Pracuję z klientami bardzo długo, będzie ze 20 lat i cały czas się zastanawiam czy robię dobrze czy źle w danych momentach.
Obecnie prowadzę od lat własną firmę, trudne jest to o tyle, bo nie mam kogo zapytać, wszystkie decyzje podjąć muszę ja sama.Zaobserwowałam,że
klienci mają niekiedy straszny tupet,a już generalnie dość często sądzą,że są jedyni i że to im należy się w 100% uwaga w momencie kiedy oni oto właśnie przyszli.
Nie ważne,że są wysyłki i inne ważne sprawy, oto oni przybyli i oki,ale najgorsze jest wyłudzanie czasu i czyjejś wiedzy za darmo. Pracuję w branży w dużej mierze usługowej i generalnie klienci potrafią przyjść z towarem od konkurencji i pytać mnie o zastosowanie tego, to dość częste zjawisko. Moja branża nie ma nic wspólnego z prawniczą,ale bardzo podobna jest tu praca z klientem..prawnik nie da porady darmowej lub nie przychyli się do jakiejś umowy bez wynagrodzenia licząc odpowiednią stawkę za swoją pracę. Zmorą w mojej branży jest to,że klient oczekuje porady za darmo, to jest najbardziej irytujące, a czasem siedzenie nad jednym problemem klienta zajmuje godzinę i dłużej, bo muszę zapoznać się z całą specyfikacją tego z czym do mnie przychodzi i wprowadzić korekty, zaproponować zmiany by cały układ pracował sprawnie i ku lepszemu. Klienci często wyłudzają porady za darmo, nie kupując u nas całego systemu lub choćby jednego produktu. Następnie jeśli już coś u nas zakupili i wydali 100, 200 zł, to oczekują,że za każdym razem kiedy przyjdą, będę im udzielała godzinnej porady w ramach,że coś tam kiedyś zakupili. Moja branża jest piękna lecz wyjątkowo niewdzięczna, dotyczy pasji i ludzie często uważają,że pasja jest za darmo.
no to określ cennik na takie usługi jak doradztwo
Nie ma porad za darmo. Tacy wyłudzacze najczęściej dzwonią i coś tam ściemniają próbując dowiedzieć się jak najwięcej. Z doświadczenia wiem, że dzwonią co najmniej do kilku firm i tak sobie konfrontują. Zapraszam fizycznie do firmy, to popatrzymy, się zastanowimy. To eliminuje większość. Pytają, a ile kosztuje. Odpowiadam, że to nie bułka w sklepie, nie ma ceny na półce ale rzucam widełki co eliminuje większość pozostałych I tak zostaje niewielki procent zdeterminowanych
To skąd klienci przy takim odsiewie? Z szeptanej reklamy. Tacy klienci wiedzą już czego się spodziewać, dokonali sobie wcześniej w głowie jakiejś podstawowej układanki i takiemu można poświęcać czas. Ten czas będzie rozliczony w ogólnej zapłacie za zlecenie, a jeśli się coś po drodze nie uda, to najczęściej ten włożony do tej pory czas i wysiłek się rozlicza i rozstaje. Zdarzało mi się wykonywać zlecenia typowo doradcze i to ha, ha dla prawników. Wtedy honorarium ustalałem bardzo prosto. Dobry prawnik bierze tyle i tyle za godzinę pracy. Moja usługa jest adekwatna, poświęciłem tyle i tyle czasu - rachunek. Prawnicy nie dyskutują, płacą. Z lekarzami, to zupełnie inna historia...
Kochana musisz być bardziej asertywna. Nie mozesz być takie lelum- polelum bo się niczego nie dorobisz.
Sama prowadzę sklep od roku. I ludzie mają OGROMNY tupet! Oczekują, że jak u mnie coś kupią to moim obowiązkiem jest im zapakować na prezent, za darmo dać opakowanie świąteczne!
I ok zawsze jakieś opakowania np na święta wrzucam sobie w koszta i moim Klientom pakuje ( nie mam czasu bawić się w celofan ). Hitem są ludzie co kupią pierdołę za groszę i wręcz wymuszają ,że mam PAKOWAĆ. Więc wtedy grzecznie mówię, że papierniczy jest obok.
