Witam, jestem facetem i specjalnie się zarejestrowałem aby opowiedzieć moja historie. Mam 26 lat 2 lata temu w sklepie poznałem piękna kobietę. Odrazu mi się spodobała więc chciałem ją poznać. Okazało się że jest zajęta i ma narzeczonego. Ale widziałem że jej się ją też podoba wiedz postanowiłem że zacznę jakoś z nią rozmowę. I tak się zaczęło. Zaczęliśmy rozmawiać, i nie wiado kiedy stalismy się dla siebie bliscy. Bardzo szybko się w niej zakochałem ponieważ szukałem miłości po poprzednim nie udanym związku. Zaczęliśmy pisać na początku, i pisaliśmy od rana do wieczora. Byliśmy tylko dla siebie i każda chwila spędzony razem sprawiała na przyjemność i radość. Ona była cały czas w narzeczestwie a czas leciał.. W końcu zaczęłam naciskać żeby zerwała z nim bo nie chciałem być tym drugim.. Niestety ona bardzo się bała zerwać. Miała 21 lat jak ja poznała, a z narzeczonym zaczęła się spotykać jak miała 15 lat, a on 23 lata. Jak na nią to chyba był za stary partner, jak na 15 letnia dziewczynkę.. Zawsze mi opowiadała że dopiero jak mnie spotkała zobaczyła jak powinien naprawdę wyglądać związek. Ze że mną jest szczęśliwa w każdej chwili. Ze tja jej sprawia radość jakiej on nigdy nie dawaj jej. Jej partner mieszkał od niej 300 metrów a mimo to nie miał czasu się z nią spotkać po pracy, i nie raz widywali się przez 20 minut na tydzień.. Pozwalalem na to bo miałem nadzieję że ona wybierze mnie. Cały czas powtarzała że jestem dla niej ważny, nawet bardzo ważny, że sobie nie wyobraża że ja odejdę. Pisała że nie jest szczęśliwa z nim w związku, że dopiero teraz dorosła i widzi że to nie do końca to co by chciała w życiu, ale wszystko już było zaplanowane. Zbliżał się czas do ich ślubu, i ona coraz bardziej zaczęła mi wyznawca że mnie kocha, że się boi z nim zerwać, bo co ludzie powiedzą. Ale też że płaczę po nocach że nie może być ze mną, że jej ciężko. Ze nie chce z nikim rozmawiać na temat ślubu bo ja to wcale nie bawi.. Ale nagle zerwała że mną kontakt 4 miesiące przed ślubem. Napisała tylko że musi zakończyć bo tak będzie lepiej dla niej i dla mnie. Do końca twierdziła że jestem kims ważnym ale się boi i tak będzie lepiej. Ba koniec dodała że jednak z nim chce spędzić resztę życia i żebym zapomniał o wszystkim. Obecnie są już 7 miesięcy po ślubie. Z tego co wiem zaszła w ciążę. Mam pytanie czy ona udawała mówiąc przez rok czasu, bo rok czasu trwały spotkania o których nie wiedział jej narzeczony. Czy przez tyle czasu można udawać że się kogoś kocha? Jak mam teraz uwierzyć kolejnej kobiecie? Czy ona teraz będzie naprawdę szczęśliwa? Nikomu o tym nie mówiłem więc postanowiłem tutaj to opisać.
Raczej byłeś dla niej tylko "pocieszycielem" kiedy nie układał się związek
Nie wierz osobie w związku co narzeka jak jej źle, jaki on zły bo podły... Przepuszczaj to przez sito
Lepiej nie wchodzić w związki, póki się drugiej stronie nie układa. Warto poczekać na bardziej sprzyjające okoliczności, jak już wybranek przepracuje sobie swój poprzedni związek.
4 2019-12-18 21:29:55 Ostatnio edytowany przez balin (2019-12-18 21:38:41)
Masz nauczkę, żeby się nie zabierać za zajęte kobiety.
