłą jędzę i zaborczą wariatkę.


Nie wiem po co tu jestem. Po prostu chciałem zobaczyć jak inni ludzie widzą taki przypadek?
Ogólnie nie widzę w niej wroga, wiem że jest tak samo zagubiona jak ja w tym wszystkim... wydaje mi się że nie dostrzegłem wcześniej rzeczy które mi przeszkadzały. Ale z drugiej strony wcześniej nie mieliśmy dzieci... nie miałem bladego pojęcia że w sumie dziecko stanie się jej kartą przetargową, bo tak w rzeczywistości to wygląda.

Zobacz, jak dla mnie sprawa byłaby oczywista.
Zamykamy między sobą rozdział, każdy by wybaczył każdemu wszystko co było do tej pory. Ja tez jestem w stanie wynieść się z lokum obecnego z żoną i dzieckiem i iśc na mieszkanie.
Ale jak połączyć to z faktem że ona NIE chce aby nasze dzieci widziały się i miały kontakt z moją rodziną?
Ja tu nie mówię o wakacjach np. 2 tygodnie u dziadków. Chociaż ja miałem właśnie takie dzieciństwo...
Mówię że no powinno się chociaż raz na miesiąc na obiad pojechać posiedzieć do rodziców.. ? gorszy schemat jest taki że mamy do nich 30 km, do jej rodziców jest 100 km i jest tam raz na tydzień / dwa, co też boli moich na przykład.

No i jeszcze nie wiem, niepokoi mnie fakt że ja siedze jak kret na forum, i w tematach psychologii a ona z tego co wiem tylko chodzi ze mną do psychologa którego sam załatwiłem...

Wiesz nikt bez powodu nie zrywa/nie ogranicza z nikim kontaktow,  wiec wg mnie np tesciowie mogli sie wstracac do kazdego szczegolu wychowania dziecka,wiec moze dlatego nie chce kontaktu z twoja rodzina. Wogole widac, ze na pierwszym miejscu stawiasz matke, a nie zone,skoro tak sobie wybrales to siedz u rodziny

83 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-11-23 15:38:20)

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
feno1 napisał/a:

No może jest taki przykład faceta. Chociaż ja inaczej to widziałem przez te lata, wierz mi.
Pracowałem, studiowałem, do tego zajmowałem się rodzinom. Teraz czuje się trochę wyr** jak chce zabrać małego raz na chociażby miesiąc do rodziców a nie było go przez ponad 4 msc, i mam toczyć wojny z własną żoną o to ? To oznacza że coś wynajduje ja ? Zacząłem zauważać to jaka ona jest po prostu za późno.
I tak to prawda widzę że muszę wybrać mniejsze zło ale to czy to jest to samo. Nie chciałbym tez rozwalać rodziny małemu i zaraz drugiemu smile Ja miałem super dzieciństwo, miałem dziadki babcie.. dlatego tak bardzo mi tez na tym zależy.
Żona nie miała ani babci ani dziadków, miała tylko rodziców. Gdybym wiedział x lat temu to co wiem teraz... Ale wiadomo po szkodzie każdy wie lepiej.

Chociaż też widzę no pobudka późna ale chociaż teraz mam zrobić... w imię "dobra" nie mogę zerwać kontaktu ze swoją rodziną za nic, a jak tak dalej pójdzie to sami zerwą ze mną.

Chyba sam już zapomniałeś, co wcześniej pisałeś. Ty DDA, ona DDA, czyli oboje z deficytami. Ale to z niej robisz heterę. W ogóle, wystarczy luknąć w Twoje posty, w których opisujesz scenariusze, jak Ty odchodzisz, jak ona odchodzi i Cię udupia z alimentami, chociaż ona sama byłaby samotną matką z dwójką malutkich dzieci, czyli też nieźle udupiona przynajmniej na kilka lat
Te Twoje opisy jaka to ona przebiegła, ona histeryczka, ona zaborcza, a Ty biedny nieświadomy niczego miś.
Nie wiem, po co Ci ten wątek, ale Ty ją uważasz przynajmniej za rywala, jeśli nie za wroga, co odzwierciedla się w określenie, ze zostałeś wyr***. Mamy Ci teraz doradzać, jak Ty masz ją wyr***, czy co? Chcesz się mścić za to, że ona nie okazało się Twoim ideałem, czy że za późno się zorientowałeś i zdążyłeś dwójkę dzieci spłodzić z „wariatką”? Czy to jakaś vendetta na zasadzie „kobieta Twój wróg”?
Może wreszcie przestań udawać ofiarę.bo z tego, co piszesz, to jesteś tak samo ofiarą, jak i ona. Już nie mówiąc o tym, że z mojej perspektywy, to ona się nieźle wpakowała w związek z facetem Twojego pokroju. Ale oczywiście, sama jest sobie winna, podobnie jak Ty. Jak się wykaraskać ze związku z facetem, z którym ma się jedno dziecko, drugie w drodze, a on kombinuje jak się pozbyć balastu, bo okazało się, że życie rodzinne nie odpowiada jego wyobrażeniom, więc robi z żony przebiegłą jędzę i zaborczą wariatkę.


Nie wiem po co tu jestem. Po prostu chciałem zobaczyć jak inni ludzie widzą taki przypadek?
Ogólnie nie widzę w niej wroga, wiem że jest tak samo zagubiona jak ja w tym wszystkim... wydaje mi się że nie dostrzegłem wcześniej rzeczy które mi przeszkadzały. Ale z drugiej strony wcześniej nie mieliśmy dzieci... nie miałem bladego pojęcia że w sumie dziecko stanie się jej kartą przetargową, bo tak w rzeczywistości to wygląda.

Zobacz, jak dla mnie sprawa byłaby oczywista.
Zamykamy między sobą rozdział, każdy by wybaczył każdemu wszystko co było do tej pory. Ja tez jestem w stanie wynieść się z lokum obecnego z żoną i dzieckiem i iśc na mieszkanie.
Ale jak połączyć to z faktem że ona NIE chce aby nasze dzieci widziały się i miały kontakt z moją rodziną?
Ja tu nie mówię o wakacjach np. 2 tygodnie u dziadków. Chociaż ja miałem właśnie takie dzieciństwo...
Mówię że no powinno się chociaż raz na miesiąc na obiad pojechać posiedzieć do rodziców.. ? gorszy schemat jest taki że mamy do nich 30 km, do jej rodziców jest 100 km i jest tam raz na tydzień / dwa, co też boli moich na przykład.

No i jeszcze nie wiem, niepokoi mnie fakt że ja siedze jak kret na forum, i w tematach psychologii a ona z tego co wiem tylko chodzi ze mną do psychologa którego sam załatwiłem...


Żeby nie bolało, to trzeba się starac żyć w zgodzie, Twoja matka przegięła z tą awanturą nie wiadomo po co, to niech nie wymaga od synowej wizyt.
Trudno, są pokłócone, to sam od czasu do czasu podejdź z dzieckiem do prababci, czy pojedź do rodziców, do jej rodziny nie musisz jeździć jak nie chcesz. Jak będzie żona widziała, że postawisz i tak na swoim, to przestanie się o to czepiać.
Nie przekazuj też swojej rodzinie, co się dzieje w Twojej i odwrotnie, nie wysłuchuj od nich pretensji, po prostu ucinaj tematy, których nie chcesz słyszeć, bo Tobie się najbardziej obrywa że strony żony i rodziny.

84

Odp: Szantaż

Powiem tak, przy tej awanturze to owszem przegięła matka że wgl zaczynała...
Ale żona skończyła, też się nie spodziewałem takiego zachowania. DO tego moim zdaniem szło wszystko ładnie wyjaśnić spotkać się i wyjaśnić i o ile matka chciała to żona nie. Dlatego jestem w tym układzie bardziej za tym gdzie widzę jaka jest prawda. Do tego wręcz usilnie komplikuje możliwość chociaż zobaczenia wnuka.  Wiem że to robi złośliwie... dlatego tez są między nami spięcia. Mógłbym oddać temat na tacy ale w takim razie została by mi żona i dzieci bo z czasem po prostu a widze jak mocno walczy o to to stracę kontakt z rodziną która się na mnie po prostu tez wypnie.

85 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-11-23 16:08:17)

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:

Powiem tak, przy tej awanturze to owszem przegięła matka że wgl zaczynała...
Ale żona skończyła, też się nie spodziewałem takiego zachowania. DO tego moim zdaniem szło wszystko ładnie wyjaśnić spotkać się i wyjaśnić i o ile matka chciała to żona nie. Dlatego jestem w tym układzie bardziej za tym gdzie widzę jaka jest prawda. Do tego wręcz usilnie komplikuje możliwość chociaż zobaczenia wnuka.  Wiem że to robi złośliwie... dlatego tez są między nami spięcia. Mógłbym oddać temat na tacy ale w takim razie została by mi żona i dzieci bo z czasem po prostu a widze jak mocno walczy o to to stracę kontakt z rodziną która się na mnie po prostu tez wypnie.

Komplikuje... Jeśli nawet, to też jest Twoje dziecko i możesz je zabierać gdzie chcesz, więc omijaj te komplikacje.
Przestań bać się żony, to inaczej na wszystko spojrzysz.

Ty już za dużo oddałeś na tej tacy... Nie można być w związku całkiem podporządkowanym, bo to przynosi odwrotny skutek.

86

Odp: Szantaż
wieka napisał/a:
feno1 napisał/a:

Powiem tak, przy tej awanturze to owszem przegięła matka że wgl zaczynała...
Ale żona skończyła, też się nie spodziewałem takiego zachowania. DO tego moim zdaniem szło wszystko ładnie wyjaśnić spotkać się i wyjaśnić i o ile matka chciała to żona nie. Dlatego jestem w tym układzie bardziej za tym gdzie widzę jaka jest prawda. Do tego wręcz usilnie komplikuje możliwość chociaż zobaczenia wnuka.  Wiem że to robi złośliwie... dlatego tez są między nami spięcia. Mógłbym oddać temat na tacy ale w takim razie została by mi żona i dzieci bo z czasem po prostu a widze jak mocno walczy o to to stracę kontakt z rodziną która się na mnie po prostu tez wypnie.

