Pod Krakowem powstaje osiedle domów jednorodzinnych dla "szczęśliwych ludzi polegających na Bogu".Inicjator zadeklarował,że będzie to "przestrzeń tworzenia dobrych relacji sąsiedzkich opartych na wierze w Boga".Działkę udało się podobno zdobyć dzięki modlitwie wielu osób.
Na osiedlu będzie kapliczka i park różańcowy.
Podobno projekt zalała fala hejtu w internecie.
Ja jednak uważam,że to nie jest zły pomysł.Gorszym byłoby gdyby potencjalni nabywcy dopiero gdy zakupią dom dowiedzieli się gdzie zamieszkali.A tak-wiesz,że tu mieszkają katolicy.Nie chcesz-nie dołączasz do wspólnoty.
Co o tym sądzicie?
Mnie ni ziębi ni grzeje.
Czytałem o tym. Ciekawe tylko co katolicy powiedzieliby, gdyby gdzieś ktoś budował osiedle np. dla ateistów ? Podejrzewam, że pojawiłoby się dużo głosów oburzenia.
Z punktu widzenia Kościoła krytykowałbym takie projekty, bo zamykanie się katolików w jakiś enklawach ma się nijak do tzw. misji ewangelizacyjnej. Działa to nawet wręcz przeciwnie.
Pomysł wg mnie głupi, ale "wolność Tomku w swoim domku". Jak są tacy co chcą tak mieszkać to ich sprawa. Mogą się nawet ogrodzić drutem kolczastym.
Podobno projekt zalała fala hejtu w internecie.
Bo ludzie są coraz głupsi. Pamiętam jak kiedyś czytałem żale panienki z mojego osiedla, że dzwony w kościele są za głośne. Tylko, że kościół stanął w tym miejscu pierwszy, sam pomagałem go budować. Osiedle się mocno rozbudowywało, a po latach sprytny deweloper wcisnął jeszcze jeden budynek przy samym kościele. Rzeczona panienka kupując mieszkanie z balkonem i sypialnią 10 m od kościoła nie mogła go nie zauważyć. Może te mieszkania były tańsze A potem hejtuje, że ona balkonu nie może otworzyć, bo jej w niedzielę dzwony biją, ludzie wyjcują cały dzień i takie tam.
gojka102 napisał/a:Podobno projekt zalała fala hejtu w internecie.
Bo ludzie są coraz głupsi. Pamiętam jak kiedyś czytałem żale panienki z mojego osiedla, że dzwony w kościele są za głośne. Tylko, że kościół stanął w tym miejscu pierwszy, sam pomagałem go budować. Osiedle się mocno rozbudowywało, a po latach sprytny deweloper wcisnął jeszcze jeden budynek przy samym kościele. Rzeczona panienka kupując mieszkanie z balkonem i sypialnią 10 m od kościoła nie mogła go nie zauważyć. Może te mieszkania były tańsze
A potem hejtuje, że ona balkonu nie może otworzyć, bo jej w niedzielę dzwony biją, ludzie wyjcują cały dzień i takie tam.
W jednych miejscach kościół był pierwszy, a w innych pierwsze były domy. Mnie dzwony nie przeszkadzają, bo na szczęście kościół mam w dość dużej odległości, ale gdybym mieszkał blisko to pewnie mógłbym się wkurzać, zwłaszcza rano.
W jednych miejscach kościół był pierwszy, a w innych pierwsze były domy. Mnie dzwony nie przeszkadzają, bo na szczęście kościół mam w dość dużej odległości, ale gdybym mieszkał blisko to pewnie mógłbym się wkurzać, zwłaszcza rano.
Dlatego rozumiałbym tą panią, gdyby jej pod balkonem chcieli postawić kościół. Wtedy nawet miałaby szereg narzędzi prawnych, a nie tylko hejt do uniemożliwienia takiej inwestycji. W "moim" przypadku jednak było odwrotnie. Ona miała możliwość wyboru miejsca zamieszkania, nikt jej nie kazał kupić mieszkania w tym miejscu i to jeszcze z balkonem na kościół. Dlatego się nie dziwię takim pomysłom jak w temacie. I zupełnie mi nie przeszkadza. Skoro teraz prawie każda nowa wspólnota zaczyna działanie od wydzielenia swojego skrawka terenu żeby nikt obcy im się pod oknami nie kręcił. Obcy to już ten z sąsiedniego bloku. Cud, że jeszcze między klatkami nie stawiają ogrodzeń...
A niech sobie mieszkają gdzie chcą. Ja bym nie zamieszkała, ale czemu mam zabraniać komuś innemu?
gojka102 napisał/a:Podobno projekt zalała fala hejtu w internecie.
Bo ludzie są coraz głupsi. Pamiętam jak kiedyś czytałem żale panienki z mojego osiedla, że dzwony w kościele są za głośne. Tylko, że kościół stanął w tym miejscu pierwszy, sam pomagałem go budować. Osiedle się mocno rozbudowywało, a po latach sprytny deweloper wcisnął jeszcze jeden budynek przy samym kościele. Rzeczona panienka kupując mieszkanie z balkonem i sypialnią 10 m od kościoła nie mogła go nie zauważyć. Może te mieszkania były tańsze
A potem hejtuje, że ona balkonu nie może otworzyć, bo jej w niedzielę dzwony biją, ludzie wyjcują cały dzień i takie tam.
Kiedyś załozyłam taki temat o dzwonach:)
Ale akurat na tym osiedlu,na którym mieszkałam domy były pierwsze.Kościół powstał znacznie później.Mnie jedynie zastanawiał sens dzwonienia na mszę skoro każdy zegarek posiada,na ścianie kościoła wielkimi,metalowymi literami jest napisane o której są msze w niedziele i dni powszednie.W necie kościół ma swoja stronę więc opcji informowania swych wiernych bez zakłócania spokoju "niewiernym" z tego osiedla jest trochę.Może się obyć bez dzwonków,które zdecydowanie przekraczają dozwolony poziom decybeli.
Tu jest kwestia taka: katolicy sobie zakładają osiedle-kupujesz tu dom to dostosowujesz się do tego,że dzwonki naparzają od 6 rano,że przez osiedle chodzą śpiewające procesje,że przy każdym domu jest kapliczka z Jezuskiem albo Maryjką,że ludzie na osiedlu nie mówią sąsiadom "dzień dobry" tylko "szczęść boże".
Wiesz o tym szukając domu do kupienia.I Ty decydujesz czy chcesz mieć takie sąsiedztwo czy nie.
Bardzo fajny pomysł, ja nie jestem wierząca i zapewne bym nie zamieszkała na takim osiedlu. Ale jeżeli ludzie chcą sie łączyć w ten sposób, tworzyć religijną społeczność to ok. Jeżeli wszyscy sa racjonalnie myślącymi ludźmi, a nie fanatykami, którzy potem będą chcieli nawracać grzeszników z bloków poza osiedlem to nie widzę przeciwwskazań, a wręcz przeciwnie.
Mnie to jest obojętne.
A mieszkając na wsi gdzie w pobliżu jest kościół, plac ze stacjami drogi krzyżowej i mieszkańcami w większości deklarującymi wiarę katolicką , aktywistami chodzącymi po domach i zbierających kasę na cele kościelne, nawołujących do kolejki w sprzątaniu kościoła i innych prac przy kościele i cmentarzu parafialnym to tak jakbym już mieszkała na takim osiedlu.
