Hejka. Planuję jechać pociągami z 3 przesiadkami spod Rzeszowa do Poznania prosto na dużą imprezę sylwestrową. Pojadę sama bez żadnego bagażu, bez możliwości przebierania się (nie wiem jak to będzie wyglądało na miejscu a nie chcę się przebierać np. gdzieś w ubikacji itd.) w takiej sukience TFNC z niewielkim trenem tfnc-halannah-pale-mauve-maxi-dress. Samochód z bagażem dojedzie dopiero na drugi dzień. Mam tylko pewne obawy co do tej podróży czy moja kreacja przetrwa w nienaruszonym stanie.... Sądzicie że przy wysiadaniu z pociągu, na schodach zwykłych i ruchomych na dworcach itd. ktoś może przydeptywać mi sukienkę z tyłu niechcący lub złośliwie? (czasami niektórzy "dowcipni Panowie" są zdolni do takich rzeczy). Samo udanie się do "publicznej" toalety w pociągu czy na dworcu może być wyzwaniem? I co jeżeli dzień będzie deszczowy, no bo moja sukienka będzie się ciągnąć trochę po ziemi... Pozdrówka
1 2023-12-28 17:57:29 Ostatnio edytowany przez Sylwiaa1988 (2023-12-28 18:35:49)
Reklamujesz tę sukienkę ze słabym kamuflażem
Reklamujesz tę sukienkę ze słabym kamuflażem
teraz lepiej? ;/
Hejka. Planuję jechać pociągami z 3 przesiadkami spod Rzeszowa do Poznania prosto na dużą imprezę sylwestrową. Pojadę sama bez żadnego bagażu, bez możliwości przebierania się (nie wiem jak to będzie wyglądało na miejscu a nie chcę się przebierać np. gdzieś w ubikacji itd.) w takiej sukience TFNC z niewielkim trenem tfnc-halannah-pale-mauve-maxi-dress. Samochód z bagażem dojedzie dopiero na drugi dzień. Mam tylko pewne obawy co do tej podróży czy moja kreacja przetrwa w nienaruszonym stanie.... Sądzicie że przy wysiadaniu z pociągu, na schodach zwykłych i ruchomych na dworcach itd. ktoś może przydeptywać mi sukienkę z tyłu niechcący lub złośliwie? (czasami niektórzy "dowcipni Panowie" są zdolni do takich rzeczy). Samo udanie się do "publicznej" toalety w pociągu czy na dworcu może być wyzwaniem? I co jeżeli dzień będzie deszczowy, no bo moja sukienka będzie się ciągnąć trochę po ziemi... Pozdrówka
Chyba żartujesz...Kiecka jak kiecka, ale reklama słaba
Z Rzeszowa do Poznania 3 przesiadki pociągiem prosto na sylwestrowy bal.
To pewnie trzeba rano wyjechać aby zdążyć.
Kilkanaście godzin bez mycia, bez podmywania, bez zmiany majtek.
Bałabym się czy nie śmierdzę.
O fryzurze i makijażu już nie wspominając.
wieka napisał/a:Reklamujesz tę sukienkę ze słabym kamuflażem
teraz lepiej? ;/
Ty tak serio??
Sylwiaa1988 napisał/a:wieka napisał/a:Reklamujesz tę sukienkę ze słabym kamuflażem
teraz lepiej? ;/
Ty tak serio??
A Wy tak na serio, że wszędzie tylko reklamy widzicie?;P
Z Rzeszowa do Poznania 3 przesiadki pociągiem prosto na sylwestrowy bal.
To pewnie trzeba rano wyjechać aby zdążyć.
Kilkanaście godzin bez mycia, bez podmywania, bez zmiany majtek.
Bałabym się czy nie śmierdzę.
O fryzurze i makijażu już nie wspominając.