Komplikuje... Jeśli nawet, to też jest Twoje dziecko i możesz je zabierać gdzie chcesz, więc omijaj te komplikacje.
Przestań bać się żony, to inaczej na wszystko spojrzysz.

Ty już za dużo oddałeś na tej tacy... Nie można być w związku całkiem podporządkowanym, bo to przynosi odwrotny skutek.

Tak autor tematu ma pelne prawo zabierac dziecko do swojej rodziny, a jego zona ma pelne prawo tam nie jezdzic. Chociaz dobrze, by bylo,gdyby sie pogodzily z tesciowa.

87 Ostatnio edytowany przez blueangel (2023-11-23 16:43:41)

Odp: Szantaż

rozumiem odwiedziny, aletez nie chcialabym oddac tak malegodziecka na kilka dni do rodziny. jako dwulatek jest jeszcze bardzo przywizany do mamy. dlatego nie rozumiem pomyslu z tym zostawieniem na iles tam dni  u twoich rodzicow-o co w ogole zaczelase ta cala awantura.

twoja zona miala wielka potrzebe czucia, ze jest kochana -stad tachec trzymania za recke itd, zebys pokazywal, ze ci zalezy. i to jeszcze okej,ale  traktuje cie jak popychadlo,bo sam je z siebe zrobiles. nawet kochajac stawia sie pewne granice, tam gdzieone byc powinny. kazda inna kobeta w koncu tez zaczelaby cie traktowac jak przynes wynies pozamiataj, nawet niemajaca charakterku twojej zony.  przestan w koncu przepraszac za to, ze oddychasz i samsie nauczyc stawiac granice. w waszym zwiazku tylko ona to potrafi i tylko ona ma jaja. obrazi sie? a niech sie obraza. sprobuj kurcze raz olac. jestes slaby psychicznie, ale musi zagryzc zeby albo po tobie. wszczyna klotnie? to moze ty raz wyjdz, i pojedz do rodzicow albo kolegi:) normalnie nikomubym tego nie dordzala, ale tego az sie czytac nie da jaka z ciebie ofiara losu  i to na wlasne zyczenie.

i szkoda mi twojej babci. dala wam tyle serca, przygarnela, i zostala sama. gdybym byla twoja babcia i opisala ci ten dom to teraz zmienilabym testament, aby twoja zoneczka nie mieszkala w moim domu.  a bedac z toba, rowniezby z niegomiala korzysci. jak sie nie chce opiekowac, zostawila mnie sáma w wieku90+, toi po smierci pokazalabym fige. zatrudnilabym opiekunke i wzamian za pomoc i opieke zapisala chate na nia.

88

Odp: Szantaż
Jack Sparrow napisał/a:
Farmer napisał/a:

Tutaj raczej nie przekonamy ciebie do wyhodowania sobie jaj.

Idź tu: https://braciasamcy.pl


Hmm....

hmmm.....


Jakby to dobrze ująć.....od czasu do czasu wpadam tam i rozglądam się po tym, co tam się dzieje i powiem tak: z drobnymi wyjątkami to jednak taka grupka nie do końca zadowolonych z życia kolesi, którym się coś tam nie udało i teraz krzyżują strumienie pod prysznicem, a podstawowe gadki motywacyjne jakimi raczono jeszcze żołnierzy ZSW traktują jak prawdę objawioną, bo padły z ust Jordana Petersona. Trochę smutne, trochę straszne, a trochę rozczulające.

A już w szczególności rozczulił mnie wątek o służbie wojskowej i kobietach.

Chodziło mi o wpisy rozwodników, którzy mieli podobne związki.

Nie czytałem tam wiele, dlatego wątek o służbie wojskowej i kobietach jest mi nie znany.

89

Odp: Szantaż
Farmer napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
Farmer napisał/a:

Tutaj raczej nie przekonamy ciebie do wyhodowania sobie jaj.

Idź tu: https://braciasamcy.pl


Hmm....

hmmm.....


Jakby to dobrze ująć.....od czasu do czasu wpadam tam i rozglądam się po tym, co tam się dzieje i powiem tak: z drobnymi wyjątkami to jednak taka grupka nie do końca zadowolonych z życia kolesi, którym się coś tam nie udało i teraz krzyżują strumienie pod prysznicem, a podstawowe gadki motywacyjne jakimi raczono jeszcze żołnierzy ZSW traktują jak prawdę objawioną, bo padły z ust Jordana Petersona. Trochę smutne, trochę straszne, a trochę rozczulające.

A już w szczególności rozczulił mnie wątek o służbie wojskowej i kobietach.

Chodziło mi o wpisy rozwodników, którzy mieli podobne związki.

Nie czytałem tam wiele, dlatego wątek o służbie wojskowej i kobietach jest mi nie znany.


Ok. No to jasne. Wiesz - miejsca tego typu są specyficzne (podobnie jak to), moze następnym razem daj linka do konkretnego działu? Bo tam też incelskich spierdolin niestety nie brakuje.

90

Odp: Szantaż

Wczoraj oczywiście począwszy od normalnej rozmowy w której przedstawiłem dość jasno sytuację że dziadków dzieciak ma zarówno tu i tam, przeszliśmy do kłótni w której ona rzucała obelgami w moim kierunku.
Nie dość to zaczęło się do wręcz rzucania jakimiś przedmiotami w pobliżu...

Nie wiem biorę to tak, jak można być zdesperowanym by robić takie awantury tylko z powodu tego że mały ma jechać ze mną do rodziców a ona zostaje w domu ? Ok rozumiałbym jakbym jechał do kochanki...
Ona ma pełno pretensji począwszy od tego że co ona ma biedna robić w tym domu tyle czasu sama, jak w tym czasie się może małym opiekować?

Byliśmy u psychologa, tam nic specjalnego. Kwestia byliśmy to też jest długi temat bo sam pojechałem ona była na rozmowie głośnomówiacej.  Nie wiem wydaje mi się że on tylko chce utrzymać obecną sytuację bo widzi że jest na pograniczu i nie chce zbytnio ingerować..

Poza tym wróciłem, bez pretensji niczego.. odezwałem się do niej już w domu:  że idę spać jestem zmęczony bardzo i że nie odzywam się ale to nie jest specjalnie by wywołać karę czy coś.. (i tutaj znając życie jakbym ja się nie odezwał to ona raczej by się nie odezwała). Po czym mnie czymś tam jeszcze próbowała zaczepić jak to jej źle nie jest ze mną, no i wracając to "wiesz wybrałam ciebie bo ciebie pokochałam, a nie Krystiana którego znałam 4 lata chciał ze mną być i był prawdziwym przyjacielem".
I teraz nie wiem co o tym mysleć, o tym krystianie to już się nasłuchałem kiedyś... tylko że no kurw to było jak ona miała 13-16 lat... Nie wiem co myśleć, gra ze mną czy po prostu serio jest taka głupia i myśli o jakimś typku z lat dziecięcych ? Dodam że wydaje mi się że ona to na 100% powagi mówi.
Tyle z dnia wczorajszego.. samego mnie pochłonęły tak mocno emocje że głowa mnie boli do dzisiaj, za dużo rozmyślam i analizuje i za bardzo mi na tym wszystkim zależy. Tak to widzę.

91

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:

Zobacz, jak dla mnie sprawa byłaby oczywista.
Zamykamy między sobą rozdział, każdy by wybaczył każdemu wszystko co było do tej pory. Ja tez jestem w stanie wynieść się z lokum obecnego z żoną i dzieckiem i iśc na mieszkanie.
Ale jak połączyć to z faktem że ona NIE chce aby nasze dzieci widziały się i miały kontakt z moją rodziną?
Ja tu nie mówię o wakacjach np. 2 tygodnie u dziadków. Chociaż ja miałem właśnie takie dzieciństwo...
Mówię że no powinno się chociaż raz na miesiąc na obiad pojechać posiedzieć do rodziców.. ? gorszy schemat jest taki że mamy do nich 30 km, do jej rodziców jest 100 km i jest tam raz na tydzień / dwa, co też boli moich na przykład.

To wszystko bardzo ładnie brzmi, to wybaczanie, zaczęcie od nowa, ale wszystko sprowadza się do tego, co było początkiem konfliktu.

Ty napisałeś tylko tyle, że najpierw było fajnie, żona z matką dobre kontakty, a potem już ostatnia awantura, którą zaczęła Twoja matka, a Twoja żona usłyszała, że ma nie być bezczelna. Co było pomiędzy?

Bo jeżeli pomiędzy nie było jakichś wyskoków Twojej żony, to ja się nie dziwię, że jej nie uszczęśliwia wizja przekreślenia przeszłości i bycia szczęśliwą rodzinką również z Twoją matką. Jeżeli to ona czuje się ofiarą tego układu, to będzie oczekiwała zadośćuczynienia, a nie zamiatania pod dywan.

Z tym jeżdżeniem do rodziców tak samo. Nie chodzi o samo jeżdżenie, ale o całokształt kontaktów. Jak to wyglądało? Ona raz w tygodniu u swoich rodziców, Twoja babcia wpadająca raz na 2-3 dni + Twoja matka wpadająca raz na tydzień i jeszcze robiąca awanturę, że jej się dziecka na kilka dni nie daje? Ty widzisz dysproporcję na korzyść żony, że sobie jeździ i jeździ, ale jak wyciągnąć wszystkie odwiedzinowe informacje z Twoich postów, to wychodzi coś odwrotnego: ona raz na tydzień odwiedzi swoją rodzinę, ale przez resztę czasu co chwilę ma na głowie Twoją i jeszcze wysłuchuje pretensji.

Powiem tak, przy tej awanturze to owszem przegięła matka że wgl zaczynała...
Ale żona skończyła, też się nie spodziewałem takiego zachowania. DO tego moim zdaniem szło wszystko ładnie wyjaśnić spotkać się i wyjaśnić i o ile matka chciała to żona nie. Dlatego jestem w tym układzie bardziej za tym gdzie widzę jaka jest prawda. Do tego wręcz usilnie komplikuje możliwość chociaż zobaczenia wnuka.  Wiem że to robi złośliwie... dlatego tez są między nami spięcia. Mógłbym oddać temat na tacy ale w takim razie została by mi żona i dzieci bo z czasem po prostu a widze jak mocno walczy o to to stracę kontakt z rodziną która się na mnie po prostu tez wypnie.