11 2018-03-23 14:49:18 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-03-23 14:50:17)
A ja myślę, że to jest pomysł na biznes i nic poza tym. Deweloperzy prześcigają się w reklamowaniu budowanych przez siebie osiedli. Albo są europejskie, nowoczesne i eleganckie, prestiżowe do bólu, albo słoneczne, ciche i spokojne, niczym oazy odpoczynku itp. Tutaj ktoś wpadł na pomysł jak wywindować osiedle w przestrzeni rynku zbytu. Takiego jeszcze nie było, jest więc oryginalnie.
A ciekawe co się stanie jeśli jakaś rodzina nagle przestanie być wierząca a zechce nadal mieszkać w swoim domu.
Nie zechce jedynie wspólnie się modlić czy integrować.
Czy będą tolerowani czy szykanowani?
Lub zechce sprzedać komukolwiek, nawet ateistom czy wyznawcom innych religii bo dają dobrą cenę.
Oczywiście pomysł na takie osiedle godzi w gwarantowane konstytucją prawa i wolności. Każdy kto ma wystarczające środki może kupić dom na dowolnym osiedlu i nie można mu tego zabronić. Próba weryfikacji czy potencjalny nabywca jest wierzący czy nie jest niezgodna z prawem, bo nawet służby powołane do dbania o bezpieczeństwo państwa nie mają prawa takich informacji zbierać, a co dopiero jakiś deweloper czy administrator osiedla. Do tego odmowa sprzedaży domu osobie niewierzącej byłaby niczym innym jak dyskryminacją, co również jest karalne.
A ciekawe co się stanie jeśli jakaś rodzina nagle przestanie być wierząca a zechce nadal mieszkać w swoim domu.
Nie zechce jedynie wspólnie się modlić czy integrować.
Czy będą tolerowani czy szykanowani?
Lub zechce sprzedać komukolwiek, nawet ateistom czy wyznawcom innych religii bo dają dobrą cenę.
A jak jakaś rodzina będzie wierząca, ale będzie grzeszyć, duuuużo grzeszyć ??
Kleoma napisał/a:A ciekawe co się stanie jeśli jakaś rodzina nagle przestanie być wierząca a zechce nadal mieszkać w swoim domu.
Nie zechce jedynie wspólnie się modlić czy integrować.
Czy będą tolerowani czy szykanowani?
Lub zechce sprzedać komukolwiek, nawet ateistom czy wyznawcom innych religii bo dają dobrą cenę.A jak jakaś rodzina będzie wierząca, ale będzie grzeszyć, duuuużo grzeszyć ??
Albo np. mieć tylko jedno dziecko? A nie ile tylko pan Bóg da.
wilczysko napisał/a:Kleoma napisał/a:A ciekawe co się stanie jeśli jakaś rodzina nagle przestanie być wierząca a zechce nadal mieszkać w swoim domu.
Nie zechce jedynie wspólnie się modlić czy integrować.
Czy będą tolerowani czy szykanowani?
Lub zechce sprzedać komukolwiek, nawet ateistom czy wyznawcom innych religii bo dają dobrą cenę.A jak jakaś rodzina będzie wierząca, ale będzie grzeszyć, duuuużo grzeszyć ??
Albo np. mieć tylko jedno dziecko? A nie ile tylko pan Bóg da.
To będzie podejrzane
wilczysko napisał/a:Kleoma napisał/a:A ciekawe co się stanie jeśli jakaś rodzina nagle przestanie być wierząca a zechce nadal mieszkać w swoim domu.
Nie zechce jedynie wspólnie się modlić czy integrować.
Czy będą tolerowani czy szykanowani?
Lub zechce sprzedać komukolwiek, nawet ateistom czy wyznawcom innych religii bo dają dobrą cenę.A jak jakaś rodzina będzie wierząca, ale będzie grzeszyć, duuuużo grzeszyć ??
Albo np. mieć tylko jedno dziecko? A nie ile tylko pan Bóg da.
Przesadzacie
co do dzieci to w małżeństwie wg kk mozna używać prezerwatyw więc nie ma przymusu posiadania większej ilości dzieci. co najwyżej te prezerwatywy będzie można kupić w sklepie/ aptece poza owym osiedlem. Myślę, że nikt nikogo nie będzie sprawdzał, gdy dane osoby będą chciały kupować mieszkanie. Jest to raczej komunikat, że tutaj będą mieszkac osoby wierzące i jeżeli Ty też wierzysz, albo nie przeszkadza ci mieszkanie w takiej okolicy to zapraszamy. Ważne, zeby nie naruszać wspólnie ustalonych zasad. Ponieważ zakładam- może błędnie, że będą jakies zebrania wspólnoty i np będą wspólnie robić jasełka albo coś w ten deseń. Osoby niewierzące, a mieszkające powinny po prostu w to nie ingerować. Myślę, że takie jest założenie.
Oczywiście pomysł na takie osiedle godzi w gwarantowane konstytucją prawa i wolności. Każdy kto ma wystarczające środki może kupić dom na dowolnym osiedlu i nie można mu tego zabronić. Próba weryfikacji czy potencjalny nabywca jest wierzący czy nie jest niezgodna z prawem, bo nawet służby powołane do dbania o bezpieczeństwo państwa nie mają prawa takich informacji zbierać, a co dopiero jakiś deweloper czy administrator osiedla. Do tego odmowa sprzedaży domu osobie niewierzącej byłaby niczym innym jak dyskryminacją, co również jest karalne.
Oj tam zaraz wielkie armaty. Inwestor buduje osiedle z kapliczką czy innymi miejscami do uprawiania kultu. W prospekt, materiały promocyjne, a następnie akty notarialne, a potem w konsekwencji w regulaminie wspólnoty daje zapisy o zgodzie np. na prowadzenie różnych form kultu na terenie osiedla, jak zbiorowe modlitwy, procesje. Dorzuca w koszty stałe dla mieszkańców koszt utrzymania ww. obiektów jak codziennie świeże kwiaty, wymiana gromnic itp. Ilu zatwardziałych ateistów kupi mieszkanie, dom w takim osiedlu, gdzie aktem notarialnym zgodził się żeby mu pod oknem zawodziły "stare, rozmodlone baby" i jeszcze musi im opłacać kwiatki i świeczki?
zmartwiony86 napisał/a:Oczywiście pomysł na takie osiedle godzi w gwarantowane konstytucją prawa i wolności. Każdy kto ma wystarczające środki może kupić dom na dowolnym osiedlu i nie można mu tego zabronić. Próba weryfikacji czy potencjalny nabywca jest wierzący czy nie jest niezgodna z prawem, bo nawet służby powołane do dbania o bezpieczeństwo państwa nie mają prawa takich informacji zbierać, a co dopiero jakiś deweloper czy administrator osiedla. Do tego odmowa sprzedaży domu osobie niewierzącej byłaby niczym innym jak dyskryminacją, co również jest karalne.
