o wlasnie Klio dala idealny przyklad kuchni, jakich nie cierpie
Tak mi sie kojarzy ze skandynawskim stylem, polaczenie bieli i drewna. Te mdle kolory, wszystko wywalone na wierzchu... przyprawy, mlynki, mozdzierze, ksiazki, koszyczki, serweteczki, obrusiki, poleczki z talerzykami... brakuje jeszcze garnkow i patelni wiszacych na relingach. Ja to wszystko bym pochowala, poza stolem i krzeslami
Generalnie nie lubie bialych scian, ale jestem zmuszona miec takie w moim tzw. niebieskim pokoju, bo taka tylko tam pasuje.
Lazienke i kibelek mam wykafelkowane po sam sufit wlasnie z powodu, zeby bialej sciany nie bylo, bo inna tam tez nie pasuje, do caloksztaltu.
No taka dziwaczka jestem i nic nie poradze 
Ale jednak lazienke bym chciala zmienic na jakies bardziej zywe kolory. Juz mi troche mdlo w tej jasnosci. Tylko przeraza mnie to prucie tych plytek i ten pyl wszedzie.... I nie mam koncepcji kolorystycznej. Ale chyba najbardziej podoba mi sie ciemny brąz z ecru, czyli troche standardzik, stonowana elegancja. No tak, bardzo zywe te kolory 
Czarny w ciuchach jest ok, ale nie jako calosc. Ja cala w czerni wygladam tak smutno jak 5 groszy. Zreszta wydaje mi sie, ze wszyscy tak wygladaja :-)
W mojej szafie za malo jest czerwonego. I to musze zmienic. Ale czerwony zobowiazuje, bo zwraca uwage. Trzeba miec perfekcyjne wlosy, makijaz i reszte dodatkow... A ja nie lubie spedzac duzo czasu przed lustrem...
Olinka, przez Ciebie siedze w necie zamiast pracowac i ogladam aranzacje wnetrz, hi, hi. Wlasnie znalazlam takie cudo. Jak ja kocham takie monochromatyczne wnetrza! Dla wielu sa nudne jak flaki z olejem ale nie dla mnie.