Jeżeli to matka zaczęła awanturę, to nie dziw się, że żona nie leci wszystkiego wyjaśniać. Ktoś wpada do Ciebie do domu, naskakuje na Ciebie, a potem wystarczy, że łaskawie zgodzi się wszystko wyjaśnić i już jest w porządku? A Twoja żona ma wg Ciebie coś do powiedzenia? Czy jak ktoś jej robi awanturę, to "ma nie być bezczelna", a jak się awanturujący chce dogadać, to ona też musi? Czy jej odczucia się w ogóle liczą czy też ona musi robić wszystko, żeby Tobie było milutko, żebyś miał święty spokój?

Poza tym wróciłem, bez pretensji niczego.. odezwałem się do niej już w domu:  że idę spać jestem zmęczony bardzo i że nie odzywam się ale to nie jest specjalnie by wywołać karę czy coś.. (i tutaj znając życie jakbym ja się nie odezwał to ona raczej by się nie odezwała). Po czym mnie czymś tam jeszcze próbowała zaczepić jak to jej źle nie jest ze mną, no i wracając to "wiesz wybrałam ciebie bo ciebie pokochałam, a nie Krystiana którego znałam 4 lata chciał ze mną być i był prawdziwym przyjacielem".
I teraz nie wiem co o tym mysleć, o tym krystianie to już się nasłuchałem kiedyś... tylko że no kurw to było jak ona miała 13-16 lat... Nie wiem co myśleć, gra ze mną czy po prostu serio jest taka głupia i myśli o jakimś typku z lat dziecięcych ? Dodam że wydaje mi się że ona to na 100% powagi mówi.
Tyle z dnia wczorajszego.. samego mnie pochłonęły tak mocno emocje że głowa mnie boli do dzisiaj, za dużo rozmyślam i analizuje i za bardzo mi na tym wszystkim zależy. Tak to widzę.

Wg mnie to wygląda jak dziecinne i histeryczne wołanie "o miłość". Trochę na zasadzie wzbudzenia zazdrości, trochę - żebyś sobie uświadomił, że masz żonę, która wybrała Ciebie, więc żebyś i Ty zaczął wybierać ją. Głupio i desperacko, ale cóż.

92

Odp: Szantaż
SaraS napisał/a:
feno1 napisał/a:

Zobacz, jak dla mnie sprawa byłaby oczywista.
Zamykamy między sobą rozdział, każdy by wybaczył każdemu wszystko co było do tej pory. Ja tez jestem w stanie wynieść się z lokum obecnego z żoną i dzieckiem i iśc na mieszkanie.
Ale jak połączyć to z faktem że ona NIE chce aby nasze dzieci widziały się i miały kontakt z moją rodziną?
Ja tu nie mówię o wakacjach np. 2 tygodnie u dziadków. Chociaż ja miałem właśnie takie dzieciństwo...
Mówię że no powinno się chociaż raz na miesiąc na obiad pojechać posiedzieć do rodziców.. ? gorszy schemat jest taki że mamy do nich 30 km, do jej rodziców jest 100 km i jest tam raz na tydzień / dwa, co też boli moich na przykład.

To wszystko bardzo ładnie brzmi, to wybaczanie, zaczęcie od nowa, ale wszystko sprowadza się do tego, co było początkiem konfliktu.

Ty napisałeś tylko tyle, że najpierw było fajnie, żona z matką dobre kontakty, a potem już ostatnia awantura, którą zaczęła Twoja matka, a Twoja żona usłyszała, że ma nie być bezczelna. Co było pomiędzy?

Bo jeżeli pomiędzy nie było jakichś wyskoków Twojej żony, to ja się nie dziwię, że jej nie uszczęśliwia wizja przekreślenia przeszłości i bycia szczęśliwą rodzinką również z Twoją matką. Jeżeli to ona czuje się ofiarą tego układu, to będzie oczekiwała zadośćuczynienia, a nie zamiatania pod dywan.

Z tym jeżdżeniem do rodziców tak samo. Nie chodzi o samo jeżdżenie, ale o całokształt kontaktów. Jak to wyglądało? Ona raz w tygodniu u swoich rodziców, Twoja babcia wpadająca raz na 2-3 dni + Twoja matka wpadająca raz na tydzień i jeszcze robiąca awanturę, że jej się dziecka na kilka dni nie daje? Ty widzisz dysproporcję na korzyść żony, że sobie jeździ i jeździ, ale jak wyciągnąć wszystkie odwiedzinowe informacje z Twoich postów, to wychodzi coś odwrotnego: ona raz na tydzień odwiedzi swoją rodzinę, ale przez resztę czasu co chwilę ma na głowie Twoją i jeszcze wysłuchuje pretensji.

Powiem tak, przy tej awanturze to owszem przegięła matka że wgl zaczynała...
Ale żona skończyła, też się nie spodziewałem takiego zachowania. DO tego moim zdaniem szło wszystko ładnie wyjaśnić spotkać się i wyjaśnić i o ile matka chciała to żona nie. Dlatego jestem w tym układzie bardziej za tym gdzie widzę jaka jest prawda. Do tego wręcz usilnie komplikuje możliwość chociaż zobaczenia wnuka.  Wiem że to robi złośliwie... dlatego tez są między nami spięcia. Mógłbym oddać temat na tacy ale w takim razie została by mi żona i dzieci bo z czasem po prostu a widze jak mocno walczy o to to stracę kontakt z rodziną która się na mnie po prostu tez wypnie.

Jeżeli to matka zaczęła awanturę, to nie dziw się, że żona nie leci wszystkiego wyjaśniać. Ktoś wpada do Ciebie do domu, naskakuje na Ciebie, a potem wystarczy, że łaskawie zgodzi się wszystko wyjaśnić i już jest w porządku? A Twoja żona ma wg Ciebie coś do powiedzenia? Czy jak ktoś jej robi awanturę, to "ma nie być bezczelna", a jak się awanturujący chce dogadać, to ona też musi? Czy jej odczucia się w ogóle liczą czy też ona musi robić wszystko, żeby Tobie było milutko, żebyś miał święty spokój?

Poza tym wróciłem, bez pretensji niczego.. odezwałem się do niej już w domu:  że idę spać jestem zmęczony bardzo i że nie odzywam się ale to nie jest specjalnie by wywołać karę czy coś.. (i tutaj znając życie jakbym ja się nie odezwał to ona raczej by się nie odezwała). Po czym mnie czymś tam jeszcze próbowała zaczepić jak to jej źle nie jest ze mną, no i wracając to "wiesz wybrałam ciebie bo ciebie pokochałam, a nie Krystiana którego znałam 4 lata chciał ze mną być i był prawdziwym przyjacielem".
I teraz nie wiem co o tym mysleć, o tym krystianie to już się nasłuchałem kiedyś... tylko że no kurw to było jak ona miała 13-16 lat... Nie wiem co myśleć, gra ze mną czy po prostu serio jest taka głupia i myśli o jakimś typku z lat dziecięcych ? Dodam że wydaje mi się że ona to na 100% powagi mówi.
Tyle z dnia wczorajszego.. samego mnie pochłonęły tak mocno emocje że głowa mnie boli do dzisiaj, za dużo rozmyślam i analizuje i za bardzo mi na tym wszystkim zależy. Tak to widzę.

Wg mnie to wygląda jak dziecinne i histeryczne wołanie "o miłość". Trochę na zasadzie wzbudzenia zazdrości, trochę - żebyś sobie uświadomił, że masz żonę, która wybrała Ciebie, więc żebyś i Ty zaczął wybierać ją. Głupio i desperacko, ale cóż.

Bo wina leży tylko po stronie autora i jego rodziny ale nie po stronie jego żony która szantażuje go dzieckiem...jakie to proste.

93

Odp: Szantaż

Przez 2 dni już chyba nie było kontaktu z babcią.

Nagle dzwoni do mnie zżona jak nigdy:
"Już babcia do mnie dzwoniła, głos ma jak trup i że się źle czuje... I że tak dawno nie widziała małego, tęskni. I oprócz tego przyjedzie do niej dzisiaj Iwona - czyli moja matka"
Odpowiadam "no to weź do niej zajdz na te 5 minut z małym, skontroluj, zobaczysz czy jest tak źle. Skoro i tak wychodzisz z domu na spacer dzisiaj " - a wiedziałem że wychodzi bo rano był sms..
Po czym dostaje odpowiedź:  "Ja nie pójdę do niej, źle się czuje."
Odopwiadam:  " A co ci jest, coś się stało?"
Po czym dostaje odpowiedź": "Nie ważne.. i rzuca telefonem".

Nie wiem, jak takie coś dalej odbierać? Czy coś ze mną nie tak może ?

Powoli mam dość totalnie całej sytuacji.
Wiem że ból dupy mają moi rodzice do mnie ale no to wiadomo jest jednak kwestia drugorzędna.
Ale przykładowo sytuacja świeżo z dzisiaj. która znając życie pewnie się zazębi. Dlaczego tak uważam, bo przyjedzie moja matka do niej a babcia na 100% powie jak tęskni za małą, jak by chciała ją zobaczyć. Po czym co ma powiedzieć moja matka jej, jak sama jej prawie nie widzi, jak mydlę jej w oczy że keidyś tam kiedyś wpadnę....

94

Odp: Szantaż

Rozumiem że Twoja matka nie przyjeżdża do was?

95

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:

Przez 2 dni już chyba nie było kontaktu z babcią.

