Zdradzane i zdradzające - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zdradzane i zdradzające

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 31 ]

1

Temat: Zdradzane i zdradzające

Witam,
nurtuje mnie takie pytanie. Dlaczego potępiamy kobiety, które romansują z żonatymi facetami, a wspieramy kobiety które zdradzają swoich mężów. Dlaczego facetów którzy zdradzają żony nazywamy burakami skoro oni to robią z nami czyli kobietami. Przecież kobieta zdradzona nie jest skrzywdzona tylko przez faceta, ale przez inną kobietę również. Są zapewne na tym forum kobiety, które powiedzą że zdrada jest ogólnie fe, ale to łatwo oceniać jeśli się nie przeżyło na własnej skórze takiej historii. Ja prawie przeżyłam, choć do niedawna byłam wielką przeciwniczką, i może dlatego udało mi się nad tym w porę zapanować, a może stchórzyłam, jednak nie podoba mi się, to że tu na tym forum, zamiast pomagać, często się tylko krytykuje i nie próbuje zrozumieć. Przecież nikt nie zdradza z przyjemności i dla zabawy, a na pewno nikt kto tu szuka pomocy. Za wieloma historiami kryje się jakiś dramat i jakaś podstawa takiego a nie innego postępowania. Może czasem trzeba się zgłębić w taką historię, dopytać, spróbować zrozumieć takie postępowanie, a nie zmywać komuś z góry głowę. Ja na tym forum też szukałam wsparcia, a otrzymałam w większości suche zalecenia i kazanie co jest dobre a co złe. Ja wiedziałam co jest dobre a co nie, tylko potrzebowałam, aby ktoś mnie wysłuchał i spróbował zrozumieć. Zaraz usłyszę że szukałam rozgrzeszenia, więc od razu prostuję: nie to nie prawda, szukałam wsparcia i dziękuję chyba dwóm dziewczynom, które miały dla mnie ciepłe słowo. Czasem za niby taką oczywistą sprawą kryje się wiele trudnych wątków, a gadanie typu ,, dogadaj się z mężem, albo się rozwiedź" to po prostu żenada, każdy tak umie napisać. W zasadzie ten mój wątek jest trochę dziwny, ale myślę że, porusza istotny temat i myślę że nie jestem sama w tych odczuciach. Czasami PANIE MĄDRALIŃSKIE spróbujcie zgłębić się w temat, nie krytykujcie, tylko pomagajcie. Straszne jest być zdradzoną, ale też nie łatwo jest kiedy samej jest się o krok od zdrady lub już się to zrobiło, kiedy serce się wyrywa, a rozum mówi stop, kiedy jakieś uczucie do innego mężczyzny lub kobiety uderza z wielkim impetem, a żona lub mąż nie są nam wcale obojętni, bo przecież życie nie jest czarne lub białe tylko ma wiele barw i wiele zakrętów.
Dziękuję i pozdrawiam wszystkich.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Zdradzane i zdradzające
lena22 napisał/a:

Witam,
nurtuje mnie takie pytanie. Dlaczego potępiamy kobiety, które romansują z żonatymi facetami, a wspieramy kobiety które zdradzają swoich mężów.

Konkretnie gdzie? Sama sobie zaprzeczasz - przecież narzekasz , że nie dostałaś wsparcia!

lena22 napisał/a:

Przecież nikt nie zdradza z przyjemności

Ależ skąd, to taka forma umartwiania się...

lena22 napisał/a:

Za wieloma historiami kryje się jakiś dramat i jakaś podstawa takiego a nie innego postępowania. Może czasem trzeba się zgłębić w taką historię, dopytać, spróbować zrozumieć takie postępowanie, a nie zmywać komuś z góry głowę.

Tak tu się zgodzę - dramat żony lub męża i reszty rodziny.

lena22 napisał/a:

Ja na tym forum też szukałam wsparcia, a otrzymałam w większości suche zalecenia i kazanie co jest dobre a co złe. Ja wiedziałam co jest dobre a co nie, tylko potrzebowałam, aby ktoś mnie wysłuchał i spróbował zrozumieć.

Tu nie chodzi o to, żeby WIEDZIEĆ. Tylko o to, żeby tą wiedzę jeszcze wykorzystać.

lena22 napisał/a:

Czasami PANIE MĄDRALIŃSKIE spróbujcie zgłębić się w temat, nie krytykujcie, tylko pomagajcie. Straszne jest być zdradzoną, ale też nie łatwo jest kiedy samej jest się o krok od zdrady lub już się to zrobiło, kiedy serce się wyrywa, a rozum mówi stop, kiedy jakieś uczucie do innego mężczyzny lub kobiety uderza z wielkim impetem, a żona lub mąż nie są nam wcale obojętni, bo przecież życie nie jest czarne lub białe tylko ma wiele barw i wiele zakrętów.
Dziękuję i pozdrawiam wszystkich.

Po co te złośliwości? No dobrze, to może Ty Pani Jeszcze Większa Mądralińska powiesz nam, co czuje kobieta zdradzana? Jakie to super uczucie? Bo rozumiem, że masz doświadczenie w tym zakresie?
Po co w takim razie pod swoim wątkiem podziękowałaś wszystkim za rady? Trzeba było napisać to, co myślisz: "Spadajcie naiwne idiotki. Nieważne, że depcze  się cudze życie i szczęście. Ważne, że że JA czuję to wspaniałe uczucie."
Komu Ty każesz zagłębiać się w temat? Tym, które zostały zdradzone? Kobieto, przeczytaj jeszcze raz, co napisałaś. Wystarczyło kochana nie zaczynać. A jak się zaczęło, to należy teraz ponieść tego konsekwencje - stanąć przed lustrem i powiedzieć: Byłam nieuczciwa. Oszukiwałam i własnego męża i jego żonę. Ale Tobie przecież chodziło o pomoc!
No, dobra to ja Ci pomogę.
Wiesz, super że przedkładasz swoje niesamowite doznania nad swoją i jego rodzinę. Tak trzymaj. Najlepiej w ogóle zapomnijcie, że macie rodziny - przecież to tylko balast, który utrudnia Wam rozwinięcie się Waszego wspaniałego związku.
Przecież jesteś uczciwa - nie będzie seksu, bo to by ich skrzywdziło. WOW - ależ jesteś odpowiedzialna. 
No i już wiesz, co powiesz kiedyś swojej córce, gdy mąż ją zdradzi - przeczytasz jej swojego posta. To będzie taka dobra matczyna rada, nie?

Odp: Zdradzane i zdradzające

Leno, takich absurdów to już dawno nie czytałam. Nie zdradzałam i chyba (?) nie byłam zdradzana, nie wdawałam się w romanse, bo nosiłam obrączkę...było mi źle i rozwiodłam się, a potem przyszedł czas na randki, uniesienia, westchnienia i nową miłość smile
W moim światopoglądzie nie mieści się miłość do kochanka i brak obojętności wobec partnera. Albo - albo. I jeszcze jedno, zło zawsze pozostaje złem, ono nie ma żadnych odcieni.

