Byłam chora półtora miesiąca temu grypa, potem zapalenie zatok, dostałam antybiotyk, oczywiście z probiotykiem do kompletu. Teraz jestem chora znowu, znowu grypa, tym razem oprócz zatok także zapalenie oskrzeli, miałam roiony antybiogram, okazało się, że to gronkowiec złocisty i jakiś paciorkowiec i oczywiście znowu dostałam antybiotyk. W tej chwili 2 dni po kuracji jestem tak słaba, że dosłownie nie jestem w stanie utrzymać się na nogach . Włosy już od połowy kuracji wypadają mi garściami, jest mi niedobrze i mam biegunkę - caŁy czas podczas kuracji jadłam Lacidofil i piłam jogurty i nadal to robię. Na lekarkę jestem wściekła - drugi antybiotyk w ciągu miesiąca, to jakiś koszmarrr. Jutro znowu do niej idę, pewnie dostanę 3 tydzień L4, bo nie jestem w stanie chodzić, mówić, myśleć, nawet sobie nie wyobrażam, że mogę iść do pracy - pół godziny szybkiego marszu, żadnym autobusem tam nie dojadę. Do tego zaczęło mnie kłuć serce, to po prostu masakra jakaś. Jak jutro do niej pójdę, a ona znowu mi antybiotyk da, to receptę wyrzucę - mam dość trucia się zwłaszcza, że ostatnio brałam to świństwo przez dwa tygodnie i na zapalenie zatok nie pomogło! W dodatku zwiększyła mi dawkę leków przeciwastmatycznych do maksimum, przez to mam teraz kołatania serca. Tragedia. Dodam, że chodzę prywatnie do bardzo dobrej kliniki, lekarka też cieszy się pozytywną opinią. Na codzień jem dużo czosnku, biomarine, olej lniany, odżywiam się bardzo zdrowo - skąd w takim razie te ciągłe infekcje?
Moje 4letnie dziecko od grudnia do lutego ciągle chorowało (zaczeło do przedszkola chodzić, to wiadomo- styczność z dzieciakami i drobnoustrojami), w grudniu mu babeczka przepisała antybiotyk, miał ropny katar, więc mu pomogło na chwilę, ale to,co działo się w następnych tygodniach... Znowu coś złapał, znowu antybiotyk,mimo,że ja byłam przerażona. Za namową matki podawalam mu dalej jak kazała lekarka przez 14 dni. Kiedy nie przechodziło,udałam się znowu do lekarki, wypisała mu znowu inny antybiotyk. Zapytałam wtedy bezczelnie,bo zastanawiała się nad kilkoma, czy będzie strzelała, dopóki nie trafi w odpowiedni i czy jest pewna, ze to przez bakterie. Wstałam i wyszłam z synkiem, więcej tam nie wróciłam. A mojego syneczka wyleczyłam domowymi sposobami, sokiem z maliny i lipy i miodem. Od tamtego czasu nie zaszczyciliśmy swoją wizytą tej irytującej baby, natomiast szukam teraz pediatry z powołania, nie na papierku.
Jedynym momentem,w którym stosuję antybiotyki, jest problem z zapaleniem okolic uzębienia. Mam słabe zęby, ciasno przylegające do siebie, kruche i przez to co chwila mam z nimi problemy, szczególnie często zatykają mi się kanaliki, zawsze w innym zębie, co wywołuje opuchliznę i zbieranie się ropy pod dziąsłami, więc innego wyjścia niż antybiotyk nie widzę.
Niestety, antybiotyk nie tylko niszczy niebezpieczne dla zdrowia dziecka bakterie, ale także zaburza naturalną florę bakteryjną jelit. W konsekwencji dziecku grozi biegunka.Wśród wielu dostanych grup antybiotyków, niektóre są przeciwwskazane u dzieci (np. antybiotyki z grupy tetracyklin, czy fluorochinolony), ale są też antybiotyki bezpieczne dla dzieci i właśnie z takich lekarz będzie korzystał w razie potrzeby.Ja jednak staram się unikać tego typu leczenia,no chyba że to już ostateczność.Lepiej czasami zadziałać profilaktycznie niż póżniej leczyć
Ja osobiście prowadzę krucjatę przeciwko lekarzom, którzy bezmyślnie i na byle co wypisują antybiotyk. To dzięki nim nie moge teraz wyleczyć poważnego zakażenia nerek - przez całe moje życie zjadłam tyle antybiotyków, że teraz bakterie są już na wszystko odporne. Teraz wiem, że antybiotyki wiele razy przepisano mi na zasadzie "nie wiem co jej jest, ale dam receptę na antybiotyk, to zawsze pomaga i będę ją miał/a z głowy"
Ja osobiście prowadzę krucjatę przeciwko lekarzom, którzy bezmyślnie i na byle co wypisują antybiotyk. To dzięki nim nie moge teraz wyleczyć poważnego zakażenia nerek - przez całe moje życie zjadłam tyle antybiotyków, że teraz bakterie są już na wszystko odporne. Teraz wiem, że antybiotyki wiele razy przepisano mi na zasadzie "nie wiem co jej jest, ale dam receptę na antybiotyk, to zawsze pomaga i będę ją miał/a z głowy"
Skąd ja to znam. Mam niestety podobne doswiadczenia. Owszem, czasami anytybiotyki są niezbędne, ale nie w każdej, nawet błahej sytuacji. Do tego trzeba pamiętać, że po jednej kuracji antybiotykowej organizm dochodzi do siebie przez 1,5 roku.