Nagle dzwoni do mnie zżona jak nigdy:
"Już babcia do mnie dzwoniła, głos ma jak trup i że się źle czuje... I że tak dawno nie widziała małego, tęskni. I oprócz tego przyjedzie do niej dzisiaj Iwona - czyli moja matka"
Odpowiadam "no to weź do niej zajdz na te 5 minut z małym, skontroluj, zobaczysz czy jest tak źle. Skoro i tak wychodzisz z domu na spacer dzisiaj " - a wiedziałem że wychodzi bo rano był sms..
Po czym dostaje odpowiedź:  "Ja nie pójdę do niej, źle się czuje."
Odopwiadam:  " A co ci jest, coś się stało?"
Po czym dostaje odpowiedź": "Nie ważne.. i rzuca telefonem".

Nie wiem, jak takie coś dalej odbierać? Czy coś ze mną nie tak może ?

Powoli mam dość totalnie całej sytuacji.
Wiem że ból dupy mają moi rodzice do mnie ale no to wiadomo jest jednak kwestia drugorzędna.
Ale przykładowo sytuacja świeżo z dzisiaj. która znając życie pewnie się zazębi. Dlaczego tak uważam, bo przyjedzie moja matka do niej a babcia na 100% powie jak tęskni za małą, jak by chciała ją zobaczyć. Po czym co ma powiedzieć moja matka jej, jak sama jej prawie nie widzi, jak mydlę jej w oczy że keidyś tam kiedyś wpadnę....


Ja bym nia juz chyba potrzasnela z nerwow. Ile ona ma lat?

96 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2023-11-24 13:38:57)

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:

Sprawa wygląda tak. Jestem w małżeństwie od 2 lat, mamy 1,5 rocznego synka.


feno1 napisał/a:

Dlaczego tak uważam, bo przyjedzie moja matka do niej a babcia na 100% powie jak tęskni za małą, jak by chciała ją zobaczyć. Po czym co ma powiedzieć moja matka jej, jak sama jej prawie nie widzi, jak mydlę jej w oczy że keidyś tam kiedyś wpadnę...



Pogubiłam się: Masz w końcu syna czy córkę?

97

Odp: Szantaż

Mam wrażenie że teraz mam do żony dzwonić i się prosić co jej jest, no bo przecież jest w ciąży. Chce być w centrum mojej uwagi bez wyjątku, tak widzę teraz tą rozmowę po chwili przemyślenia.

Matka jak przyjedzie to leci do babki, jak jestem w domu to wychodzę do niej też przywitać się. Bywało wtedy tak że podczas okresu tych pierwszych dwóch awantur to szedłem sam. Potem niby moja żona po wielu prośbach moich szła ze mną.. no bo aż to dziwne było. Skoro szła żona to i mały. Oczywiście jak bywał okres że szedłem sam, a szedłem bo wiadomo pogadać z matką chyba można raz na jakiś czas. Jak już szedłem to wiedziałem że jak wrócę bedzie foch stroch itp...
Później był okres że jak matka przyjeżdżała do babci to potem i pukała do nas do mieszkania "na kawę " i do małego (w sumie to chyba tylko zależało jej na małym), bo też wiem że tęskni a jest dość empatyczną kobietą.

nie wiem, wrócę do domu postaram się miło zapytać co tam żonie dolega. Jakoś uspokoić to wszystko.

mam syna, co któryś post piszę z telefonu i mi słownik zmienia...

98 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-11-24 13:56:29)

Odp: Szantaż

Jak dzieci w piaskownicy... Po co do Ciebie dzwoniła i mówiła o babci, skoro i tak nie miała zamiaru nic z tym zrobić.

A Ty powinieneś powiedzieć, radź sobie, mnie nie zawracaj głowy.

Są osoby zacięte, które nie chcą się godzić, więc jak Twoja matka chce jednak przyjeżdżać do was, to niech się układa z synową.

Ty i tak nie masz nic do powiedzenia, więc się nie wcinaj między te kobiety, bo stoisz na straconej pozycji.

Wszystkiego się boisz, nawet jej focha, zjechała Cię od góry do dołu, wciska kit, że nie pójdzie bo źle się czuje, a Ty już planujesz jakby to coś załagodzić...Szanuj się chłopie.

99

Odp: Szantaż

a Ty feno1 odpowiadasz na pytania czy się nie trudzić?

100

Odp: Szantaż

No właśnie jak dzieci w piaskownicy...Też dopiero widze co sam wyhodowałem. Bo no co ci powiedzieć, tak boję się focha.. śmieszna prawda.

Podejrzewam że moja matka mimo wszystko chce się pogodzić. Jej zależy najbardziej na wnukach z naszej relacji taka prawda.
A co do żony mam bardzo duże obiekcje czy chce by dobrze było, zaczynam wierzyć powoli w to jak mi matka po pierwszej kłótni powiedziała "teraz ją dopiero poznałam, jej zależy na problemach kłótniach itp. ona się dobrze czuje właśnie w takim środowisku"

Maku, nie rozumiem twojego pytania. Ja tu siedzę może jak debil ale dużo mi to daje... piszę z ludźmi z którymi mogę chociaż wymienić się zdaniem. I chociaż pisze jednostronnie tz. moja żona się przecież tu nie udziela to i tak dostrzegam wiele aspektów, których wcześniej nie widziałem. Dzięki wam.

101 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-11-24 15:03:44)

Odp: Szantaż

Nie słuchaj matki i jej diagnoz. Niech one same się dogadują.

Sam układaj sobie stosunki z żoną i z matką, nie przenoś problemów z żoną na matkę i odwrotnie.

Ty musisz się zmienić, być stanowczym, bo na siebie masz wpływ, a to będzie rzutowalo na stosunki ze wszystkimi.

102

Odp: Szantaż

feno1
Ile wy macie lat i czy matka do was przyjeżdża nie do babci tylko do was?
Wieka

wieka napisał/a:

Nie słuchaj matki i jej diagnoz. Niech one same się dogadują.

I jak one mają to zrobić skoro ze sobą nie rozmawiają?

wieka napisał/a:

Sam układaj sobie stosunki z żoną i z matką, nie przenoś problemów z żoną na matkę i odwrotnie.

Tylko u nich nie ma symetrii, matka autora jest zła a jej matka dobra.

wieka napisał/a:

Ty musisz się zmienić, być stanowczym

Pelna zgoda.

103

Odp: Szantaż

To niech one zaczną rozmawiać, ich broszka...

104

Odp: Szantaż

Sama mam małe dziecko które nie ukończyło jeszcze 2 lat i nie wyobrażam sobie sytuacji że teściowa ma wymaganie by zabierać dziecko do siebie na kilka dni.
Autor sam mógłby z dzieckiem pojechać do swojej mamy na parę godzin i sądzę że wtedy jego żona nie miała by żadnych obiekcji. To samo z zabraniem dziecka do swojej babci.
Autor pisze że żona zakazuje odwiedzin - ale nigdy nie opisuje jak one mają wyglądać, na ile czasu, kto do kogo jedzie/przychodzi itd.

105

Odp: Szantaż
maku2 napisał/a:
SaraS napisał/a:

To wszystko bardzo ładnie brzmi, to wybaczanie, zaczęcie od nowa, ale wszystko sprowadza się do tego, co było początkiem konfliktu.

Ty napisałeś tylko tyle, że najpierw było fajnie, żona z matką dobre kontakty, a potem już ostatnia awantura, którą zaczęła Twoja matka, a Twoja żona usłyszała, że ma nie być bezczelna. Co było pomiędzy?

Bo jeżeli pomiędzy nie było jakichś wyskoków Twojej żony, to ja się nie dziwię, że jej nie uszczęśliwia wizja przekreślenia przeszłości i bycia szczęśliwą rodzinką również z Twoją matką. Jeżeli to ona czuje się ofiarą tego układu, to będzie oczekiwała zadośćuczynienia, a nie zamiatania pod dywan.

Z tym jeżdżeniem do rodziców tak samo. Nie chodzi o samo jeżdżenie, ale o całokształt kontaktów. Jak to wyglądało? Ona raz w tygodniu u swoich rodziców, Twoja babcia wpadająca raz na 2-3 dni + Twoja matka wpadająca raz na tydzień i jeszcze robiąca awanturę, że jej się dziecka na kilka dni nie daje? Ty widzisz dysproporcję na korzyść żony, że sobie jeździ i jeździ, ale jak wyciągnąć wszystkie odwiedzinowe informacje z Twoich postów, to wychodzi coś odwrotnego: ona raz na tydzień odwiedzi swoją rodzinę, ale przez resztę czasu co chwilę ma na głowie Twoją i jeszcze wysłuchuje pretensji.

Powiem tak, przy tej awanturze to owszem przegięła matka że wgl zaczynała...
Ale żona skończyła, też się nie spodziewałem takiego zachowania. DO tego moim zdaniem szło wszystko ładnie wyjaśnić spotkać się i wyjaśnić i o ile matka chciała to żona nie. Dlatego jestem w tym układzie bardziej za tym gdzie widzę jaka jest prawda. Do tego wręcz usilnie komplikuje możliwość chociaż zobaczenia wnuka.  Wiem że to robi złośliwie... dlatego tez są między nami spięcia. Mógłbym oddać temat na tacy ale w takim razie została by mi żona i dzieci bo z czasem po prostu a widze jak mocno walczy o to to stracę kontakt z rodziną która się na mnie po prostu tez wypnie.

Jeżeli to matka zaczęła awanturę, to nie dziw się, że żona nie leci wszystkiego wyjaśniać. Ktoś wpada do Ciebie do domu, naskakuje na Ciebie, a potem wystarczy, że łaskawie zgodzi się wszystko wyjaśnić i już jest w porządku? A Twoja żona ma wg Ciebie coś do powiedzenia? Czy jak ktoś jej robi awanturę, to "ma nie być bezczelna", a jak się awanturujący chce dogadać, to ona też musi? Czy jej odczucia się w ogóle liczą czy też ona musi robić wszystko, żeby Tobie było milutko, żebyś miał święty spokój?

