O tym, kim są incele - wie każdy. W tym wątku chciałbym się jednak skupić na osobach, które obsesyjnie doszukują się wszędzie owych inceli i traktują słowo "incel" jako uniwersalny bat na przeciwnika w dyskusji. Obserwując te osoby, bez trudu można zauważyć, że w zdecydowanej większości przypadków, zarzut incelstwa (frustracji wynikającej z braku życia seksualnego) jest tylko i wyłącznie projekcją własnych kompleksów.
1) Już na samym wstępie należy zauważyć, że zarzut incelstwa w 90% pada w sytuacji, w której wątek seksualny nie był poruszany - skoro "łowca inceli" dopatruje się wątków seksualnych tam, gdzie ich nie ma, to z dużą dozą prawdopodobieństwa należy założyć, że sam cierpi na seksualne obsesje a te z kolei nie mogą nie wynikać z braku własnego życia seksualnego i wynikających z niej frustracji.
2) Incelami niekiedy określane są osoby, które deklarują dobrowolny brak życia seksualnego - to również jest argumentem za uznaniem obsesji seksualnych u "łowców inceli", którzy nie potrafią uwierzyć w istnienie dobrowolnej wstrzemięźliwości seksualnej.
3) Wreszcie sama obserwacja wizualna tych osób bez najmniejszej wątpliwości pozwala stwierdzić, że - delikatnie mówiąc - zazwyczaj nie są to osoby atrakcyjnie seksualne.
Tak więc, jak sądzicie - czy zarzut frustracji spowodowanej brakiem współżycia seksualnego jest spośród projekcji tą najsilniejszą? Czy doczekamy się jakichś badań na ten temat?