Potrzebuję trzeźwej bezstronnej opini imoże ostrych słów krytyki.. Zacznę od tego że pochodzę z dysfunkcyjnej rodziny. Ojciec pił a matka nie mogła od niego odejść . Ja byłam tym dzieckiem na którym ojciec alkoholik wyzywal swoje flustracje ... BardzO chciałam jak najszybciej opuścić patologiczny dom . Alkohol, brak pieniędzy , awanturny ojciec .. W swoim zachowaniu przejawiam symptomy DDA, lecz nie wszystkie . Jestem osobą otwartą, kontaktową. Boję się krytyki i wiele różnych rzeczy ukrywam pod uśmiechem. Przechodzę do sedna .. ze swoim mężem jestem większość mojego życia .. Był moim wsparciem Kiedy go potrzebowałam . Na wszystko co mamy zapracowalismy sami . Czasami dużo pracowałam żeby było na kredyt , fajny samochód , wakacje za granicą . On oczywiście też pracował , pije weekendowo dla odstresowania. Miałam czasami wrażenie że wiele rzeczy w życiu mnie omija .. pracuje zmianowo , noce , święta bez znaczenia.. Po pracy zakupy , sprzątanie , prasowanie ,opłaty . Wszystko robiłam ja. Moja wina przyzwyczaiłam do wygody.. Na początku pomagał mi . Lecz z czasem nie miałam już sił prosic, tłumaczyć ze będziemy mieli wtedy więcej czasu dla siebie i brałam oczywiście wszystko na siebie.. nawet po całym dniu pracy wracając do domu miałam pytanie :co jemy na kolację ? Czyli co mi zrobisz do jedzenia? Kasy nigdy nie szczedzilismy na wyjazdy i zabawy. Pewnego dnia jednak pojawił się problem kiedy zaczęłam wydawać na siebie ...Pewnego dnia on :"ale masz okropnego zylaka na nodze , ale obrzydliwe" wzięłam więcej godzin w pracy zarobilam i zaczęło się ... Równocześnie zaczęliśmy diagnostykę dlaczego nie możemy zajść w ciążę ? Wtedy zaczął mi robić wyrzuty .. ile kasy wydaje . Diagnostyki nie dokonczylismy ... Za to on zaczął mnie kontrolować :sprawdzać połączenia, lokalizacje, rozliczać z kasy, z czasu wolnego. Jakby moje potrzeby były nie ważne . Zaczęłam głośno mówić nie .. Doszło do tego że zostałam posądzona o zdradę , o licznych kochanków.. Zaczęły mu nawet przeszkadzać moje rozmowy z koleżankami przez telefon.. A znajoma z którą rozmawiałam najwięcej stała się wrogiem numer 1."zabiera mi czas , który mogłabyś spędzić ze mną " Zaczęłam rozmawiać jak był w pracy, ograniczalam się z rozmowami. Wtedy stwierdził że teraz za długo chodzę z psem bo rozmawiam... Tak parę miesięcy rozmów , próśb , tłumaczeń . Doszło do tego że zaczął mi zabierać kluczyki od samochodu .. Później oddawał po blaganiach i upodleniach z mojej strony .. Pewnego dnia na trzeźwo zabrał mi całą gotówkę z portfela , kartę i do bankomatu i kartę do telefonu (zarejestrowana na niego) i wyszedł... Najpierw placz, poczucie mega upokorzenia .. potem złość i poczucie ze nikt nie będzie mnie tak traktował i moc wróciła ... Zaczęłam ze zdwojoną siłą walczyć o swoje .. Psychologiczna gra z jego strony.. W domu potrafił zrobić,powiedzieć straszne słowa a wśród znajomych złoty chłopak .. Stwierdziłam że nikt mi nigdy nie uwierzy... Zaczęłam mówić o tym co się dzieje .. W tym wszystki potrafił wzbudzić we mnie ogromne poczucie winy . Za dużo pracujesz , nigdy nie mA cię w domu, ja zawsze sam... Zaczęłam dostrzegać w nim cechy osobowości psychopatycznej.. Z jednej strony tak bardzo nie chciałam go stracić a z drugiej wysysal że mnie całą energię i chęć życia... Miałam dość . Pojechałam po jego matkę, przywiozlam . on wyszedł bez żadnej rozmowy .. Zaczął wypłacić z konta gotówkę .. część udało mi się przelać na inne konto . Zaburzyl poczucie bezpieczeństwa .. po tym incydencie część mojego wynagrodzenia zaczęła wpływać na inne konto . Zmieniając numer czułam takie poczucie winy , jakbym robiła coś mega złego ... nic mu nie powiedziałam .. jechaliśmy na wakacje . myślałam zmieni się .. w międzyczasie powiedział "wiesz te wakacje będą nas trochę kosztować , może weźmiesz trochę dodatkowych godzin " przestali przeszkadzać ze sam , że ja w pracy .. Zaczęły mi się oczy otwierać .. Na wyjeździe usłyszałam "jesteś zamulona to ostatnie moje wakacje z Tobą " Chciałam je spędzić tak że by nabrać