Poza tym wróciłem, bez pretensji niczego.. odezwałem się do niej już w domu:  że idę spać jestem zmęczony bardzo i że nie odzywam się ale to nie jest specjalnie by wywołać karę czy coś.. (i tutaj znając życie jakbym ja się nie odezwał to ona raczej by się nie odezwała). Po czym mnie czymś tam jeszcze próbowała zaczepić jak to jej źle nie jest ze mną, no i wracając to "wiesz wybrałam ciebie bo ciebie pokochałam, a nie Krystiana którego znałam 4 lata chciał ze mną być i był prawdziwym przyjacielem".
I teraz nie wiem co o tym mysleć, o tym krystianie to już się nasłuchałem kiedyś... tylko że no kurw to było jak ona miała 13-16 lat... Nie wiem co myśleć, gra ze mną czy po prostu serio jest taka głupia i myśli o jakimś typku z lat dziecięcych ? Dodam że wydaje mi się że ona to na 100% powagi mówi.
Tyle z dnia wczorajszego.. samego mnie pochłonęły tak mocno emocje że głowa mnie boli do dzisiaj, za dużo rozmyślam i analizuje i za bardzo mi na tym wszystkim zależy. Tak to widzę.

Wg mnie to wygląda jak dziecinne i histeryczne wołanie "o miłość". Trochę na zasadzie wzbudzenia zazdrości, trochę - żebyś sobie uświadomił, że masz żonę, która wybrała Ciebie, więc żebyś i Ty zaczął wybierać ją. Głupio i desperacko, ale cóż.

Bo wina leży tylko po stronie autora i jego rodziny ale nie po stronie jego żony która szantażuje go dzieckiem...jakie to proste.

Nie, granie dzieckiem jest poniżej wszelkiej krytyki. I autor nie powinien się godzić na odcięcie syna od jego rodziny, ale też autor powinien od początku zadbać o to, by budowanie tej relacji było komfortowe dla jego żony. Czyli nie babcia wpadająca bez uprzedzenia co dwa dni do nich (a zakładam, że często i do samej żony i syna, skoro autor pracuje), tylko autor zabierający syna do babci. Nie matka odwiedzająca ich przy okazji wizyt u babci, tylko autor zabierający syna do matki. Plus, oczywiście, wizyty matki, babci czy kogo tam jeszcze, ale na zaproszenie ich obojga, autora i żony, wtedy, kiedy im obojgu odpowiada.
Czyli tak, jak wygląda układ między żoną a jej matką - żona jeździ co tydzień, ani słowa o niespodziewanych nalotach teściowej.
A tu autor dał ciała, bo z tego, co pisze, każdy do nich wpadał sobie wtedy, kiedy chciał, a teraz wielkie zdziwienie, że żona nie może patrzeć na jego rodzinę. Też bym nie mogła. wink

106

Odp: Szantaż

Druga sprawa, to nic nic nie stoi na przeszkodzie, żeby autor wziął dziecko na spacer i przy okazji wstąpił do dziadków na pół godzinki.
Skoro boi się powiedzieć przed, to powiedzieć po lub wcale.
W związku / rodzinie nie może być zakazów i nakazów, a jeśli są to trzeba je łamać.

107

Odp: Szantaż
wieka napisał/a:

Druga sprawa, to nic nic nie stoi na przeszkodzie, żeby autor wziął dziecko na spacer i przy okazji wstąpił do dziadków na pół godzinki.
Skoro boi się powiedzieć przed, to powiedzieć po lub wcale.
W związku / rodzinie nie może być zakazów i nakazów, a jeśli są to trzeba je łamać.

Uważałbym za normalne właśnie takie podejście... A w sumie nigdy tak nie zrobiłem bo co to by było że to ja sobię dzieciaka jej biorę..
No od poczatku przyjałem złą strategię, ona to mi smsa wysyła że jedzie do rodziców. Nie pyta. Wysyła smsa, po czym jej sprut nie wale.
Jakbym ja to zrobił to byłby krzywy ryj przez tydzień no nie chce sie oszukiwać, o ile by nie było wgl kłótni na całego... teraz czy wcześniej przed kłótniami bez znaczenia.
Ona traktuje dzieciaka jak jej dzieciaka nie jak naszego, te sytuacje mi tylko bardziej to naświetliły. Do tego doszedł fakt że jestem miękka faja i sam z siebie zrobiłem durnia. A uważam że przez to że poszedłem bardziej w takie życie przyszłości, z zamysłem o własnej firmie, gdzieś tam w planach z budową domu w przyszłości..
Mam też plan no niestety mniej poświęcać uwagi dzieciakowi. Bo jak tak to ja zawsze z racji że mam regulowany czas pracy byłem wcześniej w domu i się opiekowałem.. czasami 14 15 16 godzina i tak po kilka godzin nawet. Może miała za dużo tej pomocy...

108

Odp: Szantaż

Jak nie masz nic innego do roboty, to jak najwięcej zajmuj się dzieckiem, bo tym samym budujesz z nim więź.
Ale nie pytaj czy możesz go gdzieś zabrać, tylko wychodź/ wyjeżdżaj z nim gdzie chcesz na ten czas kiedy się nim opiekujesz, również do rodziców.

109

Odp: Szantaż
wieka napisał/a:

To niech one zaczną rozmawiać, ich broszka...

Tak powinno to wyglądać ale nie wygląda. Żona chce żeby stanął za nią murem i zerwał kontakty z rodzicami/matką lub wprost zabronił jej odwiedzin a nawet babcia ma zakaz kontaktu z wnukiem. To jak z taką dojść do ladu?

110

Odp: Szantaż
SaraS napisał/a:
maku2 napisał/a:
SaraS napisał/a:

To wszystko bardzo ładnie brzmi, to wybaczanie, zaczęcie od nowa, ale wszystko sprowadza się do tego, co było początkiem konfliktu.

Ty napisałeś tylko tyle, że najpierw było fajnie, żona z matką dobre kontakty, a potem już ostatnia awantura, którą zaczęła Twoja matka, a Twoja żona usłyszała, że ma nie być bezczelna. Co było pomiędzy?

Bo jeżeli pomiędzy nie było jakichś wyskoków Twojej żony, to ja się nie dziwię, że jej nie uszczęśliwia wizja przekreślenia przeszłości i bycia szczęśliwą rodzinką również z Twoją matką. Jeżeli to ona czuje się ofiarą tego układu, to będzie oczekiwała zadośćuczynienia, a nie zamiatania pod dywan.

Z tym jeżdżeniem do rodziców tak samo. Nie chodzi o samo jeżdżenie, ale o całokształt kontaktów. Jak to wyglądało? Ona raz w tygodniu u swoich rodziców, Twoja babcia wpadająca raz na 2-3 dni + Twoja matka wpadająca raz na tydzień i jeszcze robiąca awanturę, że jej się dziecka na kilka dni nie daje? Ty widzisz dysproporcję na korzyść żony, że sobie jeździ i jeździ, ale jak wyciągnąć wszystkie odwiedzinowe informacje z Twoich postów, to wychodzi coś odwrotnego: ona raz na tydzień odwiedzi swoją rodzinę, ale przez resztę czasu co chwilę ma na głowie Twoją i jeszcze wysłuchuje pretensji.



Jeżeli to matka zaczęła awanturę, to nie dziw się, że żona nie leci wszystkiego wyjaśniać. Ktoś wpada do Ciebie do domu, naskakuje na Ciebie, a potem wystarczy, że łaskawie zgodzi się wszystko wyjaśnić i już jest w porządku? A Twoja żona ma wg Ciebie coś do powiedzenia? Czy jak ktoś jej robi awanturę, to "ma nie być bezczelna", a jak się awanturujący chce dogadać, to ona też musi? Czy jej odczucia się w ogóle liczą czy też ona musi robić wszystko, żeby Tobie było milutko, żebyś miał święty spokój?



Wg mnie to wygląda jak dziecinne i histeryczne wołanie "o miłość". Trochę na zasadzie wzbudzenia zazdrości, trochę - żebyś sobie uświadomił, że masz żonę, która wybrała Ciebie, więc żebyś i Ty zaczął wybierać ją. Głupio i desperacko, ale cóż.

Bo wina leży tylko po stronie autora i jego rodziny ale nie po stronie jego żony która szantażuje go dzieckiem...jakie to proste.

Nie, granie dzieckiem jest poniżej wszelkiej krytyki. I autor nie powinien się godzić na odcięcie syna od jego rodziny, ale też autor powinien od początku zadbać o to, by budowanie tej relacji było komfortowe dla jego żony. Czyli nie babcia wpadająca bez uprzedzenia co dwa dni do nich (a zakładam, że często i do samej żony i syna, skoro autor pracuje), tylko autor zabierający syna do babci. Nie matka odwiedzająca ich przy okazji wizyt u babci, tylko autor zabierający syna do matki. Plus, oczywiście, wizyty matki, babci czy kogo tam jeszcze, ale na zaproszenie ich obojga, autora i żony, wtedy, kiedy im obojgu odpowiada.
Czyli tak, jak wygląda układ między żoną a jej matką - żona jeździ co tydzień, ani słowa o niespodziewanych nalotach teściowej.
A tu autor dał ciała, bo z tego, co pisze, każdy do nich wpadał sobie wtedy, kiedy chciał, a teraz wielkie zdziwienie, że żona nie może patrzeć na jego rodzinę. Też bym nie mogła. wink

A jej matka wpada kiedy chce...podwójne standardy?
Fakt że autor jest sobie winien bo wychował dyktatora i ma problem.

111

Odp: Szantaż
maku2 napisał/a:
wieka napisał/a:

To niech one zaczną rozmawiać, ich broszka...

Tak powinno to wyglądać ale nie wygląda. Żona chce żeby stanął za nią murem i zerwał kontakty z rodzicami/matką lub wprost zabronił jej odwiedzin a nawet babcia ma zakaz kontaktu z wnukiem. To jak z taką dojść do ladu?

Żona może sobie wymagać,  tak jak on nie musi  jej słuchać.
A kobiety niech się same dogadują, jak nie, to nie muszą że sobą utrzymywać kontaktu, ale tylko sprawa autora jakie będzie kontakty utrzymywał ze swoją rodziną.

112

Odp: Szantaż

Drogi autorze,
to, że jesteś w małżeństwie, nie oznacza wcale, że jesteś mężem,
a matka Twojego dziecka, żoną.

