CZesc! Chcialem uzyskac od was pomoc w sprawie mojej bylej dziewczyny. Zaczne od opisania sytuacji.
Bylismy razem 3,5 roku.Poznalismy sie na studiach w ich pierwszy dzien.I od razu cos zaiskrzylo.Bylem dla niej pierwszym chlopakiem a ona dla mnie pierwszym tak powaznym zwiazkiem. Mieszkalismy razem w akademiku wiec wszystko szybko sie zaczelo toczyc.Bylo wspaniale.Przezylismy ze soba pierwszy raz.Po 1,5 roku zamieszkalismy razem.Bylo dobrze przez jakis rok a potem zaczelo sie psuc.Klocilismy sie, ja zamiast sie nia zajmowac wychodzic gdzies razem to siedzialem na tym glupim komputerze i gralem, albo chodzilem gdzies z kumplami a ona sama zostawala. I tak minal roczek kiedy to chamsko sie do niej odzywalem rowniez przy kolegach, obrazalem sie o byle gowno itd... Po powrocie z wakacji na studia, bo nie widzielismy sie w wakacje bo ja pracowalem za granica a ona u siebie w domu pracowala, powiedziala mi ze odchodzi.Nie chcialem poczatkowo wierzyc...nie docieralo to do mnie...bylem pewny ze zawsze bedziemy razem. Nie bylo miejsca w akademiku zeby sie przeprowadzila gdzie indziej i jeszcze przez pol roku mieszkalismy razem.Ja sie zmienilem, bylem dla niej mily, kochajacy i wogole wspanialy.Ale to nic nie pomoglo Odeszla 2 miesiace temu Powiedziala ze milosc sie wypalila i ona nie potrafi mnie juz pokochac chociaz widzi ze sie zmienilem. Nie wiem czy mowila to szczerze czy tylko tak zeby mi bylo latwiej sie rozstac? Nic juz nie wiem.
Po rozstaniu plakalem, blagalem, prosilem. Nic. Mowila mi ze ona tez plakala przeze mnie duzo razy i w koncu zdecydowala sie odejsc. Ja nalegalem bardzo, chodzilem do niej prosilem i wogole co tylko sie dalo. Ale niestety nic. Powiedziala ze musi odpoczac ode mnie i moze po wakacjach jak sie nie bedzie spotykac z innym to zaczniemy sie spotykac od nowa. Mialem nadzieje ale dalej nie dawalem jej spokoju. Ciagle prosilem. W koncu wkurzyla sie i powiedziala ze juz koniec i zebym dal jej spokoj. Napisalem list milosny i potem nie odzywala sie juz do mnie.
Jakis czas temu napisalem w koncu. Napisala ze nie odzywa sie zeby mi bylo latwiej zapomniec. A ja po pierwsze nie chce o niej zapomniec a po drugie widzimy sie co chwile, to na korytarzu, to na studiach, to gdzies na dworze i napewno o niej nie zapomne.
Ona pocieszenie po rozstaniu znalazla w kolegach moich (bylych, bo juz tam nie chodze do nich, skoro wola ja to sry) z ktorymi poznalem ja ok. 3 miechy temu. Z jednym nawet cos chciala bo mi mowila kiedys, ale chyba dala spokoj bo zrozumiala ze to babiarz jest i o powaznych zwiazkach to raczej nie mysli. Ona siedzi wiekszosc czasu wolnego u nich. Razem jezdza na imprezy, do sklepu, nad wode itd...
Ostatnio zaczela zachowywac sie dziwnie jak mowia moi koledzy...siada kolegom na kolanach, caluje an powitanie pozegnanie w policzek. Wczesniej taka nie byla. Zawsze miala wiecej kolegow niz kolezanek, nie wiem czy kazda tak ma ze nie przyjaciolki tylko z facetami. To smiesznie nawet wyglada jak ida tak ona sama a ich 6.
No i jestesmy teraz tak na czesc. Chociaz ja staram sie jej unikac jak sie da. Ale to chyba przeznaczenie. Ide do sklepu ona tez tam jest. Na dwor wyjde ona tam jest. Nawet daleko nad zalewem z kumplami bylem i jak wracalismy juz autem to patrzymy a ona idzie. No ile mozna? Nad zalewem 5 tys ludzi i akurat ja spotykam....
Czuje, ze nadal Ja kocham. Po niej nie widac rozstania. Jak mowili mi kumple ani po niej ani po mnie nie widac. Tylko ze ja caly czas mysle o niej a ona raczej nie...pytali sie jej nawet czy nie rozwaza powrotu kiedys to odpowiada ze nie. Nie jest wkurzona czy cos ale po prostu mowi nie.
Wiem jestem frajerem ze np. zgodzilem sie ze jak nie bedzie miec nikogo po wakacjach to zaczniemy od nowa. Taka furtka jakby cos nie wyszlo Ale czuje ze ja kocham nad zycie, wszystko chce poswiecic dla niej.
Z koncem czerwca rozjezdzamy sie do domow. Co mam robic? Chce z nia pogadac...tak na luzie. Zeby przekonala sie ze sie zmienilem, ze nie blagam o powrot, nie placze tylko zachowuje sie jak dorosly facet. Wydaje mi sie ze ona boi sie ze ja sie zmienilem tylko na chwile. Jak mam pokazac ze sie zmienilem? Co mam robic? Odzywac sie czy nie odzywac? Prosze pomozcie...