Jak się odciąć? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 16 ]

1 Ostatnio edytowany przez statecznawariatka (2022-06-07 04:16:54)

Temat: Jak się odciąć?

Cześć,  dziewczyny.
Jestem tu totalnie nowa, nie wiem, od czego mam zacząć, bardzo długo wahałam się, czy w ogóle napisać, zwłaszcza, że nie mogę napisać wszystkiego.

Mam niecałe 30 lat. Półtora roku temu się zakochałam na zabój, niedawno zaręczyłam. W końcu spotkałam osobę, która patrzy w tym samym kierunku i której jestem pewna.

Niestety nie potrafię się cieszyć tym wszystkim tak, jak bym chciała.

Kilka miesięcy temu stało się w moim życiu coś, o czym nie mogę napisać, bo jest zbyt charakterystyczne, mogłoby bardzo szybko być rozpoznane. Nie żałuję, że to zrobiłam. Po prostu pomogłam komuś i uważam, że zrobiłam dobrze - dziś zrobiłabym to samo i się tego absolutnie nie wstydzę. Ale konsekwencje muszę ponieść i są one dla mnie bardzo stresujące - będą się pewnie ciągnąć jeszcze długo, długo, długo.

To zdarzenie, a właściwie to, co zaraz po nim się działo, wywołało u mnie ogromny stres. Praktycznie przez tydzień prawie nic nie jadłam, skupiona byłam na tym, żeby ta pomoc nie poszła na marne, żeby nikt jej nie zepsuł, nie utrudnił życia. Ok, udało się. Potem przerodziło się to w stres przewlekły.

Byłam u psychiatry i u psychologa. Oboje stwierdzili "zaburzenia adaptacyjne". Nie zalecili mi leków. Właściwie dowiedziałam się, że w tej sytuacji stres jest naturalny i że i tak reaguję łagodnie. Na tle innych osób w podobnej sytuacji - może tak.

Skupiłam sie też na tym wszystkim tak bardzo, że zaniedbałam szereg innych rzeczy, zwłaszcza relacji międzyludzkich. Nie mam tu na myśli relacji z partnerem, bo on akurat był na bieżąco w temacie i otrzymałam od niego mega wsparcie, ale o znajomych, przyjaciołach. Nie wszyscy pochwalali, co zrobiłam, ale nie na zasadzie, że zrobiłam źle, a na zasadzie "po co sobie robisz problemy dla jakiegoś .....". Taki typowy oportunizm. Odczułam brak wsparcia i się odsunęłam. Teraz żałuję. Po tym wszystkim został mi partner, rodzice i kumpela, która sama brała w tym udział. Brakuje mi ludzi.

Wiem też, że rodzice mają do mnie żal, że wybrałam zupełnie inna drogę życiową, a nie zgodną z kierunkiem studiów. Ale to też już inny temat, chociaż boli.

Piszę to o 4 nad ranem, bo nie wiem, co mam zrobić. Nie wiem nawet, o co mam zapytać. Nie mam depresji, ale nie czuję się też dobrze. Kiedy nie mam nic do roboty, to te myśli, ten stres do mnie wraca.
Macie może sposoby, jak się odciąc? Trening relaksacyjny polecany przez psychologa nie działa. To mi siedzi ciągle w głowie.

Edit: dodam jeszcze, że narzeczony mnie bardzo wspiera, ale on w takich sprawach jest trochę lekkoduchem. Może też dlatego,  że sam ma takie same problemy ale x10, może dlatego,  że jest młodszy, może z powodu charakteru, ale jego sposób wsparcia to raczej odciąganie mnie niż przegadywanie problemu po raz enty. Nie chcę go też tym zanudzać, ale ciągle siedzi mi w głowie...

2

Odp: Jak się odciąć?

Polecam góry albo jakiś sport, najlepiej wytrzymałościowy. W pewnym momencie wszystkie złe myśli znikają i wszystko zaczyna się układać w głowie:)

3

Odp: Jak się odciąć?

A to zamartwianie się jest na zapas? Skoro nie żałujesz, to nie bardzo wiadomo, co Ci spędza sen powiek, a może nie powinno.
Bo np. co innego jak komuś żyrowałas kredyt i on go spłaca, a co innego jak Ty teraz musisz za niego spłacać.