4 Ostatnio edytowany przez sayonara (2010-11-26 02:43:39)

Odp: Zdradzane i zdradzające

Niekochana 72, podpisuję się w 100% pod Twoimi słowami!!!!
Dodam po słowach Leny "zdrada jest ogólnie fe, ale to to łatwo oceniać, jak się nie przeżyło na własnej skórze..." - życzę Ci, żebyś "przeżyła na własnej skórze"- ale "po drugiej stronie barykady" jako ZDRADZONA , wtedy uczucie na pewno "uderzy Cię wielkim impetem w łeb smile Gwarantuję, że nie zobaczysz czarno- biało, ale wszystkie kolory tęczy smile
P.S. "Nikt nie zdradza z przyjemności czy dla zabawy (...)" ależ oczywiście :zdradza tylko z poczucia dobrze spełnionego obowiązku wobec ojczyzny i szeroko rozumianego dobra publicznego....Dawno nie czytałam tak bezsensownego rozumowania, jak Twoje Lena smile
Mówisz, że nikt nie pomaga osobom , które zdradzają? No cóż, to powinno Ci dać do myślenia....
Próbuję cię zrozumieć, ale wybacz- tylko wysłuchać mogę, ale może natura nie obdarzyła mnie taką empatią, żebym płakała nad sytuacją kogoś, kto zdradza i kłamie.
Jeśli TYLKO szukasz "ciepłych słów" na tym forum, a dostałaś je od "tylko" 2 dziewczyn to masz od trzeciej- wiem, wiem, miłość jest niespodziewana, spada jak mżawka i powoduje motylki w brzuchu i zawirowanie w głowie. Poddaj się jej, przecież to przecudne uczucie, nie marnuj swojej szansy na szczęście,zatrać się, nic innego nie jest ważne smile Olej resztę świata, nic nie jest warte tego , żebyś miała być nieszczęśliwa i odmawiała sobie "miłości" do której tęsknisz. Jakkolwiek ją rozumiesz...
Jak rozumiesz? smile  ja się nad tym zastanawiam............

5

Odp: Zdradzane i zdradzające

Leno22.. jako, ze jestem czlowiekiem otwartym moglbys mi podac przyklady takiej mowy wspierajacej?
np historia z tego forum.
1. Mam meza nudnego i leniwego oraz kochanka wygadanego i dobrego w lozku... nie wiem co zrobic
2. Kocham kochanke i cierpie z milosci ale poniewaz ona nie chce ze mna byc wiec zostalem z zona, ktorej nie kocham juz lata swietlne i nic nas nie laczy.Co robic?
3. Mam wspaniala zone, ktora jest wspaniala matka dla naszych dzieci..ale jest troche despotyczna i wymykam sie na pogaduchy z kims z kim zaczalem juz miec tez i seks. co robic?

a co do Twojego watku.. napisalas, ze bardzo sie broniliscie przed ta miloscia.
Moglabys napisac w punktach na czym ta obrona polegala... bo moze to byly slabe punkty i dlatego sie nie udalo wytrwac w milosci do meza? Moze wspolnie wymyslimy plan dzialania i bedziemy go serwowac zablakanym owieczkom... smile

6 Ostatnio edytowany przez sayonara (2010-11-26 03:52:56)

Odp: Zdradzane i zdradzające

Nie sądzisz Lena,że nazywając "Panie Mądralińskie" osoby, które być być może w nieudolny, albo bardzo szczery sposób próbują Ci powiedzieć lub podzielić się swoimi doświadczeniami obrażasz życzliwe Ci osoby? Wyobrażam sobie, jak ja zakładając wątek piszę : "Zdaję sobie sprawę, że jesteście idiotkami, ale mimo wszystko czy nikt nie ma ochoty zagłębić się w mój problem i oczekuję ciepłych słów...."
Dziękuję i pozdrawiam wszystkich

7

Odp: Zdradzane i zdradzające
niekochana72 napisał/a:
lena22 napisał/a:

Witam,
nurtuje mnie takie pytanie. Dlaczego potępiamy kobiety, które romansują z żonatymi facetami, a wspieramy kobiety które zdradzają swoich mężów.

Konkretnie gdzie? Sama sobie zaprzeczasz - przecież narzekasz , że nie dostałaś wsparcia!

lena22 napisał/a:

Przecież nikt nie zdradza z przyjemności

Ależ skąd, to taka forma umartwiania się...

lena22 napisał/a:

Za wieloma historiami kryje się jakiś dramat i jakaś podstawa takiego a nie innego postępowania. Może czasem trzeba się zgłębić w taką historię, dopytać, spróbować zrozumieć takie postępowanie, a nie zmywać komuś z góry głowę.

Tak tu się zgodzę - dramat żony lub męża i reszty rodziny.

lena22 napisał/a:

Ja na tym forum też szukałam wsparcia, a otrzymałam w większości suche zalecenia i kazanie co jest dobre a co złe. Ja wiedziałam co jest dobre a co nie, tylko potrzebowałam, aby ktoś mnie wysłuchał i spróbował zrozumieć.

Tu nie chodzi o to, żeby WIEDZIEĆ. Tylko o to, żeby tą wiedzę jeszcze wykorzystać.

lena22 napisał/a:

Czasami PANIE MĄDRALIŃSKIE spróbujcie zgłębić się w temat, nie krytykujcie, tylko pomagajcie. Straszne jest być zdradzoną, ale też nie łatwo jest kiedy samej jest się o krok od zdrady lub już się to zrobiło, kiedy serce się wyrywa, a rozum mówi stop, kiedy jakieś uczucie do innego mężczyzny lub kobiety uderza z wielkim impetem, a żona lub mąż nie są nam wcale obojętni, bo przecież życie nie jest czarne lub białe tylko ma wiele barw i wiele zakrętów.
Dziękuję i pozdrawiam wszystkich.

Po co te złośliwości? No dobrze, to może Ty Pani Jeszcze Większa Mądralińska powiesz nam, co czuje kobieta zdradzana? Jakie to super uczucie? Bo rozumiem, że masz doświadczenie w tym zakresie?
Po co w takim razie pod swoim wątkiem podziękowałaś wszystkim za rady? Trzeba było napisać to, co myślisz: "Spadajcie naiwne idiotki. Nieważne, że depcze  się cudze życie i szczęście. Ważne, że że JA czuję to wspaniałe uczucie."
Komu Ty każesz zagłębiać się w temat? Tym, które zostały zdradzone? Kobieto, przeczytaj jeszcze raz, co napisałaś. Wystarczyło kochana nie zaczynać. A jak się zaczęło, to należy teraz ponieść tego konsekwencje - stanąć przed lustrem i powiedzieć: Byłam nieuczciwa. Oszukiwałam i własnego męża i jego żonę. Ale Tobie przecież chodziło o pomoc!
No, dobra to ja Ci pomogę.
Wiesz, super że przedkładasz swoje niesamowite doznania nad swoją i jego rodzinę. Tak trzymaj. Najlepiej w ogóle zapomnijcie, że macie rodziny - przecież to tylko balast, który utrudnia Wam rozwinięcie się Waszego wspaniałego związku.
Przecież jesteś uczciwa - nie będzie seksu, bo to by ich skrzywdziło. WOW - ależ jesteś odpowiedzialna. 
No i już wiesz, co powiesz kiedyś swojej córce, gdy mąż ją zdradzi - przeczytasz jej swojego posta. To będzie taka dobra matczyna rada, nie?

