Tak da się.
Na tą chwilę nadal ma focha(który trwa już od zeszłego weekendu). Wszędzie gdzie jestem i na nią chociaż spojrzę to odwraca głowę, wzrok itp. nie rozmawia, nie zaczyna rozmawiać nawet. Chyba że jakieś głupie prowokacyjne zaczepki, typu nie umiesz odłożyć kubka czy tam źle zamknąłem szafkę gdzie mam rozum itp. (oczywiście się nie dałem wciągać).
Rozmawia tylko z małym i znowu tak sztucznie się śmieje do niego itp. udaje szczęśliwą, rozbawioną, wesołą itp.
Ja skolei nie powiem, ale się gotuję wewnętrznie. Chodzę czytam, słucham. Robię jakieś tam swoje niby rzeczy, ale do końca nie mogę... to co planowo miałem do zrobienia nie zrobiłem nic, fizycznie jest ok, ale psychicznie jest ciężko.
Wiem, że o to jej chodzi że mam się ugotować wybuchnąć potem przeprosić wziąć winę na siebie i wróci dobry etap na JAKIŚ tam czas...
Dzisiaj chyba wyjadę po pracy, bo nie dam rady z takim karaniem ciszą przez tyle czasu. Po co mam siedzieć w domu jak i tak udaje że mnie nie ma ?
Chcę opisać na szybko jeszcze w punktach do czego ona dąży:
1. Po czasie też znowu widzę to, ostatnio pisałem jak to nie zalewała miłością ?
Więc zalewała miłością do tego stopnia że tydzień to spała nago dosłownie, oczywiście odwzajemniłem jej miłość.. Były wyjazdy, przytulaski, niby poważne tematy rozmowy, z dzieciakiem nawet w kościele byliśmy, u rodziców, u znajomych.
trwało to trochę czasu po czym włączył się
2. tryb mega mega focha, tryb gdzie staje się powietrzem dla niej. Gdzie nie liczy się totalnie ze mną. Bo co nie zapytałem o brzuch ?ha
Wtedy po dniach takiego milczenia i przypierdółek (I W TEJ FAZIE JESTEŚMY OBECNIE).
3. wybuch moich emocji. Po czym skrzywdzę ją bo nakrzyczę, czasami powiem coś głupiego co wiadomym jest że nie chciałem. Najczęściej też ona cofnie się do sytuacji wcześniejszych gdzie coś powiedziałem.
4. No i teraz by należało zacząć prosić i przepraszać, błagać no i "zachować się jak facet" jak to mi wiele razy wypominała.
5. Po MOICH przeprosinach byłaby dalej super miłość.
I w ten sposób bym zamknął to błędne koło.
A ona by miała dalej pożywkę z tego jaki ja zły jestem. I tak w koło.
Tym razem stanie to na tym że koło jest gdzieś w miejscu pkt. 2.
Świadomie wykorzystałem pkt. 1 do granic możliwości, bo wiedziałem co będzie dalej i się nie myliłem.
No i teraz ciekawe ile ten pkt 2 będzie się ciągnął i do jakiego skutku, jeżeli ja nie wybuchnę to raz, dwa nie przeproszę czyli etap kolejny, trzy nie pokażę miłości, tak jak ona teraz.
No i kolejna kwestia zastanawiam się nad krokiem manipulacyjnym w przód. Skoro ona tak postępuje ? Załóżmy że jakimś cudem ONA przeprosi, chociaż nawet ja nie wymagam przeprosin bo nie ma za co nic się nie stało.. ten foch też jest z dupska wzięty. Ale załóżmy że ona bierze winę na siebie, to czy jej trochę nie dać "kary" za to ? Przykładowo sam walnę niedostępnego przez 3 dni, za to że ona X czasu była niedostępna.