4

Odp: Jak się odciąć?

Potwierdzam, sport to dobra rozwiązanie zapominasz o negatywnym myśleniu. Jeśli nie zmęczę fizycznie organizmu mam problem z zasypianiem. Dużo myśli, chęć rozwiązania problemów, analiza. Wręcz nie umiem wyłączyć „głosów” w głowie. Dopiero po dobrym przepoceniu: bieganie, wiosełka, worek lub seks padam jak niemowlę. Wszystko zależy od zainteresowań. Jeśli masz jakieś hobby to powinno zadziałać podobnie. Przecież zerkając na młodzież (nie tylko) jeśli włączą grę komputerową to świat dla nich nie istnieje. Tylko nie uciekaj w używki, bo będziesz potrzebowała dużej siły, aby z tego wyjść a owe problemy w takiej sytuacji zostaną zamrożone i nie osłabną z biegiem czasu.

Odp: Jak się odciąć?
wieka napisał/a:

A to zamartwianie się jest na zapas? Skoro nie żałujesz, to nie bardzo wiadomo, co Ci spędza sen powiek, a może nie powinno.
Bo np. co innego jak komuś żyrowałas kredyt i on go spłaca, a co innego jak Ty teraz musisz za niego spłacać.

Nie, to nie jest na zapas, to już się dzieje.
I to "dzianie się" będzie rozłożone w czasie.

Przykład - gdybym pomogła przyjaciółce w usunięciu niechcianej ciąży,  to bym nie żałowała, ale jakby mnie zaczęli ścigać, to bym żyła w stresie do końca postępowania. I to mniej więcej coś takiego, ale nie to (nie ma nic wspólnego z aborcją).
Osoba trzecia nie może mi pomóc swoją starannością lub jej brakiem.

W dodatku martwię się, bo wiem, że nawet jeśli to skonczy się dobrze, to takie sytuacje będą się powtarzać. Nazwałabym to ryzykiem "zawodowym". Wiem po przykładzie niektórych ludzi. Mój facet ma taki sam problem, jak ja, ale pomnożony przez wiele sytuacji. O niego też sie martwię.

6 Ostatnio edytowany przez statecznawariatka (2022-06-07 11:44:33)

Odp: Jak się odciąć?
Angel83 napisał/a:

Potwierdzam, sport to dobra rozwiązanie zapominasz o negatywnym myśleniu. Jeśli nie zmęczę fizycznie organizmu mam problem z zasypianiem. Dużo myśli, chęć rozwiązania problemów, analiza. Wręcz nie umiem wyłączyć „głosów” w głowie. Dopiero po dobrym przepoceniu: bieganie, wiosełka, worek lub seks padam jak niemowlę. Wszystko zależy od zainteresowań. Jeśli masz jakieś hobby to powinno zadziałać podobnie. Przecież zerkając na młodzież (nie tylko) jeśli włączą grę komputerową to świat dla nich nie istnieje. Tylko nie uciekaj w używki, bo będziesz potrzebowała dużej siły, aby z tego wyjść a owe problemy w takiej sytuacji zostaną zamrożone i nie osłabną z biegiem czasu.

Uprawiam sport, tj.tańczę (chociaż niektórzy mówia, że taniec to nie sport big_smile) i 2x w tygodniu chodzę na step.

Chodzi o to, że to jest - przynajmniej dla mnie -problem dużej rangi. I wiem, że jest osoba bardzo mi nieprzychylna, dysponująca bardzo dużymi możliwosciami, która nie wiem co zrobiła już i co zrobi dalej.

Nie pomaga mi też nastawienie mojej mamy (która chce dla mnie jak najlepiej), bo jest osobą panikującą i w rozmowach z nią to wszystko jest jeszcze gorsze. Takie "jezu, dziecko, co teraz będzie, a po co ci to było itp.". Trochę się nie dziwię, bo moi rodzice też zostali w to wszystko wciągnięci, bez mojej woli, i musieli odpowiadać na różne dziwne pytania.

