Cześć,
chciałbym się to z siebie zrzucić, a może ktoś ma podobną sytuację??? Ostatnio jak jeżdżę trochę bardziej zatłoczonym pociągiem albo metrem albo kolejką miejską to czuję szybsze bicie serca, robi mi się gorąco i jest nieprzyjemnie.
Obserwuję siebie i zawsze na przystanku wybiorę najodleglejszy punkt, gdzie nie ma innych osób czekających na pociąg. Odwiedzając nieco bardziej zapełnioną sale treningową czuję w sobie napięcie z którym staram się walczyć.
Będąc w centrum miasta i widząc tłumy zaczynam szybciej iść, a często kusi mnie by zacząć biec i uciec od tych wszystkich ludzi. Czasem czuję na sobie spojrzenia innych ludzi i to nie jest komfortowe choć tłumacząc
sobie że spojrzenia innych osób są czymś normalnym uspokajam się. Niekiedy będąc w sklepie też potrafię czuć się całkiem nieswojo. Jedyne miejsce w którym niemal zawsze jest ok to mój dom w którym czuję się bezpiecznie.
Bardzo dobrze czuję się też w autobusach, pociągach i miejscach, które są niezatłoczone albo są często pustawe. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale to trwa od półtorej miesiąca i pytam się co jest ze mną nie tak? Dlaczego jestem jaki jestem?
Czasem też myślę, że po prostu jestem wadliwy. Obawiam się że zniszczę sobie całe życie i trafię do jakiegoś zakładu albo całe moje dalsze życie będzie ruiną. Codziennie walczę i staram się nad tym zapanować. Pracuję zdalnie i nie mam
zbyt wielu znajomych, przyjaciół ani kolegów.
1 2022-12-10 17:48:38 Ostatnio edytowany przez RhobarIV (2022-12-10 17:52:08)
Ale czemu miałbyś zniszczyć sobie życie?
Masa ludzi nie lubi tłumów, a izolacja covidowa i praca zdalna tylko to spotęgowały.
Myślę, że większość ludzi jak ma do wyboru zatłoczony pociąg i taki pustawy, to woli pustawy. Nie ma w tym nic dziwnego.
Ale czemu miałbyś zniszczyć sobie życie?
Masa ludzi nie lubi tłumów, a izolacja covidowa i praca zdalna tylko to spotęgowały.
Myślę, że większość ludzi jak ma do wyboru zatłoczony pociąg i taki pustawy, to woli pustawy. Nie ma w tym nic dziwnego.
Masz rację, ale większość ludzi raczej nie czuje szybszego bicia serca siedząc w zatłoczonym pociągu ani ciepła. Gdy idziesz do sklepu to
raczej też nie czujesz się poddenerwowana, chyba że wcześniej miałaś jakąś przykrą sytuację w domu lub pracy. Jakby bardzo często
czuję napięcie z którym nie potrafię sobie tak do końca poradzić, a które ze mnie schodzi po jakimś czasie. Myślę, że obecnie najbardziej czuję
napięcie będąc na treningu, ale też bardzo rzadko jadę do centrum i galerii handlowych.
4 2022-12-10 18:53:10 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2022-12-10 18:54:14)
1. Wydarzylo sie cos konkretnego w twoim zyciu co moglo spowodowac silny niespodziewany stres?
2. Jak Ci ukladaja sie relacje z kolegami / przelozonymi w pracy?
3. Jakies wieksze zmiany w zyciu osobistym (zwiazki z ludzmi) przez ostatnie miesiace?
5 2022-12-10 18:59:32 Ostatnio edytowany przez RhobarIV (2022-12-10 19:02:09)
Tak, zatrudniłem się w nowej firmie, która nie okazała się tak do końca w porządku, a którą chciałbym jednak opuścić w najbliższym czasie.
Z kolegami nie układa mi się wcale bo praktycznie z nimi nie gadam. Jedyną sytuacją gdy z kimś gadam z pracy to jest sytuacja kiedy muszę
koniecznie wyjaśnić jakieś zadanie lub coś doprecyzować, a zdarza mi się to bardzo rzadko.
Jeżeli chodzi o trzecie pytanie to jedyne co mi przychodzi do głowy to pogrzeb kogoś z rodziny, ale to akurat wydarzyło się pół roku temu.