Jak dobrze pójdzie to poniżej 10 godzin:)
Planuję założyć pod sukienkę dwie półhalki: jedną bawełnianą długość 70cm i drugą z poliesteru do ziemi od sukni ślubnej, więc może mnie nie przewieje
Ponad 100 lat temu wszystkie kobiety nosiły suknie do ziemi i dawały radę, to może nie będzie aż tak źle
9 2023-12-29 03:51:05 Ostatnio edytowany przez blueangel (2023-12-29 03:53:03)
Gdyby to byl krotszy dystans to piwedzialabym smialo, ale skoro 10 godzin to moze psrobuj sie przebrac gdzies w tym miescie w publicznej, od razu umyc chociaz pod pachami i ewentualnie poprawic makijaz w lusterku. Sprawdz moze masz jakis burger king czy cos takiego w okolicy miejsca wydarzenia. na dworcach nie zawsze jest lusterko. No ewentualnie w ostatnim pociagu
GloriaSoul napisał/a:Z Rzeszowa do Poznania 3 przesiadki pociągiem prosto na sylwestrowy bal.
To pewnie trzeba rano wyjechać aby zdążyć.
Kilkanaście godzin bez mycia, bez podmywania, bez zmiany majtek.
Bałabym się czy nie śmierdzę.
O fryzurze i makijażu już nie wspominając.Jak dobrze pójdzie to poniżej 10 godzin:)
Planuję założyć pod sukienkę dwie półhalki: jedną bawełnianą długość 70cm i drugą z poliesteru do ziemi od sukni ślubnej, więc może mnie nie przewieje
Ponad 100 lat temu wszystkie kobiety nosiły suknie do ziemi i dawały radę, to może nie będzie aż tak źle
A buty?
A zęby? Nie będziesz nic jeść przez te 10 godzin jazdy?
Ja bym nie dała rady wejść na bal i bawić się dobrze taka nieświeża po 10 godzinnej podróży.
Poza tym jest ryzyko, że sukienka jednak ucierpi.
Sylwiaa1988 napisał/a:GloriaSoul napisał/a:Z Rzeszowa do Poznania 3 przesiadki pociągiem prosto na sylwestrowy bal.
To pewnie trzeba rano wyjechać aby zdążyć.
Kilkanaście godzin bez mycia, bez podmywania, bez zmiany majtek.
Bałabym się czy nie śmierdzę.
O fryzurze i makijażu już nie wspominając.Jak dobrze pójdzie to poniżej 10 godzin:)
Planuję założyć pod sukienkę dwie półhalki: jedną bawełnianą długość 70cm i drugą z poliesteru do ziemi od sukni ślubnej, więc może mnie nie przewieje
Ponad 100 lat temu wszystkie kobiety nosiły suknie do ziemi i dawały radę, to może nie będzie aż tak źleA buty?
A zęby? Nie będziesz nic jeść przez te 10 godzin jazdy?
Ja bym nie dała rady wejść na bal i bawić się dobrze taka nieświeża po 10 godzinnej podróży.
Poza tym jest ryzyko, że sukienka jednak ucierpi.
Ja bym padla spac, bo zawsze jak jade dlugo to mnie sie spac chce
Dziewczyny, przecież to jest zwykły spam, a cały post powstał po to, żeby wrzucić link.
Mogła się jednak spamerka bardziej wysilić, bo nie wiem kto mógłby wpaść na to, żeby w długiej wieczorowej sukni na imprezę tłuc się pociągiem
Dziewczyny, przecież to jest zwykły spam, a cały post powstał po to, żeby wrzucić link.
Mogła się jednak spamerka bardziej wysilić, bo nie wiem kto mógłby wpaść na to, żeby w długiej wieczorowej sukni na imprezę tłuc się pociągiem
Po 10-ciu rycerskich mocnych uwierz, że da się wjechać na pogrzeb w sukni ślubnej
Księża się nawet odpowiednio przygotowują i wpadają razem z nieboszczykiem Naprawdę , da się
Ograniczenia istnieją tylko w głowie
Gdyby to byl krotszy dystans to piwedzialabym smialo, ale skoro 10 godzin to moze psrobuj sie przebrac gdzies w tym miescie w publicznej, od razu umyc chociaz pod pachami i ewentualnie poprawic makijaz w lusterku. Sprawdz moze masz jakis burger king czy cos takiego w okolicy miejsca wydarzenia. na dworcach nie zawsze jest lusterko. No ewentualnie w ostatnim pociagu
Wiadomka zabiorę do torebki podstawowe rzeczy i zapasową bieliznę...