I to jest właśnie odpowiedź kobiety, dla kobiety. Najlepiej oburzyć się i dokopać. To właśnie ty nie widzisz nic poza czubkiem własnego nosa i nie potrafisz czytać pomiędzy wierszami. Nikogo nie chciałam tutaj obrażać tylko dać do zrozumienia, że nie da się tak po prostu czegoś zniszczyć lub ocalić. W człowieku są emocje i nie da się nimi sterować poprzez pilocik. Pewnie, ze podziękowałam za wszystkie porady pod swoim poprzednim postem, bo byłam wtedy w kiepskiej kondycji emocjonalnej i nie miałam ochoty, na przepychanki, ale chcę powiedzieć, że tylko te kobiety które próbowały mnie zrozumieć trafiły do mnie i im bardzo dziękuję. Potem czytałam wiele innych porad dla innych kobiet i ręce mi coraz bardziej opadały, kompletny brak pomocy tylko ciągła krytyka. I o to mi właśnie chodzi, myślicie że jak dokopiecie to się obudzi, a to nie zawsze tak działa. Wracając do twojej wypowiedzi , że nie interesuje mnie ani jego rodzina, ani moja, to jest właśnie dowód na to jak bardzo chcesz pomagać i jak twoje wypowiedzi są trafne. Czy wiesz jak potoczyła się moja historia, dlaczego posądzasz mnie o zdradę jak nic o mnie nie wiesz, po prostu założyłaś sobie że tak jest, więc tak być musi. Dlatego powiem Ci, że nikogo nie zdradziłam, właśnie dlatego, że ważne są te dwie rodziny, a jak już tak bardzo  bronisz tej biednej zdradzonej według Ciebie żony, to powiem Ci, że nie taka ona złota i zrobiła to czego ja nie zrobiłam, mając na uwadze także jej uczucia.

8

Odp: Zdradzane i zdradzające
sayonara napisał/a:

Nie sądzisz Lena,że nazywając "Panie Mądralińskie" osoby, które być być może w nieudolny, albo bardzo szczery sposób próbują Ci powiedzieć lub podzielić się swoimi doświadczeniami obrażasz życzliwe Ci osoby? Wyobrażam sobie, jak ja zakładając wątek piszę : "Zdaję sobie sprawę, że jesteście idiotkami, ale mimo wszystko czy nikt nie ma ochoty zagłębić się w mój problem i oczekuję ciepłych słów...."
Dziękuję i pozdrawiam wszystkich

Nikogo nie uważam za idiotę. Te ,, Panie Mądralińskie" było po to, aby dać do zrozumienia, że to forum jest po to aby pomagać rozwiązywać problemy, wspierać duchowo, owszem wyrażać swoje opinie, ale w sposób przemyślany i delikatny. Pamiętasz tę przypowieść o nierządnicy i kamieniach? Czy znalazłaby się tu chociaż jedna, która rzuciłaby tym kamieniem? Może znalazłaby się taka, ale to by świadczyło tylko o jej pysze. Każdy w życiu błądzi i popełnia błędy i ważne gdy chce je naprawić.

9

Odp: Zdradzane i zdradzające

Do wszystkich, które nie zrozumiały mojego poprzedniego posta: nikogo nie zdradziłam, pozostaliśmy na etapie zwykłej znajomości, miałam wtedy rozterki jak to się potoczy, minęło sporo czasu i nic się nie wydarzyło, a ja wróciłam na właściwe tory, więc proszę nie osadzać mnie o coś czego nie zrobiłam. Właśnie te wasze wypowiedzi świadczą o tym jak zgłębiacie problem i jak próbujecie dowiedzieć się co jest na rzeczy. Ale przecież po co, jak lepiej od razu w łeb, aż wszystkie kolory tęczy się pokażą.

10

Odp: Zdradzane i zdradzające
Zazdrosc napisał/a:

a co do Twojego watku.. napisalas, ze bardzo sie broniliscie przed ta miloscia.
Moglabys napisac w punktach na czym ta obrona polegala... bo moze to byly slabe punkty i dlatego sie nie udalo wytrwac w milosci do meza? Moze wspolnie wymyslimy plan dzialania i bedziemy go serwowac zablakanym owieczkom... smile

11 Ostatnio edytowany przez gazia (2010-11-26 14:34:30)

Odp: Zdradzane i zdradzające

LENA, broniłas sie przed miłoscia? Czyli meza  nie kochasz. Jeden facio zmanipulował Cię swoimi zwierzeniami, ze on taki ma"l"y, ze nikt go nie rozumie, że z nikim nie sypia, że go zona wykańcza , bo jest zbyt troskliwa?
A ty rozpostarłas  nad nim swój parasol ochronny , czyli swój urok osobisty wzmozony dla potrzeby chwili? Bo byłaś o krok od bary bary, ale co Cie powstrzymalo? Jego brak odwagi, czy zdecydowania ,przepraszam, ale czegos nie rozumiem.
Dla mnie jest ta Twoja opowieśc w "kolorach tęczy-jak napisałas sama" uwodzenia flirtem nie swioich mężów.

12

Odp: Zdradzane i zdradzające

Witaj Lena!
Przeczytalam Twoje wszystkie (!) posty zanim zdecydowała się do Ciebie napisać kilka słow.
Ale na początku mam pytanie: dlaczego pojawiłaś się na forum?
Piszesz, że potrzebujesz pomocy, zrozumienia itp. ale jeśli ktoś ma poglądy odmienne od Twoich i je Tobie przedstawia to jesteś niezadowolona. Powiedz, czy oczekujesz niejako przyklaśnięcia? Rozgrzeszenia? Bo jeśli tak to może być z tym trudno.
Wytłumacz mi Lena co mamy zrozumieć bo Twój sposób rozumowania jakoś do mnie nie trafia. Ja mimo szczerych chęci nie widzę aby Twoje postępowanie było racjonalne i przynoszące korzyści komukolwiek. Na dłuższą metę czeka Cię katastrofa, ale to Twoje życie. Niestety konsekwencje poniesie wiele osób, nie tylko Ty i Twój znajomy.
Piszesz, że niektóre zachowania Twojego męża Cię drażnią. Powiedz, jak chcesz rozwiązać ten problem? Poza domem - spędzając miłe chwile z innym mężczyzną? Nie da się - uwierz mi. Gdybyś zapytała co konkretnie zrobić z tym fantrm na pewno dostałabyś wiele cennych wskazówek.
Piszesz, że nie zdradzasz przecież męża. Zdradzasz go. Zdradzasz mentalnie! Powiedz z ręką na sercu ile razy marzyłaś o seksie z tym "przyjacielem", ile czasu poświęcasz, aby o nim myśleć, ile razy porównujesz męza do niego? Od tego już tylko krok do spełnienia... I CO DALEJ ???
Do tego już teraz wyrażasz się niepochlebnie o żonie "przyjaciela". Czy Ty ją znasz?  Czy z nią choćby  rozmawiałaś? Czy opierasz się tylko na tym co on Ci powiedział na jej temat? Wybacz Lena, ale "żona jędza" to typowy slogan w ustach kochanki (na razie jeszcze mentalnej). Nie odbieraj tego jako krytyki tylko uwierz, że patrząc z boku widać to na pierwszy rzut oka.
Piszesz, że chciałabyś zrozumienia bo przecież emocje to emocje - sa poza kontrolą. Hmmmm... No niestety nie. Emocje powstają w pewien określony sposób tzn. musi zajść pewien proces (psychologia poznawcza). Otóż NAJPERW JEST MYŚL, a emocje są odzwierciedleniem tego co mamy w głowie. A skoro jesteśmy homo sapiens to po pierwsze mamy zdolność, a po drugie OBOWIĄZEK panować nad myślami. Tym sposobem panujemy nad emocjami.
Ty widać w jakimś momencie dopuściłaś w swojej głowie do powastania pewnej myśli... a potem powstały emocje... a teraz nakręcasz się nadal.
Naprawdę Lena, patrząc na Twoje wpisy, wyglądasz na inteligentną babkę. Przemyśl to co napisałam i zrób coś konstruktywnego z sytuacją, w jaką się pakujesz.
Pozdrawiam.