Z resztą obojga wami kierowały pobudki, które nie za bardzo zapewniały trwały związek. Ty szukałeś zapomnienia poprzedniego związku, z marszu chciałeś iść na głęboką wodę. Ona miała jakieś tam rozterki związane ze swoim lubym, potrzebowała Ciebie, żeby sobie uzmysłowić to i owo.
Wybacz słowo, byłeś dla niej "czasoumilaczem".
Odpowiadając na Twoje pytanie: będzie Ci trudno zaufać innej kobiecie, choćby miała najlepsze zamiary.
Gdyby kochała Ciebie, wybrałaby bez problemu. Za długo w to brnąłeś. Zapewne potrzebowałeś emocji, które Ci dawała. Ale to do przepracowania u Ciebie.
Jedna lekcja, nie tworzy sie kolejnego zwiazku, poki jest jeszcze stary niezamkniety
To tylko ona wie, czy udawała. Wychodzi na to, że miło ją twoje zaloty połechtały, ale nie na tyle było to dla niej poważne by zakończyć poprzedni związek. Byłeś taka odmianą w kryzysie związku.
Na pewno korzystniejsze będzie jak na kolejną partnerkę wybierzesz sobie wolną dziewczynę, to nie będziesz miał dylematów, jak jej uwierzyć. Bo ta relacja już od podstaw była nieuczciwa, zarówno z jej strony jak i twojej. Możesz odpuścić zamęczanie się brakiem zaufania.
To czy będzie szczęśliwa to już jej wybór, są osoby, którym los zsyła wszystko co najlepsze, a i tak są nieszczęśliwe, a inni dostają niewiele i potrafią się z tego cieszyć, doceniać. Pytanie czy ty pozwolisz sobie być szczęśliwy, czy będziesz w nieskończoność wałkował wasze "piękne uczucie"
Pozwól sobie odpuścić już tamtą relację, nie zadręczaj się nią, pozwól sobie zapomnieć.
8 2019-12-20 15:39:19 Ostatnio edytowany przez madoja (2019-12-20 15:42:16)
Nie jest wykluczone że Cię kochała naprawdę, ale miłość to nie wszystko. Być może czas mijał, a ona po pierwszych motylkach zaczęła do głosu dopuszczać świadomość i rozum. Wiesz, wiele pięknych słów mówi się na fali miłości... Potem przychodzi życie.
Może bała się opinii, może bała się skrzywdzić tamtego, może mieli za dużo wspomnień, kto wie.
A czy będzie szczęśliwa? Prawdopodobnie ogólnie będzie szczęśliwa - bo człowiek nie wybiera świadomie dla siebie nieszczęścia. Pewnie będą momenty gdy zatęskni za Tobą, np. gdy się z mężem pokłóci, ale gdy tylko się pogodzą, znów upewni się w tym, że wybrała dobrze.
Jednak i tak dziwi mnie że nie skończyła tego skoro to był tylko jej chłopak a nie mąż i nie mieli dzieci ani nawet nie mieszkali razem. Miała naprawdę dość łatwą sytuację, by odejść i zacząć coś nowego.
Jeśli Cię to pocieszy, to statystycznie do 30-go roku życia człowiek ma złamane serce 3 razy. Nie poddawaj się i nie zamykaj na kobiety. Na świecie jest wiele takich które są szczere i oddane.
Tamtą relacje potraktuj jako przeszłość, postaraj się zamazać, zapomnieć. Zaakceptuj że to tylko wspomnienia, nie ma już tego. Wyciągnij wnioski (np. że zajęte kobiety są zakazane).
[...]Czy przez tyle czasu można udawać że się kogoś kocha? Jak mam teraz uwierzyć kolejnej kobiecie? Czy ona teraz będzie naprawdę szczęśliwa? Nikomu o tym nie mówiłem więc postanowiłem tutaj to opisać.
Jak śpiewał Mistrz: "...nie wierz Nigdy kobiecie, dobrą radę ci dam...".