Może dosadnie powiedziane, ale - jak wam się pracuje z idiotami? Myślę, że wiele osób współpracowało z kimś, kto nic nie rozumiał, niezależnie ile czasu poświęciło się na szkolenie, tłumaczenie, jednym uchem wpada, drugim wypada, zawsze jakaś katastrofa komputerowa, która dotyka właśnie te pliki, na których pracuje zespół i są ważne w danym momencie, ciągle robił mnóstwo trywialnych błędów... finalnie oczywiście poważna praca spada na resztę zespołu, w końcu liczy się efekt pracy. Jak reagujecie na osoby, które np. snują się całymi dniami po firmie, gadają ze wszystkimi, przeszkadzają w pracy, ale są nie do ruszenia w firmie. Mam znajomą, która ma własną firmę, no ale nie jest zbyt bystra, natomiast ma gadane - mi nie chciałoby się tyle gadać, przymilać się, by ktoś odwalił za mnie robotę, źle bym się czuła, gdybym miała się zajmować, czymś o czym nie mam zielonego pojęcia, ale ona ma taką naturę, złoty klient firmy telekomunikacyjnych , jej firma raczej słabo, ale działa.
Macie sposoby na idiotów w pracy?
Tak.
Wypowiedzenie umowy
Niestety tak czasami bywa.Osobiście "problem" mnie nie dotyczy,ponieważ sama jestem sobie sterem i okrętem.Pamiętam natomiast sytuację sprzed lat,gdzie jeden z moich znajomych,skądinąd świetny pracownik,awansując...poważnie się zatracił.I wraz z nabyciem wyższego stanowiska,utracił zdolność logicznego myślenia.A skutkowało to tym,że oprócz powszechnego ośmieszania się w oczach podwładnych,robił wręcz książkowe błędy,doprowadzając firmę w pierwszej kolejności do utraty świetnie wykształconej kadry,dobrych "płatników",na zamknięciu firmy pod kreską kończąc.I nie można mówić o nim,że był/jest idiotą,bo jako pracownik inwestował w siebie i był zawsze na bieżąco.Awansując...stanął w miejscu jak "grabie w gnoju".Myślał,że samo się zrobi.
Mnie denerwowałby pracownik,czy współpracownik...za którego muszę wykonać jakąś pracę,bo on się snuje,parzy kawkę, czy zajmuje się wszystkim innym oprócz pracy i na dodatek, ma na takie działania taryfę ulgową.W takim przypadku,ktoś bazuje na tym,że robotę wykona inny,więc bez spiny.
Tak, posiadanie takiej osoby w pracy, to strata, nie tylko wymierna, w wynikach, ale przede wszystkim w atmosferze w zespole - wypowiedzenie złożone przez tych dobrych pracowników to strata dobrych pracowników, a problem zostaje
Mój M. też pracował z takim młodym, świeżo awansowanym - pamiętam jak kiedyś założyli się o piwo, że szef znajdzie błąd w oprogramowaniu... no i siedział, testował, szukał, coś co już było znane, a jego praca leżała zaniedbana, szereg takich błędów kompletnie rozłożył projekt.
Pamiętam historię mojej znajomej ze studiów - gdy mieli zrobić wspólna pracę. Gdy zbliżał się termin, nagle okazało się, że każdy ma coś ważnego do zrobienia, no i G. musiała robotę odwalić sam, bo nie chciała zawalić przedmiotu.
Wymienić kadrę,czy nawet pozbyć się jej, na rzecz jednego pożytecznego idioty,jest nieopłacalne
Nie do ruszenia, to jest Dąb "Bartek"...reszta, to kwestia opłacalności i prestiżu firmy.
Ciężko odnieść się do pytania, ponieważ sytuacja jest przedstawiona ogólnikowo. Ile lat ma pracownik ? ile lat pracuje w firmie ? czy jego postawa wynika z braku umiejętności czy braku motywacji ?
W takich sytuacjach na pewno pomaga pochylenie się nad sposobem zarządzania sytuacyjnego, która jest świetnie przedstawiona w książce "Jednominutowy menadżer" Ken Blancherd oraz szeroko pojętym pokolniem Y :)
Jak reagujecie na osoby, które np. snują się całymi dniami po firmie, gadają ze wszystkimi, przeszkadzają w pracy, ale są nie do ruszenia w firmie.
Smętne snucie się po korytarzach, "ciucianie" ze współpracownikami, czy "roztaczanie widoków" przez niektóre firmowe egzemplarze, specjalnie mnie już nie rusza. Podchodzę do tego ze sporym zrozumieniem, bo w końcu ośmiogodzinne oczekiwanie na koniec pracy, może być męczące... Gorzej jednak, gdy takie indywiduum trafi się w kadrze zarządzającej... w dodatku mną. Matko, ależ mną potrafi czasami " nerw szarpnąć "
Prawda jest niestety taka, że istnieje całkiem sporo takich miejsc pracy, gdzie osób niekompetentnych i jednocześnie nie do ruszenia jest bardzo dużo. Wszystko co można w takiej sytuacji zrobić, to przyjąć ten fakt do wiadomości lub zmienić miejsce pracy. Każdy kto pracował w jakimś urzędzie, czy spółce z udziałem Skarbu Państwa wie o czym mowa...
Wymienić kadrę,czy nawet pozbyć się jej, na rzecz jednego pożytecznego idioty,jest nieopłacalne
Jeśli sama zarządzasz swoją firmą, to decydujesz... chociaż i z tym bywa różnie. Znałam firmę, w której szef zatrudnił swoją kochankę, dał je dużo władzy w firmie, co zabawne - ich związek szybko się rozpadł, z firmy odeszło kilku dobrych pracowników, ale ona postanowiła tkwić na stanowisku za bardzo duże pieniądze. Gość nie mógł jej zwolnić (efekt uboczny zbyt bliskiej relacji, chyba dziewczyna wiedziała jak wykorzystać wiedzę o tym człowieku).
Volver - państwówka, na niektórych stanowiskach można do emerytury przewegetować. Trochę jak w skeczu Jachimka o ZUSie.
Autorko, pytasz jak sie dostosowac do pracy z idiota czy jak ta sytuacje poprawic? Odpowiedz zalezy rowniez od kultury jaka panuje w Twojej firmie. Czy Ty masz problem z podwladnym czy ze wspolpracownikiem w zespole?