13

Odp: Zdradzane i zdradzające
mama.Niki napisał/a:

Witaj Lena!
Przeczytalam Twoje wszystkie (!) posty zanim zdecydowała się do Ciebie napisać kilka słow.
Ale na początku mam pytanie: dlaczego pojawiłaś się na forum?
Piszesz, że potrzebujesz pomocy, zrozumienia itp. ale jeśli ktoś ma poglądy odmienne od Twoich i je Tobie przedstawia to jesteś niezadowolona. Powiedz, czy oczekujesz niejako przyklaśnięcia? Rozgrzeszenia? Bo jeśli tak to może być z tym trudno.
Wytłumacz mi Lena co mamy zrozumieć bo Twój sposób rozumowania jakoś do mnie nie trafia. Ja mimo szczerych chęci nie widzę aby Twoje postępowanie było racjonalne i przynoszące korzyści komukolwiek. Na dłuższą metę czeka Cię katastrofa, ale to Twoje życie. Niestety konsekwencje poniesie wiele osób, nie tylko Ty i Twój znajomy.
Piszesz, że niektóre zachowania Twojego męża Cię drażnią. Powiedz, jak chcesz rozwiązać ten problem? Poza domem - spędzając miłe chwile z innym mężczyzną? Nie da się - uwierz mi. Gdybyś zapytała co konkretnie zrobić z tym fantrm na pewno dostałabyś wiele cennych wskazówek.
Piszesz, że nie zdradzasz przecież męża. Zdradzasz go. Zdradzasz mentalnie! Powiedz z ręką na sercu ile razy marzyłaś o seksie z tym "przyjacielem", ile czasu poświęcasz, aby o nim myśleć, ile razy porównujesz męza do niego? Od tego już tylko krok do spełnienia... I CO DALEJ ???
Do tego już teraz wyrażasz się niepochlebnie o żonie "przyjaciela". Czy Ty ją znasz?  Czy z nią choćby  rozmawiałaś? Czy opierasz się tylko na tym co on Ci powiedział na jej temat? Wybacz Lena, ale "żona jędza" to typowy slogan w ustach kochanki (na razie jeszcze mentalnej). Nie odbieraj tego jako krytyki tylko uwierz, że patrząc z boku widać to na pierwszy rzut oka.
Piszesz, że chciałabyś zrozumienia bo przecież emocje to emocje - sa poza kontrolą. Hmmmm... No niestety nie. Emocje powstają w pewien określony sposób tzn. musi zajść pewien proces (psychologia poznawcza). Otóż NAJPERW JEST MYŚL, a emocje są odzwierciedleniem tego co mamy w głowie. A skoro jesteśmy homo sapiens to po pierwsze mamy zdolność, a po drugie OBOWIĄZEK panować nad myślami. Tym sposobem panujemy nad emocjami.
Ty widać w jakimś momencie dopuściłaś w swojej głowie do powastania pewnej myśli... a potem powstały emocje... a teraz nakręcasz się nadal.
Naprawdę Lena, patrząc na Twoje wpisy, wyglądasz na inteligentną babkę. Przemyśl to co napisałam i zrób coś konstruktywnego z sytuacją, w jaką się pakujesz.
Pozdrawiam.

Dziękuję za tę wypowiedź, naprawdę, z całego serca. To jest właśnie rada na jaką czekałam, na jaką czekają inne kobiety w podobnej sytuacji. Przeczytałaś też zapewne inne, wcześniejsze odpowiedzi na mojego posta. To właśnie o takie odpowiedzi mi chodziło, kiedy napisałam ,,PANIE MĄDRALIŃSKIE". Dlatego napisałam tego posta, aby było więcej takich wypowiedzi jak ta , którą od Ciebie otrzymałam. Każdy ma prawo mieć swoje zdanie i ja tego nie neguję, ale chodzi o formę tę wypowiedzi. Ja wiem, że nie jestem do końca czysta, na pewno moje wyrzuty sumienia nie są bez podstaw, ale uwierz, że już nie nakręcam się, a jego żona nie jest wcale jędzą, to taka sama kobieta jak ja, też była słaba w pewnym momencie i uległa ułudzie, ja w porę zrozumiałam, że nie tędy droga, a o tej sytuacji wiem już od dawna, jeszcze zanim cokolwiek się wydarzyło między mną a nim, chociaż nie wiem czy można to tak nazwać. I chciałabym dodać, że też dlatego, iż On jest człowiekiem dobrym i rozumnym wszystko wróciło do normy. Oboje doszliśmy do wniosku ,że w życiu najważniejsze są inne wartości takie jak rodzina, a nie własne samozadowolenie.
Jeszcze chciałabym dodać, że nigdy nie porównywałam ich obu, bo to by było dopiero świństwo.
Pozdrawiam

14

Odp: Zdradzane i zdradzające
lena22 napisał/a:
niekochana72 napisał/a:
lena22 napisał/a:

Witam,
nurtuje mnie takie pytanie. Dlaczego potępiamy kobiety, które romansują z żonatymi facetami, a wspieramy kobiety które zdradzają swoich mężów.

Konkretnie gdzie? Sama sobie zaprzeczasz - przecież narzekasz , że nie dostałaś wsparcia!

lena22 napisał/a:

Przecież nikt nie zdradza z przyjemności

Ależ skąd, to taka forma umartwiania się...

lena22 napisał/a:

Za wieloma historiami kryje się jakiś dramat i jakaś podstawa takiego a nie innego postępowania. Może czasem trzeba się zgłębić w taką historię, dopytać, spróbować zrozumieć takie postępowanie, a nie zmywać komuś z góry głowę.