Kiedyś pakowałam... i podliczyłam , że na celofan, wstążki i inne pierdoły poszło kilkaset złotych.. ;/
Teraz jestem bardziej asertywna, a w tym wszystkim bardzo uprzejma. Doceniam ,że kupują i jestem im za to wdzięczna no ale nie będę dokładać do biznesu.Bo oprocz satysfakcji Klienta muszę zapłacić za lokal, pracownika, zusy itd
Pozdrawiam
Zaobserwowałam,że klienci mają niekiedy straszny tupet,a już generalnie dość często sądzą,że są jedyni i że to im należy się w 100% uwaga w momencie kiedy oni oto właśnie przyszli. Nie ważne,że są wysyłki i inne ważne sprawy, oto oni przybyli
a czym to się różni od tego jak pani w urzędzie popija kawusię i ma interesantów w du**, Twoi klienci nie przychodzą do Twojej firmy, by użalać się nad Twoja ciężką pracą, przychodzą, w konkretnym interesie, oni też mają swój czas i pieniądze (!) i jeżeli dla Ciebie ważniejsza jest wysyłka, którą możesz przygotować za 1h, gdy sobie pójdą, to znaczy, że lepiej iść do konkurencji i nie robić tobie problemu. Ja rozumiem, gdy np. czekam bo pani z obsługi coś potrzebuje skończyć, ale gdy okazuje, że zajmuje się swoim sprawami, a intruzem zajmie się z musu, o ile sobie sam wcześniej nie pójdzie... sorry, ale zejdź na poziom ziemi, pracujesz w obsłudze klienta - to go obsługuj. Nie mówię, że masz wszystko rzuć, ale czasem nawet mały gest, że potrzebujesz chwilę, by dokończyć i wtedy będziesz do dyspozycji wystarczyłby
Co do płacenia za usługi - j. w. trochę asertywności, jeśli zarabiasz na doradztwie, to logiczne, że nie robisz tego za firko, chociaż ja doceniam to, i gdyby mi ktoś doradził za darmo, to na pewno starałabym się zawrzeć jakąś transakcję (ale nie na siłę), albo polecić innym znajomym jako dobry punkt.
a czym to się różni od tego jak pani w urzędzie popija kawusię i ma interesantów w du**, Twoi klienci nie przychodzą do Twojej firmy, by użalać się nad Twoja ciężką pracą, przychodzą, w konkretnym interesie, oni też mają swój czas i pieniądze (!) i jeżeli dla Ciebie ważniejsza jest wysyłka, którą możesz przygotować za 1h, gdy sobie pójdą, to znaczy, że lepiej iść do konkurencji i nie robić tobie problemu.
To niech idzie. Klienta awanturującego się nie obsługujemy Taka przykładowa paczka jest najpewniej przygotowywana do wysyłki dla klienta, w sprawie klienta i akurat z mojego doświadczenia wynika, że taką "paczkę" przygotowuje się w ostatniej możliwej chwili. Ktoś przychodzący z ulicy do firmy na 99 % zostanie odprawiony z kwitkiem tj. żeby przyszedł w innym terminie. Ogólnie w takim przypadku po prostu się wcześniej umawia telefonicznie czy mejlowo żeby klientowi wskazać dzień i godzinę kiedy ktoś będzie miał czas z nim porozmawiać.
Co do płacenia za usługi - j. w. trochę asertywności, jeśli zarabiasz na doradztwie, to logiczne, że nie robisz tego za firko, chociaż ja doceniam to, i gdyby mi ktoś doradził za darmo, to na pewno starałabym się zawrzeć jakąś transakcję (ale nie na siłę), albo polecić innym znajomym jako dobry punkt.
Ja nie mam problemu z tym żeby za friko coś komuś podpowiedzieć, nie raz, nie dwa brałem zlecenia, na których wiedziałem, że słabo zarobię ale mnie np. ciekawiły, ktoś prosił mnie o pomoc. Natomiast da się rozpoznać takiego chytrego Janusza co chce wycyganić coś za darmo i takiego trzeba spuszczać...