Oj tam zaraz wielkie armaty. Inwestor buduje osiedle z kapliczką czy innymi miejscami do uprawiania kultu. W prospekt, materiały promocyjne, a następnie akty notarialne, a potem w konsekwencji w regulaminie wspólnoty daje zapisy o zgodzie np. na prowadzenie różnych form kultu na terenie osiedla, jak zbiorowe modlitwy, procesje. Dorzuca w koszty stałe dla mieszkańców koszt utrzymania ww. obiektów jak codziennie świeże kwiaty, wymiana gromnic itp. Ilu zatwardziałych ateistów kupi mieszkanie, dom w takim osiedlu, gdzie aktem notarialnym zgodził się żeby mu pod oknem zawodziły "stare, rozmodlone baby" i jeszcze musi im opłacać kwiatki i świeczki?
tylko wina brakuje
20 2018-03-23 15:56:51 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-03-23 15:57:11)
A ile za metr kwadratowy tam chce deweloper?
A ile za metr kwadratowy tam chce deweloper?
szkoda, ze nie da się za Bóg zaplać
A ile za metr kwadratowy tam chce deweloper?
Codziennie cały różaniec, oraz 5 razy w tygodniu stawiennictwo na Mszy Świętej, oczywiście wraz z przystąpieniem do Eucharystii
Całkiem bezpieczny azyl dla katolików, jednak trochę ograniczający. Takie miasteczka ułatwiają życie,nie ma niewygodnych sąsiadów, wszystkich łączy wiara,
SonyXperia napisał/a:A ile za metr kwadratowy tam chce deweloper?
Codziennie cały różaniec, oraz 5 razy w tygodniu stawiennictwo na Mszy Świętej, oczywiście wraz z przystąpieniem do Eucharystii
U mnie eucharystia oznacza Mszę św ...
25 2018-03-24 00:04:20 Ostatnio edytowany przez Nirvanka87 (2018-03-24 00:04:41)
Nirvanka87 napisał/a:SonyXperia napisał/a:A ile za metr kwadratowy tam chce deweloper?
Codziennie cały różaniec, oraz 5 razy w tygodniu stawiennictwo na Mszy Świętej, oczywiście wraz z przystąpieniem do Eucharystii
U mnie eucharystia oznacza Mszę św ...
owszem może oznaczać zarówno mszę, jak i samą komunię, a dokładnie cały proces przemiany, dodatkowo jest także sakrament Eucharystii, tak, jak sakrament małżeństwa, czy kapłaństwa. Rozumienie jej jako mszy bardziej się odnosi do tego, że eucharystia oznacza dziękczynienie, czyli w trakcie całej mszy dziękujemy modlitwą.
SonyXperia napisał/a:A ile za metr kwadratowy tam chce deweloper?
szkoda, ze nie da się za Bóg zaplać
Wątpię, aby deweloper chciał tak długo czekać na zapłatę
Śmichy chichy.....ale do katolickich szkół to nawet ateiści dzieci zapisują
To nie jest dobry pomysł dla samych katolików. W takim środowisku trudno o wypełnianie misji ewangelizacji pogan. Dodatkowo bardzo szybko zaczną się żreć o detale. Szczególnie, że KK jest w trakcie poważnej transformacji. Jednym się podoba stary KK JP2, innym kościół przedsoborowy, a jeszcze innym otwartość Franciszka.
Śmichy chichy.....ale do katolickich szkół to nawet ateiści dzieci zapisują
Sama do takiej chodziłam choć moi rodzice katolikami nie byli:)
Całkiem bezpieczny azyl dla katolików, jednak trochę ograniczający. Takie miasteczka ułatwiają życie,nie ma niewygodnych sąsiadów, wszystkich łączy wiara,
To zależy co kto rozumie przez niewygodnych sąsiadów. W Polsce podobno 95% katolików a sąsiedzi kłócą się, że aż miło. Wspólne wyznanie to za mało, by zbudować wspólnotę.
Summerka napisał/a:Całkiem bezpieczny azyl dla katolików, jednak trochę ograniczający. Takie miasteczka ułatwiają życie,nie ma niewygodnych sąsiadów, wszystkich łączy wiara,
To zależy co kto rozumie przez niewygodnych sąsiadów. W Polsce podobno 95% katolików a sąsiedzi kłócą się, że aż miło. Wspólne wyznanie to za mało, by zbudować wspólnotę.
Taka wspólnota, w której wiara stanowi priorytet, powinna łączyć ludzi. Wspólne przeżycia religijne powinny łączyć. No, wiesz, wspólne pielgrzymki, przeżywanie świąt na zasadzie zamkniętych społeczności.
Nie wiem, czy dla katolików, ale np. dla światków Jehowych być może byłoby to jakieś rozwiązanie.
Oni (pewnie nie wszyscy, ale ci, których poznałam) zdecydowanie preferują własne towarzystwo, nie odczuwają za bardzo potrzeby podtrzymywania więzów koleżeńskich (jakieś spotkanie przy kawce na ploteczki, czy %), jednocześnie by się nie narażać - na ogół nie nauczają swoich sąsiadów, kolegów z pracy, czy ze szkoły, tylko idą w miasto i nawracają przypadkowych ludzi. Być może taka oaza byłaby dla nich przyjazna.
A co katolików? Nie za bardzo wierzę w taki eksperyment społeczny, ale jeśli znajdą się chętni do zamieszkania, to niech mieszkają.
Nie wiem, czy dla katolików, ale np. dla światków Jehowych być może byłoby to jakieś rozwiązanie.
Oni (pewnie nie wszyscy, ale ci, których poznałam) zdecydowanie preferują własne towarzystwo, nie odczuwają za bardzo potrzeby podtrzymywania więzów koleżeńskich (jakieś spotkanie przy kawce na ploteczki, czy %), jednocześnie by się nie narażać - na ogół nie nauczają swoich sąsiadów, kolegów z pracy, czy ze szkoły, tylko idą w miasto i nawracają przypadkowych ludzi. Być może taka oaza byłaby dla nich przyjazna.
A co katolików? Nie za bardzo wierzęw taki eksperyment społeczny, ale jeśli znajdą się chętni do zamieszkania, to niech mieszkają.
A ja z kolei nie wierzę, że świadkowie Jehowy chcieliby stworzyć takie osiedle, kogo by wtedy nauczali i gdzie by poszli?
A na takim osiedlu nikomu by nie przeszkadzał dźwięk kościelnych dzwonów ani puszczona na cały regulator transmisja mszy świętej.
A ja z kolei nie wierzę, że świadkowie Jehowy chcieliby stworzyć takie osiedle, kogo by wtedy nauczali i gdzie by poszli?
A dlaczego mieliby siedzieć zamknięci w swoim osiedlu i nie wychodzić na zewnątrz? No chyba, że gdzieś w syberyjskiej tajdze by takie zbudowali.
Mój znajomy jehowita wypuszcza się całkiem daleko od domu w celu poszukiwania naiwnych.
Chciałbym zamieszkać w otoczeniu samych katolików, takich dobrej jakości, praktykujących i rozwijających swoją wiarę, bo w domyśle tacy chyba mniej kradną, śmiecą, hałasują, tłuką butelki, bazgrzą po murach i srają psami, co jest chyba główną bolączką w każdym skupisku ludzkim.
Summerka napisał/a:A ja z kolei nie wierzę, że świadkowie Jehowy chcieliby stworzyć takie osiedle, kogo by wtedy nauczali i gdzie by poszli?
A dlaczego mieliby siedzieć zamknięci w swoim osiedlu i nie wychodzić na zewnątrz? No chyba, że gdzieś w syberyjskiej tajdze by takie zbudowali.