Tak tu się zgodzę - dramat żony lub męża i reszty rodziny.

lena22 napisał/a:

Ja na tym forum też szukałam wsparcia, a otrzymałam w większości suche zalecenia i kazanie co jest dobre a co złe. Ja wiedziałam co jest dobre a co nie, tylko potrzebowałam, aby ktoś mnie wysłuchał i spróbował zrozumieć.

Tu nie chodzi o to, żeby WIEDZIEĆ. Tylko o to, żeby tą wiedzę jeszcze wykorzystać.

lena22 napisał/a:

Czasami PANIE MĄDRALIŃSKIE spróbujcie zgłębić się w temat, nie krytykujcie, tylko pomagajcie. Straszne jest być zdradzoną, ale też nie łatwo jest kiedy samej jest się o krok od zdrady lub już się to zrobiło, kiedy serce się wyrywa, a rozum mówi stop, kiedy jakieś uczucie do innego mężczyzny lub kobiety uderza z wielkim impetem, a żona lub mąż nie są nam wcale obojętni, bo przecież życie nie jest czarne lub białe tylko ma wiele barw i wiele zakrętów.
Dziękuję i pozdrawiam wszystkich.

Po co te złośliwości? No dobrze, to może Ty Pani Jeszcze Większa Mądralińska powiesz nam, co czuje kobieta zdradzana? Jakie to super uczucie? Bo rozumiem, że masz doświadczenie w tym zakresie?
Po co w takim razie pod swoim wątkiem podziękowałaś wszystkim za rady? Trzeba było napisać to, co myślisz: "Spadajcie naiwne idiotki. Nieważne, że depcze  się cudze życie i szczęście. Ważne, że że JA czuję to wspaniałe uczucie."
Komu Ty każesz zagłębiać się w temat? Tym, które zostały zdradzone? Kobieto, przeczytaj jeszcze raz, co napisałaś. Wystarczyło kochana nie zaczynać. A jak się zaczęło, to należy teraz ponieść tego konsekwencje - stanąć przed lustrem i powiedzieć: Byłam nieuczciwa. Oszukiwałam i własnego męża i jego żonę. Ale Tobie przecież chodziło o pomoc!
No, dobra to ja Ci pomogę.
Wiesz, super że przedkładasz swoje niesamowite doznania nad swoją i jego rodzinę. Tak trzymaj. Najlepiej w ogóle zapomnijcie, że macie rodziny - przecież to tylko balast, który utrudnia Wam rozwinięcie się Waszego wspaniałego związku.
Przecież jesteś uczciwa - nie będzie seksu, bo to by ich skrzywdziło. WOW - ależ jesteś odpowiedzialna. 
No i już wiesz, co powiesz kiedyś swojej córce, gdy mąż ją zdradzi - przeczytasz jej swojego posta. To będzie taka dobra matczyna rada, nie?

I to jest właśnie odpowiedź kobiety, dla kobiety. Najlepiej oburzyć się i dokopać. To właśnie ty nie widzisz nic poza czubkiem własnego nosa i nie potrafisz czytać pomiędzy wierszami. Nikogo nie chciałam tutaj obrażać tylko dać do zrozumienia, że nie da się tak po prostu czegoś zniszczyć lub ocalić. W człowieku są emocje i nie da się nimi sterować poprzez pilocik. Pewnie, ze podziękowałam za wszystkie porady pod swoim poprzednim postem, bo byłam wtedy w kiepskiej kondycji emocjonalnej i nie miałam ochoty, na przepychanki, ale chcę powiedzieć, że tylko te kobiety które próbowały mnie zrozumieć trafiły do mnie i im bardzo dziękuję. Potem czytałam wiele innych porad dla innych kobiet i ręce mi coraz bardziej opadały, kompletny brak pomocy tylko ciągła krytyka. I o to mi właśnie chodzi, myślicie że jak dokopiecie to się obudzi, a to nie zawsze tak działa. Wracając do twojej wypowiedzi , że nie interesuje mnie ani jego rodzina, ani moja, to jest właśnie dowód na to jak bardzo chcesz pomagać i jak twoje wypowiedzi są trafne. Czy wiesz jak potoczyła się moja historia, dlaczego posądzasz mnie o zdradę jak nic o mnie nie wiesz, po prostu założyłaś sobie że tak jest, więc tak być musi. Dlatego powiem Ci, że nikogo nie zdradziłam, właśnie dlatego, że ważne są te dwie rodziny, a jak już tak bardzo  bronisz tej biednej zdradzonej według Ciebie żony, to powiem Ci, że nie taka ona złota i zrobiła to czego ja nie zrobiłam, mając na uwadze także jej uczucia.

Lena, to jest odpowiedź CZŁOWIEKA do CZŁOWIEKA. I Ty sugerujesz nam, że nie rozumiemy, co napisałaś?
Sorki, ale dla mnie nie ma znaczenie płeć osoby, która zdradza.
Kochana człowiek dojrzały emocjonalnie (a Twój wiek raczej już tego wymaga) nie ładuję się w sytuacje, z którymi potem sobie nie radzi. Czy Ty masz 15 lat? Bo tekst "nie da się sterować emocjami" to 15-latka mogłaby napisać. I oczywiście, że da się tak po prostu coś zniszczyć lub ocalić. I Ty najwyraźniej nie zdajesz sobie sprawy, jak szybko.
Wcale mnie nie dziwi, że "tylko te kobiety które próbowały mnie zrozumieć trafiły do mnie i im bardzo dziękuję" - właśnie to pisałyśmy - Ty nie oczekiwałaś rady tylko pogłaskania po główce.
Nikogo nie zdradziłaś? No to wklejam Ci Twój cytat, żebyś sobie przypomniała, co napisałaś:"poznałam człowieka z którym wspaniale mi się rozmawia, śmiejemy się ile wlezie, kiedy trzeba rozmawiamy poważnie, jestem przy nim spokojna, odprężona, jestem po prostu sobą. Do tej pory tylko przytuliliśmy się. Nie chcemy żeby zaszło to dalej, ale nie potrafimy zrezygnować z tych kontaktów.  (...)Zastanawiam się czy można kochać dwóch mężczyzn naraz?" Bo chyba nie sądzisz, ze zdrada sprowadza się do seksu?
I jeszcze jeden cytat, tak na deser:"Myślę, że te wszystkie mądre rady co jest słuszne , a co nie, piszą kobiety, które jeszcze nie spotkały na swojej drodze takiej sytuacji, jak im się to trafi to zmiękną i będą bardziej przychylne. Te kobiety, które to przeżyły mają wiele delikatności w swoich wypowiedziach i piszą naprawdę piękne porady" Otóż  chciałam Ci uświadomić, że jedyne, co Tobie zmiękło to tzw kręgosłup moralny. Zastanów się, czy tak samo tłumaczyłabyś swojego męża, gdyby to On miał taka przygodę? Czasem najprościej jest postawić się na czyimś miejscu.
A jak nie masz ochoty posłuchać zdania innych, to napisz to w temacie posta, wtedy nie będziemy zaglądać.

15

Odp: Zdradzane i zdradzające

A może bardziej chodzi nie o to co się pisze, ale w jaki sposób się pisze oraz o to że próba zrozumienia kogoś nie oznacza automatycznie zgody i pochwały tegoż zachowania. 
Ciekawe jest też wymaganie od kogoś zrozumienia dla swojej sytuacji nie wchodząc wcale w sytuację czyjąś.