7 2018-12-26 03:52:43 Ostatnio edytowany przez Tojeść rozesłana (2018-12-26 04:20:31)
Źle to ujęłam,a nie można zmienić jak się już wrzuci-to nie jest tak,że jak klient wchodzi to ja popijam kawusię, bo nigdy tego nie robię i wkładam całe serce w obsługę klienta. Nie każda wysyłka może poczekać, to nie jest tak.Za opóźnioną wysyłkę bardzo często można dostać negatywa np. na allegro,a po za tym jeśli się wysyła np. żywe rośliny to często tak spakowana wysyłka nie może czekać do jutra, tylko trzeba wysłać ją tego samego dnia,a przychodzi klient sobie pogadać.Nie jesteśmy sklepem na zasadzie spożywki, gdzie wchodzi ktoś co chwila. Prowadzę pracownię, gdzie najlepiej umawiać się telefonicznie na spotkanie, wtedy zawsze mam czas i bez stresu,że coś zawalę mogę porozmawiać z klientem.Po Waszych wypowiedziach widzę,że nie jestem sama, że też miewacie podobne problemy. Z klientami pracuję kupę lat,ale nadal się uczę, inaczej też pracować z klientami mając własną firmę,a inaczej u kogoś być na pensji.Faktycznie doskwiera mi niekiedy brak asertywności, często mam też maile od "klientów", celowo wzięłam w cudzysłów, są to osoby, które tylko pytają, zadają tych pytań wiele, na zasadzie jaki sprzęt wybrać, co kupić, co będzie najlepsze,a konkurencja też sprzedaje taki lub podobny sprzęt..więc polecanie sprzętu przez maila to dawanie ciała, bo klient sobie sprawdzi co dobre, na podstawie naszego doświadczenia i kupi gdzie najtaniej,a w mojej branże niektórzy sprzedają niestety w hurcie przez internet, ja nie mogę sobie na takie ceny pozwolić, płacąc zus, lokal i wszystkie opłaty.Wielu sobie dorabia i nie płaci zusu, wtedy jadą na sztukę i mają jakieś kilka groszy od sztuki. Jestem zawsze uprzejma,ale uważam,że nie zawsze warto wszystkich obsługiwać, gdyż niekiedy ludzie wytrą sobie nami gębę i spuszcza po linie, zwyczajnie wykorzystują dobrą wolę i uprzejmość. Przykład jeden z wielu mój mąż jest taki dobry i bez konsultacji ze mną umówił się z klientem na darmową wycenę i konsultację w sprawie pewnej roboty-zlecenia.Pojechaliśmy oboje po za teren naszego miasta, u tego klienta w pięknym domu, świeżo wybudowanym ta konsultacja się odbyła, straciłam co najmniej godzinę czasu, gdzie dziecko moje było w tym czasie bez opieki (nie jest niemowlakiem, gdyby ktoś pytał) i na koniec tej konsultacji poprosiłam o zapłatę, cena była symboliczna, za fatygę..ten pan się zdziwił, stwierdził,że z mężem się umawiał,że konsultacja za free,ale on się na pewno zdecyduje na usługę, czym kupił męża..oki, powiedziałam,że skoro tak się Pan umawiał z moim mężem to niech tak będzie.Ale w duszy wiedziałam,że to cwaniak, ja jeszcze długo nie dorobię się takiego domu jak on..miał zadzwonić po weekendzie, nie zadzwonił...byłam zła na męża, mój mąż kompletnie nie nadaje się do biznesu pod tym względem,a ja sama mam ciężko to wszystko ogarnąć..Kolejną sytuacje dotyczą dwóch starszych panów, jeden z nich ma dom 3 piętrowy i stale mnie chce nawiedzać, by sobie pogadać, bo kupił coś tam, jakiś jeden element , a wymagania ma jakby zakupił u mnie cały system i stale zadaje pytania o wszystko, nawet to czego u nas nie zakupił. Kolejny starszy pan-udzieliłam mu konsultacji chyba z 1,5 godziny za którą zapłacił 100 zł , ale dzwonił już że on chce przyjść porozmawiać w ramach tamtej konsultacji, bo jeszcze chce się czegoś dowiedzieć itd..z tego typu klientami człowiek by musiał nie mieć rodziny, domu, tylko im czas poświęcać, najlepiej za darmo, bo przecież kupił coś raz czy dwa i oczekiwania jakby zostawił u nas 100 tysięcy..I niestety w mojej branży-hobbystycznej ludzie prawie wcale nie chcą płacić za doradztwo, uważają,że to im się należy,albo cwaniakują na zasadzie-to jak mam kupić, skoro nie wiem co mam kupić,a jak kiedykolwiek wcześniej mówiłam co dokładnie, to szukali tego samego najtaniej po necie,a u mnie niczego nie kupili, tylko wyłudzili poradę.
Ja się częściowo zgadzam z Wami i częściowo z Averyl.
Prawa rynku są takie a nie inne i gdyby ktoś mnie potraktował tak jak tu Snake opisuje, to poszłabym do konkurencji. I pewnie nie tylko ja.