Nie chcę pisać, że antybiotyki są złe, bo czasem nie ma wyjścia i trzeba je brać. Natomiast nie można stosować antybiotyków przy byle przeziębieniu bo potem po latach się okaże że mamy mocno nadszarpniętą wątrobę oraz żołądek, a odporność tak osłabioną że co chwila się przeziębiamy Dlatego jeśli trzeba brać antybiotyk to jednocześnie powinno się stosować jakiś lek osłonowy czy odbudowujący florę bakteryjną układu pokarmowego. Najpopularniejszy na rynku jest trilac, więc chyba można napisać że jest skuteczny ... Przy okazji taka informacja, widziałam jakąś promocję ( w aptece za grosze w płocku na gałczyńskiego ) gdzie trilac kosztował grosze dosłownie. Nie ma więc co oszczędzać na zdrowiu, a z antybiotykami lepiej uważać
Faktycznie też spotkałam się z lekarzami, którzy, jak dla mnie, bezmyślnie wypisują antybiotyki. Najlepszym i nieszkodliwym "antybiotykiem" jest czosnek.
Przy antybiotykach [b]koniecznie[/] probiotyki.
probiotyki to podstawa przy leczeniu antybiotykami ,masz rację,moja koleżanka przyjmuje lacibios-femina w takich sytuacjach i sobie chwali,będę pamiętać
Witam wszystkie kobietki dbające o zdrowie. Tez jestem przeciwniczka antybiotyków. Gdy zaczynają sie zimowe klimaty staram sie regularnie jeść czosnek, pić wode z cytryną i dopóki o tym pamietam nic mnie nie rusza. Do tego regularnie ćwicze staram sie unikać białego pieczywa i cukru. Ostatnio trafiłam na ciekawy artykuł o diecie zasadowej. Wg niej w naszych organizmach żadne świństwo nie powinno sie rozwinąć popóki sami na to nie pozwolimy przez zakwaszenie organizmu. A odżywiająć sie zdrowo - przede wszytskim dużo warzyw i owoców omijając używki utrzymujemy odczyn zasadowy i nic nie powinno nas ruszyć. Ogólnie wyglada to dość restrykcyjnie ale fajnie byłoby spróbować. Niestety ostatanio dopadły mnie problemy i oczywiście od razu dostałam antybiotyk (augumentin) ale nic na osłone. No i juz mam ekfekty. Najgorsze są bóle brzucha. Pamiętam że kiedyś brałam lactoral ale teraz lekarz mi nic nie dał a w apteczce mamy wygrzebałam jakis inny probiotyk - provag. Myslicie, że to coś pomoże czy jeszcze raz do lekarza?
76 2011-07-25 19:20:50 Ostatnio edytowany przez NieInteresujSie (2011-07-25 19:22:44)
antybiotyki to jest dziadostwo ktore nas z biegiem czasu tylko nas oslabia, przynajmniej tak mi sie wydaje. ja bralem antybiotyk z 18 lat temu pod silnym przymusem mamy, babci. i z 3,4 lata temu ketanol bo mialem zlamana szczeke i bol przeszkadzal mi w pracy. nie chodze w ogole do lekarzy od czasu jak skonczylem 13 lat. wiec nie wiem czy to ja poprostu jestem odporny na choroby czy tez nie choruje wlasnie dlatego ze nie biore lekow. jak juz mi cos jest to sie klade i spie, max 2,3 dni jestem na chodzie.
najgorsze, że często lekarze przepisują antybiotyk mimo wszystko, na odwal, a często organizm tego nie wymaga.
ja od bardzo dawna nie biorę.
w zimę podczas gorączki, kaszlu i bólu stawów pomogła mi dwudniowa kuracja
witamina C (pomelo, pomarańcze i owoce ogółem) picie soku z białej kapusty i czosnkowo rosołowe rozgrzanie.
z antybiotykiem jest tak, że jak weźmiesz, to prawdopodobieństwo, że znowu zachorujesz po miesiącu-1,5 wynosi bardzo dużo.
antybiotyki-w ostateczności, albo po operacji.