Priscilla napisał/a:Dziewczyny, przecież to jest zwykły spam, a cały post powstał po to, żeby wrzucić link.
Mogła się jednak spamerka bardziej wysilić, bo nie wiem kto mógłby wpaść na to, żeby w długiej wieczorowej sukni na imprezę tłuc się pociągiemPo 10-ciu rycerskich mocnych uwierz, że da się wjechać na pogrzeb w sukni ślubnej
Księża się nawet odpowiednio przygotowują i wpadają razem z nieboszczykiem
Naprawdę , da się
Ograniczenia istnieją tylko w głowie
Jak objadę to napiszę jak było
Dla mnie to bez sensu.
Po 10 godzinach podróży z ostatniego pociągu wysiądziesz w przepoconej, wymiętej w okolicach bioder sukience, przydeptanej na dole, którą na dodatek tym trenem pozamiatasz pociąg, perony i ulice.
Po 10-ciu rycerskich mocnych uwierz, że da się wjechać na pogrzeb w sukni ślubnej
Księża się nawet odpowiednio przygotowują i wpadają razem z nieboszczykiem
Naprawdę , da się
Ograniczenia istnieją tylko w głowie
No tak, po 10-ciu mocnych ogranicza nas już tylko własna wyobraźnia
Dla mnie to bez sensu.
Po 10 godzinach podróży z ostatniego pociągu wysiądziesz w przepoconej, wymiętej w okolicach bioder sukience, przydeptanej na dole, którą na dodatek tym trenem pozamiatasz pociąg, perony i ulice.
Wiem, mam pewne obawy, inaczej bym przecież tutaj o tym nie pisała...
Zabieram tylko torebkę, więc będę miała wolne obydwie ręce, na nogach czółenka a nie szpilki, więc może jakoś to będzie...
Naprawdę nie mam innej opcji transportu i mam jakąś fobię na temat full przebierania się na miejscu w publicznej ubikacji...
19 2023-12-29 20:01:59 Ostatnio edytowany przez GloriaSoul (2023-12-29 20:02:52)
Wolałabym jechać w dresie, różne rzeczy (choćby te czółenka) mieć w plecaku, sukienkę na wieszaku w pokrowcu na garnitury.
Przebrać się tam na miejscu w toalecie, zostawić cały majdan w szatni.
Bo chyba będzie szatnia na ubrania wierzchnie, zimowe buty?
lBo chyba będzie szatnia na ubrania wierzchnie, zimowe buty?
No właśnie nie wiem nic na pewno, bo to ma być dla mnie niespodzianka ze strony zapraszających
Na moje oko tam będzie sławojka przy płocie
Na moje oko tam będzie sławojka przy płocie
A w ramach atrakcji przejażdżka furmanką .
Agnes76 napisał/a:Na moje oko tam będzie sławojka przy płocie
A w ramach atrakcji przejażdżka furmanką
.
I ten tren ciągnący się za furmanką
24 2023-12-29 21:27:28 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2023-12-29 21:27:45)
I ten tren ciągnący się za furmanką
![]()
I ten lok rozwiany...
Po 10 godzinach podróży z ostatniego pociągu wysiądziesz w przepoconej, wymiętej w okolicach bioder sukience, przydeptanej na dole, którą na dodatek tym trenem pozamiatasz pociąg, perony i ulice.
Pod sukienkę założę dwie długie białe półhalki, jedną miękką i drugą od sukni ślubnej - oczywiście bez koła W rajstopach czuję się niekomfortowo...
Na moje oko tam będzie sławojka przy płocie
Nawet mnie nie strasz
Pod sukienkę założę dwie długie białe półhalki, jedną miękką i drugą od sukni ślubnej - oczywiście bez koła
W rajstopach czuję się niekomfortowo...
Dobrze się bawisz?
Jak przebiegła podróż?
W czółenkach, bez rajstop czekać na peronach przy takiej temperaturze to można było się przeziębić.
28 2024-01-02 00:25:05 Ostatnio edytowany przez Sylwiaa1988 (2024-01-02 00:27:07)
Jak przebiegła podróż?
No nie wszystko poszło tak jak myślałam... Pociągi były bardzo zatłoczone, no ale to było przecież do przewidzenia... Więc niestety stało się...