Mój znajomy jehowita wypuszcza się całkiem daleko od domu w celu poszukiwania naiwnych.Chciałbym zamieszkać w otoczeniu samych katolików, takich dobrej jakości, praktykujących i rozwijających swoją wiarę, bo w domyśle tacy chyba mniej kradną, śmiecą, hałasują, tłuką butelki, bazgrzą po murach i srają psami, co jest chyba główną bolączką w każdym skupisku ludzkim.
W zamkniętej enklawie łatwiej o wyłączenie jednostek aspołecznych. Ja nie narzekam na sąsiadów, choć nie wszyscy są wierzący, ale z tymi psami to trafiłeś w dziesiątkę. Kiedyś trawa pachniała trawą, teraz niestety nie zawsze.
Mirko_81 napisał/a:Summerka napisał/a:A ja z kolei nie wierzę, że świadkowie Jehowy chcieliby stworzyć takie osiedle, kogo by wtedy nauczali i gdzie by poszli?
A dlaczego mieliby siedzieć zamknięci w swoim osiedlu i nie wychodzić na zewnątrz? No chyba, że gdzieś w syberyjskiej tajdze by takie zbudowali.
Mój znajomy jehowita wypuszcza się całkiem daleko od domu w celu poszukiwania naiwnych.Chciałbym zamieszkać w otoczeniu samych katolików, takich dobrej jakości, praktykujących i rozwijających swoją wiarę, bo w domyśle tacy chyba mniej kradną, śmiecą, hałasują, tłuką butelki, bazgrzą po murach i srają psami, co jest chyba główną bolączką w każdym skupisku ludzkim.
W zamkniętej enklawie łatwiej o wyłączenie jednostek aspołecznych. Ja nie narzekam na sąsiadów, choć nie wszyscy są wierzący, ale z tymi psami to trafiłeś w dziesiątkę. Kiedyś trawa pachniała trawą, teraz niestety nie zawsze.
Ja,kiedy mieszkałam w bloku prowadziłam szeroko zakrojoną akcję w tej sprawie.Sama zawsze miałam psy ale i woreczki.Więc na początku grzecznie wręczałam woreczek gdy widziałam,że sąsiadka wyprowadza pieska i nie planuje sprzątnąć.Ale kiedyś jedna pani mnie opierdzieliła,rzuciła woreczkiem,zwyzywała od nienormalnych i powiedziała,żebym sobie sama g...sprzątała.No to już mniej grzecznie robiłam fotki i zgłaszałam Straży Miejskiej.Od tamtej pory byłam już mniej miła i woreczków nie rozdawałam tylko podchodziłam i słodkim głosikiem pytałam dlaczego pan/pani nie sprząta po piesku-jak widziałam,że piesek się załatwił-i że zrobiłam zdjecie i jeśli zobaczę,że nie bedzie sprzątnięte to zgłoszę do SM-a za to jest kara 500 zeta.
Trochę to pomogło,zwłaszcza,że miałam za sobą dwie inne sąsiadki.
Teraz gdy przeprowadziłam się na osiedle domków sądziłam,że nie będzie problemu-ludzie mają ogródki więc pieski wychodzą,ludzie sprzątają.A gdzie tam! Ścieżka rowerowa,którą spaceruję z moją suczą jest tak upstrzona jak w Dniu Świra.I w sumie nie wiadomo do kogo mieć pretensje.Bo tu są pieski samowyprowadzające się-bez właścicieli.Jako,że nie zamykam bramy-bo jest do wymiany to rzeczone pieski potrafią postawić klocka centralnie na kostce pod domem.
I co? Mam iść do każdego sąsiada i powiedzieć,żeby pilnowali swoich psów? To by się zdziwili.
Jak Świat Światem tak psy srały na trawę i nie było problemu, a teraz niektórym się poprzewracało w głowach i chcą, żeby po nich sprzątać To pomysł niczym pieluchy dla krów w Alpach. Te woreczki to niektórzy po kilkadziesiąt na raz biorą, a później przez cały miesiąc pakują w nie kanapki dla dzieci.
Jak Świat Światem tak psy srały na trawę i nie było problemu, a teraz niektórym się poprzewracało w głowach i chcą, żeby po nich sprzątać
To pomysł niczym pieluchy dla krów w Alpach. Te woreczki to niektórzy po kilkadziesiąt na raz biorą, a później przez cały miesiąc pakują w nie kanapki dla dzieci.
Ale Ty jesteś "mądry inaczej". Wypadałoby Ci zacytować klasyka z filmu: "Czym się psie gówno różni od ludzkiego ?". Znasz kogoś konkretnego kto pakuje w woreczki po gównie kanapki dla dzieci, czy może mamusia Ci tak robiła ? A wlazłeś może kiedyś butem z "traktorami" w gówno ? Fajnie się je potem czyści, nie ?
Czasami jak czytam Twoje wpisy to wypadałoby je zalać w formalinie i wstawić w gablotkę. Bynajmniej nie ku chwale.
Summerka napisał/a:Mirko_81 napisał/a:A dlaczego mieliby siedzieć zamknięci w swoim osiedlu i nie wychodzić na zewnątrz? No chyba, że gdzieś w syberyjskiej tajdze by takie zbudowali.
Mój znajomy jehowita wypuszcza się całkiem daleko od domu w celu poszukiwania naiwnych.Chciałbym zamieszkać w otoczeniu samych katolików, takich dobrej jakości, praktykujących i rozwijających swoją wiarę, bo w domyśle tacy chyba mniej kradną, śmiecą, hałasują, tłuką butelki, bazgrzą po murach i srają psami, co jest chyba główną bolączką w każdym skupisku ludzkim.
W zamkniętej enklawie łatwiej o wyłączenie jednostek aspołecznych. Ja nie narzekam na sąsiadów, choć nie wszyscy są wierzący, ale z tymi psami to trafiłeś w dziesiątkę. Kiedyś trawa pachniała trawą, teraz niestety nie zawsze.
Ja,kiedy mieszkałam w bloku prowadziłam szeroko zakrojoną akcję w tej sprawie.Sama zawsze miałam psy ale i woreczki.Więc na początku grzecznie wręczałam woreczek gdy widziałam,że sąsiadka wyprowadza pieska i nie planuje sprzątnąć.Ale kiedyś jedna pani mnie opierdzieliła,rzuciła woreczkiem,zwyzywała od nienormalnych i powiedziała,żebym sobie sama g...sprzątała.No to już mniej grzecznie robiłam fotki i zgłaszałam Straży Miejskiej.Od tamtej pory byłam już mniej miła i woreczków nie rozdawałam tylko podchodziłam i słodkim głosikiem pytałam dlaczego pan/pani nie sprząta po piesku-jak widziałam,że piesek się załatwił-i że zrobiłam zdjecie i jeśli zobaczę,że nie bedzie sprzątnięte to zgłoszę do SM-a za to jest kara 500 zeta.
Trochę to pomogło,zwłaszcza,że miałam za sobą dwie inne sąsiadki.
Teraz gdy przeprowadziłam się na osiedle domków sądziłam,że nie będzie problemu-ludzie mają ogródki więc pieski wychodzą,ludzie sprzątają.A gdzie tam! Ścieżka rowerowa,którą spaceruję z moją suczą jest tak upstrzona jak w Dniu Świra.I w sumie nie wiadomo do kogo mieć pretensje.Bo tu są pieski samowyprowadzające się-bez właścicieli.Jako,że nie zamykam bramy-bo jest do wymiany to rzeczone pieski potrafią postawić klocka centralnie na kostce pod domem.
