Ale,że niby czego byś nie powiedział w prawdziwym świecie, co powiedziałeś tutaj? Ale widzę, że nie było mnie chwilę i Wilczek znalazł wspólny język z Sony, trudno, takie życie:) Rh oni niech sobie jeżdżą, my popatrzymy, potem wyjdziemy po angielsku, na wspólne winko i słuchanie winyli:)
A co do hobby, znam, chociaż to za dużo powiedziane, faceta, który jest zapalonym paralotniarzem, zresztą szefem klubu. Zadałam mu kiedyś pytanie, czy to jest niebezpieczny sport? Odpowiedział, że jak ma się pewne doświadczenie to w ogóle, zresztą samo życie niesie ze sobą ryzyko śmierci, zabawne co? Nie, bo kilka dni później facet z klubu, doświadczony zresztą, spadł i się zabił. Mówię mu Krystian weź ty się przerzuć na coś bezpieczniejszego, znaczki zacznij zbierać, czy co:) oczywiście zaczął się śmiać, wiadomo że to nie dla niego, zresztą on taki gość ekstremalny, paralotniarstwo to tylko wierzchołek góry. Wszystko fajnie, tylko że jego praktycznie nie ma w domu, myślę, że po części dlatego kobieta go po kilku wspólnych latach zostawiła, szkoda tylko że poszła z jego najlepszym kumplem, który nie ma takich pasjonujących zainteresowań, masakra, facet jest w totalnej rozsypce, poczucie wartości spadło do zera, ale pozbiera się, silny jest. Drugi facet to samo, masa zainteresowań, tylko już znacznie bezpieczniejsze, też jest sam "od zawsze", obaj, co zabawne, zadali mi to samo pytanie: czy oni przez to, że mają tyle pasji, odstraszają tym kobiety od siebie? Hmmm...oto jest pytanie:):D