7

Odp: Jak się odciąć?
statecznawariatka napisał/a:
wieka napisał/a:

A to zamartwianie się jest na zapas? Skoro nie żałujesz, to nie bardzo wiadomo, co Ci spędza sen powiek, a może nie powinno.
Bo np. co innego jak komuś żyrowałas kredyt i on go spłaca, a co innego jak Ty teraz musisz za niego spłacać.

Nie, to nie jest na zapas, to już się dzieje.
I to "dzianie się" będzie rozłożone w czasie.

Przykład - gdybym pomogła przyjaciółce w usunięciu niechcianej ciąży,  to bym nie żałowała, ale jakby mnie zaczęli ścigać, to bym żyła w stresie do końca postępowania. I to mniej więcej coś takiego, ale nie to (nie ma nic wspólnego z aborcją).
Osoba trzecia nie może mi pomóc swoją starannością lub jej brakiem.

W dodatku martwię się, bo wiem, że nawet jeśli to skonczy się dobrze, to takie sytuacje będą się powtarzać. Nazwałabym to ryzykiem "zawodowym". Wiem po przykładzie niektórych ludzi. Mój facet ma taki sam problem, jak ja, ale pomnożony przez wiele sytuacji. O niego też sie martwię.

Takie sytuacje nie powinny się powtarzać, bo masz nauczkę.

To co jest teraz też się skończy i zamartwiasz się o coś, na co już nie masz wpływu.

Dlatego ja bym radziła zwrócić się o pomoc do terapeuty, może nawet z partnerem, jak on też ma problem z asertywnością, choć tak się nie zamartwia jak Ty.

8

Odp: Jak się odciąć?

Autorko, w życiu masz dwa rodzaje sytuacji, które Cię spotkają i które możesz rozpatrywać w kategorii problemów:
1. Te, na które masz wpływ - reagujesz, rozwiązujesz, problemu nie ma.
2. Te, na które nie masz wpływu - olewasz, bo nie masz na nie wpływu. Co będzie, to będzie - i tak NIC z tym nie jesteś w stanie zrobić. Problemu nie ma.
Ktoś mi kiedyś do powiedział i z czasem zrozumiałem, że jest w tym dużo racji.

Z tego co mówisz, to dalszy ciąg zależy od osoby trzeciej, na którą nie masz wpływu, zatem... wyluzuj, chociaż to trudne.

Odp: Jak się odciąć?
wieka napisał/a:
statecznawariatka napisał/a:
wieka napisał/a:

A to zamartwianie się jest na zapas? Skoro nie żałujesz, to nie bardzo wiadomo, co Ci spędza sen powiek, a może nie powinno.
Bo np. co innego jak komuś żyrowałas kredyt i on go spłaca, a co innego jak Ty teraz musisz za niego spłacać.

Nie, to nie jest na zapas, to już się dzieje.
I to "dzianie się" będzie rozłożone w czasie.

Przykład - gdybym pomogła przyjaciółce w usunięciu niechcianej ciąży,  to bym nie żałowała, ale jakby mnie zaczęli ścigać, to bym żyła w stresie do końca postępowania. I to mniej więcej coś takiego, ale nie to (nie ma nic wspólnego z aborcją).
Osoba trzecia nie może mi pomóc swoją starannością lub jej brakiem.

W dodatku martwię się, bo wiem, że nawet jeśli to skonczy się dobrze, to takie sytuacje będą się powtarzać. Nazwałabym to ryzykiem "zawodowym". Wiem po przykładzie niektórych ludzi. Mój facet ma taki sam problem, jak ja, ale pomnożony przez wiele sytuacji. O niego też sie martwię.

Takie sytuacje nie powinny się powtarzać, bo masz nauczkę.

To co jest teraz też się skończy i zamartwiasz się o coś, na co już nie masz wpływu.

Dlatego ja bym radziła zwrócić się o pomoc do terapeuty, może nawet z partnerem, jak on też ma problem z asertywnością, choć tak się nie zamartwia jak Ty.