I co? Mam iść do każdego sąsiada i powiedzieć,żeby pilnowali swoich psów? To by się zdziwili.
Podziwiam twoją determinację. Nie da się nauczyć ludzi by dbali o środowisko, edukację trzeba zacząć od ich dzieci. Niewielu ludzi obchodzi, że w miejscu wychodka dla psa umierają niektóre rośliny, kwiatka się nie posadzi ani drzewka, a trawa pachnie odchodami. Przypominam sobie, że jak emerytowani sąsiedzi chcieli posadzić świerka obok placu zabaw, pilnowali cały czas, żeby ludzie nie chodzili tam z psami, oprócz tego świerczek był ogrodzony płotkiem i siateczką
40 2018-03-28 08:21:56 Ostatnio edytowany przez vilkolakis (2018-03-28 08:23:47)
U mnie pod blokiem jest kawał trawnika na którym ludzie wychodzą ze swoimi psami. Tak się składa, ze ten kawał trawnika jest również małym miejscem do gry w piłkę (są postawione bramki). Trzeba jednak przyznać, że właściciele psów (zdecydowana większość) się zorganizowała i na tym placyku robią czasem akcje rozgrabiania kretowisk, zasiania trawy itp. Naprawdę miło było na to patrzeć. Oczywiście sprzątają kupki po swoich psach. No, ale niestety zdarzają się tacy, co tego nie robią i wciąż trzeba uważać, żeby nie wejść na "minę".
Rozumiem, że np. taki marioosh666 gdyby miał psa to by po nim nie sprzątał, no bo po co. Przecież to tylko gówno. Cóż takiego, że dziecko grające w piłkę się na tym gównie poślizgnie, albo nie świadomie w nie wejdzie, a potem wniesie to do domu ? Rozkosz.
Może jak go łapie potrzeba poza domem to też sra byle gdzie ?
Rozumiem, że np. taki marioosh666 gdyby miał psa to by po nim nie sprzątał, no bo po co. Przecież to tylko gówno. Cóż takiego, że dziecko grające w piłkę się na tym gównie poślizgnie, albo nie świadomie w nie wejdzie, a potem wniesie to do domu ? Rozkosz.
Mam psa i po nim sprzątam, ale tylko na swoim terenie. Jak go zdążę wyprowadzić na spacer i załatwi swoje potrzeby fizjologiczne to mam mniej roboty. Przecież nie będę chodził z woreczkiem i łopatą za psem jak jakiś wariat.
W zamkniętej enklawie łatwiej o wyłączenie jednostek aspołecznych. .
Wiesz, dałam przykład świadków Jehowych, bo oni jakoś tak bardziej zbiorowo żyją, chodzą grupowo, więc jeden drugiego ma na oku. U katolików to raczej trudno o taki eksperyment społeczny - będą spowiadać się z/nie grzeszyć:
Jak sprawdzić, czy sąsiad/-ka nie zabawia się z gumową lalą, czy wibratorem, czy nie gwałci świnki morskiej, lub nie ogląda pornosa? Czy nawet hejt w necie? Takie rzeczy spokojnie można robić w domowych pieleszach nawet na katolickim osiedlu.
... chyba najłatwiej z tym zanieczyszczeniem środowiska (tylko czy ekologiczne użyźnianie gleby "psim nawozem" to już grzech? )
Jak Świat Światem tak psy srały na trawę i nie było problemu, a teraz niektórym się poprzewracało w głowach i chcą, żeby po nich sprzątać
To pomysł niczym pieluchy dla krów w Alpach. Te woreczki to niektórzy po kilkadziesiąt na raz biorą, a później przez cały miesiąc pakują w nie kanapki dla dzieci.
Nie wiem czy nie zauważasz,że postęp w nauce (a nie tylko w Twoim smartfonie) następuje i to co kiedyś uważano za nieszkodliwe okazuje się,że jednak szkodzi,mało tego- psów jest coraz więcej a ja nie mam zyczenia idąc chodnikiem wdepnąć w psie gówno i przynieść je do domu.Jak Tobie rybka co masz podeszwach to wiedz,że nie każdy tak musi mieć.
Krowie gówno to bardzo skuteczny nawóz, dzięki któremu jadasz owoce i warzywa.A psim gównem nie da się nawozić.Widzisz róznicę?
Nie wierzę,że ktoś w psie worki pakuje kanapki dzieciom.U mnie worki nie są darmowe-ja kupuję.Ale naprawdę nie kosztuje to majątek.
wilczysko napisał/a:Rozumiem, że np. taki marioosh666 gdyby miał psa to by po nim nie sprzątał, no bo po co. Przecież to tylko gówno. Cóż takiego, że dziecko grające w piłkę się na tym gównie poślizgnie, albo nie świadomie w nie wejdzie, a potem wniesie to do domu ? Rozkosz.
Mam psa i po nim sprzątam, ale tylko na swoim terenie. Jak go zdążę wyprowadzić na spacer i załatwi swoje potrzeby fizjologiczne to mam mniej roboty. Przecież nie będę chodził z woreczkiem i łopatą za psem jak jakiś wariat.
No jasne,jak nasra pod domem to posprzątasz.Jak się załatwisz u siebie to spuścisz wodę a jak w toalecie na stacji paliw to po cholerę? Przecież to nie u Ciebie będzie śmierdzieć?
No jasne,wariat ten co sprząta.A tem kto udaje,ze nie widzi-dostaje mandat.Ale Ciebie na pewno stać.
Dobrze,ze nie jestes moim sąsiadem bo miałbyś przerąbane.
Jak Tobie rybka co masz podeszwach to wiedz,że nie każdy tak musi mieć.
Ja patrzę pod nogi
No jasne,jak nasra pod domem to posprzątasz.Jak się załatwisz u siebie to spuścisz wodę a jak w toalecie na stacji paliw to po cholerę? Przecież to nie u Ciebie będzie śmierdzieć?
Dlaczego mam odbierać ludziom pracę? Od smrodu jeszcze nikt nie umarł.
No jasne,wariat ten co sprząta.A tem kto udaje,ze nie widzi-dostaje mandat.Ale Ciebie na pewno stać.
Dobrze,ze nie jestes moim sąsiadem bo miałbyś przerąbane.
Spokojnie... Nie z takimi dawałem sobie radę. Niech sprząta ten albo ta, której przeszkadza, a nie wlasciciel/ka.
Właśnie w ten sposób nasilamy podziały. Już widzę osiedle domów jednorodzinnych dla "szczęśliwych ludzi polegających na Bogu" które z czasem stanie się osiedlem wybranym, jedynym, niepokalanym i najlepszym z najlepszych. Getto!
Właśnie w ten sposób nasilamy podziały. Już widzę osiedle domów jednorodzinnych dla "szczęśliwych ludzi polegających na Bogu" które z czasem stanie się osiedlem wybranym, jedynym, niepokalanym i najlepszym z najlepszych. Getto!
Co niewłaściwego w tym, że ktoś chce zaznać odrobiny nieba na ziemi?
gojka102 napisał/a:Jak Tobie rybka co masz podeszwach to wiedz,że nie każdy tak musi mieć.