Mi to wygląda na początki fobii społecznej.
U mnie za dzieciaka wyglądało to identycznie( te początki)
Tylko u mnie dochodziła jeszcze nerwica.
Tak, zatrudniłem się w nowej firmie, która nie okazała się tak do końca w porządku, a którą chciałbym jednak opuścić w najbliższym czasie.
Z kolegami nie układa mi się wcale bo praktycznie z nimi nie gadam. Jedyną sytuacją gdy z kimś gadam z pracy to jest sytuacja kiedy muszę
koniecznie wyjaśnić jakieś zadanie lub coś doprecyzować, a zdarza mi się to bardzo rzadko.
To jest silny i czesty powod tego rodzaju zmiany, ktora odczuwasz. Bedzie tylko gorzej.
Zmieniaj firme jak najszybciej na taka gdzie przede wszystkim ludzie beda Cie szanowali to jest szansa, ze objawy same z czasem przejda.
Zgadzam się, to wygląda na jakąs fobię (byc może społeczną).
Lady Loka napisał/a:Ale czemu miałbyś zniszczyć sobie życie?
Masa ludzi nie lubi tłumów, a izolacja covidowa i praca zdalna tylko to spotęgowały.
Myślę, że większość ludzi jak ma do wyboru zatłoczony pociąg i taki pustawy, to woli pustawy. Nie ma w tym nic dziwnego.Masz rację, ale większość ludzi raczej nie czuje szybszego bicia serca siedząc w zatłoczonym pociągu ani ciepła. Gdy idziesz do sklepu to
raczej też nie czujesz się poddenerwowana, chyba że wcześniej miałaś jakąś przykrą sytuację w domu lub pracy. Jakby bardzo często
czuję napięcie z którym nie potrafię sobie tak do końca poradzić, a które ze mnie schodzi po jakimś czasie. Myślę, że obecnie najbardziej czuję
napięcie będąc na treningu, ale też bardzo rzadko jadę do centrum i galerii handlowych.
Wiesz, jeżeli Ci to przeszkadza, to terapeuta jest odpowiednim krokiem.
Szybsze bicie serca to może nie, ale jak mam zatłoczony sklep, to wolę iść w inne miejsce.
Uzytkownik X: Zle sie czuje. Zaczalem sie zle czuc gdy zmienilem prace.
Lady Loka: Wiesz, jeżeli Ci to przeszkadza, to terapeuta jest odpowiednim krokiem.
Ty masz jakas klinike terapeutyczna Loka?
Uzytkownik X: Zle sie czuje. Zaczalem sie zle czuc gdy zmienilem prace.
Lady Loka: Wiesz, jeżeli Ci to przeszkadza, to terapeuta jest odpowiednim krokiem.Ty masz jakas klinike terapeutyczna Loka?
Jak ktoś przejawia symptomy fobii społecznej, które przeszkadzają mu w normalnym funkcjonowaniu i zaczynają stanowić problem, to nawet jednorazowa konsultacja z terapeutą wiele daje.
Jak złamie nogę to nie czekam aż mi się rozchodzi, tylko idę do lekarza. Jak czuję, że mam problem, to też idę.
Może jakbym jeszcze polecała kogoś konkretnego, to można by mnie oskarżyć o coś takiego, ale nie polecam, więc niezbyt widzę sens.
Jak on nie lubi być wśród ludzi, to zmiana pracy nie jest rozwiązaniem problemu, bo tylko będzie miał więcej stresu znajdując się w nowej grupie innych ludzi. A fobie nie znikają same, tylko trzeba nad nimi popracować. Samemu albo z terapeutą.
12 2022-12-10 21:21:00 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2022-12-10 21:32:21)
1. Brak fobii
2. Zmiana srodowiska w pracy, w ktorym zle sie czuje
3. Poczatki fobii
4. Psychoterapia?
Twoj przyklad ze zlamaniem nogi jest bledny bo zle srodowisko w pracy to ciagla a nie jednorazowa sytuacja.
Aby byl prawidlowy to analogia brzmialaby "Codziennie ma lamana noge" po czym twoja rada brzmialaby aby szedl do lekarza.
Ja uwazam, ze trzeba przede wszystkim wyeliminowac zrodlo tego co mu lamie ta noge przy czym wiadomo co jest zrodlem.
