Witam
Zacznę od tego,że jestem 31 letnim facetem, z ustabilizowaną sytuacją zawodową(architekt), z pewną grupką znajomych, mieszanka intro i ekstrawertyka.
Mój problem polega na początkach relacji z kobietami które wpadają mi w oko, czuję do nich pociąg, intelektualny jak i fizyczny.
Przez fakt,że do tej pory nie byłem jeszcze w poważnym związku, z różnych przyczyn, czy to przegapienie okresu studenckich czy późniejszych "kolein" życiowych, nie potrafią złapać w takich relacjach przysłowiowego luzu, dać relacji biec swoim wolnym biegiem, gdzieś z tyłu głowy zawsze zaczynają się setki pytań, jak się zachować, kiedy się starać, czy okazywać zainteresowanie czy też nie.
Zdaje sobie sprawę,że to jest często swojego rodzaju podświadomym sabotażem takich relacji, zbyt szybkie zaangażowanie prowadzi najczęściej do przysłowiowego kosza.
Oczywiście zdaje sobie sprawę z tych błędów, jednakże jest to jedynie w momencie zimnej kalkulacji, stojąc z boku już dawno po danej relacji, natomiast w momencie kiedy trafią na mój obiekt zainteresowania, zaczynam powielać te wszystkie błędy.
Podświadomie wykonuję gesty zainteresowania, czasem jakieś komplementy, mówiąc krótko daję kobiecie do zrozumienia "lecę na Ciebie"....Jak to się kończy każdy już tutaj się domyśli.
Moje pytanie jest jak zmienić skutecznie tą podświadomą chęć wyjścia z samotności, w której czuje się źle, tego zaklętego koła ocierającego się o lekką desperację która nigdy nie prowadzi do niczego dobrego. ?
Dziękuje za cenne wskazówki, nawet takie "brutalne"
Pozdrawiam.