Ja patrzę pod nogi
gojka102 napisał/a:No jasne,jak nasra pod domem to posprzątasz.Jak się załatwisz u siebie to spuścisz wodę a jak w toalecie na stacji paliw to po cholerę? Przecież to nie u Ciebie będzie śmierdzieć?
Dlaczego mam odbierać ludziom pracę? Od smrodu jeszcze nikt nie umarł.
gojka102 napisał/a:No jasne,wariat ten co sprząta.A tem kto udaje,ze nie widzi-dostaje mandat.Ale Ciebie na pewno stać.
Dobrze,ze nie jestes moim sąsiadem bo miałbyś przerąbane.Spokojnie... Nie z takimi dawałem sobie radę. Niech sprząta ten albo ta, której przeszkadza, a nie wlasciciel/ka.
No,z pewnością.Ale nie z takimi chojrakami SM daje sobie radę
No,z pewnością.Ale nie z takimi chojrakami SM daje sobie radę
Nie miałbym sumienia do trzymania psa w bloku. U mnie żadnej SM nie ma, a mój zasięg nie jest ograniczony. Mój pies potrafi nawet skasować tuje sąsiada, która mi się nie podoba
Właśnie w ten sposób nasilamy podziały. Już widzę osiedle domów jednorodzinnych dla "szczęśliwych ludzi polegających na Bogu" które z czasem stanie się osiedlem wybranym, jedynym, niepokalanym i najlepszym z najlepszych. Getto!
przesadzasz, przez wiele lat była moda na getta, deweloper grodził duży kawałek działki i budował. Ci co mieszkali wewn. wychodzili ze swoimi psami na zewnątrz i ich ich pupile robiły na trawnik pod komunistycznymi (nieogrodzonymi) blokowiskami. Oczywiście ci z blokowisk nie mogli przejść na skróty między budynkami getta, tylko naokoło ogrodzenia, no i ich 40 m mieszkanie nazywało się mieszkaniem, a tych z getta apartamentem .
Temat gett jest już przerobiony wzdłuż i wszerz, raczej chodzi o zagadnienie zgromadzenia w jednym miejscu katolików i odgrodzenie ich od reszty świata.
51 2018-03-28 15:15:57 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2018-03-28 15:18:26)
gojka102 napisał/a:No,z pewnością.Ale nie z takimi chojrakami SM daje sobie radę
Nie miałbym sumienia do trzymania psa w bloku. U mnie żadnej SM nie ma, a mój zasięg nie jest ograniczony. Mój pies potrafi nawet skasować tuje sąsiada, która mi się nie podoba
No tak,bo pies w bloku się męczy Zwłaszcza mega wybiegany.pracujacy pies czy ćwiczący agility
Zazwyczaj takiemu psu jest zupełnie obojętne czy śpi w bloku czy w domu.
Jak można wychodzić z psem i pozwalać mu na to by obszczywał drzewka sąsiadów.Mega chamstwo.
Kiedyś jakiś krewki sąsiad skasuje Ci psa.Jesteś mega nieodpowiedzialny narażając zwierzaka.
Kiedyś jakiś krewki sąsiad skasuje Ci psa.Jesteś mega nieodpowiedzialny narażając zwierzaka.
Sąsiad też nie jest bez winy. Na całej ulicy ludzie mają psy. Mój zasięg jest na tyle duży, że nikt się nie połapie, który zawinił.
P. S. Kiedyś weterynarz miał zamknięte chociaż przyszedłem w godzinach jego pracy, więc mój pies postawił mu ogromnego klocka na środku schodów centralnie przed drzwiami wejściowymi.
P. S. Kiedyś weterynarz miał zamknięte chociaż przyszedłem w godzinach jego pracy, więc mój pies postawił mu ogromnego klocka na środku schodów centralnie przed drzwiami wejściowymi.
Przebijam Kiedyś musiałem zabrać oby synów ze sobą, a załatwiałem interesy. W trakcie rozmowy biznesowej przychodzi starszy i mi szepcze na ucho - tato, młodszy musi siku! No to weź go na zewnątrz gdzieś wyprowadź w krzaki bo tu nie ma kibelka. Za pół godziny zabieram chłopaków i wychodzimy. Zamykam drzwi zewnętrzne i patrzę pod nogi, a tam jakaś plama. Ja pier...., gdzieś ty go wyprowadził?!
54 2018-03-29 10:46:29 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2018-03-29 11:09:29)
gojka102 napisał/a:Kiedyś jakiś krewki sąsiad skasuje Ci psa.Jesteś mega nieodpowiedzialny narażając zwierzaka.
Sąsiad też nie jest bez winy. Na całej ulicy ludzie mają psy. Mój zasięg jest na tyle duży, że nikt się nie połapie, który zawinił.
P. S. Kiedyś weterynarz miał zamknięte chociaż przyszedłem w godzinach jego pracy, więc mój pies postawił mu ogromnego klocka na środku schodów centralnie przed drzwiami wejściowymi.
Przecieram oczy i nie dowierzam,że ktoś kto tak po chamsku się zachowuje bez żenady się do tego przyznaje.
Ad.Ps
Oczywiście,wet nie może zachorować,nie może odwiedzić kogoś w szpitalu,nie może pojechać na wizytę domową do chorego zwierza bo mu właściciel nasra psem za to,ze na niego nie czekał.Pochwaliłeś się tym wetowi? Wet powinien pobrać próbkę tego co mu zostawiłes pod drzwiami i dać do badania.To żaden problem stwierdzić czyj pies tego dokonał.I na podstawie tego powinieneś dostać wilczy bilet od wetów w Twoim województwie.
Jakiś czas temu,gdy mąż miał wizytę sanepidowską w przychodni, któryś z wrednych pacjentów (bo u męża w poczekalni leży polityka i wprost,które notorycznie są niszczone,zamiast naszego dziennika) nasrał na podłodze w toalecie pacjentów. Męzowi doradził kolega po fachu co trzeba zrobić by dojść czyja to niespodzianka.Zwłaszcza,że rzeczony na pewno był pacjentem i terapeuci mieli podejrzenia kto to mógł być.A ze ta przychodnia jest w małym miasteczku dużo osób dowiedziało się kto zostawia śmierdzące ślady.Ostatnio lekarz,znajomy męża w szpitalu, przyjmując tego człowieka nie omieszkał sobie zażartować i zapytał czy jak on wyjdzie na chwilę z gabinetu po pieczątkę to czy pacjent nie zaznaczy śmierdząco swojej obecności.
55 2018-03-29 11:00:33 Ostatnio edytowany przez Averyl (2018-03-29 11:00:56)
Też mnie zdumiewa ten off-topic, sorry ale nawet będąc anonimowym, to jakaś kultura osobista chyba obowiązuje?
Raz mi się zdarzyło, wychodzę z budynku, a na trawniku walają się śmieci (ktoś wrzuci worek do kosza przy chodniku, to ptaki rozdziobują torebki, a wiatr robi swoje). Idę i patrzę, o ktoś pije taką samą herbatę jak ja, o a nawet te same cukierki miał, ... po kilku kolejnych krokach myślałam, że zrobię krzywdę mojemu leniwemu dziecku, oczywiście wróciłam się do domu, a młody musiał wyzbierać i wynieść do altanki śmieciowej.
W dobie kamer i in. technicznych wynalazków naprawdę wierzycie, że można anonimowo komuś narobić na wycieraczkę, na podłogę i uchronić się przed konsekwencjami?