Małżeństwo, to wspólnota, więź, to bycie razem, to wspólne cele i wspólna ich realizacja.
To myślenie o drugiej stronie w pierwszej kolejności. Ty o niej, ona o Tobie.
Tu nie ma miejsca na trzecie osoby.

Wasza relacja nie istnieje.
Dlatego uważam, że w najpierw powinniście oddciąć się od wszystkich i zająć naprawą związku.

Relacje z rodziną zostaw na później, Nie można jednocześnie rozwiązywać wszystkich problemów, które się w zasadzie wykluczają.
Kiedy zakładasz swoją rodzinę, kończysz pewien etap, zaczynasz drugi.
Nie rozmawiasz już z matką, na zasadzie:
-no ja bym chętnie wpadł z dzieckiem, ale ona nie pozwala,
-ja bym chciał, a moja żona ma inne zdanie.

Kiedy staniesz się mężem, mężczyzną, zrozumiesz, że należy mówić:
-my, ja i Kasia, tak postanowiliśmy,
-my, ja i Kasia uważamy, że to za wcześnie,
-my, ja i Kasia mamy inne plany..

Nieważne, czy to zdanie Kasi, czy Twoje, wy to sobie sami ustalajcie,
ale na zewnątrz, jest jeden, wyraźny sygnał dla otoczenia: to nasze wspólne zdanie !

Czytając Twoje wpisy - dla mnie samej wersja tylko jednej strony,
widzę wyraźnie, jak tu kilka osób napisało - wołanie o pomoc!
Jej nie chodzi, ani o twoją matkę, ani babcię, a tylko i wyłącznie o Ciebie,
Twoje zachowanie i postawę.

Wspomniany kolega dawał jej przyjaźń, czyli czuła wsparcie i porozumienie,
z Tobą tego nie ma i mieć nie będzie, dopóki będziesz próbował grać na 2 fronty,
matka - to Twój najmniejszy problem teraz,
a empatyczna to ona raczej nie jest, bo wystarczyłoby żeby sobie przypomniała,
jak sama kiedyś była młoda.

Kochająca matka, chce żeby jego dorosłe dziecko było szczęśliwe, niezależnie czy mu się podoba synowa, czy nie..

Postaw na żonę i dzieci, matka, jak kocha to się nie pogniewa big_smile

a co do babci staruszki,
powinniście oboje się nią opiekować, za dach nad głową,
nieważne czyja to babcia, to mogłaby być babcia sąsiada, która wam udostępniła mieszkanie za friko. I tak też powinna do niej podchodzić Twoja żona.

Jednym zdaniem: Twoja żona nie czuje w Tobie faceta, jej frustracja dopiera się zacznie.
Jej złość, nieadekwatne reakcje, to tylko i wyłącznie poczucie bycia nieszczęśliwą.

powodzenia

113

Odp: Szantaż

No tak, żona nieszczęśliwa, a mąż szczęśliwy...
Jakby patrzeć po wzajemnych reakcjach.

114

Odp: Szantaż
maku2 napisał/a:
SaraS napisał/a:

Nie, granie dzieckiem jest poniżej wszelkiej krytyki. I autor nie powinien się godzić na odcięcie syna od jego rodziny, ale też autor powinien od początku zadbać o to, by budowanie tej relacji było komfortowe dla jego żony. Czyli nie babcia wpadająca bez uprzedzenia co dwa dni do nich (a zakładam, że często i do samej żony i syna, skoro autor pracuje), tylko autor zabierający syna do babci. Nie matka odwiedzająca ich przy okazji wizyt u babci, tylko autor zabierający syna do matki. Plus, oczywiście, wizyty matki, babci czy kogo tam jeszcze, ale na zaproszenie ich obojga, autora i żony, wtedy, kiedy im obojgu odpowiada.
Czyli tak, jak wygląda układ między żoną a jej matką - żona jeździ co tydzień, ani słowa o niespodziewanych nalotach teściowej.
A tu autor dał ciała, bo z tego, co pisze, każdy do nich wpadał sobie wtedy, kiedy chciał, a teraz wielkie zdziwienie, że żona nie może patrzeć na jego rodzinę. Też bym nie mogła. wink

A jej matka wpada kiedy chce...podwójne standardy?
Fakt że autor jest sobie winien bo wychował dyktatora i ma problem.

Ja zrozumiałam, że żona co tydzień zabiera dziecko do matki w odwiedziny, a nie, że to matka przyjeżdża. Jeżeli źle zrozumiałam, to fakt, idiotycznie. Ale jeżeli dobrze - to tak właśnie autor powinien ogarnąć relacje ze swoją rodziną, póki autorka nie reagowała na nich alergicznie.

115

Odp: Szantaż
SaraS napisał/a:
maku2 napisał/a:
SaraS napisał/a:

Nie, granie dzieckiem jest poniżej wszelkiej krytyki. I autor nie powinien się godzić na odcięcie syna od jego rodziny, ale też autor powinien od początku zadbać o to, by budowanie tej relacji było komfortowe dla jego żony. Czyli nie babcia wpadająca bez uprzedzenia co dwa dni do nich (a zakładam, że często i do samej żony i syna, skoro autor pracuje), tylko autor zabierający syna do babci. Nie matka odwiedzająca ich przy okazji wizyt u babci, tylko autor zabierający syna do matki. Plus, oczywiście, wizyty matki, babci czy kogo tam jeszcze, ale na zaproszenie ich obojga, autora i żony, wtedy, kiedy im obojgu odpowiada.
Czyli tak, jak wygląda układ między żoną a jej matką - żona jeździ co tydzień, ani słowa o niespodziewanych nalotach teściowej.
A tu autor dał ciała, bo z tego, co pisze, każdy do nich wpadał sobie wtedy, kiedy chciał, a teraz wielkie zdziwienie, że żona nie może patrzeć na jego rodzinę. Też bym nie mogła. wink

A jej matka wpada kiedy chce...podwójne standardy?
Fakt że autor jest sobie winien bo wychował dyktatora i ma problem.

Ja zrozumiałam, że żona co tydzień zabiera dziecko do matki w odwiedziny, a nie, że to matka przyjeżdża. Jeżeli źle zrozumiałam, to fakt, idiotycznie. Ale jeżeli dobrze - to tak właśnie autor powinien ogarnąć relacje ze swoją rodziną, póki autorka nie reagowała na nich alergicznie.

Ja zrozumialam, ze jego zona nie chce  jezdzic do jego rodzicow i nie chce by zabieral tam dziecko... no jezeli jego mamuska jezdzi do nich to ja sie jego zonie nie dziwie,ze trzasla drzwiami w koncu iles mozna wysluchiwac porad psycholog tesciowej

116

Odp: Szantaż

W tym "związku" nigdy nie było szacunku.
W tym "związku" nigdy nie było zrozumienia.
W tym "związku" nigdy nie było wsparcia.

Dlatego tu nie ma co odbudowywać, gdy tego nie było.
Trzeba to tworzyć od podstaw.

117 Ostatnio edytowany przez feno1 (2023-11-27 17:01:43)

Odp: Szantaż

Poczytałem wasze wpisy.
Generalnie tak, na ten moment sprawa wygląda następująco.

W sobotę miało miejsce niejako ożywienie ?
Nie umiem tego określić.

Mój ojciec buduje wiate garązową u siebie. Żona wiedząc że ostatnio chciałem jechac pomóc do mnie, że jeżeli chce to mam jechac w sobotę z małym. Ojciec go nie widział 4 miesiące wiec tym bardziej chciałem jechać.
Mówie okey, coś w końcu tez ojcu się pokaże.
Spakowała mi małego.. zanim ruszyłem wiadomo godzina 11.. ale no kit. Przy wyjeździe troche grymas na twarzy żony. Oczywiście proponowałem jej jechać również.

Pojechalem, oczywiście świetny dzien miałem bo kupa pracy, lubię pracować fizycznie. Odskocznia od urzędu...
Mały wiadomo, chodził w tym czasie na spacery. No i głównie siedzieli w domu. Ale było widać że się tez dobrze bawi dzieciak, bo chociażby uwielbia dosłownie pieska, którego mają a mają pekinczyka(ja go nie lubie).

Wróciłem do domu 18 godzina. Na wstępie foch od żony, awantura odnośnie ubioru małego. Bo babcia dała nowy ciuch. Nie ten kolor bluzki...
Potem po 2 godzinach pytania o co chodzi żonie(milczała) wreszcie zaczyna gadać.
Zdanie zapisałem na kartce i jej powiedziałem że zapisuje by przemysleć.
Zdanie brzmi.
"Co czułbym gdybym raz na jakiś czas (2-3 tyg) jechał na kawę na 2-3 h z małym. A mógłby przyjść dzień gdzie bym został na 8h bo byłoby coś do zrobienia. Małym by zajmowała się moja matka a w tym czasie, Ja bym siedziała sama w domu w 4 ścianach, przez 8h. "
Tak mnie pytała o to przez godzinę czasu.. cały czas drążyła co bym czuł itp.

Odpowiedziałem to co bym czuł, nie widzę nic w tym takiego złego, nie chcesz jechać to siedzisz w domu idziesz do kina robisz co chcesz, masz chwilę spokoju? Ja nie myślałem co ona czuje w tym czasie jak tam byłem.

Bardzo bardzo odczuła ten mój wyjazd, jakbym nie wiem jak ją poranił.
Do tego powiedziała że wytestowała mnie, w sensie co bym czuł. Zrobiła sobie test.

Ehhh...
Generalnie nie będzie tak że robię odcinkę od rodziców. Czy tam babci czy kogoś. Nie zgadzam się z tym zdaniem. Postanowiłem mieć twarde swoje warunki, nawet kosztem tego małżeństwa i tego że skrzywdzę dzieci.
Teraz mam zamiar więcej zajmować się sobą, dużo więcej. Mam też ciężki egzamin na pół roku, da mi to duży awans...
Żona nie głoduje, nie ma źle, w ostateczności stać mnie jedynie na wyprowadzkę na mieszkanie i tyle... Takie mam swoje postanowienia, poczytałem trochę historii małżeństw itp.. moje problemy do ich to jest pikuś, jak tu by się mi sypła rodzinka przy takich problemach, to hoho co by było przy poważnych ?
Takie mam zdanie:)

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:

jestem miękka faja

No jesteś, jesteś. Co teraz, zrobisz coś z tym czy będziesz dalej tańczył do cudzej melodii?