16

Odp: Zdradzane i zdradzające

A ja mam do Was pytanie. Czy ktoras z dziewczyn, ktore sie wypowiedzialy, zdradzily, nie wazne czy to moralnie, emocjonalnie czy fizycznie????

17

Odp: Zdradzane i zdradzające

Władowałam się w sytuacje z którą nie mogłam sobie poradzić ,to była ja jakaś forma uzależnienia.On zawsze był szczery nigdy nie obiecywał gruszek na niebie -nie było ściemy typu -moja partnerka jest be,ty jesteś super.Ja ,jak to mówił byłam odskocznią od rzeczywistości.Był cudownym kochankiem ,nie wiedziałam ze seks może być tak cudowny.Ale po seksie ze mną otwierało się jego serce -i zaczął mówić o NIEJ,o kobiecie z którą dzielił radości i smutki dnia codziennego.
    Łatwo jest oszukiwać samego siebie i lubimy tych który w tym kłamstwie ułatwiają nam trwać.Ja dzięki Bogu mam osoby przed którymi mogę otworzyć swoje serce,opowiedzieć prawdę o sobie i nie muszę się bać że zostanę osądzona.
   Myślę że każdy dobrze wie co jest dobre a co złe.Mamy wolną wole i możemy dokonywać wyborów.Ja wiem jedno nigdy więcej nie będę już zabawką,odskocznią od rzeczywistości

18

Odp: Zdradzane i zdradzające
konwalia009 napisał/a:

A ja mam do Was pytanie. Czy ktoras z dziewczyn, ktore sie wypowiedzialy, zdradzily, nie wazne czy to moralnie, emocjonalnie czy fizycznie????

Było blisko do zdrady emocjonalnej, ale zdecydowałam, że nie. Typowe - ja nieszczęśliwa, on nieszczęśliwy - doskonale się więc rozumieliśmy, nie? Zerwałam wszelkie kontakty, bo poczułam, że może być kiepsko. Uważam, że w "problematycznych"  (wszelkiego rodzaju) sytuacjach zawsze warto postawić się na miejscu naszego partnera. I zadać sobie szczerze pytanie - czy chciałabym, żeby on/ona zrobił mi coś takiego? Ja odpowiedziałam: Nie.

Dario, myślę, że żadna kobieta nie marzy o ty, żeby być tą drugą. Wiele z nas funkcjonuje w chorych układach (jako małżonki lub kochanki) z potrzeby bycia kochaną. Dlatego godzimy się na oszukiwanie, "przekłamujemy" fakty. Brakuje w tym wszystkim szacunku i prawdziwej miłości. Dla samej siebie.
Ale w sytuacji kochanki/kochanka trzeba zawsze pamiętać o tych, których krzywdzimy. Bo oni nie mają (w odróżnieniu od winnych tej sytuacji) praktycznie żadnego wpływu na sytuację. A są jej ofiarami.
Dlatego zawsze wkurzają mnie butne komentarze osób będących kochankami, w których zupełnie nie widać refleksji nad postępowaniem.  Niestety, takiej arogancji nie potrafię zaakceptować.

19 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-11-26 23:49:57)

Odp: Zdradzane i zdradzające

A ja zdradzilam... nie fizycznie. Mialam 17 lat i chlopaka.. bardzo dobrego, troskliwego, czulego..... i poznalam agresywnego despote, w ktorym zakochalam sie od pierwszego wejrzenia... bylam z nim 22 lata i urodzilam mu dzieci... (no wsumie wiecej bo jeszcze przed slubem pare lat)
Czasem mysle ze to byla kara za tego pierwszego.
Wiec, wiem jak to jest gdy czlowiek staje w obliczu milego zwiazku i szalonego trzepotania serca... nie wiedzilalam co mam ze soba zrobic (spootykalam sie z obydwoma przez 2 miesiace) bylam zawieszona....uciekalam przed decyzja.
Gdyby byl wtedy internet i takie forum... wybralabym siebie!  dowiedzialabym sie kim jestem, czego chce od zycia i juz dawno dawno temu przeszlabym terapie.
Bo to co zrobilam nie bylo ani uczciwe, ani moralne, ani dobrze sie dla mnie nie skonczylo. Wstydze sie mojej glupoty i nieuczciwosci... i ten wstyd ciagnie sie za mna przez cale zycie... uwiera mnie w sumienie... Przezywalam to wtedy bardzo i nie wyobrazam sobie, zebym miala z tego powodu wymieniac sobie morlnosc na "moralnosc inaczej"
Zawsze wiedzialam, ze to zle i gdyby ktos wtedy szukal dla mnie okolicznosci lagodzacych.. zasmialabym mu sie w twasz, bo odebralabym to jako kpine.
Jedyna rzecz z jaka sobie zawsze radzilam to odpowiedzialnosc za swoje czyny... nie rozmywalam jej, nie sciemnialam, nie naginalam... i guzik mnie obchodzilo wybaczenie okolicznej ludnosci, sasiadow, Galow Anonimow czy kolezanek... kiedy sama sobie do dzis nie dalam wybaczenia.

a ja odpowiedzi w sprawie sposobow obrony przed miloscia sie nie doczekam bo albo to nieprawda albo jakies inne tajemnicze powody kaza uciekac od tego pytania.

20 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-11-27 00:11:32)

Odp: Zdradzane i zdradzające

To jest bardzo infantylne jesli kogos kto staje w obronie praw moralnych uwaza sie za osobe pokrzywdzona przez zycie i mszczaca sie za swoje zyciowe i milosne nieowodzenia  a ludzi, dla ktorych moralnosc to balast bo kieruja sie w zyciu tylko swoja wygoda uwaza  sie za "zyciowych" i sprawiedliwych bo nie naznaczonych przez los cierpieniem.
Wszystkich infantylnych zapewniam, ze mozna byc nieskrzywdzonym przez los, nie szukac zemsty a jednak miec mocny garnitur moralny.
Kazdy popelnie bledy (nawet te moralne)... nie kazdy je naprawia, przeprasza, zaluje i sie do nich przyznaje.
Nie stosuje innej moralnosci do roznych sytuacji. Moralnosc i moralne zachowanie jest bardzo jednoznaczne..
Publiczne usprawiedliwianie zachowan niemoralnych i nieuczciwych jest chore... a szukanie usprawiedliwienia dla takich zachowan swiadczy o niedojrzalosci.

Jesli fachowiec mowi, ze nie ma co malowac scian bo fundamenty szybko trzeba reperowac zanim dom runie... to nie wytykajmy mu, ze mial doradzic w sprawie kolorow farby a nie fundamentow.... i ze sie tylko tych fundamentow czepia jakby byl kretem piwnicznym
dobry fachowiec nie udziela glupich rad... nawet jak klient napali sie na czerwien burgundzka w zlote paski...i decor w rogach

21 Ostatnio edytowany przez gazia (2010-11-27 00:22:13)

Odp: Zdradzane i zdradzające

Mam to szczęscie, że nigdy nikogo nie zdradziłam. Chociaz coś na plus. smile
Może w przyszłym zyciu nikt nigdy mnie nie zdradzi. W nagrode.