Do drugiej przesiadki, pomijając fakt zesikanej całej ubikacji w pociągu Regio, było w miarę ok...
W Rzeszowie jak wysiadałam jakiś typ przydeptał mi suknię z tyłu obydwoma buciorami. Na szczęście byłam na to przygotowana i jak tylko poczułam opór, to od razu zatrzymałam się i zwróciłam mu trochę za niegrzecznie uwagę. Tępy facet zamiast przeprosić stwierdził jedynie, że to moja wina, bo on nie musi patrzeć pod nogi... Na szczęście było sucho, więc ślady jego buciorów na trenie nie były jakoś bardzo widoczne.
Możecie mi wierzyć lub nie, smiać się i mieć mnie za naiwną albo głupia, ale podczas ostatniej przesiadki przydarzyła mi się mała katastrofa... Wysiadała cała masa ludzi. Nauczona wcześniejszym doświadczeniem złapałam jedną ręką za tren i uniosłam sukienkę do góry, ale tylko z dłuższą halką, bo mojej uwadze umknęła ta druga wewnętrzna półhalka (też dość długa bo ok. 70 cm). Na dodatek chyba sama sobie wcześniej przydeptałem tą halkę obcasem jak wstawałam z ławki i musiała mi się z tyłu nieco zsunąć i podczas wysiadania wysmyknęła mi się z ręki lub w ogóle jej nie złapałam... I jakaś kobieta przydeptała mi ją na ostatnim schodku... Prawie upadłam, w halce oczywiście pękła gumka, a ja odzyskałam równowagę na peronie pośrodku płytkiej kałuży w pozycji kucającej ze swoją białą halką poniżej kostek... Nie wiem skąd w ogóle te kałuże na zadaszonym peronie. Coś było rozlane lub dach przeciekał? To jakiś cud ze nie upadłam i nie zrobiłam sobie większej krzywdy. Kobieta poczuwała się do winy i pomagała mi jak mogła. Zaraz zebrał się mały tłum gapiów. Kobieta podniosła mi sukienkę do góry, a ja niezgrabnie próbowałam wyplątać halkę spomiędzy obcasów. Mam nadzieję ze nie uniosła jej zbyt wysoko... Bo jakiś gówniarz nagrywał wszystko telefonem i nie reagował na moje błagania żeby przestał Śmiał się tylko bezczelnie, że chce zobaczyć i nagrać kolor moich majtek. Słyszałam że "dyskutował na ten temat" ze swoimi koleżkami jeszcze w pociągu... Co z tego, że miałam na sobie klasyczne białe figi a nie jakieś tam... Czułam, że zaraz spalę się ze wstydu... W końcu ociekająca brudną wodą halka powędrowała w woreczku foliowym do torebki a ja mogłam uciec stamtąd.
Dobrze, że nie spóźniałem się na następny pociąg już do Poznania. Na ruchome schody wchodziłam mega ostrożnie, bo gdyby przy wchodzeniu lub przy opuszczaniu schodów wciągnęło mi suknię albo ktoś mnie wtedy przydeptał z tyłu, to już nigdy nie dotarłabym na imprezę... W pociągu zajęłam się suszeniem dolnej części sukienki i tej półhalki która na mnie jeszcze pozostała... Nie było to proste jak wszystkie miejsca siedzące były zajęte, a część ludzi przemieszczała się cały czas między ławkami. Próbowałam jakoś rozłożyć obok siebie dolną część sukni.Zdawało mi sie, że niektórzy wręcz specjalnie próbowali na niej stawać lub po niej deptać. Chyba że to ja byłam już za bardzo przewrażliwiona na jej punkcie. Aż wreszcie jakiś rozwydrzony bachor wlazł pod ławkę od drugiej strony i zaczął mnie pociągać za tył sukienki i halki i wiązać z niej jakieś supły dookoła nóg ławki. Jego matka udawała, że nic nie widzi. Oświadczyła mi tylko, że dziecko jest wychowywane bezstresowo... A ja nawet nie mogłam normalnie wstać, bo pewnie zakończyłoby się to w najlepszym razie naderwaniem trenu. Co oczywiste nie mogłam też pójść do ubikacji dopóki wreszcie nie znudziła mu się ta "zabawa" z moją sukienką. A jak wróciłam to moje miejsce było już zajęte... Szczerze to gdybym usłyszała od kogoś podobną historię to w życiu bym w nią nie uwierzyła... Ze byłam zdenerwowana to malo powiedziane. Już nie czułam się tak kobieco jak na początku... Pewnie się domyślacie ze po takim suszeniu sukienka nie wyglądała najlepiej... O fryzurze i makijażu już lepiej nie będę w ogóle pisała... Wysiadałam ostatnia, bo pociąg kończył bieg w Poznaniu... Stresowałam się tylko, żeby jakiś nerwowy konduktor nie zamknął za wcześnie automatycznych drzwi i nie przytrzasnął mi kiecki.