Plaskacz na otrzeźwienie. Opis zachowań uniwersalnych, nie patrz na omawianą płeć. Wszystko pasuje do obu. Do Ciebie, opisywane pod koniec zachowanie kobiety.

https://m.youtube.com/watch?v=fDbnt4QtPig


Do wykucia na blachę:

https://m.youtube.com/@maciejrogacewicz/videos

https://virtualo.pl/audiobook/-nie-mily … =Ads4books

119 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-11-27 18:02:31)

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:

Poczytałem wasze wpisy.
Generalnie tak, na ten moment sprawa wygląda następująco.

W sobotę miało miejsce niejako ożywienie ?
Nie umiem tego określić.

Mój ojciec buduje wiate garązową u siebie. Żona wiedząc że ostatnio chciałem jechac pomóc do mnie, że jeżeli chce to mam jechac w sobotę z małym. Ojciec go nie widział 4 miesiące wiec tym bardziej chciałem jechać.
Mówie okey, coś w końcu tez ojcu się pokaże.
Spakowała mi małego.. zanim ruszyłem wiadomo godzina 11.. ale no kit. Przy wyjeździe troche grymas na twarzy żony. Oczywiście proponowałem jej jechać również.

Pojechalem, oczywiście świetny dzien miałem bo kupa pracy, lubię pracować fizycznie. Odskocznia od urzędu...
Mały wiadomo, chodził w tym czasie na spacery. No i głównie siedzieli w domu. Ale było widać że się tez dobrze bawi dzieciak, bo chociażby uwielbia dosłownie pieska, którego mają a mają pekinczyka(ja go nie lubie).

Wróciłem do domu 18 godzina. Na wstępie foch od żony, awantura odnośnie ubioru małego. Bo babcia dała nowy ciuch. Nie ten kolor bluzki...
Potem po 2 godzinach pytania o co chodzi żonie(milczała) wreszcie zaczyna gadać.
Zdanie zapisałem na kartce i jej powiedziałem że zapisuje by przemysleć.
Zdanie brzmi.
"Co czułbym gdybym raz na jakiś czas (2-3 tyg) jechał na kawę na 2-3 h z małym. A mógłby przyjść dzień gdzie bym został na 8h bo byłoby coś do zrobienia. Małym by zajmowała się moja matka a w tym czasie, Ja bym siedziała sama w domu w 4 ścianach, przez 8h. "
Tak mnie pytała o to przez godzinę czasu.. cały czas drążyła co bym czuł itp.

Odpowiedziałem to co bym czuł, nie widzę nic w tym takiego złego, nie chcesz jechać to siedzisz w domu idziesz do kina robisz co chcesz, masz chwilę spokoju? Ja nie myślałem co ona czuje w tym czasie jak tam byłem.

Bardzo bardzo odczuła ten mój wyjazd, jakbym nie wiem jak ją poranił.
Do tego powiedziała że wytestowała mnie, w sensie co bym czuł. Zrobiła sobie test.

Ehhh...
Generalnie nie będzie tak że robię odcinkę od rodziców. Czy tam babci czy kogoś. Nie zgadzam się z tym zdaniem. Postanowiłem mieć twarde swoje warunki, nawet kosztem tego małżeństwa i tego że skrzywdzę dzieci.
Teraz mam zamiar więcej zajmować się sobą, dużo więcej. Mam też ciężki egzamin na pół roku, da mi to duży awans...
Żona nie głoduje, nie ma źle, w ostateczności stać mnie jedynie na wyprowadzkę na mieszkanie i tyle... Takie mam swoje postanowienia, poczytałem trochę historii małżeństw itp.. moje problemy do ich to jest pikuś, jak tu by się mi sypła rodzinka przy takich problemach, to hoho co by było przy poważnych ?
Takie mam zdanie:)

To wymyśliła z tym testem tongue
Sama w czterech ścianach, tyle godzin, po prostu tragedia big_smile
Może żona doczeka się, że ma w końcu faceta w domu smile

120

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:

"Co czułbym gdybym raz na jakiś czas (2-3 tyg) jechał na kawę na 2-3 h z małym. A mógłby przyjść dzień gdzie bym został na 8h bo byłoby coś do zrobienia. Małym by zajmowała się moja matka a w tym czasie, Ja bym siedziała sama w domu w 4 ścianach, przez 8h. "

toksyczny bluszcz robiący gierki
gdyby nie dzieciaki, to byś drzwi pokazał


feno1 napisał/a:

poczytałem trochę historii małżeństw itp.. moje problemy do ich to jest pikuś, jak tu by się mi sypła rodzinka przy takich problemach, to hoho co by było przy poważnych ?

i o to chodziło smile
gdy tu przyszedłeś, to byłeś przybity, zrozpaczony, zrezygnowany, pod ścianą
potrzeba było, żebyś spojrzał na swoją sytuację z szerszej perspektywy, dojrzał możliwości

teraz widzisz jej manipulacje i gierki i łatwo nie dasz się nabrać
w trudnych chwilach stosuj metodę szarej skały i na wszelki wypadek nagrywaj rozmowy, czy nieciekawe sytuacje

121

Odp: Szantaż

Tak właśnie gdy przyszedłem na forum to byłem pod ścianą, i to tak dosłownie.

Teraz mam multum możliwości, łącznie z tym że jedną jest puszczenie swojego życia 10 letniego w historię. Oczywiście tego bym nie chciał. Oczywiście też nie wywalam dzieciaków z życia, choćby nie wiem co... Żona będzie chciała odejść, niech odchodzi. Też gdzieś spodobała mi się jedna opinia, czytałem też wątki psychologiczne - dzieci a toksyczny związek i tam jeden gość napisał wprost "Wolę by dzieciaki nie widziały mnie sfrustrowanego przez wielolecie z żoną, tylko jako mieszkającego oddzielnie, niezależnego silnego faceta". Więc ja też przestaję działać jak do tej pory, gdzie miałem stracha że rodzina się rozlatuje i działałem tak by jej emocje były ok...

Gdyby nie dzieciaki to bym pokazał drzwi bądź nawet sam skorzystał i wyjechał, wrócił po kilku miesiącach i pewnie by już jej nie było to prawda...

Nagrywać nie chcę, by nie było, że jestem dupkiem ostatnim... Chyba że no będzie sytuacja się dalej komplikować jakoś.
W takie manipulację nie dam się wciągać już tak łatwo. Chociaż widzę że już często są gierki pod pretekst bycia w ciąży, jej denerwować nie można itp...

No z tym tekstem to mnie rozwaliła, i ta jej rozpacz.. Że ja o niej nie myślałem nie współczułem itp.. ciekawe, pewnie ta rozpacz to była udawana w większości, chociaż no nie wiem. Może tez ma po prostu taki próg bólu wewnętrznego.

122

Odp: Szantaż

Powodzenia smile

123

Odp: Szantaż

Dzięki.
Będę tu zaglądał co jakiś czas i opisywał sytuację na bieżąco. Wiadomo że jest to bardziej jednostronny pogląd, ale mi osobiście daje dużo to forum i kontakt z wami. Powiem więcej, daje mi to więcej niż kontakt z psychologiem, który według mnie źle nas trochę prowadzi. Po każdej wizycie w sumie się kłócimy, u niego jest też bardziej wymiana zdań pomiędzy mną a małżonką. Sam on zbytnio się nie udziela, mam wrażenie że widzi że jesteśmy do siebie bardzo przywiązani i gra na czas, wiedząc że będziemy chodzić... na pierwszej wizycie mocno zaznaczył że to tak trzeba chodzić 2-3 lata by były efekty(nie kwestionuję).

124

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:

Dzięki.
Będę tu zaglądał co jakiś czas i opisywał sytuację na bieżąco. Wiadomo że jest to bardziej jednostronny pogląd, ale mi osobiście daje dużo to forum i kontakt z wami. Powiem więcej, daje mi to więcej niż kontakt z psychologiem, który według mnie źle nas trochę prowadzi. Po każdej wizycie w sumie się kłócimy, u niego jest też bardziej wymiana zdań pomiędzy mną a małżonką. Sam on zbytnio się nie udziela, mam wrażenie że widzi że jesteśmy do siebie bardzo przywiązani i gra na czas, wiedząc że będziemy chodzić... na pierwszej wizycie mocno zaznaczył że to tak trzeba chodzić 2-3 lata by były efekty(nie kwestionuję).

No tak, kasa leci big_smile
Ale tak ponoć działała terapeuta, żebyście wy się dogadywali. Dobrze, że się kłócicie, może tym samym dojdziecie do kompromisu. Gorzej jak jeden nadaje, a drugi tylko wysłuchuje dla świętego sposobu.