I to nie chodzi o awanturowanie się, ale o oczekiwanie obsługi na poziomie. Na tej samej zasadzie oczekuję obsługi w sklepie meblowym, firmie remontowej i miejskim urzędzie. A jak widzę, że ktoś ma klienta w poważaniu, to najpierw zwrócę uwagę, a jak to nic nie da to wyjdę. Tak reguluje się rynek.
Jeżeli dzwonię zapytać, ile coś kosztuje, to oczekuję konkretnej ceny, nie widełek i nie zaproszenia na spotkanie. Bo jeżeli dzwonię, to jestem zdecydowana to kupić. A jeżeli macie ceny wyższe niż konkurencja to już Wasz problem. Prawem konsumenta jest możliwość porównania cen w kilku miejscach. Jak od Was się nie dowie ile dana rzecz kosztuje, to kupi tam, gdzie ma jasność co do tego. Ja nie lubię cen z widełkami.
Rozumiem też punkt widzenia drugiej strony, bo też pracuję w obsłudze klienta i widzę, jak koło się samo nakręca przez zachowanie obu stron.
Ale powiem tylko jedno - czy Ty Autorko, jako klient w innym miejscu zachowujesz się tak idealnie jak chciałabyś wymagać od swoich klientów?
Jeżeli dzwonię zapytać, ile coś kosztuje, to oczekuję konkretnej ceny, nie widełek i nie zaproszenia na spotkanie. Bo jeżeli dzwonię, to jestem zdecydowana to kupić. A jeżeli macie ceny wyższe niż konkurencja to już Wasz problem. Prawem konsumenta jest możliwość porównania cen w kilku miejscach. Jak od Was się nie dowie ile dana rzecz kosztuje, to kupi tam, gdzie ma jasność co do tego. Ja nie lubię cen z widełkami.
Jeśli chcesz kupić bułkę albo wywrotkę piasku, to tak możesz dzwonić i pytać o cenę. Co prawda rzeczowy sprzedawca zacznie cię pytać, a jaką to konkretnie bułkę sobie życzysz, albo czy piasek średnio czy drobnoziarnisty, do tynkowania czy zasypywania wykopu, gdzie ten piasek trzeba dowieźć itd. I co wtedy? Rzucisz w telefon, że co mnie tu pan wypytuje, ja piasek chciałam kupić! Mimo wszystko to są proste sprawy, a ja sprzedaję skomplikowane usługi, których cena może się znacznie wahać w zależności od stopnia skomplikowania, zakresu i wielu innych spraw. Może jeden na kilkunastu albo i rzadziej klientów jest przygotowanych żeby takich informacji udzielić telefonicznie. Stąd na ogólnikowe informacje dostają co najwyżej ogólnikowe widełki cenowe. Chcą otrzymać konkretną ofertę, to muszą albo się pofatygować osobiście albo wysłać mejlem zestaw informacji, które są mi potrzebne do wyceny.
Prawa rynku są takie a nie inne i gdyby ktoś mnie potraktował tak jak tu Snake opisuje, to poszłabym do konkurencji. I pewnie nie tylko ja.
A to ja oczywiście wiem ale raczej nie płaczę za tymi klientami. Z prostego powodu, że wieloletnie doświadczenie mówi mi, że ja na takich klientach bym nie zarobił. Najczęściej decyduje cena i koniec końców ci konkretni klienci trafiają do najtańszych tandeciarzy żeby nie powiedzieć partaczy. Nie raz zdarzało mi się, że ktoś ze znajomych do mnie dzwonił, bo robi pokrewną rzecz dla klienta, który zamówił coś z mojej branży u takiej właśnie tańszej konkurencji i łoooo panie jakie teraz problemy, ratuj! Patrzę, analizuję i wyliczam, że będzie to kosztować tyle i tyle. Łooo panie, czemu tak drogo, ja już tamtemu zapłaciłem tyle! Trudno, chytry płaci dwa albo trzy razy. Ja mam co robić, nie muszę się babrać w g.... po kimś.
Autorka nie określiła w jakiej branży pracuje. Może robić projekty mebli do mieszkań albo sprzedawać kwiatki na allegro. Obie wersje z jej postów mogą być prawdziwe.
Ja jak dzwonię zapytać, to wiem dokładnie czego chcę ostatnio się przeprowadzałam, zadzwoniłam do jednej firmy. Powiedziałam normalnie: tyle kilometrów dzieli jedno mieszkanie od drugiego, tyle mebli jest do przewiezienia, z piętra x na piętro y. I dało się określić precyzyjnie, ile za to zapłacę.