To nie jest kwestia asertywności.  Nikt nas do niczego nie namawiał, były to moje i jego bardzo samodzielne decyzje. Konsekwencje są absurdem (w tym według prawników), ale są.
Czy będą się powtarzać - ciężko stwierdzić,  ale szansa jest, bo nie zamierzamy rezygnować z bardzo znacznej części naszego życia.
Ciężko mi to opisać po prostu.

10

Odp: Jak się odciąć?

Mleko się rozlało, nie ma co użalać się nad czymś co już się zdarzyło i nie może wrócić do poprzedniego stanu.

statecznawariatka napisał/a:

Uprawiam sport, tj.tańczę (chociaż niektórzy mówia, że taniec to nie sport big_smile) i 2x w tygodniu chodzę na step.

Pewnie, że taniec to sport. Fakt taki, że to trochę jak ze śpiewem (trochę lepiej, lub trochę gorzej), mój taniec a zwłaszcza ten, który generuje po treningu dla rozluźnienia mięśni, oj lepiej, aby światła dziennego nie ujrzał wink natomiast zazdroszczę, zawsze chciałem nauczyć się tańca, daje dużo radości.
Jednak 2x w tygodniu to znacznie za mało. Nie chodzi o to abyś tylko to robiła. Znajdź na resztę dni inne atrakcje, które Ciebie zajmą i zmotywują. Teraz pewnie wyjdę na szowinistę, ale może tak jakieś nowe doznania kulinarne i pracą w kuchni zaskoczysz swojego wybranka.

Odp: Jak się odciąć?
Angel83 napisał/a:

Mleko się rozlało, nie ma co użalać się nad czymś co już się zdarzyło i nie może wrócić do poprzedniego stanu.

statecznawariatka napisał/a:

Uprawiam sport, tj.tańczę (chociaż niektórzy mówia, że taniec to nie sport big_smile) i 2x w tygodniu chodzę na step.

Pewnie, że taniec to sport. Fakt taki, że to trochę jak ze śpiewem (trochę lepiej, lub trochę gorzej), mój taniec a zwłaszcza ten, który generuje po treningu dla rozluźnienia mięśni, oj lepiej, aby światła dziennego nie ujrzał wink natomiast zazdroszczę, zawsze chciałem nauczyć się tańca, daje dużo radości.
Jednak 2x w tygodniu to znacznie za mało. Nie chodzi o to abyś tylko to robiła. Znajdź na resztę dni inne atrakcje, które Ciebie zajmą i zmotywują. Teraz pewnie wyjdę na szowinistę, ale może tak jakieś nowe doznania kulinarne i pracą w kuchni zaskoczysz swojego wybranka.

Oj nie, nienawidzę gotować

12

Odp: Jak się odciąć?
statecznawariatka napisał/a:

Oj nie, nienawidzę gotować

Jak wspomniałem, to byłaby niespodzianka dla partnera wink haha.

13

Odp: Jak się odciąć?
statecznawariatka napisał/a:
wieka napisał/a:
statecznawariatka napisał/a:

Nie, to nie jest na zapas, to już się dzieje.
I to "dzianie się" będzie rozłożone w czasie.

Przykład - gdybym pomogła przyjaciółce w usunięciu niechcianej ciąży,  to bym nie żałowała, ale jakby mnie zaczęli ścigać, to bym żyła w stresie do końca postępowania. I to mniej więcej coś takiego, ale nie to (nie ma nic wspólnego z aborcją).
Osoba trzecia nie może mi pomóc swoją starannością lub jej brakiem.

W dodatku martwię się, bo wiem, że nawet jeśli to skonczy się dobrze, to takie sytuacje będą się powtarzać. Nazwałabym to ryzykiem "zawodowym". Wiem po przykładzie niektórych ludzi. Mój facet ma taki sam problem, jak ja, ale pomnożony przez wiele sytuacji. O niego też sie martwię.

Takie sytuacje nie powinny się powtarzać, bo masz nauczkę.

To co jest teraz też się skończy i zamartwiasz się o coś, na co już nie masz wpływu.

Dlatego ja bym radziła zwrócić się o pomoc do terapeuty, może nawet z partnerem, jak on też ma problem z asertywnością, choć tak się nie zamartwia jak Ty.