125

Odp: Szantaż

Witam.
Troche mnie nie było, więc tak.
Na tą chwilę bez większych zmian. W piątek żona szła do lekarza + badania, więc co z małym.. Ja kolejny raz nie zgodziłem się zostawać w domu, zawsze zostawałem, nawet jak szła do fryzjera czy paznokcie to brałem urlop lub pracowałem z domu. Praca moja też dała temu związkowi na minus.. gdybym musiał wyjeżdzać itp to pewnie byśmy się rozstali po kilku latach. A tak na każde zawołanie byłem, zawsze.
W ten piatek powiedziałem że ja nie mogę.
Zaproponowałem oddać małego do jej rodziców albo do moich, ale jak ja mam zawieźć to do moich bo mam rzut beretem.
Zgodziła się.
Wsiadłem z rana o 6 i zawiozłem, przed pracą.
Po pracy jechałem od razu po dzieciaka.
Wróciłem do domu, nawet zbytnio nie siedziałem u rodziców. Kawa obiad...
Po powrocie już głupie zaczepki, a bo to a bo to. Najbardziej mnie denerwowały zaczepki typu:
"Czy ty to widzisz, że mnie skreślili twoi rodzice" "Chcą mnie wyrzucić z rodziny" "Twoja matka kiedyś powiedziała że jak będziecie potrzebowali coś załatwić to podrzućcie małego kiedy chcecie - Czyli nie chcą mnie, tylko małego"..
mnie to najbardziej denerwuje, bo wręcz no co mam mówić? Tak chcą wyrzucić ? Wiem że nie chcą, ale też wiem że żona jest na tyle uparta że jak mówię choć jedziemy na kawę cokolwiek to NIE. Wiem że oni ją dobrze rozpoznali(w przeciwieństwie do mnie)... nawet jej tego nie mówię bo to koniec świata byłby.. Że stoję za matką nie za nią.
No i tak w końcu mówię, przestań gadać o tych pierdołach. Wszedłem jestem 10 min w domu dzisiaj a ty mi z jakimiś pierdołami cały czas wylatujesz. (po prostu nie mam sił już na to, to są takie pierdy dla mnie że ja po prostu odpływam, gotuje się w środku że muszę czas tracić na takie dyskusje, które zawsze wręcz przeradzają się w awantury.) No i tym razem nie było inaczej. Cały czas w niej tkwi że została obrażona pół roku temu przez moją matkę itp.. Nie umiem z nią rozmawiać, w zasadzie nie rozmawiamy na poważne tematy. I to wszystko w obliczu tego jeszcze że jest w ciąży i była u lekarza, nawet nie rozmawiała o lekarzu... Po czym oczywiście ja wyszedłem na spacer bo dosłownie się gotuje, no i jeszcze krzyk że wszedłem w butach(zapomniałem kluczy) gdzie ona "cały dzień sprząta". Krzyk przy dzieciaku na ojca, 10 zdań dosłownie.. musiałem wyjść jak najszybciej.. wróciłem, nocy nie przespałem przez natłok myśli.

Ona będąc z małym to ciągle się śmieje, bawi, krzyczy piszczy itp. zachowuje się jak dzieciak po prostu. A jak mały śpi, to sprząta, gotuje, ewentualnie obgaduje koleżankę też z dzieckiem jak to ona źle wychowuje + siedzi na fb. W zasadzie mógłbym powiedzieć matka idealna... Ale zaczynam się niepokoić, patrząc na jej rodziców, teraz na to patrzę, trochę za późno wiem. To oni w zasadzie, no nie idzie z nimi porozmawiać na żaden temat, są dziecinni, nie znają się na niczym w zasadzie, tatuś się zna na rybach to można pogadać o rybach, jej mama to nie wiem w zasadzie na czym. Przerażają mnie wizyty u nich, zawsze jak jeździliśmy to nigdy nie było poważnego jakiegoś życiowego tematu, zawsze hihi hahah piesek kotek małpka.. + obgadywanie wszystkich ludzi na wiosce w koło.
A ja chodzę struty w środku w sobie, boli mnie to że jest w drugiej ciąży i to mnie boli na ten moment najbardziej. Mam cholernie duże poczucie winy za te dzieci. Widzę w przeciwieństwie do niej bo ona jest tak z tego zadowolona że nie wiem, jakbyśmy szczęśliwie żyli...
Ja już powoli nawet odpuściłem plany działki ,domu itp.. bo nie wyobrażam sobię na ten moment wchodzić w coś takiego z własną żoną. Czuje że spadły mi okulary z oczu i jakbym się obudził w innym świecie. Oczywiście teraz jest etap kiedy się nie przytulamy, nie całujemy itp. dlaczego ? no bo ja nie ten.. ale jak ja bym chciał przytulić chociażby to by odpychała, przecież ją ranię a potem tule i chce buziaka.  Skolei wiem dobrze że jakby ona chciała się teraz przytulić przykładowo to bym przytulił.. Jakby to ona chciała pogadać to byśmy gadali. Ale no że ja teraz jej powiedziałem że gada o pierdołach, to będzie milczenie przez kilka dni, uraziłem.

126

Odp: Szantaż

No jaja..w temacie w ktorym opisany jest trudny przypadek rodzinny ( zona, maz, dziecko etc ) rad udzielają ludzie ktorzy nawet nigdy nie zalozyli rodziny:D

127 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-12-05 09:43:28)

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:

Ona będąc z małym to ciągle się śmieje, bawi, krzyczy piszczy itp. zachowuje się jak dzieciak po prostu. A jak mały śpi, to sprząta, gotuje, ewentualnie obgaduje koleżankę też z dzieckiem jak to ona źle wychowuje + siedzi na fb. W zasadzie mógłbym powiedzieć matka idealna...

Czyli umie się sobą zając, to jest spory plus. smile

feno1 napisał/a:

Po powrocie już głupie zaczepki, a bo to a bo to. Najbardziej mnie denerwowały zaczepki typu ...

Spróbuj obracać to w żart. Żeby to nie było aż tak ważne i irytujące.

128 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-12-05 11:06:33)

Odp: Szantaż

Tak sobie czytam ten wątek od początku i nasnęły mi się takie wnioski
Autor to taki dusza człowiek, złego słowa nie powie, muchy ne skrzywdzi. I na tym się ta jego doskonałość kończy. Żeby coś postanowić i zrealizować, podjąć decyzję, zająć stanowisko to już nie. Za duża odpowiedzialność, za wiele wysiłku, jeszcze coś by trzeba konkretnie wykonać i by się zmęczył. No to sobie tak dryfuje od żony do babci i mamy, pełen dobrych chęci i intencji, bo to całe życie samo  się rozsypuje.

Rodzina nie jest od tego, żeby młodym mieszać w małżeństwie. Mamusia i babcia  jak się nie mogą z żoną dogadać to, niech sobie żyją własnym życiem. No ale jak własne życie puste to trzeba cudzym się zająć, pouczać,  zarządzać, ustawiać według własnych praw i reguł - wtedy jest się wspaniałym, mądrym i robi wszystko żeby tym niewdzięcznikom było dobrze.
Jeśli czujesz, że babci należy się coś za udostępnienie mieszkania to jej zwyczajnie zapłać odstępne, albo sam odrób coś w domu typu zakupy, mycie okien czy malowanie mieszkania a żony tym nie obciążaj. Ona ma prawo do dysponowania swoim czasem i decyzji, kogo chce widzieć w swoim domu a kogo nie, z kim utrzymywać kontakty a z kim nie.
Matka zaczęła wojnę, to skoro jest takim wspaniałym psychologiem powinna wymyślić jak ją zakończyć  Ułożyć poprawne stosunki z synową. Tymczasem co robi? Stosuje wobec Ciebie szantaż emocjonalny grając ofiarę. To niedopuszczalne, żeby tak mieszać w rodzinie własnego syna.

Weź się chłopie za życie, bo jak na razie to tylko masz żal , że żona swoją energię nie kieruje tam, gdzie Ty byś chciał.

129

Odp: Szantaż

Problem też jest w tym, że ona mówi co jej ślina na język przyniesie, a Ty się boisz odezwać... bo się obrazi.

Skoro ona zaczyna o Twojej rodzinie, to dobrze powiedziałeś, ale powtarzaj jej i swojej mamie, niech one same układają sobie stosunki.

Nie umiesz postawić się żonie, ani mamie, nad tym musisz pracować.

Ale już sam widzisz, że małe kroczki dałeś radę zrobić.

130

Odp: Szantaż

Współczuję tej dziewczynie.

Dostałeś tutaj wiele bardzo mądrych rad i widzę, że żadnej z nich nie przemyślałeś, o działaniu nie wspominając.
Jesteś w małżeństwie. Czas skończyć być pizdusiem synusiem mamusi i zacząć być mężem.
Gdy żona coś do ciebie mówi to masz SŁUCHAĆ. Słuchać nie w znaczeniu 'tańczyć jak ci zagra' tylko skupić całą swoją uwagę na jej słowach by ZROZUMIEĆ co chce ci przekazać. Nie myśleć w międzyczasie nad kontrargumentem, nie lekceważyć. Słuchać. A widać, że słuchać potrafisz, ale tylko mamusi, bo mamusię uważasz za najmądrzejszą osobę na świecie, a twoja żona to jest głupia i zła, bo mamusia tak powiedziała, bo 'się na niej poznała'. Dopóki będziesz traktował mamusię jak siódmy cud świata, a żonę jaką tę złą i głupią, to nic się w twoim małżeństwie nie zmieni na lepsze.
Widać, że ta dziewczyna radzi sobie jak może, próbuje ci przekazać co jej przeszkadza, ale jej nie słuchasz. Masz ją tak w dupie, że już bardziej się nie da. Uważasz ją za głupią, bo można z nią porozmawiać tylko o 'pierdołach', w ogóle nie biorąc pod uwagę, że na ten moment nie może być inaczej, skoro ona całe dnie spędza z małym dzieckiem i w dodatku jest w drugiej ciąży. Tak działa mózg młodej matki, jej cały dzień wypełniają bajki, pieski, kotki, dziecinne piosenki, więc trudno, żeby po twoim przyjściu z pracy zabawiała cię rozmowami o fizyce kwantowej albo sztucznej inteligencji. A ty zamiast powygłupiać się z nią, pogadać o tych pierdołach żeby pokazać, że jest dla ciebie ważna, olewasz ją, chyba za mocno uwiera cię kij w dupie.
Chcesz porozmawiać o lekarzu, to dlaczego sam nie zaczniesz tematu? Zapytaj, co powiedział lekarz, zapytaj jak ona się czuje(!).
Z tą podłogą to nic dziwnego, że się wkurzyła, ona to odbiera tak, że nie szanujesz jej pracy, jej wysiłku (i ma rację!).

Oczywiście ona też nie jest bez winy, zdecydowanie nie powinna krzyczeć, a już zwłaszcza przy dziecku. Ale nie dziwię się, że nerwy jej puszczają, skoro jest w ciąży i ma męża pizdusia.

Podsumowując: przestań czcić matkę, zacznij szanować i słuchać żonę.

Przeczytaj post Agnes76, najlepiej tak z pięć razy, żeby cokolwiek dotarło.

Posty [ 66 do 130 z 1,258 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 20 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024