A inne firmy podają widełki o rozpiętości nawet i 150zł. Dla mnie akurat to robi różnicę przy cenach rzędu 200zł za usługę.
Jak dzwonię i nie wiem sama co chcę to spoko. Mogą mi walnąć ceny z kosmosu i niedokładne informacje. Ale zrzucać klienta tylko dlatego, że dzwoni?
Z mailami takimi też się spotkałam. Podałam dokładnie co chcę, wymiary, wszystko co było potrzebne, a pan mi odpisał, że oni cenę będą znać dopiero jak faktycznie u nich zamówię, a nie jak tylko zapytam o wycenę. No spoko. Chciałam u nich zamówić, bo mieli fajne rzeczy, ale nie zamówiłam. Bo nie wiedziałam nawet o jakich kwotach orientacyjnie mówią.
Albo firmy, które na stronie internetowej dają cennik bez cen no chyba orientacyjnie wiadomo, co ile kosztuje.
Ale zrzucać klienta tylko dlatego, że dzwoni?
Ale nikt klienta nie zrzuca tylko dlatego, że dzwoni. Natomiast już z krótkiej rozmowy można wysnuć o co kaman. Jeśli klient dostaje informacje, że to nie jest temat na rozmowę telefoniczną i jeśli jest poważnie zainteresowany, to zapraszam do firmy, poświęcę mu czas, omówimy jego potrzeby, co trzeba zrobić i ile to będzie kosztować, a klient się miga i żąda ceny przez telefon, to znaczy, że robi sobie tylko telefoniczne rozpoznanie "ile to może kosztować tu i tam". A na to zwyczajnie szkoda mi czasu. Nie mówiąc, że telefonicznie próbują wyciągnąć porady jak coś załatwić. To jest w 100 % próba uniknięcia wizyty osobistej, która może się wiązać z żądaniem zapłaty za poradę. Jeśli zaś mam do czynienia z chytruskiem już na tym etapie, no to dziękuję bardzo ale nie chce mi się w to brnąć.
Z mailami takimi też się spotkałam. Podałam dokładnie co chcę, wymiary, wszystko co było potrzebne, a pan mi odpisał, że oni cenę będą znać dopiero jak faktycznie u nich zamówię, a nie jak tylko zapytam o wycenę. No spoko. Chciałam u nich zamówić, bo mieli fajne rzeczy, ale nie zamówiłam. Bo nie wiedziałam nawet o jakich kwotach orientacyjnie mówią.
To proste, mają tyle roboty, że szkoda im czasu. Druga metoda, to walnąć na odczepnego cenę z kosmosu. Metoda o tyle ryzykowna, że obecnie trafiają się klienci, którzy mówią - trudno, zamawiam!
Albo firmy, które na stronie internetowej dają cennik bez cen
no chyba orientacyjnie wiadomo, co ile kosztuje.
To też proste. Jeśli firma nie aktualizuje strony internetowej praktycznie codziennie, to w niektórych branżach podawanie cen jest wręcz nieodpowiedzialne, bo cena może zmieniać się może nie z dnia na dzień ale często. Chyba, że jest to sklep internetowy, a wtedy oczywiście cena musi być.
12 2018-12-27 01:12:16 Ostatnio edytowany przez Tojeść rozesłana (2018-12-27 02:04:14)
jeżeli macie ceny wyższe niż konkurencja to już Wasz problem. Prawem konsumenta jest możliwość porównania cen w kilku miejscach. Jak od Was się nie dowie ile dana rzecz kosztuje, to kupi tam, gdzie ma jasność co do tego. Ja nie lubię cen z widełkami.
Rozumiem też punkt widzenia drugiej strony, bo też pracuję w obsłudze klienta i widzę, jak koło się samo nakręca przez zachowanie obu stron.
Ale powiem tylko jedno - czy Ty Autorko, jako klient w innym miejscu zachowujesz się tak idealnie jak chciałabyś wymagać od swoich klientów?
Ceny wyższe od konkurencji, to wcale nie musi być problem, nie zawsze klienta przyciąga najniższa cena, nawet bym rzekła,że często najniższa cena wiąże się z niską jakością,a klienci sobie cenią profesjonalizm,a nie tylko niską cenę. A co do Twojego pytania do mnie, to ja jako klient zachowuję się na poziomie i rozumiem te aspekty, których sama doświadczam po stronie obsługującego. Mam takie samo zdanie jak Snake. Klienci często nie rozumieją, że sprzedaż to transakcja wiązana, czyli nie tylko oni nam dają pieniądze,ale korzyść leży po obu stronach i oni też mogą się naciąć jak trafią na partaczy. Moja firma ma wyrobioną markę od lat i jak ktoś się interesuje tematem, to wie,że do partacza nie przychodzi i że zostanie obsłużony dobrze, zgodnie ze swoimi oczekiwaniami.
