No więc tak.
Foch dalej trwa. Brak odezwu totalnie. Wczoraj wróciła od matki po 21 godzinie, widać że tak lekko naburmuszona ciągle wraca od niej.
Jakbym miał ją opisać w skrócie na moment ostatnich dni to:
- brak totalnie jakichkolwiek skrupułów, brak empatii, jakby tak totalna ciemność, pustka
- ciche dni oczywiście
- liczy pewnie na moje przeprosiny czy coś
- takie perfidne sztuczne uśmiechy itp zabawy z dzieckiem, czuć sztuczność takiego szczęścia - udaje.
- jest ścianą taką totalnie, murem, chyba w przeciągu tygodnia nie spojrzała się ani razu na mnie.
- oczywiście jest koszt dziecka w tym, bo już po powrocie wcale się ze mną tak nie wita (dzieciak czuje moją winę za nastrój mamy).
No i teraz też zauważyłem pewną analogię z jej matką. Nie raz była sytuacja że jechaliśmy gdzieś (rodzina, znajomi, brat siostra itp) i tam JA jej nie przytuliłem, nie pocałowałem czy mało zwracałem uwagę. No i ciagle było jak ja jej nie kocham, po czym następował foch. I to nie była tresura żadna a chęć pokazu światu jak jest między nami pięknie, chociaż w rzeczywistości aż tak nie było. Tak działa jej maska, wszystkim pokazujemy jak jest super musi być dopięte na ostatni guzik wszystko. Teraz to zauważyłem, szczególnie po jej matce, ona jest to samo wypisz wymaluj, jak za głośno rozmawiasz przed jej blokiem to ci wytknie palcem że za głośno co to będzie jak sąsiedzi usłyszą itp. I tutaj analogicznie święta itp. rok był jaki był ale trzeba było się ubrać w piękne ubranka i jechać zgrywać szczęśliwych.Tutaj się zgadzam z wieką niestety. Opcja atomowa z mojej strony powinna być dawno ale nie miałem jaj do tego.
Teraz rozważam co lepiej, nie chce też być skurwielem i wywalić dziewczynę w ciąży, jeszcze świeżo zmontowałem pokój dla nowego malucha.
Faktycznie, zmieniam zdanie: od jej matki nie masz co liczyć na wsparcie choć za grosz i dlatego ona się czuje taka mocna. I niestety, Legat ma rację: masz przejebane. Co nie zrobisz, to będzie źle. Walnij teraz pozew, to zostanie to wykorzystane w ten sposób że pozbywasz się kobiety w ciąży i zostanie Ci się dosłownie modlić o choć umiarkowaną sędzię na rozprawie (żebyś miał "tylko" przejebane", a nie MEGA przejebane). Przy odrobinie pecha będziesz miał kurewskie alimenty (tak że już sobie życia normalnie nie ułożysz) i jeszcze dzieciaki nastawione przeciwko Tobie.
Nie będę ukrywać że przy naszych sądach będziesz potrzebować MASĘ szczęścia by wyjść z tego jako tako. A przy wcześniej wspomnianej odrobinie pecha możesz nawet pożałować że się nie ugiąłeś przed jej żądaniami. Teraz już nic nie zależy tylko odCiebie...