Btw. o nic Cie nie oskarzam tylko zapytalem. Nadal jestem ciekaw odpowiedzi.
Nie myslalem nawet o finansowej motywacji a o zrozumieniu podloza twojej dyspozycji do rychlego (z mojej perspektywy) polecania terapii.
13 2022-12-10 21:35:03 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2022-12-10 21:35:19)
Miałam sąsiadkę, która się leczyła na fobię społeczną. Było raz lepiej, raz gorzej, a przyczyna, jak się okazało, była inna. Dlatego polecam autorowi zrobić najpierw podstawowe badania, jeśli tego nie zrobił, nie zaszkodzi. A może konsultacja z psychologiem pomogłaby zmienić ogólne nastawienie? Kto wie? Jeśli nowa praca jest źródłem takich odczuć, też warto to rozważyć.
Jak najbardziej mogą to być objawy fobii/lęku spolecznego, wywołane stresem.
Jak coś w nas drzemie, w sprzyjących warunkach się uaktywnia, to dotyczy wielu chorób.
Dlatego pojdź do psychiaty po diagnozę, zleci pewnie terapię w odpowiednim nurcie, samo nie minie, a tylko będzie się pogłębiało dodatkowym stresem tego faktu.
Jak najbardziej mogą to być objawy fobii/lęku spolecznego, wywołane stresem.
Jak coś w nas drzemie, w sprzyjących warunkach się uaktywnia, to dotyczy wielu chorób.Dlatego pojdź do psychiaty po diagnozę, zleci pewnie terapię w odpowiednim nurcie, samo nie minie, a tylko będzie się pogłębiało dodatkowym stresem tego faktu.
Ja z kolei uważam, że lepszy byłby psycholog, bo ja nie wiem czy rzeczywiście potrzebna terapia czy może tylko kilka konsultacji z dobrym psychologiem. Zresztą na podstawie tego, co autor napisał, wiadomo tylko, że cos musi z tym zrobić.
wieka napisał/a:Jak najbardziej mogą to być objawy fobii/lęku spolecznego, wywołane stresem.
Jak coś w nas drzemie, w sprzyjących warunkach się uaktywnia, to dotyczy wielu chorób.Dlatego pojdź do psychiaty po diagnozę, zleci pewnie terapię w odpowiednim nurcie, samo nie minie, a tylko będzie się pogłębiało dodatkowym stresem tego faktu.
Ja z kolei uważam, że lepszy byłby psycholog, bo ja nie wiem czy rzeczywiście potrzebna terapia czy może tylko kilka konsultacji z dobrym psychologiem. Zresztą na podstawie tego, co autor napisał, wiadomo tylko, że cos musi z tym zrobić.
Tak, tylko tu chodzi o diagnozę, a to domena tylko psychiatry i on będzie wiedział czy i na co skierować.
1. Brak fobii
2. Zmiana srodowiska w pracy, w ktorym zle sie czuje
3. Poczatki fobii
4. Psychoterapia?Twoj przyklad ze zlamaniem nogi jest bledny bo zle srodowisko w pracy to ciagla a nie jednorazowa sytuacja.
Aby byl prawidlowy to analogia brzmialaby "Codziennie ma lamana noge" po czym twoja rada brzmialaby aby szedl do lekarza.
Ja uwazam, ze trzeba przede wszystkim wyeliminowac zrodlo tego co mu lamie ta noge przy czym wiadomo co jest zrodlem.Btw. o nic Cie nie oskarzam tylko zapytalem. Nadal jestem ciekaw odpowiedzi.
Nie myslalem nawet o finansowej motywacji a o zrozumieniu podloza twojej dyspozycji do rychlego (z mojej perspektywy) polecania terapii.
Nie, nie posiadam kliniki.
Nie, nie jestem terapeutą.
Tu nie chodzi nawet o jakąś wielkę terapię. Czasami jedno spotkanie z psychologiem dużo daje. On zmieni pracę i co? To nie zmieni tego, jak czuje się w sklepie czy na ruchliwej ulicy.
Ja ogólnie uważam, że jak ma się jakiś problem, to warto przegadać go ze specjalistą (po to oni są), choćby to było jednorazowe spotkanie albo jakieś doraźne. Czasami dopiero jak się o tym komuś mówi, to człowiek sam w głowie przerabia problem. A u psychologa rozmawia się inaczej niż z przyjaciółmi, można się bardziej otworzyć.