Dopiero w taksówce troche moglam odetchnąć. Na imprezę dotarłam o czasie. Odbywala się w dawnym domu weselnym na peryferiach Poznania... Jak się domyślacie, nie bawiłam się na niej najlepiej... Poza mną tylko jeszcze jedna dziewczyna miała suknię z podpinanym trenem. Więc moja kreacja wogole nie była trafiona... Jedyny plus był taki, że na parkiecie tańczyłam na luzie bo nie przejmowałam się tak bardzo kolejnymi przydeptywaniami i zabrudzeniami sukienki. A pod krzesłami i stołami walały się różne resztki jedzenia, było rozlane piwo itd, ale ja z czasem po kilku drinkach na poprawę humoru przestałam już na to zwracać uwagę. Więc nad ranem dół mojej sukni był już w opłakanym stanie... Klejący, zbierający różne śmieci i coraz dłuższy od nadepnięć podczas tańców i przydeptywań nogami krzeseł i butami osób siedzących obok mnie. Po wyjściu na zewnątrz już nawet nie patrzyłam pod nogi. Chociaż padało, znajomi zaproponowali jeszcze spacer na wytrzeźwienie Zaliczyliśmy też poranną mszę w kościele. Bardzo możliwe że w powrotnej taksówce przytrzasnęłam sobie sukienkę drzwiami Bo kierowca patrzył co chwilę jakoś dziwnie w lusterko wsteczne po mojej stronie...
No ale ja nie stroiłam żadnych fochów, chociaż to właśnie ci znajomi zasugerowali mi suknię wieczorową z przedłużonym tyłem... Nie mam też zamiaru obrażać się na nich... Towarzystwo bawiące się na tej imprezie na plus:) Nie szydzili, no może kilka osób odnosiło się do mnie z lekkim politowaniem
Ciekawe czy teraz dalej beda na mnie na mnie ataki, że jestem spamerką i chcę sprzedać tą nieszczęsną, chociaż ładną sukienkę....
Już się w zasadzie odstresowałam. A piszę to wszystko jedynie ku przestrodze;) Może teraz wydam książkę na ten temat ;P I na tą chwilę zniechęciłam się totalnie do podróżowania pociągiem I do sukienek wieczorowych Udanego 2024
Ciekawe czy teraz dalej beda na mnie na mnie ataki, że jestem spamerką i chcę sprzedać tą nieszczęsną, chociaż ładną sukienkę....
W moich oczcah ani ta sukienka ładna, ani Ty nie przestałaś być spamerką. Historia jest tak naciągana, że pewnie szumią Ci jeszcze bąbelki nocnego szampana
Ja napiszę już po sylwestrze, cała ta historia z podróżą to wielki cyrk - podróż jakby za karę.
Bez pomyślunku. Wynajęłabym pokój w hotelu - odpoczynek po podróży (3 przesiadki)
kąpiel - wystroić się po ludzku - wypoczęta nie śmierdząca na imprezę (bagaże też bezpieczne nie przy nodze)
Po imprezie też przytulne łóżko przydałoby się przed powrotną podróżą.
Ale ta opowieść to chyba była bajka dla .......????
Cześć Sylwia,
Tobie również życzę Szczęśliwego Nowego Roku
Z czystej ciekawości - co Cię pchnęło do tak karkołomnego wyczyny? Swoją drogą bardzo pozytywnego.
P.S. sprawdziłem YT, nikt ostatnio nie zamieścił żadnego zabawnego filmu z halką w roli głównej... szkoda