22

Odp: Zdradzane i zdradzające
lena22 napisał/a:

nurtuje mnie takie pytanie. Dlaczego potępiamy kobiety, które romansują z żonatymi facetami, a wspieramy kobiety które zdradzają swoich mężów.

Mysle Lena, ze niepotrzebnie uogolniasz. To Ty potepiasz jedne a wspierasz drugie i wydaje Ci sie ze caly swiat tez tak robi....
ale to normalne.. zawsze oceniamy wg siebie

troche Cie zaskocze ale ja NIGDY nie potepiam nikogo.
Nie pochwalam rowniez romansow z zonatymi mezczyznami i zdrad....
Prawie wszystkie kobiety jakie poznalam na forum (napisalabym, ze wszystkie ale dopuszczam blad niepamieci) uwazaja, ze zdrada jest FE i romans z zonatym tez jest FE...

jestem jednak przekonana ze sa "skanseny" odmiennosci moralnej, sekty religijne, komuny, wioski mormonskie i inne, w ktorych mozna odnalezc wsparcie i inne poglady na zwiazki.
Kto szuka wsparcia np w wielozenstwie to tam sie udaje a nie na forum zdradzonych lub porzuconych kobiet.
Zachowujesz sie tak jakbys w polowie mszy zorientowala sie, ze nie do tego kosciola weszlas smile

23

Odp: Zdradzane i zdradzające

Wystarczy być dojrzałym emocjonalnie , mieć godność i wtedy wiadomo, co dobre, a co złe  . Pokusy zawsze były i zawsze będą , a sztuką jest powiedzieć  NIE, gdy serce mówi TAK . Lepiej sobie darować, aniżeli zadać cierpienie innym .

24

Odp: Zdradzane i zdradzające

Byłam po obu stronach barykady, wynikało to z mojego pogubienia, braku dojrzałości, uzależnienia, ale NIE USPRAWIEDLIWIAM się.
Mam do siebie ogromny żal bo zdradą doprowadziłam do straty kogoś bardzo ważnego, wartościowego, ale w amoku głodu "napięcia" nie umiałam tego zatrzymać, a zdradzałam tego człowieka wielokrotnie, wielokrotnie!!!! Nawet teraz ciężko mi z tym, wstyd, żal, ale dobrze mi tak.
Po swoich wyczynach na żywca mówiłam mu o tym i rzucałam w cholerę, po czym wracałam, a on mnie przyjmował, twierdził, że nauczyłam go kochać, bo faktycznie na początku między nami było fenomenalnie. Może jednak był uzależniony, ale ode mnie?
On pochodził z normalnej ciepłej rodziny, mama może była trochę zamknięta, ale nie było tam żadnej patologii. O, dziwo nadal mamy kontakt. Oparty na przyjaźni, ale nie wchodzimy sobie do życia, mamy już odrębne ścieżki.

To było podłe, podłość w czystej postaci.
A potem poznałam alkoholika, który wyprawiał ze mnie niesamowite brewerie. Bez wdawania się w szczegóły, również i ja posmakowałam zdradę, przeszukiwanie komórki, komputera, wmawiania wyimaginowanych kochanków, szarpanie się, przemoc psychiczną.

I mogłam dalej iść tą krętą drogą, na szczęście pojawiła się terapia, jedna, druga, SLAA, książki, potężna autorefleksja (aczkolwiek długa droga przede mną).
W tej chwili od ponad 2,5 roku jestem w związku wierna i lojalna, pokus było wiele bo na świecie nie tylko mój M jest ciekawy i pociągający, skłamałbym gdybym napisała, że tego nie widzę.
Ale nie.
Po prostu nie.
Odbieram to tak w sobie, że gdybym go zdradziła, zawróciłabym z tak ciężko wykonanej pracy.
I chyba nie umiałabym sobie tego wybaczyć, a bywa różnie.

Miałam też epizod życiowy, gdzie byłam "tą trzecią", sypiałam z mężczyzną żonatym, byłam młodziutka, uwiódł mnie w pierwszym miejscu pracy. Więc potem to mnie potępiono, a jego nie.
Od tamtej pory NIGDY więcej nie podejmowałam tego typu prób. Zaznaczam, że po prostu zakochałam się, potem musiałam się odkochać.
Po prostu dałam się nabrać na to, że żona jest be, przepraszam za to wszystkie zdradzane żony, byłam bardzo młoda. Nawet nie ingerowałam w to małżeństwo w sensie, że kazałam się rozwodzić. Nie śledziłam go, nie spotykałam się z żoną, moim błędem była naiwność, bo ja mu po prostu uwierzyłam.

Teraz jestem na dobrym etapie. Partner jest trudny, ale kochający, troskliwy, odpowiedzialny, świadomy.
Nie wiem czy nam się uda, bardzo bym chciała. Ale najważniejsze, że jesteśmy wobec siebie uczciwi. Moje doświadczenia nauczyły mnie tego, że nie wybaczę zdrady po żadnej ze stron.

25

Odp: Zdradzane i zdradzające

Czytam te nasze wypowiedzi, zwłaszcza Twoją Domku smile i tak sobie myślę, że niektóre z nas (na razie), czyli te, które są już  matkami powinny pamiętać, jak duża odpowiedzialność w tej dziedzinie na naszych barkach...
Ja mam córkę, 15-latkę i już wiem, że muszę z nią dużo rozmawiać właśnie na takie tematy.
Na czym polega prawdziwe uczucie, jak nie "złapać się" na czułe głupoty opowiadane przez mężczyzn, jak ważny jest szacunek do samej siebie i innych.
Wierzę, że młoda kobieta wyposażona w taką wiedzę łatwiej "oprze się" reklamie rozpościeranej przez innych. Że chwilę zastanowi się nad konsekwencjami swoich wyborów. Ja osobiście staram  się bardzo, aby nasze relacje były tak dobre, żeby nie miała oporu w trudnym momencie zwrócić się do mnie. Ja takiej mamy nie miałam, obiecałam sobie, że na mnie ten "łańcuszek nieszczęścia" się skończy.

A teraz mój prywatny apel do Was, które macie synów: Wychowujcie ich na takich, jakich same sobie wymarzyłyście jako partnerów. Jakże miło będzie patrzeć na nasze szczęśliwe dzieci, prawda? Otoczające się wzajemnym szacunkiem i miłością. Potrafiące rozmawiać.
Ehhh... rozmarzyłam się.

26

Odp: Zdradzane i zdradzające

zdradziłam .

