Witajcie wszyscy. Wczoraj miałam hospitowane zajęcia, jestem nauczycielem-akademickim. Mój kierownik nie zapowiedział się po prostu czekał przed 8 razem ze studentami i powiedział, że dziś będzie na moich zajęciach. Na zajęciach byłam zestresowana, ale prowadziłam normalnie. On siedział pisał cos tam sobie i po 20 minutach wstał podszedł do mnie, podał rękę i poszedł, raczej był uśmiechnięty. Potem już go nie widziałam i teraz denerwuję się, jak to rozumieć. Wyszedł bo było źle, wyszedł bo dobrze? Na koniec podał rękę i ten uśmiech. Co myślicie jakbyście to zinterpretowali?
Jesteś doktorantką, że takie rzeczy aż tak analizujesz i przeżywasz?
3 2017-12-19 21:21:19 Ostatnio edytowany przez prawiezalamana (2017-12-19 21:28:56)
Witajcie wszyscy. Wczoraj miałam hospitowane zajęcia, jestem nauczycielem-akademickim. Mój kierownik nie zapowiedział się po prostu czekał przed 8 razem ze studentami i powiedział, że dziś będzie na moich zajęciach. Na zajęciach byłam zestresowana, ale prowadziłam normalnie. On siedział pisał cos tam sobie i po 20 minutach wstał podszedł do mnie, podał rękę i poszedł, raczej był uśmiechnięty. Potem już go nie widziałam i teraz denerwuję się, jak to rozumieć. Wyszedł bo było źle, wyszedł bo dobrze? Na koniec podał rękę i ten uśmiech. Co myślicie jakbyście to zinterpretowali?
Może któremuś że studentów nie podobał się twój sposób prowadzenia zajęć i napisał coś w ankiecie.
Wyszedł bo było źle, wyszedł bo dobrze? Na koniec podał rękę i ten uśmiech. Co myślicie jakbyście to zinterpretowali?
Być może wyszedł, bo zobaczył tyle, że mu wystarczyło, a potem musiał już zająć się innymi obowiązkami.