Weterynarz nie pobierał próbki tylko sprzątnął w całości. W mojej okolicy mieszkają normalni ludzie, a nie wariaci. Nie wiem czy po samej próbce dałoby się namierzyć psa. On nie jest zachipowany, a do weterynarza chodzi tylko raz w roku na szczepienie i odrobaczenie. Ostatecznie mogę to sobie odpuścić. Dobrze, że nie mieszkam na osiedlu z jakimiś nawiedzonymi ludźmi. Raz na jakiś czas ktoś taki się sprowadza w moje strony, ale szybko się adaptuje.
Weterynarz nie pobierał próbki tylko sprzątnął w całości. W mojej okolicy mieszkają normalni ludzie, a nie wariaci. Nie wiem czy po samej próbce dałoby się namierzyć psa. On nie jest zachipowany, a do weterynarza chodzi tylko raz w roku na szczepienie i odrobaczenie. Ostatecznie mogę to sobie odpuścić. Dobrze, że nie mieszkam na osiedlu z jakimiś nawiedzonymi ludźmi. Raz na jakiś czas ktoś taki się sprowadza w moje strony, ale szybko się adaptuje.
Dałoby się,jeśli pies byłby pacjentem rzeczonego weta. Chip nie ma tu żadnego związku.
Psa nie odrobacza sie raz w roku! Pewnie szczepisz też tylko na obowiązkową wściekliznę?
No tak,według Ciebie sprzątający po swoim psie,co,którym nie podoba się,że pies wyprowadzany obsikuje drzewka na jego posesji, ten co próbuje dociec co za cham swoim psem nasrał mu na wycieraczkę jest nawiedzony.Brawo.
Ale rozumiem,ze jak to w drugą stronę działa-czyli ktoś sra swoim psem na Twojej posesji,pies obsra Ci wycieraczkę albo systematycznie obsikuje drzewka to już nie jest tak fajnie,co?
Weterynarz nie pobierał próbki tylko sprzątnął w całości. W mojej okolicy mieszkają normalni ludzie, a nie wariaci. Nie wiem czy po samej próbce dałoby się namierzyć psa. On nie jest zachipowany, a do weterynarza chodzi tylko raz w roku na szczepienie i odrobaczenie. Ostatecznie mogę to sobie odpuścić. Dobrze, że nie mieszkam na osiedlu z jakimiś nawiedzonymi ludźmi. Raz na jakiś czas ktoś taki się sprowadza w moje strony, ale szybko się adaptuje.
Nawiedzony to znaczy jaki? Dbający o środowisko?Przecież na tych osiedlach to się nie długo sami potrujemy, bo skąd niby te alergie?
Dekadę temu ludzie uważali za normalne zrzucać śmieci z balkonów, a teraz tonięcie w psich odchodach uważa się za normalne. Ja ci się nie dziwię, bo mam sąsiadów, którzy oburzyliby się jakby im ktoś kazał sprzątać po własnym psie i reagują dokładnie jak ty, że komu przeszkadza, niech sprząta.
Na wsi chłop kiedyś miał na podwórku gnojówkę i też mu nie przeszkadzała i niech by kto próbował coś powiedzieć. Tylko zarządzenia odgórne mogą coś zdziałać albo wspólnoty, w tym przypadku, katolickiej. Wysokie kary grzywny szybko załatwiłyby sprawę. Ja rozumiem, że ludzie są różni, smarkają na chodnik i plują, a niektórzy się załatwiają, ale od tego mamy straż miejską i policję. Na zamkniętym osiedlu, gdzie wszyscy o sobie wiedzą, wystarczyłoby kilka uwag.
Po przeczytaniu Twego postu Summerko pomyślałam sobie,że takie małe zamknięte osiedla byłyby lepsze od tych wielkich dla każdego,nie tylko katolika.Byłoby łatwo wyeliminować takie jednostki jak Mariusz-syfiące swoim psem w miejscach użyteczności publicznej i na prywatnych posesjach sąsiadów.
Ja mając takiego Mariusza za sąsiada na pewno założyłabym monitoring posesji.I wysoki płot.Od chamstwa da się odgrodzić.
Dałoby się,jeśli pies byłby pacjentem rzeczonego weta.
Nawet jak mój pies nigdy nie zostawił mu próbki gówna do badania? Jak? Pytam z czystej ciekawości.
Psa nie odrobacza sie raz w roku! Pewnie szczepisz też tylko na obowiązkową wściekliznę?
Odrobacza się dwa razy do roku, ale ja tylko przy okazji szczepienia na wściekliznę. Inne szczepienia dostał jako szczeniak. Teraz tylko raz w roku widzi weterynarza.
Ale rozumiem,ze jak to w drugą stronę działa-czyli ktoś sra swoim psem na Twojej posesji,pies obsra Ci wycieraczkę albo systematycznie obsikuje drzewka to już nie jest tak fajnie,co?
U mnie to jest technicznie niemożliwe. Może co najwyżej na trawę przed ogrodzeniem. Gdyby ktoś przesadził to będą tam przysmaki dla jego pieska.
Tylko zarządzenia odgórne mogą coś zdziałać albo wspólnoty, w tym przypadku, katolickiej. Wysokie kary grzywny szybko załatwiłyby sprawę. Ja rozumiem, że ludzie są różni, smarkają na chodnik i plują, a niektórzy się załatwiają, ale od tego mamy straż miejską i policję. Na zamkniętym osiedlu, gdzie wszyscy o sobie wiedzą, wystarczyłoby kilka uwag.
OK, ale musiałaby być większość takich dziwaków, żeby to przeszło.
Po przeczytaniu Twego postu Summerko pomyślałam sobie,że takie małe zamknięte osiedla byłyby lepsze od tych wielkich dla każdego,nie tylko katolika.Byłoby łatwo wyeliminować takie jednostki jak Mariusz-syfiące swoim psem w miejscach użyteczności publicznej i na prywatnych posesjach sąsiadów.
Ja mając takiego Mariusza za sąsiada na pewno założyłabym monitoring posesji.I wysoki płot.Od chamstwa da się odgrodzić.
Nikt mi nie zabroni kupić mieszkania na zamkniętym osiedlu. Tam zazwyczaj sprzątanie powierzchni wspólnych jest wliczone w cenę. Nie wiem czy psie kupy to obejmuje, ale one się same rozkładają, więc luz. Zawsze można iść na spacer tam gdzie są stare otwarte osiedla. Pies zrobi co swoje i 1:0 dla mnie
Nikt mi nie zabroni kupić mieszkania na zamkniętym osiedlu. Tam zazwyczaj sprzątanie powierzchni wspólnych jest wliczone w cenę. Nie wiem czy psie kupy to obejmuje, ale one się same rozkładają, więc luz. Zawsze można iść na spacer tam gdzie są stare otwarte osiedla. Pies zrobi co swoje i 1:0 dla mnie
Jasne, że nikt ci nie zabroni, co nie zmienia faktu, że twoi sąsiedzi będę myśleli o tobie, że słoma z butów ci wystaje i wszystkie takie odstępstwa od pewnego ładu będę przypisywane tobie (nawet jeśli nie ma na to dowodów ). Na ogół nie ma z tego powodu większych konsekwencji, ale jak się żyje w grupie, w jakiejś społeczności to raczej należy mieć minimum kultury osobistej, minimum umiejętności społecznych...
marioosh666 napisał/a:Nikt mi nie zabroni kupić mieszkania na zamkniętym osiedlu. Tam zazwyczaj sprzątanie powierzchni wspólnych jest wliczone w cenę. Nie wiem czy psie kupy to obejmuje, ale one się same rozkładają, więc luz. Zawsze można iść na spacer tam gdzie są stare otwarte osiedla. Pies zrobi co swoje i 1:0 dla mnie
Jasne, że nikt ci nie zabroni, co nie zmienia faktu, że twoi sąsiedzi będę myśleli o tobie, że słoma z butów ci wystaje i wszystkie takie odstępstwa od pewnego ładu będę przypisywane tobie (nawet jeśli nie ma na to dowodów
). Na ogół nie ma z tego powodu większych konsekwencji, ale jak się żyje w grupie, w jakiejś społeczności to raczej należy mieć minimum kultury osobistej, minimum umiejętności społecznych...