27 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-11-28 16:25:21)

Odp: Zdradzane i zdradzające
niekochana72 napisał/a:

A teraz mój prywatny apel do Was, które macie synów: Wychowujcie ich na takich, jakich same sobie wymarzyłyście jako partnerów. Jakże miło będzie patrzeć na nasze szczęśliwe dzieci, prawda? Otoczające się wzajemnym szacunkiem i miłością. Potrafiące rozmawiać.
Ehhh... rozmarzyłam się.

sad
To jest bardzo trudne. Mozna rozmawiac z dziecmi. Ja mam bardzo dobre relacje z dziecmi i rozmawiam z nimi o wszystkim. Zwierzaja mi sie z problemow i prosza o rade. Jest to dla mnie wazne nie dlatego, ze mnie dowartociowywuje, tylko dlatego, ze wiem iz nie zrobia zadnej glupoty bo NIE BEDA BALY SIE do mnie przyjsc z prosba o pomoc nawet w bardzo wstydliwej sprawie. Od zawsze bylam facetem w domu, ktory dawal poczucie bezpieczenstwa moim dzieciom.

Zapominamy jednak, ze wychowanie poprzez slowa to moze tylko 10%... pozostale 90% to przyklad. Nie dlalam moim dzieciom przykladu zdrowego emocjonalnie domu. Nie wiem czy "gadanie" w zwiekszonej dawce teraz cos pomoze... Boje sie sama przed soba na szczera prawde.
Ale obiecuje! Robie i bede robic wszystko, by troche ponaprawiac. Teraz maja tylko dobry przyklad emocjonalnie spokojnego domu. Sa szczesliwsze. Widac to i one o tym mowia wprost. Jak ktos uwaza, ze dla dobra dziecka trzeba tkwic w emocjonalnie rujnujacym domu to jest to *********** <----(bardzo brzydkie slowo). Sama tez takie ******* kiedys wciskalam ludziom.
Zatem teraz wreszcie wychowywuje w tych 90% i nadal bez zmian w tych 10%... dodalam do tego rozmowy o szanowaniu sie, techniki relaksacyjne, wprowadzilam dotyk (oczywiscie nie ten chory) w relacjach z synem i corka, chwalac patrze prosto w oczy... i wiele innych, o ktorych nie bede sie rozpisywac bo to nie watek do tego.

Moge tylko przeprosic, ze nie stworzylam moim dzieciom stabilnego emocjonalnie domu. Pieniedzy w nim za to bylo w brod (wyjazdy zagraniczne, krajowe, drogie hotele, zajecia platne, prywatne szkoly... eh szkoda gadac) bo bylam glupia sad

28

Odp: Zdradzane i zdradzające

Zazdrość, ja też mam wrażenie, że jestem/byłam facetem i kobietą jednocześnie w tym domu.
Dobra, napiszę co zrobiłam, kiedy poczułam, że zaczynają rozchodzić się drogi "jak powinnam zareagować" i "jak reaguję" na zachowanie M. wobec mnie w obecności córki.
Kłótnia, jakich sporo było, niestety. Córka w tym samym pokoju oglądająca TV.Ja "ględząca" mu nad głową o sprawie, która już dawno obiecał załatwić. No i nagle jego komentarz: "Przestań już pier..." Przyznam, że wcześniej nie zdarzyła mu się taka reakcja. Wstał i wyszedł do drugiego pokoju. Poczułam się, jakby mi dał w twarz. Poprosiłam córkę, żeby wyszła do swojego pokoju. Następnie poszłam do M. i zapytałam, czy ja kiedykolwiek odezwałam się do niego w tak wulgarny i pozbawiony szacunku sposób (NIE), a następnie zapytałam, czy swoim zachowaniem chce pokazać własnej córce, że w taki sposób może ją traktować partner? Gdy powiedział, że oczywiście NIE, i że jest mu przykro, poprosiłam  (no dobra, zażądałam), aby poszedł ze mną do córki , przeprosił mnie i ją za swoje zachowanie i powiedział, że nikt nigdy wobec nikogo nie może się zachowywać w ten sposób. Wiem, że lepiej byłoby, aby nigdy nie była świadkiem takiej sytuacji, ale tyle mogłam wtedy zrobić.
Dlatego też teraz tłumaczę jej sytuację w jakiej się znaleźliśmy. Staram się, bo nie chcę, żeby miała taki bagaż jak ja.

A tak w ogóle, to zachowanie M. - to że poszedł i powiedział to, co powinien - gdzieś w głębi mojego serca daje mi nadzieję, że jest w nim jakaś doza... No właśnie, czego?

29

Odp: Zdradzane i zdradzające

Dziewczyny, dzielne jesteście bardzo. Mam koleżankę w pracy, która weszła w drugie małżeństwo z dwuletnią córką, ten mężczyzna wiedział co robi, zgadza się? Wiązał się z kobietą mającą 2 letnią córeczkę.
Mógł stać się Tatą, Ojcem, Autorytetem, Przyjacielem. Gdyby tylko chciał.
A z tego co mówi mi koleżanka (mają teraz też wspólne dziecko, młodszego synka, koleżanka przed tym drugim małżeństwem była z tego co mówiła w związku z przemocą), to ówczesny jej mąż w ogóle nie szanuje jej córki.
Dla mnie sprawa niewyobrażalna, niewyobrażalna bowiem odbieram od niej telefony, gdzie płacze załamana z tego powodu, a ja tłukę do głowy (może mi łatwo mówić, bo nie mam dziecka, ale wiem, że w życiu, ale to w życiu nie pozwoliłabym na to, dziecinka jest najważniejsza), że ma ratować córkę, że nie ma wzorca, że za parę lat wpadnie w złe towarzystwo, że jest duża szansa, że zwiąże się z jakąś kreaturą. Nie musi tak być, ale skoro jej matka wpada z deszczu pod rynnę?
I córka widzi, płacz matki, oczernianie ojczyma w towarzystwie córki, a jednocześnie patos bo ona NIC z tym nie robi.

Mój M ma córkę, pisałam o tym wiem, nie jestem jakimś fanatykiem dzieci, tym bardziej, że to 15-letnia panna, ale bardzo cenie sobie czas spędzony z nią, że traktuje mnie jak partnera do rozmów, że mnie akceptuje. Że nocuje u nas, że czasem zupełnie same spędzamy czas. Ja ją na swój sposób kocham. W życiu nie pozwoliłabym żeby ktokolwiek ją skrzywdził.
Nigdy.

Tym bardziej nie rozumiem tego faceta i mojej koleżanki niestety też.

30 Ostatnio edytowany przez niekochana72 (2010-11-28 19:02:56)

Odp: Zdradzane i zdradzające
Zielony_Domek napisał/a:

Mój M ma córkę, pisałam o tym wiem, nie jestem jakimś fanatykiem dzieci, tym bardziej, że to 15-letnia panna, ale bardzo cenie sobie czas spędzony z nią, że traktuje mnie jak partnera do rozmów, że mnie akceptuje. Że nocuje u nas, że czasem zupełnie same spędzamy czas. Ja ją na swój sposób kocham. W życiu nie pozwoliłabym żeby ktokolwiek ją skrzywdził.
Nigdy.

Tym bardziej nie rozumiem tego faceta i mojej koleżanki niestety też.

No, to gratulacje big_smile  Dla Was wszystkich. Moja córka ma też 15 lat. Wiem, jaki to trudny wiek. Super, że się dogadujecie.

A koleżanka zdecydowanie kocha za bardzo. Jego, oczywiście. Kosztem córki.

Posty [ 31 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zdradzane i zdradzające

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024