18 2022-12-11 00:29:51 Ostatnio edytowany przez RhobarIV (2022-12-11 00:36:58)
Chcę wierzyć, że może mi to minąć za jakiś czas skoro sprawa jest świeża, ale też podjąłem decyzję i zamierzam chodzić do psychologa. Sądzę że na psychiatrę wciąż jest czas.
To czego się najbardziej obawiałem/obawiam to że psychicznie jest ze mną bardzo źle i jestem jednostką nie do odratowania. Czasem myślę, że sam się nakręcam tym strachem. Zawsze pocieszam się myślą, że zawsze jest jakiś
dostępny wybór i można z tym walczyć.
Chcę wierzyć, że może mi to minąć za jakiś czas skoro sprawa jest świeża, ale też podjąłem decyzję i zamierzam chodzić do psychologa. Sądzę że na psychiatrę wciąż jest czas.
To czego się najbardziej obawiałem/obawiam to że psychicznie jest ze mną bardzo źle i jestem jednostką nie do odratowania. Jeszcze bardziej boję się tego że pod wpływem tego napięcia
mogłoby dojść do sytuacji, której nie chcę ale jeszcze nigdy nie straciłem panowania nad sobą. Czasem myślę, że sam się nakręcam tym strachem. Zawsze pocieszam się myślą, że zawsze jest jakiś
dostępny wybór i można z tym walczyć.
Spokojnie, jeżeli psycholog uzna, że potrzebujesz wsparcia psychiatry, to sam Cię do takiego wyśle:)
RhobarIV napisał/a:Chcę wierzyć, że może mi to minąć za jakiś czas skoro sprawa jest świeża, ale też podjąłem decyzję i zamierzam chodzić do psychologa. Sądzę że na psychiatrę wciąż jest czas.
To czego się najbardziej obawiałem/obawiam to że psychicznie jest ze mną bardzo źle i jestem jednostką nie do odratowania. Jeszcze bardziej boję się tego że pod wpływem tego napięcia
mogłoby dojść do sytuacji, której nie chcę ale jeszcze nigdy nie straciłem panowania nad sobą. Czasem myślę, że sam się nakręcam tym strachem. Zawsze pocieszam się myślą, że zawsze jest jakiś
dostępny wybór i można z tym walczyć.Spokojnie, jeżeli psycholog uzna, że potrzebujesz wsparcia psychiatry, to sam Cię do takiego wyśle:)
Dziękuję Loka za radę i próbę uspokojenia.
Lady Loka napisał/a:RhobarIV napisał/a:Chcę wierzyć, że może mi to minąć za jakiś czas skoro sprawa jest świeża, ale też podjąłem decyzję i zamierzam chodzić do psychologa. Sądzę że na psychiatrę wciąż jest czas.
To czego się najbardziej obawiałem/obawiam to że psychicznie jest ze mną bardzo źle i jestem jednostką nie do odratowania. Jeszcze bardziej boję się tego że pod wpływem tego napięcia
mogłoby dojść do sytuacji, której nie chcę ale jeszcze nigdy nie straciłem panowania nad sobą. Czasem myślę, że sam się nakręcam tym strachem. Zawsze pocieszam się myślą, że zawsze jest jakiś
dostępny wybór i można z tym walczyć.Spokojnie, jeżeli psycholog uzna, że potrzebujesz wsparcia psychiatry, to sam Cię do takiego wyśle:)
Dziękuję Loka za radę i próbę uspokojenia.
Złotej rady na uspokojenie nie umiem Ci dać, bo sama jeszcze jej nie znalazłam, ale jak znajdę, to podpowiem, może u Ciebie też da radę
Ale fakt, strach nakręca taką spiralę paranoi. Ale kontrolujesz się w tym, więc nie jest tak źle jak Ci się wydaje. Jesteś świadomy tego, co się dzieje, a to najważniejsze.
Ja ludzi nie lubię. Nie lubię tłumów. Mieszkam przy zalewie i o ile w kwietniu/maju chodzi się tam przyjemnie, to lato jest porażką. Ja szukam wtedy spokojniejszych miejsc.