Wydaje mi się,że taka notoryczna promocja łamania prawa (a niesprzątanie po swoim psie takim jest ) powinna być zauważona przez moderatorstwo.
Wydaje mi się,że taka notoryczna promocja łamania prawa (a niesprzątanie po swoim psie takim jest ) powinna być zauważona przez moderatorstwo.
raczej powinno się podać do publicznej wiadomości adres Marioosh666... by uchronić swoje buty
64 2018-03-29 15:17:08 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2018-03-29 15:25:14)
gojka102 napisał/a:Dałoby się,jeśli pies byłby pacjentem rzeczonego weta.
Nawet jak mój pies nigdy nie zostawił mu próbki gówna do badania? Jak? Pytam z czystej ciekawości.
gojka102 napisał/a:Psa nie odrobacza sie raz w roku! Pewnie szczepisz też tylko na obowiązkową wściekliznę?
Odrobacza się dwa razy do roku, ale ja tylko przy okazji szczepienia na wściekliznę. Inne szczepienia dostał jako szczeniak. Teraz tylko raz w roku widzi weterynarza.gojka102 napisał/a:Ale rozumiem,ze jak to w drugą stronę działa-czyli ktoś sra swoim psem na Twojej posesji,pies obsra Ci wycieraczkę albo systematycznie obsikuje drzewka to już nie jest tak fajnie,co?
U mnie to jest technicznie niemożliwe. Może co najwyżej na trawę przed ogrodzeniem. Gdyby ktoś przesadził to będą tam przysmaki dla jego pieska.
Summerka napisał/a:Tylko zarządzenia odgórne mogą coś zdziałać albo wspólnoty, w tym przypadku, katolickiej. Wysokie kary grzywny szybko załatwiłyby sprawę. Ja rozumiem, że ludzie są różni, smarkają na chodnik i plują, a niektórzy się załatwiają, ale od tego mamy straż miejską i policję. Na zamkniętym osiedlu, gdzie wszyscy o sobie wiedzą, wystarczyłoby kilka uwag.
OK, ale musiałaby być większość takich dziwaków, żeby to przeszło.
gojka102 napisał/a:Po przeczytaniu Twego postu Summerko pomyślałam sobie,że takie małe zamknięte osiedla byłyby lepsze od tych wielkich dla każdego,nie tylko katolika.Byłoby łatwo wyeliminować takie jednostki jak Mariusz-syfiące swoim psem w miejscach użyteczności publicznej i na prywatnych posesjach sąsiadów.
Ja mając takiego Mariusza za sąsiada na pewno założyłabym monitoring posesji.I wysoki płot.Od chamstwa da się odgrodzić.Nikt mi nie zabroni kupić mieszkania na zamkniętym osiedlu. Tam zazwyczaj sprzątanie powierzchni wspólnych jest wliczone w cenę. Nie wiem czy psie kupy to obejmuje, ale one się same rozkładają, więc luz. Zawsze można iść na spacer tam gdzie są stare otwarte osiedla. Pies zrobi co swoje i 1:0 dla mnie
Szczepienia na choroby zakaźne(parwo,kaszel kennelowy,leptospiroza,nosówka,zakaźne zapalenie watroby) powtarza sie co dwa,trzy lata-zależy od szczepionki.Nie wierzę,że wet Ci nie powiedział,że te szczepienia NIE DZIAŁAJĄ przez całe życie psa.
Nie wiem czy będzie Ci miło jak ktoś w rewanżu też otruje Twego srającego po cudzych posesjach psa.Będziesz miał za swoje.Szkoda tylko psa,którego narażasz.
Co do stwierdzenia czyj piesek narobił panu wetowi-wystarczy,ze wet przy rutynowym szczepieniu zbada psa,sprawdzając mu temperaturę w odbycie a następnie to co pozostawił piesek na termometrze da do badania.Być może są też inne metody,skoro mój mąz potrafił się dowiedzieć,który pacjent mu nawalił na podłodze bez posiadania laboratorium w przychodni
65 2018-03-29 15:40:37 Ostatnio edytowany przez marioosh666 (2018-03-29 15:40:59)
Wydaje mi się,że taka notoryczna promocja łamania prawa (a niesprzątanie po swoim psie takim jest ) powinna być zauważona przez moderatorstwo.
Proszę o podanie paragrafu, który nakazuje mi sprzątać po swoim psie.
raczej powinno się podać do publicznej wiadomości adres Marioosh666... by uchronić swoje buty
Zapewniam, że wystarczy patrzeć pod nogi. Pies jest kulturalny i załatwia swoje potrzeby na trawce, a ludzie chodzą po chodniku. Stąd następuje pokojowa współegzystencja
Szczepienia na choroby zakaźne(parwo,kaszel kennelowy,leptospiroza,nosówka,zakaźne zapalenie watroby) powtarza sie co dwa,trzy lata-zależy od szczepionki.Nie wierzę,że wet Ci nie powiedział,że te szczepienia NIE DZIAŁAJĄ przez całe życie psa.
Jeden starszy powiedział, że może zaszczepić drugi raz, ale nie ma sensu. Młodzi są gotowi szczepić na wszystko tyle razy ile właściciel może zapłacić. Na wszystko poza wścieklizną szczepiłem raz i pies, a właściwie dwa psy nigdy nie zachorowały.
Nie wiem czy będzie Ci miło jak ktoś w rewanżu też otruje Twego srającego po cudzych posesjach psa.Będziesz miał za swoje.Szkoda tylko psa,którego narażasz.
Spokojnie... Nie uwzięliśmy się na jednego sąsiada Może, co najwyżej, otruć przypadkowego.
Co do stwierdzenia czyj piesek narobił panu wetowi-wystarczy,ze wet przy rutynowym szczepieniu zbada psa,sprawdzając mu temperaturę w odbycie a następnie to co pozostawił piesek na termometrze da do badania.Być może są też inne metody,skoro mój mąz potrafił się dowiedzieć,który pacjent mu nawalił na podłodze bez posiadania laboratorium w przychodni
Najwyraźniej mój weterynarz uznał, że prościej będzie sprzątnąć niż robić badania wszystkim psom, które się u niego przewijają. Ja naprawdę mieszkam wśród normalnych ludzi. Nikt nie robi afery z takiego powodu. Gdyby przychodził co dzień i mu srał na wejściu to pewnie straciłby cierpliwość, ale raz to za mało. Tu nie Wilanów, że ludzie psiego gówna nie widzieli