owszem, uważamy na antybiotyki. ja muszę uważać szczególnie bo mam uczulenie na penicylynie, amoksycykline i wszelkie pochodne tych substancji. chociaż dziś to nie problem bo antybiotyków jest na rynku multum. Poza tym w stanach grypowych czy przeziębieniowych leczę się Pyralginą bo dziął świetnie przeciwgorączkowo i pomaga to zazwyczaj na tyle że po 3 dnaich wracam do siebie. Ale musze dodać że raczej dbam o zdrowie na co dzień. Antybiotyki powinny być brane dopiero gdy organizm nie jest w stanie sam sobie radzić z chorobą. Bo jak wiadomo osłabiają
ale co do tezy że w Polsce łyka się leki jak cukierki to nie przesadzałabym. Odsyłam do badań GUSU z 2011 opracowanych na podstawie specjalistycznych badań dotyczących spożycia leków na świecie. To prawda że spożycie leków w Polsce wzrosło. Ale dotyczy to przede wszytskim leków przeciwbólowych bez recepty, suplementów diety i leków niezbędych w schorzeniach takich jak nadciśnienie. Więc nie musi być to jednoznacznie negatywne zjawisko. Interpretacja tych badań jest złożona
Faktycznie antybiotyki powinno się brać tylko w razie konieczności. Gdy bierze się ich za dużo, to nie tylko problemem się stają zmiany w organizmie, ale też wzrost odporności bakterii na dany antybiotyk. Po jakimś czasie dany antybiotyk po prostu przestaje działać na dany szczep bakterii.
Na mnie najlepiej działa czosnek. Robię sobie taki syrop: czosnek pokrojony w plasterki zalewam sokiem z kilku cytryn i dodaję kilka łyżeczek miodu. Nic tak szybko nie pomaga mi z chorobą. Jeśli przydarzy mi się mieć jeszcze gorączkę, to biorę pyralginę. Wtedy to już mi szybciutko przechodzi
Antybiotyki (z greki anti ? przeciw, bios ? życie) - nazwa odwołuje się do zabójczego dla żywych bakterii działania antybiotyków... Działaniem niepożądanym antybiotyków zwłaszcza podawanych doustnie, jest możliwość zmniejszenia lub znacznego wytrzebienia naturalnej flory bakteryjnej człowieka
nie domonizujmy jednak - jak są ważne wskazania - trzeba brać
OJjj.. staram się unikać antybiotyków jak tylko się da Wolę wszystko inne tylko nie to!!
ja przy antybiotykoterapii stosuje lactoral, saeszetka rozpuszczona w szklance wody wiem że pochodzi ze szczepów polskich a to chyba najważniejsze
ja też znam lactoral i stosuję przy antybiotykoterapii, jak nie biorę niczego osłonowego to mam biegunki, wtedy dużo piję i biorę orsalit na uzupełnienie minerałów i płynów, ale teraz pamiętam, by mieć zawsze jakiś probiotyk
86 2016-02-08 14:43:41 Ostatnio edytowany przez cslady (2016-02-08 14:49:22)
Antybiotyki, to ostateczność, jeśli organizm nie radzi sobie z chorobą, ale nadużywanie to słaby pomysł. Dodatkowo, jeśli antybiotyki, to tylko przy osłonie dla organizmu. Spam, tego używam i nie ma skutków ubocznych.
U mnie czy u dzieci to też idę po antybiotyk ostatecznie jak już nic nie pomaga. Ale przy zwykłym przeziębieniu czy grypie są lepsze domowe sposoby np. syrop z cebuli czy herbata z cytryną, inhalacje, jak gorączka to zimne okłady itp. Czasami bywa tak że i one zawodzą to wtedy też warto sięgnąć po jakieś syropy z apteki np. pelafen kid ale są różne w zależności na jaki wiek. A jak to już nie pomaga wtedy udaje się po pomoc do lekarza. Wtedy on decyduje czy podać antybiotyk czy nie:)
Ja od jakiegoś czasu staram się w ogóle nie korzystać z takich specyfików, dzisiejszy rynek farmakologiczny to jedna wielka sekta w białych rękawiczkach, od kiedy zacząłem interesowac sie tematem zdrowego stylu zycia. Leki poszly w odstawke. Kazda chorobe da sie przezwyciezyc siegajac do natury. Wpierw polecam wykonac odpowiednie badania, np z zywej kropli krwki, wiele osrodkow posiada nowoczesna aparature i te badania kompleksowe wychodza duzo taniej. Nastepnie polecam brac sie za odkwaszanie organizmu, naturalne ziola takie jak ojca grzegorza zakupione np w herbalfan albo inne preparaty witaminowo mineralowe zdecydowanie w tym pomagaja, nie raz kupuje kwasy omega 3, koenzym q10 plus miazsz z aloesu witamine c/magnez potas, w polaczeniu z drowa dieta i ruchem idzie zmienic w swoim zyciu wszystko