Bardzo przyzwyczaiłam się w covidzje do tej pustki, a potem jak wszystko znowu wypełniło się ludźmi to zorientowałam się, że miejsca, ktore lubiłam przestały mi pasować właśnie przez tłum. I uważam to za całkowicie normalne też zawsze stoję/siedzę daleko od ludzi. Tak wolę. Nie mam fobii społecznej. Teraz jestem na L4, ale jak pracowałam, to miałam jeden dzień w biurze, a resztę zdalnie i też to było męczące. W 2018 normalnie codziennie jeździłam do biura, rozmawiałam z ludźmi przy kawy, ale przez pracę zdalną jakoś się odzwyczaiłam. I to też jest normalne.
Może słuchawki na uszach i muzyka pozwoliłyby Ci się trochę wyciszyć w takiej sytuacji stresowej, kiedy musisz iść do sklepu, albo jechać gdzies autobusem? Albo na przystanku książka?
A robiłeś badania?
Wcześniej też pracowałeś zdalnie?
Czasem to różne niedobory odpowiedzialne są za nasze zdrowie psychiczne. Ba, często nawet zaczyna się od układu trawiennego.
Sprawdź sobie hormony, Wit D, żelazo, magnez itp. błahe, ale dobrze wykluczyć, naprawdę.
Nigdy nie miałam fobi społecznych, raczej lgne do ludzi, ale u siebie zauważyłam po dłuższej pracy zdalnej że inaczej na ludzi reaguję niż wcześniej. Wpływ na to miała izolacja , mniejszy kontakt społeczny, mniej ruchu (tak , ruch jest mega ważny dla zdrowia psychicznego) , słabe odżywianie się. Wszystko minęło kiedy zaczęłam zdrowiej się odżywiać, wyszło w badaniach że niedobór wit Dvi witamin B,gospodarka hormonalna.
Na pewno warto udac się do specjalisty, nie tylko psycholog ale nawet laboratorium i lekarz rodzinny w celu interpretacji wyników badań.
Na pewno dbaj o siebie, to bardzo ważne.
23 2022-12-11 01:44:17 Ostatnio edytowany przez RhobarIV (2022-12-11 01:51:29)
Może słuchawki na uszach i muzyka pozwoliłyby Ci się trochę wyciszyć w takiej sytuacji stresowej, kiedy musisz iść do sklepu, albo jechać gdzies autobusem? Albo na przystanku książka?
Czytanie książek jest bardzo dobrym rozwiązaniem bo kiedyś w ten sposób potrafiłem obniżyć poziom stresu jaki miałem. Serio czytanie potrafi pomagać, a przynajmniej mi pomogło zwalczyć stres, ale
w tym przypadku się nie sprawdza. Obecnie Jedyne co sprawia, że jest mi choć odrobinę lepiej to szachy bo muszę skoncentrować wszystkie swoje myśli na danej partii.
A robiłeś badania?
.
No właśnie od ponad roku nie robiłem żadnych badań, a myślę że warto i rzeczywiście może spróbuję się zapisać do internisty bo nic nie wiem o swoich niedoborach.
Pracuję zdalnie już prawie 2 lata i w biurze bywam bardzo rzadko w przeciągu całego roku.
Ja tak żyje całe życie unikam tłumopw, zawsze stoję w najodleglejszym miejscu od ludzi, zawsze znajdę jakiś tunel aby przejść i nie przebijać się przez tłumy. A przez covid i pracę zdalną to mam taktycznie opracowane wszelkie opcje unikania większych skupisk ludzi.
Właściwie to pominąłem pewien fakt w swoim pierwszym poście, a mianowicie to że w domu czuję się dobrze, ale gdy zaczynam myśleć o tym że mam problem z wychodzeniem na zewnątrz to moja wewnętrzna panika wzrasta i pojawia się stres oraz strach.
Właściwie to pominąłem pewien fakt w swoim pierwszym poście, a mianowicie to że w domu czuję się dobrze, ale gdy zaczynam myśleć o tym że mam problem z wychodzeniem na zewnątrz to moja wewnętrzna panika wzrasta i pojawia się stres oraz strach.
Bo myślisz o tym, że się boisz i w efekcie się nakręcasz jeszcze bardziej. To naturalna reakcja w takim momencie.