sił, zregenerować się ... Oj bolało...Wtedy jeszcze bardziej zaczęłam walczyć o siebie i swoje. Gdy dowiedział się ze zmieniłam numer konta potraktował to jak zdradę ...Znowu rozmawialam, płakałam , krzyczalam .. zbudował mur ,nie chciał rozmawiać .. nie umiał przyznać się do błędu ani przeprosić.. Znowu bolało .. minął miesiąc ja cały czs tkwilam w tym jak zwykle gotowanie , sprzątanie .... aż do pewnego dni . Było gorąco , wizyta u znajomych , parę głębszych, odwaga, mogłam się odgrysc słownie . Powrót , mega pocisk z jego strony ... obcy ludzie stanęli w mojej obronie .. porażka .. w domu horror . Wpadł w furie .. latalam od ściany do ściany .. wzięłam telefon , portfel wyszłam jak stałam... w sekundę otrzezwialam .. pierwszy telefon - jego matka , pełna olewka .. drugi kolezanka .. on sprawdza połączenie, dzwoni do niej i robi mi wstyd .. idę do rodzinnego domu kolejna masakra .. w międzyczasie wypłaca całą kasę ze wspólnego konta .. dzwoni . nie odbieram.. zatroskany jezdi z kolegą po mieście szukając mnie .. zmieniam hasła do konta , połączeń .. rano on blokuje telefon na wychodzące ... Poczucie wstydu, upokorzenia .. strach , ból .. wiem jak to jest nie możesz wstać z łóżka ani przełknąć ani kesa... Mija 2 dni wracam po samochód, jakieś ciuchy ale nie sama.. boję się .. w ostateczności zostaje.. po długiej rozmowie on przeprasza... Ja nie chcę zostawać a on nie chce oddać mi auta .. szantaż .. zostaje .. dwa osobne pokoje .. jadę do pracy . Wracam i co .. on już śpi w sypialni ja w pokoju .. jego słowa masakra .. bolało .. seks ? Jestem żoną mam obowiązki .. pierwszy raz obrzydzenie do samej siebie . Płacz.. strach , lek ... Zaczynam chudnac nie mogę spać .. Zaczynam mówić o wszystkim.. Ludzie mówią uciekaj .. Ja nie potrafię .. potem zrywam kontakt z kolezanka..on twierdzi ze to ona zniszczyła mu małżeństwo i teraz on zniszczy jej.. on raz ciśnie a za chwilę jakby się nic nie stało.. mam mętlik w głowie.. Boże nie mam nikogo oprócz niego .. Mówię a nic nie robię.
już wstydzę się mówić.. ograniczam kontakt ze wszystkimi.. w końcu mam dość pakuje się .. nie zatrzymuje mnie .. mam niepokolei w głowie i powinnam iść do psychiatry . może jakieś proszki mi pomogą .. Przemysl napisz mówię i jadę .. Przyjeżdża do mnie do tej koleżanki .. wychodzę agresja w oczach "spalę jej dom" i wiele innych słów masakra . Wsiadam do samochodu -zapierd... Krzyczy, zachowuje się jak wariat. .. wkoncu zawodzi mnie spowrotem . Odjezdzam od niej boję sie, że moze zrobic cos glupiego .. spędzam parę godzin na stacji benzynowej . On dzwoni straszy .. szuka .. w końcu z zimna i tego wszystkiego wracam nad ranem . On traktuje to jak zdradę , brzydzi się mną .. Parę dni wojny i jakby nigdy nic .. a ja już nie potrafiłam się uśmiechać .. z pełnej ciepła dziewczyny stalam się chodzacym zombii.. powiedzialam że go nie kocham ze zadbych dzieci ,chce rozwodu. Przystopowal zaczął być normalny .. tak tesknilam za nim normalnym .. miał problemy w pracy dawalam mu wsparcie .. było ok ale ja nie potrafiłam zapomnieć przebaxzyc .. proponowalam terapie . Nie chciał , potem już był w stanie się zgodzić . Impreza u znajomej z byłej pracy .. Ja zaliczyłam zgon po paru głębszych .. a on taki wstyd mi zrobił . Agresja wobec facetow, wyrywanie wobec kobiet.. zachowywał się skandalicznie .. już wszyscy widzieli agresję w jego oczach ... Jak się dowiedziałam rozmawiałam on problemu nie widzi .. I kolejni ludzie zaczęli się odwracać ode mnie .. a tak bardzo nie chciałam być sama .. rozwód padło z mojej strony .. On mnie kocha nie chce żebym odchodzila. . W miarę spokój .. i chce ratować teraz ten związek jak ja już nie mam sił... Wiem że jestem głupia ze mam cały czas nadzieję .. Wypalilo się wszystko brak szacunku, zaufania , poczucia bezpieczeństwa .. tylko powiedzcie mi czemu do cholery nie potrafię odejść ? Wiem co powinnam ale czemu nie potrafię ?? Co mnie powstrzymuje ? Dda ? Strach przed samotnością ?brak wsparcia ?
Temat: toksycznie uwiklana...
Zobacz podobne tematy :