To nie jest kwestia asertywności.  Nikt nas do niczego nie namawiał, były to moje i jego bardzo samodzielne decyzje. Konsekwencje są absurdem (w tym według prawników), ale są.
Czy będą się powtarzać - ciężko stwierdzić,  ale szansa jest, bo nie zamierzamy rezygnować z bardzo znacznej części naszego życia.
Ciężko mi to opisać po prostu.

Tu nie chodzi o namawianie, a o umiejętność odmowy, bo sama widzisz, że to jest dla Ciebie szkodliwe, stąd moja propozycja terapii, warto spróbować, żeby nie narażać się na taki dyskomfort.

Odp: Jak się odciąć?
wieka napisał/a:
statecznawariatka napisał/a:
wieka napisał/a:

Takie sytuacje nie powinny się powtarzać, bo masz nauczkę.

To co jest teraz też się skończy i zamartwiasz się o coś, na co już nie masz wpływu.

Dlatego ja bym radziła zwrócić się o pomoc do terapeuty, może nawet z partnerem, jak on też ma problem z asertywnością, choć tak się nie zamartwia jak Ty.

To nie jest kwestia asertywności.  Nikt nas do niczego nie namawiał, były to moje i jego bardzo samodzielne decyzje. Konsekwencje są absurdem (w tym według prawników), ale są.
Czy będą się powtarzać - ciężko stwierdzić,  ale szansa jest, bo nie zamierzamy rezygnować z bardzo znacznej części naszego życia.
Ciężko mi to opisać po prostu.

Tu nie chodzi o namawianie, a o umiejętność odmowy, bo sama widzisz, że to jest dla Ciebie szkodliwe, stąd moja propozycja terapii, warto spróbować, żeby nie narażać się na taki dyskomfort.

Ale komu mam odmówić?
W procesie decyzyjnym nie było osób trzecich. Byłam ja jedyna, ja sama podjęłam się tego rodzaju aktywności. Musiałabym odmówić sama sobie.

15 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-06-07 14:50:10)

Odp: Jak się odciąć?
statecznawariatka napisał/a:
wieka napisał/a:
statecznawariatka napisał/a:

To nie jest kwestia asertywności.  Nikt nas do niczego nie namawiał, były to moje i jego bardzo samodzielne decyzje. Konsekwencje są absurdem (w tym według prawników), ale są.
Czy będą się powtarzać - ciężko stwierdzić,  ale szansa jest, bo nie zamierzamy rezygnować z bardzo znacznej części naszego życia.
Ciężko mi to opisać po prostu.

Tu nie chodzi o namawianie, a o umiejętność odmowy, bo sama widzisz, że to jest dla Ciebie szkodliwe, stąd moja propozycja terapii, warto spróbować, żeby nie narażać się na taki dyskomfort.

Ale komu mam odmówić?
W procesie decyzyjnym nie było osób trzecich. Byłam ja jedyna, ja sama podjęłam się tego rodzaju aktywności. Musiałabym odmówić sama sobie.

Nie napisałaś o co chodzi, można było wywnioskować, że zrobiłaś coś dla kogoś, ale jeśli dla siebie, to już nic z tego nie rozumiem.

"Po prostu pomogłam komuś i uważam, że zrobiłam dobrze - dziś zrobiłabym to samo i się tego absolutnie nie wstydzę. Ale konsekwencje muszę ponieść i są one dla mnie bardzo stresujące - będą się pewnie ciągnąć jeszcze długo, długo, długo."

Czyli pomogłaś komuś, kto tego nawet nie chciał, czyli zrobiłaś to dla siebie, licząc się z konsekwencjami... To dlaczego ten ból... Trudno to pojąć...

Wychodzi, że musisz też odmawiać sama sobie...

16 Ostatnio edytowany przez Karina 36 (2022-06-08 05:37:22)

Odp: Jak się odciąć?

Ja nie mogę za dużo napisać, bo nie wiem dokładnie o co chodzi w tym wątku.. Rozumiem, że ciężko Ci opisać co tak naprawdę się stało, ale tak to nie wiadomo jaki masz problem. Czy właśnie chodzi o wzięcie kredytu, może pomoc osobie, która jest od czegoś uzależniona?

Posty [ 16 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024