Lady Loka Oj uwierz mi,że klienci bardzo często nie mają tak jak Ty,że dzwonią by kupić:-).Kwiatków na allegro nie sprzedaję, ale moja praca wiąże się też z adaptacją flory i żywych organizmów, projekty mogą obejmować systemy od najtańszych do nawet stu tysięcy, są często bardzo pracochłonne, wymagają olbrzymiej precyzji i wiedzy z wielu dziedzin.I w większości przypadków klienci zupełnie nie wiedzą czego chcą, robię analizę potrzeb i pytam o fundusze i proponuję co możemy wykonać do tej kwoty, którą dysponuje klient.
13 2018-12-28 23:22:17 Ostatnio edytowany przez Tojeść rozesłana (2018-12-28 23:22:51)
Np. dziś zadzwonił do mnie klient, który niewiele u mnie kupił, prawie nic,ale wykupił poradę, konsultację odnośnie systemu, który zakupił nie u mnie. Pojechałam do niego, poświęciłam ponad godzinę, z racji że starszy pan, policzyłam 100 zł, mniej niż zwykle . Następnie Pan ten po kilku dniach dzwoni do mnie i oczekuje,że przyjedzie do mojej pracowni, bo w zasadzie to on się za dużo nie dowiedział, chce jeszcze porozmawiać, bo prawie nic nie załatwiliśmy podczas konsultacji u niego...:-/...co mnie osobiście bardzo zdziwiło, bo wyczerpująco mu odpowiedziałam na pytania, dostał dużo porad..jednak w godzinę czy dwie nie jestem mu w stanie przedstawić 20 lat swojego doświadczenia.W każdym razie taki upierdliwy pan oczekuje,że ja teraz za darmo mu poświęcę kolejną godzinę lub dwie, bo on sobie przyjdzie pogadać.W takich sytuacjach nie bardzo wiem jak mam się zachować?..macie jakieś pomysły?.
14 2018-12-28 23:24:51 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-12-28 23:26:53)
Skoro wykupił "konsultację", to trzeba było z góry ustalić, czego to dotyczy. Np. godzina z dojazdem. Albo - 4 strony A4 ekspertyzy. A nie - konsultacja. Każdy normalny by zrozumiał, że może pytać, ile wlezie, bo wykupił.
Coś nie tak jest z tym Twoim prowadzeniem biznesu, Autorko.
Skoro wykupił "konsultację", to trzeba było z góry ustalić, czego to dotyczy. Np. godzina z dojazdem. Albo - 4 strony A4 ekspertyzy. A nie - konsultacja. Każdy normalny by zrozumiał, że może pytać, ile wlezie, bo wykupił.
Coś nie tak jest z tym Twoim prowadzeniem biznesu, Autorko.
Wykupił konsultację, która się odbyła, poświęciłam mu czas, odpowiedziałam na dany obszar. Ale klienci czasem przeciągają linę na swoją stronę i oczekują czegoś za darmo.
santapietruszka napisał/a:Skoro wykupił "konsultację", to trzeba było z góry ustalić, czego to dotyczy. Np. godzina z dojazdem. Albo - 4 strony A4 ekspertyzy. A nie - konsultacja. Każdy normalny by zrozumiał, że może pytać, ile wlezie, bo wykupił.
Coś nie tak jest z tym Twoim prowadzeniem biznesu, Autorko.
Wykupił konsultację, która się odbyła, poświęciłam mu czas, odpowiedziałam na dany obszar. Ale klienci czasem przeciągają linę na swoją stronę i oczekują czegoś za darmo.
No to mówisz, że dalsza konsultacja jest płatna, bo ta zapłacona już się odbyła.
17 2019-01-04 14:36:47 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2019-01-04 14:39:27)
Tojeść rozesłana-zajmujesz się może akwarystyką ?
Też jestem taka "głupia" Prowadziłam działalność,miałam szkółkę językową i bardzo często ludzie,którzy np przychodzili do mnie lekcje przeciągali je albo np pisali maile,dzwonili,żeby im coś sprawdzić,ba-odwalić za nich.No przeciez chodzą do mnie na lekcje-to i tak na nich zarabiam
Z czasem jestem coraz bardziej asertywna